Prośba o pomoc

napisał/a: dyzio007 2009-12-16 00:06
Mari napisal(a):I to uwielbiam w prawdziwych mezczyznach ...dzialaja! a nie placza . Jest to cecha , ktorej Im bardzo zazdroszcze !!!.

Nie ma co zazdrościć bo to dzieki waszym podpowiedzią staram sie wybrnąć z tego małżeństwa.

napisal(a):Dyzio, normalnie podziwiam Cię.........Życzę Ci z całego serca, aby Ci się powiodło w życiu - nerwy masz stalowe, pierwszy dół minął, po rozwodzie będzie tylko lepiej i oby to wszystko się sprawdziło.


Dzięki za wsparcie. Co do podziwiania to nie ma co podziwiać taka kolej rzeczy jechaliśmy na jednym wózku w 4 osoby ja z żoną + tamte małżeństwo ale ja wysiadam a oni niech się bawią dalej.......
napisał/a: Seta 2009-12-16 15:52
Może zafundują sobie trójkąt? :p

Podziwiać jest co, bo szybko Ci to poszło, poza tym nie bawiłeś się w przeżywanie i lamentowanie nad swoim losem, bo babka okazała się podłą gadziną ;)
napisał/a: KasiaKubus 2009-12-16 22:41
dyzio007 napisal(a):Nie ma co zazdrościć bo to dzieki waszym podpowiedzią staram sie wybrnąć z tego małżeństwa.

Zgadzam się że pewne osoby tutaj pomogły ci podjąć właściwą decyzję ale głównie brawa należą się Tobie bo ci się udało zrobić porządek w swoim życiu.Co prawda potrwa to jeszcze trochę ale jesteś już bardzo blisko...gratuluję:)
napisał/a: Mari 2009-12-17 21:28
Jak narazie to wszystko toczy sie jak powinno , aleeee...... Dyzio nie przezywaj za bardzo tak te swoja wolnosc ;), bo uwierz ,ze to co Cie spotka za chwile bedzie targac Twoimi "strunami" jak potrafi tylko dobra harfiarka ...
Nie uwierze ,ze rozwod przejdzie tak z dobrej woli... przy lampce wina , a tak naprawde nie wierze ,ze Twoja zona pojdzie na to :confused: i tu jest pies pogrzebany.
Nie wiem , czuje ,gdybam i jakos mi to tak wychodzi ...,a moze sie myle ???.


pozdrawiam cieplutko :) M.
napisał/a: dyzio007 2009-12-17 22:28
Mari sam czasami nie wiem co myśleć..... narazie jest ok. Mamy mały problem z załatwieniem kredytu bo mamy mieszkanie pod hipoteką. Nie jest za wesoło z tą sprawą. Mam troche podjerzenia co do postępowanie mojej żony bo dziwi się że nagle tak odpuściłem ale powiedziałem jej dlaczego... że kocham bezwarunkowo i nie chcę zapamietać jej jak wrednej baby tylko rozejśc się w porozumieniu. Zostawiam jej mieszkanie o ile bedzie miała zdolnośc, sam na początku stycznia uciekam oczywiście nie wymeldowując się. Moja żona cos kombinuje z tamtym facetem bo zaczynają wpieprzać w to robotę (jak ktoś skojarzy będzie wiedział skad dostęp do bilingów) i nagle żona tamtego nalega na spotkanie ponowne. Jest młynek ale jestem dzielny, wycieram i szlocham z mankiet a na jej oczach jestem twardy jak turbodymomen :)
Modle sie tylko żeby dostała kredyt na nasze mieszkanie spłaciła mnie i...... zaczynam nowe życie bez okłamywania, ściemniania i z dużą dozą dystansu do siebie i kolejnych związków bo wiem że to bardzo boli......

Mam świadomośc że pewnie popłynę na sprawie rozwodowej bo to bedzie cieżki chleb do zgryzienia ale modlę sie o to żeby to jak najszybciej sie zakończyło.....
napisał/a: Mari 2010-01-09 13:54
Dyzio007 ,
co u Ciebie ? .

odpowiedz?:

zaczyna sie ukladac ...rozmawiamy ...czujemy ...:) .
napisał/a: dyzio007 2010-01-13 23:47
Mari układać sie nie zaczyna, nie rozmawiamy.
Prawie sie nie widujemy. Żona odcieła sie kompletnie od kontaktu ze mną i traktuje mnie jak najgorszego wroga. Święta spędziliśmy osobno, sylwestra też, miała już urodziny które zrobiła z dala ode mnie (mimo że na święta, sylwestra i ur zadzwoniłem i złożyłem życzenia ale tylko powiedziała dzięki).
Czekam na pozew z sądu bo wiem że ja nic nie zdziałam i chyba sie już z tym pogodziłem.
Pojawia się czasami w domu na jedna dwie noce a potem znika na kilka kolejnych do swoich rodziców. Ostatnio mi zarzuciła przy rozmowie o mieszkaniu że nic nie robiła i niby czekała jak sie będe starał ale odpowiedziałem jej że to razem ludzie powinni sie starać bo ja nic złego nie zrobiłem. Zarzuciła mi że wprowadziłem w to osoby trzecie (czyli żone tego kolesia) na co ja odpowiedziałem że nikt nie lubi być okłamywany i ona powinna wiedzieć jak psujesz świadomie czy też nie jej i sobie życie.
Rozmowy z mojej strony są spokojne ale moja żona szuka ciagle pretekstu do tego żeby soie pokłocić. Ostatnio jazdy za to że zrobiłem pranie i źle powiesiłem jej sweterek i bedzie miała pasek od suszarki (jak byśmy żelazka nie mieli :)). Ogólnie jazdy za gówno.....może i zasłużyłem na to ;]
Jeśli o mnie chodzi to jakoś staram sie żyć, ostatnio dużo pracuje żeby nie myśleć.
OD lutego uderzam na podyplomówkę żeby sie czymś zając w weekendy.
Troche wypadów ze znajomymi którzy też już wiedzą bo ja nie będe tego ukrywał i grał przed nimi że u mnie wszystko ok.
Zastanawiam sie tylko i pojąc nie mogę jak można z dnia na dzień stać sie wrogiem i być tak tepiony.......
napisał/a: Mari 2010-01-14 11:36
Na Twoje ostatnie zdanie nie odpowie nikt :( . Ja katowalam sie tym pytaniem rok, dwa, trzy ...i na szczescie , nieszczescie znalazlam odpowiedz ...To byly lata???...determinacja i nie dopuszczenie do siebie ,ze ktos tak bardzo kochajacy moze nagle patrzec na mnie z wrogoscia ...

Szczescie ?...bo wrogosc w oczach meza byla niezalezna od niego ...
Nieszczescie ?...sprawila to choroba ...skryta , niebolesna ,zmieniajaca swiadomosc...

Nam sie udalo i moge z czystym sercem na nowo kochac jeszcze bardziej .
Chorobsko w odwrocie i mam znowu tego samego , kochajacego , a nawet smiem twierdzic ,ze z wieksza ,glebsza miloscia goscia , ktory doswiadczyl na wlasnej skorze co to znaczy walka o Niego , co to znaczy na dobre i zle...

Ty? ...wiesz zadajac Ci pytanie ..co u Ciebie ? czulam , ze nie jest dobrze .dlaczego ? ..bo zakonczylbys watek ...a Ty znikles...
Wiem ,ze ten czas jest wazny i wiem ,ze slowo nawet w cyberprzestrzeni koi ...mi bardzo pomagalo...

Nie bierz slow zony do Siebie o tym ,ze wprowadziles osoby trzecie , bo nie Ty!. Przeciez to Ona zrobia pierwsza spotykajac sie z gostkiem.
Nie daj sie sprowokowac , szkoda nerwow...slow , ktore pogorsza i tak ciezka , traumatyczna sytuacje w jakiej sie znajdujesz.
Przetrwasz , przezyjesz ten czas wzmocniony o nowe doswiadczenie i nauke na przyszlosc :
- zadbam najpierw o Siebie , swoje szczescie , a tym co zdobede moge sie podzielic z innym czlowiekiem ...jesli jest tego wart , jesli na to "zapracuje" ...

Jestem pelna podziwu dla Ciebie ,ze masz w sobie tyle sily :)..z ta nauka ...
Przed Toba tworzy sie jasna i szeroka droga na nowe zycie .


Usciski :) M.
napisał/a: dyzio007 2010-01-14 14:09
Mari, staram się jak moge nie prowokować kłótni mówię spokojnie, bez podnoszenia tonu głosu bo chce żeby zrozumiała to że mimo iz nam nie wyszło i ona nie chce sie starac to chcę przyjnajmniej nie chcę bac się zyc do momentu sprzedazy mieszkania z sublokatorem bo teraz tylko tak mozna nazwac nasza była miłość, po prostu egzystujemy. Przyznam że może i czasami lepiej że jej nie ma w domu bo jak jest to wtedy powiem wam że boje sie cokolwiek robić zeby nie prowokować czepiania się mnie jako osoby bo mezem jestem tylko na papierze :/
Na moje pytanie po prawie 8 dniach nie widzenia się (żyła u rodziców) co u niej słychać dostałem taką wiazankę obelg, przykrych słów że głowa boli.
No cóż takie życie - tutaj nie usuniesz hostorii jak na komputerze.
Ostatnio znajomy tez powiedział mi że nawet dobrze się trzymam i że jak na taka sytuacje to musze mieć "miekkie serce i twarda dupę"
Ktoś kiedys powiedział mi czas leczy rany.......gówno prawda on po prostu przyzwyczaja do bólu.......

ps. co do nauki to chyba po prostu traktuje to jako ucieczkę żeby nie mysleć......
napisał/a: Mari 2010-01-18 17:21
Nie bierz Jej slow do Siebie , bo przez nia przemawia zlosc , a sam wiesz ,ze te uczucie nie buduje...
Teraz sie wscieka ...przeczekaj cierpliwie , bo i co Ci zostalo:( ...

Rozwod jest przezyciem traumatycznym i mam wielka nadzieje , ze przejdziesz przez niego bez uszczerbku na Twoim "Ja" , na cieple jakim emanujesz ,a ktore mozna wyczytac juz :) w tych kilku postach ,ktore napisales .

Znajomy mial racje !:D , tylko powinien wprowadzic modyfikacje powiedzonka na ....musisz miec na te chwile ...
-twarde serce i taka sama du*e .

Czas leczy rany ... to prawdziwe twierdzenie Kochany Dyziu i wiesz co? mozesz wrzeszczec ,ze jest inaczej! , a ja Ci powiem , ze glupoty pieprzysz i tyle.
Sprawa z ktora walczysz jest zbyt swieza, pierwsza i bolec musi ...

Pociesze Cie , ze sa tez w zyciu chwile , ktore wyciskaja lzy , ale ze szczescia i jesli bardzo ich pragniesz to patrz ludziom prosto w oczy :) .


usciski M.
napisał/a: dyzio007 2010-01-19 11:27
Mari, może nie pokazuje że biore to do Siebie ale przyznam że czuje sie potwornie psychicznie.
Nie spodziewałem sie że facet może tak reagować. Większość pewnie machnęła by ręka, zamkneła dzwi za soba i cześć....
Niestety albo stety ja nie z tych.
Dziś dostałem już prezent od mojej zony na urodziny. Właśnie trzymam przed sobą pozew rozwodowy i za miesiąc...... mysle że nic już nie bedzie, tylko wpomnienia których nikt mi nie zabierze. Masz racje rozwód to jak smierć kogos bliskiego, zastanawiasz sie czmu, dlaczego i co mogłes zrobic żeby do tego nie doszło.
...... Pozostaje tylko odpowiedzieć na pozew i ........ żyć
napisał/a: Mari 2010-01-19 20:24
Taaak ...Wy Panowie jestescie wychowywani na macho i przeciez nie jest normalnym pokazac lze ...
Wiesz jak sie wk*rwiam na takie wychowanie chlopcow! . Szczegolnie tatusiowie stawiaja sobie taki zadanie i jest to ich zyciowy priorytet :cool: .
Cale szczescie , ze Ty nalezysz do innej nacji :) i oby wiecej takich facetow ,a wreszcie nie bedziemy umierac , tesknic za czulym i upragnionym slowem, czy dotykiem...

Nie zrozumiala i nie docenila tego Twoja zona ...szkoda . Moze to nie jej blad?.., moze miala tatusia , mamusie , ktorzy traktowali ja przez pryzmat kija i marchewki , a milosc rodzicielska mieli gdzies ,gleboko :( .
Taka dziewczyna nie potrafi kochac i idzie przez zycie bardzo , ale to bardzo nieszczesliwa, czasami nie zdajac sobie sprawy z tego,bo nie zna przeciez uczuc wyzszych, albo co gorsze wykorzystuje , wysysa co najlepsze dla niej z partnera i porzuca za jakis czas jak stary mebel...

Jest wiele czynnikow , ktore sa niezalezne od nas , a maja ogromny wplyw na relacje miedzy partnerami i uwierz , ze pokonanie tych "zlych mocy" udaje sie bardzo rzadko :confused:.
Przewaznie brak cierpliwosci ,checi i wiary w to ,ze razem mozna zawalczyc i przezwyciezyc prawie kazdy problem, kryzys .

Razem...a gdzie ono jest miedzy Wami dzis?.

Chyba nie masz co sie zastanawiac juz gdzie popelniles blad , a czego nie zrobiles tak jak trzeba... Z Twojego opisu wynika przykra prawda o niej...dla niej nie jest wazne co czujesz , czego pragniesz . Wazna jest tylko ona i jej ped za ?..czym? . Co ta dziewczyna chce od zycia ?.

Trzymaj sie ...M.