maz przy porodzie

napisał/a: agnieszka_su1 2007-10-24 19:59
jarjarbinks napisal(a):Mój mąż też był ze mną przy porodzie przez prawie 13 godzin. Był strasznie zmęczony, ale tak wytrwały. Byłam bardzo szczęśliwa... Mężczyzna przy porodzie to prawdziwy skarb :*


jarjarbinks masz 100% rację - facet przy porodzie to prawdziwy skarb. Wiem to, bo mi tego skarbu zabrakło. Trochę w tym mojej winy, bo nie nalegałam. Byłam taaaaaka odważna, bo nie wiedziałam co mnie czeka. Nie można rodzić w samotności!!! Nie można tego bólu przeżywać w osamotnieniu!!! To tak ważna chwila, że trzeba być razem. W końcu obiecujemy sobie - w zdrowiu i chorobie.... Brak męża przy moim porodzie był początkiem końca. Teraz jestem po rozwodzie...
Pozdr.
dotty
napisał/a: dotty 2007-10-29 14:08
Mój mężczyzna był przy porodzie, a po nim przez 1,5 godz trzymał Olaśa na rękach kiedy mnie zszywano. Był bardzo pomocny i opanowany, nie wiem jak bym sobie bez niego poradziła:) Przez to zdarzenie do dziś jestem mu wdzięczna:)
napisał/a: Marcel07 2007-10-31 16:28
Zgadzam się w 100% z ddotty .Mój męzczyzna był ze mną cały czas.Gdy poszłam do szpitala w niedzielę po odejściu wód to urodziłam dopiero w nocy z poniedzialku na wtorek. Byłam cały czas podłączona do kroplówki bo wywoływali mi skurcze a potem drugi dzień czekaliśmy na rozwarcie.A gdy już szykowali mnie do cesarki to się otworzyłam i urodziłam w 40min.Przez ten cały czas Marcin był przy mnie(mielismy swoją porodówkę ,z łazienką ,i drugim pokojem)na noc przywieżli łozko dla tatusia.Był m bardzo pomocny bez niego bym zwariowała.gdy rodziłam położna trzymała mnie za jedną nogę a on za drugą!!!!Relacjonował mi wszystko co się dzieje.Ale mój dzielny twardziel gdy Marcel leżał już na mnie to płakał ze szczęścia jak dziecko.Jestem mu bardzo wdzięczna.
Kochajaca osoba w takiej chwili to skarb.
napisał/a: gosia2419 2007-11-01 21:44
moj maz tez caly czas byl przy mnie;odkad zaczely sie skorcze nawet na chwile mnie nie opuscil;byl kiedy rodzilam i to on trzymal dzidzie w ramionach jako pierwszy(kiedy byla juz ubrana)bardzo mi pomogl w tym wszystkim
napisał/a: mamaXirma 2007-11-05 21:05
Kiedy byłam w ciąży z pierwszym dzieckiem, mąż mój bał się nawet rozmowy o toważyszeniu mi przy narodzinach upragnionego synka.Przyszedł jednak czas gdy brzuch był na tyle duży, że napomknęłam w toważystwie przyjacół,że mój mąż się zgodził na poród rodzinny. Lekko zdębiał, ale nie zaprzeczył. I tak się zaczął horror we dwoje, ponieważ poród był bardzo ciężki. Masaże pleców i czułe słówka niesamowicie pomogły. Gdyby nie on załamałabym się psychicznie i nigdy nie wybaczyłabym mu nieobecności. Juz po trójce dzieci przyznaje, że to najszczęsliwsze dni w jego życiu.
napisał/a: lachkasia 2007-11-05 22:14
Ja niestety nie mogłam cieszyć się obecnością męża przy porodzie. Na początku chciałam aby był przy mnie, ale dobrze ze zmieniłam zdanie. Poród był bardzo ciężki, po sześciu godzinach pod kroplówką zrobiono mi cesarkę. Ciężko mi było samej, ale miałam dobre położne. Mąż czekał na korytarzu i miotał się z kąta w kąt, ale nie miał tyle odwagi żeby mi towarzyszyć. Szanuję jego decyzję.
Pozdrawiam
Monika1984r
napisał/a: Monika1984r 2007-11-08 22:32
Ja jak rodzilam to byl przy mnie maz bardzo mi pomogl. Ja na sali przed porodowej przelezalam az 2 tyg i w dniu porodu lekarka zalozyla mi folej i po paru minutach odeszly mi wody i podlaczono mnie do kroplowki to tez musialy przerwac bo mojej malutkiej zaczelo slabiej serce bic i znowu godzinna przerwa potem moj stan zdrowia sie pogorszyl tak apropo jestem chora na serce wiec maz dobrze ze byl to zawolal lekarza a potem powiedzieli mezowi albo rodze albo cesarka i przyszedl i mi powiedzial o tym postanowilam rodzic naturalnie i urodzilam.Polozna powiedziala ze to sukces ze dalam rade poniewaz bylo ze mna zle. Ale mam swoje sloneczko ważylo 4100 Pozdrawiam
napisał/a: spawacz111 2007-11-09 01:13
Nie wiem po co wam faceci przy porodzie, nie wiedzą co mają robic, glaszczą, drapią, masują nie tą część ciała co potrzeba, jak przychodzi do czego to płaczą i takie tam
dotty
napisał/a: dotty 2007-11-09 01:31
spawacz111 napisal(a):Nie wiem po co wam faceci przy porodzie, nie wiedzą co mają robic, glaszczą, drapią, masują nie tą część ciała co potrzeba, jak przychodzi do czego to płaczą i takie tam

Ale są...I nie ważne czy pomagają, czy przeszkadzają...Liczy się to, że są. Wiesz, kiedy kobieta rodzi chciałaby aby był przy niej jej mężczyzna- ojciec dziecka. W czasie porodu, kobieta chciałaby nie czuć się osamotniona w tym wszystkim i chciałaby wiedzieć, że ktoś stoi z boku i ją wspiera w tak trudnej chwili.
Z resztą, przyjście na świat dziecka jest ważną chwilą dla obojga rodziców...
napisał/a: ~muszynka 2007-11-15 18:48
napisal(a):

moj tez byl.od poczatku ciazy byl przeciw,ale gdy tylko zaczely sie skurcze nie opuscil mnie na krok.przecinal pepowine i wogole byl dzielny! zadowolony ... moze dlategoze mialam lekki porod
napisał/a: kamilazhanau 2007-12-27 19:20
Witam wszystkie mamusie z doswiadczeniem! ja jestem w 5 miesiacu i moj maz tez mnie zapewnia i nie rezygnuje ze on bardzo chce byc przy porodzie to bedzie nasze 1 baby,moze ja mu tez wybije z glowy zeby sie ze mna nie wybieral na ta porodowke?sex dla nas jest czyms fajnym,relaksujacym,milascia,cieploscia i bylo by ciezko jak by mu sie odwidzialo.pozdrawiam
dotty
napisał/a: dotty 2007-12-28 15:33
kamila napisal(a):Witam wszystkie mamusie z doswiadczeniem! ja jestem w 5 miesiacu i moj maz tez mnie zapewnia i nie rezygnuje ze on bardzo chce byc przy porodzie to bedzie nasze 1 baby,moze ja mu tez wybije z glowy zeby sie ze mna nie wybieral na ta porodowke?sex dla nas jest czyms fajnym,relaksujacym,milascia,cieploscia i bylo by ciezko jak by mu sie odwidzialo.pozdrawiam

No ja niestety nie mogę Ci pomóc w kwestii odciągnięcia męża od decyzji porodu rodzinnego gdyż ja jestem za tego typu porodem. Mój mąż uczestniczył przy porodzie naszego synka i ani przez chwilę tego nie żałuję. P. był bardzo pomocny i podtrzymywał mnie na duchu...On jest tak samo rodzicem jak ja, a uczestnicząc w porodzie chyba czuje się bardziej związany z dzidzią...w końcu to on przecinał pempowinę:)
Jeśli miałabym jeszcze raz zdecydować się na poród rodzinny lib też nie, to bez wachania zgodziłabym się na to pierwsze...