Ikselko.....

napisał/a: ~Ikselka 2012-05-06 15:16
Dnia Sun, 06 May 2012 02:13:30 +0200, Aicha napisał(a):

>>>>> Mam! :
>>>>> https://groups.google.com/forum/?hl=pl&fromgroups#!topic/pl.sci.psychologia/znPLIgy9Kog
>>>>
>>>> Szacun na dzielnicy :) było sporo "głupich cip" ale ta jest kluczowa.
>>>
>>> Stałam się zaczątkiem nowej, świeckiej tradycji :D Bosz, to już 3 lata...
>>
>> Za wiele sobie przypisujesz.
>> http://tiny.pl/hpnxb
>>
>> 3333-)
>
> Nudna jesteś z tym kopypejstem czwarty raz.

To tak na wszelki wypadek, gdybyś nie czytała WSZYSTKICH moich postów, ale
widzę, że nie ma takiej opcji 333-)
napisał/a: ~Ikselka 2012-05-06 15:22
Dnia Sun, 06 May 2012 02:13:46 +0200, Animka napisał(a):

> W dniu 2012-05-06 00:09, Ikselka pisze:
>> Dnia Fri, 04 May 2012 21:36:51 +0200, Animka napisał(a):
>>
>>> W dniu 2012-05-04 20:04, Ikselka pisze:
>>>> Dnia Fri, 04 May 2012 04:43:15 +0200, Animka napisał(a):
>>>>
>>>>> W dniu 2012-05-03 20:31, Ikselka pisze:
>>>>>> Dnia Thu, 03 May 2012 01:06:12 +0200, Animka napisał(a):
>>>>>>
>>>>>>> W dniu 2012-05-02 22:24, Ikselka pisze:
>>>>>>>> Nie ma mowy o błędzie - błąd robi się pisząc coś nieumyślnie
>>>>>>>> nieprawidłowo. Ja świadomie piszę jak piszę i pisać tak będę.
>>>>>>>> Reszta jak wyżej.
>>>>>>>
>>>>>>> Pracowałam w szlole. Dyrektor - matematyk odwalił pisemko do
>>>>>>> przepisania. Zamiast narzedzia napisał nażędzia czy cos w tym stylu.
>>>>>>> Pośmiałam sie z niego i on sie pośmiał.
>>>>>>> Popatrzcie jakie byli wali Komorowski i dajcie sobie spokój z docinkami.
>>>>>>
>>>>>> Animko, dajmy ludziom trochę radości - WRESZCIE mogą się do czegoś
>>>>>> przyczepić
>>>>>
>>>>> Nie potrafią gotować to Ci docinają w innych detalach.
>>>>
>>>> Potrafią, potrafią - i tym bardziej się dziwię temu zbiorowemu "huzia na
>>>> Józia". Zupełnie jakby te osoby chciały sobie coś zrekompensować, pytanie
>>>> tylko, co?
>>>>
>>>
>>> Ludzie maja różne kłopoty i muszą to jakoś wywalić z siebie napadając
>>> "na poczciwą owieczkę"
>>
>> Z tą "poczciwą owieczką" jesteś zbyt dla mnie łaskawa, ale dziękuję za
>> dobre chęci - mam z poczciwą owieczką tyle wspólnego, co w piekarniku
>>
>>> Wtedy są ustatysfakcjonowani, podbudowani. Ja
>>> kiedyś jak miałam jakieś kłopoty to zostawiałam je w domu, a poza domem
>>> nikt się nie kapnął, bo byłam wesoła i nie jędza.
>>
>> Taka właśnie byłam, kiedy przeżywałam najgorsze dni w moim życiu - długo
>> można o tym mówić. Jednak moja duma oraz źle (tak, źle) pojmowany szacunek
>> dla ludzkiego czasu, zaangażowania itp nie pozwalały mi na pokazywanie po
>> sobie wtedy, że w środku prawie umarłam. Nie chciałam nikogo obciążać
>> swoimi problemami.
>> Wyszłam z nich tak, ze dziś nikt chyba nie uwierzyłby, co przeżyłam - i to
>> było moje ogromne zwycięstwo, ponadto dziś wiem, na co mnie stać w ciężkiej
>> sytuacji - ta świadomość bardzo mnie wzmacnia.
>>
>>> Teraz mi się znowu
>>> charakter zmienił i wszystkie swoje bolączki opowiadam. I to jest złe,
>>> bo ludzie własnie lgna do tych co nie mają kłopotów.
>>
>> Każdy ma kłopoty. Tylko nie wszyscy o nich mówią - właśnie z obawy, że się
>> ludzie odsuną. Generalnie ludzie odsuwają się od chorych, biednych i z
>> kłopotami. Paskudne. Dlatego prawdziwe jest (niestety) przysłowie
>> "Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie".
>> Tyle że takich jest bardzo mało - przeciętni ludzie BOJĄ się, że mogliby
>> zostać postawieni przed koniecznością pomocy komuś potrzebującemu, choć
>> sami owszem, chcieliby mieć możliwość skorzystania z czyjejś pomocy w razie
>> potrzeby. Cóż, poniewaz jednak nie są skorzy do niej, poprzestają na
>> zastępnikach - wolą mieć setki "przyjaciół", którym nie trzeba pomagać, ale
>> wiadomo, że i oni nie pomogą. Pojęcie "przyjaciel" zdeprecjonowało się do
>> tego, co kiedyś kryło się w słowie "znajomy".
>> Ja mam kilkoro (dokładnie sześcioro - wliczając w to męża i córki, jak
>> najbardziej) prawdziwych przyjaciół, na których wiem, że mogę liczyć zawsze
>> i oni na mnie; znajomych (w tym właściwym sensie) mam mnóstwo i nie mam
>> zbyt wielkich wymagań w stosunku do nich ani nie stwarzam im powodów do
>> zbyt wielkich oczekiwań wobec mnie.
>> Słowo "przyjaciel" ma dla mnie ogromną wartość, nie obdarzam nim ludzi tak
>> sobie.
>
> Też się jakiś czas temu kogo traktować jak przyjaciela a kogo nie.
> Jedna bziągwa w bloku (pracowała kiedyś w MON-ie) przyłaziła ciągle do
> mnie, mnie zapraszała, działała mi na nerwy, ale, że była przystojna i
> elegancka to ją wysłałam na wesele swojej siostry (hajtała (czy
> chajtała?) sie ze szwedem) jako towarzyszkę mojego brata, Jak tam szli
> to mu powiedziała: jak się upijesz to cię zostawię. On hest honorowy i
> gentelmen, ale tak sie wkurzyl, że na weselu ani razu z nią nie
> zatańczył, tańczył z innymi babkami. On się nie upija. A ona miała potem
> co na niego gadać. No i wstydziłam się potem za brata, że zrobił jej
> taki obciach. A ona jest teraz w Radzie Domu, sąsiadów ma gdzieś tylko
> trzyma sztamę ze swoją zgraną paczką z tej Rady Domu i za przeproszeniem
> teraz wyżej sra ni z dupę ma. Zadzwoniłam dzisiaj do niej, żeby zapytać
> o jakies pisemko z administracji to ta chamica mnie pyta: co chcesz? To
> jej odpowiedziałam: NIC, tylko chcę zapytać kto mi wrzucił do skrzynki
> pisemko z administracji i to w dniu pogrzebu Twojego kolesia, naszego
> dozorcy z bloku. Potwierdzenia salda na koniec marca (miałam nadpłatę)
> to mi do skrzynki nie wrzucili, ale wrzucili w kwietniu, że mam 44 zł.
> niedopłaty do czynszu plus odsetki 25 zł.
> W poniedziałek sie do tej administrcji wybiorę. Wcześniej nie mogłam, bo
> oni przecież zrobili sobie długi weekend. Paniusia , którą jest obecnie
> w tej Radzie Blokowej powiedziała, że nie wie kto wrzucił i powiedziała,
> że nie ma już czasu bo ma gościa. Hahaha. To jej powiedziałam: baw sie
> dobrze z tym "gościem". Dobranoc.
> Wylazł z ludzi jakiś parszywy komunizm, tego nawet w komuniźmie nie było.

To się nazywa spsienie. Komunizm to bedłka w porównaniu z tym.

> Znowu sie rozpisałam

iNNI MOGĄ, TO MY NIE?

>
>>> Trochę nie na temat napisałam, sorry.
>>
>> Temat bardzo ważny, bardzo. Najlepiej rozmawia się w kuchni - będąc
>> zaproszonym do kuchni jest jakby zaproszonym do ogniska, dopuszczonym tym
>> samym do wielkiej bliskości i to własnie wtedy są dobre chęci do
>> zrozumienia wzajemnego.
>
> Ja znajomych przyjmuję w pokoju, bo w kuchni ciasno.

Pewnie, że jak kuchnia mała, to nie ma rady, ale na pewno pokoik masz miły
i przytulny i każdy się u Ciebie dobrze czuje.

> Jeszcze nawet
> pralka tam musi stać. Ale ostatnio wolę wyjść z domu, bo nie lubię gadać
> o dupie maryni,czyli gadać aby tylko gadać i tracić czas.. W domu zawsze
> jest coś do roboty, chce się poczytać wiadomości w internecie np.

Otóż to, otóż to, Pani droga
napisał/a: ~Ikselka 2012-05-06 15:22
Dnia Sun, 06 May 2012 02:14:53 +0200, Animka napisał(a):

> W dniu 2012-05-05 21:02, Feahisim pisze:
>> Użytkownik "Animka" napisał w wiadomości grup
>> dyskusyjnych:jo1k2s$kj7$3@node2.news.atman.pl...
>>
>>> Gdyby nie ona to ta grupa by chyba nie istniała.
>>
>> Przecież to pospolite kłamstwo.
>
> No jesteś jeszcze Ty

He he
napisał/a: ~Ikselka 2012-05-06 15:55
Dnia Sun, 06 May 2012 02:19:37 +0200, Animka napisał(a):

> W dniu 2012-05-05 21:40, margaretha pisze:
>> W dniu 2012-05-04 21:30, Animka pisze:
>>
>>> Nie wiem dlaczego tak na Ikselke najeżdżacie. To jest bardzo uczynna i
>>> wspaniała dziewczyna. Gdyby nie ona to ta grupa by chyba nie istniała.
>>
>> Ta grupa istniała na długo wcześniej niż się pojawili Ikselka,
>> Dzdzownica czy Panslavista i miała się całkiem dobrze. Jak nie wierzysz
>> zapytaj Bbjk.
>
> OK. Dalej czekam na przepis przyrządzenia dobrych flaczków.

Flaki do gotowania kupuję surowe, niekrojone (krojonych nigdy, bo za zawsze
są za grubo pokrojone i ze "śmieciami" czyli ściemnieniami i przerostami
tłuszczowymi, które mam szansę odrzucić przy osobistym krojeniu), w
przezroczystych prostokątnych paczkach ze sztywnej folii, w Makro. Bywają
tam głównie przed świętami, ale i zbyt często ich nie gotuję, żeby się nie
znudziły, są bowiem jednym z ważnych punktów w świątecznym menu.
No więc flaki - ok. kilograma, paczka. Wybieram paczkę taką, aby były w
niej białe, bez czarnych i ciemnych miejsc, najchętniej te "frędzelkowate"
jak gruba tkanina frotte. Książki (tzn te flaki falbaniaste) niezbyt lubię
potem kroić.
Oprócz tego potrzebne jest mięso wołowe jak na porządny rosół - vide wątek
jerzy.n'a o rosole
Rosołek się gotuje, esencjonalny i pachnący, a ja kroję flaki na szerokie
pasy (szerokość taka, aby byla długością przyszłych finalnych flaczków,
najlepiej ok. 10cm, w gotowaniu skurczą się do 7-8cm).
Te pasy zalewam w garnku zimną wodą i zagotowuję. Wodę odlewam i powtarzam
to samo jeszcze dwa razy.
Po tych trzech sparzeniach wlewam wreszcie wodę, w której flaki ugotują się
do całkowitej miękkości. Gotują się więc, bez soli i przypraw, oczywiście
po przykryciem, ładnych parę godzin, do momentu aż można na talerzyku
ukroić kawałeczek widelcem bez większej siły. Wtedy flaki odcedzam i szybko
studzę, najlepiej zalewajac w tym samym garnku zimną wodą. Wodę w miarę
szybko odlewam, flaki dokładnie osączam na durszlaku.
Rosół gotowy, więc go od razu odcedzam z wszystkich farfocli, warzyw i
mięsa, tylko marchewka (posiekana) wraca do niego. Z mięsa można zrobić
pulpeciki i obgotować w rosole, włożyć potem do gotowych flaków.
Pasy flaków kroję cienko, tak aby powstały równe paseczki o szer. 4-5mm.
Trochę czasu to zajmuje, no i dla efektywnej pracy trzeba mieć naprawdę
ostry nóż. Nooo, teraz mam pikutek, ale trzeba z nim naprawdę ostrożnie!

Flaki pokrojone, wrzucam je więc do rosołu, z dodatkową cebulą, liśćmi
laurowymi, zielem angielskim, papryką słodką i nieco ostrej do smaku i dla
koloru. Dodaję 1-2 kostki rosołu z kury Knorr'a (to wyjątek, jakoś mi
smakują lepiej wtedy), po rozpuszczeniu kostek dosalam, po czym gotuję aż
całość się "przegryzie" tj. flaki zaczną się jakby rozpływać w rosole. Pod
koniec dodaję pieprz, gałkę muszkatołową (koniecznie! - ma być wyraźnie
wyczuwalna w potrawie), nieco imbiru i czosnku, sporo majeranku pod sam
koniec, jakieś 5 minut przed zakończeniem gotowania odstawiam z ognia i
dodaję niedużo złotej(!) zasmażki (mąka zasmażona na sucho, na złoto, do
niej smalec dla rozrzedzenia, najlepiej taki ze skwarkami ze słoniny,
podsmażyć razem aż pokażą się bąbelki), mieszając. Krótko zagotowuję całość
i to wszystko


napisał/a: ~margaretha 2012-05-06 18:29
W dniu 2012-05-06 00:50, Ikselka pisze:
> Dnia Sat, 05 May 2012 21:40:46 +0200, margaretha napisał(a):
>
>> (...) Jak nie wierzysz
>> zapytaj Bbjk.
>
> Czy to jakieś góró jest?
>

BBjk to osoba, która zna grupę prawie od początku, więc wie jak wtedy
było. Może i nie jest guru ale ma dużą wiedzę i chętnie się nią dzieli.

--
MM
napisał/a: ~Ikselka 2012-05-06 18:31
Dnia Sun, 06 May 2012 18:29:53 +0200, margaretha napisał(a):

> W dniu 2012-05-06 00:50, Ikselka pisze:
>> Dnia Sat, 05 May 2012 21:40:46 +0200, margaretha napisał(a):
>>
>>> (...) Jak nie wierzysz
>>> zapytaj Bbjk.
>>
>> Czy to jakieś góró jest?
>>
>
> BBjk to osoba, która zna grupę prawie od początku, więc wie jak wtedy
> było.

Wszystko płynie. Chyba nie oczekujesz, że się nie zestarzejesz - tak samo
zmienia się wszystko inne

> Może i nie jest guru ale ma dużą wiedzę i chętnie się nią dzieli.

O, to tak jak ja
napisał/a: ~margaretha 2012-05-06 18:32
W dniu 2012-05-06 01:01, Aicha pisze:
> W dniu 2012-05-05 22:18, margaretha pisze:
>
>>> Mam! :
>>> https://groups.google.com/forum/?hl=pl&fromgroups#!topic/pl.sci.psychologia/znPLIgy9Kog
>>>
>>
>> Szacun na dzielnicy :) było sporo "głupich cip" ale ta jest kluczowa.
>
> Stałam się zaczątkiem nowej, świeckiej tradycji :D Bosz, to już 3 lata...
>
będziemy Cie czcili, jako pierwszą złą kobietę :)

--
MM
napisał/a: ~Bbjk 2012-05-06 18:36
W dniu 2012-05-06 18:31, Ikselka pisze:

>> Może i nie jest guru ale ma dużą wiedzę i chętnie się nią dzieli.
>
> O, to tak jak ja

Całkiem inaczej.
--
B.
napisał/a: ~Ikselka 2012-05-06 18:43
Dnia Sun, 06 May 2012 18:36:40 +0200, Bbjk napisał(a):

> W dniu 2012-05-06 18:31, Ikselka pisze:
>
>>> Może i nie jest guru ale ma dużą wiedzę i chętnie się nią dzieli.
>>
>> O, to tak jak ja
>
> Całkiem inaczej.

Nikt nie jest całkiem oryginalny - Ty też nie.
napisał/a: ~margaretha 2012-05-06 18:48
W dniu 2012-05-06 10:42, Bbjk pisze:

>
> Zgłaszam się wywołana, potwierdzam, było świetnie, teraz to banalna
> mizeria. Działo się coś ciągle, było zabawnie i inspirująco. Szczególnie
> miło wspominam Krysię starannie opakowaną, Bożenkę z Wilna, Kruszynę,
> encyklopedystę Władka Łosia, no i dżdżownicę. Ze ''starych'' zagląda tu
> chyba jeszcze Waldek Krzok, "bułka paryska", czasem Bożenka,
> sporadycznie Bożena.
> Z niektórymi osobami z tamtych czasów kontaktujemy się pisemnie i
> osobiście, ale już nie na tematy spożywcze, jedynie czasem wspominamy
> grupę kuchenną z tamtych lat.
>
> A tak wyglądała ekipa pl.rec.kuchni sprzed kilku lat :)
> http://kuchenna.host.sk/pliki/galeria.html

Mechcia jeszcze była i Cafe Za Słupem :)

Fajne to były czasy bo od tej grupy zaczynałam moją przygodę z newsami.

--
MM kiedyś Nea
napisał/a: ~Bbjk 2012-05-06 18:48
W dniu 2012-05-06 18:29, margaretha pisze:
> która zna grupę prawie od początku, więc wie jak wtedy
> było.

Były wojenki i wojny, zażarte dyskusje, ale na tematy kuchenne. Nie było
raczej gaworzenia o częściach ciała Maryni, a jeśli ktoś próbował, to
szybko był przywoływany do porządku. Stosowano się do netetykiety (kto
teraz wie, co to takiego). Dyskutowano w dużej mierze merytorycznie, a
plotkarskie bajędy i adpersony jeśli się zdarzały, to nieczęsto i
szybko piętnowano je.

Dzielono się doświadczeniem, a nie rzucano linkami na chybił trafił,
zresztą i mniej było tych linków. Nie było "politykowania", pewne
zachowania nie uchodziły.
Były hity w rodzaju ciastek Kruszyny, czy pierniczków pana Pazio.

Bożenko, zgadzasz się z tym?
--
B.
napisał/a: ~Bbjk 2012-05-06 18:52
W dniu 2012-05-06 18:43, Ikselka pisze:

>>> O, to tak jak ja
>>
>> Całkiem inaczej.
>
> Nikt nie jest całkiem oryginalny - Ty też nie.

Oczywiście, że nie jestem.
Możesz uznać, że to Ty jesteś ;)
--
B.