Wieści_z_Europy_-_adopcje_dzieci

napisał/a: ~Ewa Ressel" 2005-07-13 11:36
Asias napisał(a):

> > Czytałaś aby kodeks etyki lekarskiej?
> Ja czytałam Poza tym, że kodeks etyki nie wyjaśnia tej sprawy,


Jak nie, jak tak

Art. 15.
1. Postępowanie diagnostyczne, lecznicze i zapobiegawcze wymaga zgody
pacjenta. Jeśli pacjent nie jest zdolny do świadomego wyrażenia zgody,
powinien ją wyrazić przedstawiciel ustawowy bądź osoba stale opiekująca się
pacjentem.

Art. 16.

1. Lekarz może nie informować pacjenta o stanie jego zdrowia bądź o leczeniu,
jeśli pacjent wyraża takie życzenie. Pacjent może także wskazać osoby, które w
jego imieniu będą porozumiewały się z lekarzem. Informowanie rodziny, o ile to
jest możliwe, powinno być uzgodnione z chorym.

2. W przypadku chorego nieprzytomnego lekarz może udzielić, dla dobra chorego,
niezbędnych informacji osobie, co do której jest przekonany, że działa ona w
interesie chorego.


a biurokracja i w
> zasadzie odrębność każdej placówki zdrowia czyni niepotrzebnym świstkiem jakieś
>
> tam oświadczenie chorego.


Masz jakieś doświadczenia w tej kwestii?
ER

--
napisał/a: ~Asias" 2005-07-13 12:06
Użytkownik "Ewa Ressel"
> Art. 15.
Kodeks etyki nie jest wiążący wedlug prawa. Lekarze maja obowiazek stosowac sie
do Ustawy o zawodzie lekarza i niestety, bardzo czesto powoluja sie na zapis o
"dobru pacjenta" nie godzac sie udzielac informacji nie tylko bliskim ale i
samemu pacjentowi. Brak jakiegokolwiek uregulowania stosunkow miedzy chorym a
jego partnerem skazuje go na przegrana w tej walce. A jak czeste jest
naduzywanie tego zapisu? Poczytaj opinie roznych etykow i jak czesto oni sami
rozgrzeszaja tego typu zachowania. Drugi przyklad dajacy do myslenia: siostra
wraz ze swoja piecoosobowa grupa ukonczyla drugi rok medycyny i caly kurs etyki
w programie nauczania maja za soba. Trzy z pieciu tych osob jest zdania, ze nie
nalezy udzielac informacji o ile stwierdza, ze moze to zagrozic dobru chorego.

> Masz jakieś doświadczenia w tej kwestii?
NAPRAWDE nie slyszalas nigdy niemalze sakramentalnie wypowiedzianego przez
pielegniarke/lekarza w progru: "rodzina? nie? wiec prosze odejsc"?? Ja
slyszalam. Regulaminy odwiedzin w szpitalach tez daja do myslenia w tej
kwestii..
--
Pozdrawiam
AsiaS
*Prawdziwa mądrość nie opuszcza głowy*
napisał/a: ~Jonasz 2005-07-13 23:55
Użytkownik Asias napisał:
> Użytkownik "Jonasz"
>
>> Domagają się przywilejów takich, jakie mają małżeństwa,
>> o ile dobrze słyszałem.
>
> Kiedy probowalam uswiadomic Ci, ze zle slyszales, to naskoczyles na mnie
> i zasypales lawina tematow z innej beczki :) Otoz powtarzam: zle
> slyszales, nie domagaja sie takich.
Pisałaś, że domagają się nie małżeństwa, tylko związku
partnerskiego. Wraz ze związkiem domagają się
przywilejów.
Tematy "z innej beczki" wyjaśniają moje stanowisko:
homoseksualizm nie powinien być podstawą do żadnych
przywilejów. Związki partnerskie nie mogą być
równoznaczne ze związkami homoseksualnymi. Jeśli
prawodawca uzna za stosowne obdarzyć przywilejami
osoby nie będące małżeństwem, to niech ustali inne
kryteria, niż sposób zaspokajania żądzy. Może to być
wspólne zamieszkanie albo po prostu deklaracja woli
dwojga, trojga albo innej liczby osób.

Nie podoba mi się dążenie homoseksualistów, bo chcą
załatwić sobie status niby-małżeństw. Partnerstwo
to nie to samo, co homoseksualizm. Napiszesz, że
znowu kłócę się o słowa, ale te słowa właśnie mają
znaczenie.

J.
napisał/a: ~Tete 2005-07-15 07:46
Dnia Fri, 8 Jul 2005 15:19:15 +0000 (UTC) wacpan(i) Ewa Ressel napisal(a) co nastepuje:

> Margola napisał(a):
>
>
> >
> > > Hmm, wobec pedofili też jesteś tak "tolerancyjny"? Wszak ich "związki"
> > > również
> > > nie wpływają na Twoje życie, ani niczego _na Tobie_ nie wymuszają.
> >
> > Ewuś, tu się wtrącę. Istnieje OGROMNA różnica między pedofilią a
> > homoseksualizmem. Czas się nad tym zastanowić, zamiast powielać bliski
> > bredni schemat homoseksualista = pedofil.
> >
>
> Ależ ja po prostu pokazałam absurdalność przedstawionego przez Jacka kryterium
> tego, co wg niego jest dozwolone. Napisał on mianowicie tak: "dla mnie wolność
> jest ważną rzeczą, dopóki taki związek nie wpływa na moje życie, nie wymusza
> na mnie czegoś niech robi co chce. (w łóżku, w pracy, w trakcie wakacji etc.
> to nie moja sprawa )." W skrócie - niech _mnie_osobiście_to nie tyka.

Pominelas tylko jedno kluczowe slowo. Chyba relacji pedofil-krzywdzone
dziecko zwiazkiem nie nazwiesz
--
Wszystko jest czarne lub biale.
Jesli jest szare, to albo sie pobrudzilo, albo probuje się wybielic.