Tabex

napisał/a: L.Spooky 2012-04-27 10:50
Te cholerne uczucie pustki jest masakrycznie wkurzające. Ale tak jak pisałem po jedzeniu już mi się nie chce, przy kawie tez w ogole. Najgorzej przy alkoholu… Ale jak minelo przy innych rytuałach to minie przy alkoholu jestem tego pewien tylko nie wiem kiedy.
Aha, trzymaj się wręcz wzorowo co do minuty ulotki, a da efekt. W zadnym wypadku nie przerywaj, nie pal .Nawet jak w polowie kuracji stwierdzisz ze już nie musisz brac tabexu. bież do konca 100 tabletek. Ciężko jest jak przestanie się brać tabex, ale naprawde nie ma takich kryzysów aby pojsc do sklepu i kupic paczke. Da się to zwalczyc tylko staje się to denerwujące i meczace a nawet nudne ze znow te ciągotki– ja tak mam.
napisał/a: orbion 2012-04-29 12:16
jak czytam te wasze posty to was podziwiam to musi być wielka walka z samym sobą to co robi L.Spooky przypomina wielką wojnę w której wygrywa bitwy. Ale te bitwy są toczone z samym sobą, nie wszyscy sobie zdawaliście sprawę jak nikotyna silnie uzależnia jak zaczynaliście palić...teraz jest bardzo trudno to pokonać. Jednakże bardzo podziwiam tych co rzucili wasz hart ducha jest nieoceniony- a specyfik opisywany w tym temacie bardzo pomaga ale jak juz zostało wcześniej powiedziane ulotka to podstawa.
napisał/a: L.Spooky 2012-04-30 17:57
orbion napisal(a):to co robi L.Spooky przypomina wielką wojnę w której wygrywa bitwy.

Strasznie podbudowało mnie to stwierdzenie. Miło jak ktoś czyta to co przeżywam. Dzisiaj 49 dzien bez palenia. 3 dzien grillowania z rzedu. Jest coraz lepiej. Spodziewam sie na dniach jakiegos kryzysu (bitwy?:) ale spoko wiem juz jakiej broni uzywac :D
napisał/a: orbion 2012-05-01 11:34
Bo serio podziwiam Cię że masz tyle siły i samozaparcia i że dajesz rade to przezwyciężyć musisz być dumny jak sobie pomyślisz że mogłeś już 1000 razy zapalić przez te dni ale się nie poddajesz. 3 mam kciuki za następną bitwę ! obyś ją wygrał !
napisał/a: anaraza 2012-05-03 17:49
Witajcie,

L.Spooky trzymam kciuki za Twoje bitwy. Teraz je rozumiem.

Wróciłam właśnie znad morza. Ostatniego fajka wypaliłam w swoje 30 urodziny, co oznacza, że 5 dzień nie palę - dla mnie to nie lada sukces. Będę miała trochę więcej czasu opowiem swoje perypetie z dniem rzucania palenia - poszło o dziwo całkiem nieźle, a nie wierzyłam w siebie.

W następnych dniach wystawiałam się na próby: drinki, piwo, winko - miałach ochotę zapalić, ale tylko tyle.

Miałam tylko bardzo minimalne kryzysy, które nazwałabym po prostu ochotą. Dziś po powrocie do domu było najgorzej. Znajome kąty, moja popielniczka...

Boję się jutrzejszego ranka, boję się też bo tu będą częściej niż na wyjeździe otaczać mnie palacze, ale powtarzam sobie, że teraz głupotą już byłoby zapalenie.

Pozdrawiam wszystkich! Tabex jest rewelka!
napisał/a: L.Spooky 2012-05-03 22:49
A ja wlasnie w tym momencie mam mega wielki kryzys... Jedyny pozytyw ze wystepuja one coraz rzadziej. Kiedys co pare minut, potem godzin, kikanascie godzin, dni, poltora dnia, etc. teraz dostalem kryzysy po jakichs 4 dniach... masakra, Sa rzadsze, ale ja juz sa to sa naprawde mocne. Zwlaszcza ze mam problemy rodzinne, a moja narzeczona pali i wlasnie kupil fajki... Ale nie ma ch*uja we wsi, ide spac, rano kojena wygrana bitwa... jakie to latwe .,.. czyzby ?
napisał/a: viki71 2012-05-04 13:09
Trzymajcie się dzielnie.Ja tez rzucałam z tabexem i w zasadzie pewnie nie paliłabym do dzisiaj,gdyby nie odnaleziona cudem paczka fajek w chacie.Nie paliłam juz 4 miesiące.Bywało róznie ale dało się wytrzymac.Moja mama nie pali juz 2 lata.Ją zðżyłam ostrzec,żeby zrobiła wielkie sprzątanie i wywaliła wszystko,co da sie spalic.Wy tez tak zróbcie a szanse sie zwiekszą:)
napisał/a: anaraza 2012-05-04 18:17
Hejka,

Ja też mam dziś mega kryzys. Wstaje rano chce mi się palić, zjem - chce mi się pali, sprzątam i nawyk winko i papieros do sprzątania. Plus jest taki, że nie ma mojego palącego męża. Zajmuję się dzieciakami, nie wymykam się na balkon ani do kuchni ;)

Jednak nawet w tej chwili sobie myślę, że palenie jest tak strasznie przyjemne i myślę sobie o takim wielkim buchu - chyba bym odleciała ze szczęścia :D Zaczęłam się nawet zastanawiać po co właściwie ja rzucam ?

A z plusów: nie śmierdzę fajkami i z każdym dniem jestem bogatsza o kolejną dyszkę no i dbam o swoje płuca, nie muszę zamykać się przed dzieciakami w kuchni, żeby zapalić.

L.Spooky - mi tylko pomaga jak zmieniam w swojej głowie temat, myśl o zapaleniu wraca i wówczas szukam nowego tematu (robota w domu, film itd, itd. Zauważyłam też szukam kontaktu z niepalącymi.


Piszcie jak sobie radzicie w najgorszych chwilach.
napisał/a: L.Spooky 2012-05-04 18:59
anaraza, ja zajmuje się sportem i pracą fizyczną. Jak najwiecej, to wtedy pomaga. Dzisiaj lepiej, ale niedlguo znow pewnie beda gorzsze dni i tak w kolko z ta roznica ze te gorsze coraz rzadziej...
Ja na Tabexie nie mialem az takich marzen o paleniu jak Ty i staralem sie przede wszystkim nie wyobrazac jakie to wspaniale! Ty wlasnie tak robisz i jak bedziesz robic tak dalej to polegniesz... Tak naprawde to palenie szczescia nie daje... daje same smutki. Smierdzisz, kaszlesz, tracisz kupe kasy, trujesz sie smiertelnie(swoje dzieci tez), tracisz kupe czasu na wdychanie jakiegos dymu w ktorym nic nie jest zdrowe, manipuluje Toba przedmiot martwy, ktorego podnosisz do rangi wrecz zywego z dusza i cialem - PORAZKA! Ja sobie to wszystko uzmyslowielem i nie marze o paleniu. Ja walcze ze swoim uzalezenieniem fizycznym, tym czego domaga sie moj organizm. To jest w tym wszystkim tak bardzo denerwujace i dobijajace!
Za tydzien bedą 2 miesiace niepalenia.
napisał/a: anaraza 2012-05-04 19:58
Dzięki za posta z negatywami palenia :) Taki kopniak zawsze się przyda. cóż usłyszałam niedawno, że kobietom rzucanie idzie trudniej... ile w ty prawdy nie wiem. Przyznam się, że wizualizowanie sobie to takie moje własne sprawdzanie na ile jestem twarda, które przechodzę na razie na piątkę bo nie byłam nawet bliska sięgnięcia po fajkę ale boję się, że taki moment nadejdzie zwłaszcza z końcem tabletek.

Trochę przerażające, że to tak długo trwa. Miałam nadzieję, że po 2 miesiącach wytrwania nie będzie już trudno...
napisał/a: L.Spooky 2012-05-04 20:35
Po 2 miechach jest latwiej o wiele niz na poczatku, ale to pewnie indywidulana sprawa.
napisał/a: orbion 2012-05-05 10:56
Walczcie obydwoje ile tylko macie sił!!!! nie po to przecież robiliście tyle dla siebie aby się poddać !! Dwa miesiące to szmat czasu.. L.Spooky ma kogoś w swoim otoczeniu kto pali.. to nie ułatwia sprawy. a Ty anaraza też masz kogoś takiego?