Konkurs „Gładka rewolucja”

alisson20
napisał/a: alisson20 2010-05-19 16:40
Był to czerwcowy dzień, słońce dopisywało więc postanowiłyśmy z koleżanką wybrać się nad morze. Pojechałam sobie w krótkiej spódniczce, jednak na przebranie wzięłam krótkie spodenki, które założyłam nad morzem.Wszystko było pięknie do momentu kiedy już miałyśmy wychodzić z wody i wracać do domu.Wygłupy wygłupami...szłam sobie tyłem do brzegu i nagle leżę jak długa w wodzie i mokra od stóp do głów.Bluzki nie miałam na przebranie, za to nieoceniona okazała się spódniczka, szkoda że była tylko taka krótka, gdyż przyszło mi wracać bez bielizny:D, powodując niemałe skrępowanie ;)
goskaf1
napisał/a: goskaf1 2010-05-19 17:03
Mój obecny mąż, zawsze mi narzeka, że rzadko chodzę w spódnicy, prawie wogóle. Prawda jest taka, że nie chodzę bo nie lubię - spodnie są wygodniejsze. Jednak raz na rok zdarzy się, że założe spódniczkę - wtedy mój mąż jest wniebowzięty, szcześliwy i nic już dla niego się nie liczy. Tylko moje nogi i ta spódniczka...
Kilka miesięcy temu, wypadł ten dzień, że musiałam założyć spódniczkę, ale nie dlatego, że była jakaś okazja...dlatego, że ładnie narozrabiałam i musiałam udobruchać męża.
Otóż z rana pojechałam z koleżanką na targ z ciuchami. Wszystkie ciuchy były tam tak tanie, że nie mogłam się powstrzymać...wydałam kupe kasy, do domu wracałam z 4 torbami pełnymi ciuchów. Niestety nie miałam już przy sobie pieniędzy aby kupić coś na obiad...a za godzine miał wrócić mąż. Kiedy wróciłam do domu zaczełam się nieźle martwić.. Grzesiek na pewno będzie zły jak zobaczy moje łaszki, a nie zobaczy obiadku. Na nic moje wytłumaczenie, że zaszalałam i zapomnialam o zakupach na obiad:D No nic stwirdziłam, że zrobię jajecznicę...a na deser założe spódniczkę i pończoszki...
I wierzcie mi, że jak Grześ przyszedł, to nie był głodny...tzn zgłodniał ale nie na obiad, tylko miał chęć na mnie;) Moja spódniczka zrobiła swoje. Zjadł jajecznicę tak szybko, że nie zdążyłam mu wszystkiego pokazać co sobie kupiłam...spódniczka uchroniła mnie przed wysluchiwaniem, że mam już szafę pełną ciuchów:) mąż był bardzo zadowolony z takiego obiadu
napisał/a: agab78 2010-05-19 20:18
No cóż, spódnica wybawiała mnie często i to w dość nietypowej sytuacji. To był przecudny okres LO - historia i sprawdziany w postaci testów. Pan, który pilnował strasznie, żeby nie ściągać! Historia to zawsze była moja pięta achillesowa. Znalazłam więc świetny sposób na to, by jednak "lepiej" zaliczać te testy. Na sprawdzian zakładałam spódnicę, a przygotowaną ściągawkę przyklejałam do uda i przez rajstopy wszystko czytałam. A pan nawet jeżeli się domyślał, że coś tam kombinuję - nigdy niczego nie znalazł - bo przecież nie zaglądał mi pod spódnicę :)
napisał/a: Aniinka 2010-05-19 21:32
od kiedy pamiętam uwielbiam nosić spódnice:)

kiedy spódnica wybawiła mnie z opresji? wiele razy, ale najbardziej utkwił mi w pamięci ten:
to było prawie 3 lata temu, gorący czerwiec, dni miasta koncert na stadionie miejskim pełnym ludzi. byłam w początkowym okresie ciąży, więc siku chciało mi się baaardzo często, a że było gorąco nie mogłam za bardzo powstrzymać się od niepicia:) siku chciało mi się już coraz bardziej i bardziej, a koncert był bardzo fajny więc czekałam do ostatniej chwili. w końcu potrzeba stała się tak dokuczliwa, że postanowiłam ruszyć do wc. doszłam, a tam ogroomne kolejki, brak chętnych do przepuszczenia, bo przecież brzucha nie widać, a każdy chce skorzystać z wc...czułam, że nie wytrzymam ani minuty dłużej i wtedy mąż odkrywczo wykrzyczał: masz spódniczkę!!! odeszliśmy trochę od tłumu, było ciemno, mąż usiadł sobie na trawce, ja kucnęłam obok, stringi w bok i.... jakaż ulga:p:p:p
napisał/a: evragiggs 2010-05-19 22:31
21 czerwca 2007 pojechaliśmy z chłopakiem na koncert Genesis na stadionie śląskim w Chorzowie.W Katowicach byliśmy o 10 rano bramki na stadionie otwierali o 15.00.Na stadion jedzie się 15 minut tramwajem z Katowic,to udaliśmy się na miasto.Czerwiec zaczęły się wyprzedaże,w jednym sklepie udało mi się kupić spódnicę za 40 zł.Nie planował zakupów,ale była ładna i tania.Trochę pochodziliśmy po centrum Katowic i po14 pojechaliśmy na stadion.Zaczął padać deszcz koncert zaczął się z opóźnieniem przez to.Phil Collins wokalista Genesis zapowiedział ,że koncert może zostać przerwany z powodu ulewnego deszczu.Zaczęła się burza,zmokliśmy doszczętnie.Koncert odbył się cały na szczęście.Przemarzłam,ale przypomniało mi się że mam nową spódnice w plecaku i mogę zdjąć przemoczone dżinsy i w ołowie być sucha.Po wyjściu ze stadionu ,schowałam się w krzakach(stadion jest w parku ) i przebrałam w suchy ciuch.Tak spódnica wybawiła mnie od przeziębienia,na które zachorował wtedy mój chłopak,dziś mąż.Link do relacji na youtube,żebyście sięmogli przekonać jak lało
https://www.youtube.com/watch?v=OrXmNWib4Bo

link do opisu koncertu i burzy podczas niego
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Ponad-40-tys-fanow-na-koncercie-Genesis-w-Chorzowie,wid,8952686,wiadomosc.html
napisał/a: ewelka21 2010-05-20 22:38
Moja Droga!

Zastanawiam się dlaczego tak rzadko się spotykamy?Dlaczego nie spędzamy ze sobą w ogóle czasu?Nie widziałam Cię już parę tygodni.Brakuje mi naszych babskich wieczorów,spotkań,wspólnych chwil..Czuję,że oddalamy się od siebie.A przecież tyle razem przeżyłyśmy..Mamy tyle wspomnień..Mamy tyle tajemnic..Było nam ze sobą tak dobrze..
Pamiętasz jak dałaś po gębie temu pryszczatemu Karolowi za to,że Cię przezywał?To było jeszcze w podstawówce..Gdyby nie ja,nie ukryłabyś jego rozbitych okularów przed wścibskim spojrzeniem Pani od polskiego.Gdybym ich wówczas sobą nie zasłoniła mogłabyś za to nawet wylecieć ze szkoły..Pamiętasz jak parę lat później ten sam,ale już nie pryszczaty,Karol ukradł Twoją bluzkę z nad jeziora?Pamiętasz?Co byś zrobiła gdyby nie ja?Poszłabyś do domu w samym staniku?Maszerowałabyś półnaga przez pół miasta?Na szczęście miałaś mnie.Mogłaś naciągnąć mnie na piersi i z podniesioną głową oznajmić mu,że jego głupi żart się nie powiódł..Pamiętasz egzamin u groźnego profesora S.?Wiem,wiem byłaś przygotowana a ściągi wzięłaś tylko dlatego,że wszyscy brali.Ale czy to nie dzięki mnie mogłaś je potem szybko wyjąć z pończochy i podać Ewce,która tylko dzięki temu zdała ten egzamin?A pamiętasz te przepiękne szpilki,które kupiłaś mimo tego,że kosztowały tyle,co pół Twojej wypłaty?Myślisz,że gdyby nie ja to Twój mąż patrzyłby na Ciebie wówczas takim rozanielonym wzrokiem?Przecież obie wiemy,że on uwielbia patrzeć na nas obie..

[RIGHT]Twoja spódnica[/RIGHT]
napisał/a: aczp 2010-05-21 08:20
Koniec roku, to gorący okres w mojej firmie. Większe lub mniejsze negocjacje z dostawcami kosztują duzo nerwów i przysparzają mnóstwa stresu... To było moje ostatnie spotkanie w grudniu, kończące cały proces, a jednocześnie najważniejsze, bo do osiagnięcia załozonego celu brakowało mi 5% obniżki cen przez tego dostawcę. Sytuację pogarszał fakt, że każdego roku na spotkanie przyjeżdżał stary wyga, który miał klapki na oczach i swoją właną wizję współpracy z nami (no cóż, nie byliśmy jego strategicznym klientem). Do spotkania przygotowałam się gruntownie. Klasyczny kostium, włosy spięte - jednym słowem pełen profesjonalizm. Stary wyga owszem, pojawił się, ale przywiózł ze sobą znacznie młodszego kolegę, którego przedstawił, jako swojego następcę. BUMMM... Zdałam sobie sprawę, że moja technika negocjacji jest skazana na porażkę, tym bardziej, że zauważyłam, jak MŁODY się na mnie gapi... Nię tędy droga, moja droga... pomyslałam i pomysł zaczął kiełkować w mojej głowie. Jako gospodyni zabrałam się do nalewania kawy gościom. Wiem, że expres z kawą trzeba odkręcać deliktanie, o inaczej kawa tryśnie pod cisnieniem podczas pierwszej próby nalania... Wiedziałam to i wykorzystałam. Smuga kawy zalała mój piękny kostium... U gości konsternacja. U mnie piekny uśmiech satysfakcji... Przeprosiłam i wyszłam...
I zaczęło się... Biegiem do biura... Koleżance - strojnisi kazałam wyskakiwać ze swojej małej "Chanel"... Oj biedna, paradować musiała w moim :kawowym kostiumie" przez następne 2 godziny....
A ja tymczasem wparwoałam dzielnie do sali konfernecyjnej... Mini na maxa, szpile i ...pewność, że te negocjacje to ja poprowadzę...
Stary wyga zorientował się o co chodzi, uśmiechnął dyskretnie... Młody za bardzo był zajęty wgapianiem się w moje nogi - usiadłam na przeciwko niego i z premedytacją: zakładałam nogę na nogę, machałam stópką, czy też gładziłam łydkę czubkiem pantofelka... Nagi Instynkt...
To był mój dzień. Cel został osiągnięty...
Stara i sprawdzona technika negocjacji za pomocą sexapilu sprawdziła się dzięki spódniczce.... Przecież żaden facet nie oprze się mini...
napisał/a: edka0077 2010-05-21 12:53
To była końcówka lata, tego dnia mieliśmy z mężem wprowadzić się ostatecznie do naszego nowego mieszkania. Przewieźć ubrania i resztę drobiazgów z domu rodziców, gdzie do tej pory mieszkaliśmy „kątem” i w końcu nocować u siebie. Było późne popołudnie, byliśmy już w mieszkaniu, cudownie nowym, pachnącym farbą i drewnem. Byliśmy tak uradowani, zachwyceni i podnieceni tym, że w końcu jesteśmy sami, że zaczęliśmy się całować, szaleńczo i po wariacku jak para, która spotyka się po wielu miesiącach rozłąki. Koniec końców wylądowaliśmy w łazience… na pralce (to wydawało się takie ekstrawaganckie, tym bardziej, że mieszkając u rodziców nigdy byśmy sobie na to nie pozwolili), Pralka miała wysokość idealną, wystarczyło pozbyć się bielizny pod spódnicą :). Nagle nieoczekiwanie, w środku tej namiętnej sceny usłyszeliśmy natrętne pukanie do drzwi… Zamarliśmy, zastanawiając się któż to może być? Byłam w lepszej sytuacji niż mój rozpalony mąż i idąc do drzwi gratulowałam sobie w duchu, że miałam na sobie tego dnia przewiewną spódnicę! Nietrudno się domyśleć, że za drzwiami stali rodzice ze świeżo upieczonym ciastem, którzy jak się okazało już się za nami stęsknili i „przyszli tylko zobaczyć jak sobie radzimy i czy nam czego nie potrzeba?”. Byli tak zaabsorbowani swoim świetnym pomysłem odwiedzenia nas, że zupełnie nie zauważyli naszej konsternacji :)
napisał/a: Milusienka 2010-05-21 15:52
Z jakiej, najbardziej zaskakującej sytuacji, spódnica wybawiła cię z opresji? Swoją odpowiedź krótko uzasadnij i zamieść we właściwym wątku konkursowym.

A więc króciutko

Z opresji wybawiła mnie spódniczka, gdzie ? ... nadzwyczajniej na plaży.
Moim zwyczajem jest, że strój kapielowy zakładam w domu jednak tamtego razu założyłam tylko górną część stroju, by dolna nie prześwitywała mojej nowej białej spódniczki.
Gdy dotarłam na plażę przebieralnie były zajęte a oczekiwanie do wejścia długie, ręczniczka nie miał mi kto w tym momencie przytrzymać, toteż odważyłam się, by szybko ściągnąć majteczki spod spódniczki i założyć dolną część stroju kąpielowego. Nóżki moje zawsze świetnie wydepilowane, więc majteczki niemal same ześlizgnęły się po moich nogach - ani się obejrzałam a już sie opalałam :D.
Po przyjściu większe zaskoczenie było mojego Ukochanego niż moje na wieść co zrobiłam, ależ ileż można czekać :) ... i tym sposobem spódnica wybawiła mnie z opresji, zyskałam czas a co za tym idzie 15 minut dłuższego wylegiwania się na słonku :)
napisał/a: leoniu 2010-05-21 23:00
Spódniczka. Na egzaminie u szowinistycznego profesora, który na wykładach podważał zasadność naszej obecności na tej szanownej uczelni. Pytanie - odpowiedź - pytanie - brak odpowiedzi... Język: Co Kowalska sądzi na temat historiografii francuskiej (Kowalska tu akurat sądziła), a co Kowalska wie o twórczości historiograficznej Lelewela (niewiele)...
Spojrzenie profesora mówiło wszystko. Głównie to, że moje plany wakacyjne właśnie biorą w łeb.
A co Kowalska sądzi o wykładach? Kowalska (wiedząc już, że egzamin i wakacje diabli wzięli) a akcie desperacji stwierdza, że wykłady były merytorycznie ciekawe, ale komentarze szowinistyczne, pełne stereotypów i niesprawiedliwe...

I wyszłam - robiąc w tył zwrot i trzaskając drzwiami. Trzask był aktorski, głośny, ale moja spódnica (szeroka i fałdzista tak, że spokojnie wyszedłby zn niej spadochron) przytrzasnęła się drzwiami. Musiałam uchylić je raz jeszcze...
- Indeks proszę - rzekł prof...
Wyrwałam go i uciekłam zawstydzona, a w indeksie stało równiutkie 4...

To prawda, co o nim mówią :) Jest niesprawiedliwy :)
Tyle, że gdyby nie kiecka, dowiedziałabym się o tym od pani z dziekanatu dopiero po nieudanych wakacjach :)
napisał/a: ~niechcemisie 2010-05-23 12:51
Ja spódniczce zawdzięczam początek romansu, który przerodził się w wieloletni związek. Z moim ukochanym spotykaliśmy się jako przyjaciele. Już powoli się zanosiło na coś więcej, tyle że po wcześniejszych przejściach obawiałam się rozpoczynać kolejny związek. Kiedyś przechodziłam w spódniczce przez okno i przez jeden moment on zobaczył moją bieliznę, czego ja nie byłam świadoma. Nawet nie wiedziałam, że ta krótka chwila gdy przechodzę przez okno sprawiła, że nie mógł już przestać o mnie myśleć. Cóż, mężczyźni to jednak wzrokowcy. Tak to się zaczęło i wcale nie chodziło mu o krótką przygodę, tylko po prostu był to bodziec, który nie pozwolił mu dłużej czekać. Jesteśmy razem od kilku lat i gdyby nie spódniczka moje szczęście czekałoby na mnie długo jeszcze, a ja traciłabym czas na rozpamiętywanie poprzedniego związku.
napisał/a: cassabdra 2010-05-23 16:23
Spódnica to tajna kobieca broń, w obliczu której nawet najtwardszy facet potrafi skapitulować. To nieoceniony sojusznik, który pomaga też w wielu losowych sytuacjach. O jej mocy nie trzeba nikogo przekonywać. Mi pomogła już wiele razy.
Co ciekawsze, pierwszy raz z opresji wyciągnęła mnie już w przedszkolu 
Nie pamiętam dokładnie szczegółów, bo było to bardzo dawno temu, ale całość historii świetnie wtapia się w ogólną charakterystykę tamtych czasów, gdzie po prostu nic nie było. W przedszkolu był organizowany bal przebierańców. Część dzieci przyszła w swoich strojach, jednak większość musiała korzystać z kreacji dostępnych w przedszkolu. Niestety niektóre kostiumy były rozkompletowane i nie starczyło ubranek dla wszystkich maluchów. Kilka dziewczynek pozostało bez przebrania, w tym ja. Pomysłowe panie przedszkolanki sprostały jednak trudnościom. Po prostu ubrały nas w kilka warstw kolorowych spódniczek (od szyi do pasa). Pamiętam, że strasznie nam się to podobało. W naszej wyobraźni byłyśmy pięknymi Calineczkami i Paniami Wiosny. Naprawdę wyglądałyśmy lepiej od niejednego krasnala.
Oczywiście dzisiaj bardziej sobie cenię inne możliwości spódniczki i z powodzeniem wykorzystuję je do moich małych babskich sztuczek…