Konkurs "Jedz, módl się, kochaj"

ddmilena
napisał/a: ddmilena 2010-10-07 22:31
Moja życiowa zmiana dotyczyłaby stylu życia. Chciałabym oderwać się od monotonii dnia i wyruszyć w daleką podróż. Chciałabym poukładać swoje marzenia, nie odkładać na później tych, które wydają mi się nieważne. Po powrocie chciałabym też do końca życia żyć jego pełnią, cieszyć się z najmniejszych szczegółów, poznać najdalsze zakamarki swojego "ja", łapać chwilę!
napisał/a: sierotka 2010-10-08 06:33
Gdybym mogła coś zmienić to byłoby to to,że nigdy w życiu nie spróbowałabym pizzy,przez to nie wpadłabym w uzależnienie,aby ją jeść,a tak mogę ją konsumować na śniadanie,obiad kolację,bo ją po prostu uwielbiam:) Ciągnący się ser,salami,papryka,ach to jest to! Aż zrobiłam się głodna :)
napisał/a: Marzycielka10 2010-10-08 18:20
Jestem osobą, która wierzy w marzenia i często odbiega w przyszłość, nadzwyczajniej w świecie bujam w obłokach, może aż za często,
dlatego budząc się pewnego dnia chciałabym zacząć żyć i cieszyć się każdą chwilą... minutą... sekundą, gdyż tak szybko nam umykają i czasem nie potrafimy ich nawet docenić.
To jedyna zmiana której chciałabym w moim życiu... starać się chwytać każdego dnia te szczęśliwe chwile nie odbiegając za daleko w przyszłość, bo w życiu jest jak w piosence ... " Piękne są tylko chwile " :)
napisał/a: ~radosna_wiosna 2010-10-08 20:51
Gdybym pewnego dnia obudziła się i mogła realnie zmienić kilka rzeczy, na pewno należałoby do nich:

- zmiana liceum - chciałabym uczyć się w nierenomowanej szkole, ale za to takiej, która szanowałaby człowieka. Wolałabym być normalna i szczęśliwa. Chciałabym pamiętać 3 lata mojego życia jako inspirację, a nie ciągłą walkę o minimum uznania. Chciałabym, aby to nie był najciemniejszy okres w moim życiu, ale coś, co rozwija: nie poprzez walkę, ale motywację i chęci. Chciałabym, aby 3 lata liceum były opatrzone zmartwieniami o miłości szczęśliwe i mniej, te jedno- i dwustronne. Te szczenięce, a nie walką o stołki, uznanie, oceny, o przetrwanie w miejscu, gdzie poważają Cię mniej niż woźną...

- zmieniłabym sposób postrzegania: chciałabym być bardziej wesoła, mniej zacięta, mniej asertywna, mniej stanowcza, mniej liberalna - paradoksalnie siedzenie w tym co jest, a nie tym, co będzie, jest bezpieczniejsze, wygodniejsze, łatwiejsze. Argumenty za sprawą już dawno temu wymyślono i wytoczono, łatwiej je więc powtarzać. Łatwiej się zgadzać ze starym, bo to przecież przystoi mądrym i grzecznym dziewczynom, niż kłócić się o nowe, jak dama robić nie powinna. Powinnam chcieć ślubów i dzieci, co powodowałyby wzrost gospodarczy i zabezpieczenie mojej emerytury. Chcieć powinnam zakazów i nienawiści, która trzymałaby w ryzach różne głupie i nazbyt wolnościowe pomysły, powinnam chcieć spokoju, który gwarantuje tylko stara i spokojna, uładzona już władza...

- chciałabym zmienić czas na PRL. Wiedzieć, że czeka na mnie praca, nieważne czy staram się czy nie. Martwię się tym, że ciągle się staram, wypruwam sobie flaki, każdy krok do przodu jest okupiony potem, każdy sukces ciężką pracą, każda porażka głęboką depresją. Chciałabym wiedzieć, że nawet jeśli nie wiem - mam szansę, nawet jeśli nie potrafię - ktoś mnie nauczy, nawet jeśli nie mogę - ktoś pokaże, że nie jestem wyrzutkiem społeczeństwa z tego powodu. Chciałabym przestać w końcu walczyć.

- zgodziłabym się na drugą zaproponowaną mi randkę. Pierwsza była okazją, której nie żałuję, że zmarnowałam, ale druga była okazją do poznania osoby naprawdę interesującej i pięknej - wewnętrznie

- wybrałabym bezpieczeństwo zamiast świadomości, spokój zamiast niepokoju, miłość zamiast nieufności, nawet pustkę w zamian za ciągłe wątpliwości, przerażenie własnymi słabościami, ciągłe myśli o tym, że nie byłam idealna, choć mogłam być bliżej celu, coraz bliżej...

Zmieniłabym w swoim życiu wiele. Tyle, że to nie byłoby moje życie. Nie wiem, czy nie byłabym szczęśliwsza - pewnie tak. Ale czy w życiu chodzi tylko o szczęście? A może spełnienie? Może pieniądze? Może rodzinę? Według mnie w życiu chodzi o wszystko, a nie wiem, czy jako szara pani X, bez wątpliwości, smutków, przerażenia, wątpliwości, umiałabym w ogóle docenić swoje życie. A tak, choć rzadko, doceniam je bardzo mocno. Nawet kocham. Zastanawiam się więc, czy wszystkie te zmiany, choć piękne, nie zmarnowałyby mi tego, co mam w sobie - dumy, że pomimo wszystko istnieję i chcę istnieć, że pomimo wszystko walczę, pokonuję bariery, uczę się nowych rzeczy i osiągam zamierzone cele?
napisał/a: izabela_77 2010-10-09 18:52
Chciałabym zmienić całkowicie swoje otoczenie. Oznaczałoby to przewrócenie do góry nogami życia mojego i mojej córki. Obecnie mieszkamy w małym mieście, w domu moich rodziców. Moja córka chodzi do tutejszej szkoły, a ja pracuję od dziesięciu lat w tym samym miejscu. wydawać by się mogło, ze żyć nie umierać - cóż tu zmieniać? To tylko pozory - bo chcę zmienić wszystko. Przede wszystkim chciałabym wreszcie dorosnąć - a to jest niemożliwe, mieszkając z rodzicami. Mama wciąż sprawdza, czy noszę ciepłą bieliznę i czy piję mleko na dobranoc. Moja córka także jest pod jej nieustanną kontrolą. Praca... coraz częściej mam wrażenie, że nie mam tam żadnej szansy na rozwój osobisty. Miasteczko zaś nie ma żadnych perspektyw. Gdybym miała w sobie siłę, przeniosłabym się do większego miasta, podjęłabym pracę zapewniającą rozwój, a córka poszłaby do szkoły o wysokim poziomie. Weekendy byśmy mogły poświęcić na kontakt z kulturą (czego tak nam brakuje w naszym miasteczku). Do naszego miasteczka przyjeżdżałybyśmy na wakacje w odwiedziny do moich rodziców, którzy wreszcie by dostrzegli, ze ich malutka córeczka już dawno odrosła od ziemi.
napisał/a: INTA 2010-10-10 20:41
W pierwszej chwili pomyślałam, że jest tak wiele rzeczy jakie chciałabym zmienić, że nie będę miała miejsca aby je opisać. Jednak im dłużej wymieniałam w myślach rzeczy jakie bym zmieniła nie znajdowałam dla zmiany ich uzasadnienia, okazało się, że akceptuje je takimi jakie są. Przez głowę przelatywało mi wiele myśli i najbardziej poruszyła mnie chęć zmiany nie tylko tego co jest w moim życiu ale jest w życiu wszystkich ludzi. Dałabym wszystkim ludziom i sobie wolność świadomego wyboru. Jak wiele jest w życiu wyborów i decyzji, które podejmujemy nieświadomie, bez pełnego przekonania, pod wpływem innych lub okoliczności, których nikt nie może zmienić, takie okoliczności które są zdeterminowane zewnętrznie i z góry. Bo jakby nie spojrzeć: -nie wybieramy gdzie i w jakiej rodzinie rodzimy się, a to rodzina i kraj w którym żyjemy i walczymy z przeciwnościami określa naszą jakość życia oraz możliwości, to przecież naród i jego tradycja od naszego urodzenia nakłada kajdany na myśl i nasze decyzje, -nie wybieramy i nie usuniemy chorób, które dręczą naszych znajomych i bliskich, i nikt nie wybiera też jak będzie starzał się i w jakich warunkach zakończy żywot.
Skoro jak widzimy nie wszystko zależy od nas, a otoczenie w pewien sposób decyduje jacy jesteśmy dałabym każdemu i sobie możliwość wolnego wyboru w życiu i prawo do kreowania samego siebie bez żadnych ograniczeń - właśnie to bym zmieniła.
napisał/a: domini87 2010-10-11 00:11
Gdybym pewnego dnia obudziła się i mogła zmienić coś w moim życiu – cofnęłabym czas.
Tego dnia zaspałam. Budzik nie zadzwonił. Przeraża mnie to, że czasem tak wiele zależy od małych, pozornie nieistotnych rzeczy – wyczerpana bateria w zegarku, poplamienie bluzki tuż przed wyjściem z domu, powrót po klucze. Potem szybkie odpalenie samochodu, wymuszenie pierwszeństwa, trzask i ciemność. Przed wypadkiem byłam w 3 miesiącu ciąży. Po wypadku usłyszałam od lekarza tylko: „Przykro mi. Straciła pani dziecko” . Całymi dniami obsesyjnie myślałam: „Co by było, gdybym nie wsiadła do samochodu i pojechała tramwajem? Gdyby młody kierowca zauważył znak i w nas nie uderzył?”. Wystarczyłoby przesunąć o kilka sekund moje poranne czynności, żeby przerwać ten tragiczny ciąg przyczynowo-skutkowy. Te pytania mnie dręczyły tak bardzo, że zaczęłam szukać winy w moim mężu. – To ty prowadziłeś ten przeklęty samochód! – krzyczałam – Ty nie nastawiłeś drugiego budzika! To wszystko przez Ciebie!
Na szczęście w porę się opamiętałam, bo niewiele brakowało do tego, abym straciła najważniejszą osobę w moim życiu. To właśnie chciałabym zmienić – cofnąć wszystkie złe i niesprawiedliwe słowa, które powiedziałam mojemu ukochanemu. Teraz wiem, że na niektóre rzeczy nie mamy wpływu i nie możemy ich przewidzieć. Już się z tym pogodziłam. Jednak nasze słowa i czyny zależą wyłącznie od nas. Lepiej wcześniej zastanowić się, jakie skutki może wywołać coś, co pod wpływem emocji wykrzyczymy. I od razu to zmienić, żeby później nie mieć czego żałować.
napisał/a: ~Julia_1 2010-10-11 10:13
Mój postulat dotyczy zmiany sytuacji, która być może jest udziałem naszych znajomych, znajomych naszych znajomych a może nawet i nas samych.
Chcę rano obudzić się i nie słyszeć w radiu wiadomości:

”W zamachu Talibów w prowincji Ghazni zginął polski żołnierz. Pozostawił żonę i osierocił dwoje małych dzieci. Misja w Afganistanie była jego pierwszą w życiu misją. Czterech pozostałych polskich żołnierzy zostało rannych. Stan jednego z nich jest ciężki (…).”

Kto z nas ma w domu, w rodzinie czy w kręgu znajomych zawodowych żołnierzy – wie, jaką wyrocznią może być taka jedna jedyna wiadomość.
Chcę zatem pewnego dnia zbudzić się z przekonaniem, że dzisiaj to w moim ręku leży decyzja o zakończeniu wojny na Bliskim Wschodzie. Bez chwili wahania (jutro mogę już nie mieć takiej szansy) podejmuję właściwie czynności zmierzające ku natychmiastowemu zaprzestaniu wojny i podpisaniu pokoju.
Ofiarom wojny nie przywrócę już w ten sposób życia… Zniszczonych domów nie odbuduję w jeden dzień…
Ale wiem, że moja decyzja uratuje życie kolejnym setkom ludzi, którzy wcale nie muszą ginąć – ludziom, którzy mają dla kogo żyć!
napisał/a: Malutka08 2010-10-11 15:38
Jestem skrytą w sobie, nieśmiałą osobą, żyjącą w zaciszu własnego domu, od lat nie zmieniłam fryzury, a moja szafa jest pełna spodni, T-shirtów i topów. Mam dość swoich falujących się, ciężkich do ułożenia włosów i ubrań, które nie pokazują w pełni mojej kobiecości.
Dlatego budząc się pewnego dnia zapragnęłabym zmienić w moim życiu to co dla większości kobiet nie jestem niczym wyjątkowym a dla mnie jest... chciałabym aby moja "szafa" była pełna elegancji, aby nie brakowało w niej spódnicy, sukienki, żakietu i bluzki,
a z moich gęstych, plączących się, długich, ciemnych włosów, chciałabym uzyskać piękną, lekką, rozjaśnioną fryzurę,
taką aby z dnia na dzień stać się zupełnie inną osobą,
by poczuć nagły przypływ siły, pewności siebie, kobiecości i seksapilu.
Myślę, że ta odważna zmiana sprawiłaby, że będę otwartą, towarzyską, szczęśliwą kobietą, pełną entuzjazmu i radości w sobie,
ale przede wszystkim dodałaby koloru mojemu życiu i pozwoliła znów cieszyć się jego pełnią :).
Abym mogła pewnego dnia obudzić się i stwierdzić, że jestem kobietą "na czasie" dostosowując się niczym kameleon do stale zmieniającego się otoczenia, ale zachowując swoje "ja", nie tracąc tożsamości i poczucia swojej wartości.
luuna
napisał/a: luuna 2010-10-11 16:35
Gdybyś pewnego dnia obudziła się i zapragnęła zmienić coś w swoim życiu, to czego dotyczyłaby ta zmiana?....

Hmmm.....pomysłów miała bym tysiąc, bo któż z nas nie ma wyobraźni;)chce latać na bocianie,chciała bym do szkoły pojechać na słoniu, codziennie móc pływać na basenie z delfinem,podziwiać małp - małpowanie ale to takie wygórowane.....

Gdybym DZIŚ mogła coś zmienić i zależało by to tylko odemnie chciała bym...... móc porozmawiac z moja mamą z która nie rozmawiam już od lat. Każdego dnia budząc się rano, zastanawiam się jak bardzo zmieniło by się moje zycie gdybym miała mamę obok. Gdybym mogła do niej zadzwonić i po prostu zapytać co u niej słychać? Gdybym mogła w każdej chwili przyjechać do niej na kawę? Chciała bym by CHCIAŁA być w moim życiu.Która kochała bym mnie taką jaka jestem. Która zaakceptowała by ,że ma dziecko ,że ma córkę która jej chce, która ją kocha mimo wszystko......
Wiem,że moja mama ułożyła sobie życie bezemnie i niechce mnie w swoim życiu, ja zmuszona jestem uszanować jej decyzje, chciała bym tylko spotkać się z nią powiedzieć ,że tęsknie ,że kocham ,że czekam i czekać będę.
Każdego dnia możemy zacząc od nowa.....

Chciała bym obudzić sie rano z uśmiechem na twarzy i powiedzieć do męża: śniła mi się mama, uśmiechała się, przyjechała do nas odnalazła mnie, mocno się do niego przytulić, a On by mogł mi odpowiedzieć : Kochanie to nie sen, Twoja mama niechciała Cię budzić czeka na Ciebie w salonie......

Parę miesięcy później....

Pijąc kawę opowiadała bym jej o moich zwiariowanych pomysłach,że:
chce latać na bocianie,chciała bym do szkoły pojechać na słoniu, codziennie móc pływać na basenie z delfinem,podziwiać małp - małpowanie i nie bło by to zbyt wygórowane ;).....
napisał/a: myeuphoria 2010-10-11 17:39
Bałabym się zmieniać ZBYT WIELE. Bo w końcu mam TAK WIELE. Człowiek jest istotą ukształtowaną przez przypadek, rządzi on naszym życiem, drapieżny, nieunikniony i ostateczny. Tak kształtuje się nasz los, że na wiele sytuacji nie mamy wpływu. Oddajemy się pod Boską opiekę i czekamy, co dzisiaj zostanie nam zesłane.
Przyznam, że wiele lat trwało nim udało mi się dotrzeć do tych wniosków. Wniosków rewolucyjnych i epokowych, takich, które zmieniają życie i sposób patrzenia na to co dzieję się w okół nas (i w nas...) . Przeżyłam już wiele i nauczyłam się bez szamocenia akceptować to co otrzymuję. Jednak, jeśli miałabym tą szansę, podjęcia wyzwania i skosztowania ryzyka - jaką jest ZMIANA to podjęłabym się, zaczynając od spraw zupełnie prozaicznych do kwestii już obciążonych cięzarem... tak dużym, jak waga całej mojej duszy i serca... :
- kolor włosów, zmiana z szarej kościelnej myszy, na kobietę o zabarwieniu femme fatale - gustowny popielaty blond. Arrr... już widzę siebie w tym wydaniu, czerwona szminka, szpilki i biodra, których kołysanie wprawia w drżenie cały świat. Dzięki tej przemianie zyskałabym w życiu +5 punktów do pewności siebie (wreszcie złamałabym w pół nieśmiałość) i +10punktów waleczności o samą siebie.
- wymiana całej szafy, koniec z rzeczami czarnymi i wszystkimi odcieniami szarości, które jak mole rozprzestrzeniły mi się po szafie.Na afisz wchodzą kolory, zupełnie wiosenne, piekące w oczy i wywołujące spazm w głowach przechodniów i myśli : "Jak ona mogła się w taki sposób ubrać?" Chcę wreszcie zwracać uwagę, a nie przemykać bocznymi uliczkami, goniąc jedynie swój cień, który i tak czasem na widok mnie...chowa się w szary kąt.
-ostatnio stałam się jakaś pękata... zaczynam dietę (jak zawsze cud) i wzkaznik zlatuje w dół o conajmniej 5 kg...

Teraz wkroczę w rejon spraw trudniejszych i dotyczących blisko mojego wnętrza... mam nadzieję, że pójdzie mi sprawnie i łzami klawiatury nie zaleję.
- straciłam kiedyś moją pierwszą, największą miłość, przez nieuwagę, wraz z kolejnym dniem - chciałabym zyskać więcej rozwagi, cierpliwości i spokoju w układania własnego prywatnego domino życia... Chciałabym, by zmiana przyniosła ukojenie i zapomnienie... Nie chcę już pamiętać kształtu jego linii papilarnych, którymi zachwycałam się, kładąc jego dłonie na kolanach.
- moja mama ostatnio przeszła powazną operację, a ja: bezmyślna i tak mało waleczna, nie potrafiłam znaleźć lekarza, który był odpowiedzialny za zabieg... Przez to wszystko, że nie miałam jak porozmawiać z lekarzem, który był ciągłe niedostępny,okazało się, że są powikłania... o których mnie nie poinformowano... gdybym mogła wcześniej zareagować... Może gdybym była bardzie waleczna, dopieła bym swego i ta lawina nie potoczyłaby się, przywalając swoim cięzarem, wszystko po drodze, to co dla mnie najcenniejsze...
napisał/a: edka0077 2010-10-11 20:45
Hm… właściwie nigdy nie miałam odwagi by to zrobić, ale… czemu nie?
Budzę się rano i mam ochotę na wielką zmianę dotyczącą mojego wyglądu a w szczególności mojej garderoby. Biorę w objęcia całą zawartość mojej szafy i wyrzucam do wielkiego worka na śmieci. Pozbywam się ubrań, które trzymam z sentymentem, ale ich od dawna nie noszę bo:
a) już są niemodne,
b) już się w nie nie mieszczę,
c) do niczego mi nie pasują

Potem kompletuję od nowa zawartość mojej szafy wybierając fasony, których do tej pory się bałam bo:
a) jestem za gruba,
b) nie wypada mi z powodu wieku,
c) gdzie ja niby w tym pójdę?

Od tego momentu cieszę się modą, potrafię się bawić nią tropiąc nowe trendy, mam frajdę z powodu mojego nowego image'u i czuję się jakieś 10 lat młodsza:)