Konkurs "Jedz, módl się, kochaj"

napisał/a: taleksander 2010-10-14 14:17
Każdego dnia, gdy otwieram oczy, obiecuję sobie, że dziś siąde i napiszę odpowiedź do tego konkursu. Potem tak się zbieram, że "jakoś nie wychodzi", kolejnego dnia jest tak samo i tak samo, i tak samo. Takie jest własnie moje życie. Do czegoś się zabieram, coś planuję, czegoś chcę, a potem mi "nie wychodzi", bo nie było kiedy, bo nie było jak, bo coś mi przeszkadzało. W dwóch słowach - słomiany zapał. Dlatego, gdybym pewnego dnia miała coś zmienić, to własnie to. Chciałabym umieć wytrwać w swoich postanowieniach, chciałabym kończyć to co zaczynam, bo swoim dotychczasowym postępowaniem nie tylko rozczarowują samą siebie, ale też i najbliższych, bo często słyszę od nich słowa "A tam, Ty tylko obiecujesz, a potem i tak nic z tego nie robisz". Chcę to zmienić, natychmiast... albo od jutra, bo dziś jeszcze nie...
napisał/a: iwonciaaa 2010-10-14 14:54
Co bym zmieniła ?
Chciałabym cofnąć się do swojego dzieciństwa i chwil kiedy rodzice proponowali mi zajęcia dodatkowe, a ja rękami i nogami broniłam się przed nimi.
Nie chciałam uczyć się pływać, ani grać na instrumentach.
Śmiałam się z nauki tanca, czy kursów walki.
Teraz kiedy jestem już dorosła, bardzo żałuję, że z tego nie skorzystałam.
Na basenie moczę się w brodziku, tańczę zazwyczaj 1 na 1:)
Kocham muzykę, ale nawet nie potrafię zagrać ulubionego utworu na gitarze.
Chciałabym to wszystko nadrobić, ale niestety czasu mam mało:(
napisał/a: zuzamm 2010-10-14 17:55
Należę do osób zamkniętych,nieufnych i te cechy pragnęłabym zmienić.Poza tym co tu dużo ukrywać z przyczyn materialnych nie byłam nigdy za granicą naszego pięknego kraju,po przebudzeniu chciałabym poznawać nieogarnięty,przepiękny świat podróżować i zwiedzać obce kraje i kulturę której nie znam i niekiedy nie rozumiem.
napisał/a: justynaXsanko 2010-10-14 20:02
Gdybym faktycznie pewnego razu po przebudzeniu mogłabym zmienić tak od razu coś w swoim życiu, to stawiam na zmianę pracy.Tak po prostu bez dodatkowych, kursów, szkół, praktyk i doświadczenia zmienić pracę w czasie nienormowanym, w dogodnych mi godzinach, taki wolny zawód, który poza pieniążkami sprawiałby mi dużo przyjemności. A teraz biegam z zegarkiem w ręku bo szef, bo po dziecko do przedszkola, bo korki w mieście...
napisał/a: agf 2010-10-14 21:04
Zawsze można coś w swoim życiu zmienić. Trzeba tylko tego po pierwsze CHCIEĆ, po drugie DOJRZEĆ do tej decyzji i po trzecie mieć w sobie ODWAGĘ.

Ktoś patrzący z boku na mnie, na moje życie mógłby powiedzieć, że mam szczęśliwe życie, że mi dobrze. A ja? Niestety - los sprawia nam różne niespodzianki i niektóre z nich powodują, że zaczynam wątpić, że tak chcę żyć, że chcę brnąć dalej w moim małżeństwie, w pracy, w mieście. pewne sytuacje w ostatnim czasie spowodowały, że zaczęłam myśleć, czysto teoretycznie, ale jednak zastanawiać się - jakby to było być z kimś innym, może wyjechać do innego miasta, zacząć żyć w innym domu...

Minęło kilka miesięcy, a ja wcale nie jestem pewna, czy jednak tego też bym chciała. Czy to nie jest właśnie tak, że tylko WYDAJE nam się, że chcemy jakiejś zmiany? Przecież nie wiemy jak by było, a może się okazać, że taka zmiana wcale nie jest zmianą na lepsze.

Dlatego mimo wątpliwości, które co jakiś czas się pojawiają, nie zmieniam swojego życia. Może tak ma po prostu być, czasem jakiś kryzys każe nam się tylko zastanowić nad życiem, ale to nie musi oznaczać zmian. A może musi? Może kiedyś do nich dojrzeję...
napisał/a: kiciuniaaa 2010-10-14 22:15
Trafiłabym 6 w lotto! Mozna powiedziec ze doslownie. Kiedys (wiele lat temu) mialam wspanialego chlopaka, skromy, uczciwy , dobry. Ale ja chcialam czegos wiecej, troche wiecej szalenstwa. Zostawilam go przeprowadzilam sie do miasta , nie jest tragicznie ale i tak nie osiagnelam tego czego chcialam , cos poszlo nie tak, moze poprostu moj egoizm. Nie dawno dowiedzialam sie ze On trafil 6 w lotto. Nigdy nie chcial byc milionerem, poprostu zawsze mowilismy ze trafimy ta 6, ze zbudujemy sobie maly dom, kupimy samochod i bedziemy zyli spokojnie i szczesliwie bez obawy o przyszlosc. Nasze marzenia sie spelnily tylko ze juz nie jestesmy razem. On jest nadal sam ale po tym co zrobilam mu , nie chce mnie znac. Mozna powiedziec ze prawie ucieklam z przed oltarza. Myslalam ze w wielkim miescie bedzie jak w bajce , pomylilam sie o 99 %. Gdybym mogla cofnac czas spelnily by sie nasze marzenia.
napisał/a: annna84 2010-10-14 22:41
Zmieniłabym swój sposób myślenia, którym rzucam sama sobie kłody pod nogi. Przestałabym myśleć, że: "nie nadaje się do tego", "nie poradzę sobie", "jeszcze nie teraz" "co inni o mnie pomyślą", itp., itd. Tego typu ograniczenia, które mam w głowie, nie pozwalają mi iść do przodu i spełniać marzeń.
dianek
napisał/a: dianek 2010-10-14 22:53
nie zmieniłabym nic
zamknęłabym oczy i otworzyła
wstała
i ruszyła w tym samym kierunku
w którym poszłam

nie jest łatwo
ale życie to wyzwania

no... może wtedy zabrałabym ze sobą nieco więcej słońca..
napisał/a: micronesia 2010-10-14 23:36
Julia Robert, zawsze była dla mnie inspiracją. Jako kobieta w roli życia i jako aktorka, najlepsza odtwórczyni filmowych postaci. Podróż jaką odbywa w filmie, cel jaki próbuje odnaleźć to zwierciadło istnienia,każdy z nas podróżuje przez etapy życia w poszukiwaniu zaginionego, być może Graala? Może najwyższym i najważniejszym naszym celem jest posiadanie właśnie…celu?
Jednak jestem pewna, że w kwestii zmian, najważniejsze jest ich dokonywanie, spełnianie i realizowanie.

Otworzyłam oczy, budzą mnie nieśmiałe, ostatkowe jesienne promienie, które przemykają się przez długie, brązowe zasłony, wtedy za każdym razem rodzi się podobna potrzeba - rozwoju artystycznego. Dotarcia do satysfakcji, do osiągnięcia pewnego pułapu artyzmu, pożądanego przez duszę. Być może to ciągle amatorskie, ale rozwijam się, ciągle w lepszym kierunku, doskonalej ukształtowanym. Myśle, że powinnam się odważyć, chociaż spróbować, podążyć, postawić stopę na tej Ziemi w tym kierunku. Założyć mini galerię, nazwać ją może „sztukateria”, umieścić tam moje wszystkie różności, rozmaitości, które są dziełem moich rąk, a raczej tworzą i kreują się pod wpływem wyobraźni.
Już sobie wyobrazam to.W każdym kąciku wydzielone miejsce na biżuterie, na obrazy olejne, na rzeczy wyhaftowane i wtedy ja wchodzę po schodach do swojego studia, gdzie mam mnóstwo miejsca na materiały, na hafty, na farby. Bo teraz w moim małym mieszkaniu, wszystko zaczyna tworzyć stosy wielkości nowojorskich wiezowców. Jedno dzisiaj wiem: lepiej żyję się z pasją. Ona sprawia, że wyruszamy w podróż, gdzie cel wyznaczamy sobie sami;przystanek pierwszy : tworzę wizję , przystanek drugi: czerwony koralik nawlekam na złoty, wizja ewoluuje, zmieniam, złoty zamieniam na srebrny ,urok podróży, polega na tym, by wiedzieć, kiedy trzeba założyć koło zapasowe, przystanek trzeci: zakręcam srebrny drucik, który zaczyna tworzyć pożądany kształt, przystanek czwarty: satysfakcja lub wyruszam ponownie (przy zmianie tramwaju (koralik żółty), samolotu (koralik niebieski) czy roweru (koralik przeźroczysty).

Warto być ciągle w drodze…do czegoś ciągle wspanialszego…
napisał/a: ewelka21 2010-10-14 23:56
Jeszcze nigdy nie pokazałam ich publicznie...Maskuję je szerokimi spodniami...Zakładam luźne,obszerne długie spódnice...Moje nogi...Już w podstawówce były pośmiewiskiem całej szkoły...Tam właśnie tam po raz pierwszy usłyszałam,że są krzywe...To właśnie tam przeżyłam z ich powodu mnóstwo upokorzeń...To właśnie tam zrozumiałam jak bardzo w życiu człowieka ważny jest wygląd... To właśnie tam zaczęły się wszystkie moje kompleksy...

W styczniu 2011 roku skończę 28 lat.Mam wspaniałą rodzinę,grupę oddanych przyjaciół i pracę na kierowniczym stanowisku.Powinnam być szczęśliwa.Ale nie jestem...Moje kompleksy są zakorzenione tak głęboko,że nie potrafię do nich dotrzeć...Usunąć ich ze swojej świadomości...To przez nie przestałam uczęszczać na zajęcia na basenie...To z ich powodu nawet w największe upały nie zakładam krótkich,przewiewnych szortów i sukienek...Nieustannie wydaje mi się,że wszyscy zwracają na nie uwagę...Gdy idę ulicą mam wrażenie,że wszyscy patrzą tylko na moje krzywe nogi...To o nich myślę,gdy kładę się spać...To przez nie nie mogę zasnąć... Marzę o tym,by zdobyć się na odwagę i choć raz założyć krótką,dopasowaną spódniczkę...Marzę o tym,by choć raz wyjść na spacer w dopasowanych jeansach...Marzę o tym,by choć raz kupić odkrywającą kolana sukienkę...Marzę o tym,by choć raz móc założyć na nogi kozaki zakrywające połowę ud...Marzę o tym,by pokazać się mojemu mężowi w kusej,seksownej koszulce,a latem założyć króciuteńkie,przewiewne szorty...Pokazać światu swoje nogi i pozbyć się kompleksów,które narastały we mnie przez lata...Uwolnić się od przyszłości...Udowodnić sobie i innym,że mimo wielu fizycznych niedoskonałości można być szczęśliwym...Może jutro zdobędę na to siłę...Bo bardzo chcę to wreszcie zmienić...!
napisał/a: makoto 2010-10-15 10:18
Od dawna marzę o tym, abym znalazła siły by coś zmienić w swoim życiu. Pragne przede wszystkim zamienić się z małej dziewczynki, którą wciąż się czuje w stuprocentową kobietę. Zapewne czeka mnie długa podróż zanim odnajdę w sobie tyle czułości i cierpliowści, aby zostać dobrą zoną i matką.
Od czego zacząc tak niewiarygodną zmiane?
Przede wszystkim od zmainy garderoby! Chcialabym poczuć się w moich ubraniach naprawde kobieco. Zamienić jeansy na elegenckie spodnice, adidasy na seksowne szpilki. Jestem pewna, ze taka powierzchowna zmiana pozwoli mi się przygotować do bardziej dogłebnych.
Po obejrzeniu fantastycznego filmu Jedz,módl się, kochaj, znalazłam pewne wsparcie w głownej bohaterce - Elizabeth, która to nie boi się porzucić dotychczasowego życia na rzecz poznania sieie samej i spełniena swoich marzeń. Mysle rownież, ze tytuł tego filmu jest znammieny i nietylko mnie zainspirował do zmain w swoim zyciu ;)
Mam nadzieje, że dzieki tym krokom odnajde przepis na moje osobiste szczęście. Bo zarówno fizyczna, jak i psychiczna pzremiana jest dla mnie bardzo istotna. O, ile z izycznymi zmianami łato sobie poradzić, to niestety ze zmianą oobowości i piorytetów sprawa jest nieco trudniejsza. Bo przecież każda z nas zarówno marzy o niesamowitej karierze, jak i szczęsliwym życiu rodzinnym w pieknym domu, gdzie czekają ukochany mąż i gromadka dzieci.. Co wybrać? Myślę, że każda z nas nieraz spotyka się z tym problemem. Dlatego postanowiłam nie wybierać! A po prostu pogodzić w pewien sposób te najważniejsze aspekty w moim życiu.
Oby wam również się to udało!
napisał/a: czarny_motyl 2010-10-15 11:18
Chcialabym byc egoistka. Myslec tylko o sobie. Egoistom jest w zyciu łatwiej. A ja ciagle pomagam innym , ciagle mysle o wszystkich wokolo, nie moge przejsc obojetnie obok biednego czlowieka, obok glodnego psa... Egoista skupia się na sobie, chce dla siebie jak najlepiej. Często kosztem innych, bo chce być lepszy. Bo życie to taka walka o przetrwanie i trzeba się przeciskać. To moglo by byc bardzo korzystne, ta postawa cechuje człowieka zaradnego, który nie cofnie się przed niczym, aby osiągnąć cel. tak mysle , moze sie myle? Nie wiem.Moze powinnam martwic się najbardziej o siebie samą. A dopiero później jeśli pozwala mi na to zdrowie fizyczne i psychiczne zając się sprawami innych. Zapewne moim ulubionym powiedzeniem bylo by "Po trupach do celu"
Jednak... nie potrafie byc egoistka. Czesto slysze ze powinnam zajac sie przede wszystkim sobą, ale ja mam chyba inny cel w zyciu,a ja mowie ze daje mi to szczescie chociaz czasem brakuje sił. Od 2 lat jestem wolontariuszka. I mimo mlodego wieku daje rade. Pomagam ale nie oczekuje niczego w zamian. Czuje sie potrzebna, dajac radosc innym ,daje ją rowniez sobie. I czasem nachodza mnie mysli o byciu egoistka ale ja juz tego nie zmienie , mysle ze moim przeznaczeniem jest dawac szczescie innym