Konkurs "Zakochaj się na wiosnę"

napisał/a: Skarby 2013-04-30 00:23
Swoją miłość na studiach poznałam, ale wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam, że razem będziemy, że miłość sobie wyznamy, że się w sobie po uszy zakochamy. Niedaleko siebie mieszkaliśmy, wspólnie na studia dojeżdżaliśmy, potem jedna ławka szkolna nas połączyła, miłość zwyciężyła. Już na studiach pierwsze randki były, one nas do siebie bardziej zbliżyły. Potem domowe spotkania, trudne do wyjaśnienia zadania. Skończyliśmy studia i po roku czasu, zrobiło się wokół nas więcej hałasu. Mój chłopak oświadczył mi się niespodziewanie, zapytał: czy wyjdziesz za mnie kochanie? Ja szczęśliwa oświadczyny przyjęłam i organizowaniem wesela się zajęłam. Wszyscy o naszych planach się dowiedzieli, naszą decyzję do wiadomości przyjęli. Choć staż małżeństwa niezbyt długi mamy, ciągle gorąco i mocno się kochamy. Choć miłości chciałam, to jej nie szukałam, sama przyszła i mnie znalazła, jakby moje skryte myśli odgadła.
napisał/a: mikusia89 2013-04-30 08:37
Historia mojej miłości , jest pełna przeróżnych perypetii, o których pisanie zajęłoby wiele godzin; jeśli miałabym opowiedzieć ją tak w skrócie to .... poznaliśmy się na portalu internetowym, mimo że mieszkaliśmy od siebie zaledwie jedną ulice dalej. Początkowo traktowałam go jak kolegę i nie wróżyłam nam przyszłości ; on za to zakochany był po uszy. Pojechaliśmy jako jeszcze wtedy przyjaciele nad morze na krótkie wakacje... i przyszło jak grom z jasnego nieba; zrozumiałam że źle mi bez niego, że każda chwila jest tą wspaniałą, po prostu się zakochałam. Wróciliśmy już jako para. Tak mijały miesiące i lata, wiele razy rozstawaliśmy się i wracaliśmy do siebie; związek pełen emocji. Jakoś tak wychodziło, może to wina naszych upartych charakterów, że nigdy nie chcieliśmy przyznać racji tej drugiej osobie. Teraz po latach czasem sobie siedzę i wspominam z uśmiechem na twarzy te momenty które doprowadzały mnie do łez. Ale udało się , jesteśmy małżeństwem, tworzymy zgrany duet i wspaniałą rodzinę....
napisał/a: agusia32 2013-04-30 08:53
Mój Mąż zdobył mnie przebiegłym sposobem znanym tylko nielicznym: "na planetę" ;) Miał otóż wystarczającą masę (pomysłów), aby własną grawitacją (czyli uporem) pokonać siły spoistości ciała stałego (czyli moje początkowe obawy)) tak, aby wytworzyć kształt odpowiadający równowadze (w związku) i wyczyścić przestrzeń w pobliżu swojej orbity (czyli pozbyć się potencjalnych rywali). No i czy miłość po takim wstępie może być inna niż KOSMICZNA??? ;)
napisał/a: Yamajka 2013-04-30 09:37
Poznaliśmy się w szpitalu. To był czas ciężki dla nas obojga. Nasi dziadkowie leżeli na tym samym oddziale - Onkologii. Wymienialiśmy ze sobą tylko niewinne spojrzenia, raz udało nam się wypić wspólną kawę. 23.03 - mój dziadek odszedł. Nie mogłam się pozbierać po jego odejściu lecz Paweł nawet nie wiem kiedy zbliżył się do mnie w tych trudnych dla mnie chwilach. Spędzaliśmy ze sobą coraz więcej czasu. Również bardzo zaprzyjaźniłam się z jego dziadkiem, który miewa się bardzo dobrze do dziś dzień. Teraz mamy małego dzidziusia a dziadek Pawła doczekał się zostania Pradziadkiem. Nasza miłość z każdym dniem rozkwita i doceniamy każdy dzień, gdyż nigdy nie wiemy kiedy kogoś bliskiego stracimy. Początki naszej miłości mimo iż narodziły się w tle bólu i cierpienia, rozkwitają pełnią szczęścia
napisał/a: malcwi 2013-04-30 10:20
Dzięki moim pięknym włosom zdobyłam miłość,

więc krótko opowiem Wam to wspaniałą zawiłość.

Otóż zawsze miałam długie, gęste włosy,

a dzięki nim zmieniły się moje losy.

Pewnego dnia szłam z uczelni,

jak zwykle chłopcy nie byli bierni.

Nagle jeden się podejść odważył,

mówił, że o takich włosach wciąż marzył.

Pomyślałam świr i chciałam go spławić,

lecz jego uśmiech mógł mi zawód sprawić.

Poszłam z nim na kawę i co się okazało,

bardzo świetnie nam się gadało.

Teraz minęło już lat wiele,

a my wciąż partnerzy i przyjaciele:)
napisał/a: mmoly 2013-04-30 13:10
* Poznanie w markecie przez przypadek
* Pierwsze spotkanie, coś w stylu randki na mieście
* Kolejne spotkania, pierwszy przytulas, pierwsze całuski
* Przyprowadzenie ukochanego i przedstawienie rodzicom
* Wspaniała zabawa podczas chodzenia ze sobą
* Pierwszy wspólny wyjazd na wakacje
* Oświadczyny w restauracji w Walentynki przy około piećdziesięciu świadkach
* Ślub , wesele i zabawa do rana
* Miłość małżeńska i dobra zabawa
* Początek starań o naszego potomka
* Co będzie dalej...to się okaże, najważniejsze, że jest między nami miłość.
napisał/a: ~fantaghiro84 2013-04-30 14:03
Zbyszek i Beatka-młodzi,zakochani,szczęśliwi.Tacy właśnie jesteśmy-mamy swój własny świat,świat naszej miłości.To była moja impreza urodzinowa:) zaprosiłam parę koleżanek do domu na ciastko i kawę,a potem wybrałyśmy się na nasz miejscowy rynek,by posiedziec przy piwku:) na świeżym powietrzu w ogródkach z piwem.Gdy już późna godzina nastała,koleżanki wpadły na pomysl by zabrac mnie do knajpki,w której nigdy nie byłam.Poszłam tam choc mi się już nie chciało.Patrzę jest parkiet,barek i tańczący ludzie.Zbyszka zauważyłam jak tańczy,ale poszłam dalej do barku by postawic koleżankom drinka.Przy barze spotkałyśmy znajomego który zaprosił nas do boksu.Był tam wraz z kolegami.Gdy sączyłam już drinka patrzę Zbyszek podchodzi-on był z nimi,przedstawił się miło i patrzył na mnie tak,że czułam się najpiękniejszą kobietą na świecie.Zaprosił mnie do tańca-było cudownie,do czasu jak mnie nie przewrócił,stłukłam perfum,a kawałki szkła powbijały mi się do mojego nowego telefonu.Wyszłam z lokalu,on za mną,zaczęłam wrzeszczec na niego,czy on wie co zrobił! Ile strat mi przyniósł.Nie macie pojęcia jak mnie przepraszał,jeszcze się nigdy nie spotkałam z takimi wspaniałymi przeprosinami.Byłam zła i szczęśliwa jednocześnie.Spacerowaliśmy do rana,było cudownie,on zauroczył mnie swoją mową,pięknie mówił.Rozstaliśmy się bez wymieniania się numerami telefonów.Ale przeznaczenie chciało inaczej znalazł mnie na facebooku-napisał gdzie mieszkam? Ja mu napisałam i ten cudowny facet o 2 w nocy zaprosił mnie na spacer wzdłuż zalewu.Było cudownie,romantycznie,jak w bajce i tak jest nadal.W maju mija nasza pierwsza rocznica od poznania się i już planujemy dzidziusia,bo ja już do 30 dobijam i pragnę byc już mamą.Zbyszek jest dużo młodszy-nie przeszkadza mi to:) wiek nie ma znaczenia.To idealny facet-pod każdym względem.Daje mi pewnosc siebie,miłosc,opiekę,wsparcie i pomoc-to wszystko czego szukalam pozdrawiam
napisał/a: savia1 2013-04-30 15:05
Śnieg powolutku zaczął otulać swoim białym puchem Ziemię. Na niebie pojawiła się pierwsza Gwiazdka. W oknach widać już mrugające tysiącem światełek lampki choinkowe, kolorowe łańcuchy i mnóstwo wymarzonych prezentów pod choinką. Każde święta są takie same, to magiczne i wyjątkowe chwile spędzone z najbliższymi. 24.12.2011 był dniem szczególnym i wyjątkowym w moim życiu. Tego dnia mój najwspanialszy i najukochańszy człowiek zapytał moich rodziców czy może się mną opiekować do końca życia i wyciągnął cudowny pierścionek. Odpowiedzieli tak! A już niebawem, w tym roku będziemy ślubować sobie miłość do końca naszych dni..
napisał/a: olejka 2013-04-30 16:28
Do tamtej pory jedną z moich największych miłości był on- zielony, szybki jak strzała, niezawodny... rower. Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. Odkurzyłam mój rower po raz pierwszy po zimie. Słońce przyjemnie muskało moje policzki, a delikatny wietrzyk niósł orzeźwienie. Ubrałam sportowe buty, niezniszczalne dżinsy i już przed południem ruszyłam w trasę, by pozałatwiać sprawy "na mieście". Byłam tak uszczęśliwiona tą wiosenną jazdą, że w pewnym momencie niemalże doszło do stłuczki, a moją prawie ofiarą stał się P. Ja- hamowanie z piskiem opon i stek niecenzuralnych słów. On- twarde zderzenie z chodnikiem i stek jeszcze bardziej niecenzuralnych słów. Po godzinie niecenzuralne słowa zamieniły się w sympatyczną pogawędkę w pobliskiej cukierni, po miesiącu w totalne zauroczenie, a po pół roku w piękną miłość i udany związek.
napisał/a: Rika1986 2013-04-30 16:29
Swoją pierwszą miłość poznałam na 1 roku studiów wyższych. Z tłumu ludzi czekających przed salą ćw. na zajęcie najlepszego miejsca zobaczyłam przystojnego bruneta o zniewalających niebieskich oczach. A kiedy okazało się, że ten przystojniak chodzi ze mną do grupy byłam wniebowzięta. Podczas sprawdzania obecności uważnie słuchałam, jak on się nazywa. Niestety nie wiedziałam, czy jest zajęty czy też nie. Aby się tego dowiedzieć postanowiłam napisać mu wiadomość na gg pod pretekstem pytania o szkołę. Po kilkunastu dniach czatowania ze sobą dowiedziałam się, że 2 miesiące wcześniej zerwał z dziewczyną. To był moment, który dał mi siły do działania. Jedynym minusem naszej znajomości wtedy był fakt, że pomimo jego obietnic nie ośmielił się podejść do mnie na przerwach w szkole ani razu (gdy go o to później spytałam okazało się, że po prostu wstydził się). To ja pierwsza z nim zagadałam, na 3 randce nad rzeką złapałam za rękę. Ale on z kolei dał mi pierwszego buziaka, po którym stałam jak wryta przed przejściem dla pieszych, na które on akurat wchodził. Tak to naprawdę była miłość od pierwszego wejrzenia, która trwa do dnia dzisiejszego i dała nam owoc w postaci upragnionej córeczki Amelki. Jeszcze jedna ciekawostka-wierzcie lub nie, ale mojego Mateusz przepowiedziała mi miesiąc prędzej wróżka-napisała, że niedługo spotkam przystojnego bruneta, średniego wzrostu, z pięknymi, błękitnymi oczami i że właśnie tymi oczami mnie zdobędzie. Napisała też, że jesteśmy sobie przeznaczeni-i tak też się stało! Wróżbę tę po jakimś czasie pokazałam Mateuszowi, który nie mógł wyjść z podziwu.
Majcik
napisał/a: Majcik 2013-04-30 20:24
To miał być najzwyklejszy dzień, taki jak tysiące poprzedzających go dni. Naprawdę nic, żadne znaki na niebie i ziemi, ani też przepowiednie wróżbitek, nie przepowiadały, że dziś Amor zwróci swą strzałę ku pewnej parze. Pamiętam, że tego dnia przyjaciółka niemalże siłą wyciągnęła mnie z domu, oświadczając, że chociaż jeden wieczór mogę przeznaczyć na spotkanie towarzyskie z realnymi ludźmi, a nie bohaterami kolejnej książki. Marudziła tak długo, że w końcu się poddałam i ruszyłam z nią do znajomych. Wydaje mi się, że tego dnia, z nas dwóch, to ona była bardziej przygotowana na wielką miłość, ale to na mnie padło. Dominika znałam już od pewnego czasu, chociaż może "znać", to zbyt wiele powiedziane. Gdybym miała, to sprecyzować, to napisałabym, że Dominika kojarzyłam od pewnego czasu. Jego imię pojawiało się niekiedy w naszych rozmowach, głównie w kontekście: "Dominik grał z chłopakami w piłkę", czy też "Dominik też jest w klubie". Dominik więc był mi znany, chyba nawet kilkukrotnie powiedzieliśmy sobie wcześniej "cześć", gdzieś na korytarzu. Nigdy jednak nie mieliśmy z sobą jakiegoś większego kontaktu, cóż aż do tamtego dnia, kiedy to, Dominik zajął krzesło obok mnie. Ot, tak sobie, jak gdyby nigdy nic, usiadł i przyłączył się do konwersacji na jakiś luźny temat rzucony przez gospodarza. Minut mijał, a nasza grupa zeszła na temat książek. Do tej pory pamiętam, jak stojąca za moimi plecami przyjaciółka westchnęła głośno, komentując mój monolog na temat fantasy krótkim "a ta znowu swoje". A ja uparcie kontynuowałam, z każdą chwilą bardziej nakręcona, tym bardziej, że w którymś momencie zauważyłam, że Dominik poświęca mi w pełni swoją uwagę, dzielnie udzielając się w naszej dyskusji, która z grupowej stała się naszą prywatną. Gdzieś tam byli inni imprezowicze, ale my zamknęliśmy się w naszej prywatnej przestrzeni. W ciągu kilku godzin przebrnęliśmy przez kilka sprzeczek na temat różnych bohaterów literackich, kilkanaście zgodnych refleksji i tysiące wybuchów śmiechów. Czasami ktoś podchodził, czasami ktoś coś dodawał, ale ja każdą wypowiedź tego wieczoru kierowałam do niego, a on odwzajemniał się tym samym. Później słyszałam komentarze, że już wtedy było widać, że "coś z tego będzie", szczególnie, gdy Dominik po moim wyjściu zerwał się nagle od stołu i rzucił ku drzwiom, w biegu rzucając zdziwionym znajomym, że zapomniał poprosić o mój numer telefonu.
Tak to się zaczęło. Nie było "od pierwszego wejrzenia", nie było niesamowicie, nie dla kogoś, kto tylko nas obserwował. Dla mnie jednak tamten dzień, był jedyny w swoim rodzaju - pokolorował moje liczne sny i sprawił, że na samo wspomnienie Dominika, usta same wykrzywiają mi się w szeroki uśmiech.
rybeczka55
napisał/a: rybeczka55 2013-04-30 20:40
Nasza miłość trwa już przeszło 30 lat, a tak się zaczęło.
Jest miesiąc sierpień, wtedy podjęłam moją pierwszą pracę. W zakładzie pracy z racji rocznicy jego powstania trwały przygotowania do uroczystej akademii i mnie z grupą paru osób zlecono udekorowanie sali. Cały ekwipunek dekoracji przewoził samochodem przystojny, elegancki młodzieniec który od razu wpadł mi w oko ale tego nie okazywałam. Potem dowiedziałam się że to wielki podrywacz i nic poza tym. Dekorowanie sali się przedłużyło, on stale był blisko mnie i wciąż chciał mi pomagać, nawet zapytał mnie czy nie jestem głodna? - i że już może pojechać coś kupić. Tak też się stało, kupił pączki za które od razu kazał sobie oddać pieniądze(pomyślałam że z niego sknera). Po pracy zaproponował swoją syrenką odwiezienie do domu. Oczywiście że odmówiłam, w kolejny dzień znowu padła propozycja odwiezienia a ja ponownie odmówiłam, aż w końcu rankiem następnego dnia czekał syrenką pod moim domem i tu szok, pytania cisnęły się do głowy, jak się dowiedział gdzie mieszkam(dojeżdżałam do pracy pociągiem)? Tak mnie pięknie zapraszał żebym wsiadła, a ja nieugięta, aż w końcu rzekł że specjalnie tu przyjechał, a powód jest taki że tak bardzo mu się podobam. I musiał to mówić nadzwyczajnie przekonywająco gdyż ja, o dziwo taki niedowiarek z nim wtedy pojechałam do pracy. I tak już zostało do dziś.
Co prawda włosy nam posiwiały, zmarszczek na twarzy przybywa, nie ma też syrenki lecz wielkie oddanie i miłość nadal trwa :)