Konkurs "Zaćmienie"

napisał/a: Panna_Ewelina 2010-07-13 23:52
W ostatniej chwili dodaję. proszę nie zwracać uwagi na błędy ; ))


[CENTER]Decyzja, moja historia jako Bella Swan.[/CENTER]


*
Spokojnie podeszłam do wielkiego okna mimo, że wcale nie czułam się tak opanowana. Właśnie zachodziło słońce. Ostatnie promienie padały na moją śnieżnobiałą suknię i obijały się od niej tworząc tęczę mieniących się kolorów. 'I znów zmierzch. Kolejny dzień dobiega końca. Choćby nie wiem jaki był piękny, jego miejsce zajmie noc'. Wzdrygnęłam się. Te słowa nie pierwszy raz pojawiały się w mojej głowie. Pamiętam, jak uparcie pragnęłam ich słuchać. Bez końca. Bez umiaru. Bez opamiętania. Byłam skłonna pójść za nimi wszędzie. Pójść za tym głosem, który je wypowiadał. Nigdy go nie zapomniałam. Choć boleśnie i uparcie pragnęłam go wyrzucić ze swej pamięci, on ciągle wracał. Na początku często, potem rzadziej. Po pewnym czasie tylko raz po raz odzywał się w mojej głowie. Raz po raz mówił: 'Możesz żyć dalej, nie obawiając się, że niespodziewanie się pojawię. Będzie tak, jakbyśmy się nigdy nie poznali'. Tyle, że ja wtedy wcale tak nie chciałam. Kochałam go. Pragnęłam każdą cząstką mojej duszy. Marzyłam o dotyku jego skóry, chłodnej jak marmur, widoku jego oczów, każdego dnia zmieniających swoją barwę. Cierpiałam. A ból długo nie ustawał. Zadomowił się w mojej duszy, boleśnie mówiąc, że on tego samego do mnie nie czuł, że byłam mu obojętna, zbyt zwyczajna, pospolita i ludzka dla tak doskonałej istoty jaką był on. Edward. Wampir o tak wysoce silnej woli i samokontroli, która sprawiała że zwyciężył swe nienaturalne instynkty, która nie pozwoliła mu nigdy skrzywdzić żadnej ludzkiej istoty. Ale opuścił mnie. Na zawsze. Zapadłam w letarg. Nijaką egzystencję osoby nieuleczalnie chorej. Na miłość.

I kiedy już zwątpiłam, że cokolwiek poza nim przywróci mnie do życia pojawił się Jacob. Moje osobiste słońce, które zaczęło odganiać wszystkie chmury na niebie. Powoli, powoli przejaśniało się choć zawsze gdzieś tam pozostawała mała, czarna chmurka. Ale starał się bardziej niż ja na to zasługiwałam. Pomagał. Doradzał. Po prostu był. Sama jego obecność wlewała w me serce nadzieję. Bez niego nie dałabym sobie rady, pogrążyłabym się w czarnej dziurze i tylko jego starania pozwoliły mi się z niej wygrzebywać. Choć nigdy stanąć. On mnie pokochał. Młody, pełen życia wilkołak pokochał mnie, roztrzęsioną, niepozbieraną, wrak w ludzkim ciele. Ja tez go kochałam. W inny sposób niż Edwarda, ale go kochałam. Chciałam dla niego jak najlepiej. Nie mogłam go odpychać bo był kimś bardzo ważnym dla mnie. Staliśmy się nierozłączni. Uwielbiałam chwile spędzone razem, ich nastrój i urok. Aż pewnego wieczoru, w miejscu naszej pierwszego spotkania, przy gwieździstej nocy, powiedział że chce być ze mną na zawsze. Pamiętam to wyraźnie. Jego pełna emocji twarz, mała czerwona różyczka, piasek, który wpadał nam w buty, przewrócony konar drzewa. Był w stanie zaoferować mi to, co inna osoba nie chciała. I przyjęłam go. Zgodziłam się uszczęśliwić osobę, którą uwielbiałam. W końcu, to jest miłość, prawda? Drzwi otworzyły się gwałtowanie, nawet nie usłyszałam żadnych kroków. Ktoś powiedział, że Jacob czeka, że już czas. Czas na ceremonię.


**
Widziałam ich zadowolone twarze, kiedy schodziłam z drewnianych schodków kaplicy w La Push. Charlie, Rene, ojciec Jacoba, jego koledzy ze sfory, nasi znajomi a także osoby które pierwszy raz widziałam. Ten związek był aprobowany w całym Forks. Zauważyłam Jacoba. Stał na końcu ścieżki, pod wielkim drewnianym łukiem pełnym małych, czerwonych różyczek. Wysoki, muskularny. Nie widać było, ze był młodszy ode mnie. Z jego twarzy biło szczęście, tak wielkie że każdy w promieni paru mil musiał je czuć. Jego oczy śmiały się do mnie, mówiąc, że będziemy już na zawsze razem. Moje nogi stawiały mechaniczne kroki. Czułam się zagubiona, ale lęk minął gdy tylko poczułam ciepłą dłoń Jacoba. Uspokoiłam się, a wszelkie pozytywne emocje mnie ogarnęły. Patrzyłam się na niego, przepełniona radością, bo wiedziałam, jak cenny jest on dla mnie. Wszyscy obok nas stali w ciszy, słuchając tylko osoby odprawiającej ceremonię. Nikt się nie odzywał a mimo to usłyszałam jakiś głos. Na początku cichy, ale potem coraz bardziej wyraźny. 'Jestem przy Tobie. Kocham Cię. Słyszysz?'. Już wiedziałam do kogo on należał. Nie pomyliłabym go nigdy. Moje serce zaczęło niespodziewanie przyśpieszać w miarę przybywania kolejnych słów: 'Zawsze Cię kochałem i zawszę będę Cię kochał'. Nieprawda, chciałam powiedzieć. Zostawiłeś mnie, zapomniałeś. Ale głos dalej mówił: 'Odkąd Cię porzuciłem, nie było sekundy, żebym o Tobie nie myślał'. I wtem go zobaczyłam. Nie zmienił się. Ciągle pozostał idealny, wprost jak nie z tego świata. Nierealny. Widziałam jego twarz pełną emocji. Nie poruszał wargami ale wyraźnie słuchałam: 'Potrzebuje Cię każda komórka mojego ciała!' I ja też go potrzebowałam. Zrozumiałam to gdy Jacob patrzył na mnie wyczekując odpowiedzi: 'Tak'. Ale nie mogłam tego powiedzieć. Nie tej osobie. I kiedy wszyscy patrzyli się na nas nachyliłam się do niego, objęłam a moje spojrzenie mówiło tylko jedno: 'Jacob, pozwoliłeś mi wrócić do normalnego życia, ale w pełni szczęśliwa mogę być tylko przy kimś innym. Przepraszam'. On zrozumiał. Czułam jak jego serce zamiera, a radość ulatuje. Zraniłam go ale nie potrafiłam wszystkich okłamywać. Kochałam go, ale jak brata, przyjaciela. Nie potrafiłam być żoną wilkołaka. Ku wszystkich najwyższemu zdumieniu odeszłam.

Czekał na mnie trochę dalej, w miejscu gdzie las się przerzedzał. Dopóki nie podeszłam bliżej nie widziałam jego twarzy. Dopiero kiedy przysunęłam się, zobaczyłam jego oczy. Malowała się w nich tęsknota. Ból. Rozpacz. Ale i radość. Objął mnie i złożył na moich ustach długi pocałunek. I drugi. I trzeci. Nie musiał nic mówić. Ja również tylko milczałam. Nie potrzebowaliśmy tego. Rozumieliśmy się bez słów. Ujął moją rękę i poprowadził dalej. Ścieżka prowadziła w nieznane. Ale nie bałam się tego. Czułam jak do mojego serca wraca brakujący jego kawałek. Kawałek, który dotychczas pozostawał przy Edwardzie, wreszcie znalazł swoje prawdziwe miejsce. Razem ze mną. Zraniłam, zasmuciłam i zawiodłam tyle osób. Ale tak musiało być. Musiałam tyle przejść żeby zrozumieć, co on dla mnie znaczy. Od nowa odnalazłam radość swego życia. Moją drogę. Własną Legendę. Przystanęłam. On spojrzał się na mnie pytająco. Ale ja chciałam się tylko przytulić. Wiedziałam, że nic nas nie rozdzieli, przez wieczność, bo postanowiłam stać się istotą taką jak on. Wampirem. Rozkoszowałam się jego bliskością kiedy szepnął: 'Lew zakochał się w jagnięciu'. Odpowiedziałam: 'Biedne, głupie jagnię'. I chwilę przed tym jak znów zaczął mnie całować, usłyszałam: 'Chory na umyśle lew masochista'.
napisał/a: Salomea1 2010-07-13 23:56
Chciałabym być WAMPIREM.
(W)wszechwiedzącym
(A)bsolutnym
(M)mistrzowskim
(P)ociągającym
(I)introwertycznym
(R)ewolucjonistą rzeczywistości!
napisał/a: ladymalik 2010-07-14 12:35
Och, chciałabym być ponętną wampirzycą, przemierzać świat w poszukiwaniu największych przystojniaków, rozkochiwać ich w sobie, uwodzić a potem być panią życia i śmierci decydując, którego puścić wolno, a którego urządzić sobie wyśmienity posiłek.
napisał/a: agonstaw 2010-07-15 00:21
Zdecydowanie wilkołakiem, udowodniłabym,że wilkołaki nie są takie grożne na jakie wyglądają. Poprawiłabym im reputację, ponieważ jestem spokojnym człowiekiem to i łagodnym wilkołaczkiem bym była. A jakby mi było bardzo smutno to i do księżyca bym sobie powyła. No i wczułabym się w położenie psów, które wcale nie maja najlepiej na tym świecie. Przystałabym do jakiejś watahy, bo czasem lepiej żyć wśród zwierząt niż ludzi.
napisał/a: ~Majka28 2010-07-15 19:27

[CENTER]Wolałabym być wampirem, ponieważ jestem do nich zbliżona charakterem. Swą szybkością i siłą mogłabym ratować ludzi z wypadków jak Edward Bellę], a swoją silną wolą powstrzymywałabym się od ich krwi. Nie mogłabym pokazywać się ludziom, ani być w świetle słońca, ale to i lepiej, bo i tak go nie lubię. Poza tym miałabym czerwone oczy, bladą cerę... Walka z innymi-"złymi" wampirami by mnie nie przerażała. Szczególnie wtedy gdy towarzyszyła by mi moja "rodzina". Jeszcze ta fantastyczna gra w Baseball w czasie burzy z piorunami....... Wampiry wbrew pozorom [rozpowszechnianym m.in. przez Jackoba] traktują siebie wzajemnie jak rodzinę. One mają uczucia...... Wystarczyłoby to, że potrafiłabym kochać . . . [/CENTER]
napisał/a: liidzia 2010-07-15 19:39
Jasne, że wolałabym być wilkołakiem.. nie chciałabym zostać jako wampir skwarkiem na słońcu.
napisał/a: jasiio_12 2010-07-15 19:53
Chciałabym zostać wampirem. Ale stawiacie sobie pewnie pytanie: dlaczego ?
A więc mam na to kilka solidnych argumentów. Wampiry są to postacie z natury posiadające niesamowitą urodę oraz bladą karnację co dla mnie jest prawdziwą rozkoszą. W odróżnieniu od wilkołaków nie są one od nikogo uzależnione, i nikt nie musi im "grzebać w głowie". Nie wpadają łatwo w rozdrażnienie a przeciwnie są bardzo skoncentrowane i zrównoważone. Ich gracja, szyk i zgrabność to atuty które w dzisiejszym są świecie na skraju wyginięcia. Ponadto ze względu na ich nieśmiertelność mogą zmieniać swoją tożsamość, a co najciekawsze zaczynać życie "od nowa". Wampiry to osoby o niesamowitych zdolnościach, a ich życie jest pełne wrażeń i adrenaliny. Dokładnie to o czym marzę. Wbrew stereotypom nie są one aż takie złe. Wystarczy się z nimi zaprzyjaźnić, aby zrozumieć, że życie ma dla nas wiele niespodzianek i przykrości, ale jesteśmy stworzeni po to, by je zwalczać. Takie są wampiry, a ja chciałabym być jedną z nich.
dianek
napisał/a: dianek 2010-07-15 22:06
nie lubię być przereklamowaną i obrzydliwie popularną istotą.. wilkołak i wampir więc odpada... zdecydowanie wolałabym być czymś oryginalniejszym... tak, ugryziona przez wilkołaka i wampira jednej nocy mogłabym być niepowtarzalną istotą mającą w sobie cechy tych obu... to by było coś :]
kasia89tn
napisał/a: kasia89tn 2010-07-15 22:48
Mając do wyboru tylko te dwie opcje, na pewno nie chciałabym zostać wampirem, ponieważ:
1. Panikuję na widok krwi, a co by było, gdybym miała się nią żywić?!
2. Uwielbiam się opalać, a będąc wampirem musiałabym z tego zrezygnować.

Bycie wilkołakiem jest o wiele fajniejsze, gdyż w porównaniu do wampirów mogą one prowadzić bardziej normalne życie, nie muszą unikać ludzi, aby ich przypadkiem nie zaatakować. No i to wpojenie... Fascynujące... :)
napisał/a: agnesx3 2010-07-15 23:00
W zasadzie decyzja, której miejmy nadzieję nigdy nie będę musiała podejmować, mianowicie czy wolałabym zostać wampirem, czy wilkołakiem, po chwili namysłu jest dla mnie dosyć prosta. Oczywiście wilkołakiem. Jako jedna z milionów fanek sagi "Zmierzch", o jej bohaterach wiem na prawdę dużo. Bez tchu przeczytałam wszystkie cztery części, dowiadując się o zwyczajach i upodobaniach obu tych ras. Bycie wampirem z pewnością ma wiele zalet. Chociażby piękny wygląd, szybkość, siła. Wiąże się również z niesamowitym niebezpieczeństwem. Ryzykujemy na prawdę dużo decydując się na zostanie wampirem. Będąc wilkołakiem tracimy ten piękny wygląd, co dla mnie jest oczywiście mało ważne, przecież liczy się to co w środku ;) Osobiście jako człowiek czuję się bardzo dobrze, nienawidzę chłodu. Rasa wilkołaków jest w znacznym stopniu bardziej podobna do rasy ludzkiej. Wampiry kojarzą mi się z kamiennymi posągami: są zimne, trzymają się z dala od normalnych ludzi, nie nawiązują z nimi przyjaźni, w obawie przed utratą samokontroli. Wampir byłby ze mnie żaden, mdleję na widok krwi !
napisał/a: damsel 2010-07-15 23:05
A ja chciałabym być wilkołakiem. Dlaczego? Ponieważ strasznie boję się ciemności i byłabym bardzo strachliwym wampirem :) A Poza tym kocham psy, a te, są w pewnym sensie podobne do wilkołaków, prawda? No i muszę dodać do tego adrenalinę wywołaną szybkim biegiem lub polowaniami, jak dla mnie super :)
napisał/a: ~Majka28 2010-07-15 23:46
Dla niektórych bycie wampirem to przekleństwo. Może faktycznie tak jest. Wolałabym być wampirem, pomimo iż taka decyzja to wiele wyrzeczeń, bo moim zdaniem warto by było porzucić to życie dla "wampirzego" nawet jeśli jest niebezpieczniejsze i jak sądzą niektórzy [np.Edward] jest ono przekleństwem. Brak słońca, bycie innym. Dla mnie to przeszkoda, którą jestem w stanie przezwyciężyć, aby spróbować, bo na pewno warto. Moim zdaniem taka zmiana na całe życie byłaby dla mnie idealna, pomimo tego, że odradzaliby mi to inni. Byłaby to moja decyzja. Poczuć wolność niezależność. W końcu wampiry kochają, a czego więcej trzeba niż miłości...................