Konkurs "Zakochaj się na wiosnę"

napisał/a: killaa 2013-04-19 15:45
To była młodzieńcza, wakacyjna miłość. Poznaliśmy się na koncercie. Moje koleżanki poprosiły o papierosa jego kolegów. Całą paczką umówiliśmy się na kolejny koncert. Potem było ognisko od którego staliśmy się nierozłączni. Nie na długo. Po jakiś dwóch miesiącach rozstaliśmy się. Nie widzieliśmy się rok. Aż do przypadkowego spotkania w pociągu,w rocznicę naszego poznania się, wtedy moja koleżanka dała mu mój nowy numer telefonu. Nikt wtedy nie miał komórek, a na pewno już nie nastolatki. Dzwonił do mnie, ale mnie nie zastał. Minął kolejny rok. Zaprosiłam go na randkę. Zadzwoniłam do niego spontanicznie, po dwóch latach od rozstania. Zgodził się. Wspaniale spędziliśmy czas ale pożegnał mnie słowami: "do zobaczenia za kolejne dwa lata". Pomyślałam, więc że nie jest mną zainteresowany. Myliłam się. Flirtowaliśmy trochę przez internet, a potem była kolejna randka. Umówiliśmy się na wspólne świętowanie Walentynek i od tamtej pory świętujemy je co rok razem. Już 12 lat, z czego 6 lat jako małżeństwo.
napisał/a: es2t 2013-04-19 16:45
Studia. Końcówka 3 roku. Niestety przymus odbycia zaległych ćwiczeń terenowych. Większość zaliczyła wyjazd rok wcześniej... Zaczęły się problemy z organizacją, zebraniem grupy i oto... zupełnie przez przypadek pojawił się ON! Był w tej samej sytuacji. Mimo wspólnych wykładów nigdy wcześniej go nie widziałam. Znalazł się w mojej grupie i tak to się zaczęło! Z początku miłe spojrzenia, krótka wymiana zdań, ciepłe uśmiechy, a z czasem długie spacery, wspólne wypatrywanie gwiazd i te niekończące się rozmowy... Kilka dni odmieniło moje życie. To co z początku skomplikowało mi wakacyjne plany sprawiło, że poznałam najwspanialszego mężczyznę pod słońcem. Dziś wakacyjne plany są o wiele piękniejsze, w świetnie zgranym duecie mamy coraz większy apatyt zwiedzać świat.
napisał/a: lula84 2013-04-19 16:53
Hmmmmm.....

Początki mojej wielkiej miłości zaczęły się na przełomie wiosny i lata w sieci. W powietrzu unosiły się kwiatowo owocowe zapachy radości życia, miłości i spełnienia. Świat tonął w kolorach tęczy. Nareszcie odnalazłam swój port. Pierwsze spojrzenie, dotknięcie ręki, odkrycia jego zapachu, pierwszy uśmiech...
Mój Luby urzekł mnie ciepłą barwą głosu, mądrością życiową, owocowymi omletami z bitą śmietaną, spacerami w parkach pełnych kwiatów, gorącymi zmysłowymi i pachnącymi kąpielami we dwoje, zapachowymi delikatnymi masażami olejkami, kolacjami przy świecach, sałatkami pełnymi kolorowych owoców, wspólnie spędzonymi zachodami słońca, trzymaniem się za rączki, codziennym mówieniem- ale jesteś piękna . Chciałabym mieć magiczną kulę, w której umieściłabym te wszystkie zapachy, smaki i kolory, które towarzyszą mi do teraz. Smak zapach kolor:)- nieodłączni towarzysze miłości.
napisał/a: zanka88 2013-04-19 21:12
Miał piękne włosy, które kręciły się w urocze loczki, a do tego dres z królem lwem, który był absolutnym hitem i bardzo sympatyczny uśmiech, który skradl moje serce bez reszty. Niestety nasza miłość nie miała szans na rozwinięcie skrzydeł, bo mając 7 lat jakikolwiek kontakt z chłopakiem był powodem do wstydu, a koleżanki jednym wrogim spojrzeniem potrafiły doprowadzić do porządku. Ja jednak zadużyam się nad życie i zaryzykował wszystko, nawet popularność i swoją pozycję w towarzystwie. Razem ucieklismy z lekcji do jego babci na przepyszne i warte grzechu pierogi z jogodami:) potem nie było już tak przyjemnie, reprymenda od rodziców, nagana w szkole i ciągle podspiewywanie: "zakochana para". Nasza wielką sympatią, a moż zauroczenie zakończyło się bardzo szybko ale do tej pory mam co wspominać i jak myślę o tych niewinnych czasach to czuje cos miłego w sercu;)
megi22241
napisał/a: megi22241 2013-04-19 21:30
Moja historia jest taka....[LEFT]że za nim poznałam mojego chłopaka,[LEFT]spotkałam jego brata.[LEFT]I trochę chodziliśmy,[LEFT]jednak szybko się sobą znudziliśmy.[LEFT]W zasadzie on mnie poderwał i też ze mną zerwał.[LEFT]Mówiąc: "umów się z moim bratem on tez jest the best chłopakiem.[LEFT]Najpierw się oburzyłam,[LEFT]aż w końcu się umówiłam.[LEFT]I tak sobie chodzimy już 13 lat,[LEFT]i nie długo moim szwagrem będzie jego brat :)[/LEFT][/LEFT][/LEFT][/LEFT][/LEFT][/LEFT][/LEFT][/LEFT][/LEFT][/LEFT]
napisał/a: nika221 2013-04-19 21:31
Na przekór wszystkim regułom mój obecny narzeczony najpierw poznał moich rodziców a dopiero później mnie. Jak to się stało? Otóż moi rodzice poznali go na kursie prawa jazdy. Któregoś dnia zaprosili Daniela na kawę o czym ja oczywiście nic nie wiedziałam i byłam totalnie nie przygotowana , bez makijażu i w desach no cóż nie wyglądałam szałowo... Ale on wpadł mi w oko od razu , przystojny , dobrze zbudowany ogólnie w moim typie. Wtedy myślałam że nie mam u niego żadnych szans... Kilka dni później wybrałam się na zakupy a że mieszkamy w małej miejscowości wystroiłam się jak nigdy w nadzieji że może go spotkam , no i szczęście chciało że wpadliśmy na siebie tyle że on mnie nie poznał:) W końcu wzięłam od mamy jego numer i zaczęliśmy pisać ze sobą a wkońcu umówiliśmy się na spotkanie. Do dziś pamiętam zaskoczenie w jego oczach kiedy mnie zobaczył , dopiero wtedy uświadomił sobie że wtedy w sklepie to byłam ja i powiedział że zepsułam mu cały dzień bo nie mógł sobie przypomnieć skąd mnie zna a strasznie mu się spodobałam. Zaczeliśmy się spotykać coraz częściej , chodziliśmy na grzyby do lasu , jeździliśmy nad jezioro , całymi nocami leżeliśmy na łące i rozmawialiśmy ze sobą jak byśmy się znali całe życie a nie kilka tygodni. Wszystko między nami było takie naturalne że nie trzeba było się zastanawiać czy to miłość bo żadne z nas nie wyobrażało sobie przyszłości osobno , w krótkim czasie zamieszkaliśmy razem , dziś jesteśmy rodzicami dwójki pociech i każdego dnia dziękujemy bogu i moim rodzicom że nas ze sobą połączyli:)
napisał/a: Doroteq 2013-04-19 21:44
Początek: Okolica biblioteki-Przypadkowe spotkanie: dwóch różnych od siebie osób-Wymiana spojrzeń-Zauroczenie-Kolejne spotkania-Miłość-Kłótnia-Rozpad związku-Cisza-Wybaczenie-Koleżeństwo: Koniec
napisał/a: Jutrzenka17 2013-04-19 22:10
Ja chciałabym przedstawić historię miłości moich rodziców i myślę, że najlepiej jak wyrażą oni to swoimi słowami:

"Kochana Aluniu !

Korzystając z chwili wolnego czasu postanowiłem, napisać do Ciebie tych kilka zdań i zarazem podziękować Tobie za piękny list, który to od Ciebie otrzymałem. Alunia piszesz w liście, że bardzo tęsknisz i że jesteś zawsze myślami ze mną. Ja też dużo myślę o Tobie, ty moja najukochańsza i najpiękniejsza niebieskooka blondyneczko. Tylko z Tobą chcę być na zawsze i kochać Cię całym sercem i jestem przekonany, że ten dzień już wkrótce nastanie, kiedy będę mógł wrócić do Ciebie i dzieci. A wtedy już nic i nikt nie przeszkodzi naszej miłości i spróbujemy zacząć wszystko odnowa, zakochamy się w sobie po raz drugi, i obiecuję droga Aluniu, że to będzie miłość o wiele piękniejsza i wyrozumialsza, aniżeli dotychczas. Na pewno nie będziemy przeżywać takich stresów jak dotychczas, że czasami nawet bieda zaglądała w oczy i trzeba było kombinować na różne sposoby, żeby przetrwać. Aluniu, Ty wiesz, że ja jestem raczej samotnikiem, nie lubię jak mnie otacza dużo ludzi, ale z Tobą i naszymi cudownymi pociechami, które pewnie teraz bawią się w piaskownicy, jestem gotów spędzić resztę swojego życia. Niestety teraz nie ma mnie przy was. Jak wracam rano z pracy, to często jadę w moje najcudowniejsze miejsce, nad ocean i tam patrzę na wschód słońca, na fale które rozbijają się o skały. Spoglądam w bezkresną dal wody i nachodzą mnie myśli o Tobie Najdroższa i dzieciach i tak lubię te chwile, kiedy mogę posiedzieć na skałach i rozmyślać o naszym wspólnym życiu, które tak szybko przemija, jak ta woda w tym oceanie. Aluniu to miał być taki miłosny list do Ciebie, zawsze piszemy o tym samym, więc niech raz będzie inaczej, tak jak w naszej miłości. Aluniu, te śliczne kwiaty na okładce tej kartki, to dla Ciebie, na imieniny, które miałaś, a ja o nich zapomniałem, spóźnione ale za to najpiękniejsze, tak jak Ty.

Kocham Cię, Andrzej."
napisał/a: ubuntu44 2013-04-19 23:13
U mnie będzie i komedia romantyczna, i dramat, i kryminał, i ciężkie brzmienia thrillerowe...
Działo się to dawno temu, bo już 6 wiosen jesteśmy razem. I lat. Itak dalej. Zaczęło się jak zwykle - w klubie. Przedstawiła nas sobie wspólna znajoma, nazwijmy ja Ania...Przedstawiła nas sobie i...stało się:)
On, Jaś powiedzmy, 5 lat młodszy, przystojny, wtedy jeszcze student i ja, 5 lat starsza, piękna, wtedy jeszcze świeżo po powrocie z dalekich krain...
A klub jak to klub - kiedyś trzeba z niego wyjść. I tu zaczynają się schody. Odwiozłąm Jasia pod jego studenckie mieszkanie, tak, baba odwiozła chłopa, ale nie wymieniliśmy się telefonami, ponieważ Ania zganiła nas, że czas ucieka, a ona przecież ma nasze numery i może się nimi podzielić. Ale nie zrobiła tego. Mało - postanowiła na kilka tygodni zniknąć z naszego życia, bo jak się okazalo miała swój interes w zakończeniu naszej tak krótkiej przecież znajomości...
Ania prowadziła podwójne życie - a raczej konfabulowała nam dwie różne historie życia i to nie tylko swojego, ale o tym w innej komedii kryminalnej.
Tak więc zmęczona tęsknotą i niepewnością...postanowiłąm odszukać blok zamieszkiwany przez Jasia. Nie znałam miasta, drogę pzrebyłam tylko raz, w ciemności i z motylkami w brzuchu, więc zadanie nie należało do najłatwiejszych.
Błądziłam i błądziłam, aż w końcu znalaząłm blok...a raczej blokowisko, moloch! Klatka? Chyba pierwsza. Mieszkanie? Nie mam pojęcia. Rozwiązanie? Zadzwonić pod wszystkie numery i pytać o Dawida.
I rzeczywiście był, znalazł się, ucieszył i po kilku miesiącach pzreprowadził do innego, mniejszego bloku - ze mną. Mieszkamy tam do dzisiaj.
napisał/a: kasia1k1 2013-04-20 00:49
Poznalismy sie na czacie, testowalam dopiero co zakupioną komerkę internetową, on mnie zobaczyl i zaczęlismy gadac. Byl bardzo cierpliwy bo mi ciagle zawracal glowe brat, ktory wtedy wrocil do domu swiezo zakupionym autem. Nie byl nachalny, w sumie na koniec zaproponowal tylko ze moglibysmy pogadac na msn bo lepszy jest obraz, mialam wiec go zainstalowac, on podal swojego maila na wypadek gdybym miala problemy z instalacja ale zrobil to zupelnie od niechcenia. Chyba wlasnie dlatego mnie zaintrygowal ze mnie nie podrywal. No i rzeczywiscie mialam takie problemy wiec napisalam. Skonczylo sie tym ze wyladowalismy na skype, a na msn w koncu on sam mi zalozyl konto ale to duzo pozniej i w sumie tylko on zna haslo i login do mojego profilu :)

Coz... nie bylo to planowane bo nikt z nas nie szukal tu polowki i nie zabiegalismy o swoje wzgledy ale to bylo to POROZUMIENIE DUSZ. Gadalo nam sie dobrze o wszystkim, spedzalismy godziny na gg, skype, msn, czacie... czesto do switu i z kamerkami. Nawet nie wiem kiedy sie tak zżylismy... były wiec i słodkie słówka, wyznania... Ty jestes mi najblizsza kobietą... i tak przez 1,5 roku. Tomek to czlowiek z przeszloscia i do tego wrazliwy. Wiem tylko tyle ze zostawila go dziewczyna i wyjechala za granicę. To bylo tuz przed tym jak sie poznalismy. Wiele go kosztowalo pozbieranie sie i ulozenie sobie spokojnego zycia. Nie chcial sie wiazac, nie chcial porywow serca... jak sam pisal. Dlatego tez bał sie ze mna spotkac, choc jak pisal... przepadał za mną. Tak zaczęła się nasza miłosna historia...
napisał/a: Asia_Bk 2013-04-20 19:16
Nasza historia może zabrzmi banalnie, ale zakochaliśmy się w sobie, gdy ja 10 lat temu próbowałam zeswatać mojego obecnego męża z moją przyjaciółką ze szkolnych lat :) Jak to się skończyło nie trudno się domyśleć: kawy przyjaciółki i mojego męża stały się kawami mojego męża i moimi a wspólne randki i ukradkowe pocałunki miały miejsce tylko między nami, nigdy między przyjaciółką a moim mężem. Nie ukrywam, że przyczyniła się do tego stanu nutka zazdrości, gdy ja planując wieczór "tych" dwoje myślałam sobie a ja co będę robiła? I zaczęłam działać, jak widać opłacało się :) Ja jestem szczęśliwa do dnia dzisiejszego, przyjaciółka (niestety tylko ze szkolnych lat) również ułożyła sobie życie. Czasami trzeba pomóc i szczęściu i miłości, aby móc powiedzieć po latach: Oj! Warto było!
napisał/a: anka9290 2013-04-20 19:25
Zapłakana po kłótni ze swoim ówczesnym chłopakiem siedziałam na ławce w parku. Aż do momentu kiedy podszedł on. Zmartwionym głosem zapytał się mnie co mi się stało i podał mi chusteczkę.Nie odpowiedziałam mu on jednak nie odszedł, usiadł obok mnie i spokojnym głosem powiedział"On nie jest wart Twoich pięknych łez." I tak został aż do tej chwili i trwa przy mnie już 2 lata .. od tamtego czasu nigdy nie płakałam przez faceta.