Bajkowy konkurs

napisał/a: mammamia3 2008-02-14 00:02
Było to dawno,dawno temu...
Pewnej królewskiej parze /może niezbyt urodziwej ale kochającej się najbardziej na świecie/ urodziła się córeczka.Była ona tak piękna,że nadali jej, jedyne ich zdaniem imię pasujące do tak kruchej i delikatnej istotki : MAJA.
Królowa zakochała się w niej baz pamięci,a król...król wprost fruwał z radości ,że oto "Miłość stała sie ciałem"...
Ale wróćmy na ziemię.Król poszedł w końcu do pracy a królowa robiła wszystko, aby maleństwo rozwijało się zdrowo i harmonijnie /a król robił wszystko aby królowa mogła z ich maleństwem być jak najdłużej/.I tak mijały wesołe dni i nieprzespane noce,aż...pewnego razu,gdy mała królewna skończyła 8 miesięcy,stara królowa Babcia podarowała jej pewien magiczny przedmiot,z którym 10-letnia obecnie Maja nie rozstaje się do dziś...była to KSIĄŻKA.
Oczarowana prezentem królewna poczęła go ślinić,gryźć,miętosić i sprawdzać jego wytrzymałość pod każdym względem,ale... to wydarzenie było zaczynem do wielkiej pasji,która z każdym dniem wzrastała proporcjonalnie do wieku królewny...
Królowa każdą możliwą chwilę spędzała z małą Mają na czytaniu przygód misiów,piesków,kotków,krasnoludków...choć czasem miała dość /mogła przecież zrobić tyle innych rzeczy,np.serfować po internecie/ ...lecz gdy widziała na twarzy królewny fascynację czytaną historią,gdy słyszała jak z każdym dniem królewna używa nowych słów,jak pięknie się wypowiada a nawet zaczyna SAMA układać bajki,to królowa niezłomnie trwała,TRWAŁA I CZYTAŁA.
Któregoś cudownego letniego dnia /królewna była już 3 letnią uroczą dziewuszką/ cała królewska rodzina powracała piechotą z wyprawy po pożywienie...królewna i ptaszki wesolutko ćwierkały a zachwyceni rodzice śledzili z uwielbieniem każdy podskok,bieganinę /a królewna energiczną była,oj! energiczną/ swej latorośli.Wtem śliczna Maja,rozradowana urodą chwili i bliską perspektywą powrotu w pałacowe progi,pędząc w tym właśnie kierunku, z przejęciem i na cały głos zawołała: MATKO! MATKO! DAWAJ SZYBKO SIEKIERĘ!!!....
...był to cytat z jej ukochanej w owym czasie bajeczki o "Jasiu Fasoli" ,którym to cytatem królewna chciała wyrazić swoje wezbrane do granic emocje...ale jakie? ...tego się już sami domyślcie ;)
ps.dziś królowa ma troje królewiątek,zaraziła pasją czytania każde z nich i dzięki temu ma duuużo "wolnego" czasu...ale to już inna bajka.
napisał/a: joanna023 2008-02-14 00:10
Jestem mamą prawie czteroletniej Wiktorii ,więc jestem na etapie czytania jej
bajek,wierszyków.Biorę Wiktorię na kolana ,razem wybieramy jakąś książeczkę
i ja zaczynam czytać ,a Wiktoria ogląda obrazki i przekręca strony.
Ja sama lubię czytać ,więc Wiktoria chyba "wyssała zamiłowanie do
książek-bajeczek z moim mlekiem ."
Wprowadziłam w domu zwyczaj czytania dziecku na dobranoc. Czytanie książeczek lub opowiadanie bajek tak uspokaja ,relaksuje dziecko przed snem ,że czasami Wiktoria zasypia przed zakończeniem hihihi.
Wiktoria zna już chyba wszystkie najpiękniejsze bajki,sama czasami mi je opowiada.
Gdy była malutka uwielbiała Czerwonego kapturka ,Jasia i Małgosię ,Kopciuszka etc.
Ostatnio Wiktoria zaproponowała abym jej opowiedziała jakąś bajkę o smoku.
A ja na to:Wiki ,ale nie będziesz się bała ?
A Wiki na to:Nie mamusiu ,przecież to tylko bajka.
Zatem wymyśliłam jej na poczekaniu bajkę o niej samej i o smoku.

Tę bajeczkę opowiadam mojej córce Wiktorii ,ponieważ bardzo ją lubi ,to
prawie zawsze przed snem każe mi ja opowiedzieć .

Opowiem Ci bajkę ,ale nie o kocie co palił fajkę...
Opowiem Ci bajkę o SMOKU

Zatem:
Wcale nie tak dawno temu ,wcale nie za górami ,ani lasami ,ale w domku u
dziewczynki o imieniu Wiktoria żył sobie smok.To był bardzo duży smok
grożny jak lew.Smok ten zionął ogniem,śmierdział brzydko,miał na sobie
mnóstwo białych kropek i wyglądał prawie jak muchomor.To Wiktoria otrzymała
go w prezencie na swoje urodziny.Był zapakowany w wielką paczkę .Kiedy
Wiktoria zobaczyła go zatrzęsła się trochę ze strachu,ale powiedziała sobie
jestem już duża i odważna i nie boję się go ,w końcu przecież nie jest aż
taki straszny.I smok został u Wiktorii w pokoju.Wiktoria spała razem z nim
w łóżeczku.Dni mijały ,a smok był ciągle niedobry i śmierdzący.
Pewnego dnia Wiktoria postanowiła ,że tak nie może być :trzeba wykąpać
smoka ,musi być czyściutki,smok na to jak na lato.
Wiktoria poszła ze smokiem do łazienki ,pokazała mu pralkę ,proszek i mówi
do niego :teraz Cię wypiorę i będziesz pachnący jak kwiatki na łące.Oj ...
smok musiał się nagimnastykować ,żeby się zmieścić do pralki ,ale się
udało.Wiktoria zamknęła drzwiczki,wraz z mamusią nastawiła program w pralce na 90 stopni i nagle...
Załomotało ,zatrzęsło pralką .Kiedy pranie się skończyło Wiktoria
wyciągnęła z pralki malutkiego ,czystego smoka -wyglądającego prawie jak maskotka-
pluszowy smok.Zadowolona Wiktoria ze zmniejszonym smokiem śpi sobie teraz
spokojnie ,nie boi się smoka -bo jak tu się bać malutkiego,miłego
smoka?Smok stoi sobie na półce ,przy łóżeczku Wiktorii wśród innych
pluszowych zabawek-pomiędzy tygryskiem i lwem.

Ciekawa jestem jaką bajkę wymyślę następnym razem .
Może jakąś romantyczną bajeczkę na WALENTYNKI-o księciu i księżniczce w dzisiejszych czasach.Coś wymyślę i myślę ,że spodoba się WIKTORII.
Bo nie sama bajka jest najważniejsza ,a fakt ,że jestem przy niej ,trzymamy się za ręce i marzymy ,opowiadamy ,bujamy w obłokach.A opowiadanie bajek pobudza dziecięcą wyobrażnię ...
lizzie
napisał/a: lizzie 2008-02-14 00:48
W baśni dziecko styka się bohaterem, którego losami się przejmuje, tu znajduje pełną dramatycznego napięcia akcję, tu upaja się pięknem formy, języka opisów.
„Królewna … piękna”, że „ani oczy takiej nie widziały, ani uszy nigdy nie słyszały, patrzy światłością słońca” a oddycha „wonią róż”. Myje się nie zwyczajną wodą, choćby i ze złotych naczyń, ale „rosą” i to „majową”. Chodzi królewna po ogrodzie, o którym powiedziano obrazowo „ogród nie ogród”, w nim „srebne” jabłonie, a na nich „złote” jabłka rosną.
Język baśni wprowadza dziecko w świat piękna, uczy je radować się kształtami i kolorami wschodniego przepychu, skarbów, zaczarowanych ogrodów, wspaniałych szat i budzi przez to w dziecku poczucie estetyczne.
Staram się wpajać miłość do ksiażek swoim dzieciom. I widzę, jak każdą książkę przeżywają, jak się wczuwają. Nie mamy ulubionej książki. WSZYSTKIE książki to skarby, które uwielbiamy razem zgłębiać.
napisał/a: slubowska 2008-02-14 01:36
Moja 1.5 roczna coreczka odkad zdolala po raz pierwszy usiasc,interesowala sie ksiazkami i gazetami.Nie bylo takiej zabawki,ktora zajela by ja na tak dlugi czas jak nowy numer Chwili dla Ciebie czy Cosmopolitan.
Uwielbiamy razem czytac,ale i tak przegrywam z jej tatusiem.Gdy tylko ma ku temu okazje,wdrapuje mu sie na kolana i oboje pograzaja sie w lekturze.
Natomiast jesli chodzi o jej ulubiona bajeczke to jest nia niewatpliwie Czerwony Kapturek i tylko ja moge jej ja opowiadac przed snem.
Ukladamy sie obok siebie w lozku i zaczynam bajeczke.Wyglada to mniej wiecej tak:
JA:W malym domku na skraju lasku mieszkala sobie mala dziewczynka...
JULKA:Ja,ja...
Ja:Tak kochanie,ty.Dziewczynka ta miala na imie Julcia,ale wszyscy nazywali ja Czerwonym Kapturkiem,bo nosila na glowce czerwona czapeczke...
(tu nastepuje prezentacja Julki gdzie sie nosi czapke a jak ma jeszcze troche sily biegnie do komody i przynosi egzemplarz swojej czapki i uklada go na poduszce)
Ja:Pewnego dnia mama poprosila Czerwonego Kapturka,aby poszla do babci...
Julka:Baba,baba,niema...uuu..
Ja:Kochanie niedlugo pojedziemy do babci,nie martw sie...no wiec...aby poszla do babci i zaniosla jej w koszyczku soczek,ciasto...
Julka:Ama,ama,jesc,mniam...(tu seria odglosow zwiazanych z jedzeniem)
Ja:...ciasto,kielbaske,chlebek,bo babcia byla chora.Idzie Czerwony Kapturek przez las,podspiewuje sobie wesolo la,la,la,la...
Julka:(tanczac)na,na,na,la,lej
Ja:...a tu nagle zza krzakow wyskakuje wilk!
Julka:Hau,hau,hau...uuuuuuu!
Ja:I wilk przechytrzyl Kapturka,polecial do babci,zjadl ja,potem Kapturka a gajowy ich wszystkich uratowal a wilka wyslal na przymusowe roboty do Anglii.
Julka:ooo!Wik ooo!


Zazdroszcze rodzicom,ktorych dzieci zasypiaja po pierwszych wersach ksiazeczki czy tez po pierwszych zdaniach opowiadanej bajeczki.Moj aniolek do takich nie nalezy i z kazdej mojej opowiesci potrafi zrobic przedstawienie.I niewiadomo do konca kto komu opowiada bajeczke.
napisał/a: kaki76 2008-02-14 07:19
moja ulubiona bajka ktora czytala mi moja mama w dziecinstwie jest krolewna sniezka ta bajka uczy ze zlo zostanie pokonane ze jednak warto pomagac innym i byc tak dobrym jak sniezka moj synek wlasnie skonczyl rok tez czytam mu ta bajka bardzo mu sie podobaja kolorowe obrazki i male krasnale synek uwielbia wszystko co moze dotknac i sprobowac bardzo lubi gdy razem czytamy bajki zmieniajac glos i nasladujac odglosy zwierzat sam probuje tylko mu to jeszcze nie wychodzi ale z czasem na pewno sie nauczy
napisał/a: Alila 2008-02-14 09:06
Moja 4-letnia córeczka Karolinka, jak wszystkie chyba dzieci, wie co w Stumilowym Lesie się święci.
"Puchatek i jego przyjaciele" -to bardzo mądre książeczki, co uczą przyjaźni i z których pożytku i radości jest wiele.
Tygrysek - brykacz to idol mojej małej dziewczynki.
Skory do żartów, brykania, podobny do mej Karolinki.
Wieczorem, gdy moja córeczka do łózeczka wskakuje, zawsze coś pod kołderką znajduje.
"Tygrys i przyjaciele" to jej ulubina książka i miękka, radosna maskotka - Tygrysek w pomarańczowo - czarnych paskach..
-Pocytaj mi mamo o moim Tygrysku, tym moim pasiastym złośniku.
Bierzemy książeczkę i czytamy, co się też dzisiaj Tygryskowi przydarzy. A to gra w misie-patysie, a to poszukiwanie rodziny.
Co w Stumilowym Lesie słychać wiedzą wszyscy w domu Karoliny:)
napisał/a: kowalowa 2008-02-14 09:22
Maja córka Marta ma 2,5 roku i uwielbia, gdy czytam jej bajki. Polubiła je bardzo wcześnie i oczywiście przed snem razem czytamy jej ulubioną książeczkę, jaką jest: „Kopciuszek”.
Nie chce się przechwalać, ale Marta jest mądrym dzieckiem, zaczęła bardzo szybko mówić, a w wieku 1,5 roku umiała już sama streścić w kilku zdaniach historyjkę o biednej dziewczynce. Opowiada ją nawet swoim misiom na dobranoc. W dzień także towarzyszy jej „Kopciuszek”. Z entuzjazmem przekazuje swoją ulubioną bajkę swoim lalkom, a od niedawna swojej młodszej siostrze. Zdarza się, że kiedy Agatka płacze, Marta przybiega do niej i mówi: „Nie płacz Agatko, opowiem Ci bajeczkę”. Tak ślicznym głosikiem opowiada tą piękną historię, że czasem potrafi uspokoić swoją czteromiesięczną siostrę.
Jest tak zawziętą czytelniczką, że jej książeczka, z której tak często korzystała uległa zniszczeniu. Musieliśmy ją posklejać, bo strony nam „pouciekały”. Ale kawałki taśmy przyklejone do książeczki nie przeszkadzają Martusi w oglądaniu magicznej bajki.
Tylko ciągle nie mogę jej przekonać, że karoca z dyni, nie jest piłką. No cóż, może z wiekiem zrozumie…
napisał/a: nstar 2008-02-14 10:38
Moją ulubioną bajką jest "Dziewczynka z zapałkami" Andersena. W świecie, gdzie coraz częściej liczy się pieniądz i marka, ta historia pokazuje, że nawet w beznadziejnej sytuacji można znaleźć odrobinę szczęścia. Zapatrzenie się w płomień zwykłej, małej zapałki może pobudzić wyobraźnię tak, by dać komuś radość, mimo, że wyimaginowaną.
Uważam, że to bardzo ważna bajka. Uczy empatii i współodczuwania, pokazuje, iż moża odnaleźć nadzieję i dobro w małych, niekiedy nic nie znaczących rzeczach, otwiera na potrzeby innych, uczy wrażliwości. Przede wszystkim jest jednak wolna od przemocy, napisana zrozumiałym językiem, w sposób łatwy i przyjemny trafia do serc dzieci.
napisał/a: przecenka6 2008-02-14 12:29
Moją ulubioną bajką w dzieciństwie była bajka, którą opowiadała mi moja ukochana Babunia.
Była to bajka o mojej imienniczce Justysi, która zgubiła się w lesie i znalazła pomoc u staruszki mieszkającej w malutkiej chatce w głębi tego lasu. Staruszka schroniła na noc nie tylko Justysię, ale również wilka, niedźwiadka, pieska i inne zwierzątka, które potrzebowały pomocy tej zimnej i deszczowej nocy. Bajka oczywiście zawsze kończyła sie happy-endem, ale za każdym razem Babunia wymyślała inne zakończenie. Pamiętam, jak leżałam w łóżeczku, otulona kołderką i wtulałam się w moją Babcię z niecierpliowścią oczekując zaskakującego zakończenia. Nigdy nie byłam nim rozczarowana. Teraz to ja opowiadam mojemu synkowi tą bajeczkę, nieco przekształconą - bo głównym bohaterem jest teraz immienik mojego synka - Adrianek. Jak patrzę na niego - czekającego na zakończenie opowieści, z tymi wielkimi błękitnymi oczami pełnymi zachwytu,to myślę sobie, że tak własnie musiałam wyglądać słuchając Babuni.
Bajka ta jest wyjątkowa pod wieloma względami: uczy, że trzeba pomagać innym w potrzebie, daje wiarę w ludzką dobroć i pozostawia wspomnienia niesamowicie magicznych wieczorów z dzieciństwa. Mam nadzieję, że Adrianek też będzie opowiadał ją swoim dzieciom :)
rakastan
napisał/a: rakastan 2008-02-14 14:16
:) [CENTER]Wieczorem, gdy pora już iść spać-
lubię dzieciom bajki czytać.
Olimpia i Klaudia książeczki uwielbiają-
małą kolekcję w swoim domu mają.
Konopnickiej, Brzechwy oraz Kubusiowe przygody,
bo te nigdy nie wychodzą z mody.
Kolorowe obrazki chętnie oglądają,
które umysł dziecka dobrze rozwijają.
Śmieszne dialogi i ciekawe anegdotki-
zawsze rozbawią te małe istotki.


A wszyscy rodzice niech pamiętają,
że bajki są mądre i dzieciom czytają![/CENTER]
napisał/a: kelly22 2008-02-14 14:57
Te dwie bajki są naszymi ulubionymi, które możemy oglądać cały czas. One Nas śmieszą, przybliżają ku sobie(poprzez spędzanie wolnego czasu oglądając lub czytając je), uczą życia Laurę, a mi przypominają o pewnych wartościach, które w dzisiejszych czasach zanikają. Takimi wartościami jest przyjaźń do drugiej osoby, miłość, chęć współpracy z osobami(dzięki której można osiągnąć wspólny sukces), cieszenia się z malutkich rzeczy, uczy prawidłowej reakcji na przegrywanie, oraz tego że człowiek musi pokazywać swoje uczucia takie jak śmiech, płacz nie wstydząc się tego. Takie bajki są w dzisiejszych czasach bardzo potrzebne. Dlaczego? Dlatego żeby dziecko wyrosło na godziwego, uczciwego i wrażliwego człowieka. W tych bajkach nie ma przemocy, która w dzisiejszych czasach jest wszechobecna. Jest tam świat idealny, ale z właściwą dozą wszystkich doznań jakie naszemu dziecku są potrzebne do prawidłowego rozwoju.
laurence
napisał/a: laurence 2008-02-14 15:07
Cala nasza rodzina pokochała Kubusia Puchatka i jego przyjaciół od pierwszego zetknięcia się z Nimi. Zarówno moje córeczki jak i ja i mój mąż pałamy czystą sympatią do Mieszkańców Stumilowego Lasu, ponieważ ich charaktery, zwyczaje i odruchy są nam bliskie, takie zwyczajne… Oto powody naszej sympatii:

Moje córeczki lubią:
- Kubusia Puchatka - za mruczankę: „Brzuszek burczy bo się kurczy” która śpiewana ze zbolałą miną ZAWSZE zmiękcza serduszko mamusi i zgadza się na jakiegoś malutkiego SLODKIEGO cukiereczka aby zapobiec dalszemu kurczeniu brzuszka :)
- Tygryska – za zwariowane pomysły, które stają się wielokrotnie inspiracją dziecięcych zabaw i psot na podwórku
- Królika – za asertywność i marudzenie – bo to daje wielkie możliwości w razie złego humoru lub konieczności wyrażenia swojego zdania :)
- Prosiaczka – za bojaźliwy charakter – ponieważ można użyć tego przykładu kiedy nie chce się zasypiać samemu ale przytulonym do mamusi :)
- Maleństwo – za to, że potrafi się zaprzyjaźnić ze wszystkimi: brykającym i niesfornym tygrysem, marudnym Królikiem a nawet strasznym Hefalumpem
- Mamę Kangurzyce – za to, że tak jak mamusia zawsze pamięta o szaliku, kąpieli i ciasteczkach na deser
- Kłapouchego – bo nie wstydzi się być sobą i domagać się uwagi… możliwośc takiej postawy przydaje się wielokrotnie :)

A ja, jako mama, cenię sobie:
- Kubusia Puchatka - za to, że Jego pełny brzuszek to oznaka zadowolenia i dobrego samopoczucia więc dzięki niemu nie ma już w domu żadnych niejadków :) oraz za to, że Kubuś ma Bardzo Mały Rozumek dzięki czemu dziecko wie, że może zadać każde pytanie i nikogo to nie zdziwi
- Tygryska – bo ma tak dużo zapału i energii, że jego przykład pociąga każde znudzone dziecko do wesołej zabawy
- Prosiaczka – bo dzięki niemu łatwo wytłumaczyć, że strach czy bojaźń to nic wstydliwego i skoro on nie waha się powiedzieć o tym komuś kto jest większy i silniejszy to dziecko też może o tym mówić
- Królika – bo to postać z charakterem – a to warto cenić!
- Maleństwo – bo zawsze przychodzi do domu jak mama zawoła
- Mamę Kangurzycę – bo jest oazą spokoju i niedoścignionym wzorem do naśladowania dla każdej mamy :)
- Kłapouchego – bo, choć nawiedzają go straszliwe tragedie np. zburzenie domku, to nigdy nie załamuje rąk ani nie panikuje - a to wyjątkowo cenna umiejętność :)

A zarówno nasze dzieci jak i my - rodzice jesteśmy zgodni, że kochamy serię książek Disney'a o Kubusiu Puchatku – za przepiękne ilustracje i wyraziste mapki wyrysowane na wewnętrznych stronach okładki, dzięki czemu łatwo zapamiętać kto ma do kogo najbliżej i ile mostków musi przejść Puchatek by spotkać się z Kłapouchym… Kochamy je także za to, że pozwalają naszym dzieciom spokojnie zasypiać i śnić dobre sny...