Do rodziców warszawskich uczniów

napisał/a: ~Loja Lemur 2007-09-13 10:18
Piotr Majkowski pisze:

> ale
> chciałbym się odnieść do tego dnia wolnego na opiekę nad dzieckiem.
> Niektórzy traktują to jako jeszcze jeden dzień wolny, jak socjalny bonus
> aby dołożyć sobie dzień do np. długiego weekendu.
> Chyba nie o to chodzi ?
> Mnie jako ojcu głupio było brać takie wolne, ale niektóre moje
> koleżanki, i owszem. Oczywiście opieka nad dzieckiem była "przy okazji".
> :]

Nie wiem. Nie biorę.

LL

--
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych
dzwiekow - niektore przypominaja odglosy
wielorybow i policyjna syrene, inne,
jak u lemura wari, smiech szalenca.*
napisał/a: ~Piotr Majkowski 2007-09-13 10:23
13.09.2007, Loja Lemur napisał(a)

> Celem jest edukacja dziecka a nie zawalanie roboty bo pani ma
> widzimisię. Zdania nie zmienię, przerabiałam równe warianty, więc możesz
> mnie nie przekonywać.

Chyba zbyt emocjonalnie i zbyt osobiście do tego podchodzisz.
Jeśli nie ma możliwości, to nie ma, w końcu wyżej głowy nie podskoczysz.
Chciałem tylko zasugerować, że konflikt z wychowwaczynią jest ryzykowny.
Sposób w jaki odmówisz, może mieć znaczenie.

--
_ Piotr Majkowski
} (Rzym.8,31)
http://msk-system.pl/majkowscy
napisał/a: ~Agnieszka" 2007-09-13 10:28
Użytkownik "Piotr Majkowski" napisał w
wiadomości news:fcargd$7ff$1@news.onet.pl...
> 13.09.2007, Agnieszka napisał(a)
>
>> Dla dobra dziecka i w ramach jego edukacji należy mu pokazywać prawidłowe
>> stosunki społeczne. A prawidłowe stosunki społeczne to ani latanie matki
>> z
>> mordą o każdą jedynkę, ani tańczenie jak się akurat nauczycielce wymyśli.
>> A
>> już organizowanie obcym ludziom ich wolnego czasu (pani ma wziąć dzień
>> wolny
>> na opiekę i pojechać na basen) to nawet przez nauczycielkę tu na grupie
>> zostało skomentowane.
>
> Co do pokazywania "stosunków" to jeszcze IMO za wcześnie ;) ale
> chciałbym się odnieść do tego dnia wolnego na opiekę nad dzieckiem.
> Niektórzy traktują to jako jeszcze jeden dzień wolny, jak socjalny bonus
> aby dołożyć sobie dzień do np. długiego weekendu.
> Chyba nie o to chodzi ?
> Mnie jako ojcu głupio było brać takie wolne, ale niektóre moje
> koleżanki, i owszem. Oczywiście opieka nad dzieckiem była "przy okazji".

Ja tam nie wiem, ja wzięłam na przykład dzień opieki nad dzieckiem, jak
musiałam w trybie ekspresowym wybiec z pracy do córki, która wylądowała w
szpitalu. I dla mnie właśnie do takich, nagłych sytuacji, służy ten dzień, a
nie do jeżdżenia na basen.

Agnieszka
napisał/a: ~Loja Lemur 2007-09-13 10:56
Piotr Majkowski pisze:

>> Celem jest edukacja dziecka a nie zawalanie roboty bo pani ma
>> widzimisię. Zdania nie zmienię, przerabiałam równe warianty, więc możesz
>> mnie nie przekonywać.
>
> Chyba zbyt emocjonalnie i zbyt osobiście do tego podchodzisz.

Bynajmniej. Konkretnie bardzo.

> Jeśli nie ma możliwości, to nie ma, w końcu wyżej głowy nie podskoczysz.

> Chciałem tylko zasugerować, że konflikt z wychowwaczynią jest ryzykowny.

A ja twierdzę, że konflikt ze mną jest ryzykowny ;)

> Sposób w jaki odmówisz, może mieć znaczenie.

"Przykro mi, ale nie mam takiej możliwości. Pracuję." Głupie uwagi
zbywam wzruszeniem ramion. Nie dyskutuję. Po prostu nie i koniec. Jezeli
się rozkręca to z miłym uśmiechem "przepraszam najmocniej, ale spieszę
się, czy są jeszcze jakies sprawy do omówienia?"

LL


--
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych
dzwiekow - niektore przypominaja odglosy
wielorybow i policyjna syrene, inne,
jak u lemura wari, smiech szalenca.*
napisał/a: ~pamana 2007-09-13 11:43

> U nas jest tak ze z dziecmi autobusem jedzie wychowawczyni. I prosila na
> pierwszym zebraniu, w zeszlym roku i teraz tez, zeby za kazdym razem byl
> ktos do pomocy. I my sie sami dogadujemy z rodzicami kto bedzie na basenie,
> kto nie moze itp.


U nas podobnie,na 1 zebraniu wychowawca zapytal czy ktos moglby
pojechac i pomoc ,zglosily sie dobrowolnie 2 mamy.
jesli nie byloby nikogo to wychowawca musi sobie poradzic sam,jak ? nie
wiem .Mam doswiadczenie z basenem i 20 dzieci ,szczegolnie ciezko jest w
okresie zimowym kiedy ubierania jest wiecej a i glowy trzeba dosuszyc,
czesc juz ubrana czesc suszona,spoceni,zniecierpliwieni,glodni.dodatkowo
sa jeszcze inni udzie na basenie wiec jest w co rece wlozyc a nie kazd
dziecko jest zaradne ,zdarzaly sie sytuacjie kiedy zakladali wszytsko
tylko nie majtki

do kogo ma pretensje matka ? wiadomo.

duzo tez zalezy od podejscia do slowa "pomoc" ,osobiscie uwazam ze pomoc
w ubieraniu,skladaniu rzeczy itp to tylko nadzor a nie faktyczne
zakladanie majtek dziecku w szkole podstawowej.to pilonowanie zeby ubalo
wszytsko i zabralo wszytsko plus ew. pomoc w suszeniu
wlosow-przeklenstwo to dlugie grube wlosy i brak szczotki/grzebienia.
A najlepiej jeszcze jak dziecko nie ma czapki

branie wolnego dnia to faktycznie skandal bo nie jest to sytuacja
awaryjna ale szantaze albo ktos jedzie albo dziecko nie jedzie jest
rownie oburzajace.
p.

napisał/a: ~mamqa 2007-09-13 11:49
Agnieszka wrote, On 2007-09-12 17:00:
> No wiem. Ale nic mnie tak w życiu nie wkurza jak konieczność
tłumaczenia
> się i przepraszania, że nie mogę/nie chcę dostosować się do cudzych
> zachcianek...

Wychowawczyni Twojej pociechy może przesadziła z argumentacją, ale może
ma już doświadczenie z rodzicami, którym zawsze pod górkę (stąd argument
o dniu wolnym na opiekę nad dzieckiem).
Przecież powiedziała jasno, że jeśli nie będzie miała do pomocy rodziców
to na basen dzieci nie będą jeździć (nie dziwię się, że potrzebuje
pomocy przy trzydziestce rozbrykanych małolatów)i teraz tylko od Was
zależy czy się dogadacie czy nie.
Nie piszesz nic o tym, że pani zrobiła grafik i kazała się wszystkim po
kolei deklarować kiedy kto może POMÓC.
Pewnie też nie będzie każdego nagabywać, jeśli Wy sami się dogadacie.
Jeśli Ty nie możesz towarzyszyć kolegom Twojego dziecka na basen to
myślę, że za pomoc również TWOJEMU dziecku należałoby się odwdzięczyć,
tak zwyczajnie po ludzku.
Jeśli mama "Jasia" nie pracuje i pomoże Twojemu wysuszyć włosy i zadba o
to, żeby porządnie zapiął kurtkę i naciągnął czapkę w zimie na uszy, to
po prostu WYPADA odwdzięczyć się za taką przysługę.
Może będziesz mogła przyjść na "zabawę andrzejkową" organizowaną późnym
popołudniem, po Twojej pracy, a mama Jasia wtedy zostanie w domu?

Wychowanie dziecka to nie tylko "zwalanie" obowiązku najpierw na
przedszkole, potem szkołę. Rodzice powinni aktywnie uczestniczyć w życiu
szkolnym dzieci. Pomyśl, że Twoje dziecko, jeszcze w tym wieku, będzie
dumne z tego, że jego mama przyszła na basen albo wybrała się na wycieczkę.
agg




napisał/a: ~Loja Lemur 2007-09-13 11:57
mamqa pisze:

> Wychowawczyni Twojej pociechy może przesadziła z argumentacją, ale może
> ma już doświadczenie z rodzicami, którym zawsze pod górkę (stąd argument
> o dniu wolnym na opiekę nad dzieckiem).
> Przecież powiedziała jasno, że jeśli nie będzie miała do pomocy rodziców
> to na basen dzieci nie będą jeździć (nie dziwię się, że potrzebuje
> pomocy przy trzydziestce rozbrykanych małolatów)i teraz tylko od Was
> zależy czy się dogadacie czy nie.

To szkoła ma obowiązek w takim wypadku załatwić opiekę a nie rodzice
(ten basen jest obowiązkowy). Czasy kiedy "palacz powiedział że on nie
zrzuci koksu bo on jest nie od tego" minęły jakiś czas temu.

> Pewnie też nie będzie każdego nagabywać, jeśli Wy sami się dogadacie.
> Jeśli Ty nie możesz towarzyszyć kolegom Twojego dziecka na basen to
> myślę, że za pomoc również TWOJEMU dziecku należałoby się odwdzięczyć,
> tak zwyczajnie po ludzku.

Lizać stopy.

> Jeśli mama "Jasia" nie pracuje i pomoże Twojemu wysuszyć włosy i zadba o
> to, żeby porządnie zapiął kurtkę i naciągnął czapkę w zimie na uszy, to
> po prostu WYPADA odwdzięczyć się za taką przysługę.

Ciasto. Albo nie. Dwa ciasta. A co mi tam.

> Może będziesz mogła przyjść na "zabawę andrzejkową" organizowaną późnym
> popołudniem, po Twojej pracy, a mama Jasia wtedy zostanie w domu?

Nie trawię tego i zasady nie chadzam. Kupa zciociałych mamuś, które
patrzą na mnie wilkiem tylko dlatego, że nie wygladam na 50 lat i mam
pracę, dzięki której mam wymówkę :>. One też by tak chciały, ale mają
wysoko rozbudowane poczucie obowiązku. Ja na szczęście nie. Poza tym nie
lubię cudzych dzieci :)

> Wychowanie dziecka to nie tylko "zwalanie" obowiązku najpierw na
> przedszkole, potem szkołę.

Jest też coś takiego jak dom.

> Rodzice powinni aktywnie uczestniczyć w życiu
> szkolnym dzieci.

Bo?

> Pomyśl, że Twoje dziecko, jeszcze w tym wieku, będzie
> dumne z tego, że jego mama przyszła na basen albo wybrała się na wycieczkę.

Ja nienawidziłam. Zawsze czułam się pilnowana.

LL

--
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych
dzwiekow - niektore przypominaja odglosy
wielorybow i policyjna syrene, inne,
jak u lemura wari, smiech szalenca.*
napisał/a: ~Agnieszka" 2007-09-13 12:05
Użytkownik "mamqa" napisał w wiadomości
Agnieszka wrote, On 2007-09-12 17:00:
> No wiem. Ale nic mnie tak w życiu nie wkurza jak konieczność
tłumaczenia
> się i przepraszania, że nie mogę/nie chcę dostosować się do cudzych
> zachcianek...

Wychowawczyni Twojej pociechy może przesadziła z argumentacją, ale może
ma już doświadczenie z rodzicami, którym zawsze pod górkę (stąd argument
o dniu wolnym na opiekę nad dzieckiem).
Przecież powiedziała jasno, że jeśli nie będzie miała do pomocy rodziców
to na basen dzieci nie będą jeździć (nie dziwię się, że potrzebuje
pomocy przy trzydziestce rozbrykanych małolatów)i teraz tylko od Was
zależy czy się dogadacie czy nie.

-------------------------------------
Dzieci jest 22. A na basen szkoła ma obowiązek dzieci dostarczyć, bo dostała
na to pieniądze. I ma obowiązek zapewnić dzieciom opiekę. Jak to jest
prawnie rozwiązane, nie wiem, ale skoro osoba odpowiedzialna za szkoły
podstawowe w wydziale oświaty tak mówi, to chyba wie co mówi.
Swoją drogą jak ja chodziłam na basen (w przedszkolu), do kina, teatru,
muzeum czy gdzie tam jeszcze (w szkołach) to jakoś rodziców nie trzeba było
do tego angażować, szkoła sobie świetnie dawała radę z organizowaniem
opieki. I właśnie nauczyciele w szczególności powinni wiedzieć, że nie z
każdej pracy można ot tak sobie wyjść, bo akurat ktoś nie potrafi zapewnić
dzieciom opieki, do której jest zobowiązany.
---------------------------------------

Nie piszesz nic o tym, że pani zrobiła grafik i kazała się wszystkim po
kolei deklarować kiedy kto może POMÓC.

-------------------------------------
Owszem, ze słów pani wynikało, że taki grafik zostanie "puszczony" i że
każdy powinien się zapisać. Nie było deklaracji o pomocy. Było wymaganie "ma
być 2 rodziców albo nie jedziemy". I przede wszystkim właśnie ta forma mi
się nie podoba. Bo o tym, że jak ktoś może pomóc, to pomaga, nie mówimy, bo
jest to oczywiste.
-------------------------------------

Pewnie też nie będzie każdego nagabywać, jeśli Wy sami się dogadacie.
Jeśli Ty nie możesz towarzyszyć kolegom Twojego dziecka na basen to
myślę, że za pomoc również TWOJEMU dziecku należałoby się odwdzięczyć,
tak zwyczajnie po ludzku.

----------------------------------
Ale skąd to założenie, że mojemu dziecku trzeba pomagać na basenie? Nawet
jak rodzinnie idziemy na basen to młoda sama się rozbiera, ubiera i suszy.
Ośmiolatki na prawdę nie potrzebują tak drobiazgowej pomocy, jak noworodki.
----------------------------------

Jeśli mama "Jasia" nie pracuje i pomoże Twojemu wysuszyć włosy i zadba o
to, żeby porządnie zapiął kurtkę i naciągnął czapkę w zimie na uszy, to
po prostu WYPADA odwdzięczyć się za taką przysługę.
Może będziesz mogła przyjść na "zabawę andrzejkową" organizowaną późnym
popołudniem, po Twojej pracy, a mama Jasia wtedy zostanie w domu?

----------------------------------
No ale co ma piernik do wiatraka? Dlaczego za każdą pomoc trzeba się
odwdzięczać, dlaczego sprowadzać to do targów, wyliczania kto komu ile?
Przecież chyba oczywiste jest, że chcę uczestniczyć w życiu dziecka i jeżeli
mogę, to bywam na dziecięcych imprezach, pomagam, uczestniczę. Niezależnie
od tego czy mama Jasia była na basenie i czy przyjdzie na andrzejki.
----------------------------------

Wychowanie dziecka to nie tylko "zwalanie" obowiązku najpierw na
przedszkole, potem szkołę. Rodzice powinni aktywnie uczestniczyć w życiu
szkolnym dzieci. Pomyśl, że Twoje dziecko, jeszcze w tym wieku, będzie
dumne z tego, że jego mama przyszła na basen albo wybrała się na wycieczkę.

----------------------------------
Na pewno będzie dumne z tego, że mama nie wykupiła obiadu, bo zamiast
pracować pojechała na basen i nie starczyło do końca miesiąca. Tak,
niektórzy dostają pieniądze za to co wypracują, a nie za to, że im się
należy socjal, urlop i opieka nad dzieckiem.
I nie zarzucaj mi zwalania obowiązków, skoro NIC kompletnie nie wiesz o
mnie, o moich dzieciach i o tym, jak uczestniczę w ich życiu.
---------------------------------

Agnieszka


napisał/a: ~Agnieszka" 2007-09-13 12:10
Użytkownik "Agnieszka" napisał w wiadomości
> ----------------------------------
> Ale skąd to założenie, że mojemu dziecku trzeba pomagać na basenie? Nawet
> jak rodzinnie idziemy na basen to młoda sama się rozbiera, ubiera i suszy.
> Ośmiolatki na prawdę nie potrzebują tak drobiazgowej pomocy, jak
> noworodki.
> ----------------------------------

Naprawdę, zanim ktoś się czepnie

Agnieszka
napisał/a: ~Loja Lemur 2007-09-13 12:26
Agnieszka pisze:

> I nie zarzucaj mi zwalania obowiązków, skoro NIC kompletnie nie wiesz o
> mnie, o moich dzieciach i o tym, jak uczestniczę w ich życiu.

Wyluuuuzuj. Wdeeech - wyyyydech. Wdeeeech - Nikt Ci niczego nie zarzuca
- wyyydech ;)

LL

--
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych
dzwiekow - niektore przypominaja odglosy
wielorybow i policyjna syrene, inne,
jak u lemura wari, smiech szalenca.*
napisał/a: ~Agnieszka" 2007-09-13 12:27
Użytkownik "Loja Lemur" napisał w wiadomości
> Agnieszka pisze:
>
>> I nie zarzucaj mi zwalania obowiązków, skoro NIC kompletnie nie wiesz o
>> mnie, o moich dzieciach i o tym, jak uczestniczę w ich życiu.
>
> Wyluuuuzuj. Wdeeech - wyyyydech. Wdeeeech - Nikt Ci niczego nie zarzuca -
> wyyydech ;)

Powiedział lemur, który się rzucał, jak napisałam, że dzieci wychowuje się
również poprzez dawanie im przykładu w domu

Agnieszka
napisał/a: ~Loja Lemur 2007-09-13 12:39
Agnieszka pisze:

>> Wyluuuuzuj. Wdeeech - wyyyydech. Wdeeeech - Nikt Ci niczego nie
>> zarzuca - wyyydech ;)
>
> Powiedział lemur, który się rzucał, jak napisałam, że dzieci wychowuje
> się również poprzez dawanie im przykładu w domu

Najwidoczniej wtedy jeszcze nie weszłam w fazę lemura ;)

LL

--
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych
dzwiekow - niektore przypominaja odglosy
wielorybow i policyjna syrene, inne,
jak u lemura wari, smiech szalenca.*