Wygraj „Muzyczny telefon”

napisał/a: koteczek001 2007-06-20 14:04
:) zdawalam ezaminy maturalne, wszystkie potrzebne mi materialy mialam na kompie, razem z prezentacja oczywiscie. komp mi sie zwieszał, telaen nawet zaczal wariowac, nie wiem jakim cudem pokasowaly mi sie nry tel w kasiazce a tu nie dosc ze komp siada to tel zaczyna wariowac, sam sie wylacza, wysyla wiadomosci, a ja bezbronna potrzebowalam pomocy, matura byla na dniach do zdawania.jedyny numer mi pomocny skasowany, a byl to nr do goscia ktury naprawia kompy. nie pamietalam dobrze jego nru wiec w ciemno pisalam esy i dzwonilam,oczywiscie nie trafilam na niego. yla to pomylka, ktora okazala sie najszczesliwsza pomyleczka w moim zyciu, przez przypadek skontaktowalam sie z zupelnie obcym chlopakiem, zaczelismy do siebie pisac, po jakims czasie spotkalismy sie, zakochalam sie, i tak jestesmy juz ze soba troche czasu. P.S. mature zdalam, mialam najwspanialszy doping pod słoncem, mojego kochanie , est szcześciem ktore zesłał mi los i muj stary szalony telefonik ;) ;) ;)
napisał/a: cinkowaty 2007-06-20 15:36
Sarenka (nie mylić z Syrenką) :)
Początek mojej najciekawszej historii z telefonem komórkowym rozpoczął się pewnego pięknęgo, sobotniego popołudnia. Wybraliśmy się z grupką przyjaciół w "plener". Dziewczyny na piknik i grila, chłopaki na penetrację kilku okolicznych jaskiń. Wędrując wzdłuż lini lasu zauważyliśmy biegającą nerwowo sarnę, zakreślając nieduże koła wokół skały. Była to samica. Zaiteresowani niecodzienną sytuacją, postanowiliśmy sprawdzić powód dziwnego zachowanie zwierzęcia. Sarna nie uciekła, kiedy się do niej zbiżyliśmy, tylko czały czas zachowywqała dystans. Poszły w ruch aparaty cyfrowe. Po dojściu do skały ujrzeliśmy otwór i jaskinię. Zaczeliśmy z ciekawości po kolei zaglądać w głąb jaskini (na szczeście mieliśmy latarki wiedząc, że cześć męska miała oglądać jaskinie). Podczas przechylania się przez otwór ujrzalam dość płytką jaskinię z szeroką komora wewnatrz. Nagle poczyłam, że podczas przechylania się "bezpiecznie" ulokowany w górnej kieszonce wpadł do jaskini. Chłopcy tylko na to czekali, na wyścigi oferowali się, że odnajdą zgubę. Jeden z nich asekurowany przez pozostałych opuscił sie na dno jaskini w celu wyciągnięcia telefonu (dobrze że mieli sprzęt). Nagle ekipa znjadujaca sie na górze usłyszała krótki okrzyk (nie powtórzę bo "trzoszke" niecenzuralny) i straszny śmiech. W jednej chwli stało sie jasne zachowanie sarny. Na dnie jaskini w jej ciemnym kącie stała młoda sarenka, dygocząć z przerażenia, a nasz bohaterski badawca jaskiń najadł sie strachu słysząc szmer. Wpólnymi siłami wyciągnęliśmy wystraszone (i pewnie wyczerpane) do granic wytrzyłmalości zwierze. Słaniając się ze zmeczenia udała sie w stronę czekającem matki. Któremyś z kolegów udało się "złapać" aparatem ujęcie jak szcześliwa matka odprowadza nas pełnym podzieki wzrokiem. Po kilku chwilach obie sarenki znikneły w lesie. To był nie zapomniany widok.
PS. telefon upadł na piasek więc poza kilkoma rysami nic mu się nie stalo.
Dzięki paszczystemu dnu jaskini sarenka wyszła z opresji bez większych uszkodzeń.
Cudowny zbiego okoliczności czy opaczność? Niech każdy odpowie na pytanie sobie sam. :o
napisał/a: anna201 2007-06-20 16:56
Moja historia z telefonem jest ani smieszna ani zachywycająca nie wiem jak. Kiedy posiadałam jeszcze telefon MOTOROLA C350 miałam na nim simlocka i nie mogła włożyć innej karty. Poszłam do sklepu muzycznego i zapytałam ile by kosztowało usunięcie simlocka. Przystojny sprzedawca powiedział że 15zł podziekowałam i wyszłam. na drugi dzień poszłam z telefonem po 10 minutach simlocka juz nie miałam a kiedy zapytałam ile płace usłyszałam 10 zł.
Wieczorem spotkałam sie z koleżanka i powiedziałam jej jak to sciągałam simlocka, koleżanka stwierdziła że musiał zapatrzyc sie w moje ładne zielone, kocie oczy bo mało wziął pieniędzy ode mnie:) Po jakimś czasie ok. pół roku bawiłam się na jego weselu, okazało sie że to był kuzyn mojego chłopaka. Ten przystojny sprzedawca ma na imie Tomasz i jesteśmy przyjaciółmi,zaproponował mi żejezeli bede miec problemy z telefonem jakim kolwiek naprawi mi za darmo :) Od czasu wesela gdy sie widzimy pyta jak tam Panno telefonik:)
napisał/a: madzia219 2007-06-20 17:50
Moja najciekawsza historia, jaka przytrafiła mi się z telefonem...hmmm...zastanawiam se jaką tu opowiedzieć, gdyż telefon w moim życiu odgrywa bardzo ważną rolę!!! Dla mnie najciekawsza historia to: Pewnego dnia mój budzik w telefonie zadzwonił troszke później niż zwyklę jedym słowem mówiąc zaspałam, więc byłam już spóźniona do pracy... W szybkim tempie porannych przygotowań (ubioru, makijażu, śniadania...itp.) wziełam szybko swoją torebkę i telefon schowałam do niej... jadąc w autobusie pełnym ludzi nagle zadzwonił telefon...sygnał identyczny jak w moim telefonie... no i jak to zwykły ludzki odruch sięgnełam do torebki, żeby sprawdzić czy faktycznie to mój...no i...zamiast telefonu wyciągnełam pilot od telewizora :D Zaczełam sie sama do siebie śmiać...a pan, który siedział obok patrzył się z niedowierzaniem i również uśmiechnoł się... :) Więc przestroga dla innych...uważajmy, żeby w pośpiechu nie wziąść czegoś czego nam się nie przyda :p
napisał/a: madzia219 2007-06-20 17:51
Moja najciekawsza historia, jaka przytrafiła mi się z telefonem...hmmm...zastanawiam se jaką tu opowiedzieć, gdyż telefon w moim życiu odgrywa bardzo ważną rolę!!! Dla mnie najciekawsza historia to: Pewnego dnia mój budzik w telefonie zadzwonił troszke później niż zwyklę jedym słowem mówiąc zaspałam, więc byłam już spóźniona do pracy... W szybkim tempie porannych przygotowań (ubioru, makijażu, śniadania...itp.) wziełam szybko swoją torebkę i telefon schowałam do niej... jadąc w autobusie pełnym ludzi nagle zadzwonił telefon...sygnał identyczny jak w moim telefonie... no i jak to zwykły ludzki odruch sięgnełam do torebki, żeby sprawdzić czy faktycznie to mój...no i...zamiast telefonu wyciągnełam pilot od telewizora :D Zaczełam sie sama do siebie śmiać...a pan, który siedział obok patrzył się z niedowierzaniem i również uśmiechnoł się... :) Więc przestroga dla innych...uważajmy, żeby w pośpiechu nie wziąść czegoś czego nam się nie przyda :p
napisał/a: PaulaH 2007-06-20 19:46
To wydarzenie miało miejsce dosyć dawno, nie pamiętam szczerze który to był rok, ale jakoś tak kiedy telefony komórkowe zdobywały popularność. To był okres, w którym wielka cegła z antenką była szczytem marzeń. Ja co prawda jeszcze własnej nie posiadałam, ale miał takową mój tata. To było coś - mieć komórkę... Ale mniejsza o realia minionych lat - skupmy się na opowieści. To był słoneczny dzień - to pamiętam. Wyjeżdżaliśmy nad jezioro. Zapakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy. W pewnym momencie mój tato zorientował sie że miał telefon a teraz go nie ma... Było ewidentnie widać że zaginął, bo przecież był dość pokaźnych rozmiarów - bylibyśmy w stanie gdzieś go zauważyć. Ale nigdzie go nie było... Nagle tata złapał się za głowę i powiedział, że chyba musiał zostawić telefon na dachu samochodu - położył go tam na chwilę kiedy wkładał torby do bagażnika i później już go stamtąd nie zabrał. Wszyscy byli troszkę zmartwieni - no bo w końcu to była pierwsza i jedyna komórka w rodzinie... Dojechaliśmy, wysiadamy, a na dachu - nasza cegiełka. Wszyscy śmieli się, że w końcu nie jest taka lekka, to jej wiatr nie zdmuchnął ;)
napisał/a: PrincessGroszek 2007-06-20 20:16
Moja ''telefonowa'' przygoda jest długa. Zaczęło się w grudniowe popołudnie - miałam wtedy zajęcia taneczne. Jak zwykle zostawiłam w szatni moją kurtkę razem z torebką w której mieściła się większość mojego dobytku - w tym telefon komórkowy (Nokia 3100). Niedawno minęły 24 miesiące mojego abonamentu, więc ów telefon był nowym, niedawno otrzymanym.
Po zajęciach wybrałam się do szatni, aby przebrać się i zadzwonić po kogoś, aby po mnie przyjechał. Zaglądam do torebki, wysypuję całą zawartość - telefonu nie ma. Zrozpaczona poszłam pieszo do domu, przez następny tydzień szukałam telefonu po wszystkich osobach, nie zgłaszając kradzieży. Gdy poszłam na policję - powiedzieli mi, że już za późno!
Musiałam za to wziąć w obroty moją starą cegiełkę... Pół roku po kradzieży poszłam oglądać galowy koncert tancerzy. Musiałam skorzystać z ubikacji. Otwarłam torebkę, nie zaglądając do środka sięgnęłam po chusteczki.. cała torebka zalana sokiem owocowym, który miałam w torebce - butelka pusta. Telefon został od razu poddany pierwszej pomocy (czyt. suszeniu, rozebraniu, wycieraniu itp.), uratowano go, lecz do tego czasu na ekranie są kolorowe plamy. :confused:
Nagroda główna z tego konkursu wsparła by mnie, ponieważ w 2007 roku to obciach chodzić z cegiełką, która ma plamy na wyświetlaczu, a do przydzielenia nowego telefonu został jeszcze rok... :rolleyes:
Pozdrawiam :)
napisał/a: sabcia1541 2007-06-20 22:15
Ja z telefonami miałam wiele przygód. Jedną z najciekawszych było to jak zgubiłam Philipsa w autobusie w drodze powrotnej ze szkoły do domu kiedy byłam bardzo zmęczona;/ . No i po pewnym czasie gdy wysiadłam z autobusu zorientowałam sie ze nie mam prrzy sobie telefonu. Zaczełam dzwonic na mój numer ale nic to nie dało i stwerdziłam ze pewnie juz ktos sobie go weźmie. Ale liczyłam na trohce wspólczucia ze strony kogos i napisałam sms-sa na mój numer z Prosba o zgłoszenie sie w określonym miejscu na dzień następny. I co sie okazało ze jednak są mili i życzliwi ludzie, bo pojawił sie chłopak z moim telefonem a co ciekawsze my zaczelismy sie spotykac i jestesmy ze soba do tej pory- czyli juz rok :)
napisał/a: ewcia35 2007-06-21 11:13
moja historia z telefonem może się wydać banalna ale mi przyniosła szczęście pewnego dnia odbieram telefon nie znam tego numeru ale ten ktoś się pyta czy to Ewa ja mówie że tak ale niewiem kto to inic nie mówie że to chyba pomyłka isię umawiamy.Spotkanie w kawiarni okazuje się zaskoczeniem dla mojego rozmówcy ale postanawiamy wypić razem kawe iświetnie się nam rozmawia. A wkrótce zostajemy parą wię muszę podziękować mmojej starej motoroli
napisał/a: daro004 2007-06-21 11:44
Było to w szkole,moja kolerzanka miała taki sam telefon (nokia3510i) i wczasie lekcji piszemy nieraz ściagi bo najlepiej z tym wychodzimy :p i kiedy pisalismy w tym telefonie przyłapał nas nauczyciel że kozystamy z telefonu,chociaż juz niemożna kożystac z telefonów,więc nasza droga pani nauczyciel wzioła moją koleżanke do tablicy ona po kryjomu dała mi swój telefon żebym go przytrzymał więc schowałem swój do lewej kieszeni a koleżanki do prawej . kiedy lekcja się skączyła (naszczęście pały niebyło :D ) dałem koleżance SWÓJ telefon nieświadomie bo pomyliłem się z kieszeniami i jakby nic sie niestało piszemy dalej,gadająć w towarzystwie kolegów i w tym czasie zadzwonił moj telefon który miała moja koleżanka (było napisane mama) i odbiera zadowolona i mów- hej mamo co sie stało po chwili zrobiła wielkie oczy i mówi-a kim pani jest skąd pani ma moj numer dlaczego dzwoni pani z mojej mamy telefonu w tym czasie dzwoni do mnie tez telefon znaczy mojej koleżanki,dzwoni siostra odbieram i mówie-hej siostrzyczko co u ciebie, co sie stało dlaczego masz inny głos,masz chrypke?. a w odpowiedzi słysze że -jestem zdrowa! no co ty marzenka niepoznajesz swojej siostry,a ja? - niejestem marzenka tu darek.ona- a czemu odbierasz jej telefony.Ja spojrzałem na marzenke moja kolezanke która z tym telefonem przy uchu słucha kto dzwoni i mówi. po chwili marzenka czy niepomyliliśmy sie z telefonem ? :eek: (cała klasa patrzy ze zdziwieniem i z usmiechem na twarzy) po chwili marzenka wyrwała mi telefon ja jej i marzenka mówi hej siostrzyczko przepraszam pomyliłam sie z kolegą telefonami-a ja do mamy hej mamo sorry ale z kolezanką pomylilismy sie telefonami! moja mama zła że została obrażona i mówi - ładne to masz towarzystwo!.Od tej pory koleżanka zmieniła swój telefon na inny a ja mam wciąż ten sam i wspominamy niezły ubaw z telefonem nasza klasa również. :D
napisał/a: owca 2007-06-21 11:50
Moja historia z telefonem byla dośc zaskakująca. Pewnego piątku po nieudanym dniu w pracy oraz kłótni z bratem wróciłam do domu w ponurym nastroju...Nie miałam ochoty z nikim się spotkac a tym bardziej gdzieś wyjśc, ale moi przyjaciele nie dali za wygraną zmusili mnie "groźbą" i prośbą abym dotrzymała im towarzystwa na imprezie domowej.Zgodziłam się ale dosc niechętnie bo nawet nie znalam gospodarza...
Wszyscy bawili sie świetnie tańczyli, gadali, śmiali się, ale mi jakoś nic nie mogło poprawic nastroju,siedzialam w kącie i byłam gotowa już wyjśc.. aż tu nagle dostalam sms od nieznanego nr. "uśmiechnij się, nie dotwarzy ci z taką miną Piękna" odpisalam z dużym przekąsem "ktoś Ty??i co cie to obchodzi?!".. mimo to odpisał.Nasz dialog przez sms rozkręcił się i wręcz mnie zaintrygował.Zapomniałam o wszytskich niepowodzeniach dnia i humor mi się poprawił. Wkońcu nieznajomy postanowił podejśc i się przywitac-okazało się, że to właśnie on jest organizatorem imprezy i to w jego domu właśnie jestem.Postanowiliśmy wyjśc, spacerowaliśmy z 2godziny miedzy ciemnymi ulicami miasta-było bardzo miło i romantycznie...Niestety po powrocie okazało się że zgubiłam telefon :mad: jednak nawet to już nie popsuło mi końca wieczoru..
Z Pawłem spotykamy się od 2tyg i jest cudownie ale niestety nie mamy jak wysyłac sobie sms-ków(to wkońcu one nas połączyły) dlatego ......... ;)
napisał/a: adziak10 2007-06-21 13:24
Moja historia z telefonem wydarzyła się 5 lata temu. Właśnie zdałam maturę i przede mną były najdłuższe wakacje od kilku lat, gdyż rok akademicki rozpoczynał się dopiero w październiku. Wtedy z okazji zdania egzaminów dostałam od rodziców nowiutką nokię. We wrześniu ze znajomymi pojechaliśmy na spływ kajakowy na Mazury, aby zakończyć sezon wakacyjny. Spakowani w najpotrzebniejsze rzeczy szykowaliśmy się do wypłynięcia. Na pomoście przy którym cumowały nasze kajaki był straszny ruch. Był to przecież znany ośrodek rekreacyjny, do którego przyjeżdzały różne ekipy z całego kraju . Ja miałam płynąć razem ze swoją przyjaciółką Magdą jednym kajakiem. Oczywiście nie mogłam płynąć bez mojej nowej komóreczki, z którą się nie rozstawałam. Miałam ją w tylnej kieszeni spodni dżinsowych. Gdy Magda wsiadała z pomostu do kajaku, ja pochylając się asekurowałam ją. Nagle usłyszałam jak moja komórka odbijając się o deski pomostu wpada do wody. Krzyknęłam " Mój telefon" i czułam jak nagle robi mi się gorąco i nogi uginają mi się z bezradności :eek: . W pewnym momencie ktoś zza moich pleców skoczył do wody by ją ratować. Po chwili wynurzył się trzymając mój telefon w dłoni. Byłam szczęśliwa i załamana jednocześnie. Pomogłam wybawcy wyjść z wody i podałam mu ręcznik bardzo mu podziękując przy tem za poświęcenie, w końcu był przemocznony, bo wskoczył w ubraniu. Telefon zgodnie z zaleceniami znajomych rozebrałam na części i wysuszyłam. To było niezwykłe wydarzenie gdyż mój telefon po 3 dniach suszenia i złożeniu działał bez szwanku, a ja poznałam dzięki niemu mojego dzielnego i nieustraszonego męża Krzyśka :cool: , z którym jesteśmy już 2 lata po ślubie. Tak to za sprawą wymarzonej komóreczki dziewczyna ze Szczecina poznała wymarzonego chłopaka z Gdyni :p