Relacje z teściową

napisał/a: marzenna5 2007-06-21 21:24
macie racje najwazniejsze jest oparcie w mezu,a w moim przypadku chlopaku,moj chlopak jest jedynakiem,ma 25 lat,mieszka tylko z mama,jego matka zyje jego zyciem,caly czas wspomina czasy kiedy jej synus byl maly a o kanapeczkach i itp juz nawet nie wspominam.postawilam sobie za cel "usamodzielnic" go,powoli mi sie to udaje, staram sie tez zrozumiec jego matke,bo przeciez nic nie zmieni nigdy faktu ze to jej dziecko
napisał/a: misiaX84m 2007-06-22 14:14
Mądrzy teściowie to skarb. Czasem tak układa się życie,że musimy razem mieszkać. Wtedy nie dość, że musimy docierać się z mężem tuż po ślubiie to jeszcze dochodzą ONI... Mam mądrą teściową. Pozwala nam na samodzielne życie mimo, że mieszkamy pod jednym dachem. Różnimy się i to bardzo, ale moja teściowa miała ze swoją niezły kocioł i nie chce, żebym ja tak samo miała. Współczuję dziewczyny serdecznie...
napisał/a: sloneczko2910 2007-06-22 15:25
Witam!!! Niedawno minęła nasz 2 rocznica ślubu. Pół roku mieszkałam z tesciową. Nie było kolorowo, ale zaczęło się dopiero jak urodziło sie dziecko... Byłam najgorsza z możliwych... Po urodzeniu (miałam cesarkę) chciałam iść do mamy dopóki nie dojdę do siebie, ale po głębszych przemyśleniach postanowiłam zostać. Teściowa obiecała swoją pomoc i przede wszystkim nie chciałam pozbawiać męża czestego kontaktu z malym. Kamil miała skazę białkową. Karmiłam piersią, ale bylam zbyt słaba, żeby sama gotować. Pierwszego dnia ugotowała mi obiad, ale drugiego juz nie... Tydzień przezylam na kanapkach i tym co mi mam przywiozła...Jak to wspominam mam łzy w oczach. Nie wspomne juz o wszystkich "dobrych" radach co do dziecka np. żeby często łapać go za noc, bo bedzie miał bardzo szeroki, zeby układac go na wznak (dziecko strasznie ulewało), bo bedzie miła płaską główkę, żeby wyciągac mu nogi w kąpieli.... POPROSTU KOSZMAR!!! Czare goryczy przelała jedna sytuacja. Dziecko było chore. Znajoma teściowej - pani doktor - nie poznała się. Kamil zamiast czuć się lepiej czuł sie coraz gorzej... Zadzwoniłam po innego lekarza... I teściowa zrobiła awanturę, bo jak ona wygląda w oczach znajomej pani doktor... Ale to się dopiero zaczęło... Dowiedziałam sie nawet, ze złapałam mojego męża na dupe!!! Wyobrażacie sobie. Spakowałam torby i postawiłam mężowi ultimatum albo idziesz ze mna alebo zostajesz. Wyprowadziliśmy się do moich rodziców. Mieszkaliśmy rok. Nie było, aż tak źle. Ale teraz jesteśmy na swoim i jest o niebo lepiej!!!
A więc wszystkie młode małżeństwa jeśli tylko macie możliwość mieszkajcie sami!!!
napisał/a: Lola 2007-06-22 16:52
Marzyłąm zawsze, żę moja teściowa to będzie moja najlepsza koleżanka, taka od serca wspólne zakupy i maseczki, babskie filmy i lody. Staram sie dyplomatycznie podchodzić do relacji międzyludzkich. Niestety też trafiłam na jedynaka i moja dyplomacja skończyła sie na tym, że płaczę po nocach. Staram się jak mogę by nie obrazić przyszłej Mamy, ale i tak jestem zbyt gruba, źle ubrana, za mało jestem kurą domową i nie jestem damą, wogóle jestem nieodpowiednia dla jej syna. Cała fala gniewu, żalu, nienawiści, wstrzymywania języka i pustych uśmiechów kończy się płaczem w jakimś cichym kącie. Może ktoś poradzi jak z podniesionym czołem sprostać kolejnemu spotkaniu z teściową?
napisał/a: Anukis 2007-06-23 16:24
LOLA A gdzie jest w takich chwilach twoj chlopak? Nie byl nigdy swiadkiem tego, co robi mamuska?- powinien cie obronic!!!! Mimo to radzilabym ci powiedziec tesciowej, ze cie rani i nie zyczysz sobie takiego traktowania. To nie ona bedzie z toba zyla i nie jej musisz sie podobac. To okropna kobieta! Jak mozna taka mloda kobiete wpedzac w takie stany. Jest jeszcze jeden sposob, nie odwiedzaj jej, a jesli zapyta to powiedz dlaczego. Nie musisz tego znosic. :mad: Jestem zbulwersowana!!!!!!!!!!
napisał/a: serduszko2 2007-06-23 21:22
do Anukis

czy myslisz,ze jest tak latwo powiedziec komus,ze Cie rani a jeszcze w dodatku tesciowej-chyba sama nie masz jeszcze doswiadczeia w tych sprawach.
ja nie przepadalam za moja tesciowa juz od poczatku.staralam sie jednak robic dobre wrazenie i nie ranic jej slowami.minelo juz 14 lat i jest coraz gorzej.kiedys myslal,ze nadejdzie dzien,kiedy moj maz przestanie jej bronia a bedzie stal po moje stronie.niestety,ten dzien nie nadszedl. nie wiem,ktore z nich obojga rani mnie bardziej,ona nianczac jego,czy on pozwalajac jej na to.moje proby reagowania konczyly sie zawsze na niczym.kiedy chce cos powiedziec oni reaguja jednakowo-wychodza.na szczescie mieszkamy daleko od siebie i nie musze znosic jej obecnosci.
przeszlam wiele i nigdy jej tego nie zapomne. kiedy chcialam wrocic na studia,a bylym w ciazy,wyzwano mnie od wyrodnych matek.pozniej ,kiedy studiowalam(zaocznie) musialam sama zarabiac na szkole,bo moi tesciowie zbuntowali mojego meza.dzieckiem opiekowala sie moja mama-biorac urlop,kiedy tamta siedz w domu. co do kwesti finansowej-to moj maz ciagle laduje tam pieniadze,czy sie na to zgadzam czy nie.to tesciowie grozili mi rozwodem,kiedy poszlam na magisterke. kiedy sie tam pojawiam oni milkna.wszystkie rodzinne sprawy zalatwiaja poza moimi plecami.wpominalam juz o krojonym kotlecie czy o kontrolowaniu wyjsc mojego meza.jednyk co jest w tym najgorsze-to moj maz nie reaguje na to.jemu jest tak dobrze a jego mamy nie wolno mi ruszac.juz dawno zdalam sobie ,ze z ta kobieta nie wygram.nie staram sie tez walczyc,bo i po co-ja to olewam i tyle.oni sie nie zmienia.kiedys plakalam z tago powodu,wsciekalam sie na swoja bezsilnosc a teraz robie swoje i traktuje tesciowa jak sasiadke z przeciwka.
napisał/a: ~Kryzysowa_Narzeczona 2007-06-24 08:45
Jak tak sobie czytam wasze posty to zastanawiam się czy coś się zmieni po moim ślubie(który dopiero za rok). Mama mojego narzeczonego jest świetną kobietą,bardzo ją lubię i szanuję.Przyszłego teścia też mam w dechę! Liczę na to że jak zamieszkam w ich domu to nic się nie zmieni.Ja przynajmniej będę się starała być dobrą synową,ale przede wszystkim żoną.Bo nie wychodzę za mąż za teściową tylko za mojego faceta.
napisał/a: Lola 2007-06-27 13:37
Serduszko ma racje nie jest łatwo powiedzieć teściowej, że mnie rani ona chce tylko dobrze dla synka i tego nie zrozumie, a powiedzieć narzeczonemu że jego Mama jest zła też jest trudno, w sumie to jego Mama. Dla facetów to jest wszystko prostrze zlewają wszystko, a my kobiety jesteśmy bardziej uczuciowe. Na moje problemy usłyszłam tylko od mojego kochanie, że ja za bardzo wszystko biorę do serduszka i żebym słuchała co mówi jego Mama jednym uchem a wypuszczała drugim. Ale dla mnie nie jest to takie proste.
Dobrze, że będe mieszkała daleko od teściów i właśnie mam plany, że nie będe ich odwiedząć chociaż Teścia bardzo lubię super facet. Teraz przeprowadzam sie z moim kochanym do mieszkania, które chce spłacać jego Mamusia (taki prezent ;( ). Boję sie, że sie w tym mieszkaniu nie odnajdę. No i najgorsze przede mną odwiedziny w nowym domu Mamuśki, już zaczynam wymyślać menu, choć nie wiem czy jest sens tak sie starać bo czuję, żę i tak zamiast pochwały dostanę jakieś ale.
napisał/a: ~moniau 2007-06-27 14:25
Czasem bywa inaczej...

Nie mieszkamy z tesciami, ale musze powiedzieć że moi teściowie to najlepsi ludzie na świecie jakich znam! NIGDY nie nazucali nam swego zdania, teść zawsze udzielał nam rad ale dodawał "zrobicie jak uważacie", no i oczywiscie robiliśmy. Okazywało się wielokrotnie, ze miał racje, ale nie wypominał tego NIGDY! Mój mąz jest jedynakiem, ale NIGDY nie czułam się gorsza, nigdy nie powiedzieli o mnie złego słowa, od początku traktowali mnie jak córkę. ZAWSZE pamiętaja o moich urodzinach, imieninach i innych świętach, mimo że moi rodzice zapominaja, oni NIGDY nie zapomnieli. Przez 8 lat zawsze możemy na nich liczyć, zwrócić się z każda sprawą, ZAWSZE doradza, pomoga, pocieszą, ciesza się naszymi sukcesami, mówią, ze nas kochają. Gdy w dniu ojca składałam życzenia mojemu tesciowi powiedział " dla mnie szczęsciem jest taka córka i taki syn jak wy" - nic dodać nic ująć. Wierzcie mi, teściowie moga się stac bardzo bliskimi ludźmi, ludźmi których sie kocha, do których się teskni i których bardzo się szanuje. Chciałabym abyśmy my kiedyś byli podobni do nich!
Teściowa ZAWSZE wychwala moja kuchnie, podoba jej się jak wychowujemy synka, a jak mają inne zdanie w jakieś kwesti przedstawiają swoje argumenty, a my możemy wprost powiedziec, ze mamy inne zdanie i oni to szanują, bo nas kochają!
Dodam jeszcze, ze w jakichś spornych kwestiach mąz ZAWSZE staje za mną murem!
aaa kiedyś mój teść powidział: "Pamiętajcie, ze w zyciu różnie bywa i jeśli kiedykolwiek byśmy się o cos pokłócili to PAMIĘTAJCIE że was zawsze kochamy!"
W moim domu było inaczej, mało uczuć... ten dom jest inny, głównie za sprawą teścia, który jest dla mnie wielkim autorytetem - to jest naprawde niesamowity człowiek!

mam więlkie szczęscie mając tak kochającego męza i kochających teściów, a nasz syn dziadków...
napisał/a: monika19765 2007-07-06 10:22
Ja mam to szczęście, że moi teściowie mieszkają w innym mieście. Widzimy się raz na miesiąc i bardzo się kochamy. Uważam jednak, że gdybyśmy mieszkali razem byłoby ciężko. Teść jest ok ale teściowa ma okropny charakter. Staram się zagryzać zęby i nie odzywać się. Myślę, że uważa mnie za wzór synowej. Dzieci dobrze ułożone, dobrze się uczą, są czyste itd. Tylko imię mojej córki się nie podoba.(Kornelia) Oczywiście nieomieszkała tego niedawno skomentować. Ona chciała Julię. Jesteśmy 9 lat po ślubie. Zaraz po nim mieszkaliśmy przez 3 lata u moich rodziców. Moja mama jest w porządku - tak sądzi mój mąż. Z ojcem też się dogaduje. Mój mąż ma o 8 lat młodzsego brata. Michał zawsze będzie malym Michałkiem a ma 25 lat. Mamusia zrobi śniadanko, poda obiadek o kolacji nie wspomnę. Naszykuje ubranko na dyskotekę. Współczuję przyszłej żonie. Będzie miała ciężko.
napisał/a: ana818 2007-07-06 12:44
Ja naszczecie nie mieszkam z teściową ale jak tam jedziemy to mój mąż zmienia się całkowicie. Po 5 latach małzeństwa wmiare usamodzielniłam męża bo ten jak zamieszkał ze mną to nie potrafil nic kolo siebie zrobić. Teściowa wprost nianiczyła go jakby miał 3 latka. W tej chwili pomaga mi prawie we wszystkim (nie gotuje tylko obiadów) ale jak jedziemy do Teściowej to mój Misio przebraża sie wtego 3 latka sprzed 5 lat a mamusia krąży wokól niego i ie pozwala by ten ruszył pluszkiem.
Nie mówie jej nic o tym, ze mąż mi pomaga w domu bo jak by się dowiedziałą ze jej synek "musi" cos robic to penie by do nas zaraz przyjechała go wyręczyć (oczywicie z wyrzutami ze jak mogłąm do tego dopuścić). :D
Jeździmy tam raz w tyg więc wcale mi to nie przeszkadza ale nie wobrazam sobie takiej sytacji na codzień. Współczuje dziewczynom które to musza znosic .Pozdrawam
napisał/a: pyza 2007-07-06 14:18
Ja uważam, że każda teściowa dobra, ale na odległość... A to, czy teściowa będzie z butami wchodzić w nasze życie to głównie zależy od jej syna, czy jej na to pozwoli, czy nie. Ja mieszkałam u swojego byłego z jego rodzicami i bardzo źle to wspominam, bo jego teściowa dała mi popalić jak nikt... Była bardzo zazdrosna o swojego syna i nie mogła znieść myśli, że jakaś inna kobieta może zajmować ważne miejsce w jego życiu. A on jest moim byłym właśnie dlatego, że nigdy nie potrafił się jej przeciwstawić. Moje zdanie nigdy się nie liczyło, bo w każdej ważnej sprawie, pytał się mamusi o zdanie. Ona też rozwaliła nasz związek, bo byliśmy idealną parą, dopóki nie zaczęła się wtrącać. Mówiła mu, żeby do mnie tak często nie przyjeżdzał, bo to jest chore i dziecinne jeździć do dziewczyny codziennie. Przecież on ma swój dom a mamusia nie ma kiedy nawet poromawiać ze swoim synem! Nastawiała go przeciwko mnie, mówiła, że on nie widzi moich wad, bo mnie kocha, ale ona stoi z boku i to wszystko dokładnie widzi, a że jest jego matką to musi mu otworzyć oczy... Postawiłam mu warunek: albo się wyprowadzi albo koniec z nami. Zgadnijcie co wybrał? Po 4 latach naszego związku nie potrafił powiedzieć mamusi, że się wyprowadzi, bo ona (jak mówiła) umarłaby bez niego. Cieszę się, że to wszystko mam za sobą, teraz inna dziewczyna będzie musiała się godzić na bycie tą drugą, po mamusi...