Od kiedy parówki?

napisał/a: jozefinkaz 2009-08-04 10:23
ja tez nie rozumiem po co się tak spieszy niektórym do parówek..
nie trzeba od razu kupować ekologicznego jedzenia, bo faktycznie jest drogie, ale zamiast parówy, można kupić jakiś mięso i samemu je przyrządzić..
Z tymi życzeniami co do jadłospisu dziecka to w przedszkolu raczej jest różnie, bo matka sobie może życzyć tego i tamtego, ale nie zmienią jadłospisu specjalnie dla jednego dziecka, a poza tym weźmy pod uwagę co będzie czuło dziecko, które widzi że inne dzieci mają na talerzu tą parówę a ono nie, pomijając już fakt, że w wielu przedszkolach jeszcze podaje się kanapki na dużym talerzu żeby dzieci same się częstowały a nie serwuje wyporcjowane pod nos jak w restauracji :)
Ja generalnie parówek nie wprowadzam, sami tego nie jemy więc nasza mała też tego nie dostanie
Poza tym nie ma różnicy czy to parówa firmowa czy nie, i tak robiona jest z ostatnich odpadów..
Wiadomo że dziecko od niej nie umrze, ale nic ona ze sobą nie wniesie pożytecznego
napisał/a: Aniinka 2009-08-04 12:50
powalają mnie argumenty, że moje dziecko je i żyje...rzeczywiście ambitne podejście ważne żeby jadło pożywienie, które go dzisiaj nie zabije hehe

patrzcie bardziej długofalowo, zastanówcie się czy ten parówkowy syf zaserwowany niemowlęciu rzeczywiście jest dla niego wskazany i czy kiedyś nie odbije sie to na jego zdrowiu.

a co do cen: firmowe parówki które są tu rozgrzeszane są drogie w tej samej cenie kupić można całkiem fajne mięsko i przyrządzić je w domu wedle uznania, zachowa wartości odżywcze, nie będzie miało konserwantów i będzie smaczne, ale nie dlatego że zawiera w sobie tony ulepszaczy smaku. tłumaczenie że to kosztuje majatek to bzdura, niektórym się po prostu nie chce i tyle, wygodniej jest iść do sklepu i mieć w lodówce zawsze coś na szybko...
napisał/a: Aniinka 2009-08-04 12:53
coś o parówach...


Co jemy w popularnych i tanich wędlinach? Na prośbę "Gazety Poznańskiej" specjaliści odpowiadają: szpik, chrząstki, dużo tłuszczu i chemii oraz... śladowe ilości mięsa. Parówek, traktowanych powszechnie jako dietetyczna żywność, eksperci nie daliby swoim dzieciom.

Cena mówi wszystko - stwierdza prof. Włodzimierz Dolata, dyrektor Instytutu Technologii Mięsa AR w Poznaniu, który oficjalnie przyznaje: - Parówka, w której jest 35-40 proc. tłuszczu i dużo soli nie powinna być podawana małym dzieciom. A takie kupujemy i karmimy nimi niemowlęta!

Studenci i ich akademiccy nauczyciele w uczelnianym laboratorium badają wędliny przynoszone ze sklepów. Kosztowna i długa procedura pozwala rozłożyć na czynniki pierwsze także to, co wypełnia naturalne jelito "parówki delikatesowej". Zwykle znajduje się w niej "mięso mechaniczne odkostnione".

- Dzisiaj można parówkę nazwać jak się chce, bo nie regulują tego polskie przepisy, które ograniczają się jedynie do określenia poziomu białka, tłuszczu i soli, mówi poznański profesor. Reszta należy do maszyny, która rozdrobni mięso na miazgę podobną do budyniu. Wysysa z kości wszystkie soki łącznie ze szpikiem i oskrobuje kość z każdej odrobiny przypominającej chrząstkę. Takiej obróbce poddaje się kości dużych zwierząt i drobiu.

- Kogo stać na tę technologię, może tanio robić parówki i parówkową - zapewnia jeden z rzeźników, który opowiada, iż uzyskanie odkostnionej masy to dopiero połowa sukcesu: - Do niej leje się wiadrami środki poprawiające smak, zapach, konsystencję. O rzeźniku coraz częściej mówi się dzisiaj "chemik". Musi dużo wiedzieć, jak z niczego zrobić coś.

- Mieliśmy najbardziej restrykcyjne przepisy dotyczące wędlin, ale popsuła je UE, opowiada prof. Włodzimierz Dolata i podaje przykład fosforanów, których można było dodawać 1500 mg na 1 kg szynki. Obecnie dozwolonych jest 5 000 mg na kilogram! Fosforany mają cudowne właściwości wiązania wody, poprawiają też konsystencję. Słoje z majerankiem, czosnkiem i pieprzem zastępują butelki i kanistry z aromatami, smakami i barwnikami. Parówek nie wędzi się, jak dawniej bywało, bo dym zastąpił płyn. - To wszystko jest wyrażone ceną, mówi profesor i dodaje, że tylko fachowiec wyczuje, co tak naprawdę siedzi w parówce i parówkowej.
teks pochodzi z o2.pl
napisał/a: emila3000 2009-08-04 13:20
aninka az mi sie w zoladku przewrocilam jak to przeczytalam... nie wiedzilam ze to az jest taki syfiaste.... ;/ dobrze ze jestem wege a parowke ostatnio jadlam 15 lat temu... ;p ale moja mamusia kochna jak bylam mala to tylko parowkami mnie pasla.... ;/ i z nadwaga do dzisiaj walcze....
napisał/a: Aniinka 2009-08-04 17:46
dużo się mówi, że tanie mięsopodobne wyroby to syf, ale ludzie nie przyjmują tego do wiadomości... prawie tak jak palacze hehe oni też mówią, że trucizn pełno w powietrzu i fajeczka czy też pięć na dzień nie zaszkodzi
napisał/a: emila3000 2009-08-04 18:00
to moze pasztetowa dac... ? czyms sie to rozni od parowki... ? :D
napisał/a: pawimi 2009-08-04 19:39
obawiam sie ze pasztetowa ma zblizony sklad chemiczny:D a o parowkach to tutaj dopiero bylo ...sama pisalam ze zawieraja nitraty i sorbian potasu w sporej ilosci...jak ktos chce zabawic sie w eksperymenty chemiczne na wlasnym dziecku to dlaczego nie?
napisał/a: jozefinkaz 2009-08-04 19:39
nazwą to na bank :)
nitus
napisał/a: nitus 2009-08-04 20:41
Ale dyskusja rozwżała, jednak chyba poczekam jeszcze z parówkami a mysłałam, że cielęce lub indycze to takie nawet ok.
Dzięki za wasze opinie.
A co sądzicie o serkach topionych i wędlinie? Daję małej czasem chlebek z serkiem topionym lub wędliną typu szynka lub schab.
napisał/a: pawimi 2009-08-04 20:45
schab jest OK, oczywiscie pieczony mam na mysli, szynka - wedzona juz mniej zdrowy wybor aczkolwiek w malej ilosci i z pewnego zrodla mozesz podac od czasu do czasu, natomiast ten serek topiony bym sobie raczej darowala....
napisał/a: emila3000 2009-08-04 20:47
serki topione to to samo co parowki... wrzaca tam sie wszystkie odpadki serowe.... do tego mnostwo chemii, soli i ulepszaczy smaku....

wedliny tez nie sa najlepsze... tez pelno chemii, soli, sztucznych supstancji do peklowania, czegos co zatrzymuje wode w srodku, zeby szynka byla wilgotna i ciezka....

najlepiej jak masz kogos na wsi, kto sam robi wedliny...

a dla dzieci najlepiej kupic miesko, wrzucic do rekawa czy naczynia zaroodpornego, posypac przyprawami... i upiec...
napisał/a: Aniinka 2009-08-04 21:29
no właśnie serek topiony... też badziewie niestety:(
co do wędlin, zależy jakie wędliny, ja jeślu już kupuję to zawsze takie których 100g zrobiono z co najmniej 130-140 g mięsa, oczywiście nie kupuję takich z polepszaczami, mam kilka sprawdzonych, które zazwyczaj kupuję do tego czasami wędzone kurze piersi, samo mięsko:)
a milenka i tak najczęściej je mięso przygotowane w domu: