Po_co_ludzie_mają_dzieci_???

napisał/a: ~Paulinka 2011-11-23 09:09
Qrczak pisze:
> Dnia 2011-11-22 19:31, niebożę medea wylazło do ludzi i marudzi:
>> W dniu 2011-11-22 00:07, Paulinka pisze:
>>>
>>> Ja ogólnie życie towarzyskie w postaci zlotu 'nafąfanych' pań i panów
>>> omijam z daleka.
>
> Co ty tutaj jeszcze robisz?!!!!1111dwatri
> /Nie widzę Twojego postu, więc odpowiadam tak/

Trenuję przed spotkaniami na żywo

>>> Mi się nie chce. Śmieszą mnie zloty 'ludzi sukcesu', co drugi na tzw.
>>> wolnej przestrzeni mnie pyta, czy z nią być, a koleżanki mają problem
>>> z zajściem w ciążę. Męczarnia, nudna i smutna.
>>>
>>> Moje życie towarzyskie kwitło, jak pieniądze to była ostatnia rzecz
>>> potrzebna do dobrej zabawy.
>>
>> Mam podobnie.
>
> Też tak miałam, ale jak wszystko w życiu, tak i brak pieniędzy się
> skończył.

:D

--

Paulinka
napisał/a: ~Paulinka 2011-11-23 09:10
Dźwiedź pisze:

> Witam.
> Post Paulinki u mnie się nie wyświetla , ale Medea go chyba wkleiła w całości.
>
> Taaa , na szczęście żyję w zupełnie innym świecie pośród innych ludzi.Świat o
> ,którym pisze Paulinka jest mi znany ale ,że mnie mierzi to nie uczestniczę w
> tego typu spotkaniach , choć czasem mimo niepasującego statusu materialnego,
> ba stosunku do pieniądza także , bywam zapraszany na takie "imprezy".
> Ale i pośród nas jest małżeństwo majętne a i ostatnio poznaliśmy dwie rodziny
> ..raczej niebiedne , ale na szczęście oni bardziej do nas lgną jak do tych z
> opisu Paulinki.
> Ale jak kto ma takie życie towarzyskie to problem " jego utraty na rzecz
> zajmowania się dziećmi " jest nie istotny.
> Choć z drugiej strony zjawisko ( wypychanie dziecka przy każdej okazji aby się
> zabawić , wyjechać ) akurat dokładnie obserwuję i obserwowałem (straśnie miłe
> spotkanie było , no ubaw po pachy ) na przykładzie mniej więcej osób finansowo
> i zawodowo mocno okrzepłych , choć jeszcze młodych ( zwłaszcza ciałem
> ),właśnie.

Ja tam bym zaraz tak kategorycznie nie oceniała. Wiesz każdemu według
potrzeb.

--

Paulinka
napisał/a: ~Paulinka 2011-11-23 09:12
Veronika pisze:


>>> Bo moje dzieci sa umeczeniem, ale nie dla mnie, dla calej reszty.
>>
>> Dziwne, zwykle dzieci dla całej reszty są mocno atrakcyjne, bo się się
>> nimi zwykle krótkotrwale zajmują. No chyba, ze razem mieszkacie, a to
>> poczytuję, jako koszmar.

> No na szczescie nie. Chociaz odleglosc 15 m to mozna podciagnac pod razem.
> Alez moje dzieci sa atrakcyjne, ale tylko wtedy, gdy ja tez z nimi
> jestem i sie nimi zajmuje.
> Nie ma mowy o tym zebym zostawila je same z reszta. Bo reszta woli
> siedziec i sie gapic, i sie cieszyc jakie to fajne te dzieci.

O to ja jednak nie doceniałam wygody jaką mam z najbliższą rodziną i z
ich wyrywaniem się do opieki nad dziećmi.


>>> Jak mialy dwa i cztery to tez wasze zycie towarzyskie kwitlo?
>>> Bo moje raczej kwiczy. Obecnie.
>>
>> Ja ogólnie życie towarzyskie w postaci zlotu 'nafąfanych' pań i panów
>> omijam z daleka.
>> Mi się nie chce. Śmieszą mnie zloty 'ludzi sukcesu', co drugi na tzw.
>> wolnej przestrzeni mnie pyta, czy z nią być, a koleżanki mają problem
>> z zajściem w ciążę. Męczarnia, nudna i smutna.
>
>
> To ja poprosze chociaz tych 'nafafanych'. Z braku zadnych.

Mogę wypożyczyć, jak chcesz się poprzyglądać różnym ciekawym zjawiskom

--

Paulinka
napisał/a: ~Dźwiedź" 2011-11-23 10:27
Paulinka napisał(a):

> Dźwiedź pisze:
>
> > Witam.
> > Post Paulinki u mnie się nie wyświetla , ale Medea go chyba wkleiła w
całości
> .
> >
> > Taaa , na szczęście żyję w zupełnie innym świecie pośród innych
ludzi.Świat o
>
> > ,którym pisze Paulinka jest mi znany ale ,że mnie mierzi to nie
uczestniczę w
>
> > tego typu spotkaniach , choć czasem mimo niepasującego statusu
materialnego,
> > ba stosunku do pieniądza także , bywam zapraszany na takie "imprezy".
> > Ale i pośród nas jest małżeństwo majętne a i ostatnio poznaliśmy dwie
rodziny
>
> > ..raczej niebiedne , ale na szczęście oni bardziej do nas lgną jak do
tych z
>
> > opisu Paulinki.
> > Ale jak kto ma takie życie towarzyskie to problem " jego utraty na rzecz
> > zajmowania się dziećmi " jest nie istotny.
> > Choć z drugiej strony zjawisko ( wypychanie dziecka przy każdej okazji aby
si
> ę
> > zabawić , wyjechać ) akurat dokładnie obserwuję i obserwowałem (straśnie
miłe
>
> > spotkanie było , no ubaw po pachy ) na przykładzie mniej więcej osób
finansow
> o
> > i zawodowo mocno okrzepłych , choć jeszcze młodych ( zwłaszcza ciałem
> > ),właśnie.
>
> Ja tam bym zaraz tak kategorycznie nie oceniała. Wiesz każdemu według
> potrzeb.
>

Witam.

Zbyt długi cytat i trudno mi się odnieść do tego , którą część mej wypowiedzi
uważasz za kategoryczną?
A obserwacja takich rodziców jest dla mnie bardzo interesująca ( choć
przebywanie z nimi raczej męczące ), zachodzę w głowę jak niesamowitą zdolność
ma wielu rodziców do komplikowania sobie ( no i oczywiście swym dzieciom)
życia , samoumęczania się itp... może to z dobrobytu się coponiektórym w
głowach mięsza.

Hej.

--
napisał/a: ~Paulinka 2011-11-23 10:31
Dźwiedź pisze:

> Witam.
>
> Zbyt długi cytat i trudno mi się odnieść do tego , którą część mej wypowiedzi
> uważasz za kategoryczną?

Opinię, że rodzice, którzy chcą się usilnie wyrwać z kieratu, mają
poprzewracane w d.pie.

> A obserwacja takich rodziców jest dla mnie bardzo interesująca ( choć
> przebywanie z nimi raczej męczące ), zachodzę w głowę jak niesamowitą zdolność
> ma wielu rodziców do komplikowania sobie ( no i oczywiście swym dzieciom)
> życia , samoumęczania się itp... może to z dobrobytu się coponiektórym w
> głowach mięsza.

Wiesz dzieci to nie tylko pasmo radości i uniesień. Niektórym ludziom po
prostu ciężej jest rezygnować z pewnych rzeczy.

--

Paulinka
napisał/a: ~medea 2011-11-23 10:45
W dniu 2011-11-23 09:12, Paulinka pisze:
> Veronika pisze:
>
>
>>>> Bo moje dzieci sa umeczeniem, ale nie dla mnie, dla calej reszty.
>>>
>>> Dziwne, zwykle dzieci dla całej reszty są mocno atrakcyjne, bo się
>>> się nimi zwykle krótkotrwale zajmują. No chyba, ze razem mieszkacie,
>>> a to poczytuję, jako koszmar.
>
>> No na szczescie nie. Chociaz odleglosc 15 m to mozna podciagnac pod
>> razem.
>> Alez moje dzieci sa atrakcyjne, ale tylko wtedy, gdy ja tez z nimi
>> jestem i sie nimi zajmuje.
>> Nie ma mowy o tym zebym zostawila je same z reszta. Bo reszta woli
>> siedziec i sie gapic, i sie cieszyc jakie to fajne te dzieci.
>
> O to ja jednak nie doceniałam wygody jaką mam z najbliższą rodziną i z
> ich wyrywaniem się do opieki nad dziećmi.

Bardzo wielu ludzi tego nie docenia, jeśli to dla nich normalna
codzienność. Dopiero kiedy tego zabraknie (albo w ogóle nie ma) się wie,
jakie to ma znaczenie. I to nie tylko chodzi o zostawianie dzieci, kiedy
rodzice chcą się wyrwać do kina albo na randkę, albo muszą zostać w
dłużej pracy, czy dziecko choruje - bo to w sumie mały pikuś. Z o wiele
większym ukrytym stresem się żyje na co dzień - co by było, gdyby...

Ewa
napisał/a: ~Paulinka 2011-11-23 10:50
medea pisze:
> W dniu 2011-11-23 09:12, Paulinka pisze:
>> Veronika pisze:
>>
>>
>>>>> Bo moje dzieci sa umeczeniem, ale nie dla mnie, dla calej reszty.
>>>>
>>>> Dziwne, zwykle dzieci dla całej reszty są mocno atrakcyjne, bo się
>>>> się nimi zwykle krótkotrwale zajmują. No chyba, ze razem mieszkacie,
>>>> a to poczytuję, jako koszmar.
>>
>>> No na szczescie nie. Chociaz odleglosc 15 m to mozna podciagnac pod
>>> razem.
>>> Alez moje dzieci sa atrakcyjne, ale tylko wtedy, gdy ja tez z nimi
>>> jestem i sie nimi zajmuje.
>>> Nie ma mowy o tym zebym zostawila je same z reszta. Bo reszta woli
>>> siedziec i sie gapic, i sie cieszyc jakie to fajne te dzieci.
>>
>> O to ja jednak nie doceniałam wygody jaką mam z najbliższą rodziną i z
>> ich wyrywaniem się do opieki nad dziećmi.
>
> Bardzo wielu ludzi tego nie docenia, jeśli to dla nich normalna
> codzienność. Dopiero kiedy tego zabraknie (albo w ogóle nie ma) się wie,
> jakie to ma znaczenie. I to nie tylko chodzi o zostawianie dzieci, kiedy
> rodzice chcą się wyrwać do kina albo na randkę, albo muszą zostać w
> dłużej pracy, czy dziecko choruje - bo to w sumie mały pikuś. Z o wiele
> większym ukrytym stresem się żyje na co dzień - co by było, gdyby...

Wiesz, że o tym ostatnim nigdy nawet nie myślałam.

--

Paulinka
napisał/a: ~medea 2011-11-23 11:10
W dniu 2011-11-23 10:50, Paulinka pisze:
> medea pisze:
>> W dniu 2011-11-23 09:12, Paulinka pisze:
>>> Veronika pisze:
>>>
>>>
>>>>>> Bo moje dzieci sa umeczeniem, ale nie dla mnie, dla calej reszty.
>>>>>
>>>>> Dziwne, zwykle dzieci dla całej reszty są mocno atrakcyjne, bo się
>>>>> się nimi zwykle krótkotrwale zajmują. No chyba, ze razem
>>>>> mieszkacie, a to poczytuję, jako koszmar.
>>>
>>>> No na szczescie nie. Chociaz odleglosc 15 m to mozna podciagnac pod
>>>> razem.
>>>> Alez moje dzieci sa atrakcyjne, ale tylko wtedy, gdy ja tez z nimi
>>>> jestem i sie nimi zajmuje.
>>>> Nie ma mowy o tym zebym zostawila je same z reszta. Bo reszta woli
>>>> siedziec i sie gapic, i sie cieszyc jakie to fajne te dzieci.
>>>
>>> O to ja jednak nie doceniałam wygody jaką mam z najbliższą rodziną i
>>> z ich wyrywaniem się do opieki nad dziećmi.
>>
>> Bardzo wielu ludzi tego nie docenia, jeśli to dla nich normalna
>> codzienność. Dopiero kiedy tego zabraknie (albo w ogóle nie ma) się
>> wie, jakie to ma znaczenie. I to nie tylko chodzi o zostawianie
>> dzieci, kiedy rodzice chcą się wyrwać do kina albo na randkę, albo
>> muszą zostać w dłużej pracy, czy dziecko choruje - bo to w sumie mały
>> pikuś. Z o wiele większym ukrytym stresem się żyje na co dzień - co
>> by było, gdyby...
>
> Wiesz, że o tym ostatnim nigdy nawet nie myślałam.
>

No właśnie...

Ewa
napisał/a: ~Dźwiedź" 2011-11-23 17:50
Paulinka napisał(a):

> Dźwiedź pisze:
>
> > Witam.
> >
> > Zbyt długi cytat i trudno mi się odnieść do tego , którą część mej
wypowiedzi
>
> > uważasz za kategoryczną?
>
> Opinię, że rodzice, którzy chcą się usilnie wyrwać z kieratu, mają
> poprzewracane w d.pie.

Kierat? i owszem mają go matki wychowujące kilkoro dzieci będące w trudnej
sytuacji materialnej bądź bez wsparcia partnera(lub inne w trudnych sytuacjach
np.: choroby - swej czy dziecka), sytuację tych o których rozważam nazwanie w
ten sposób obrażałoby te które na prawdę mają ciężko...choć często nie
narzekają na swój los.
My decydując się na dzieci sami już nimi nie byliśmy i doskonale zdawaliśmy
sobie sprawę z tego iż z niektórych naszych pasji trzeba będzie na lata
zrezygnować.Inne pasje czy przyzwyczajenia zmienić , zamienić , to chyba
naturalne.Gdy wychodzi ktoś w deszcz bez parasola to się chyba nie dziwi , że
moknie.A gdy pojawi się dziecko w rodzinie to kurczę zdziwko- trzeba się
gościem zajmować , łomatko.
Życie to sztuka wyboru i warto o tym pamiętać i wciąż sobie przypominać , byc
może ułatwi to czasem przetrwanie trudnych chwil będących wynikiem takowego
wyboru właśnie.
Jak ktoś nie może żyć bez teatru , koncertów , dyskotek , klubów czy
wieczornych restauracji to...albo niech się nie rozmnaża albo niech przewiduje
jakie konsekwencje za sobą niesie rodzicielswto czyli czasowe zawieszenie ww
rozrywek lub korzystanie z nich rozdzielnie.

> > A obserwacja takich rodziców jest dla mnie bardzo interesująca ( choć
> > przebywanie z nimi raczej męczące ), zachodzę w głowę jak niesamowitą
zdolnoś
> ć
> > ma wielu rodziców do komplikowania sobie ( no i oczywiście swym dzieciom)
> > życia , samoumęczania się itp... może to z dobrobytu się coponiektórym w
> > głowach mięsza.
>
> Wiesz dzieci to nie tylko pasmo radości i uniesień. Niektórym ludziom po
> prostu ciężej jest rezygnować z pewnych rzeczy.
>
Pierwsze- oczywistość ; drugie- prawda , ale patrz wyżej i staraj się cieszyć
tym co masz a nie martwić tym czego czasowo mieć nie możesz( ogólnie , nie
koniecznie do Ciebie ).

Pozdro , Krzyś.

--
napisał/a: ~Veronika" 2011-11-23 18:02

Użytkownik "Dźwiedź" napisał w wiadomości

> Jak ktoś nie może żyć bez teatru , koncertów , dyskotek , klubów czy
> wieczornych restauracji to...albo niech się nie rozmnaża albo niech
> przewiduje
> jakie konsekwencje za sobą niesie rodzicielswto czyli czasowe zawieszenie
> ww
> rozrywek lub korzystanie z nich rozdzielnie.


Sie moze zdecyduj.
Czy masz dzieci i Twoje zycie towarzyskie kwitnie, czy jednak zrezygnowales
ze wszystkiego, ale nie narzekasz.
napisał/a: ~Dźwiedź" 2011-11-23 18:28
Veronika napisał(a):

>
> Użytkownik "Dźwiedź" napisał w wiadomości
> news:jaj89g$msj$1@inews.gazeta.pl...
>
> > Jak ktoś nie może żyć bez teatru , koncertów , dyskotek , klubów czy
> > wieczornych restauracji to...albo niech się nie rozmnaża albo niech
> > przewiduje
> > jakie konsekwencje za sobą niesie rodzicielswto czyli czasowe zawieszenie
> > ww
> > rozrywek lub korzystanie z nich rozdzielnie.
>
>
> Sie moze zdecyduj.
> Czy masz dzieci i Twoje zycie towarzyskie kwitnie, czy jednak zrezygnowales
> ze wszystkiego, ale nie narzekasz.
>

Veroniko, Veroniko akurat takim ktosiem co to nie może żyć bez ww rozrywek to
ja nie jestem.Restauracja ? i owszem podczas podróży ew na wyjeździe , ale
jako miejsce posiłku a nie rozrywki.Do klubów nie chodzę i mnie tam kompletnie
nie ciągnie , dyskoteki jw (choć tego typu rozrywki "do tańczenia " nam
brakowało ale jak podrosły to kilka razy do roku nam wystarcza).A teatr , no
cóż trzeba było zawiesić do czasu gdy chłopaki dorośli do pozostawienia z
dziadkami na wieczór... a jaka to była przyjemność po kilku latach
nieobecności.
Ja nie mogę żyć bez aktywnej turystyki i tu musieliśmy wprowadzić ogromne
zmiany i ograniczenia ale czas mija i powoli niemożliwe staje się możliwe.

A generalnie ja taki Polak nietypowy , staram się nie narzekać .... choć
uchodzę za pesymistę.

--
napisał/a: ~Dsue 2011-11-23 18:40
On 2011-11-23 16:50:57 +0000, "Dźwiedź" said:
>
> Kierat? i owszem mają go matki wychowujące kilkoro dzieci będące w trudnej
> sytuacji materialnej bądź bez wsparcia partnera(lub inne w trudnych sytuacjach
> np.: choroby - swej czy dziecka), sytuację tych o których rozważam nazwanie w
> ten sposób obrażałoby te które na prawdę mają ciężko...choć często nie
> narzekają na swój los.

A mnie zawsze śieszyli rodzice którzy traktowali dzieci jako "cel sam w
sobie", poświęcenie godne świętych, tylko jaki sens jest tworzenie
nowego człowieka unicestwiając tym samym innego? Wszystkiego po trochu
- dzieci się ma i trzeba pogodzić się z wyrzeczeniami - które w pewnej
części są osładzane przez bycie tatą/mamą - ale nie można tracić
własnej tożsamości.

> My decydując się na dzieci sami już nimi nie byliśmy i doskonale zdawaliśmy
> sobie sprawę z tego iż z niektórych naszych pasji trzeba będzie na lata
> zrezygnować.Inne pasje czy przyzwyczajenia zmienić , zamienić , to chyba
> naturalne.Gdy wychodzi ktoś w deszcz bez parasola to się chyba nie dziwi , że
> moknie.A gdy pojawi się dziecko w rodzinie to kurczę zdziwko- trzeba się
> gościem zajmować , łomatko.

Hmm, to spora zmiana, nawet dla rodziców planujących i wyczekujących...
zwłaszcza przy pierwszym potomku. Nie widziałem jeszcze nikogo, kogo ta
sytuacja w pierwszych chwilach, czasem tygodniach, by nie przygniotła.
Inna sprawa że niektórym to nie przechodzi.

> Życie to sztuka wyboru i warto o tym pamiętać i wciąż sobie przypominać , byc
> może ułatwi to czasem przetrwanie trudnych chwil będących wynikiem takowego
> wyboru właśnie.

Nie można wybierać między dziećmi a sobą, a już niedopuszczalne jest
szastanie cudzym życiem "w imię idei".

> Jak ktoś nie może żyć bez teatru , koncertów , dyskotek , klubów czy
> wieczornych restauracji to...albo niech się nie rozmnaża albo niech przewiduje
> jakie konsekwencje za sobą niesie rodzicielswto czyli czasowe zawieszenie ww
> rozrywek lub korzystanie z nich rozdzielnie.

Wszystko jest dla ludzi, nie trzeba rezygnować, trzeba przeorganizować,
może zmienić tryb lub częstotliwość.

Generalnie widziałem rodziców zachwyconych CAŁKOWICIE z rodzicielstwa -
z tę poprawką że przy bliższym poznaniu mieli oni mały, jeśli nie
powiedzieć zgoła żaden, kontakt z rodzicielstwem.

Wszystko jest dla ludzi, nie można przeginać w żadną stronę. Trzeba
tylko chcieć - da się.

Pozdrawiam

Tata trójki: 10, 5 i 3 miesiące :)