Watpliwosci

napisał/a: bro1 2013-12-20 14:25
Ja i tak jestem odbierana jako wredna, wyrodna matka (przez otoczenie), więc mam głęboko gdzieś to co inni myślą.
Valkiria - ładnie to ujęłaś o tej odpowiedzialności.
Tak mi przyszło na myśl, że może to co czuję do nich to nie miłość, a właśnie odpowiedzialność za dwie istotki, które pojawiły się w moim życiu.
Zresztą, nie będę tego analizować. Póki jest w miarę dobrze, niech tak pozostanie.
Macierzyństwo nie jest bajką. Czasami ma się ochotę rzucić wszystko w diabły i iść daleko przed siebie.
I im dziecko jest starsze tym więcej kłopotów, problemów dochodzi. Wrzeszczący niemowlak, to przy tym pikuś.
Dobrze, jeśli jest obok ktoś kto wesprze, pomoże.
Ja tego nie miałam, więc piszę z punktu samotnego macierzyństwa i wychowywania. Całkiem możliwe, że w przypadku pełnych rodzin, czy fajnego związku, jest zupełnie inaczej.
Mnie osobiście śmieszą te wszystkie zachwyty nad kupką dziecka, gadaniem o zupkach i innych pierdołach. Zawsze śmieszyły. Byłam chyba jedyną matką w piaskownicy, która dawała dziecku łopatkę i wiaderko, aby zajęło się twórczym budowaniem zamku czy stawianiem babek, a sama lazłam na ławkę z książką i tylko zerkałam kątem oka, czy wszystko jest w porządku.
Macierzyństwo może i jest cudowne - ale w reklamie. W życiu realnym już tak różowo nie jest.
Przejdź się do większego sklepu w niedzielę, popatrz na te tabuny rodzin z dziećmi. Posłuchaj tych wrzasków.
To najlepszy środek antykoncepcyjny. Nawet seksu się odechciewa, jak człowiek sobie uświadomi, że może z niego wyjść coś takiego.
Tak, to jest katorga, ale z drugiej strony... nie wiem jak innym, mnie dzieci dały mega kopa do życia, do zawalczenia o swoje. Dodawały i dodają sił do zmagań z życiem. Jest coś magicznego w tej sile. I kiedy jedno z drugim przyjdzie, przytuli się, powie coś miłego, to cieszy. Tak samo jak cieszą ich sukcesy, bolą porażki. Niesamowitą frajdę daje widok uśmiechu na twarzy dziecka (własnego - bo cudze zaledwie toleruję, na zasadzie pająka w łazience. Jest to jest, może sam zniknie, zanim go ubiję).
napisał/a: KokosowaNutka 2013-12-20 14:36
Bro napisal(a):Przejdź się do większego sklepu w niedzielę, popatrz na te tabuny rodzin z dziećmi. Posłuchaj tych wrzasków.
To najlepszy środek antykoncepcyjny. Nawet seksu się odechciewa, jak człowiek sobie uświadomi, że może z niego wyjść coś takiego.

hahahah tez mam czesto takie mysli I wiesz co, to dziala! 28 lat mam i zero dzieci
napisał/a: sowaa1 2013-12-20 14:37
KokosowaNutka napisal(a): ze jestesm totalnie bezuzyteczna kobieta, ze do niczego sie nie nadaje, ze nigdy nie bede umiala spelnic sie jako matka, ze zdechne nic nie robiac wartosciowego w moim zyciu.
przecież możesz w życiu wiele osiągnąć i robić wiele wartościowych rzeczy nawet nie będąc matką
Idąc takim tokiem, można by sądzić, że wszyscy bezpłodni są bezużyteczni i nie robią nic wartościowego

a uważam, że bez sensu jest świadomie płodzić dziecko, kiedy się go nie chce, tylko dlatego, że większość społeczeństwa się spełnia w ten sposób.

KokosowaNutka napisal(a):No nic, w najblizszym czasie pewnie bede dalej sporo z mezemm na ten temat dyskutowac. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
pogadajcie, przemyślcie- może jednak dojdziecie do wniosku, że fajnie byłoby mieć takiego małego człowieczka w domu
napisał/a: bro1 2013-12-20 14:39
"Ech jak widze posty Jurni jak sie cieszy z kazdej malej zmiany u synka, z kazdej glupotki, a to ze zabek wyszedl, ze sie usmiecha bo swiatelka na choince sie swieca to nachodza mnie takie mysli, ze jestesm totalnie bezuzyteczna kobieta, ze do niczego sie nie nadaje, ze nigdy nie bede umiala spelnic sie jako matka, ze zdechne nic nie robiac wartosciowego w moim zyciu.

Kurcze nie wiem, nigdy nie mialam takich mysli, nigdy sie nie przejmowalam brakiem dzieci-baaa bylo mi to na reke. Chcialam sie spelniac zawodowo, cos fajnego w zyciu robic. To mi nie wychodzi, stad plan B. Ale nawet realizacja planu B przychodzi mi ciezko. Nawet myslenie o nim. Stad te mysli, ze jestem taka do kitu, ze nic nie potrafie. Nie mam pomyslu na plan c.."

Są kobiety, które chcą być matkami, kochają dzieciaczki itp. Są też takie, którym to niekoniecznie jest na rękę.
Nie możesz myśleć w ten sposób, że jesteś gorsza.
Chciałaś się spełnić zawodowo - nie wyszło - tak sama piszesz. Planem B jest posiadania dziecka - mam wrażenie, że jako namiastka tego spełnienia zawodowego. Podam ci pomysł na plan C - po prostu zacznij robić to co lubisz, znajdź sobie jakieś hobby, pasję, która cię wciągnie.
Jedna osoba cieszy się z tego, że świeci słońce, inna, że pada deszcz. Nie jesteśmy wszyscy tacy sami, więc nie próbuj na siłę zmieniać się w kogoś innego, tylko po to, aby pasować do wizerunku społeczeństwa.
Z pewnością nie jesteś totalnie bezużyteczną kobietą i nie jest to tak, że do niczego się nie nadajesz.
Jeśli nie lubię gotować, to co? To też jestem bezużyteczna? No bez jaj. Może i nie lubię, ale za to potrafię pomalować pokój.
Więcej wiary w siebie, kobietko.
napisał/a: sowaa1 2013-12-20 14:48
Bro napisal(a):Chciałaś się spełnić zawodowo - nie wyszło - tak sama piszesz. Planem B jest posiadania dziecka - mam wrażenie, że jako namiastka tego spełnienia zawodowego. Podam ci pomysł na plan C - po prostu zacznij robić to co lubisz, znajdź sobie jakieś hobby, pasję, która cię wciągnie.
napisał/a: dagsam 2013-12-20 15:00
wiesz posiadanie dziecko to nie tylko zle rzecxy ale i fajne ja gdybym sie nie cieszyla z tych glupot to bym oszalala..
mam kuzynke ktpra nie chce miec dzieci ma 34 lata spelnia sie zawodowo jezdzi na wycieczki gdzie i jak chce.. chce sie pobawic dzieckiem wpada do nas np itd i jest w pelni szczesliwa.. grunt w zyciu byc szczesliwym a nie uszczesliwianie sie na sile tym co wcale radosci nie musi prxyniesc...

[ Dodano: 2013-12-20, 15:01 ]
a i dodam ze mam wiele kolezanek ktore nie chcialy dzieci a gdy zachcialy maja po blisko 40 lat i sa szczesliwe
napisał/a: KokosowaNutka 2013-12-20 18:50
sowaa napisal(a):
Bro napisal(a):Chciałaś się spełnić zawodowo - nie wyszło - tak sama piszesz. Planem B jest posiadania dziecka - mam wrażenie, że jako namiastka tego spełnienia zawodowego.

Chyba masz racje. Mysli o dziecku pojawily sie dopiero ostatnio odkad nie moge znalezc zadnych praktyk. Troche mnie to zalamalo i stracilam wiare, ze cokolwiek znajde wiec szukam innych pomyslow na zycie, innych rozwiazan.

napisal(a):Podam ci pomysł na plan C - po prostu zacznij robić to co lubisz, znajdź sobie jakieś hobby, pasję, która cię wciągnie

No ok hobby fajna sprawa ale nie powiem mezowi, ze do pracy nie pojde, dziecka nie urodze, zostane w domu i bede sie realizowac poprzez hobby.
Chyba, ze chodzilo Ci o hobby jako cos dodatkowego. Beznadziejna robota+ciekawe hobby. No to tez jest jakies rozwiazanie.

Dzieki za wasze rady/uwagi/sugestie, upewnilyscie mnie, ze dziecko to nie takie hop siup i bede musiala sie 50 razy zastanowic zanim sie zdecyduje.
napisał/a: bro1 2013-12-20 19:57
Chodziło mi o to, abyś nie przestawała szukać możliwości realizacji zawodowej, skoro to było dla ciebie ważne, ale zamiast pogrążać się w niefajnych myślach, zajęła czymś, co da ci odskocznię od codzienności. A może na swoim hobby uda ci się zarobić? Wszak najlepiej jest gdy lubimy to co robimy i jeszcze nam za to płacą.:)
napisał/a: ~gość 2013-12-21 18:05
Bro napisal(a):Przejdź się do większego sklepu w niedzielę, popatrz na te tabuny rodzin z dziećmi. Posłuchaj tych wrzasków.
To najlepszy środek antykoncepcyjny. Nawet seksu się odechciewa, jak człowiek sobie uświadomi, że może z niego wyjść coś takiego.


W zasadzie nie tylko rodziny z dziećmi zachowują się w taki sposób. Tylko u nich jest to najbardziej widoczne, bo dzieciaki są głośne itd. W ogóle ludzie chyba nie potrafią ze sobą rozmawiać, czasami stojąc w kolejce do kasy za jakąś para aż włos na głowie się jeży.

KokosowaNutka, nie rób nic a siłę. Nikomu nie musisz udowadniać swojej pożyteczności jak to określiłaś. Nie każda kobieta musi być matką i napewno nie jest z tego powodu gorsza
napisał/a: ~gość 2013-12-21 18:53
KokosowaNutka, nieee, jak nie jesteś pewna to nie pchaj się w dziecko. Mnie moja tak wykończyła właśnie że miałam ochotę skoczyć z balkonu. Do tego leje się ze mnie krew jak z zarzynanego prosiaka, mąż 100km od domu, no ku**icy można dostać.
napisał/a: Misiaq 2013-12-22 13:58
KokosowaNutka napisal(a): Boje sie, ze jak zacznie ryczec i po 10 minutach nie przestanie to puszcza mi nerwy i bede na nie krzyczec, ze bede miala ochote je oddac, ze mnie to przerosnie. Na sama mysl, ze bede musiala chodzic non stop po lekarzach, zalatwiac miejsce w przedszkolu, kupowac ciagle jakies papki, kaszki , gryzaczki i inne duperele odechciewa mi sie wszystkiego.
KokosowaNutka, ja to się często spotkałam z tym, ze kobiety, które nie mają dzieci idealizują macierzyństwo, widzą je jak z reklamy Pampersów (dziecko słodko śpi w łóżeczku, a rodzice tylko patrzą na śpiącego Malucha ), a Ty masz chyba "odchył" w drugą stronę - widzisz macierzyństwo jako jedną wielką mękę.
Ciekawe skąd taki obraz?
KokosowaNutka napisal(a):moimi znajomymi beda takze ludzie z dziecmi i naszymi jedynymi tematami beda kupy i nowe ubranka
To już na prawdę zależy tylko od Ciebie z kim będziesz utrzymywać kontakty Mogę Ci napisać, ze my nie mamy znajomych z dziećmi (tzn. teraz mamy, poznanych np. w przedszkolu, ale nasi "starzy" znajomi nie mają dzieci) i ciągle się z nimi spotykamy
KokosowaNutka napisal(a):A co ze mna i mezem? Co jesli dziecko zniszczy nasza relacje? Co jesli przestaniemy miec czas dla siebie, zniknie czulosc, harmonia i staniemy sie tylko opiekunami jakiegos malego, marudzacego, biegajacego po domu gnoma?
KokosowaNutka, na prawdę strasznie czarno to wszystko widzisz. I coraz bardziej mnie nurtuje skąd taki obraz?
KokosowaNutka napisal(a):Ale z drugiej strony nie wiem co mam zrobic ze swoim zyciem.
Jeśli to będzie jedynym argumentem za tym, żeby mieć dziecko to rzeczywiście moze się okazać za jakiś czas, że popełniłaś błąd.

KokosowaNutka, a co na to wszystko Twój mąż? Jakie on ma zdanie na ten temat?
Tak na prawdę nikt Ci nie da gwarancji jak to będzie, bo dzieci są na prawdę bardzo różne i macierzyństwo, szczególnie na początku może być trudne (ale nie tak trudne jak Ty to widzisz ) . Dopiero jak to weźmiesz to pod uwagę i w dalszym ciągu w Twoim rachunku zysków i strat, więcej będzie syków, to znaczy, ze jesteś gotowa

vanilla napisal(a):we wszystkich wyobrażeniach nawet przez sekundę nie miałam przed oczyma drącego się dziecka i siebie wściekłej na maxa
Moze dlatego, ze nie miałaś w bliskim otoczeniu małych dzieci? To tez moze być powodem Twoich trudnych początków, czego innego po prostu oczekiwałaś.
KokosowaNutka napisal(a): typowa mama zachwycajaca sie kupkami swojej pociechy
Naprawdę tylko takie matki spotykasz na swojej drodze czy po pstu wplatasz w swoje wypowiedzi Trochę ironii, żeby "ubarwić"? Nie oszukujmy się temat kupek często się przejawia w rozmowach mam, szczególnie matek małych dzieci, bo kupki dużo mówią o zdrowi malucha, ale bez przesady I nie wszystkie matki zalewają swoje konta na FB zdjęciami dzieci, niektóre nie mają nawet konta na FB Sa trudne chwile, dla mnie najtrudniejsze jak Miki chorował (ja mam słabą psychikę jeśli o to chodzi, martwię się bardzo i mimo tego, ze na szczęście Mikołaj chorował tylko na przeziębienia, dla mnie był to stres), ale są też radości takie, jakich nie da się z niczym porównać. Jesli masz dobrze poukładane relacja z ojcem dziecka, to na prawdę nie jest to taka męka jaką masz w głowie.
napisał/a: ~gość 2013-12-22 14:22
Misiaq napisal(a):Moze dlatego, ze nie miałaś w bliskim otoczeniu małych dzieci? To tez moze być powodem Twoich trudnych początków, czego innego po prostu oczekiwałaś.
a no coś w tym jest :)