teraz_moja_kolej..._odstawiamy_się...

napisał/a: ~waruga 2007-02-05 20:49
Dnia Mon, 5 Feb 2007 19:25:23 +0000 (UTC), Lozen napisał(a):

> Sama wizyta zajmuje 15 minut, szczepienia maja miejsce na koniec
> wizyty, rodzice wiec musieliby przychodzic 45 minut wczesniej

Ale posmarować można w domu.
--
Elżbieta
napisał/a: ~Lozen" 2007-02-05 20:52
Lia wrote:

> >> To jest napisane otwartym tekstem na jej stronie - wystarczy
> >> przeczytac.
> > Nie kazdy moze sie wysilic i poszukac.
>
> No tak, zapomnialam ze kultura obrazkowa rządzi. Da sie obsmiac czyjes
> zdjecia, ale wglebic w tekst trudniej.

Prawda?

> > To do mnie czy ogolnie? Nie tylko ja po jej oficjalnym odejsciu
> > zdobylam sie na jakies komentarze, Ty i wiele innych osob rowniez.
> > BTW nie planuje tego "roztrzasac" dluzej niz do konca dnia (a i to
> > podane z hakiem).
>
> Mozesz czuś sie osobiście trącona.

W sumie niespecjalnie. Jedynie nieco zabawnie wyszla Twoja uwaga w
kontekscie rowniez Twoich wypowiedzi.

> Trochę żenujące były Twoje ostatnie posty w sytaucji gdy wiesz, ze
> głowna zainteresowa na pewno nie odpowie,

To czy odpowie czy nie zalezy od niej. Nikt jej stad nie wyganial,
nikt tu nic nie pisal czego ona sama nie zaczela. Nikt nie wyciagal
prywatnych rozmow, nikt nie podawal faktow nie istniejacych w sieci -
czy to w blogach czy usenecie.

> a już szukanie poplecznikow
> tak jak post wczesniej skierowany do mnie to bardzo niska jakość.

Bo uwazasz ze potrzebuje sie za Twoimi plecami chowac? Zartujesz
chyba. Gdyby faktycznie tak bylo to odpowiadalabym tylko pod Twoimi
postami, a przeciez sama wiesz ze tak nie jest.

> Trzeba umiec kopac na własny rachunke bez szukania potwierdzenia
> słusznosci.

Alez ja tak wlasnie robie, na wlasny rachunek. Ty nie musialas sie
poczuwac i odpowiadac na moj post, prawda? Dlaczego wiec to zrobilas?
Bo wytknelam Tobie Twoje zenujace wypowiedzi i ot glupio bylo z Lozen
sie zgodzic?

> EOT

Twoja sprawa.
pozdrawiam
Kasia
--
"All generalizations are dangerous, even this one." - Alexandre Dumas
napisał/a: ~Lozen" 2007-02-05 20:54
waruga wrote:

> Dnia Mon, 5 Feb 2007 19:25:23 +0000 (UTC), Lozen napisał(a):
>
> > Sama wizyta zajmuje 15 minut, szczepienia maja miejsce na koniec
> > wizyty, rodzice wiec musieliby przychodzic 45 minut wczesniej
>
> Ale posmarować można w domu.

A taka masc to nie na recepte? W sumie o tym nic nie wiem, bo jak juz
pisalam, u nas sie nie stosuje. Ze istnieje to wiem, bo pytalam
pielegniarke i pana od tatuazu, ale widziec nie widzialam.
Dzieki.
pozdrawiam
Kasia
--
"All generalizations are dangerous, even this one." - Alexandre Dumas
napisał/a: ~siwa 2007-02-05 20:59
Lia napisał(a):

> Trzeba umiec kopac na własny rachunke bez szukania potwierdzenia
> słusznosci.

A najlepiej dzieci. Wyciągnięcia linka do bloga, to ja Feli prędko nie
zapomnę. Już może czuć na plecach gorący oddech któregos mojego
alter-ego...

--
.......:: s i w a ::.......
.:: JID:siwa@jabber.org ::.
-#--#--#--#--#--#--#--#--#-
napisał/a: ~waruga 2007-02-05 21:41
Dnia Mon, 5 Feb 2007 19:54:13 +0000 (UTC), Lozen napisał(a):

> A taka masc to nie na recepte?

Chyba nie. Raz kupiłam i żyłam, Nawet nie pamiętam czy poskutkował. było to
chyba jakieś "emla" czy coś podobnego. To się smarowało i chyba naklejało
plasterek. Pamiętam, że dla mnie problemem było, czy pielęgniarka wkuje się
akurat w to posmarowane miejsce, a nie pół cm dalej. Więcej nie używałam.
--
Elżbieta
napisał/a: ~waruga 2007-02-05 21:55
Dnia Mon, 5 Feb 2007 21:41:32 +0100, waruga napisał(a):

> Raz kupiłam i żyłam

Użyłam miało być.
--
Elżbieta
napisał/a: ~ Nixe" 2007-02-05 22:00
X-No-Archive:yes
W wiadomości
waruga pisze:

> Chyba nie. Raz kupiłam i żyłam, Nawet nie pamiętam czy poskutkował.
> było to chyba jakieś "emla" czy coś podobnego.

Emla jest i była na receptę.

--
Nixe
napisał/a: ~waruga 2007-02-05 22:11
Dnia Mon, 5 Feb 2007 22:00:21 +0100, Nixe napisał(a):

> Emla jest i była na receptę.

Też pisałam, że "chyba". W końcu skleroza w tym wieku to norma ;)(chyba)
--
Elżbieta
napisał/a: ~Xena" 2007-02-05 22:55
W wiadomości:rntnq1288l83$.dlg@franolan.net,
siwa napisał(a):
> Xena napisał(a):
>
>> W całej Warszawie nie ma? Pozwól, że będe co najmniej powątpiewać.
>
> O darmowym basenie, dalibóg nie słyszałam.

A sprawdzałaś wszelkie możliwe? W szkołach itp? Poza tym sam bilet wstępu na
basen to ok. 1,5 paczki fajek - jak już ktoś napisał.

> Poza tym to diablo duze i mało bezpieczne miasto jest. Nawet jeśli
> jest jakiś darmowy basen w Raszynie, to na pewno nie pozwoliłabym tam
> dziecku jeździć samemu, dwa razy w tygodniu.

Bysiek jest młodszy od córki E.
>
>> JA dojeżdżałam do szkoły w wieku 7 lat. Córka Elske ma chyba
>> zdecydowanie więcej.
>
> A ja pierwszy raz jechałam tramwajem sama jak miałam 13-14 lat, bo
> matka się bała mnie puszczać. Kwestia modelu, jak sądzę.
> W tym roku pozwolę Byśkowi dojeżdzać metrem do Centrum, ale mam stres,
> bo wiem, że to nie jest bezpieczne.
> 14-latece na pewno (a juz szczegolnie dziewczynce) nie pozwoliłabym na
> samodzielne podróże na koniec miasta.

Ale biegac koło domu czy wchodzić na schodek pozwoliłabyś? To nie jest takie
niebezpieczne - chyba?
Co do puszczania samemu to nie mam doświadczeń- znaczy ja jeździłam, ale
moje dzieci mogę bać się puszczać - się okaże jak dojdą do wieku 14 lat. Ale
swoją drogą nie wyobrażam sobie, żebym 14 latkę woziła codziennie do
gimnazjum.

>
>> Moje dzieci nie mają problemu z nadwagą - wręcz przeciwnie. Ale
>> chodza na darmowy basen i darmowe tańce.
>
> Ale ćwiczą w domu? _Ćwiczyłby_? Bo moje na pewno nie miałoby tyle
> samozaparcia, a ja godziny dziennie na ćwiczenie z nim.

W domu nie ćwiczą, bo absolutnie nie mają takiej potrzeby. Są wręcz za
chude. Przykład z dziś - zakupione spodnie dla 3 latka są super rybaczkami
dla Ani (lat 8) i są jeszcze w pasie i tyłku ciut za duże.

>
>> A masz problem z nadwagą?
>
> Nie, ale charakter mam leniwca i dopuszczam, że nie jestem jedyna,
> która woli z ciepłą kawką w garści trolle zabijać, niż się pałować na
> mokrym basenie.

Ja też mam charakter leniwca. Ale potrafię się do tego przyznać i nie
opowiadam całemu światu, że mam gruby tyłek, bo nie mam pieniędzy na jakieś
pływanie. Nie mam czasu, ochoty, siły - ok, ale nie pieniędzy.

>
>> Elske pisała, że nie ma kasy na sport córki i do tego odniosłam swój
>> post. W kwestii systamatyczności to zdaje się systematyczny sport
>> jest mniej upierdliwy niż narzucona przez matkę dieta, która
>> niewiele daje.
>
> Ok, ja uważam, że drakońska dieta nie ma sensu i pokochałabym
> wałeczki, sądzę, że między Agnieszką a chorobliwą nadwagą jest jeszcze
> kilka kilogramów, więc wyluzowałabym.

Nie widziałam Agnieszki i nie zamierzałam ogladać - a zwłaszcza oceniać czy
ma nadwagę. Ktoś zwrócił uwagę, że na nadwagę u dziecka lepszy sport niż
dieta i stąd moje posty w temacie.

>
> A rozumiem, że mozna nie mieć kasy na basen i fitness i lenia do
> ćwiczeń.

Też rozumiem i co? ALe nie rozumiem uzalania się w tej sytuacji. Albo mi się
chce i ćwiczę albo nie chce mi się i kocham siebie taką jakam jest, zamiast
pisać na cały świat, żeby mnie pożałowano.

pozdrawiam Tatiana
--
Prawdziwa miłość nie wyczerpuje się nigdy.
Im więcej dajesz, tym więcej ci jej zostaje
/Antoine de Saint-Exupery/
napisał/a: ~siwa 2007-02-05 23:04
Xena napisał(a):

> A sprawdzałaś wszelkie możliwe? W szkołach itp? Poza tym sam bilet wstępu na
> basen to ok. 1,5 paczki fajek - jak już ktoś napisał.

Nie, nie sprawdzałam, nie interesowało mnie to. Ale nie wpadło mi w
ucho.
Bysiek chodzi do szkoły z basenem. Jego klasa w połowie jest klasą
pływacką -- 4 godziny treningów w tygodniu. Usiłowaliśmy umowić się z
basenem, zeby jeden wf w tygodniu mogli miec z pływakami. Basen się
nie zgodził, nawet na obniżenie dość kosmicznej ceny.

> Bysiek jest młodszy od córki E.

Nierewolucyjnie. Nie sądzę, żebym za dwa lata pozwoliła mu na wypady
na basen na drugi koniec miasta. Drugi koniec miasta to potrafi być 50
km, licząc, że ja mieszkam bardzo na północy.

> Ale biegac koło domu czy wchodzić na schodek pozwoliłabyś? To nie jest takie
> niebezpieczne - chyba?

Mówimy o dajzadach srodkami komunikacji DALEKO.

> Co do puszczania samemu to nie mam doświadczeń- znaczy ja jeździłam, ale
> moje dzieci mogę bać się puszczać - się okaże jak dojdą do wieku 14 lat. Ale
> swoją drogą nie wyobrażam sobie, żebym 14 latkę woziła codziennie do
> gimnazjum.

Do szkoły oczywiście, że nie, szkoły się wybiera w jakiejś sensownej
odległości, jeździ z kolegami i często za dnia.

> W domu nie ćwiczą, bo absolutnie nie mają takiej potrzeby. Są wręcz za
> chude. Przykład z dziś - zakupione spodnie dla 3 latka są super rybaczkami
> dla Ani (lat 8) i są jeszcze w pasie i tyłku ciut za duże.

Ćwiczy się nie tylko dla utraty wagi, ale dla przyjemności i kondycji.
Nie znam dziecka, które ćwiczy w domu.

> Też rozumiem i co? ALe nie rozumiem uzalania się w tej sytuacji. Albo mi się
> chce i ćwiczę albo nie chce mi się i kocham siebie taką jakam jest, zamiast
> pisać na cały świat, żeby mnie pożałowano.

Przecież sama zainteresowana nie pisze. I z tego co zauważyłam Elske
też się nie użala.

--
.......:: s i w a ::.......
.:: JID:siwa@jabber.org ::.
-#--#--#--#--#--#--#--#--#-
napisał/a: ~siwa 2007-02-05 23:14
siwa napisał(a):

> 4 godziny treningów w tygodniu.

Korekta -- dziennie!

--
.......:: s i w a ::.......
.:: JID:siwa@jabber.org ::.
-#--#--#--#--#--#--#--#--#-
napisał/a: ~Qrczak" 2007-02-06 08:43
Użytkownik "waruga" napisał w wiadomości
> Dnia Mon, 5 Feb 2007 22:00:21 +0100, Nixe napisał(a):
>
>> Emla jest i była na receptę.
>
> Też pisałam, że "chyba". W końcu skleroza w tym wieku to norma ;)(chyba)

Brak gugla też?

Qra, czepiam się, wiem...