Po_co_ludzie_mają_dzieci_???

napisał/a: ~Paulinka 2011-12-16 21:17
XL pisze:
> Dnia Fri, 16 Dec 2011 21:00:31 +0100, Paulinka napisał(a):
>
>> Moja refleksja jest taka, że jeśli życzysz tej rodzinie dobrze i
>> zauważasz problemy, spokojnie, z wyczuciem o tym z rodzicami
>> porozmawiaj. Na razie robisz wiochę w internecie.
>
> Pisałam już, że rozmawiałam. Spokojnie i z wyczuciem. W odpowiedzi ta pani
> się jedynie nadyma, a mąż nawet boi się odezwać, choć z nim samym MŚK
> rozmawiał też, ale on wbrew żonie nic nie zrobi ani nie powie.
> A dziecko cierpi - nie tylko to, że tyje, ale i obciąża sobie trzustkę i
> wątrobę. Matkę stać było tylko na "Dostała jakieś lekarstwo, ale nie
> pomogło. Lekarze powiedzieli, ze jak skończy ...lat, to moze zrobią
> operację". ja na to: "Nie mogło pomóc, bo dziecko się przejada. Leki
> pomagają, ale równocześnie konieczne jest wyłączenie obciążania trzustki i
> wątroby."
> Zero odzewu, tylko nadęta mina.
> Niektórzy wyżej cenią własną chorą ambicję, niż dobro dziecka.

Ok tylko TY przedstawiłaś zupełnie inaczej Wasza relację. Rozumiem, że
nikt na siłę nic nie pomoże, ale Twój sposób przedstawienia tej sytuacji
pozostawił wiele do życzenia.
BTW czy w takiej sytuacji nie widzisz potrzeby ingerencji kogoś z
zewnątrz (diabetolog, a nie pani z MOPSu? Czy nadal dziecko to problem
rodziców?

--

Paulinka
napisał/a: ~XL 2011-12-16 21:24
Dnia Fri, 16 Dec 2011 21:09:05 +0100, Szpilka napisał(a):

> Użytkownik "XL" napisał w wiadomości
> news:ykn6fekwr9d8.2ztz65w6zeav$.dlg@40tude.net...
>> Dnia Thu, 15 Dec 2011 00:48:05 +0100, Paulinka napisał(a):
>>
>>> XL pisze:
>>>> Dnia Thu, 15 Dec 2011 00:38:57 +0100, Paulinka napisał(a):
>>>>
>>>>> XL pisze:
>>>>>> Dnia Thu, 15 Dec 2011 00:26:39 +0100, Paulinka napisał(a):
>>>>>>
>>>>>>> Nie dość, że obraziłaś tamto dziecko
>>>>>> Pieprzysz.
>>>>> A Ty jesteś niegrzeczna.
>>>>
>>>> Tak, jestem.
>>>> Niczego innego nie oferuję osobie, która z pouczającej i wielowarstwowej
>>>> historii potrafi jedynie zyskać pretekst do czepiania się.
>>>
>>> Najwidoczniej nie potrafisz zrozumieć, że Twoja historia była owszem
>>> bardzo pouczająca, tylko w inny sposób niż to sobie wymyśliłaś.
>>
>> W MOIM gronie jest pouczająca dokładnie w taki, jak "sobie wymyśliłam" -
>> czyli w gronie ludzi z doświadczeniem, którzy własne dzieci juz wychowali,
>> zdrowo i dobrze.
>> W MOIM gronie zatem dyskutuje się o niewychowanym i zapasionym z winy
>> matki, przeszkadzającym w nocnych rozmowach dorosłych dziecku, dulczącym z
>> nimi do późnych godzin nocnych (do 12 w nocy to norma) wraz z nami na
>> niemal każdym spotkaniu w tym gronie (czyli najmniej 1-2 razy w tygodniu,
>> w dni powszednie także), zajmującym zawsze pół stołu kredkami i innymi
>> akcesoriami, włączającym się w rozmowy dorosłych i zmanierowanym już
>> nieźle. Także o ojcu, który nie ma nic do powiedzenia chociaż widzi te
>> problemy.
>
> To Po co Wy ich do tego grona zapraszacie, skoro Wam tak przeszkadzają?

Zaczęło się lata temu. Mamy stałe grono znajomych, z którymi się spotykamy
od lat dosyć regularnie i to się po prostu utarło. WW państwo są od nas
wszystkich młodsi, a raczej tylko pani - pan jest w naszym wieku.
Póki dziecko mieli malutkie, zapraszaliśmy ich m.in. też latego, żeby pan z
powodu małego dziecka nie czuł się wyłączony z naszego towarzystwa (z nim
znamy się kupę lat, jesczze zanim się ożenił ze sporo młodszą panią),
liczac na to, ze w końcu dziecko urośnie i te uciążliwe warunki się skończą
z natury rzeczy. Naprawdę poświeciliśmy się dla tej znajomości, 9 lat
ciągłego znoszenia jedynego dziecka w towarzystwie doroslych... Tymczasem
najwyraźniej oni przyjęli za dobrą monetę, ze skoro ich zapraszamy, to
widać ich dziecko nam nie przeszkadza, ba, wręcz uwielbiamy, keidy nam
asystuje w rozmowach i na imprezach. No i tak już 9 lat sie męczymy - końca
nie widać, dziewczynka jest teraz wręcz specjalnie szykowana przez matkę na
te wizyty, lepiej niż sama mama. Ponadto domaga się zabrania, a oni nie są
w stanie zaprotestować - choć w domu moze się nią te 2 godziny zająć
starszy (15 lat) brat. Ułatwieniem są telefony (mała ma własną komórkę, a
jakże), a ponadto ze względu na nich spotykamy się raczej w bliskiej
okolicy, wiec żadna sprawa zostawić 9-letnie dziecko w domu, zwłaszcza że w
sąsiednim mieszka babcia...

Sprawa bez wyjścia.


--
XL
napisał/a: ~XL 2011-12-16 21:27
Dnia Fri, 16 Dec 2011 21:17:42 +0100, Paulinka napisał(a):


> BTW czy w takiej sytuacji nie widzisz potrzeby ingerencji kogoś z
> zewnątrz (diabetolog, a nie pani z MOPSu? Czy nadal dziecko to problem
> rodziców?

I co z tego, że JA widzę taką potrzebę?
Wyobrażasz sobie, ze wołam im diabetologa albo biorę ich dziecko za rękę i
prowadzę do lekarza?
Poza tym oni BYLI u lekarza. Tyle że leczenie nie przyniosło skutku z
powodów opisanych już przeze mnie przed chwilą - matka nie chce się
wysilić, aby dziecku ustwić jakąkolwiek dietę, wręcz widzę u niej ambicję
"moje dziecko może jeść, co chce, bo nas stać".
--
XL
napisał/a: ~Paulinka 2011-12-16 21:30
XL pisze:
> Dnia Fri, 16 Dec 2011 21:09:05 +0100, Szpilka napisał(a):
>
>> Użytkownik "XL" napisał w wiadomości
>> news:ykn6fekwr9d8.2ztz65w6zeav$.dlg@40tude.net...
>>> Dnia Thu, 15 Dec 2011 00:48:05 +0100, Paulinka napisał(a):
>>>
>>>> XL pisze:
>>>>> Dnia Thu, 15 Dec 2011 00:38:57 +0100, Paulinka napisał(a):
>>>>>
>>>>>> XL pisze:
>>>>>>> Dnia Thu, 15 Dec 2011 00:26:39 +0100, Paulinka napisał(a):
>>>>>>>
>>>>>>>> Nie dość, że obraziłaś tamto dziecko
>>>>>>> Pieprzysz.
>>>>>> A Ty jesteś niegrzeczna.
>>>>> Tak, jestem.
>>>>> Niczego innego nie oferuję osobie, która z pouczającej i wielowarstwowej
>>>>> historii potrafi jedynie zyskać pretekst do czepiania się.
>>>> Najwidoczniej nie potrafisz zrozumieć, że Twoja historia była owszem
>>>> bardzo pouczająca, tylko w inny sposób niż to sobie wymyśliłaś.
>>> W MOIM gronie jest pouczająca dokładnie w taki, jak "sobie wymyśliłam" -
>>> czyli w gronie ludzi z doświadczeniem, którzy własne dzieci juz wychowali,
>>> zdrowo i dobrze.
>>> W MOIM gronie zatem dyskutuje się o niewychowanym i zapasionym z winy
>>> matki, przeszkadzającym w nocnych rozmowach dorosłych dziecku, dulczącym z
>>> nimi do późnych godzin nocnych (do 12 w nocy to norma) wraz z nami na
>>> niemal każdym spotkaniu w tym gronie (czyli najmniej 1-2 razy w tygodniu,
>>> w dni powszednie także), zajmującym zawsze pół stołu kredkami i innymi
>>> akcesoriami, włączającym się w rozmowy dorosłych i zmanierowanym już
>>> nieźle. Także o ojcu, który nie ma nic do powiedzenia chociaż widzi te
>>> problemy.
>> To Po co Wy ich do tego grona zapraszacie, skoro Wam tak przeszkadzają?
>
> Zaczęło się lata temu. Mamy stałe grono znajomych, z którymi się spotykamy
> od lat dosyć regularnie i to się po prostu utarło. WW państwo są od nas
> wszystkich młodsi, a raczej tylko pani - pan jest w naszym wieku.
> Póki dziecko mieli malutkie, zapraszaliśmy ich m.in. też latego, żeby pan z
> powodu małego dziecka nie czuł się wyłączony z naszego towarzystwa (z nim
> znamy się kupę lat, jesczze zanim się ożenił ze sporo młodszą panią),
> liczac na to, ze w końcu dziecko urośnie i te uciążliwe warunki się skończą
> z natury rzeczy. Naprawdę poświeciliśmy się dla tej znajomości, 9 lat
> ciągłego znoszenia jedynego dziecka w towarzystwie doroslych... Tymczasem
> najwyraźniej oni przyjęli za dobrą monetę, ze skoro ich zapraszamy, to
> widać ich dziecko nam nie przeszkadza, ba, wręcz uwielbiamy, keidy nam
> asystuje w rozmowach i na imprezach. No i tak już 9 lat sie męczymy - końca
> nie widać, dziewczynka jest teraz wręcz specjalnie szykowana przez matkę na
> te wizyty, lepiej niż sama mama. Ponadto domaga się zabrania, a oni nie są
> w stanie zaprotestować - choć w domu moze się nią te 2 godziny zająć
> starszy (15 lat) brat. Ułatwieniem są telefony (mała ma własną komórkę, a
> jakże), a ponadto ze względu na nich spotykamy się raczej w bliskiej
> okolicy, wiec żadna sprawa zostawić 9-letnie dziecko w domu, zwłaszcza że w
> sąsiednim mieszka babcia...
>
> Sprawa bez wyjścia.

Współczuję przede wszystkim znajomemu, od 9 lat otacza się ludźmi,
którzy z niego szydzą, a zapraszają go tylko dla tego, że to stara
znajomość.
Chyba by mnie skręciło, gdybym się miała pojawić wśród takich ludzi.
OKROPNE, paskudne i wstrętne. Jak dobrze mieć normalnych przyjaciół.

--

Paulinka
napisał/a: ~XL 2011-12-16 21:32
Dnia Fri, 16 Dec 2011 21:30:05 +0100, Paulinka napisał(a):

> XL pisze:
>> Dnia Fri, 16 Dec 2011 21:09:05 +0100, Szpilka napisał(a):
>>
>>> Użytkownik "XL" napisał w wiadomości
>>> news:ykn6fekwr9d8.2ztz65w6zeav$.dlg@40tude.net...
>>>> Dnia Thu, 15 Dec 2011 00:48:05 +0100, Paulinka napisał(a):
>>>>
>>>>> XL pisze:
>>>>>> Dnia Thu, 15 Dec 2011 00:38:57 +0100, Paulinka napisał(a):
>>>>>>
>>>>>>> XL pisze:
>>>>>>>> Dnia Thu, 15 Dec 2011 00:26:39 +0100, Paulinka napisał(a):
>>>>>>>>
>>>>>>>>> Nie dość, że obraziłaś tamto dziecko
>>>>>>>> Pieprzysz.
>>>>>>> A Ty jesteś niegrzeczna.
>>>>>> Tak, jestem.
>>>>>> Niczego innego nie oferuję osobie, która z pouczającej i wielowarstwowej
>>>>>> historii potrafi jedynie zyskać pretekst do czepiania się.
>>>>> Najwidoczniej nie potrafisz zrozumieć, że Twoja historia była owszem
>>>>> bardzo pouczająca, tylko w inny sposób niż to sobie wymyśliłaś.
>>>> W MOIM gronie jest pouczająca dokładnie w taki, jak "sobie wymyśliłam" -
>>>> czyli w gronie ludzi z doświadczeniem, którzy własne dzieci juz wychowali,
>>>> zdrowo i dobrze.
>>>> W MOIM gronie zatem dyskutuje się o niewychowanym i zapasionym z winy
>>>> matki, przeszkadzającym w nocnych rozmowach dorosłych dziecku, dulczącym z
>>>> nimi do późnych godzin nocnych (do 12 w nocy to norma) wraz z nami na
>>>> niemal każdym spotkaniu w tym gronie (czyli najmniej 1-2 razy w tygodniu,
>>>> w dni powszednie także), zajmującym zawsze pół stołu kredkami i innymi
>>>> akcesoriami, włączającym się w rozmowy dorosłych i zmanierowanym już
>>>> nieźle. Także o ojcu, który nie ma nic do powiedzenia chociaż widzi te
>>>> problemy.
>>> To Po co Wy ich do tego grona zapraszacie, skoro Wam tak przeszkadzają?
>>
>> Zaczęło się lata temu. Mamy stałe grono znajomych, z którymi się spotykamy
>> od lat dosyć regularnie i to się po prostu utarło. WW państwo są od nas
>> wszystkich młodsi, a raczej tylko pani - pan jest w naszym wieku.
>> Póki dziecko mieli malutkie, zapraszaliśmy ich m.in. też latego, żeby pan z
>> powodu małego dziecka nie czuł się wyłączony z naszego towarzystwa (z nim
>> znamy się kupę lat, jesczze zanim się ożenił ze sporo młodszą panią),
>> liczac na to, ze w końcu dziecko urośnie i te uciążliwe warunki się skończą
>> z natury rzeczy. Naprawdę poświeciliśmy się dla tej znajomości, 9 lat
>> ciągłego znoszenia jedynego dziecka w towarzystwie doroslych... Tymczasem
>> najwyraźniej oni przyjęli za dobrą monetę, ze skoro ich zapraszamy, to
>> widać ich dziecko nam nie przeszkadza, ba, wręcz uwielbiamy, keidy nam
>> asystuje w rozmowach i na imprezach. No i tak już 9 lat sie męczymy - końca
>> nie widać, dziewczynka jest teraz wręcz specjalnie szykowana przez matkę na
>> te wizyty, lepiej niż sama mama. Ponadto domaga się zabrania, a oni nie są
>> w stanie zaprotestować - choć w domu moze się nią te 2 godziny zająć
>> starszy (15 lat) brat. Ułatwieniem są telefony (mała ma własną komórkę, a
>> jakże), a ponadto ze względu na nich spotykamy się raczej w bliskiej
>> okolicy, wiec żadna sprawa zostawić 9-letnie dziecko w domu, zwłaszcza że w
>> sąsiednim mieszka babcia...
>>
>> Sprawa bez wyjścia.
>
> Współczuję przede wszystkim znajomemu, od 9 lat otacza się ludźmi,
> którzy z niego szydzą, a zapraszają go tylko dla tego, że to stara
> znajomość.
> Chyba by mnie skręciło, gdybym się miała pojawić wśród takich ludzi.
> OKROPNE, paskudne i wstrętne. Jak dobrze mieć normalnych przyjaciół.

Twoja interpretacja jest CHORA.
--
XL
napisał/a: ~Paulinka 2011-12-16 21:32
XL pisze:
> Dnia Fri, 16 Dec 2011 21:17:42 +0100, Paulinka napisał(a):
>
>
>> BTW czy w takiej sytuacji nie widzisz potrzeby ingerencji kogoś z
>> zewnątrz (diabetolog, a nie pani z MOPSu? Czy nadal dziecko to problem
>> rodziców?
>
> I co z tego, że JA widzę taką potrzebę?
> Wyobrażasz sobie, ze wołam im diabetologa albo biorę ich dziecko za rękę i
> prowadzę do lekarza?
> Poza tym oni BYLI u lekarza. Tyle że leczenie nie przyniosło skutku z
> powodów opisanych już przeze mnie przed chwilą - matka nie chce się
> wysilić, aby dziecku ustwić jakąkolwiek dietę, wręcz widzę u niej ambicję
> "moje dziecko może jeść, co chce, bo nas stać".

Przecież To Ty właśnie optujesz za tym, że rodzicom wolno robić z
dziećmi co im się podoba.

--

Paulinka
napisał/a: ~XL 2011-12-16 21:34
Dnia Fri, 16 Dec 2011 21:32:29 +0100, Paulinka napisał(a):

> XL pisze:
>> Dnia Fri, 16 Dec 2011 21:17:42 +0100, Paulinka napisał(a):
>>
>>
>>> BTW czy w takiej sytuacji nie widzisz potrzeby ingerencji kogoś z
>>> zewnątrz (diabetolog, a nie pani z MOPSu? Czy nadal dziecko to problem
>>> rodziców?
>>
>> I co z tego, że JA widzę taką potrzebę?
>> Wyobrażasz sobie, ze wołam im diabetologa albo biorę ich dziecko za rękę i
>> prowadzę do lekarza?
>> Poza tym oni BYLI u lekarza. Tyle że leczenie nie przyniosło skutku z
>> powodów opisanych już przeze mnie przed chwilą - matka nie chce się
>> wysilić, aby dziecku ustwić jakąkolwiek dietę, wręcz widzę u niej ambicję
>> "moje dziecko może jeść, co chce, bo nas stać".
>
> Przecież To Ty właśnie optujesz za tym, że rodzicom wolno robić z
> dziećmi co im się podoba.

Kolejny raz dajesz dowód, że poważna dyskusja z Tobą jest niemożliwa.
--
XL
napisał/a: ~Paulinka 2011-12-16 21:35
XL pisze:

>>> Sprawa bez wyjścia.
>> Współczuję przede wszystkim znajomemu, od 9 lat otacza się ludźmi,
>> którzy z niego szydzą, a zapraszają go tylko dla tego, że to stara
>> znajomość.
>> Chyba by mnie skręciło, gdybym się miała pojawić wśród takich ludzi.
>> OKROPNE, paskudne i wstrętne. Jak dobrze mieć normalnych przyjaciół.
>
> Twoja interpretacja jest CHORA.

Dlaczego?

--

Paulinka
napisał/a: ~Paulinka 2011-12-16 21:39
XL pisze:
> Dnia Fri, 16 Dec 2011 21:32:29 +0100, Paulinka napisał(a):
>
>> XL pisze:
>>> Dnia Fri, 16 Dec 2011 21:17:42 +0100, Paulinka napisał(a):
>>>
>>>
>>>> BTW czy w takiej sytuacji nie widzisz potrzeby ingerencji kogoś z
>>>> zewnątrz (diabetolog, a nie pani z MOPSu? Czy nadal dziecko to problem
>>>> rodziców?
>>> I co z tego, że JA widzę taką potrzebę?
>>> Wyobrażasz sobie, ze wołam im diabetologa albo biorę ich dziecko za rękę i
>>> prowadzę do lekarza?
>>> Poza tym oni BYLI u lekarza. Tyle że leczenie nie przyniosło skutku z
>>> powodów opisanych już przeze mnie przed chwilą - matka nie chce się
>>> wysilić, aby dziecku ustwić jakąkolwiek dietę, wręcz widzę u niej ambicję
>>> "moje dziecko może jeść, co chce, bo nas stać".
>> Przecież To Ty właśnie optujesz za tym, że rodzicom wolno robić z
>> dziećmi co im się podoba.
>
> Kolejny raz dajesz dowód, że poważna dyskusja z Tobą jest niemożliwa.

No tak, u Ciebie to w tę stronę nie działa.


--

Paulinka
napisał/a: ~Szpilka" 2011-12-16 21:41

Użytkownik "XL" napisał w wiadomości
> Dnia Fri, 16 Dec 2011 21:09:05 +0100, Szpilka napisał(a):
>
>> Użytkownik "XL" napisał w wiadomości
>> news:ykn6fekwr9d8.2ztz65w6zeav$.dlg@40tude.net...
>>> Dnia Thu, 15 Dec 2011 00:48:05 +0100, Paulinka napisał(a):
>>>
>>>> XL pisze:
>>>>> Dnia Thu, 15 Dec 2011 00:38:57 +0100, Paulinka napisał(a):
>>>>>
>>>>>> XL pisze:
>>>>>>> Dnia Thu, 15 Dec 2011 00:26:39 +0100, Paulinka napisał(a):
>>>>>>>
>>>>>>>> Nie dość, że obraziłaś tamto dziecko
>>>>>>> Pieprzysz.
>>>>>> A Ty jesteś niegrzeczna.
>>>>>
>>>>> Tak, jestem.
>>>>> Niczego innego nie oferuję osobie, która z pouczającej i
>>>>> wielowarstwowej
>>>>> historii potrafi jedynie zyskać pretekst do czepiania się.
>>>>
>>>> Najwidoczniej nie potrafisz zrozumieć, że Twoja historia była owszem
>>>> bardzo pouczająca, tylko w inny sposób niż to sobie wymyśliłaś.
>>>
>>> W MOIM gronie jest pouczająca dokładnie w taki, jak "sobie wymyśliłam" -
>>> czyli w gronie ludzi z doświadczeniem, którzy własne dzieci juz
>>> wychowali,
>>> zdrowo i dobrze.
>>> W MOIM gronie zatem dyskutuje się o niewychowanym i zapasionym z winy
>>> matki, przeszkadzającym w nocnych rozmowach dorosłych dziecku, dulczącym
>>> z
>>> nimi do późnych godzin nocnych (do 12 w nocy to norma) wraz z nami na
>>> niemal każdym spotkaniu w tym gronie (czyli najmniej 1-2 razy w
>>> tygodniu,
>>> w dni powszednie także), zajmującym zawsze pół stołu kredkami i innymi
>>> akcesoriami, włączającym się w rozmowy dorosłych i zmanierowanym już
>>> nieźle. Także o ojcu, który nie ma nic do powiedzenia chociaż widzi te
>>> problemy.
>>
>> To Po co Wy ich do tego grona zapraszacie, skoro Wam tak przeszkadzają?
>
> Zaczęło się lata temu. Mamy stałe grono znajomych, z którymi się spotykamy
> od lat dosyć regularnie i to się po prostu utarło. WW państwo są od nas
> wszystkich młodsi, a raczej tylko pani - pan jest w naszym wieku.
> Póki dziecko mieli malutkie, zapraszaliśmy ich m.in. też latego, żeby pan
> z
> powodu małego dziecka nie czuł się wyłączony z naszego towarzystwa (z nim
> znamy się kupę lat, jesczze zanim się ożenił ze sporo młodszą panią),
> liczac na to, ze w końcu dziecko urośnie i te uciążliwe warunki się
> skończą
> z natury rzeczy. Naprawdę poświeciliśmy się dla tej znajomości, 9 lat
> ciągłego znoszenia jedynego dziecka w towarzystwie doroslych... Tymczasem
> najwyraźniej oni przyjęli za dobrą monetę, ze skoro ich zapraszamy, to
> widać ich dziecko nam nie przeszkadza, ba, wręcz uwielbiamy, keidy nam
> asystuje w rozmowach i na imprezach. No i tak już 9 lat sie męczymy -
> końca
> nie widać, dziewczynka jest teraz wręcz specjalnie szykowana przez matkę
> na
> te wizyty, lepiej niż sama mama. Ponadto domaga się zabrania, a oni nie są
> w stanie zaprotestować - choć w domu moze się nią te 2 godziny zająć
> starszy (15 lat) brat. Ułatwieniem są telefony (mała ma własną komórkę, a
> jakże), a ponadto ze względu na nich spotykamy się raczej w bliskiej
> okolicy, wiec żadna sprawa zostawić 9-letnie dziecko w domu, zwłaszcza że
> w
> sąsiednim mieszka babcia...
>
> Sprawa bez wyjścia.

Wyjście zawsze jakieś jest.
Chyba powinno się wyłożyć kawę na ławę. Powiedzieć rodzicom, że obecność
dziecka jest niestosowna, czujecie się niekomfortowo i tyle. No chyba, że
już mówiliście i nie dotarło?

Sylwia
napisał/a: ~Qrczak 2011-12-16 21:51
Dnia 2011-12-16 21:35, niebożę Paulinka wylazło do ludzi i marudzi:
> XL pisze:
>
>>>> Sprawa bez wyjścia.
>>> Współczuję przede wszystkim znajomemu, od 9 lat otacza się ludźmi,
>>> którzy z niego szydzą, a zapraszają go tylko dla tego, że to stara
>>> znajomość.
>>> Chyba by mnie skręciło, gdybym się miała pojawić wśród takich ludzi.
>>> OKROPNE, paskudne i wstrętne. Jak dobrze mieć normalnych przyjaciół.
>>
>> Twoja interpretacja jest CHORA.
>
> Dlaczego?

Ciii... Myślę, że też jestem chora.

Qra
--
Każdy facet myśli, że kobiety marzą o księciu. Gówno prawda.
One marzą o tym, żeby się nażreć i nie przytyć.
napisał/a: ~Qrczak 2011-12-16 21:53
Dnia 2011-12-16 21:11, niebożę XL wylazło do ludzi i marudzi:
> Dnia Fri, 16 Dec 2011 21:00:31 +0100, Paulinka napisał(a):
>
>> Moja refleksja jest taka, że jeśli życzysz tej rodzinie dobrze i
>> zauważasz problemy, spokojnie, z wyczuciem o tym z rodzicami
>> porozmawiaj. Na razie robisz wiochę w internecie.
>
> Pisałam już, że rozmawiałam. Spokojnie i z wyczuciem. W odpowiedzi ta pani
> się jedynie nadyma, a mąż nawet boi się odezwać, choć z nim samym MŚK
> rozmawiał też, ale on wbrew żonie nic nie zrobi ani nie powie.
> A dziecko cierpi - nie tylko to, że tyje, ale i obciąża sobie trzustkę i
> wątrobę. Matkę stać było tylko na "Dostała jakieś lekarstwo, ale nie
> pomogło. Lekarze powiedzieli, ze jak skończy ...lat, to moze zrobią
> operację". ja na to: "Nie mogło pomóc, bo dziecko się przejada. Leki
> pomagają, ale równocześnie konieczne jest wyłączenie obciążania trzustki i
> wątroby."
> Zero odzewu, tylko nadęta mina.
> Niektórzy wyżej cenią własną chorą ambicję, niż dobro dziecka.

A może to dziecko chce być spasionym michelinem. Sobie znajdzie coś na
kształt Tomka Kamela, zostaną prezydentami i będą szczęśliwi

Qra
--
Każdy facet myśli, że kobiety marzą o księciu. Gówno prawda.
One marzą o tym, żeby się nażreć i nie przytyć.