Konkurs "Z myślą o przyszłości!"

napisał/a: infinity1 2010-10-26 15:36
Życie jest piękne! Mam tyle planów na przyszłość! Podróże… Piękne wspomnienia…
Wymarzona podróż jest prawdziwym ukoronowaniem czasu oczekiwania na jej realizację oraz wynagrodzeniem niedogodności związanych z koniecznością odkładania pieniędzy na jej sfinansowanie. Najprostszą, jednakowoż najbardziej skuteczną i najbardziej oczywistą metodą oszczędzania pieniędzy jest wydawanie mniejszych kwot, niż te, które zarabiam. Rachunek prosty. Rezultaty widzę zwykle już po kilku miesiącach.

Ale to nie wszystko. Niekiedy widzę, jak moi znajomi wychodzą z błędnego przekonania, że oszczędności to wszystko to, co można wyrazić w gotówce.

Dla mnie oszczędności przeliczalne są również spokój płynący ze świadomości, że po powrocie z planowanej miesiącami podróży, na wskutek różnorakich zawirowań losu, nie pozostanę bez środków do życia. Oszczędzanie oznacza więc rozważne zaplanowanie przyszłości. Przecież mam jeszcze tyle planów i ambicji!
Dlatego z myślą o przyszłości uważam, że ubezpieczenie na czas podróży, tj. ubezpieczenie ewentualnych kosztów leczenia i NNW za granicą jest absolutną koniecznością.
Bo życie jest piękne! Ale niekiedy bywa i okrutne…
A takie ubezpieczenie to rzecz, na której z pewnością nie warto oszczędzać!


...
napisał/a: lucy27 2010-10-28 11:49
Oszczędzanie nie jest łatwe. Ja zawsze starałam się mieć jakies "awaryjne" zaoszczędzone pieniądze. Ważne, żeby nie mylić oszczędzania ze skąpstwem.
Zawsze przy zakupach należy zastanowić się, czy to co chcemy kupić jest nam koniecznie potrzebne. często kupujemy rzeczy pod wpływem impulsu lub jakiejś, mogłoby się wydawać, wspaniałej okazji. Później te same rzeczy leżą nieużywane, niepotrzebne.
Do marketu jeżdżę 2 razy w miesiącu z konkretną listą. Zakładam sobie, że do koszyka mogę wrzucić około 3-4 nieplanowane rzeczy. Nie da sie tego uniknąć, bo chodząc miedzy półkami zawsze przypomni mi się, że olej się kończy lub zużyłam resztkę proszku do czyszczenia. Jednak nie moż być zbyt wiele takich rzeczy, bo wtedy z rozpędu mogłabym kupić produkty niepotrzebne.
Jeżdżę na wyprzedaże, korzystam z wiadomości jakie dostaję na skrzynkę e-mail o promocjach czy wyjątkowych okazjach. Ostatnio, dzięki takim wiadomościom udało mi sie kupić spodnie 40 zł taniej.
Oszcędzam wodę i prąd-nie tylko ekologicznie, ale też tanio. Należy zdawać sobie sprawę z tego, że jeśli w tej chwili nie płace za światło, to przecież kiedyś dodtanę rachunek i będę musiała zapłacić za niepotrzebnie włączone światło w pokoju lub kapiącą wodę z kranu.
Gdy w portfelu uzbiera mi się dużo drobnych, wrzucam je do specjalnej skarbonki, pieniądze te wykorzystujemy później na wakacjach. W zeszłym roku uzbierało sie ponad 150 zł.
Niełatwo jest odłożyć większe sumy, zwłaszcza przy budowie domu:), ale nieco większe oszczędności trzymamy na koncie oszczędnościowym-oprocentowanie nie różni sie drastycznie od lokaty, a mogę w każdej chwili wypłacić pieniądze. Boję się funduszy inwestycyjnych, ponieważ kiedyś sporo straciłam na jednym z nich, dlatego teraz z nich nie korzystam.
No i przede wszystkim staram sie kupować dosyć dobre ubrania. Uważam, że lepiej zainwestować w droższą i lepszą rzecz, która posłuży mi kilka lat niż wydać mniej na coś, co zniszczy się w połowie sezonu.
To chyba najważniejsze rady. Może ktoś z nich skorzysta?!
napisał/a: elinas3 2010-10-28 19:55
Oj moje życie to ciągłe oszczędzanie i przeliczanie. Mój mąż patrzy na to trochę sceptycznie ale taka już jestem. Oto co robię:
- nie mam nałogów
- notuję wydatki
- porównuję ceny w sklepach
- wiele rzeczy kupuję w second handach
- kupuję tylko potrzebne rzeczy
- oszczędzam energie, wodę, gaz
- robię listy zakupów
- niepotrzebne rzeczy odsprzedaję
- inwestuję pieniądze na lokatach
- i wiecie co lubię to robić, bo dzięki temu wiem że gdy przyjdą wakacje mogę sobie pozwolić na małe szaleństwo i że gdy mam opłacić córci przedszkole to mogę to zrobić w terminie i jestem z siebie dumna:)
napisał/a: INTA 2010-10-29 11:39
Poza rachunkiem oszczędnościowym, na którym zawsze coś musi być i po każdym wpływie z wynagrodzenia co miesiąc musi coś zostać, mamy skarbonki!
Jedna skarbonka na drobiazgi, tak do 5 zł- ona jednak jest od spodu otwierana i nieraz z niej podbieramy, czyli taka niby oszczędność.
Druga skarbonka świnka. Świnka "zjada" pieniążki od 5 zł wzwyż, przez cały rok, bez podbierania. Uroczyste rozbicie takowej skarbonki odbędzie się przed urlopem wypoczynkowym, bo na ten cel zbieramy.

Czyli podstawa u nas to ROR, skarbonki, ale także kupowanie tańszych rzeczy, korzystanie z wyprzedaży, rabatów.
napisał/a: sampo21 2010-10-30 15:20
Od dziecinstwa wiem jaka jest wartość i istota pieniadza, i jesli czegos naprawde chce, musze sama sobie na to zapracowac. Niby mowi sie, ze pieniadze nie sa najwazniejsze. Ale jesli ich nie mamy to wszelkie marzenia, pragnienia odchodza w zapomnienie.
Już jako uczen szkoly podstawowej, skladalam sobie pieniazki na SKO. Czasami tzreba bylo sobie odmowic batonika czy chipsow. Ale mialam swoj cel, wymarzony rower i chcialam zapracowac na niego sama. Udalo sie, po kilku latach oszczednosci osiagnelam swoj cel. W tym momencie jestem matką dwojki cudownych chlopcow, ktorym chcemy zapewnic jak, najlepszy start w dorosle zycie. Inwestujemy swoje pieniądze w obligacje, papiery wartościowe. Mamy swojego doradce finansowego, ktory podpowiada Nam jak i gdzie najlepiej ulokowac swoje pieniadze. Mateuszek i Wiktorek mają swoje konta na ktorych odkladamy co miesiac jakas sume pieniedzy. Oczywiscie z jak najwiekszym oprocentowaniem. Najwieksza nasza inwestycja to zakup dwoch mieszkan. Ceni nieruchomosci ida caly czas w gore i wiemy, ze na tym nie stracimy. Teraz mieszkania "pracuja dla Nas". (wynajelismy my). Kolejny Nas cel, to wyjazd na wyspy Rodos w nasza 10 rocznice slubu, juz teraz odkladamy pieniadze na ten cel.
Marzenia sie spelniaja, trzeba tylko dobrze ulokowac swoj kapital i go pomnazac. Nasza najwieksza inwestycja sa Nasze dzieci, ich edukacja jest dla Nas najwazniejsza, chcemy by sie rowijaly w kazdej dziedzinie nauki, chcemy by stac Nas bylo na dodatkowe zajecia i hobby Naszych dzieci. Najwazniejsza sprawa w oszczedzaniu to dobra inwestycja i zaufanie do osoby ktora pokieruje naszymi pieniedzmi w odpowiedni sposob, by jak najwiecej zyskac a nie stracic. My zaufalismy, chociaz byly obawy i wiecej "przeciw" niz "za". Teraz Pan Jerzy jest tak jakby czlonkiem naszej rodziny, a Nasze inwestycje to Nasze "dzieci", ktore powierzylismy jego opiece. A my śpimy spokojenie i nie boimy sie przyszlości, no i śmialo mozemy miec marzenia, ktore napewno zrealizujemy :)
napisał/a: nagietkaa 2010-10-31 18:18
[CENTER]Echhhh, gdybym była perfekcjonistką w zarządzaniu swoimi finansami przyznam się szczeże - byłam zwyczajnie nudna!!!!! A ja nie lube ani nudy, a tym bardziej perfekcjonizmu w zarządzaniu swoimi wydatkami. Nie mam zyczaju oszczędzać na wszystkim a tym bardziej na moich bliskich, niczego sobie nie załuje i otwarcie moge powiedzieć, że jesli jest coś co mnie interesuje lub coś o czym marze - zwyczajnie robie zakupy...po prostu.

Bo powiedzmy sobie szczeże....gdybym była perfekcjonistką w zarządzaniu swoimi finansami sama siebie włożyłabym w odpowiednią ramkę a ja nie lubie klasyfikować i przydzielać siebie i ludzi w odpowiednie szuflady, nie mam zwyczaju do tego dążyć. Albowiem jesli byłabym perfekcjonistką finansową byłabym tak naprawdę skończona - a tak mam nad czym ewentualnie pracować i doskonalić swoje umiejetności z zarządzania:) [/CENTER]
napisał/a: iwonciaaa 2010-11-01 12:51
Zawsze kieruję się zasadą: Oszczędność podstawą dobrobytu
Po pierwsze : nie kiszę pieniędzy w skarpecie, ale na korzystnej lokacie w banku
Po drugie: na zakupy zawsze chodzę z listą
Po trzecie: Kupuję na przecenach, przecież mogę zjeść jogurt za 80 gr tego samego dnia, zamiast wydać 2 zł na ten sam tylko z dłuższą datą
Po czwarte: korzystam z kuponów zniżkowych w gazetach
Po piąte: wydzielam pieniądze do kopert, dzięki temu nigdy nie wydam więcej niż planuję
milady10
napisał/a: milady10 2010-11-01 17:53
Od kiedy mamy z mężem własne gospodarstwo domowe z bacznością przyglądam się naszemu budżetowi. Uwielbiamy podróże więc staramy się odkładać na nie by móc realizować swoje marzenia i plany.
Proponuje aby wydrukować sobie zdjęcie miejsca do którego chce się udać i zawiesić w widocznym miejscu, gdzie każdego dnia będzie nam przypominać o celu, postawić skarbonkę kolo tego i wrzucać drobne do niej np. z rezygnacji paczki papierosów, batonika. Do grosza grosz ale to nauczy nas robić przemyślane zakupy.
Dobrym wyjściem jest mieć również dwa konta w banku gdzie na jednym mamy pieniądze na bieżące wydatki a na drugiem zaskórniaki, dodatkowe wynagrodzenia, 13-stki, nagrody.
SyEla
napisał/a: SyEla 2010-11-02 09:24
Inwestycja w nieruchomości.Będąc młodym małżeństwem zainwestowaliśmy nasze wspólne zarobione pieniądze w mieszanie w mieście gdzie mieszkania były jeszcze tanie. Byla to inwestycja w przyszłość która teraz nam się zwróciła ponieważ mieszkanie jest dwa razy droższe niż cena zakupu. Nie będę wnikać w szczegóły i w koszty ale w chwili obecne patrząc na ceny nieruchomości z czystym sumieniem możemy stwierdzić że było to dobre posunięcie.
Zastanawiam się nad kupnem dużej działki rolnej i przekształcić ją na dwie/ trzy działki budowlane uzbrojone w media.Są to jak na razie moje plany aby dopiąć swego i wybudować swój własny dom na jednej z tych działek. A dodatkowa działka będzie świetnym zastrzykiem finansowym w spełnieniu swojego marzenia.
napisał/a: JENASIA 2010-11-02 11:20
Marzenia rzecz piękna. Zarówno te małe, jak i te nieco większe warte są spełnienia. Gorzej jest, gdy brak funduszy je hamuje lub wręcz uniemożliwia ich realizację. Przeciwności jednak są po to, by stawiać im czoła i nieustannie zmierzać do realizacji swoich planów i ambicji.

W naszej rodzinie nigdy się „nie przelewało”. Żyliśmy skromnie i szanowaliśmy każdy uzyskany pieniądz. Takie postępowanie pozwoliło mi docenić wartość oszczędzania. Miałam to wpojone od małego, więc bez większych problemów wcieliłam to w swoje życie. Wypracowałam jednak swój własny sposób na okładanie pewnych sum, by w przyszłości móc je wykorzystać na większe cele.
Ułożyłam swoistego rodzaju dekalog, którym staram się kierować w moim planie na oszczędzanie.

Po pierwsze stosuję się zasady „sklepowym pokusom mówię NIE”. Jeśli wiem, że bez czegoś mogę się obejść lub zastąpić to poprzez wariant tańszy to zdecydowanie wybieram taką opcję. Szaliki i czapki na zimę robimy własnoręcznie, tzn. mama robi według mojego pomysłu, gdyż ja jeszcze tej umiejętności nie pojęłam. Ciast nie kupujemy przenigdy, sami je wypiekamy, bo wychodzi taniej i więcej. Praktycznie w ogóle nie korzystamy z jedzenia na mieście (ot, chyba od wielkiego święta).

Po drugie „lepiej jak rośniecie niż mam was w skarpecie". Wszelkie oszczędności (po odliczeniu opłat stałych) przelewam na rachunek oszczędnościowy z kapitalizacją dzienną, na którym to codziennie doliczane są odsetki i nie płaci się podatku Belki. W razie nagłych przypadków można w każdej chwili wyciągnąć pieniądze z konta bez utraty dotychczasowych procentów - choć na szczęście jeszcze nie było takiej konieczności. Oszczędności mam rozłożone na kilku rachunkach oszczędnościowych, a każdy mam nazwany celem, na który odkładam. Ten na którym odkłada się najwięcej zwie się wesele i choć jeszcze jest trochę czasu to z dumą obserwuję jak każdego dnia powiększa się sumka na ten cel :)

Kolejny punkt to „korzystaj z tego, co możesz BEZPŁATNIE”. Największe odzwierciedlenie ma ta zasada na naszych głowach, gdyż korzystamy z bezpłatnego fryzjera. We Wrocławiu – mieście, gdzie mieszkamy – istnieją co najmniej dwie (o tych mi wiadomo i z tych korzystam) szkoły fryzjerstwa i stylizacji i tam w ramach praktyk uczniowie ćwiczą na modelach z ulicy. Strasznie się obawiałam mojej pierwszej wizyty tam, lecz niepotrzebnie. Pełen profesjonalizm, jak i pełna kieszeń, bo ani o grosz nie uszczuplił się mój domowy budżet.

Następną regułą jest „myśl na zaś”. Przystąpiliśmy do trzeciego filaru oraz korzystamy z powiązanego produktu ubezpieczeniowo-kapitałowego by w razie czego nie zostać na lodzie. Nie są to jakieś wielkie składki, a zawsze lepiej jest spokojnie spać niż martwić się na zapas o to, co może się przydarzyć.

Ponadto „kombinuj na transporcie”. Komunikacja miejska to ostateczność. Gdzie tylko się da to przemieszczam się pieszo lub rowerem - wariant tańszy, zdrowszy i bywa, że niekiedy szybszy, gdyż nie dosięgają go uliczne korki :). W zimie mój pojazd więcej odpoczywa, a wtedy wykupuję sobie bilet miesięczny na dwie linie, co też nie jest dużym obciążeniem dla wydatków.

Szóstą już metodę nazwałam „ratuj siebie i innych”. Zasada ta dotyczy honorowego krwiodawstwa. Poprzez oddawanie krwi dla innych, która ratuje im życie również można czerpać korzyści dla siebie. Główną korzyścią jest piękny czyn społeczny, do którego się przyłącza poprzez krwiodawstwo. Można jednak doświadczyć kilku aspektów materialnych. Po każdej donacji otrzymuje się pliczek czekolad, bilety oraz co najistotniejsze bezpłatne badania krwi. Ponadto honorowi krwiodawcy mogą korzystać z ulgi podatkowej oraz innych rabatów. Przykro mi, że ja za często nie mogę uczestniczyć w tej pięknej akcji ze względu na niską hemoglobinę. Za to mój narzeczony oddaje krew regularnie i już dzięki temu jest zasłużonym honorowym dawcą krwi, przez co ma dodatkowe przywileje. Głównym jest lista bezpłatnych leków i suplementów, które otrzymuje na podstawie recepty od lekarza. Ponadto dla osób, które oddadzą większą ilość krwi we Wrocławiu przyznawany jest „bilet wolnej jazdy”.

Siódmy sposób brzmi „dobre triki – zamienniki”. Jeśli jest możliwość skorzystania z rodzimych produktów w tańszych cenach niż z zagranicznych i drogich to długo się nie zastanawiam. Sposób ten wykorzystuję głownie w przypadku kosmetyków i lekarstw. Gdy maszeruję do apteki z receptą to na początku pytam farmaceutę o polskie zamienniki. W ten sposób już nie jeden raz udało mi się uzyskać tańsze produkty.

Za każdym razem przed większym zakupem „sprawdzam ceny w porównywarkach internetowych”. Dzięki takiemu rozeznaniu nie dam się naciągnąć na droższy produkt ani nie przepłacę.

Przedostatnia metoda dotyczy „oszczędności w domu”. Używamy energooszczędnych świetlówek, częściej korzystamy z prysznica niż z wanny, wyłączamy urządzenia elektryczne i wszelkie ładowarki, gdy z nich obecnie nie korzystamy, pierzemy na „pełnej pralce”, itd., itp.

No i ostatnia zasada, która zwieńcza cały dekalog brzmi „bądź konsekwentny w swoim działaniu i szybko się nie zniechęcaj”. Na początku drogi oszczędzania mogą pojawiać się różne przeciwności. Jeżeli jednak będziemy konsekwentni w działaniu i zmierzaniu do jasno postawionego celu to na pewno się uda!

Dzięki takiemu postępowaniu udało mi się spełnić już kilka moich małych a zarazem wielkich (bo zdobytych poprzez konsekwentne dążenie do celu) marzeń. To działa jak taki „motorek napędowy” – jedno osiągnięcie zachęca do kontynuacji i oszczędzania na kolejny cel.
napisał/a: aniana2 2010-11-02 13:55
Marzycielką byłam zawsze i od niepamiętnych czasów marzyłam o dalekich podróżach, kupnie wymarzonych rzeczy i spełniamiu swoich pragnień. Mimo, iż ciągle do czegoś dążę i ciągle pragnę zrealizować swoje plany, to właśnie dzięki własnej mobilizacji i zaparciu jestem tego coraz bliżej.
Nauczyłam się dawno temu, że swoim pragnieniom trzeba niekiedy dopomóc. Zaczęłam więc co miesiąc odkładać maleńkie kwoty, czasem wieksze, w zależności od tego ile byłam w stanie zaoszczędzić. Przestałam buszować po sklepach niczym natrętna mucha, kupując wiele zbędnych rzeczy, które wcale nie były mi potrzebne.
Zrozumiałam, że mam ważniejsze potrzeby od kupienia kolejnej kurtki, talerza czy szamponu - tak na zapas. Że nie muszę wydawać pieniędzy, które równie dobrze mogę odłożyć na poźniej.
Z początku, było to odkładanie pieniędzy na "czarną godzinę", teraz stało się przyjemnością, dzięki której wiem, że zaowocuje w przyszłości i będę mogła sprawić sobie o wiele więcej radości.
Nie jestem więc rozrzutna, doceniam to co mam i staram się pokonywać własne słabości.
dana55
napisał/a: dana55 2010-11-02 14:15
"Z myślą o przyszłości!" wszystkich forumowiczek serwisu polki.pl napisze krótko jak mają się finanse 60 letniej emerytki-
Przez cały czas pracy zawodowej nie bylo miesiąca bez pokus,ale pomna na złe konsekwencje wydawania pieniędzy na całe mnóstwo niepotrzebnych drobiazgów.z całą stanowczością nowym parom pantofli czy też najmodniejszej bluzce mówiłam stanowczo- nie!!! Konsekwentnie zbierałam grosz do krosza na rachunku oszczędnosciowym lub też lokatach .Teraz jestem wreszcie na upragnionej emeryturze,mam czas aby sobie użyć życia, często bywam w kinie , teatrze i na koncertach.Stać mnie na wykupywanie leków- które w tym wieku są niestety koniecznością- bo jak wiadomo prędzej czy póżniej wszystko zaczyna szawankować.Latem jezdzę na wakacje za granice a zimą do sanatorium. Stać mnie też na pomaganie finansowe dzieciom i wnukom.... tak z całą pewnością mogę powiedzieć że czuję się kobietą spełnioną a dzięki pieniądzom mogę też czuś cię bezpiecznie i komfortowo....Naprawdę drogie Panie jedno jest pewne -Wasza przyszłość leży w Waszych rekach....