Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Wygraj „Muzyczny telefon”

napisał/a: princesska 2007-07-04 11:47
Z moim starym telefonem było dosc ciekawie..... Kilka lat temu Byłam w stańczykach na mostach na wycieczce. Stojąc na moście z lodem w ręce wychyliłam się żeby zobaczyć jak jest wyskoko. Na moje nieszczęście smycz na której zawiesilam komórke (simensa MC60) Odczepiła się od kom. i spadła na ziemie.. za to mój simensik poleciał w przepaść :( Gdy zbigłm po schodkach na dół z moją przyjaciółką okazało się że komórka spadając wylądowała na głowie jakiegos pana!!! To była taka wysokość i taka sila i przyznam że tak kom. nie jest zbyt lekka. To był cud że ten facet przeżył!!!
Na szczęście wyskoczył mu góz wielkości strusiego jajka i go przyćmiło ( podejżewam wstrząs mozgu) Nigdy nie zapome tego dnia :(( Chce jeszcze wspomnieć że simensik działa do dziś :p
napisał/a: jusspi 2007-07-04 14:04
Często zdarza mi się korzystać z telefonu w łóżku. Pewnego dnia, mój telefon jak zwykle zaplątany był w pościel, zapomniałam o nim całkowicie, postanowiłam posłać łóżko, gdy strzepywałam kołdrę, nagle moja Nokia z niej wyskoczyła i wylądowała w stojącym na podłodze kubku herbaty... najwyraźniej mój telefon był bardzo spragniony...
napisał/a: AnkaSkakanka 2007-07-04 15:06
Ja i mój telefon przeżyliśmy razem wiele przygód. Jedną wspominam bardzo ciepło.
Dokładnie rok temu będąc na wakacjach w Starachowicach zdarzyła się bardzo śmieszna rzecz.
Mieszkałam wtedy u cioci. Dom był niesamowity, często wpadali do nas znajomi cioci i ich
dzieci, wszędzie pachniało ciastem. Na środku salonu stał duży stolik. Goście zawsze coś
zostawiali podczas wizyt i ciocia właśnie tam kładła zaginione rzeczy. Pewnego razu
nie mogłam znaleźć swojej komórki (samsung t100). Pech dał, że tego dnia kończyłam swoje wakacje. Musiałam
wracać do Krakowa. Po dwudziestominutowych poszukiwaniach znalazłam ,,swoją'' komórkę
na stoliku. Wrzuciłam ją do plecaka, torbę zawiesiłam na ramieniu i ze smutkiem na twarzy
pożegnałam się z ciotką. Jadąc pociągiem zauważyłam, że komórka nie jest moja!!
Nie wiedziałam, co robić. Byłam strasznie zdenerwowana. Wystukałam, więc swój numer
i zadzwoniłam. Nikt nie odbierał. Pomyślałam, że może moja komórka leży wciśnięta
w jakiś kąt. Zastanawiał mnie też fakt, do kogo mógł należeć owy telefon. Tydzień od
przyjazdu postanowiłam znów zadzwonić ,,do siebie''. Odebrał młody mężczyzna.
Pomyliliśmy telefony. Umówiliśmy się, że przyjedzie do Krakowa i zrobimy wymianę.
Na początku bałam się, że to jakiś oszust, że coś mi się stanie...
ale za mojego Samsunga byłam zdolna zrobić naprawdę wiele. Nadszedł dzień spotkania,
telefony zostały wymienione, a ja... ja poznałam bardzo przystojnego chłopaka i jak
się później okazało bardzo interesującego no i odzyskałam komórkę :)
napisał/a: oinoic 2007-07-04 15:24
:)

W życiu nie zawsze układa się tak jak byśmy sobie wymarzyli, czasami chodzi się po płatkach róż a czasami po ich kolcach. I właśnie taki kolec wbił się w moje serce w najmniej oczekiwanym momencie, a mianowicie podczas zamawiania pizzy z dostawą do domu.
Spytacie jak to możliwe? Posłuchajcie sami.

Chociaż pizze piecze się w piecu, a nie smaży na oliwie to jednak powiedzenie „oliwa zawsze na wierzch wypływa” spełniła się, co do kropli.
Często, gdy mąż wyjeżdżał w delegację oddawałam się weekendowemu lenistwu i zamawiałam dla siebie pizzę, aby odciążyć ciało i umysł od kuchennego żaru. I tym razem mąż wyjechał w delegację, więc swawolny weekend zaczęłam od zamówienia pysznej pizzy. Z pustym żołądkiem wykręciłam numer do pizzy.

- Dzień dobry, chciałam zamówić dużą pizzę: oliwki, szynka, kapary, salami i papryka.
- Dzień dobry, numer telefonu proszę.

Jak zawsze podałam numer komórki mojego męża, a nie domowy, bo zawsze wydawało mi się, że Janek zamawiał pizzę podając numer komórkowy, po czym usłyszałam:

- W porządku, dostawa będzie za 20 minut.

Minęło 20 minut, 30 minut, 40 i 50 a tu jak nie ma pizzy tak nie ma. W końcu zdecydowałam, że przypomnę się Pani, u której składałam zamówienie i ponownie wykręciłam numer do pizzy. Jakże byłam zdumiona, kiedy to przesympatyczna Pani stwierdziła, że Pan Kazio dostarczył pizzę już pół godziny temu. Dostał nawet za nią zapłatę z solidnym napiwkiem i spokojnie czeka na kolejne zgłoszenia.

- Przepraszam panią bardzo, a czy mogłaby mi Pani podać adres, pod który Pan Kazio dostarczył moją pizzę?
- Tak, oczywiście proszę zaczekać, spojrzę tylko w komputer. W systemie mamy pod tą komórką Pana Kowalskiego zarejestrowanego na ul. Czerniakowskiej 02/01.
- Proszę Pani, ale to nie możliwe? Od zawsze zamawiamy u Państwa pizzę i zawsze przyjeżdżacie na ul. Rakowiecką 02 m 06. Proszę wpisać w komputer numer domowy, przedyktuję Pani.
- Wszystko się zgadza proszę Pani. Numer domowy mamy zarejestrowany na ul. Rakowieckiej a komórkowy na ul. Czerniakowskiej. A może to jest po prostu zbieżność nazwisk? Wie Pani, Kowalski to, co drugi na ulicy chodzi.

Pełna zdumienia a zarazem wściekłości, dlaczego mój małżonek zamawia pizzę do innego domu, a nie do naszego wybrałam się pod adres podany mi w pizzerni.
Nie wiedząc, co mnie może spotkać, przygotowałam się na różne ewentualności.
Mimo domofonu udało mi się wejść na klatkę schodową. W końcu to tajna i podejrzana misja, a raczej podejrzany to w niej jest mój mąż, który zamawia pizzę do obcego mieszkania. Spojrzałam na listę lokatorów, która w połowie była już zlikwidowana, bo przecież mamy ustawę o ochronie danych osobowych.
Jest, znalazłam nr 31 – Pani Z. Kowalska????
Moja głowa pracowała na przyspieszonych obrotach a adrenalina rosła ze wściekłości, gdyż moje podejrzenia zaczynały nabierać mocy prawnej.
Wzięłam głęboki oddech i zapukałam do drzwi. Przede mną stał mój maż, w samych slipkach i z kawałkiem pizzy w ręku, która chyba stanęła mu właśnie w gardle, ponieważ oficjalnie przebywał w Londynie na Konferencji. Jedyne, co potrafił w takiej sytuacji wydusić, brzmiało tak:

„A ja myślałem, że oni w tej pizzerni to Telepatycznie wyczuli mój głód.”

Końca domyślcie się sami.
Walizki na schodach, awantura i rozwód.
I oczywiście oskarżenia, że jestem szpiegiem i go śledzę. Jak ja tak mogłam? To jest obrzydliwe! Ale przecież nie ma nic obrzydliwszego od oszukiwania i zdradzania własnej żony. Nieprawdaż?

Teraz mieszkam z moim przyjacielem, który prowadzi usługi detektywistyczne. No, ale kto tu, kogo ma na oku to oceńcie sami.
Pizzę zamawiamy przez jego telefon komórkowy, a jak na razie telepatycznie nikt nam jeszcze jej nie przyniósł.

To chyba dobry znak.
napisał/a: sylwi 2007-07-04 15:38
Te wspomienia z telefonem mnie pżerażają :eek: Pewnego dnia jak w każdą niedzielę poszłam do kościoła na mszę świętą,akurat tego dnia czytałam pierwsze czytanie.Gdy zaczęłam czytać na ambonie nagle zaczął dzwonic mój telefon :eek: Niewiedziałam co mam robic i ksiądz patrzał na mnie takim wzrokiem jak by chciał mnie wyżucić z kościoła,a już nie wspomne jak ludzie na mnie patrzeli w ławkach to bylo przerażające myslałam ,że uciekne z kościoła,ale postanowiłam zostać i przeprosić wszystkich.Potem wróciłam do czytania gdy już skończyłam czytac poszlam do ławki.Nie mogłam sie doczekać końcowej mszy.Nareszcie gdy sie skończyła wyszłam z Kościoła i spotkałam moje koleżanki.Zaczęły sie śmiać i mówic jaką siarę sobie zrobiłam :( i powiedziały ,że następnym razem mam wyłączyc dzwięki zapomniałam dodac że ksiądz na wiadomościach duszpasterskich wspomniał patrząc na mnie o wyłańczaniu telefonu w czsie mszy wtedy już całkiem byłam załamana :( :mad: :( .Tej Pzrerażającej mszy nie zapomnę do końca życia teraz za każdym razem gdy ide do kościoła zostawiam telefon w domu wole nie ryzykować pozderko
napisał/a: wiola116 2007-07-04 15:40
Dumnym krokiem w szpilkach zmierzam prosto na dział z pieczywem jednego z pobliskich marketów. Rozpiety płasz lekko powiewa za moim krokiem, glowa wysoko w górze, nagle wpadam na jakiegoś Pana. Otrzepałam sie, przeprosiłam i poszłam dalej. Po kilkunastu minutach słysze jak dzwni,obcym dzwonkiem, telefon w mojej torebce. Odbieram i słysze głos neznajomego Pana na którego wpadłam w markecie. Dzisiaj jesteśmy szcześliwym małżeństwem. Nieźle to sobie zaplanował. :D
napisał/a: ninor_92 2007-07-04 16:23
Można powiedzieć,że dzieki mojemu telefonowi znalazłam swojego chłopaka.Wszystko zaczęło się na stadionie u mnie w mieście.Wraz z koleżanka spacerowałyśmy i rozmawiałysmy.Po chwili usiadłysmy na ławce i z torby wyjełam aparat.Ok 15 min. robiłysmy sobie zdjęcie.Nawet nie zauwazyłam,że mój telefon upadł mi na trawe.Po chwili zrobiło się ciemno i zaczął padac deszcz.Z koleżanka poszłysmy do kawiarni gdzie zauwazyłam,ze nie mam telefonu.Szybko pobiegłam "na miejsce zdarzenia".Zobaczyłam,że jakis męzczyzna siedzi tam i ma mój telefon.Pobiegłam do niego i zaczęłam krzyczeć,że ukradł mi telefon.Misiało to wyglądac komicznie;ja cała mokra wydzierałam się na niego.Po chwili wyjaśnił mi wszystko.Ja zawstydzona całym zajściem zaprosiłam go na kawe.I tak jestem z Bartkiem do dzisiaj.
napisał/a: zaneta448 2007-07-04 18:12
Zostałam pewnej nocy sama w domu. Moi rodzice pojechali na zebranie i nie mieli zamiaru wracać wcześniej. Jak to rodzice. Zawsze lubieli być sami i nie obchodziło ich moje dobro,bo samą często zostawiali mnie w domu.
Siedziałam na łóżku i bawiłam się swoim misiem ostatnim prezentem, który dostałam od rodziców prawie 5 lat temu. Nagle zadzwonił telefon. Poszłam odebrać.
- Uciekaj z domu - Powiedział głos w telefonie po czym się rozłączył. Nie wiedziałam co jest grane.Chciałam wyjsć z domu, ale było na dworze ciemno dlatego nie wyszłam. 10minut później ponownie zadzwonił telefon:
- Mówie ci uciekaj z domu- Teraz usłyszałam głos kobiety. Mówiła wolno i spokojnie. Nie wyszłam gdyż wolałam zostać w domu. Niespodziewanie usłyszała jakby ktos wybił szybę. Poszłam zobaczyć do salonu. Szyba była potłuczona i nadywanie leżały kawałki szkła. Na ścianie pisało: ,,Uciekaj z domu!!". Wzięłam płaszcz i wybiegłam. Schowałam się w garażu. Rano gdy rodzice przyjachali nie znaleźli mnie nigdzie. Nie obchodziło ich to ani troche. ... Spałam bezpieczna w garażu..... Rodzice weszli do mojego pokoju. Na lampie zobaczyli wiszącego na stryczku misia.Matka zaczęła płakać. Zadzwonił telefon:
- Tak się dzieje jak traktuje sie własne dziecko jak bydle - Głos urwał się. Rodzice wyjrzeli przez okno. Zobaczyli kobiete, która mnie prowadzi przez podwórko i znika w mroku...

napisał/a: madziaw2310 2007-07-04 18:42
Ja i moja przyjaciółka Aga nie mamy przed sobą żadnych tajemnic; często bywa że ja czytam jej sms-y a ona moje. Pewnego dnia wracałyśmy z pracy i zabrałyśmy 2 dziewczyny z innego działu, które znałyśmy bardziej z widzenia. Aga prowadziła samochód a ja z jedną z nich usiadłam na tyle auta. Leżał telefon więc pomyślałam zobaczę co tam moja Agusia ma nowego. Po pięciu minutach usłyszałam od koleżanki siedzącej obok mnie "dlaczego czytasz moje sms-y"? Okazało się, że mają takie same telefony - myślałam, że spalę się ze wstydu. Zrobiłam się jak buraczek i dosłownie odebrało mi mowę:)
napisał/a: cudowna_asienka 2007-07-04 20:10
Razem z moją przyjaciółką często wpadamy na róóóżne poronione pomysły. Jednym z nich jest ściągnięcie na nasze telefony takiego programu, dzięki któremu możemy łączyć się z innymi telefonami przed Bluetooth i robić ludziom kawały np. na lekcji włączać dzwonki, albo wysyłać jakieś anonimowe wiadomości. No i kiedyś głupawka dopadła nas w bardzo zatłoczonym autobusie. Włączyłyśmy program i na nasze szczęście sporo ludzi było dostępnych (tylko gdy ktoś miał włączony Bluetooth mogłyśmy się z nim połączyć). Wybrałyśmy jeden z numerów i wysłałyśmy mniej więcej taką wiadomość:"Podwinęła się Pani spódnica!" Na nasze nieszczęście osoba do której pisałyśmy stała za nami, nie miała spódnicy, ale postanowiła pociągnąć ten romans. My byłyśmy pewne, że to my wrabiamy, a było na odwrót! Po krótkiej wymianie zdań nasz rozmówca postanowił ukazać nam swe oblicze. Szturchnął przyjaciółkę w ramię i... zaczął się śmiać. Podobno miny miałyśmy nieziemskie. W sumie nic dziwnego skoro tajemniczym nieznajomym z niby to podwiniętą spódnicą okazał się nasz wychowawca... :rolleyes:
napisał/a: ~altesz 2007-07-04 20:24
krzyżówka i wpadka..
Swego czasu pracowałam w lokalnym radiu,gdzie organizowane były konkursy dla radiosłuchaczy. Raz w tygodniu,na antenie rozwiązywana była krzyżówka. Nagrody były równieź atrakcyjne,bowiem parę lat temu nie było jeszcze tylu telefonów co teraz,a właśnie o telefony komórkowe walczyli radiosłuchacze. Oczywiście krzyżówka rozwiązywana była telefonicznie. Każdy słuchacz musiał opowiedzieć na dwa pytania i cierpliwie czekać na losowanie nagrody.
Zatem kolejna krzyżówka na antenie,dzwonią słuchacze,kolejny zawodnik gotowy do odpowiedzi. Na pierwsze pytanie odpowiedział sprawnie. Zadaję drugie pytanie: proszę podać nazwę szklanego naczynia laboratoryjnego. Chwila namysłu i pada odpowiedź- pipetka! No tak, ma pan rację,odpowiadam, ale lepiej gdyby nazwa nie była zdrobnieniem. Proszę podać tak ogólną nazwę bez tego zdrobnienia,podpowiadam. Słyszę w sluchawce westchnienia,sapanie,trochę to trwa więc ośmielam słuchacza. No dobrze pan powiedział tylko w krzyżówce nie ma zdrobnień,zatem leciutka poprawka i na pewno pan sobie poradzi. W słuchawce cisza. Próbuję nadal pomóc; no jak jest pipetka tak jakby mała,to duża jak by się nazywała? P..a! wypalił słuchacz.W studiu zapanowała cisza,a po chwili wszyscy tarzali się ze śmiechu. Ledwo mogłam utrzymać powagę i wykrztusiłam:zostaniemy jednak przy zdrobnieniu.Takiej zabawnej sytuacji już nigdy nie doświadczyłam,choć krzyżówką była rozwiązywana jeszcze przez jakiś czas. A wszystkim tym którzy nadal nie wiedzą o jakie naczynie chodzi,podpowiadam.To nie pipetka,to wcale nie jest p..a,lecz pipeta. No i jeszcze powiem,że pipetka przyniosła szczęście,bowiem telefon wygrał właśnie słuchacz,który tak nas rozbawił.
napisał/a: edgar22 2007-07-04 20:48
Tego dnia był piękny wieczór..piękny zachód słońca...postanowiliśmy zrobić sobie z mężem wystawną oraz romantyczną kolację, świece itp... Poszłam do kuchni, aby wziąć się za przygotowanie smacznego jedzonka :D
Zaczęłam od ugotowania makaronu, następnie zrobiłam pyszny sos do spaghetti no i oczywiście nie zapomnieliśmy o winie. Nagle dostałam ważny telefon. Po rozmowie odłożyłam go i dalej zajęłam się przygotowywaniem kolacji...
Rano budzę się jakby nigdy nic, zbieram się do pracy, a tu niezłe zaskoczenie...NIE MA NIGDZIE TELEFONU!!! obszukałam wszystkie miejsca w których może się znajdować: szafy,łazienka, cały pokój :( nagle mąż woła mnie do kuchni i pyta co robi telefon w ZAMRAżARCE... niestety nie dało się go uratować :o OTO CAłA JA CZYLI GAPA NA CAłEGO