Watpliwosci

napisał/a: lisbeth871 2013-12-22 16:01
Misiaq napisal(a): I nie wszystkie matki zalewają swoje konta na FB zdjęciami dzieci, niektóre nie mają nawet konta na FB

otóż to
Mam kumpelę, która ma rocznego syna, a może ze 3 zdjęcia wstawiła na cały rok... Znajomi M mają syna chyba 9 miesięcznego i mogliśmy z nimi na każdy temat pogadać Dużo zależy od ludzi.
napisał/a: KokosowaNutka 2013-12-22 19:19
Misiaq, skad to negatywne myslenie? Hmm... wiesz sporo osob z mojego najblizszego otoczenia juz jakis czas temu zostalo rodzicami wiec mniej wiecej widze jak to wyglada. Poza tym dzis ludzie coraz odwazniej mowia o trudach wychowania dziecka, chociazby tutaj na forum-czasem podczytuje inne dziewczyny. Oczywiscie zdaje sobie sprawe, ze dziecko dostarcza takze pieknych emocji i przezyc tylko tutaj skupiam sie na tych negatywnych, to przeciez przez nie mam watpliwosci.

napisal(a):Naprawdę tylko takie matki spotykasz na swojej drodze czy po pstu wplatasz w swoje wypowiedzi Trochę ironii, żeby "ubarwić"?

Wiesz roznie to bywa;) Znam i takich rodzicow i takich. Oczywiscie tacy zafiksowani na punkcie swojej pociechy bardziej rzucaja sie w oczy i mnie irytuja.

napisal(a):KokosowaNutka, a co na to wszystko Twój mąż? Jakie on ma zdanie na ten temat?

On ma w sumie identyczne podejscie. Ogolnie jestesmy super dobrani i zgadzamy sie niemal we wszystkim;)

napisal(a):Chodziło mi o to, abyś nie przestawała szukać możliwości realizacji zawodowej, skoro to było dla ciebie ważne, ale zamiast pogrążać się w niefajnych myślach, zajęła czymś, co da ci odskocznię od codzienności.

Ach o to Ci chodzilo. Tez dobra rada :) Wiesz ja ogolnie staram sie od czasu do czasu rozne rzeczy robic, czyms sie zajmowac. Od kilku miesiecy mam swira na punkcie pilatesu i biegam na zajecia. Niby nic wielkiego ale robie cos dla siebie, mam okazje zeby sie wyciszyc, odreagowac.

I tak.. bede dalej szukac z calych sil praktyk chocbym miala sie zesrac
Jednak nie jestem gotowa na macierzynstwo.. Wczoraj i dzis dyskutowalismy o tym z mezem.. to nie ma teraz sensu Masz racje, ze dziecko byloby namiastka spelnienia zawodowego. To byloby glupie.. unieszczesliwie tylko siebie i te mala istotke.

napisal(a):A może na swoim hobby uda ci się zarobić? Wszak najlepiej jest gdy lubimy to co robimy i jeszcze nam za to płacą.:)

Haha Ty mnie nie prowokuj bo ja juz mam pewne skojarzenia


Dzieki raz jeszcze dziewczyny za to co napisalyscie, za wasze doswiadczenia, historie i rady. Bardzo mi pomoglyscie. Widze, ze nie ma sensu sie do niczego zmuszac, ze musze walczyc o to na czym mi zalezy a nie kombinowac jak kon pod gore
napisał/a: Misiaq 2013-12-22 20:34
KokosowaNutka napisal(a):Poza tym dzis ludzie coraz odwazniej mowia o trudach wychowania dziecka, chociazby tutaj na forum-czasem podczytuje inne dziewczyny
To prawda, kobiety są coraz bardziej świadome i nie boją się mówić otwarcie o swoich problemach.
Najważniejsze, ze macie z mężem zgodę w tej kwestii.
napisał/a: Tigana 2014-01-05 18:48
KokosowaNutka, dzięki za ten wątek. To jest naprawdę potrzebne, aby kobiety rozmawiały o macierzyństwie bez tego całego lukru. Ja nigdy dzieci nie lubiłam; najgorszą karą dla mnie było, jak sąsiadka prosiła, żeby jej niemowlę zabrać na spacer. Zaczęło mi się to zmieniać jakieś dwa lata temu- zaczęłam zauważać, że niektóre dzieci są urocze, wzruszać się malutkimi ubrankami itd. Mam roczną chrześnicę i kocham tego dzieciaka, ale nie wiem, czy cały dzień bym się nią sama zajęła. Coraz częściej myślę o swoim, ale mimo wszystko nie mam tej miłości do dzieciaczków we krwi, i boję się czasami, że to, co mam, to może być za mało... Zastanawiam się też, na ile mąż mnie w tym wszystkim wesprze, bo on nie ma jakiegoś szczególnego zainteresowania dla innych dzieci- ale przy swoim pewnie będzie zupełnie inaczej. Teraz deklaruje, że tak, ale co będzie w rzeczywistości- tego nie przewidzi nikt. Boję się też, co by było, gdyby dziecko urodziło się chore lub wymagające jakiejś szczególnej opieki- czy wtedy też podołam?
Macie też takie myśli czasem czy tylko ja przesadzam?
napisał/a: ~gość 2014-01-05 18:53
Tigana, ja nie chciałam o tym myśleć co będzie jak Zuzia będzie chora czy wymagająca ciągłej opieki takiej wiesz specjalistycznej. Ostatnio jak z nią byłam u okulisty to była parka z chłopcem z zespołem Downa, widać, że kobieta go kochała, była czuła itp, ale smutek od niej bił na kilometr. Mi się tak smutno jakoś zrobiło, pomyślałam sobie, że mamy tyle szczęścia, że Zuzia jest zdrowa (odpukać)...

A cudzych dzieci nadal nie lubię, to się nie zmieniło :P
napisał/a: Tigana 2014-01-05 19:21
vanilla, mi też się tak wydaje, że zdrowe dziecko to największe szczęście dla rodziców. I masz rację, że nie powinno się myśleć o takich rzeczach, ale ja już taka jestem, że muszę mieć wszystkie możliwe opcje przepracowane.
A Twój mąż dużo pomaga przy Małej? Mają fajny kontakt?
napisał/a: dagsam 2014-01-05 19:46
co tu duzo ukrywac facet nie zastapi ciebie... mi k tez obiecywal ze bedzie zajmowac sie B i co? pomaga ale on wraca do domu o 19 jedynie tyle zajmie sie B co pomoze przy myciu i go uspi... w weekend fajnie zajmuje sie ale ciagle pytania czemu on marudzi a co to a czemu to a co zrobic... jakbym miala. mu podac na tacy ale sorry instrukcji obslugi do dziecka nie daja i to kwestia wyczucia.. ale facet tego nie rozumie.. noze pomagac ale i tak bedziesz uwazac ze to malo ja tak mam....
napisał/a: ~gość 2014-01-05 20:35
Tigana napisal(a):A Twój mąż dużo pomaga przy Małej? Mają fajny kontakt?
Tak, jak wraca z pracy to jemy i on się nią zajmuje, przed świętami no to jeszcze były problemy z usypianiem to mi lepiej to szło, ale w tej przerwie miał 2 tygodnie wolnego bez 2 dni, więc też ją usypiał, bo kładziemy ją teraz na brzuszku i łatwiej zasypia niezależnie od towarzystwa :P w nocy wstajemy różnie, ale ja szybciej "trzeźwieję", więc częściej wstaję, nieraz np idę mleko zrobić a on się ocknie do tej pory i ją karmi :) no i w dzień to też na zmianę, choć on chyba teraz więcej się nią zajmuje, nadrabiają czas kiedy pracuje. Na pewno się wymieniamy jak któreś ma coś do roboty czy chce odpocząć, nie ma też problemu, żebym 2x w tygodniu chodziła na fitness :)
napisał/a: KokosowaNutka 2014-01-05 22:42
Tigana, witaj w klubie ;)

Widzisz poruszylas kolejne kwestie, ktore mnie jeszcze bardziej do macierzynstwa zniechecaja a mianowicie ewentualna choroba dziecka i brak pomocy ze strony partnera.

Dziecka chorego nie chce miec i pewnie bym ciaze usunela ale po tym pewnie bym w jakas depresje przez to wpadla i znienawidzila siebie za to Tak zle i tak niedobrze.
W sumie to paradoks bo sama bylam dzieckiem chorym: wada kregoslupa, nerek, serca. Gdyby prawie 30 lat temu istnialy metody rozpoznawania chorob plodu to kto wie czy moi rodzice nie zdecydowaliby sie mnie usunac Do tego podczas porodu zachlysnelam sie wodami plodowymi i obwinelam pepowina na szyi przez co doszlo do lekkiego niedotlenienia.
Mama opowiadala mi jak to wtedy bylo, jak pierwsze miesiace mojego zycia spedzilam w szpitalu, ze mialam operacje na serce, ze to, ze tamto.. ile nerwow ich to kosztowalo..ta niepewnosc czy bede jutro jeszcze zyc. Do tego lezalam w szpitalu oddalonym 80km od domu i rodzice musieli co drugi dzien do mnie jezdzic zeby dowozic mi mleko mamy (nie chcieli karmic mnie sztucznym) no i oczywiscie zeby mnie zobaczyc.
Potem wszystko sie ustabilizowalo, bylo ok ciagle musialam jezdzic na kontrole to do Zakopanego na kregoslup, to do Krakowa na serce. W powietrzu wisiala grozba ponownych operacji. Liczne terapie, gimnastyki korekcyjne, wkladki do butow, po drodze doszla padaczka ( na szczescie wygasla samoczynnie w liceum ). Do tego sporo innych rzeczy, o ktorych nie chce juz pisac zeby was nie zanudzic a w ogole rozpisalam sie bez sensu, to nie temat o tym
Ale o co mi chodzi..
O to, ze jesli nei jestem pewna czy chce dziecko, czy bede umiala go pokochac i do tego dojdzie mi to, ze bedzie chore to nie wiem czy dam rade.. Az boje sie o tym myslec.

Co do wsparcia partnera to mielismy juz na ten temat rozmowy i powiedzial mi otwarcie, ze oczywiscie bedzie sie dzieckiem zajmowac, bedzie sie bawic, itp ale rozklad sil ocenia na 20%-80%. Mowi, ze dzieci to nie jego bajka. Mamy na tyle fajna relacje, ze nie bal mi sie czegos takiego powiedziec.

Ogolnie wiem na czym stoje, wszystkie kwestie mam przemyslane i obgadane po 50 razy. Jak narazie wszystko wskazuje na NIE. No ale moze sie jeszcze odmieni.
napisał/a: dagsam 2014-01-06 06:47
kosowa nutka powiem ci tak, tez cale zycie mowilam ze usunelabym ciaze gdyby cos... no i w czasie ciaxy wyszlo ze Bartek moze byc chory ale gdy poszlam do poradni genetycznej i tam zaproponowalu mi jakies badanie po ktorym 7% szans na strate ciazy nie zgodzilam sie bo ryzyko za duze, wiedzialam ze moje dziecko bede kochac po mimo wsxystko.. chociaz nadal jestem za aborcja ale gdy B byl w brzuchu nawet nie ccialam o tym slyszec ze jalby co... za bardzo juz go pokochalam...

co do facetow to praqda ze najwiecej to kobieta robi.. facet mysli jednotorowo kobieta wielozadaniowo.. i np od 6 ja nie spie bo B wdtal nakarmilam go przewinelam bawie sie z nim i zmywam xD k ledwo daje rade o tej porze bakarmic b xD co mbie drazni i wieczne pretensje o cos
napisał/a: Misiaq 2014-01-06 12:28
Tigana napisal(a):. Zastanawiam się też, na ile mąż mnie w tym wszystkim wesprze, bo on nie ma jakiegoś szczególnego zainteresowania dla innych dzieci-
Tigana, nie wiem oczywiście jak to będzie z Twoim mężem, ale tu już niejedna forumka pisała o tym, że ich mężowie nie wyrażali zainteresowania dziećmi, a jak doczekali się swojego to się odmieniło. Z moim też dokładnie tak było Do innych dzieci (w tym do dzieci z rodziny) miał stosunek raczej obojętny, przybił piątkę co najwyżej i to wszystko A w roli ojca sprawdza się doskonale
KokosowaNutka napisal(a): ewentualna choroba dziecka
O tym to myśli każda kobiety myśląca o ciąży i chyba każda ciężarówka. Chociaż muszę przyznać, ze mi przed pierwszą ciążą jakoś specjalnie takie myśli nie towarzyszyły, za to teraz jak rozważam drugą ciążę to takie obawy są częstsze.
napisał/a: ~gość 2014-01-06 12:46
Misiaq napisal(a):Tigana, nie wiem oczywiście jak to będzie z Twoim mężem, ale tu już niejedna forumka pisała o tym, że ich mężowie nie wyrażali zainteresowania dziećmi, a jak doczekali się swojego to się odmieniło. Z moim też dokładnie tak było Do innych dzieci (w tym do dzieci z rodziny) miał stosunek raczej obojętny, przybił piątkę co najwyżej i to wszystko A w roli ojca sprawdza się doskonale
no właśnie tak na prawdę ciężko przewidzieć jak się człowiek będzie zachowywał, bo równie dobrze ktoś lubiący dzieci nie będzie przejawiał zapału do zajmowania się swoim, może być tak jak u Ciebie, a może być kontynuacja przedciążowych preferencji. Ot takie ryzyko :)
Misiaq napisal(a):O tym to myśli każda kobiety myśląca o ciąży i chyba każda ciężarówka. Chociaż muszę przyznać, ze mi przed pierwszą ciążą jakoś specjalnie takie myśli nie towarzyszyły, za to teraz jak rozważam drugą ciążę to takie obawy są częstsze.
ja też takich obaw nie miałam, byl jakiś tam stres przed usg genetycznym i połówkowym, ale jak tam powychodziło wszystko ok, to nie rozmyślałam :) moim zdaniem nie da się na to przygotować, więc po co panikować na zapas jak można cieszyć się ciążą :)