Wybaczyć zdradę?

napisał/a: miXka29 2010-01-20 23:13
ill11- z tą muzyką to dobry pomysł. Też uwielbiam muzykę, tylko nigdy nie używałam jej, żeby zagłuszyć swoje myśli. U mnie muzyka pojawia się zazwyczaj, gdy mam dobry humor. Ja z kolei uwiebiam gotować. Szaleję w kuchni i wtedy staram sie nie myśleć o niczym innym.
Powiem ci szczerze że nie wiem, czy potrafiłabym tak jak ty, będąc z mężem daleko od siebie, zaufać mu. Nie chodzi mi o kontrolowanie go tu na miejscu, nie robię tego, doszłam do wniosku, że nie ma sensu. Zwariowałabym chyba do reszty. Pozdrawiam gorąco.


sorrow napisal(a):To zmienia postać rzeczy. W takim razie myślenie codziennie o tym co się stało jest naturalne.. w pewnym sensie. Tak czy inaczej możesz powoli zacząć myśleć o tym jak się pozbyć tego balastu i zacząć z nim walczyć . Kiedyś musisz zacząć.

Zaczęłam własnie. Pierwszym krokiem było podzielenie się swoimi przeżyciami tu na forum. Poczułam ogromną ulgę. Liczyłam, że ktoś to przeczyta. Sledząc to i inne fora przekonałam się, jak wiele osób ma podobny do mnie problem(niestety). Dla mnie to jest pewnego rodzaju pocieszenie. Wiem że nie jestem sama i zawsze znajdzie się ktoś kto mnie zrozumie.
napisał/a: ill11 2010-01-21 00:30
Kami_ka gdybym przypadkiem weszla na to forum miesiac temu,to ton i sposob moich wypowiedzi roznilby sie diametralnie od tego,co prezentuje dzis."Przed"sadzilam,ze jak tylko Pan Maz zechce zbladzic i doprawic mi rogi,to bedzie zlatywal wraz z walizka z czwartego pietra I teraz wiem,jak wiele jest prawdy w stwierdzeniu,ze punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia.Dzis wiem,ze poznajemy siebie wtedy,kiedy dostajemy takiego "strzala".
Ty pisalas,ze Twoj maz plakal i mowil,ze bardzo zaluje tego,co zrobil.U mnie jest podobnie.Przez te kilka dni kiedy bylismy razem,widzialam jak On sie zachowuje,co mowi itd.On rowniez widzial,jaka krzywde mi wyrzadzil.Ja doslownie z rozpaczy chodzilam po scianach,przedtem walac w nie glowa.Bylo mi diabelsko ciezko.Nie,nie przekonal mnie,ze tego wiecej nie zrobi.Powiedzial tylko,ze zlamal wszystkie swoje zasady.A to byla ostatnia rzecz,o jaka bym Go podejrzewala.Dla mnie w jakis sposob zyskal na starcie,bo sie przyznal.Mimo tego,ze rozni ludzie na podobnym forum(radzil sie ich,nie mogl sobie poradzic z tym,co zrobil)mowili Mu,zeby mi tego nie mowil.To duzo,w tym calym syfie,ktorego byl sprawca.Mogl nie mowic,wyjechac i oszukiwac mnie nadal.Jasne,zrzucil mi na leb takiego niusa,na ktorego nie zasluzylam.Zsunal ciezar z siebie na mnie.Ale zycie to nie bajka-sa lepsze i gorsze chwile.Ze wszystkim trzeba sie zmierzyc.Ja mam taki krzyzyk,inni maja swoje...Ja juz powiedzialam dobitnie,ze wybor jest prosty:albo My,albo one.Do Niego nalezy decyzja.Ja nie mam na to wplywu.Powiedzialam,co czuje,ze nadal wierze,ale czy to bedzie stanowilo dla Niego wartosc nadrzedna wie tylko On.

Muzyka zawsze idzie ze mna przez zycie.Teraz pomogla mi najbardziej.Skoro napawa Cie radoscia,to sluchaj jej tak czesto jak mozesz.Bedziesz radosniejsza

Pozdrawiam serdecznie.
napisał/a: miXka29 2010-01-22 11:53
ill11 napisal(a):.Ale zycie to nie bajka-sa lepsze i gorsze chwile.Ze wszystkim trzeba sie zmierzyc.

Masz rację. W sumie to myślimy podobnie. Staram się żyć dalej, staram się nie wracać do bolesnych wspomnień. One same wracają w najmniej spodziewanym momencie. Walcze z tym po prostu. Mój mąż też dostał ultimatum i to chyba było głównym powodem jego przemiany. Myslę że mu chyba jednak zależy na nas.
napisał/a: no name 2010-04-29 01:04
Tak. Może kiedyś jeszcze dawniej dawniej NIE, ale teraz... jak ktos ma ochote mnie zdradzić, bo taki już ma charakter, albo chwila słabości..w sumie wszystko sprowadza się do charakteru, wychowania i wartości... to nic nie moge poradzić, siłą nie zakuje w dyby. Trzeba się pogodzić z tym... po co walczyć? Wycignąć wnioski... te konstruktywne a nie destruktywne w porywach złości... i życ dalej tylko może z kimś innym, kto szanuje, kocha... hmmm. cięzko o miłośc w ostatnich zasach...szybciej trafimy na wyrachowanie, obłudę, kłamstwa... niż szczerą miłość... heh. Ciężko o miłość, więc jak ju z coś mamy to trzeba to szanowac, szczególni czyjąś miłość... do nas... bo ile jeszcze osob nas pokocha (nie mówię o rodzicach, rodze nstwie etc) ale o obcych...no ilu? 5-6 osob w naszym życiu to max. W niektórych przypadkach 1-2, a w większości 0! Osoby, które zdradzają nie rozumieją tego...że za kazdym razem tracą kolejne szanse na miłośc... to nie jest coś co jest nieskończone... i jest na każdym kroku...w końcu zabraknie im osob które je kochają, trafia na podobne im.... i niegdy nie będa szcześlwe przez złudną pogoń za "szcześciem", ile to słyszymy, że zdradziłam, bo czułam się nieszcęsliwa, bo z nudów..bo się wypaliło..ale co się wypaliło, co za nieszczęście nastało? To musi wyhodzić od nas, rodzić się w nas... kazdego dnia miłość rozwija się w nas...chyba... oprócz tych kiedy mamy kaca.... a jak coś się wypala to tyko drewno w piecu kaflowym, albo trawa (ale Unia ostatnio nawet tego ostatniego zabrania...) nie miłość.

Jezeli kochałbym. to bym wybaczył... przemyslał, przeanalizował i znalazł sobie inną osobę, którą mógłbym obdarzyć miłością... bo to moja miłośc, rodzi się we mnie...mogę dac ją komu tylko zechce..ale lepiej inwetowac ją w osoby, które potrzebują jej, a nie wycierają sobie o nią buty... Widocznie ten kto zdradza nie potzrebuje naszej miłości, uczu i bliskości...trudno, ja np. nie potrzebuje palić papierosów, a za każdym razem na imprezah ktoś mi proponuje: "wyjdziemy na jednego zapalic?" Na siłę nie pójde uszczesliwiać palaczy... Tak samo jak ktoś nie chce ze mną się kochac (nie seks) to tez trzeba to uszanować... zrozumieć i iśc z kimś innym. proste, logiczne..mimo wstawki o palaczach..powinno być zrozumiałe
napisał/a: mariaelena 2010-04-30 22:38
“bo ile jeszcze osób nas pokocha (nie mówię o rodzicach, rodzenstwie etc.) ale o obcych... no ilu? 5-6 osob w naszym życiu to max. W niektórych przypadkach 1-2, a w większości 0!”

A ile jeszcze osób my pokochamy (nie mówię o rodzicach, rodzeństwie etc.) ale o obcych... no ilu? ...Ktoś musi kochać, żeby kochany mógł być ktoś

“a jak coś się wypala to tylko drewno w piecu kaflowym, albo trawa (ale Unia ostatnio nawet tego ostatniego zabrania...) nie miłość.”

A w Dezyderacie coś było, że miłość jest wieczna jak trawa, no i jak to właściwie jest z tą... trawą...

“proste, logiczne... mimo wstawki o palaczach... powinno być zrozumiałe”

Mądre jak filozoficzny traktat i piękne jak poezja... albo na odwrót...

Aaa... może jeszcze coś na temat – wybaczyć? Tak, wybaczyć – kto jest wspaniałomyślny ten jest silny.

Pozdrawiam
napisał/a: Pitiful 2010-05-01 00:02
Niektórzy nigdy tego nie zrozumieją. Jakby nawet Bozia dała im po 1000 lat życia, to i tak nigdy nie doszliby do tak oczywistych wniosków. Boguś Linda się nam zestarzał i nie ma komu już wyrywać chwastów :) Szkoda tylko, że nigdy nie przewidzimy komu tak naprawdę dajemy naszą miłość i co z nią zrobi. A czas ucieka, a życie mija...
A tym nieszczęściem jak widać dla większości jest monogamia.
napisał/a: ~gość 2010-05-01 12:10
Pitiful napisal(a):nigdy nie przewidzimy komu tak naprawdę dajemy naszą miłość i co z nią zrobi.


mnie ta swiadomosc ostatnio jakos dziwnie zaczela blokowac, choc bylam happy w zwiazku i nie myslalam o tym... ale ja juz tak mam ze sie lubie unieszczesliwiac na sile
napisał/a: Poldek 2010-10-04 17:11
Witajcie, mam straszny problem! Jestem z Moją dziewczyną od 4lat i 4miesiecy, zawsze wydawało mi się że układa nam się super, w ostatnim czasie moja Dziewczyna powiedziała mi że musimy zrobić sobie przerwe że już niema miedzy nami takiej Miłości jak była wczesniej, zgodziłem się bo myślałem ze nam to pomoże! "rozstaliśmy się" w czwartek (dodam że jest to moja pierwsza i ostatnia dziewczyna z którą uprawiałem seks) po czym nastał weekend, ja pojechałem na studia, a ona na imprezę z koleżankami, tj. sobota, wtedy zrobiła to z innym chłopakiem którego na dodatek znam. Przyjechałem do niej w niedziele o niczym nie wiedząc z prezentem prosić to byśmy dalej byli razem, powiedziałem jej że jeśli sie nie zgodzi będę o nią walczył dopóki nie dotknie jej inny facet, bo to dla mnie było ważne gdyż chciałem mieć jedną kobietę przez całe życie. Wtedy przyznała mi się że już za późno, wpadłem w szał płakałem jak dzieciak! nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić, powiedziała mi że bardzo tego żałuje, że była pijana i że to najgorsza rzecz jaką w życiu zrobiła. Powiedziała że tylko mnie Kocha i wie że nikt nie zapewni jej takiego życia jakie miała ze mną do tej pory. Poprosiła żebym do niej wrócił i tutaj przez moją Miłość do niej złamałem swoją zasadę o której pisałem wczesniej, bo wróciłem do niej, ale w moim sercu nadal jest ból i bedzie pewnie długo, bo to dopiero tydzien od czasu kiedy mnie zdradziła, niewiem czy na to zasługuję żeby żyć z taką świadomością że miał ją już ktoś inny... Zapewniała mnie że nie podobało się jej wtedy i niechciała tego ale nie powiedziała "nie". Powiedzcie proszę czy ktoś był kiedyś w takiej sytuacji, czy życie może nam się kiedyś jeszcze ułożyć? Kocham tą Kobietę nad życie i już niechce nigdy cierpiec tak jak teraz!
napisał/a: patrykmaster5 2010-10-23 21:23
Byłem w podobnej sytuacji, jesteśmy w wieku 19-20 lat a razem już 1.5 roku, Moja dziewczyna napisała mi że mnie zdradziła . jak to przeczytałem to zabrakło mi tchu, Dzwoniłem do niej pytałem jak to możliwe przecież mnie kochasz nie rozumiałem jak można to zrobic ukochanej osobie dodam że była pod wpływem % co prawda nie uprawiali sexu ale mówiłą że mało brakowało i by do tego doszło, nie wiedziałem co myśleć przepraszałą mnie mówiła że mnie kocha. Jak można zrobić coś takiego komuś kogo sie kocha? Spotkaliśmy sie i widziałem w jej oczach że tego żałuje wybaczyłem jej ale w moim sercu został żal i sam nie wiem czy jej teraz ufam, ale jesteśmy razem, Sam nie wiem czy miałbym tyle odwagi żeby sie przyznac do czrgoś takiego, jestęsmy już ponad misiąc po tym zajściuj i nadal czuje złośc i rozczarowanie mam nadzieje że to z czasem minie choć jestem pewiem że nie dokońca.
napisał/a: malinowa2 2010-10-24 13:23
ja z takim pytaniem do osób zdradzonych.. wybaczyliście, ale co z Waszym życiem łóżkowym? bo ja brzydzę się P. i odczuwam wstręt do jego penisa. Nie mogę poradzić sobie z myślą, że był tylko mój, a miała go tez inna. Kiedy mnie dotyka, to wyobrażam sobie że wcześniej dotykał tak ją.. jak było z Wami? czy to z czasem mi przejdzie?
napisał/a: ewciad24 2010-10-24 20:17
ja zostalam zdradzona odkrylam to sama i probuje wybaczyc ale ciezko mi to idzie ale zapomniec nie potrafie
napisał/a: LenkaMadzia 2010-10-26 20:03
A ja nie wybaczyłam zdrady ale nie potrafie życ bez niego, chciał wrocic, powiedział ze bedzie czekał itp.. Próbuje zyc normalnie ale nie potrafie,, w kazdym mezczyzneie doszukuje sie jego, tego jednego jedynego mojego ...Byl;ismy razem 8 lat.. Nie jestem od niego uzależniona ja poprostu wiem że to było TO! Bardzo tęsknie ale wiem że życia razem to nie będzie i że tego CZEGOŚ juz nie poczuje do nikogo innego. .. Jestem świadoma tego co mówie, za chwile będzie rok jak spakowałam się i zostawiłam wszystko ..