Relacje z teściową

napisał/a: marissa 2007-09-08 11:58
hej.ja rowniez mieszkałam z tesciowa.mieszkalam! do momentu kiedy powiedzialam dosyc!do momentu kiedy urodzilo sie nam dziecko,moja tesciowa bylo "chyba" idealna(slodka i milutka),ale kiedy dziecko przyszlo na swiat ,zmienila sie o 180 stopni.zaczela ingerowac w to w jaki sposob wychowuje dziecko.moj synek mial dwa miesiace a ja w ciagu tych dwoch miesiecy kapalam go moze ze trzy razy,bo to moja tesciowa decydowala o tym kiedy i kto ma go kapac!poza tym krytykowala mnie i mowila ze jestem egoistka,poniewaz odstawilam dzieckoo od piersi,a nie potrafila zrozumiec ze mialam za slaby pokarm i dziecko sie nie najadalo,wiecznie plakalo i plakalo,a ja juz chodzilam jak cien(zmeczona,niewyspana).nie mialam od niej zadnej pomocy tylko same pretensje.wracala z pracy,przychodzila i gadala: "czemu on ma tyle potowek?,czemu on jest tak ubrany? czemu on spi w wozku itp" az uszy puchly.
az w kncu wybuchnelam i powiedzialam tesciowej ze sie nie dadaje na tesciowa. a ona uderzyla mnie w twarz i wyrzucila mnie z domu! poczym powiedziala mojemu mezowi,oraz calej jej rodzinie,ze to ja ja wrecz zaatakowalam i oczekuje ode mnie przeprosin i w tedy dostane od niej szanse na normalny powrot do domu!
obecnie mieszkam u rodziny,ktora wyjechala>mieszkam tu z synkiem i mezem.synek jest zdrowiutki,rosnie i jest usmiechniety! a ja nie widze tesciowe juz miesiac i jestem wypoczeta , zrelaksowana i pelna energii aby zajmowac sie moim synkiem!
napisał/a: inglot2 2007-09-12 16:47
Ja też mam raczej teściową za przyjaciółkę, choć czasami może mnie drażnić jej podejście do różnych spraw. Czasami jak ma gorszy dzień uważa się za taką 'wszechwiedzącą'..
napisał/a: dudek2 2007-09-15 17:07
Jeszcze nie mam teściowej, ale moją przyszłą bardzo lubię. Trochę denerwuje mnie to, że nie umie słuchać. Tylko dużo mówić, mówić i mówić.
Ale nigdy w życiu nie chciałabym, azebyśmy ja i mój facet musieli mieszkać z jego czy też z moimi rodzicami. Uważam, że małżeństwu nie wychodzi na dobre mieszkanie z rodzicami którejkolwiek ze stron.
Samemu najlepiej!!!
napisał/a: sylwia2518 2007-09-16 23:10
A moja (mam nadzieje) przyszła teściowa jest super. Nie wpycha nosa w nie swoje sprawy a jak mam jakiś problem to o każdej porze mogę do niej wpaść i się wyżalić ,mieć pewność że mnie wysłucha.
napisał/a: Heike1 2007-09-24 22:06
Moja teściowa bardzo sie wtrącała i ja bardzo się z nia kłocilam. Mialam tez pretensje do mężą,żenigdy nie stanął po mojej stronie tylko bezpiecznie nie zajmował żadnego stanowiska. mowił same się dogadajcie. Przegieła bardzo jak zaproponowała ze mężowi wyjazd w święta do jego brata 200 km od nas .Nasze dziecko miało wtedy 7 miesięcy i zimą ze względu na zła aurę ja nie chciałam jechać tam na całe święta. Ponieważ teściowa jest wygodna i nie chciało jej sie jechać pociagiem wymyśliła,żepowigilii pojadą z moim mężem tam a ja z dzieckiem zostanę tu z moją rodziną ( przecież nie będę sama). rzuciłam wtedy słuchawką. musiałam się nauczyć rozmawiaćz nią. Teraz po 10 latach już nie muszę mówić jej co ja myślę. Macham ręką na niektóre sprawy, przemilczam a teściowa nauczyła się ,że nie może mi nic narzucać i bardzo stara się dobierać słowa żeby nie być źle zrozumiana i nie zdenerwować mnie. Nasze stosunki są poprawne. Ale nigdy nie będzie moją przyjaciółką a już na pewno nie matką. Nawet wolałabym mówić po imieniu bo "mama" nie pasuje mi.
napisał/a: patris1983 2007-10-02 13:59
Jescze przed ślubem wszystkiego była ciekawa, wchodziła między nas. Mówiła, że "z tej mąki chleba nie będzie". Po ślubie wtrącała się w nasze małżeństwo i nasz pieniądze próbowała ingerować na co je wydajemy.Będąć w ciąży był taki 1 dzień że źle się czułam i się położyłam , too mówiła "ooo ta sobie leeeeży" kpiąco powiedziała. Mąż robił mały remont w pokoju przed narodzinami dziecka, to mówiła że kurz że się dusiu i zaczeła nam dokuczać i obrażać. Tak mnie wkurzyła że dostałam silnych bóli, na całe sczęście po kilku minutach przeszły. Poczułam jak mnie coś ostro rwało na dole. Mąż przestraszył się że zaraz urodzę a byłam w 6 miesiącu ciąży, to powiedział do niej "dalej tak róbcie", to się przestrasyła i pytała czy już wszystko w porządku. Mam to szczęście żę mąż mnie broni. Ona chce szacunku dla siebie, ale ze swojej strony do nas jej szacunek jest zerowy. Teraz mamy córeczkę niedługo skończy roczek. Ma ona brak zrozumienia chce nam zrzucić na głowę wszystkie płatności za mieszkanie i jeszcze mówi, że ja mam robić wszystko a ona nie będzie robić nic. Jak widzi kasę to jej się oczy świecą. Jak jej ktoś daje pieniądze to jest kochany i wychwala go pod niebiosa, łasa na kasę. Interesują ją tylko własne bolączki i problemy, nie życzy nam dobrze. Mówi, że jestem wredna i chytra. Niedość że w 75% my opłacamy mieszkanie to jeszcze chce ciągnąć pieniądze. A teściu nabrał kredytów, że głowa boli że nawet mu renty nie starcza na opłacenie tych rat i niewiadomo po co brał te kredyty, więc do mieszkania nic się nie dokłada. Żeby żywność zakupić do mieszkania to my kupujemy. Teraz teściu w szpitalu. Teściowa się wkurza jak on jest bo jak gotuje to zostawia nieporządek w kuchni i powiedziała nawet, że niech on zostanie tam nawet do samej śmierci, ale w oczy mu to nie powiedziała. Pyta się mnie o radę w niektórych rzeczach a potem przekręca to tak, że ja jestem okrutna., jestem ta zła. Mieszkać z teściami to zawsze są jakieś konflikty. Mieszkać osobno a razem z teściami to różnica. Jiż tak się męczymy z nią prawie 4 lata. Nie chcemy od niej pomocy finansowej ani nawet nie prosimy o zwykłą pomoc. A nawet jeśli to sama z siebie dobrego nic nie daje. Ciągle przychodzi podgaduje, robi złośliwe uwagi. Nie mamy gdzie mieszkać, gdzieś indziej niżeli tutaj. Mąż zarabia raz więcej raz mniej ale średnio 1300zł, póki co dostaję jeszcze wychowawczy a później to tylko z wypłaty męża. Do dziecka mi się potrafi wtrącać, mówi że nie umiem dopilnować dziecka, żę chodzi glodne, no robi nam różne podłości. Sama mówilła że nie miała łatwego życia, że nie miała dobrze z teściową a sama nie jest lepsza od swojej teściowej. Czuję jak bym miała piekło na ziemi. Nie mam już sił i nie wiem co zrobic? Myśleliśmy o mieszkaniu na kredyt, troche się boimy ale chyba to jedyne wyjście. Mąż chce zmienić pracę na troszkę lepiej płatną ale czy to wyjdzie? nie wiem Czy ktoś był w podobnej sytuacji jak ja i może ma jakieś rozwiązanie problemu?
napisał/a: eryka5 2007-10-08 10:49
do Patris: Oj biedulko współczuję naprawdę i rozumiem Cię. Moja tesciowa też jest okropna materialistką. Jak dowiedziała sie o dziecku mało co zawału nie dostała bo stwierdziła, ze co my w ogole robimy, ze w naszej sytuacji zdecydowalismy sie na dziecko - była oburzona. A moj mąż zarabia 10 tys. złotych na reke. No ale według tesciowej to powinnismy miec miliony, zeby w ogole o dzieku pomyslec. Co za kretynka. Brak mi słow. Sama ile razy probowała wyciagnac od niego kasę, a zarabia sporo, bo swoj wlasny biznes i nikogo na utrzymaniu. Zbiera te pieniadze na koncie, a w domu zamiast porzadnego stołu z krzesłami stoją przy stole krzesła ogrodowe. I zeby ona na to pieniedzy nie miała to bym rozumiała, ale ma i to bardzo duzo. A męzowi biadoliła ze musi zęby zrobić i nie ma kasy - chciała wzbudzc jego litosc, zeby jej co nieco podrzucił. Co za małpa, az mi słow brakuje. A jak o dziekcu sie dowiedziła nagle poczuła zagrozenie, ze juz kasy nie bedzie mogła wyciagac. Taką babcie bedzie mialo moje dziecko, ale na szczescie moja mama jest kochana i bedzie cudowna babcią. nie wiem co mam zrobic z tesciową bo jej nienawidzę. Na samą mysl o niej robi mi sie niedobrze. nie widuję jej bo bardzo mnie zraniła i jak do tej pory nie mysli przeprosic. jej wybór!Ale nie ukrywam, ze jak sobie przypomne o jej reakcje na wiesc o dziecku to bardzo mnie sciska mnie w sercu z bólu.
napisał/a: miniar10 2007-10-12 00:28
ja swoja tesciowa znam 4 lata, na odleglosc wydawala sie ok, ale szybko pokazala prawdziwa skorke, czesto z premedytacja zachowuje sie podle, ja to olewam ale troche przezywam, nigdy jej nie zapomne jak mi dokuczyla w ciazy
jaj tak to 2 lata nas nagabywala kiedy to ona w koncu babcia zostanie a jak jej oznajmilismy radosna wiadomosc to zapytala tylko kiedy termin, jak dowiedziala sie ze listopad to zaczela furczec ze przeciez to koniec roku, ze dziecko bedzie miec rok w plecy a najlepiej zebysmy dzieciaka na styczen przepisali....
5 razy bylam w szpitalu, bo byly problemy z ciaza- a ona niby tak czeka na wnusia od ukochanego syncia, ze pomimo tego ,ze ma 15 min drogi spacerem do szpitala, nie miala nawet kiedy mnie odwiedzic
a teraz zamecza nas jak nazwiemy jeszcze nienarodzone dziecko...
napisał/a: eryka5 2007-10-13 08:17
Moja teściowa zawsze była dla mnie miła. Ale oprócz tego, ze na codzien wydawało mi się, ze mnie lubi i jest ok wkładala mi co jakis czas szpilę.Ale ja to lekcewazyłam i nie przywiazywalam do tego wagi. Mialam klapki na oczach, nie chciałam tego widzieć, wypierałam...sama nie wiem czemu. Na przykład potrafiła powiedzieć przy mnie, ze jej syn ozeni sie dopiero jak skonczy 28 lat i nie wczesniej. a po co to powiedziała, no zebym przypadkiem go nie namawiała na slub haha. Albo jak widziała, ze moj mąż poswiece sie dla mnie i na przykład nie wychodzi z kolegami tylko zostaje ze mną w domu to komentowała to tak, że ona to robi co chce i ze jak on chce isc z kolegami to powinien isc a nie zostawac ze mną. Juz nie wspomnę o tym jak powiedziała mojemu mezowi, wtedy jeszcze chlopakowi, zebysmy sie przy niej tak nie sciskali i nie calowali bo ona na to patrzec nie moze. To był dla mnie szok!. Przez to nasz zwiazek wisiał na włosku, bo ona go uczyła złego i nie sprzyjała nam. Buntowała go przeciwko mnie. Ale robila to bardzo dyskretnie. Nie mowiła tego wprost, udawała ze mnie lubi, a od czasu do czasu jak maz jezdzil do niej sam to wracał do mnie zły, czepiał sie mnie wszystkiego. Teraz wiem dlaczego, bo jego mamuska go buntowała, nastawiala zle. Niestety kobieta ma powazny problem ze sobą. Raz, jeszcze przed slubem rozstalismy sie z mezem na pol roku wlasnie przez tesciowa, tylko ze wtedy o tym nie wiedziałam.Myslałam, ze nam sie po prsotu nie układa, ale teraz wiem, ze nie mogło się układac, bo jego matka ingerowala w jego zycie, prawila mu swoje durne morały i robiła sieczke z mózgu. Po prostu ona nie umie kochać, a najwazniejsza jest dla niej kasa. Ja musiałam nauczyc męża miłości, zeby byc szczesliwą z nim w związku, gdyz jestem osoba bardzo ciepłą, a moja tesciowa jest bardzo zimną.Udało mi się to, ale trwało to kilka lat i nie było łatwe. Wiec wyobrazcie sobie, jak był wychowywany w rodzinie pozbawionej uczuć. Teraz moj maz bardzo odstaje od swojej rodziny, bo zrobił sie ciepły tak jak ja,a jego rodzina nadal została oziębła i dziwna. Nie rozumiem tylko dlaczego ona zazdrosci mi, ze jej syn mnie kocha i ja to boli. Skoro sama jest zimna dla swojego męża i dzieci wiec i jej nikt nie okazuje uczuć. A ja pamietam, ze w trakcie uczenia mego meza kochania bliskich nakłaniałam go do tego by okazywal tez swojej matce uczucie i tak tez się stało. mowiłam, zeby wysłal jej smsa z zyczeniami lub powiedział ze ja kocha.Powinna byc mi wdzieczna, ze jej dziecko zaczelo jej to okazywac choc samo nie dostało nic od niej w zamian. Przez wiele lat nie zwracałam wiekszej uwagi na to, ze ona czasami mnie raniła. Miałam klapki na oczach, bo naprawde potrafiła udawac, ze mnie lubi. Wszystko stanelo mi przed oczami i uswiadomiłam sobie to, ze ona mnie nie cierpi dopiero jak pojechalismy do niej by oznajmic jej ze spodziewamy sie dziecka.To było połtora miesiaca temu. Wtedy nie wytrzymala udawania, to było dla niej takie bolesne, że odwazyła sie w koncu prosto w oczy powiedziec co mysli naprawdę. A tyle lat sie kryła z tym. Wspolczuje rozwniez młodszego bratu mojego meza, bo ich matka czepia sie takze jego nowej dziewczyny. Nowa dziewczyna mojego szwagra jest tancerka w jakims zespole. Moja tesciowa jak sie o tym dowiedziała, to skomentowala to tak, że chyba tancerką ale na rurze. Ogolnie jej nie akceptowała i mowila to do nas. Że tez ja nie wpadaam na to, ze jak gada na nia to i latami robiła to ze mną. Tak jak mówie, tyle lat udawala ze jest ok, ze mnie lubi, bo wiedziała, ze syn mnie bardzo kocha i nie uda jej sie nas rozdzielić. Moja teściowa jest jedyną osobą, ktora mnie nienawidzi. W zyciu nie spotkałam się z taką podłoscia ze strony innych ludzi w moim zyciu. nigdy nie miałam wrogow. jestem osoba ciepla i bardzo tolarancyjną, nigdy nie wtracałam sie w niczyje zycie i nigdy nie oceniałam innych ludzi. A sama zostalam tak niesprawiedliwie potraktowana.
napisał/a: miniar10 2007-10-13 13:51
moj mezus tez wraca od mamusi zmieniony i warczy o wszystko
najbardziej mnie wkurza, ze zamiast poszestowac go obiadem to czestuje piwkiem
tak bylo tydz temu: w piatek poszedl na 22 do pracy, po pracy chcial pojechac na grzyby, wiec pojechal, nalazil sie, nawet troche zabladzil ze zmeczenia, po drodze wstapil do mamusi, przebrac sie a dochodzila juz 14sta i ta malpa wiedzac, mial ciezka nocke i widzac ile naniosl jej grzybow, poleciala po piwo w nagrode zamiast dac mu jesc...
no i wrocil do domu glodny i niezle podpity...

albo przy mnie wciska mu papieroski, zeby zapalil.... popala w pracy ze stresu a w domu nie pali, bo mi smierdzi, na balkonie zimno i nawet rzadko kupuje fajki
a tej malpie nie pasuje ze przy mnie rzucil palenie, a rzucil nie tylko ze wzgledu na zdrowie ale glownie dlatego, ze kulelismy mocno finansowo i nie palil wcale ponad 2 lata, dopiero teraz zaczal troche w pracy - i ja szlag trafia

i jeszcze jej teksty, zeby zapalil bo ja to mu nie pozwole fajek kupic..

sama caly czas w kredytach i dlugach a my wpierw zbieramy i wszystko kupujemy za gotowke- zniesc nie moze ze ona za 60 lat dorobila sie tylko dlugow a my za 2lata mamy mieszkanie, i sporo fajnego sprzetu, jeszcze nie mamy auta ale kiedys nazbieramy, tym bardziej, ze wlasnie zrobilam prawko..
napisał/a: Kasia2010 2007-10-14 20:08
Teściowej wpier... i do lochu!Hihi.
napisał/a: miniar10 2007-10-15 00:16
no a dzis ma imieniny, chcialam kupic jej jakies czekoladki lub ladny recznik ale maz mi zabronil, i powiedzial, ze on od niej nigdy nic nie dostal... glupio mi w tej sytuacji bo zawsze pamietam o takich okazjach i lubie kupic jakis drobiazg, ale po co ?? skoro on nie chce- a zawsze bardzo zaluje matki- to jaki moj biznes, do tej pory moje dobre gesty obracaly sie tylko przeciwko mnie...