Prośba o pomoc

napisał/a: MP1 2009-12-04 01:22
dyzio007 napisal(a):No jeszcze żyje......
Narazie nic sie nie zmienia, żóna nawet wypłatę przelewa na nowo otwarte konto (bezprawnie). Do domu wraca wieczorem aby tylko najmniej czasu spedzić ze mną. Ja ciagle czekam ale zapobiegawczo umówiłem sie na spotkanie z adwokatem aby dowiedzieć się czy moje dowody mogą poświadczyć do orzeczeniu jej winy. Szkoda mi że tak to sie zakańcza że nie ma ochoty ani czasu aby porozmawiać tym bardziej że myślę że emocje już opadły.
Ja sam mam zmienne nasroje raz czuje się ok raz łapię dołek. Szkoda że przypadło to w takim okresie przed świętami które pewnie spedzimy osobno i chyba wtedy będzie najciężej :(

na tyle, ile umiesz nie zaniedbywaj siebie samego
napisał/a: graza19 2009-12-04 10:04
Oj ! Dyzio!!! Myślę i myślę o tej twojej sytuacji, gryze się z myslami co ci zasugerować? W takichsytuacjach nie jest łatwo radzić. Bo zawsze mozna kogoś skrzywdzić. Ale bardzo w pamięci utrwalił mi sie polski film. Nie pamietam tytulu ale fabula tego filmu tak zapadła mi w pamięc że do końca życia jej nie zapomnę. Czasy PRL , mąż jedzie za ocean zarobić pieniądze. Żona w tym czasie pokocha innego. Mąż wraca i dowiaduje się o całej sytuacji. I wiesz co robi. MImo że zostaje sam, tam tez bylo chyba dwoje dzieci. Pozbawiony rodziny , mieszkania, oddaje nawet żonie klucze do samochodu.To nie byla wściekłość, zazdrość, On poprostu tak bardzo ją kochał że pozwolił jej odejść.I to najbardziej ją zabolalo.
Myślę że powinieneś z nią jeszcze raz porozmawiać . Wieczór jest długi.
Poprostu pozwól jej na odejście. Podziel co wspólne. Niczego nie żałuj.Powiedz że tak bardzo ją kochasz ,że chcesz aby była szczęśliwa.
Ja z góry moge przewidzieć że to w co twoja żona weszla nie wypali.
Ze to bedzie dla niej nauczka.Bo nie buduje się szczęścia na nieszczęściu innych.
Nawet jeżeli zechce wrócić do ciebie, to ty bedziesz ją kochał już inaczej , bez wielkich emocji , ostrożniej .Bo jednak jak naprawdę sie kocha to wybacza sie bardzo wiele . Milość to nie uczucia , bo one przemijają , to odpowiedzialnośc za to co sie robi , mówi , i za wspólnie podjęte decyzje.
napisał/a: ~nataszarostowa 2009-12-04 21:24
Przeczytałam o Tobie, Dyziu, z największą uwagą. To ogromnie poruszające, co się dzieje w Twoim związku. Nie chcę Ci niczego radzić, lepiej robią to chociażby Mari i Bearezja.

Powiem tylko, że mnie też się zdaje, że Twoja żona po prostu Cię nie kochała. Nie mam pojęcia, dlaczego na sytuację przed ślubem zareagowała tak dziwnie: tydzień czasu obrażała się na Ciebie praktycznie bez powodu. Takie kwestie załatwia się rozmową, nie zerwaniem zaręczyn :/

Odnośnie jej romansu - chyba tylko wykorzystała okazję, która się przed nią pojawiła. Myślę, że brak rozmów i oddalenie były wynikiem tego, że ona po prostu w chwili, gdy pojawiły się w niej wątpliwości, uznała je za słuszne i przestała wierzyć w wasz związek. Zaczęła szukać miłości gdzieś indziej, nie próbując ratować tego, co było między wami (bo może przestała wierzyć, że COŚ jest). Ktoś, kto kocha, też miewa chwile zwątpienia, ale stara się je przeczekać, a gdy stają się częstsze, próbuje o tym mówić albo coś zmienić - jak już ktoś tu napisał - ten, kto kocha, chwyta się brzytwy, byle tylko ratować swój związek. Myślę, że Twoja żona poddała się o wiele wcześniej, a zdrada jest tylko późniejszym objawem tej rezygnacji.

Jest jasne, że "ten trzeci" nie traktował Twojej żony odpowiedzialnie (zresztą czego innego się spodziewać po kimś, kto zdradza swoją żonę :/). Na pewno nie będzie chciał odejść od żony, jestem o tym przekonana. Raczej zrobi wszystko, by ona po prostu się o niczym nie dowiedziała.
Twoja żona pewnie będzie tym zaskoczona i zawiedziona. Może będzie chciała do Ciebie wrócić ze strachu, że zostanie sama - skoro z tamtym jej nie wyszło...

Wiem, że kochasz. Bezwarunkowo. Tylko i aż - jak wcześniej pięknie napisałeś :) Ale zastanów się, naprawdę poważnie, czy chcesz z nią dalej być. Czy bycie z kimś, kto Cię najprawdopodobniej nie uwielbia, nie docenia, kogo nie rozczulasz w jakiś sposób ani nie zachwycasz, to model związku, którego pragniesz? Czy to, co ona Ci robi, jej wszystkie wahania - pewnie o wiele większe, niż podejrzewamy - czy jej zachowanie wskazujące na to, że nie tyle jej na Tobie nie zależy, co po prostu Cię nie kocha... czy to jest coś, na co zasługujesz?
napisał/a: dyzio007 2009-12-08 23:05
Powracam z zaświatów :)
Śpieszę z nowościami. Emocje opadły znacząco u mnie, na zimno myslę o całym moim małżeństwie. Dzięki Waszym sugestią oraz ogrmonemu wsparciu mojego brata któremu na prawde dużo zawdzięczam i przyznam że zaskoczył mnie zaangażowaniem w pomoc i wsparciem w tej trudnej chwili postanowiłem że zostawie sprawę tokowi który w nieunikniony sposów płynie w stronę rozwodu. Spimy już osobno, żywimy się osobno, nawet moja żona juz nie mówi, nie pisze nie informuje co sie z nia dzieje gdzie jest czy wróci na noc (sam daje takie informacje bo wiem ze ktos może sie martwić już nie jako o męża ale o współlokatora). Rozmowa jest raczej już znikoma tylko o tym co trzeba opłacić i jakie wspólne rzeczy do normalnego życia zakupić. Nadal żyje nikłą nadzieje bo każdy ma marzenia ale już mniej jest dni w których sie dołuje. Dopinam nową pracę w weekendy, chodze na basem i spedzam sporo czasu poświęcając sie mojemu hobby czyli chorobie cyklozy (dla niewtajemniczonych rower :P). Jestem po poradach u dwóch adwokatów i wiem że załatwienie sprawy lezy tylko w mojej gestii czy bedzie to bez czy z orzekaniem o wienie (podobno moje dowody są na tyle mocne że moge sprawę wygrać). Raczej myślę już w przód, szukam możliwości rozwoju zawodowego i nowych wyzwań. Jednak czas goi rany które pewnie na chwilę na sali rozwodewej sie odnowią ale uświadomiłyście mi że jak i do tanga i do małżeństwa trzeba dwojga bo jedna osoba mimo miłości nie wytrzyma całości utrzymania związku. Wspominam często nasze miłe chwile, oglądam sobie zdjęcia nie rozczulając sie tylko ciesząc że było ich na prawdę dużo i tylko o tych chcę pamietać bo małżeństwo chyba w moim przypadku to niebezpieczny wypadek z którego z czasem uda sie wyjść. Liczę że spotka mnie w życiu jeszcze szczęście.....zreszta na "górze" pewnie maja jakies niecne plany wobec mojej osoby. Czas leci trzeba żyć.
Na pewno dam wam znać z dalszych moich poczynań bo dzięki wam udało mi sie kilka rzeczy zrozumieć i nie schlebiając sobie...... poprostu na mnie nie zasłużyła :)
napisał/a: ~nataszarostowa 2009-12-09 04:29
dyziu, człowieku, no naprawdę... aż nie wiem, co powiedzieć...
jest git! :D :D :D :D
dobrze myślisz! wiesz, co mam ochotę powiedzieć?
JESTEM Z CIEBIE DUMNA!!!!!!!! :D :D
W imieniu wszystkich, którzy zostali porzuceni i co z tego, skoro przynajmniej już wiedzą, że on/ona "nie byli tego warci", mówię Ci: witaj na pokładzie. Od teraz będzie już tylko lepiej. O wieeeeeele lepiej :D
napisał/a: Mari 2009-12-09 16:35
Dyziu...kamien z serca :) , tak trzymaj .Bardzo sie ciesze ,ze nie trzeba Ci mowic co to jest samospelnienie ...
Staniesz niedlugo na cztery "lapy", a przy Twoim charakterze..szybki i zdecydowany :D ...nastepny "WYBOR" bedzie strzalem w "10" .


Pozdrawiam M.
napisał/a: dyzio007 2009-12-09 22:45
Bardzo się cieszę że trafiłem na to forum bo mimo że pyta się ludzi całkowicie obcych to widać że można uzyskać jakąś radę :)
Dam sobie czas na przemyślenie o orzekaniu winy bo wniosek nie wpłynął jeszcze do sądu. W końcu było sporo miłych chwil i raczej na 80% rozejdę się w spokoju bo jak wiecie kocham....kochałem i będe kochał i wiem że to się nie zmieni a nie robi sie dla ukachanej osoby piekła bo nie myliło by się z moją wizją miłości.
Zdawać relację będe na pewno.
napisał/a: graza19 2009-12-10 12:44
dyzio007 napisal(a):Bardzo się cieszę że trafiłem na to forum bo mimo że pyta się ludzi całkowicie obcych to widać że można uzyskać jakąś radę :)
Dam sobie czas na przemyślenie o orzekaniu winy bo wniosek nie wpłynął jeszcze do sądu. W końcu było sporo miłych chwil i raczej na 80% rozejdę się w spokoju bo jak wiecie kocham....kochałem i będe kochał i wiem że to się nie zmieni a nie robi sie dla ukachanej osoby piekła bo nie myliło by się z moją wizją miłości.
Zdawać relację będe na pewno.


I to jest piękne!:)
napisał/a: dyzio007 2009-12-15 09:12
Walkaaa trwa :)

No kochanane wszystko zmierza ku końcowi ;]
Trochę jak pies ogrodnika poczułem że tamta kobieta (żona tego faceta) powinna wiedzieć o wszystkim, spotkałem się porozmawiałem i okazało się że to nie pierwszy taki wypad tego faceta (zdradził ją fizycznie zaraz po ślubie :/), kobietka bardzo się popłakała i wtedy trochę zwątpiłem po co dałem jej informacje co wyrabiaja nasi bliscy. Ale ona musiała się dowiedzieć!!! Żyć w takiej nieświadomości i kłamstwie ach....(szkoda tylko ich dzieci bo są niczemu niewinne). Babka miała "jaja" że pojechała na Wigilie ich służbową i zrobiła jazdę :)
Nalegała na kolejne spotkanie ze mną bo pokazałem jej tylko część dowodów. Po drugiej paczce informacji wydaje mi się że jest świadoma tego co się dzieje w naszych małżeństwach bo wiadomo że moja żona i jej gach wszystkiego się wyparli i twierdzili że to wszystko co jej pokazałem jest spreparowane.
Brak cywilnej odwagi do przyznania się przez nich strasznie mnie obrzydza bo mi powiedzieli coś innego i zarówno ona jak i ona na osobnych rozmowach przeprosili.
Podział naszego jak że krótkiego małżeństwa i dobytku już prawie za nami cieszę się ze przynajmniej to idzie jakoś lepiej.
Serduszko wciąż boli ale przecież czas goi rany...
napisał/a: serduszkoXXXX 2009-12-15 12:33
Dyzio dobrze zrobiłeś,ze powiedziałeś żonie tego faceta o tym co jej mąż robi na boku,ja wolałabym znac najgorszą prawde niż życ w nieświadomości i nie wiedziec że ktoś kto dzieli ze mną życie przyprawia mi rogi.
napisał/a: Seta 2009-12-15 19:11
Dyzio, normalnie podziwiam Cię.
Co do sprawy z małżonką gacha - myślę, że to była dobra decyzja.
Szkoda, że Twoja (już prawie ex) żona wszystkiego się wypiera, postąpiła jak gówniara z piaskownicy, ale nic straconego - w końcu dorobisz się WIERNEJ, KOCHAJĄCEJ żony i może w przyszłości dzieci :D
Życzę Ci z całego serca, aby Ci się powiodło w życiu - nerwy masz stalowe, pierwszy dół minął, po rozwodzie będzie tylko lepiej i oby to wszystko się sprawdziło.

Powodzenia i tak trzymaj, facet!
napisał/a: Mari 2009-12-15 20:18
I to uwielbiam w prawdziwych mezczyznach ...dzialaja! a nie placza . Jest to cecha , ktorej Im bardzo zazdroszcze !!!.
Nooo coz ...nie wyroslo miiii:D:D:D wiec musze czasami pocierpiec przez wlasna kobieca glupote...


p.s. Dyziu podaj swoj namiar ;):D:p.



Pozdrawiam M.