Jak wyglądały wasze zareczyny-oświadczyny???

napisał/a: kasia_k2 2007-02-19 09:46
Napisałam, że marzę, a czy marzenia się spełnią? to się okaże...

Parcinka napisal(a):Także dla mnie zaręczyny to taka "chwilowa obietnica" zresztą ślub podobnie.Bo skąd mamy pewność,
że zawsze będziemy razem z tą osobą?


Oczywiście nigdy nie ma takiej pewności, ale trzeba tego chcieć. Wydaje mi się, że jak obie strony tego chcą, to nawet jak będą jakieś kłótnie,
nieporozumienia, problemy to można je rozwiązać. Jakbym myślała, że ślub to "chwilowa obietnica" to bym nawet nie wychodziła za mąż, bo
po co, a na pewno już nie byłby to ślub kościelny.
Ale wierzę, że jest to obietnica do końca życia, tak więc swojego zdania nie zmienię

Parcinka napisal(a):Każdy kto chce być z drugą osobą może zarówno mieć wystawne wesele jak i cichą, skromną uroczystość

Nie mam nic przeciwko skromnej uroczystości, ale dużo zależy od rodziny, wszyscy robią wesela, więc chcą tez pójść na wesele

ps: coś czuję, że znowu mi się dostanie no więc Parcinka i Kashyw czekam
Pozdrawiam Was gorąco
napisał/a: Kashyw 2007-02-19 11:41
kasiu_k oczywiście masz też rację, ale nikogo nie można zmusić do wesela, a już na pewno nie dlatego, że wszyscy od nas tego oczekują. Kłopot pojawia się wtedy, gdy jedno z narzeczonych chce wesela, a drugie nie.
Poza tym Parcinka napisała, że według niej zaręczyny to "chwilowa obietnica", a Ty napisałaś, że ślub.No cóż tu już według mnie jest różnica. Wychodząc za mąż musimy się liczyć z pełną odpowiedzialnością jaką na siebie bierzemy i fakt, że przysięgamy miłość, wierność i uczciwość powinien być dla nas najważniejszy. Niestety nie zawsze do końca mamy pewność jak się życie ułoży, albo jak naprawdę druga osoba do tego podchodzi...
Ja nadal uważam, że jak się kogoś kocha i chce się być razem na dobre i na złe, to wesele nie jest potrzebne, wystarczy sam ślub, czy kościelny, czy też cywilny. Ja sama chciałabym mieć wesele, ze względu na to, że się spotkać z całą rodziną, pobawić się i móc wspominać ten dzień jakoś pięknie. Ale myślę, że można go też wspominać robiąc skromną uroczystość dla osób najbliższych. Bo tak naprawdę nie liczy ślub "na pokaz", żeby wszyscy zobaczyli jaki jest piękny, tylko UCZUCIE pomiędzy ludźmi, którzy się kochają. U mnie to się okaże, bo jeśli finansowo, przekroczy to możliwości moich rodziców, to zrezygnuję z tego wesela,bo nie to jest ważne. A kredytów na pewno zaciągać nie będę

[ Dodano: 2007-02-19, 11:41 ]
Pozdrawiam również
napisał/a: kasia_k2 2007-02-19 22:10
Jak czytam Wasze wypowiedzi tzn. Twoją Kashyw i Parcinki , to wydaje mi się,że napisałam
coś, co zostało źle zrozumiane.Masz rację, że miłość jest najważniejsza i to, że wesele
nie powinno być „na pokaz”, ja też tak uważam i przede wszystkim nic takiego nie napisałam.
A tak poza tym to piszemy trochę nie na temat bo miało być Jak wyglądały wasze
zaręczyny-oświadczyny???
napisał/a: Kashyw 2007-02-19 22:51
NO racja Kasiu:) no to też odświeżmy temat
Dziewczyny piszcie jak wyglądały wasze zaręczyny??
Pozdrowienia dla wszystkich
napisał/a: Parcinka 2007-02-20 16:35
Kasia_k-rzeczywiście zeszłyśmy z tematu, w zasadzie przeza mnie bo zaczęło się od tego że napisałam że nie miałam zaręczyn także faktycznie pora odświeżyć temat
napisał/a: Mira1 2007-02-27 21:07
To może ja odświeże :)
Historia moich zaręczyn nie przypomina tych z rycerzami, wyprawami w góry czy romantycznymi knajpkami a jednak było magicznie i wyjątkowo. Zaręczyny odbyły się 14 lutego 2007 czyli w tym miesiącu. Mój Skarb kiedyś powiedział, że najbardziej banalne są zaręczyny w Walentynki
(jak się później okazało, mówił tak abym się nie domyśliła jaką datę wybrał). Warto zaznaczyć iż znam się z moim Skarbem 8 lat mimo, że mam 22 lata a on 24. Mieszkamy od siebie ponad 500 km. Ale do rzeczy. Wieć wyglądało to tak: 14 luty, 22 róże, mieszkanie mojego przyszłego męża, ugotowana przez niego kolacja, pełno świec, szampan, on w garniturze - a ja wpadam z torbami zakupów do domu zmoczona przez deszcz. Byłam w szoku jak wyjął pierścionek, był dokładnie taki o jakim marzyłam, skromny z malutkim diamencikiem z białego złota.Wkrótce kończe studia licencjackie i przeprowadzam się do mojego Narzeczonego, ślub planujemy na rok 2008. Apeluje do wszystkich dziewczyn iż czasami bardziej liczy się trud jaki jest włożony przez chłopaka w zorganizowanie własnymi siłami zaręczyn niż pójście na łatwizne i kolacja w knajpie nawet tej romantycznej nawt jak potrawa nie do końca wygląda i smakuje jak powinna. Dla mnie były to najpiękniejsze zaręczyny i takich wszystkim życzę.
napisał/a: MonikaLuc 2007-02-28 10:40
Mira napisal(a):Apeluje do wszystkich dziewczyn iż czasami bardziej liczy się trud jaki jest włożony przez chłopaka w zorganizowanie własnymi siłami zaręczyn niż pójście na łatwizne i kolacja w knajpie nawet tej romantycznej nawt jak potrawa nie do końca wygląda i smakuje jak powinna. Dla mnie były to najpiękniejsze zaręczyny i takich wszystkim życzę.


u nas wprawdzie T. nie gotował, ale w knajpce tez nie byliśmy. Mam bardzo konserwatywnych rodziców - głownie tata. Wymagał on aby nasze oficjalne zaręczyny wyglądały jak kiedyś - młody przychodzi do jej rodziców itd... No i tak było, pierścionek (prześliczny !! boski !! - jak dostane z powrotem z powiększania to pstrykne fotke), 2 bukiety kwiatów (frezje... mmmmmmm moje ulubione !) i koniak :D dla mojego taty :) I tak gadu gadu aż się zebrał i oświadczył. Ja wiedziałam że to bedą zareczyny więc zaskoczenia nie było. Ale nie przeszkadzało mi to.

T. stwierdził że proszenie mojego ojca o moją rękę ;) było trudniejsze i bardziej stresujące niż obrona mgr :) Na szczęście obaj dobrze ze sobą żyją i się dogadują :)
napisał/a: Mira1 2007-02-28 13:01
U mnie sprawa rodziców się skomplikowała ponieważ mieszkamy od siebie 500 km. Zaręczyny były w Warszawie moi rodzice zostali poinformowani telefonicznie ( nie chcieliśmy aby ktoś wścibski zadzwoinił przed nami ). Ale część oficjalna z kwiatami dla mojej mamy itp. odbędzie się w święta wielkanocne kiedy mój narzeczony przyjedzie do mnie. Teraz musimy znieść rozłąke aż do mojej obrony w lipcu. :((((((((((
napisał/a: jagienka2 2007-03-05 12:33
:) MOje zareczyny mialy byc niesodzianka ale przez dlugi jezyk szwagierki troche sie spodziewalam. Wygladalo to tak ze cala ekipa bliskich nam osob pojechalismy w gory na deske (narty). I gdy ja z przyjaciolka zjezdzalysmy nizej na stoku bylo jakies zamieszanie i jakies fajerwerki :) jak dojechalysmy blizej okazalo sie ze to moj ukochany kleczy, a wokol reszta ekipy stoi :) i jak to zoabaczylam to z wrazenia upadlam na tylek akurat przed moim ukochanym :) no i pozniej to juz w sumie malo pamietam bylam troche w szoku :) :) nawet nie zauwazylam kiedy ktos odpial mi wiazania w desce :D zeby mi bylo wygodniej! A najsmieszniejesze jest to ze akurat na chwile zatrzymali zupelnie przypadkiem wyciag i ludzie to wszystko widzieli :)! Bylo super :) :) :) :) :)
napisał/a: MonikaLuc 2007-03-05 12:35
Dla mnie rewelacja. Wcale Ci się ine dziwię że nie wiele pamiętasz ! też byłabym w szoku. A że jeszcze wyciąg zatrzymali ? O mamusiu - genialne zaręczyny :)
napisał/a: Patka2 2007-03-05 13:40
jagienka, to musiało być cudne.
ciekawe zaręczyny.
naprawde , miał pomysł Twój facet, podziwiam :)
napisał/a: ~gość 2007-03-05 15:10
Muszę przyznać, że to jedna z najciekawszych historii jakie przyszło mi czytać. Naprawdę super. Szkoda, że mój małżonek nie jest z gatunku romantycznych. Przy tym wszystkim moje zaręczyny wypadają biednie.