Co sądzicie o kobietach za kółkiem?

napisał/a: marteczka3 2007-12-07 18:04
F430, nie wiem, czy dobrze załapałam, że ten wywód o starych samochodach był poniekąd skierowany do mnie.
Przeczytaj jeszcze raz mój post, zobaczysz, że nie krytykuję starych samochodów. Krytykuję niski poziom siedzących często za ich kierownicą facetów. Oczywiście nie wszystkich, nie zawsze. Stare auta też, a może przede wszystkim, mają duszę.

A co do zainteresowań, to z bratnią duszą się zgadzam :)
napisał/a: KTMracer 2007-12-07 21:19
A teraz ja się wypowiem

Pierwsza rzecz którą, przeczytałem i mnie trochę zszokowała to okreslanie kierowców na podstawie kolizji... Czy dobry kierawca to ten bezwypadkowy? Właśnie nie... Ten który rozbił kilka samochodów ma wiele większe doświadczenie, a to ono jest najważniejsze :) Mimo że jeszcze nie mam prafka rozbiłem kilka aut i to mnie wiele nauczyło. Jest mnóstwo rzeczy o których przecietna "baba" nie wie. Możliwe że w samochodach do 150KM troche inaczej się jeździ, nie potrzeba umiejętności opanowania mocy dopiero wtedy zaczynają się schodki. Często kobiety uważają się za świetnych kierowców, ale tak naprawdę poprostu nie widza błędów których popełniają mnóstwo (moja mama). Podobno dobrym kierowca można się nazwać po przejechaniu 80 tyś km. Sporo jest w tym prawdy, bo jeszcze czeka nas tak naprawde wiele niespodzianek, o kórych nie wiemy i nie nauczyliśmy się tego na kursie.

Co do tuningu starych samochodów. Owszem jak najbardziej, ale czasem to co widać na naszych drogach jest poniżej krytyki. FSO Polonez tuning w stodole, pomalowany sprayem i ucietym tłumikiem ? Czy to można nazwać pasją? Uwielbiam stare samochody szczególnie kole 70 roku Dodge Charger 69' albo Shelby GT 500 to są auta. Nowych samochodów tez bym tak nie krytykował, bo mają mnóstwo techniki, która jest naprawdę godna podziwu.

Nie uważam ze każda kobieta jest skazana na złego kierowce, tak samo jak mężczyzna. Wiedza na temat jak to blaszane pudełko działa może całkowicie zmienić kierowce, ona naprawdę duzo daje. Polecam drogie Panie

Ktoś się pytał o Konie Mechaniczne. Wiec jest to miara mocy silnika. W rzeczywistości jedeń "koń" to siła z jaką nalezy zadziałać aby podnieść ciało o masie 75kg na wysokość 1m w ciągu 1s. Także trochę sporo, raczej nie osiągalne dla człowieka :D Przeciętne samochody mają 60-130 KM. Fiacior 126p miał chyba 29 czy jakoś tak :D
napisał/a: F430 2007-12-08 03:23
KTMracer tak...80tys do przejechania...czyli tak na prawdę dwa auta, lub statystycznie 1.5 do zajechania...

jeśli chodzi o tuning to nie mówię tu o tuningu nad wyraz, czyli "wieś tuningu", lecz o rasowaniu starych silników i w ogóle o przyjemności przeróbek, metamorfoz, albo chociażby doprowadzanie do pierwotnego stanu starych samochodów:)
np. moja sierra 2.0 DOHC Coupe- http://img504.imageshack.us/my.php?image=niebieskacaaox5.jpg , która ma 120KM, choć niedługo może swapik się zrobi z min.200 konnego coswortha
sierra jest kultowym samochodem, swego czasu klasy Audi A6-stki...dziś jednak zapomniana troszkę, uważana jako staroć (moja jest 16-sto letnia!!!), potrafi naprawdę sporo, RWD, dynamika, tanie części i naprawy, czynią ten samochód ideałem dla młodych śmiałków, którzy chcą mieć autko nie tylko dla dojechania od punktu A, do punktu B....którzy chcą mieć na nie wpływ i chcą by ten samochód też wpływał na ich życie- Sierry naprawdę dają czlowiekowi frajdę!
tak samo parę innych starszych samochodów, one dają człowiekowi frajdę, z możliwości przerobowych..tego się już dziś nie zazna, w dzisiejszych samochodach jest mniej możliwości inwazji w silniczek i ręcznych przeróbek (nie mówię o chip tuningu czy elektronicznym ustawianiem specyfikacji silnika...)- to już nie ta frajada, tu jest frajda w ....NIE MUSIENIU ROBIENIA CZEGOKOLWIEK Z SAMOCHODEM...

jeśli chodzi o babeczki i ich sposób myślenia, zgadzam się z Tobą w 100%-centach KTMacer!- nic dodać, nic ująć:)

pozdrawiam:)
napisał/a: Iria 2007-12-08 12:16
KTMracer, koleś po prostu mnie rozwaliłeś tym stwierdzeniem:
napisal(a):Czy dobry kierawca to ten bezwypadkowy? Właśnie nie... Ten który rozbił kilka samochodów ma wiele większe doświadczenie, a to ono jest najważniejsze

Ty chyba nie wiesz co mówisz, znaczy się - miałabym być dumna z tego, że spowodowałam 3 wypadki, w tym jeden śmiertelny? A w poprzednich dwóch do szpitala trafiły 2 osoby?
Dobry kierowca to ten, jak napisała marteczka, który NIE STWARZA zagrożenia na drodze i jest w stanie zawsze opanować swoje auto, a nie ten który rozbił kilka samochodów, bo najzwyczajniej w świecie nie umie jeździć. Nie po to mamy auta, żeby się nimi rozbijać, ale żeby do jeżdzać do celu. Na drodze i bez zbytnich szaleństw zawsze może spotkać nas zagrożenie wypadkowe (a to głupota innych, a to okoliczności przyrody). Nie kuśmy dodatkowo losu

Chyba mi się zrobił mały OT, ale musiałam to napisać.
napisał/a: F430 2007-12-08 17:24
hmmm...koleżanka mi podsunęła ciekawe pytanie (choć nie związane zbyt mozno z jej wypowiedzią), napisałaś międzyinnymi że samochód jest po to, by dojechać nim do celu, czyli by móc się nim przemieszczać od punktu A do punktu B, ale co, jeśli nas mniej obchodzą te punkty, niż samo przemierzenie tej odległości?
co jeśli Dla kogoś nie cel jest ważny i fascynujący, lecz właśnie wszystko to co się dzieje, po drodze do niego?
Komu/Której z was największą frajdę sprawia właśnie jazda autem? Która z was jeździ slalomem wśród aut, wyczynia piruety, ściga się na światłach, na zakrętech wpada w drifty? Która z was się też bawi podczas jazdy? (nie zachaczam tu o sprawę bezpieczeństwa, bo pewnie mi część z was nie uwierzy, kiedy wam powiem,że to wszystko może być przeprowadzaone w bardzo bezpieczny sposób...)
bawicie się tak?
napisał/a: marteczka3 2007-12-08 19:45
F430, to o czym piszesz, drifty na zakretach w miescie i sciganie sie na swiatlach, jest - przepraszam - szczeniackim podejsciem do sprawy. To sie robi na trasach, rajdach, kiedy nic nikomu nie zrobisz. nawet tzw. poślizg kontrolowany, czasem wymyka sie spod kontroli. I zapewniam Cie, ze większość kierowców, z doświadczeniem, rajdowych, zwycięzców, to na drodze szarzy faceci, którzy ruszają ze świateł bez iskier spod kół, i wtedy, kiedy zielone. "wydziczają się" gdzie indziej, i kiedy indziej, wtedy kiedy jest na to miejsce i czas.

a co do używania samochodu... każda minuta za kierownica jest dla mnie wielka frajda, dźwięk silnika uważam za jeden z najpiękniejszych, najmilszych dla ucha. Ale w mieście, kiedy zasadą jest: nie przeszkadzać, mam na uwadze to, że każdy z nas ma ochotę dojechać z punktu A do B. Po prostu nie wszyscy mają aż takie zacięcie miejskiego rajdowca i pirata drogowego, jak Ty, są tacy, którzy wiedzą, że samochód w zależności od okoliczności może być albo czymś użytecznym, albo źródłem frajdy. Bierz pod uwagę, że statystyczny kierowca widzący Cię na alejach jerozolimskich wchodzącą setką z poślizgiem w zakręt, ze strachu palnie w pieszego lub latarnię.

KTM racer, niestety, nie zgodzę sie z Toba, ze dobry kierowca to ten z wypadkami. Jasne, udział w wypadku może sie zdarzyć każdemu, są tez wypadki, na które nie ma sie wpływu. Ale jeśli z własnej winy, jeszcze bez prawka, rozpieprzyłeś kilka aut, bałabym się wsiąść do samochodu, który prowadzisz. Mam instynkt samozachowawczy, tyle.

i nadal trzymam się stwierdzenia, że dobry kierowca to dla mnie kierowca bezpieczny, niezależnie czy baba czy facet. Co mi z tego, że dojadę szybciej, co mi z tego, że zadam szyku, jeśli komuś lub sobie zrobię krzywdę i będę mieć wyrzuty sumienia przez resztę życia. Na trasie można poszaleć, nie na drodze. To jest różnica.
napisał/a: Itzal 2007-12-08 19:59
marteczka napisal(a):I zapewniam Cie, ze większość kierowców, z doświadczeniem, rajdowych, zwycięzców, to na drodze szarzy faceci, którzy ruszają ze świateł bez iskier spod kół, i wtedy, kiedy zielone.

dokładnie. Moj instruktor, który mnie uczył jeździć, kiedys sam jeździł wyczynowo, potem był sędzią na rajdach, i naprawde nie znam człowieka, który jeździłby spokojniej. Sam mówił, ze dzisiejsi młodzi kierowcy są zbyt pewni siebie, za bardzo wierza, ze wszystko im sie uda, nie potrafią przewidziec niekontrlowanycxh sytuacji na drodze...

KTMracer napisal(a):dobry kierawca to ten bezwypadkowy? Właśnie nie... Ten który rozbił kilka samochodów ma wiele większe doświadczenie, a to ono jest najważniejsze

a tu moge tylko stwerdzic, ze doświadczenie to ty masz, ale w rozbijaniu aut....
KTMracer napisal(a):Jest mnóstwo rzeczy o których przecietna "baba" nie wie.

Całkiem możliwe, ale od tego jest "genialny, bardziej doświadczony facet" zeby przeciętnej babie wytlumaczyc, o co chodzi.
F430 napisal(a):Która z was jeździ slalomem wśród aut, wyczynia piruety, ściga się na światłach, na zakrętech wpada w drifty? Która z was się też bawi podczas jazdy? (nie zachaczam tu o sprawę bezpieczeństwa, bo pewnie mi część z was nie uwierzy, kiedy wam powiem,że to wszystko może być przeprowadzaone w bardzo bezpieczny sposób...)

zdaje sie, ze malo która, przynajmniej po przeciętnych, miejskich ulicach. Wkurzają mnie takie osoby. W ten sposób bawić samochodem można sie na terenie do tego dostosowanym, a nie na drogach, gdzie wiekszosc kierowców na widok kierowcy prowadzącego auto w niekonwencjonalny sposób po prostu baranieje. Albo puka sie w czolo. Nie kazdemu zalezy na efektownej jeździe, wiekszości zalezy chyba na bezpieczeństwie. Ile jest takich wypadków, w których giną niewinni jadący przepisowo, a umierający z winy kogoś, kto chcial pokazać, jakim to jest wirachą za kierownicą????

[ Dodano: 2007-12-08, 19:59 ]
marteczka napisal(a):I zapewniam Cie, ze większość kierowców, z doświadczeniem, rajdowych, zwycięzców, to na drodze szarzy faceci, którzy ruszają ze świateł bez iskier spod kół, i wtedy, kiedy zielone.

dokładnie. Moj instruktor, który mnie uczył jeździć, kiedys sam jeździł wyczynowo, potem był sędzią na rajdach, i naprawde nie znam człowieka, który jeździłby spokojniej. Sam mówił, ze dzisiejsi młodzi kierowcy są zbyt pewni siebie, za bardzo wierza, ze wszystko im sie uda, nie potrafią przewidziec niekontrlowanycxh sytuacji na drodze...

KTMracer napisal(a):dobry kierawca to ten bezwypadkowy? Właśnie nie... Ten który rozbił kilka samochodów ma wiele większe doświadczenie, a to ono jest najważniejsze

a tu moge tylko stwerdzic, ze doświadczenie to ty masz, ale w rozbijaniu aut....
KTMracer napisal(a):Jest mnóstwo rzeczy o których przecietna "baba" nie wie.

Całkiem możliwe, ale od tego jest "genialny, bardziej doświadczony facet" zeby przeciętnej babie wytlumaczyc, o co chodzi.
F430 napisal(a):Która z was jeździ slalomem wśród aut, wyczynia piruety, ściga się na światłach, na zakrętech wpada w drifty? Która z was się też bawi podczas jazdy? (nie zachaczam tu o sprawę bezpieczeństwa, bo pewnie mi część z was nie uwierzy, kiedy wam powiem,że to wszystko może być przeprowadzaone w bardzo bezpieczny sposób...)

zdaje sie, ze malo która, przynajmniej po przeciętnych, miejskich ulicach. Wkurzają mnie takie osoby. W ten sposób bawić samochodem można sie na terenie do tego dostosowanym, a nie na drogach, gdzie wiekszosc kierowców na widok kierowcy prowadzącego auto w niekonwencjonalny sposób po prostu baranieje. Albo puka sie w czolo. Nie kazdemu zalezy na efektownej jeździe, wiekszości zalezy chyba na bezpieczeństwie. Ile jest takich wypadków, w których giną niewinni jadący przepisowo, a umierający z winy kogoś, kto chcial pokazać, jakim to jest wirachą za kierownicą????
napisał/a: Anetka1 2007-12-09 07:36
Ja uważam że nie należy generalizować że kobiety jeździć nie umieją.
Sama siebie (nieskromnie) uważam za dobrego kierowcę. Za kieronicą czują się pewnie (czasami zbyt pewnie). Jeżdżę dużo i szybko. Wiem, że niera ludzie wściekają się na mnie niemiłosiernie, bo wpycham się przed nich -jakby wcześniej nie dało się zmienic pasa, albo skręcam z pasa przeznaczonego do jazdy na wprost... Na usprawiedliwienie mam tyle, że pracuję jako PH. Czasami trzeba z jednego punktu do drugiego dotrzeć bardzo szybko bo od tego zalezy czy zrobisz plan i dostaniesz fajną wypłatę czy też nie.
I na pewno kobiety mają więcej kultury na drodzę. Bo to co ostatnio zauważam mnie po prostu przeraża...
napisał/a: jarzynka 2007-12-09 08:09
Anetka napisal(a):Za kieronicą czują się pewnie
oby nigdy sie nie zmienilo.
Ja sama bylam chojrak niemilosierny, tzn. jezdzilam szybko (raczej bezpiecznie), czulam sie pewnie jakbym jezdzila od urodzenia, az do wypadku. Mimo, ze nie z mojej winy to po tym wypadku, autko i pewnosc siebie poszla do kasacji.
Co do tego, kto jezdzi lepiej... Mysle, ze to nie ma znaczenia, czy kobieta czy mezczyzna, pewnie znajdzie sie mnostwo kobiet - swietnych kierowcow, znajda sie i faceci, ktorzy nie wiedza, co robia na drodze :)
Nie bijcie ;) ja nie lubie "wiekowych" ludzi za kierownica. Tutaj kazda babcia ma swojego woza i bardzo latwo mozna stracic cierpliwosc na drodze :))
napisał/a: Anetka1 2007-12-09 08:15
jarzynka, no już jeden poważny wypadek miałam...spotkanie z tramwajem...i faktycznie przez jakiś czas jeździłam jakaś wystraszona, ale to minęło - w sumie to musiało minąć.
Staram się nigdy nie przeginąć. Duże prędkości rozwijam zawsze tam gdzie wiem że mogę sobie na to pozwolić. W pobliżu szkół, przedszoli etc zawsze prędkość mniejsza, bo dzieciakom to nigdy nie wiadomo co do głowy strzeli.
jarzynka napisal(a):ja nie lubie "wiekowych" ludzi za kierownica.
oj ja też nie. Ostatnio jechał dzidziuś Matizem na A4 lewym pasem 60km/h i nie zjedzie na prawy, mimo że był wolny. Ale się cyrk na drodzę zrobił. Wszyscy na dzidziusia trąbili, strzelali długimi, a dzidziuś jakby nigdy nic dalej sobie jedzie tym lewym pasem.
napisał/a: ~gość 2007-12-09 14:59
Anetka napisal(a): Ostatnio jechał dzidziuś Matizem na A4 lewym pasem 60km/h i nie zjedzie na prawy, mimo że był wolny. Ale się cyrk na drodzę zrobił. Wszyscy na dzidziusia trąbili, strzelali długimi, a dzidziuś jakby nigdy nic dalej sobie jedzie tym lewym pasem.


hehehe mial dziadek tupet
napisał/a: Anetka1 2007-12-09 17:27
Kurde ale to były jaja...a dzidek wyglądał jakby go już dawno na tym świecie nie było. Najgorsze że czasami przez takie osoby są wypadki, ale oczywiście wina zawsze będzie po stronie młodej osoby, która pewnie "jeździł jak wariat".