Wygraj „Muzyczny telefon”

napisał/a: Daariaa 2007-06-19 14:39
Święta ; )
No tak moja historia przytrafila się w święta.
A mianowicie było to tak.
Micła przyjechac do mnie rodzina. ogólnie wszyscy.
Przebieg spotkania w gronie rodzinnym zapowiadał się makabrycznie.
Zadzownilam po Koleżanki i poszłyśmy w teren.
Oczywiście wziełam mój telefon ze soba nie rozstaje się z nim.
Poszłyśmy się przejśc do parku oddalonym od mojego domu o 2 km w parku Agnieszce mojej Koleżance zachcialo
się siusiu. ; D a tam nic ani wychodka ani ToiToia. tylko krzaki
No więc poszła w krzaki cóż począć a takim momencie
Korzystając z okazji poszłam z nią połozyłam telefon na ławce.
Skorzystałyśmy i szczę śliwe i dosyć zmarznięte wróciłyśmy do domu. :D
Pokonałysmy już prawie 1,5 km znudzona rozmową z Agą zaczełam szukać telofenu
Szukam po kieszeniach i nic !
Mówie Do Agi
Ja: Aguś nie mam telefonu
Aga: HaHa jaja sobie robisz
Ja: Nie zostawiłam go w parku na ławce
Aga: To Choć wracamy.
Wróciłyśmy przychodzimy a tam jakiś facet po 40 bawi się moim ślicznym telefonem
Krzycze do niego Proszę Pana to mój telefon. a on w nogi zaczą uciekać Aga i ja szybko za nim. Rzucilam się na niego. Obracam go patrze to mój tata.
Okazało się że mnie śledził. Chciał sprawdzić gdzie jestem i dlaczego nie ma mnie z rodziną. Koszystając z okazji że zostawiłam komórke wzią ją i był pewien że po nią wróce. Po tej Histori zawsze Komórke zostawiam w domu.
napisał/a: Daariaa 2007-06-19 14:51
Jestem osobą która zazwyczaj wszystko gupi. Mam wiele histori śmiesznych z telefonem a mianowicie Pewnego razu poszlam się przejść. Miałam w kieszeni prowiant i telefon szczęśliwa że już wiosna w podskokach gnałam przesz park. Nagle usłuszłąm takie bum byłam pewna że to mój telefon. szukałam go a poniewaz było tam dużo krzaków i pokrzyw stracilam nadzieje że go znajde. Ale szukałąm nadal cała poparzona wróciłam z płaczem wróciłam do domu opowiedziałam wszytsko rodzicom byli wkurzeni ten telefon miał zaledwia 4 miesiące. :( Codziennie chodziłam i go szukałam znalazłam wiele rzeczy np. batona zapalniczke papierosy gume do rzucia i pełną paczkę chipsów.
ale telefonu nie znalazłam. Wieczorem Mama robiła pranie Przychodzi do mnie do pokoju i mówi że znalazła telefon. Zdziwiona i zaciekawiona zapytałam gdzie ? czy była w parku ? Mama odpowiedziała że nie był w moich spodniach w dolnej kieszeni . okazało się że wurzucony przedmiot nie był telefonem tylko czekoladowym batonem :D odrazu mi ulrzyło byłam strasznie szczęśliwa.
napisał/a: n_talia 2007-06-19 15:45
Uwielbiam długie paznokcie a moje pazurki nie były ostatnio w formie. Kupiłam więc tipsy i przystąpiłam do klejenia. Szło mi trochę nieporadnie, w końcu to był mój pierwszy raz. Po godzinie było po wszystkim. Nagle zadzwoniła moja komórka, mama chciała, żebym ugotowała ziemniaki na obiad. Po skończonej rozmowie uświadomiłam sobie, że nie mogę oderwać ręki od telefonu. Klej, który nie chciał trzymać tipsów świetnie skleił ze soba skórę i obudowe telefonu. Nie mogłam nic zrobić. Bałam się, że rozpuszczalnik zniszczy komórkę, użycie wody też nie wchodziło w grę. Musiałam przez tydzień siedzieć w domu i czekać aż klej straci swoje działanie. Rodzinka i przyjaciele mieli niezły ubaw. Nigdy więcej tipsów!!!
napisał/a: Aurelia1 2007-06-19 16:05
Ostatniej zimy wraz z przyjaciółmi szukaliśmy jakiegoś przytulnego miejsca w górach na zorganizowanie Imprezy Sylwestrowej. Każdą wolną chwilę spędzałam w Internecie szukając jakiegoś wystrzałowego miejsca na bal. W końcu udało mi się znaleść coś naprawde interesującego, wiec pierwsze co zrobiłam to chwyciłam za tel i napisałam smsa do Majki mojej koleżanki o treści "Cześć! wreszcie udało mi się znaleść piękny, przytulny domek w Zakopanem. Mam nadzieje, że uda mi się go zarezerwować i w sylwestra zaszalejemy całą noc:)". I nie byłoby w tym nic dziwnego, tylko że zapomniiałam, że Maja zmieniła swój nr tel. Nie byłam pewna czy zapisałam ten jej nowy numer czy nie...w każdym razie zostawiłam sprawe ( nie dostając od niej żadnej odpowiedzi) i pomyślałam, że porozmawiam z nią kiedy się spotkamy na Uczelni.
Na drugi dzień dzwoni do mnie ktoś z nieznanego numeru. Odbieram, a tu jakaś wyraźnie zdenerwowana kobieta krzyczy do słuchawki pytając "kim jestem". Na co ja jej spokojnie odpowiadam " A z kim Pani chciała rozmawiać?". W tej chwili zostałam wyzwana od najgorszej ladacznicy co to z jej mężem sypia. Byłam zupełnie zdezorientowana, ale przecież wiem z kim sypiam:), więc odpowiadam rozmówczyni, że nie znam jej męża. Na to ona: " Tak nieznasz! to ciekawe dlaczego umawiasz się z nim na sylwestrowy dziki seks". Dopiero w tej chwili doszło do mnie że to jednak nie był aktualny nr telefonu Majki. Wytłumaczyłam Pani że to było pomyłka ale ona za bardzo nie chciała w to wierzyć ani mnie słuchać. Kilka godzin później dzwonił do mnie jeszcze niezbyt trzeźwy właściciel numeru majaczac coś pod nosem, że go żona zostawiła.
Pomyślałam, że nie ma to jak bezgraniczne zaufanie do swojego męża.
P.S Z tego miejsca chciałabym też zaapelować do operatorów, żeby tak szybko nie udostępniali numerów które jeszcze "chwilę" wcześniej należały do kogoś innego.
napisał/a: Inka56 2007-06-19 17:13
To było tak: pewnego pięknego dnia 2 lata temu (w moje urodziny) dostałam wreszcie od rodziców nowy telefon. Poprzedni nie miał kolorowego wyświetlacza i takich tam bajerów, więc marzył mi się nowy. I oto jest! Zobaczyłam pięknego sagema my401x. Strasznie się cieszyłam. Praktycznie nie rozstawałam się z nim. Niestety mam niebywałe skłonności do gubienia różnych rzeczy lub po prostu zapominania o nich. I pewnego dnia tak właśnie się stało. Po lekcji wfu zauważyłam, że telefonu nie ma w mojej kieszeni. Spanikowałam i zaczęłam go gorączkowo szukać. Szukałam w szatni, na sali gimnastycznej, a nawet w łazience. Nistety ciągle nic. W akcie desperacji zajrzałam w końcu do wampirowni (tak mówimy na pokoj nauczycielski). I był tam! Leżał na stoliku, koło szafek nauczycieli. W pokoju nie było nikogo, więc pomyślałam, że ktoś znalazł mój telefonik i go tu przyniósł. Cała uradowana, truchcikiem wybiegłam z pomieszczenia. Nie zdążyłam jeszcze zamknąć drzwi, a telefon zadzwonił. Zdziwiłam się, bo nie znałam tego numeru. Odebrałam i usłyszałam jakiś kobiecy głos mówiący coś typu: "kochanie, gdzie jesteś? Przygotowałam pyszną kolację. Dzieci są u babci, więc mamy całą noc dla siebie". Kobieta urwała oczekując na odpowiedź. Spanikowałam i rozłączyłam się. No bo skąd miałam wiedzieć o co jej chodzi? Domyśliłam się dopiero wtedy, gdy usłuszałam głos mojego nauczyciela od wfu za sobą: "nie ładnie podsłuchiwać cudze rozmowy". Zawstydzona wybąkałam coś w stylu: przepraszam, myślałam, że to mój". A wtedy on wyjął z kieszeni mój telefon. Okazało się, że dałam mu go przed lekcją, żeby go popilnował! Kompletnie o tym zapomniałam! Czułam się naprawdę głupio. Ale jednocześnie chciało mi się z niego śmiać, gdy później oddzwonił do żony i tłumaczył jej się dlaczego się rozłączył i, że nie może dzisiaj wrócić wcześniej do domu. No cóż nocne plany nie wypaliły...;)
napisał/a: lososek 2007-06-19 17:44
Miałam wiele ciekawych przygód z telefonem. Jednak ta jest chyba najciekawsza.
Byłam na wycieczce. To były przeżycia (dla mojego telefonu oczywiście). Schodziliśmy akurat z góry (taką stromą, kamienną drogą, a na samym dole czekał na nas strumyczek, taki wąski).Mieszkam w górach więc myślałam że jestem dość zwinna w chodzeniu po nich i akurat odpisywałam z mojej fajniutkiej Nokii na która składałam od roku. Nagle podwinęła mi się noga i powitałam się z kamyczkami twarzą w twarz. Oj bolało jak spadałam. a jeszcze bardziej bolało kiedy uświadomiłam sobie że tuż przede mną leci mój telefonik. Miałam szczęście w nieszczęściu bo kolega tuż przed strumykiem uratował mnie od wylądowania w potoczku głowa. Ale mój telefonik nie miał tyle szczęścia. wylądował w strumyczku cały potrzaskany.I jakby było mało , to kiedy dochodziłam by go wyjąć z wody nadeszła fala. Mnie oblała całą a telefon zabrała ze sobą. Ale cóż i tak mieliśmy iść z biegiem rzeki. Ja cała mokra szłam po wodzie bo lepiej widziałam czy nie ma w niej części mojej Nokii. Rzeczywiście zbierałam po częściach ten telefon ale w końcu miałam wszystko.Gdy doszliśmy do wynajętego domku postanowiłam sprawdzić czy nie da się wysuszyć mojej komórki. Byłam na tyle rozkojarzona że położyłam tylną klapkę na piecu.Ona od razu się stopiła. ale ja twardo wierzyłam że jeszcze nie wszystko stracone. Wysuszyłam Baterię i resztę telefonu, posklejałam taśmą ale się nie włączył. w dodatku na koniec wypadł mi jeszcze z ręki i rozbił mu się ekranik. To była pierwsza przygoda w której ja zawiniłam popsucia się mojego telefonu. miałam jeszcze przygodę w której kolega stracił mi telefon, albo ktoś mi go ukradł. Ale tamto to nie byłą moja wina. Ta historia była najgorsza. Chyba już nie mam szans na to by rodzice mi kupili telefon. Więc chodzę ze starym uszkodzonym Alkatelem za 4 grosze
napisał/a: justmar 2007-06-19 21:10
Byliśmy na obozie wakacyjnym z naszą paczką .Dzień przed powrotem do domu kolega w nocy wyszedł do toalety i w czasie zalatwiania się wpadł mu telefon simens do muszli ( oczywiście on otym nie wiedział )załatwił swoje potrzeby ,a po czasie spostrzegł swój obsrany telefon .Wygrzebawszy go z muszli umył pod zlewem .O dziwo telefon działa do dziś.
napisał/a: bartoosz13 2007-06-19 22:04
dostałem nowy telefon który bardzo chciałem była to motorolla v3. Kiedy wyszedłem z domu i szedłem do znajomych przez tory zauważyłem jadący pociąg zaczołem szybko przechodzić i telefon upadł mi akurat na szyny pociąg zgnótł mi telefon i teraz nie mam żadnego
napisał/a: neblinka 2007-06-19 22:44
Ostatnio los nie był mi przychylny, miałam ciężkie dni w głowie roiło się mnóstwo pytań bez odpowiedzi :confused: .
Byłam "zakręcona" i "nieobecna" myślami :( do tego stopnia, że rozmawiając z mężem przez telefon gorączkowo zaczęłam go szukać po kieszeniach, przekładając z ucha do ucha.
Trwało to chwilkę w końcu zdenerwowana wykrzyknęłam do męża: "Zadzwoń za chwilkę, bo zgubiłam gdzieś telefon" :eek:
Zdziwiony mężuś zapytał: "A z czego teraz rozmawiasz" :rolleyes:
Nie było mi wtedy do śmiechu, poczułam się jak przysłowiowy Pan Hilary albo i jeszce gorzej.
Dobrze, że chociaż teraz mogę się uśmiechnąć pod noskiem na wspomnienie tej nieodległej historyjki
napisał/a: patika10 2007-06-19 22:51
Tego co przytrafiło się nam nikt z nas ani z naszych znajomych nie zapomni w grupie mojich znajomych był pewien koleś którego szczerze nie lubiłam , za każdym naszym spotkaniem miałam ochote naprawdę mu przyłożyć . Kłóciliśmy się o byle co naprawie , dla naszych znajomych było to nie do zniesienia . Tak się dziwnie złożyło , że przy spotkaniu w kawiarni okazało się że zarówno ten "dziwoląg" jak i ja w ten sam dzień kupiliśmy sobie ten sam telefon , telefon o którym marzyłam od dawna :cool: myślałam że tego już nie zniosę i nagle w przypływie złości rzuciłam się na niego próbując wyrywać z jego rąk "mój" telefon ... w całej naszej szamotaninie stłukliśmy sporo szklanek aż w końcu nasze usta zetknęły się razem i na środku sali leżeliśmy mokrzy ale cali szczęśliwi całując się bardzo namiętnie :p jest powiedzenie "kto się czubi ten się lubi" a może kocha ?? a teraz łączy nas coś więcej niż ten sam model telefonu , jesteśmy parą i w dodatku parą która prawie nigdy sie nie kłuci , po prostu sie KOCHAMY . Jestem szczęśliwa , że tak się to skończyło
napisał/a: asiqXy16 2007-06-20 10:25
mam problem z nadwagą i to duża, nie dawno kupiłam sobie nowy telefon który byl moim wymarzonym.Spieszyłam sie do szkoły,gdy nagle okazało sie że mam już wychodzić, a telefonu nigdzie nie ma, szukam i szukam i nic.Zaczełam płakać jak dziecko usiadłam na moje łożko i okazało że mam go w tylniej kieszeni spodni !!Zaczełam sie tak śmiac że nigdy tego nie zapomnę!!postanowiłam schudnąc i nosić telefon tylko w sylnej kieszeni!
napisał/a: Mieszek81 2007-06-20 13:40
Wszystko zaczęło się w Dniu Zmarłych - wraz z rodzicami poszedłem na cmentarz. Przed wyjściem szybko włożyłem komórkę do kieszeni kurtki. Na miejscu tata poprosił mnie o zapalenie zniczy. Kiedy to uczyniłem, nachyliłem się nad grobem, by je ustawić... I nagle - trach! Telefon wysunął się z kieszeni i roztrzaskał na nagrobku!!! Stojący obok ludzie wybuchnęli śmiechem :( Szybko oddałem telefon do naprawy, kazali mi przyjść za kilka dni... Los chciał, że kilka dni później kumpela zaprosiła mnie na urodziny. W dniu imprezy, kiedy byłem zajęty przygotowaniami, do pokoju wpadł tata i dał mi telefon. Z zadowoleniem włączyłem go i spostrzegłem, że było strasznie późno! Złapałem kurtkę i wybiegłem! W połowie drogi zorientowałem się, że zapomniałem kwiatów... Było za późno, żeby wracać... Akurat przechodziłem koło cmentarza. Rozejrzawszy się dookoła czy nikt mnie nie widzi, zwinąłem ładną wiązankę kwiatów... Kumpela była w niebo wzięta do czasu, gdy dostrzegła wstążkę z napisem "Ostatnie pożegnanie"!!! Nie chciała słuchać wyjaśnień! Wróciwszy do domu spostrzegłem, że zegarek w telefonie się śpieszy... Wszystko przez tę technikę - straciłem i kumpelę i... imprezę :( :( :(