Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Konkurs o zapachu czekolady

napisał/a: misiowy 2008-02-20 21:38
Swoją żonę poznałem w czapce i w berecie, w tramwaju i w autobusie, w pracy i na luzie, w domu, szkole i na studiach. Widziałem Ją także w ubraniu i bez, w kwiatach i na łące, w górach i nad jeziorem i jeszcze nad morzem. Poznaliśmy się w garażu i na parkingu, na meczu, w zoo i na rybach, w kinie, w teatrze i przed telewizorem. I jeszcze w 100 innych miejscach, a może w 1000? Bo kto by to zliczył?? Poznajemy się każdego dnia, codziennie od nowa.
napisał/a: Sunny9 2008-02-20 21:44
:D Siedzialam na naszym regionalnym czacie i dojrzalam dziwny nick .od razu napisalam do tej osoby moj nr gg i wiadomosc "jak chcesz to sie odezwij"..i tak po kilku minutach zobaczylam na monitorze ze nieznajomy przesyla wiadomosc.Byl to chlopak z miasta obok.Nie pisalismy dlugo wyslal kilka zdjec powiedzielismy sobie dobranoc i tyle.Rano wstalam i od razu zajrzalam na poczte otworzylam wiadomosc i zobaczylam wysokiego chlopaka na kilku zdjeciach..Nie bardzo mi przypadl wtedy do gustu ale coz:) I stala sie rzecz dziwne-My ciagle ze soba pisalismy.Calymi godzinami..po kilku tygodniach on zadzwonil.Czulam sie jak dziecko gdy dostaje nowa zabawke.Bylismy strasznie podekscytowani ta pierwsza rozmowa..(nie liczac pisania)..W koncu przyszedl piatkowy wieczor kiedy zdecydowalam ze go odwiedze.Mialam olbrzymi stres...Gdy autobus sie zatrzymal , zobaczylam go poraz poierwszy...buzi buzi i do domu na kawe..potem byla mala imprezka ..a potem juz zostalam na caly weekend.przegadalismy cale 2 nocki !!! Grzesiek okazal sie moim przyjacielem i chlopakiem w jednym..trzymalismy sie za rece smialismy , gadalismy wiecznie o wszystkim..gdy bylo mi zimno dal mi bluze , gdy bylo mi smutno przytulil i rozbawil..przy Nim zaczelam wierzyc cieszyc sie zyciem.:) 1 marca nasz synek skonczy rok.Jest najwspanialszym owocem tej miłosci a przede wszystkim PRZYJAZNI.:) dzielimy sie troskami radoscia pomyslami...wspieramy sie nawzajem.. Nigdy nie myslalam ze na czacie mnie cos takiego spotka:) przepraszam ze tak dlugo ale zawsze lubie opowiadac ta historie..pozdrawiam serdecznie :)paapa :D
napisał/a: foka 2008-02-20 22:03
coz ja swojego ukochanego poznalam przed swoim domem wlasnie przyjechal odwiedzic kolege i mojego brata w zyciu nie pomyslalam,ze to bedzie moj jedyny a jednak chyba wypita szklanka wody o ktora porosil mnie abym mu przyniosla bo byl to upal a jechal kawal drogi sprawila,ze zostal tym ktory jest ze mna kochane juz 25 lat jak to minelo.Poznalam latem na Swieta przyjechalbez uprzedzenia wreczyl mi pierscionek i porosil o zostanie jego zona nawet sam chcial zalatwic slub jednak pani poinformowala go,ze sam to nie moze i tak to po 8 miu miesiacach bylismy malzenstwem i nadal jestesmy.Bylo roznie gdyz czsy byly ciezkie ale dalismy rade i mysle,ze przypadkowe spotkania moga naprawde przewrocic zycie do gory nogami.Mi sie udalo super i zycze wszystkim aby mialy takie spotkania i jak to sie mowi kto dla kogo to na koncu swiata sie znajda.Ja centrum kraju maz poludnie i jest super w stronach meza.Mamy dorosla corke od trzech miesiecy jestesmy dziadkami mamy kochanego wnuczka.I nasza milosc dalej kwitnie.Aby tak trwala nastepne lata.
napisał/a: mona85 2008-02-20 22:06
[CENTER]Powiem wam szczerze,
że w miłość od pierwszego wejrzenia ja nie wierze.
Moje kochanie u mojej siostry poznałam,
ale wcale nie oszalałam.
On już wcześniej mnie pozdrawiał,
widać dawno już na moj temat rozmawiał
i tak zaczął mnie "odwiedzać"
środa, czwartek.....i 100 randek.
To już prawie 6 lat mineło?
jak to szybko upłyneło.
Warto było? Oczywiście !!!
Choć nie zawsze jest soczyście.
Teraz dzidzi razem mamy,
i się w trojkę uśmiechamy :)[/CENTER]
napisał/a: skorpik26 2008-02-20 22:18
Mojego ukochanego męża poznałam "na złość" mojemu byłemu chłopakowi. A było to tak... Marcin (mój były chłopak) był strasznym flirciarzem, chociaż zapewniał, że bardzo mu na mnie zalezy, to nie przepuszczał okazji do małych flircików. Jestem bardzo zazdrosna wiec takie zchowanie nie tylko mnie drażniło ale też raniło moje uczucia. Dlatgo postanowiłam ,żę dam mu nauczkę. Kiedy którejś soboty poszliśmy do pobliskiego pubu i Marcinek przy barze uśmiechami czarował barmankę, ja wypatrzyłam sobie najładniejszego faceta w barze i postanowiłam go zaczepic aby chwilke z nim pogadac (liczyłam ze chwila wystarczy :D ) Mój "wybraniec" okazał się przemiłym towarzyszem rozmowy, dalszą czesc wieczoru spędziłam przy jego stoliku poniewaz Marcin ostentacyjnie dał mi do zrozumienia, że moje zachowanie mu sie nie spodobało i opuścił lokal. Ja kolejny wieczór (i kolejny) i kolejny :cool: spedzałam z nowym znajomym, i okazało się, że jesteśmy "jak dwie połówki jabłka" od tamtej pory mineły 3 lata , od roku jesteśmy małżenstwem,mamy synka i wspolne chwile są najcenniejszym skarbem jaki posiadamy... :)
napisał/a: agabrown 2008-02-20 22:20
Pewnego lata moja siostra i jej mąż zabrali mnie na ciekawy wypad za miasto zorganizowany przez ich znajomych. Była to impreza techno w środku dzikich Borów Tucholskich... Aby się tam dostać wynajęto specjalny autokar. Przybyło wiele szalonych osób chcących tańczyć do rana na piaszczystej polanie, pod gołym niebem pękającym w szwach od ilości gwiazd.
Kompletna głusza... dopóki nie puszczono muzyki... a muzyka niosła się jeziorami i odbijała echem... było magicznie i nierealnie... tak pląsać w ciemnościach.
Tam poznałam mojego ukochanego.
napisał/a: puszkin 2008-02-20 22:30
Prawdziwą miłość można spotkać wszędzie. A najlepiej? W kinie! Zapada ciemność, i nie ważne, że żyjemy w czasach zarazy, ona... niczym jesienne liście spływa na nas, pozostając już na dobre i na złe. Wszak... czyż może być lepsze zakończenie, niż "żyli długo i szczęśliwie"?
Nie ma znaczenia, czy para wpadła na siebie na ulicy, rozlewając kawę, czy też wysyłając maila. Ważne, że miłość na żądanie jest... wszędzie!
Czy kogoś więc zdziwi, że swoją Miłość poznałem właśnie w kinie?! Nie, Ona nie uśmiechała się do mnie ze szklanego ekranu, a mocno uścisnęła moją dłoń na przywitanie.
Tyle. Nawet nie miałem okazji poznać jej perfum, ale siedziała wtedy daleko za mną.
Choć... jeszcze tego samego wieczoru dałem się zaprosić na herbatę. Co z tego, że wybijała północ? Co z tego, ze mieliśmy naście lat? I co z tego, że... po tym nie-wspólnym wieczorze rok się nie widzieliśmy?
Jeden zabłąkany telefon sprawił, że znów natknęliśmy się na siebie. Niby to z przypadku. Potem niby z przypadku coraz częściej do Niej wpadałem - coś pożyczyć, coś oddać...
I tak od pamiętnego Sylwestra dziewięć lat temu jesteśmy razem... ale to już inna historia. Na film ;)
napisał/a: mamulka24 2008-02-20 22:41
Moja siostra jest mezatka od 13lat.Na ich slubie poznalam mojego meza,ktory okazal sie bratem mojego szwagra :p I WTEDY TO SIE STALO!!!!ZAKOCHALAM SIE W NIM PO USZY!!!!Ale na tym sie skonczylo.Bylam wtedy za mloda na powazne zwiazki.On zreszta nie byl mna zainteresowany.Poszlismy kazde w swoje strony.Nasze drogi zeszly sie kiedy wyjezdzal do wojska.Wymienilismy sie numerami i choc mialam wtedy chlopaka cieszylam sie na kazdy jego telefon.Dzwonil codziennie wieczorami,kiedy ja juz kladlam sie spac.Po pewnym czasie kontakt sie urwal,a mi z moim chlopakiem nie ukladalo sie najlepiej i postanowilismy sie rozstac.Skonczyly sie tez telefony od wojaczka.4go lutego obchodzilam urodziny i on zjawil sie na nich w mundurze...........nigdy nie zapomne jak pieknie sie w nim prezentowal.Wtedy tez oswiadczyl mi sie.Oczywiscie zakochana w nim od lat zgodzilam sie!!!!!Krotko trwalo nasze narzeczenstwo.Bylismy tak siebie spragnieni,a on mnie tak kochal ze rok pozniej zaraz po WALENTYNKACG powiedzielismy TAK przed oltarzem.Bylam tak szczesliwa ze pomimo tego iz na dworzu bylo prawie -20stopni gotowalo sie we mnie wszystko.Teraz wlasnie minela piata rocznica slubu,a ja nadal kiedy jest mi chlodno zakladam jego sweterek i czuje jego piekny zapach.Owocem naszej milosci jest nasz dwuletni synulek.A najlepsze jest to,ze juz za miesiac wybieramy sie na slub mijej siostry i jego brata!!
KOCHANIE DZIEKUJE !!!!
napisał/a: mmg 2008-02-20 22:45
Mojego męża poznałam standardowo... jak miliony innych osób, jak tysiące, którzy stanęli na ślubnym kobiercu... w INTERNECIE :p Po trzech spotkaniach byliśmy już razem a ja wiedziałam, że "Mój Ci On". Nasze pierwsze spotkanie odbyło się pod Pałacem Kultury - przy posągu z panią czytającą książkę. Biedaczek nabiegał się szukając właściwej bo jak się okazało nie zauważyłam, że za każdym rogiem siedzi pani i czyta. Na drugie spotkanie umówiliśmy się na pętli tramwajowej linii 15 :rolleyes: - tylko że On wylądował przy jakimś centrum handlowym a ja z wyładowanym telefonem marzłam na Hucie. Trzecie spędziliśmy na zakupach ... ciuchowych. On dzielnie "udawał", że mu się to podoba i wytrzymał ze mną 4 godziny. I wytrzymuje do tej pory ;) na szczęście dla mnie i dla naszej przecudnej i szybkiej jak burza córeczki.
napisał/a: mcjoker 2008-02-20 22:54
:p Moja opowieść mogę zacząć jak w znanym słuchowisku radiowym, będąc młodą nauczycielką…. Mojego męża poznałam w szkole, jako student studiów pedagogicznych zaocznych musiała odbyć praktykę w szkole. Miał ją odbyć u mojej koleżanki z większym stażem pedagogicznym, ale niesyty rozchorowała się ona się dość poważnie, więc przyszedł na praktyki do mnie a ja prawie świeżo po studiach. Na początku znajomości nasze relacje były dość chłodne po prostu służbowe. Mój pierwszy praktykant, codziennie obserwował prowadzone przeze mnie lekcje, na początku trochę mnie to peszyło, tym bardziej, że był bardzo uważnym obserwatorem nie tylko lekcji, ale wszystkiego, również mnie. Przy omawianiu lekcji często zaskakiwał mnie takim spostrzeżeniami, szczególnie dotyczącymi moje osoby, że robiło mi się naprzemian raz ciepło a innym razem zalewał mnie zimny pot. Jednak coraz częściej zaczęły one przyspieszać bicie mojego serca,po bliższym poznaniu się doszliśmy do wniosku, że to chyba to. I tak jesteśmy po ślubie trzy lata, mamy 1,5 roczna córeczkę. I oboje uczymy w szkole, ale każdy w innej. Ale to nie koniec tej historii, bo moja mama poznała mojego ojca w podobny sposób, też jako nauczycielka uczyła go na jakiś tam kursach, było to w latach 60-tych. Jako ciekawostkę rodzinną mogę dodać tylko, że moja mama i moja babcia (jej teściowa) miały prawie takie nazwiska rodowe, różniły się jedną literą, a ja obecnie nazwisku po mężu mam takie jak panieńskie mojej mamy( i wcale niespokrewnione, o innym rodowodzie). :)
napisał/a: Nateczka 2008-02-20 23:00
Może to banalne ale...... mojego chłopaka poznałam na uczelni ..Gdy pisałam examin podrzucił mi ściągę...tak myślałam gdy odwinełam karteczke okazało się , że jest tam bilet do kina...na film poszliśmy razem i już tak zostało wszędzie razem:Djestem szczęśliwa:)
napisał/a: agi978 2008-02-20 23:28
Swoją Wielką i Obecną Miłość poznałam wiele lat temu, gdy byłam "mężata i dzieciata"...On przyjechał z kolegą do mojej siostry i... bardzo mnie rozdrażnił...Zwyczajnie mnie kokietował...Co On sobie myślał?Z jego strony parę "miłych" słów pod moją osobę a z mojej Jestem mężatką - nie wolno mi...nie wolno jemu..(Choć w głębi duszy miło sie zrobiło...) Lata minęły, ja sie rozwiodłam i... znowu się pojawił On...I choć znowu tak słodko flirtował,tym razem zaskoczył mnie gdyż zapytał sie o dziecko - pamiętał (!)...Pół roku wachałam się,pół roku zasypywał mnie (dosłownie) kwiatami,pół roku prawie codziennie słyszałam miłe słowo od niego i przez te pół roku dojrzałam do decyzji,że to właśnie ON...Dałam sobie i nam szansę na lepszy związek,bez pośpiechu,bardziej dojrzale...Nie żałuję...:)