Do rodziców warszawskich uczniów

napisał/a: ~Loja Lemur 2007-09-13 15:22
mamqa pisze:
> Loja Lemur wrote, On 2007-09-13 14:20:
>> LOL. Niech zgadnę: nie pracujesz, prawda?
> Jak najbardziej pracuję, od 8:30 do 17. w domu jestem na 18. Mam czas
> żeby porozmawiać z dziećmi, wyjść na spacer i nie zasłaniam się tym, że
> pracuję.

Ja się nie zasłaniam :)
Ja po prostu pracuję :)
I dla dzieci też mam czas. Ale poza szkołą.

LL


--
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych
dzwiekow - niektore przypominaja odglosy
wielorybow i policyjna syrene, inne,
jak u lemura wari, smiech szalenca.*
napisał/a: ~Elżbieta 2007-09-13 15:33
Dnia Thu, 13 Sep 2007 09:43:31 +0200, Agnieszka napisał(a):

> A
> już organizowanie obcym ludziom ich wolnego czasu (pani ma wziąć dzień wolny
> na opiekę i pojechać na basen) to nawet przez nauczycielkę tu na grupie
> zostało skomentowane.

Tak, ale Piotr teraz zdaje się komentuje tekst ciasta nie upiekę. Rozumiem,
że ktoś nie może jechać na basen, ale za to świetnie piecze, a w klasie
jest impreza. To faktycznie na złość pani nie upiecze??

--
Elżbieta
http://picasaweb.google.pl/waruga.e
napisał/a: ~Agnieszka" 2007-09-13 15:36
Użytkownik "mamqa" napisał w wiadomości
Agnieszka wrote, On 2007-09-13 14:21:

Ta wyliczanka umiejętności była taka metaforą: Twoje dziecko też kiedyś
może potrzebować pomocy.

-----------------
Niewątpliwie, ale jak to się ma do wymuszania przez szkołę obecności
rodziców w sytuacjach, w których szkoła ma obowiązek zapewnić dzieciom
opiekę? Bo jakoś nie łapię, co próbujesz osiągnąć.
-----------------

Należałoby = byłoby porządna i mile widziane.

---------------
No z tym "porządna" to przesadziłaś.
Wiem, wiem, nie to chciałaś i każdemu się zdarza

Ale i tak się nie zgadzam. Nadal uważam, że pomaganie nie jest związane z
oczekiwaniem czegokolwiek w zamian. To byłby zwykły handel.
---------------

Ale poczułabyś się wykorzystywana gdybyś pomagała (oczywiście
bezinteresownie) po raz kolejny, a na pierwszą próbę uzyskania pomocy od
innych usłyszałabyś NIE.

---------------
Nie poczułabym. Ale to i tak ma się nijak do problemu, z którym tu
przyszłam.
---------------

Agnieszka, źle mnie zrozumiałaś. Ja Cię nie namawiam do zwolnienia z
pracy i zajęcia się nie swoimi dziećmi. Próbuję tylko wytłumaczyć, że
jeśli rodzice będą solidarni i w miarę możliwości będą aktywnie
uczestniczyć w życiu szkolnym, to skorzystają na tym WASZE dzieci.
Będą chodzić na basen, będą spotykać się w szkole po południu na
imprezach, w których zorganizowanie się zaangażujecie.

---------------
Ale u nas w klasie nie ma problemu z zaangażowaniem rodziców. Niektórzy
wykazują wręcz zbyt duże zaangażowanie czasami. Problem jest w podejściu
szkoły. Metoda "zróbcie albo my umywamy ręce" ma się nijak do tego, co tu
próbujesz zarzucać rodzicom.
---------------

Agnieszka
napisał/a: ~Agnieszka" 2007-09-13 15:39
Użytkownik "Elżbieta" napisał w wiadomości
> Dnia Thu, 13 Sep 2007 09:43:31 +0200, Agnieszka napisał(a):
>
>> A
>> już organizowanie obcym ludziom ich wolnego czasu (pani ma wziąć dzień
>> wolny
>> na opiekę i pojechać na basen) to nawet przez nauczycielkę tu na grupie
>> zostało skomentowane.
>
> Tak, ale Piotr teraz zdaje się komentuje tekst ciasta nie upiekę.
> Rozumiem,
> że ktoś nie może jechać na basen, ale za to świetnie piecze, a w klasie
> jest impreza. To faktycznie na złość pani nie upiecze??

No ale dlaczego na złość? Może faktycznie nie umie, albo po prostu nie ma
ochoty, w szczególności - bo od tego się zaczęła kwestia ciasta - w poczuciu
winy za niepojechanie na basen?

Agnieszka
napisał/a: ~Loja Lemur 2007-09-13 15:41
mamqa pisze:

> będą spotykać się w szkole po południu na
> imprezach, w których zorganizowanie się zaangażujecie.

Rany, jak dla mnie horror :/ Moje same organizują. To sie nazywa "nauka
samodzielności".

> Życzę Ci, żeby znalazły się osoby, które pomogą dzieciakom na basenie.

Przecież pisała, że nie potrzebują?

LL

--
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych
dzwiekow - niektore przypominaja odglosy
wielorybow i policyjna syrene, inne,
jak u lemura wari, smiech szalenca.*
napisał/a: ~Loja Lemur 2007-09-13 16:34
Elżbieta pisze:

> Rozumiem,
> że ktoś nie może jechać na basen, ale za to świetnie piecze, a w klasie
> jest impreza.

Nie. Po prostu gotuję w domu i dla domu. Tylko.

LL

--
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych
dzwiekow - niektore przypominaja odglosy
wielorybow i policyjna syrene, inne,
jak u lemura wari, smiech szalenca.*
napisał/a: ~Hermiona" 2007-09-13 17:43

Użytkownik "Agnieszka" napisał w wiadomości
> Mam takie pytanko.
> Od kilku lat warszawskie szkoły realizują szczytne "cele polityki
> oświatowej" zatwierdzone przez naszych radnych uchwałą blablabla. Jednym z
> tych celów jest nauka pływania w szkołach podstawowych przez rok w 2 lub 3
> klasie SP. Moje pytanie dotyczy opieki podczas wyjść na basen w szkołach,
> które takowego basenu nie mają. Czy rodzice _muszą_ zorganizować opiekę na
> wyjście (u nas 2 osoby do pomocy wychowawczyni) i czy sprawa jest stawiana
> "albo rodzice zorganizują opiekę albo nie jedziemy"? Napiszcie proszę jak
> to u was jest, bo mnie nosi. Zwłaszcza po tekście "przecież macie państwo
> dzień opieki nad dzieckiem, to można wziąć i pojechać".
>
> Agnieszka
Ja nie z Warszawy, ale u nas to funkcjonuje juz od lat.
Na basen dzieci szły ze szkoły z nauczycielami (WF i wychowawca) i wracały
po basenie z nimi do szkoly, chyba, ze to btla ostatnia lekcja i rodzic sie
stawil na basenie po dziecko.

Pozdrawiam
Kasia

napisał/a: ~Elżbieta 2007-09-13 22:24
Dnia Thu, 13 Sep 2007 15:39:27 +0200, Agnieszka napisał(a):

> No ale dlaczego na złość?

Bo jakoś tak mi to wtedy "zabrzmiało".
Chyba wszystko dlatego, że zaczęło się od kategorycznego postawienia sprawy
z basenem- nie ma opieki, nie jedziemy.
Gdyby sytuacja była normalna, grzeczna prośba o pomoc na basenie, to pewnie
znalazłyby się chętne osoby żeby pojechać na basen i inne do ciasta.
--
Elżbieta
http://picasaweb.google.pl/waruga.e
napisał/a: ~Piotr Majkowski 2007-09-14 08:36
13.09.2007, Agnieszka napisał(a)

> Dzieci jest 22. A na basen szkoła ma obowiązek dzieci dostarczyć, bo dostała
> na to pieniądze. I ma obowiązek zapewnić dzieciom opiekę. Jak to jest
> prawnie rozwiązane, nie wiem, ale skoro osoba odpowiedzialna za szkoły
> podstawowe w wydziale oświaty tak mówi, to chyba wie co mówi.

Ustawy i rozporządzenia nie maja "mocy stwórczej". Takie życzeniowe
podejście do rzeczywistości musi prowadzić do rozczarowań.
Życie inaczej wygląda z pozycji ME i klasy w konkretnej szkole.
Zwaleanie obowiązków na szkołę, jest wygodne, lecz prowadzi do
obstrukcji.

> Swoją drogą jak ja chodziłam na basen (w przedszkolu), do kina, teatru,
> muzeum czy gdzie tam jeszcze (w szkołach) to jakoś rodziców nie trzeba było
> do tego angażować, szkoła sobie świetnie dawała radę z organizowaniem
> opieki.

A ja pamietam, że na 37 osób jakie było w mojej klasie (wyż
demograficzny) zawsze były 2 mamy lub babcie. I wtedy też się pracowało,
też nie można było wychodzić, lecz jakoś ludzie to rozumieli.
Widać wyścig szczurów dotyka nawet zachowań wobec szkoły i rodziny.
:>

> I właśnie nauczyciele w szczególności powinni wiedzieć, że nie z
> każdej pracy można ot tak sobie wyjść, bo akurat ktoś nie potrafi zapewnić
> dzieciom opieki, do której jest zobowiązany.

Dodaj jeszcze, że powinni także zrozumieć, że dzień na opiekę to jest
dla rodziców nie dla dzieci. I ze mogę sobie go wykorzystać np. na
wyjście do kina i należy się to jak psu miska.
Powodzenia.

--
_ Piotr Majkowski
} (Rzym.8,31)
http://msk-system.pl/majkowscy
napisał/a: ~Piotr Majkowski 2007-09-14 08:39
13.09.2007, Loja Lemur napisał(a)

> I dla dzieci też mam czas. Ale poza szkołą.

Wyjście na basen jest poza szkołą.
:>
--
_ Piotr Majkowski
} (Rzym.8,31)
http://msk-system.pl/majkowscy
napisał/a: ~Agnieszka" 2007-09-14 08:45
Użytkownik "Piotr Majkowski" napisał w
wiadomości news:fcda5c$dgr$1@news.onet.pl...
>
> Dodaj jeszcze, że powinni także zrozumieć, że dzień na opiekę to jest
> dla rodziców nie dla dzieci. I ze mogę sobie go wykorzystać np. na
> wyjście do kina i należy się to jak psu miska.

Mogę co najwyżej dodać, że nie każdemu się takie fanaberie należą. Mi na
przykład się nie należą. Bo wiesz, ustawy i rozporządzenia nie mają mocy
stwórczej. Takie życzeniowe podejście do życia musi prowadzić do
rozczarowań. Życie inaczej wygląda w pozycji etatowca i osoby, która na
etacie nie pracuje i - co już pisałam - socjal, urlopy i dni opieki nad
dzieckiem się jej nie należą. Ale ze swojego miejsca za biurkiem za stałą
pensję każdego 29 dnia miesiąca łatwo oceniać.

Agnieszka
napisał/a: ~Lolalny Lemur 2007-09-14 09:09
Piotr Majkowski pisze:

>> I dla dzieci też mam czas. Ale poza szkołą.
>
> Wyjście na basen jest poza szkołą.

Jest w ramach zajęć szkolnych.

LL

--
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych
dzwiekow - niektore przypominaja odglosy
wielorybow i policyjna syrene, inne,
jak u lemura wari, smiech szalenca.*