Wygraj „Muzyczny telefon”

napisał/a: Aniusiaaa85 2007-06-23 17:53
Przygoda z moim pechowym telefonem zaczeła sie rok temu w święta Bożego Narodzenia...Zawsze robiłam mojej rodzince duze prezenty bo mialam pewniaka ze od rodzicow dostane pod choinke gotoweczke. Lecz na tych świętach bylo zupelnie inaczej...Nakupowalam duzooo prezentów i całkowicie sie splukalam!!!W śwateczny wieczor usiedlismy pod choinke i rozdalismy sobie prezenty, ale pod choinka zostala 1 torebka-nikt nie wiedzial dla kogo. Tata oznajmil ze to dla mnie...otworzylam a tu patrze telefon Nokia z karta na abonament i tylko telefon...a gdzie gotówka!!! Myslalam że ze zlosci wyjde z siebie i stane obok!!! :mad: Jeszcze na dodatek dowiedziałam się ze moj Tatuś zapłacił za nią całą jedną "ZŁÓTÓWKE"!!!!!!!Ale to nie koniec historii mojego telefonu...byłam z moim facetem 6 lat, ale niestety los tak chcial ze zauroczył sie w swojej kolezance. Na pozegnanie pojechalismy na tydzień do Egiptu. Któregoś dnia sie pokłocilismy i wyslalam do tej panny wscipskiego smsa. Moj byly sie tak na mnie zdenerwowal ze wyrzucil moj telefon do morza i do Polski wrociłam juz bez telefonu, niestety do tej pory mam jakiegos gruchota który non stop sie psuje :(
Aha mial mi odkupic telefon ale minelo juz ponad pol roku od tamtego zdarzenia i nadal go nie mam...
napisał/a: goskaM10 2007-06-23 21:52
Co moze los? Mam telefon od..Zawsze nosze go w torebce.Pewnego dnia pojechalam na zakupy do hurtowni/prowadze sklepik osiedlowy/.Przegladam liste potrzebnych artykolow ktore musze sprowadzic do sklepu, porownuje z towarem na polkach w hurtowni.Dzwoni telefon.Okazalo sie ze to kolezanka jeszcze ze szkoly sredniej.Organizowane jest spotkanie klasowe/nie widzialysmy sie 20 lat/.Nagle staje przed moim koszem z zakupani kobieta i rozmawia przez telefon.A z kim plotkuje?ZE MNA!To dopiero bylo zaskoczenie!Od paru lat robilysmy zakupy w tej samej hurtowni a nie poznalysmy sie.JAK TEN CZAS LECI !Goska M
napisał/a: Zapera 2007-06-23 23:53
To bylo jakies pol roku temu. Kupilismy sobie nowego psa, ktory bardzo lubil biegac, byl bardzo zywy. Pewnego dnia jednak uciekł..... Wszyscy byli pogrozeni w rozpaczy. Jakis tydzień po tym jechalismy samochodem (nie daleko naszego domu), nagle spostrzeglem, ze na znaku z tym wykrzyknikiem, co pod nim pisze ostrzezenie, zamiast PIESI pisalo PIES. Postanowilem zrobic zdjecie moim Sony Ericssonem K700i. Otworzylam okno wystawilam telefon i nagle, telefon WYPADL przez okno. Na nieszczescie telefon wpadl to rowu. Rów byl bardzo gleboki i zarosniety roznymi pokrzywami, chwastami. Nie udlao mi sie jednak odnalesc mojego telefoniku :(
Postanowilem wiec kupic nowego i tak mialem odlozone troche pieniedzy. Znalazlem fajny telefon na Allego.pl i juz mialem licytowac gdy usłyszałem krzyk mamy i szczekanie psa! Okazalo sie ze to byl moj pies !! WROCIL!! A zgadnijcie co mial w pysku:) Moj TELEFONIk !! Okazalo sie ze dzialal tylko byl troszke usliniony (osuszalem go z godzine).
napisał/a: kkkarinka 2007-06-24 11:37
Historia , która przytrafiła mi się z telefonem jest może troszeczkę przerażająca,być może to był zwykły przypadek, ale na pewno do dziś nie wiem dlaczego tak się stało...Mieszkam w bardzo dużym domu, nie lubię zostawać w nim sama , bowiem ciągłe dobudowy sprawiły, że ten dom składa się z jakby 2 domów połaczonych przejsciem.Pod nim ciągną się długie korytarze piwnic, do których wejść można przez 3 drzwi, zawsze więc kiedy zostaję w domu sama boje się, że przez jedne z nich wejdzie jakiś "nieproszony gosć" W niedzielny wieczór, 2 lata temu w wakacje oglądałam telewizję będąc sama w domu, bo wszyscy pojechali do babci.Telefon komórkowy miałam na oknie, w mojej miejscowości jest bowiem bardzo słaby zasięg.Obok telewizora stał stolik z telefonem stacjonarnym, drugi telefon stacjonarny (z tym samym numerem) stał w domu obok, za przejściem.Nagle mój telefon zaczął dzwonić , podeszłam do okna i spojrzałam na wyświetlacz... wyswietlila mi się ..."mama i tata"... spojrzałam na stojący przy telewizorze telefon stacjonarny, w ułamku sekundy pomyslałam o stojącym w drugim domu telefonie.i...szybko wybiegłam z domu.Cały wieczór spędziłam u sąsiadki czekając na powrót rodziców, bałam sie sama wejść do domu.Do dzisiaj nie wiem dlaczego tak się stało, czy był to może bład sieci, czy ktoś wiedział, że będe sama w domu i z drugiego telefonu chciał mnie nastaszyć...Niewiem i pewnie nigdy się juz nie dowiem...
napisał/a: 1986buziaczek 2007-06-24 15:07
:rolleyes:
napisal(a):

Hej mam na imię Magda i pochodzę z Częstochowy. Moja historia z telefonem była następująca otóż : często bywam w dyskotece "Depo" zna mnie tam dużo osób więc znajomi wiedzą jaki posiadam telefon. Pewnej szalonej nocy w Depo było maxymalnie dużo osób więc jak wiadomo nie było gdzie usiąść i odpocząć troche od tańca, no cóż mówi się trudno ... pomyślałam. Stanęłam przy barierce i obserwowałam ludzi jak się doskonale bawią ... zapatrzona tak na tłum nie poczułam jak ktoś wyciągnął mi komórke z tylniej kieszeni spodni, zorientowałam się dopiero gdy wróciłam do domku że zgubiłam mojego gadżeta ... przeszło mi przez myśl, że napewno znalazła go obsługa dyskoteki i że wróci do mych rączek dnia następnego i poszłam spokojna spać. Okazało się jednak, że nikt nie widział komóreczki :( ... po paru dniach dniach zadzwonił dzonek u mych drzwi, otoworzyłam i zobaczyłam uśmiechniętego, przystojnego, wysokiego bruneta o zielonych oczach, który trzymał w dłoniach mój telefon ... spytał ciepłym głosem : czy przypadkiem go nie zgubiłaś na ostatnim dichu? zaskoczona zajękłam yyyy tak zgubiłam a skąd wiesz, że to mój? ... to ja specjalnie wyciągłem go z twej kieszeni aby móc ci go osobiście oddać ... stałam jak zaczarowana nic nie mówiąć ... podobasz mi się (mówił) i musiałem coś zrobić żebyś w końcu mnie zauważyła i zamieniła choć pare słów, adres zdobyłem od ochroniarza z dyskoteki i jestem ... lecz komórkę oddam jak się zrewanżujesz i dasz się zaprosić na ciacho dziś wieczorem ... i co zrobiłam zgadnijcie, no oczywiście poszłam na spotkanie ale już nie z powodu komórki lecz z powodu tego przystojniaka :) ... było fantastycznie okazał się zajeb ... facetem i tak trwam z nim do dnia dzisiejszego ... dzięki komóreczko :) ...
napisał/a: judit 2007-06-24 15:45
...niedawno( w maju 2007).To był piatek.Po szkole,szykowałam sie do wyjazdu na Mistrzostwa Polski w Karate.Umowiłam sie z trenerem i znajomymi na dwórcu o godzinie 15:00.
Miałam mało czasu,wiec wszystko robiłam w pośpiechu.O mały włos zapomniałabym kimona,a bez tego nieda sie wystartowac w zawodach.
Spakowana,zadowolona wyszłam z domu o 14.20(troche wczesnie, ale na ulicach były roboty drogowe i duze korki)...wsiadłam w autobus...jade...jade..przejechałam dwa przystanki..i przyszło mi cos do głowy,zeby zadzwonić do trenera...siegam reką do kieszeni, aby wyciągnać komórke..a tu... nie ma jej!! zestresowałam sie.. wysiadłam z autobusy...i zaczełam biec spowrotem do domu.
Dobiegłam do domu...cała mokra(straszny upał był ) zaczełam szukac komórki i nie mogłam znalezc.Była 14:45! Babcia mowi zebym w torbie sprawdziła...i okazało sie ze miałam komóreke przy sobie!! zestresowana dzwonie po taksówke. nikt nie odbiera! mysle sobie: "no cholera jak na złość"...zaczełam biec w strone postoju taksówek..stała jedna taksówke.juz byłam jakies 10 m od niej a ta odjechała.Pomyslałam "no koniec" ale zobaczyłam druga taksówke..to szybko podbiegłam zeby zadna babcia mi sie nie wepchneła..i tak zmeczona bieganiem dojechałam na dworzec równo o 15:00! :)
napisał/a: sylwia856 2007-06-24 17:51
napisal(a):

Moja przygoda z telefonem zaczęła się w pewne niedzielne popołudnie. Siedziałam u koleżanki, która poczęstowała mnie obiadem. Ona karmiła swoje bardzo niespokojne dziecko.Nagle jej dziecko uchwyciło się stołu onqa jak najszybciej chciała odstawić piwo które tam stało.Udało się jej ale niestety piwo sie wzburzyło i zaczęło wyciekać z puszki. Ja je chwyciłam w rękę ale zapomniałam ze w drugiej mam telefon i tak mój telefon skąpał sie w piwie, który do dzis wydaje przykry zapach:)
napisał/a: rXeXdXrXuXm 2007-06-24 17:53
Wydarzyło się to gdy chodziłam jeszcze do liceum ogólnokształcącego. Pewnego dnia, na lekcji historii, mój telefon zaczął nieoczkiwanie dzwonić w mojej torbie. Dzwonki byłi wyłączone, jednak wibracje były wyjątkowo słyszalne. Nauczyciel oczywiście od razu zainteresował się tajemniczym dźwiękiem. Nie szukał winnego zbyt długo - spiekłam takiego raka, że nietrudno było mnie znaleźć. Niestety belfer słynął ze złośliwości i postanowił przy całej klasie odebrać telefon z włączonym głośnikiem. Jakże wielkie było jego zdziwienie gdy okazało się, że rozmawia ze znanym prezenterem radiowym! Bardzo szybko przypomniałam sobie, że rano wysłałam SMSa do pewnej rozgłośni z nadzieją, że zostanę wylosowana... no i udało się, jednak chyba w niezbyt odpowiednim momencie...
Dziennikarz bardzo szybko dowiedział się od profesora o zaistniałej sytuacji, a mimo to zaproponował mu grę. Historyk nie mógł odmówić wobec moich klasowych kolegów, którzy wpatrywali się w niego wyczekująco. W ten sposób znienawidzony profesorwygrał dla mnie płytę mojego ulubionego zespołu. Radiowy DJ wstawił się też za mną u nauczyciela, ofiarując je,u także płytę w ramach przeprosin. Belfer dał się udobruchać kiedy ja również go przeprosiłam. Od tego czasu traktował mnie o wiele milej, a ja zrozumiałam, że nawet najbardziej surowy nauczyciel też potrafi okazać wyrozumiałość :)
napisał/a: zabakarolcia 2007-06-25 09:32
Telefon- rzecz użytkowa towarzysząca nam od lat. W moim życiu również jest od wielu lat. Jeśli mówimy o telefonie komórkowym to moja przygoda zaczęła się niespodziewanie i była wtedy nie lada wyzwaniem (ze względu na rozmiar i wagę :)). Widziałam kilka razy wielkie teczki ze sprężynkami - tak to były telefony komórkowe do samochodów:). Pamiętam robiły na mnie wrażenie. Pewniego dnia okazało się , że w naszym rodzinnym domu pojawił się taki telefon. Frajda była nieziemska. Było to jakieś 14 lat temu. Nowoczesna wersja telefonu również pojawiła się niespodziewania w moim życiu. Pewnego dnia wracając ze studiów, w pokoju czekał na mnie telefon w kolorze habrowym (moim ulubionym). Miał antenkę i można było wysyłać krótkie wiadomości (sms-y). To były telefony leciutkie jak na tamte czasy i malutkie, chociaż teraz były by kolosami komórkowymi. Byłam podekscytowana chociaż kontaktować się mogłam tylko z bratem, hi hi- tak popularne były wtedy telefony komórkowe. Między innymi od tego zaczęła się moja przygoda z komórką. Potem ja doroślalam, a telefony były coraz nowoczesniejsze z wieloma funkcjami, o których posiadając pierwszy telefon, mi się nie śniło. Telefon- teraz towarzyszy mi każdego dnia. Stał się nieodłączną rzeczą niezbędną do życia- jak klucze od domu i samochodu. Czasami sprawia wiele kłopotu, ale w większości funkcjonowanie z telefonem przyniosło mi wiele korzyści. To przez komórkę przyjmowałam gratulacje ślubne, mogłam sie podzielić szczęściem z powodu narodzin moich pociech. Każdego dnia coś się dzieje. Czasami są to przykre chwile, ale jednak za pomocą telefonu mogłam powiadomić całą naszą klasę o tragicznej śmierci naszych znajomych. To dzięki szybkiemu przepływowi informacji udało nam się towarzyszyć Im w ostatniej drodze. Telefon, również (posiadanie) uratował życie. Dzięki temu, iz "ubrałam" moją nianię w telefon komórkowy udało się dla pogotowia dodzwonić do mnie i ustalić potrzebne dane. Telefon powoli staje sie nie zaprzeczalnie naszym identyfikatorem. Nie mogę opisać jednej przygody z telefonem, ponieważ cały czas się coś dzieje i często związane jest to z życiem moich najbliższych. Zresztą kazda zmianan telefonu to wielka przygoda. Czasami mam wrażenie, że jestem uzależniona od telefonu- jednak myślę, iż jest to pozytywne uzależnienie. Pomogło mi nie jeden raz w życiu rozwiązać kilka problemów. Nie potrafię wybrać tej własciwej przygody i uznałam, że telefon w moim życiu to przygoda!
napisał/a: misiek_28 2007-06-25 09:47
Moja historia z telefonem zdarzyła się w nocy... w moim pokoju łóżkiem jest materac, z tego względu nie ma przy nim żadnej półki, żadnego stolika i telefon czy inne rzeczy kładę na podłodze, a zwłaszcza telefon żeby można było rano szybko wyłączyć budzik. Tej nocy położyłam się do łóżka dosyć wcześnie i pamiętam że mój telefon a był to sony ericson t230 jak zwykle umieściłam obok łóżka. Gdy jednak obudziłam się rano bardzo się zdziwiłam bo moja komórka znajdowała się pod ścianą, prawie na drugim końcu pokoju i była postawiona. Taka sytuacja zdarzyła mi się tylko raz... nie wiem sama jak można to wytłumaczyć, chociaż jak byłam dzieckiem to podobno lunatykowałam :P więc może i tej nocy coś mi się śniło... i przeniosłam mój telefon na drugi koniec pokoju :)
napisał/a: kasiunka151515 2007-06-25 10:13
to bylo kilka lat temu. poznalam na wakacjach pewnego chlopaka nazywal sie Michal i bardzo mi sie podobal.kiedys na plazy zagadalam do niego i od tego mometu nasza znajomosc rozwjala sie i bylam z nim szczesliwa. niestety musialam wracac do domu bo wakacja sie konczyly a szkola sie zaczynala.na rozpoczeciu roku szkolnego dostrzeglam chlopaka który byl strasznie podobny do Michala i jak sie pozniej okazalo to byl michal. siedzielismy na przesrwach i ciagle ze soeba bylismy nie odpuszczal mnie na krok.okazalo soe pozniej ze Michal wraz ze swoja rodzinka musi wyjechac do USA. bylam w nim nieszczesliwie zakochana. a na moje nie szczescie nie mialam telefonu i nie milam jhak sie z nim skontaktowac. ndni mijaly bez niego smetnie i wpadlam w deprtesje...pewnego dnia ktos zapukal do miojego pokoju i w drzwiachg stanol Michal!!!. nie mo9glm uwiezyc ze to on!!. przyjechal tylko na tydz zeby spedzic ze mna te chwile i dac mi prezent:0 na kolacji ktora zorganizowala moja mama MIchal oswiadczylo mi sie i powiedzial ze go to nie obchodzi ze ja jestem tutaja on w USA poprostu mnie kocha i chce ze mna byc....dlatego kupil mi telefon komórkowy zebym mogla z nim sie kontakowac....do dzis razem jestesmy z mIchyalem lecz on jest nW USA a ja w polsce lecz nam to nieprzeszkadza wazne ze sie kochamy i tak zawzse bedzie a dzieki komórce bardziej go kocham i gdy slysze jego glos przez tel chce mi sie dalej zyc bo mam dla kogo. DZIEKI ZE WYMYSLILISCIE TELEFON KOMÓRKOW!!!! .
napisał/a: negrita 2007-06-25 10:52
Zacznę od tego ,że mam tendencje do gubienia i znajdowania telefonów, a tak dokładnie to do jednego telefonu ,do jednego bo gdy zawsze go zgubie to znajduje. Już nawet jeśli mówię znajomym ,że zgubiłam telefon zbytnio się tym nie przejmują bo zawsze go znajduje. Przytoczę historię jak to pierwszy raz zgubiłam mój telefon :P. Moja stara klasa postanowiła zorganizować ognisko .. tak by powspominać dawne czasy. No więc jak postanowiliśmy tak poszliśmy wszyscy na "ognisko" , jakimś dziwnym trafem stwierdziliśmy ,że lepiej zatrzymać się na stacji pkp no cóż czemu nie...Wszyscy fajnie sie bawili i takie tam , w pewnym momencie stwierdziłam z koleżanką , że musimy wyjść gdzieś do toalety , tylko właśnie w tym tkwił problem ,że na stacji akurat wc było czasowo nieczynne jeśli można to tak ująć. Pozostało nam po prostu przejść przez tory na drugą stronę bo tam znajdowała się hmm... jak by to ująć " dogodne miejsce na załatwienie takich spraw".Miałam telefon w kieszeni bluzy szczerze mówiąc zapomniałam o nim, gdy wchodzi :p łam na tory zeskoczyłam z takiego czegoś mniejsza z tym chodzi o to ,że tory były niżej i żeby wejść na nie trzeba było zeskoczyć, no i sobie zeskoczyłyśmy dotarłyśmy tam gdzie miałyśmy zamiar załatwić swoje sprawy i znowu przechodząc przez tory wróciłyśmy.W pewnym momencie gdy chciałam zadzwonić do mamy :D i powiedzieć gdzie jestem , sięgam do kieszeni ...hmm nie ma telefonu , następnie obszukałam cała siebie tzn . moje kieszenie i nigdzie nie ma telefonu ,w padłam w lekką panikę ...obszukałam wszystko i nic . Było już ciemno każdy pomagał mi szukać no ale nic a nic , a ja bardzo inteligęna przed ogniskiem wyłączyłam sobie dzwonki... nawet gdy dzwonili do mnie nie było słychać skąd wydobywa się dźwięk i tym bardziej nie mogłam go znaleźć. Pomyślałam mówi się trudno...wróciłam do domu , byłam pogodzona z myślą ,że już go nie znajdę. 2 i pół miesiąca po tym jak zgubiłam telefon na torach , gdzieś na stacji nie mając zamiaru go znaleźć , wybrałyśmy się z koleżankami na stacje by sprawdzić rozkład pociągów.. któraś chciała gdzieś tam jechać...Jedna z moich kumpeli zapytała "a co byś zrobiła jak byś znalazła telefon?" heh mnie to rozśmieszyło ... jak bym nawet znalazła to przecież po dwóch i pół miesiąca wątpię czy by działał. Jesteśmy na stacji ...heh zabawna sytuacja bo zachciało mi się do wc Jak by nigdy nic nie zdając sobie sprawy tak jak wcześniej poszłam do miejsca tam gdzie zawsze ,gdy mam taką potrzebę na stacji. Przechodzę przez tory itp. tak jak wcześniej, w drodze powrotnej gdy przechodziłam przez tory moja koleżanka, zapytała żartobliwym głosem " I co znalazłaś telefon??" w ułamku sekundy gdy już miałam mówić "nie" Ja się patrze pod nogi i nie moge uwierzyć , centralnie koło mnie na torach leży mój telefon aż mnie zatkało heh. No oczywiście nie byłam taka szczęśliwa bo po tylu burzach i deszczach ,słońcu i przymrozkach wątpiłam w to ,że będzie działał. przyszłam do domu podłączyłam go do ładowarki a tu po 30min przychodze i jakby nigdy nic bateria się ładuje ... dowód na to ,że NOKIE są nie zniszczalne . Tak oto znalazłam mój telefon po dwóch i pół miesiąca i działa do dziś :)