Co sądzicie o kobietach za kółkiem?

napisał/a: Wariat 2007-12-06 13:53
o jakim kolku piszesz?
napisał/a: ~gość 2007-12-06 14:24
F430 napisal(a): nie bój żaby, nie wjeźdżam na kobiety, jesteśmy też tak uwarunkowane biologicznie, że mężczyźni w niektórych swerach życia, wymiękają przy nas;) - na przykład pamięć;)


No cóż z tą pamięcią, to rzeczywiście...:) :).

No i bez względu na płeć większość kolizyjnych sytuacji jakie z mężem przeżyliśmy powodują kierowcy służbówek.
napisał/a: sorrow 2007-12-06 15:34
Miał byc męski punkt widzenia, a w co się wątek zamienił?

Ja nie mam nic przeciwko kobietom za kółkiem, bo napewno większość nie ustępuje facetom. Jeśli jednak jadę za jakimś siermięgą, to odruchowo patrząc na kierowcę spodziewam się starszego faceta w kapeluszu, albo kobiety. W 90% przypadków moja intuicja sie potwierdza .

A drobne blondynki w dużych czarnych BMW wyglądają uroczo .
napisał/a: ~gość 2007-12-06 15:36
sorrow napisal(a): A drobne blondynki w dużych czarnych BMW wyglądają uroczo .



A co z drobnymi brunetkami ;) ?
Na razie w przecudnej błękitnej starletce, a potem... czas pokaże.
napisał/a: sorrow 2007-12-06 19:07
Drobne brunetki i tak mają za dobrze w życiu... nawet im BMW do szczęścia nie trzeba .
napisał/a: marteczka3 2007-12-06 22:49
właśnie miałam zadać pytanie o drobne brunetki :) Nie miałabym nic przeciwko czarnej BMW :)

F430, źle mnie zrozumiałaś. Tak sie składa, ze wiem, na czym polega jazda rajdowa, wiem, jak sie uczy panowania nad sytuacjami na drodze, chociaż mam świadomość ze do opanowania jazdy tak, jakbym chciała, jeszcze mi sporo brakuje. Nobody's perfect, jak mówią.

Nie napisałam, że w dobrej jeździe nie chodzi o jazdę rajdową. Napisałam skrótem myślowym, że życie to nie rajd. Bo rajdy (z małymi wyjątkami) polegają na tym, żeby jak najszybciej dotrzeć do celu, nie wnikajmy w szczegóły, bo generalizuję. To była trochę przenośnia z tym, że droga to nie rajd, chodziło mi o to, że faceci mają skłonność do popisywania się. Ile razy widzę ciecia płci męskiej za kierownicą, najczęściej starej podtuningowanej bryki, która niewiele może, który na chama się przede mnie wpycha (widzi, ze baba, vide: drobna brunetka, ino nie w BMW ;P), a potem stara sie ruszyć "z fasonem"... dobra, no comments. Może faceci lepiej jeżdżą, ale popisywanie sie do niczego nie prowadzi. Kobietom rzadko w głowie, żeby pokazać, ze jeżdżą szybciej, rzadko będą sie tym popisywać. W każdym razie nigdy nie miałam takiej pokusy.

A co do mózgu... czytałaś może książkę "płeć mózgu"? Na płeć mózgu są testy, nawet na końcu tej książki o ile pamiętam. Wyszło mi tam, że myślę jak facet. Może to jest odpowiedzialne za to, że wie się, jak otworzyć maskę, a nie tylko bagażnik? I za to, że jeśli jadę, to myślę o samochodzie i z samochodem.
Swoją drogą, przyszło mi do głowy, że facet samochodem podświadomie się cieszy. Tak jak typowa baba nowymi butami. a dla mnie samochód to większa frajda niż szminka, i może z tej radości wynika, że się na nim skupiam.

wypowiedź o "Ferrari 911" powala :) Swoją drogą, 430 Scuderia ma charakter ;)
napisał/a: F430 2007-12-07 00:19
chyba znalazłam bratnią duszę I like that girl!
oczywiście że znam "płeć mózgu", jestem niedoszłą panią psycholog, nieźle się obczytałam, w tych psychologicznych periodykach
ja mam dośc androgeniczny móz w życiu zajmuję się hobbistycznie przeróbkami silnikowymi ;)

jeśli chodzi o to co opisałaś, o popisywanie się starym nienajmocniejszym wozem- kobieto! właśnie na tym to polega! Nie jest problemem wyciągać niezłą moc z pod kół porshawy, czy Subaru Imprezy, czy BMW-uchy...
Mnie coś takiego w ogóle nie pociąga, tą moc kupujesz za kasę, a nie zdobywasz umiejętnościami...
sztuką jest pokazać że staroć (jak nawet "porsze 126p" ) potrafi dużo, że najlepsza technologia była kiedyś...
Tuningowanie i odnawianie starych bryk ma w dużym stopniu na celu zagrania na nosie ludziom jeżdźącym współczesnymi, luksusowymi autami- co z tego, że szybkie, jak usterkę w silniku naprawia się "laptopem", jak silnik jest tak obudowany,że nie da rady do niego zajżeć, jak reperacje kosztują naprawdę ogromne pieniądze i w końcu jak dzisiejsza technika, jest tak delikatna,że współczesne samochody są obliczone na 5-8lat maxymalnej żywotności- NIE TO CO STARA, DOBRA TECHNIKA...
Kult staroci, to kult własnoręcznej roboty, części które samemu się dopasowuje, to kult sam w sobie, różnica pomiędzy staymi ścigawkami i w ogóle silnikami i technologią, a współczesnymi, jest taka, jak pomiędzy domowymi obiadkami mamusi, a wypadem do Pizzy Hot;)
napisał/a: ~gość 2007-12-07 07:33
F430 napisal(a):współczesne samochody są obliczone na 5-8lat maxymalnej żywotności- NIE TO CO STARA, DOBRA TECHNIKA...



No właśnie!

Nie ma jak nasza Starletka. Niepowtarzalny błękit lakieru, zasadnicza niezawodność (10 lat w tym roku) i legendarna "trójka" :).
napisał/a: magdula2 2007-12-07 14:52
Szczerze to u mnie na kursie prawka koles powiedzial 'teraz do kazdych spodni dodaja tel komorkowy -cos sie dzieje dzwonic' bebechów nam nie pokazywali bo wychadza z zasady,ze i tak sami nie naprawimy...

F430 napisal(a):
wiedza
panie mniej się interesuą z czego złożone są ich "blaszane, jeźdżące pudełka", nie jest to oczywiście niczym złym, ale świadomość pewnychpodstaw, przydaje się często w ocenie sytuacji na drodze (można by było przynajmniej wiedzieć ile mocy ma nasz samochód i czym ona naprawdę jest) by móc określać manewry wyprzedzania, albo ocenić, po którym pasie powinno się jeździć....


Tak sie zastanawiam po wszytskim jak przeczytalam czy jak babie powiesz,ze ma powiedzmy 50 KM to od razu inaczej podejdzie do wyprzedzania?? watpie - przeciez w trakcie jazdy uczysz sie samochodu i wiesz na co go stac i to raczej tylko na poczatku ta wiedza moze miec jakies znaczenie , pozniej to juz tylko kwestia stylu jazdy kierowcy

Wedlug mnie wazne jest jak wyjsc z sytuacji stresowych typu poslizgi albo nieprzewidziane sytuacje a to jest kwestia tez stylu jazdy - a do tego potrzebna jest w miare niewielka wiedza na temat auta typu jaki jest naped czy hamulce - nie potrzebuje wiedziec gdzie dana rureczka prowadzi i czemu ona jest taka bo to nie okresla mojego stylu jazdy. Jesli to wiem to fajnie, bede mogla w miare sobie sama naprawic auto jak cos sie stanie jesli nie tez nic straconego bo moge sobie kogos wezwac do pomocy.
napisał/a: F430 2007-12-07 15:33
szczerze- moim mażeniem, było by to, by wszystkie kobiety wiedziały chociażby jaki jest napęd ich samochodu...
spotkałam jakiś czas temu koleżankę po latach, pytam sie co u niej, a ona, że dostała od rodziców samochód( marka teraz nieistotna), spytałam się jaką ma pojemność silnika i moc, a ona mi na to:
Coś Ty, co ja mechanik jestem żeby takie rzeczy wiedzieć?!

Ja tylko mówię, że jak sie ma coś co trochę kosztuje (samochód, to są już poważne pieniądze) i co może człowieka zarówno dowieść na miejsce, jak i uśmiercić, to warto by było zaciekawić się CHOCIAŻBY PODSTAWAMI!!! Niektóre babeczki to nawet nie wiedzą JAKIEJ MARKI mają samochód...
ale nie twierdzę, że wszystkie kobiety tak mają;)
napisał/a: magdula2 2007-12-07 15:54
no dobrze ale czy fakt, ze nie wiedziala jakiej pojemnosci silnika czy mocy ma auto wplywalo na styl jej jazdy - czy jest gorszym przez to kierowca?
napisał/a: Itzal 2007-12-07 15:55
F430 napisal(a):Niektóre babeczki to nawet nie wiedzą JAKIEJ MARKI mają samochód...

Znajoma kumpla ki=upiła sobie auto, chwli sie Krystianowi, a on, pragnąc usłyszeć konkrety, pyta sie jej: Jaki ten samochód? " (w sensie, ze o markę mu chodziła), a ona do niego:"Czerwony!"
To tak na marginesie.

A co do tematu, nie wiem, kto jeździ lepiej, kobiety czy mężczyźni, generalizować tez nie wolno, bo np. mój mąż jeździ fatalnie...Znaczy, w sensie, ze umie manewrować, i tak dalej, ale mnie np. wkurza, jak odbiera komórkę podczas jazdy , niby jeździ, ale np. w Madryt nie wjedzie, bo sie boi...Ze o pojęciu o tym, co ma pod maską, nie wspomnę....Dobrze, ze wie, jakie auto mamy