Kiedy zaręczyny..

napisał/a: nicola24..85 2009-08-30 20:32
Witam Was wszyskich :)Jak mysla inni czy zareczyny kilka lat przed slubem sa zlym pomyslem?Czy tak jak wiekszosc facetow uwazacie ze conajmniej rok przed slubem?opinie, recenzje wasze spojrzenia:)....
napisał/a: białadama 2009-08-30 20:42
nicola24..85 napisal(a):Witam Was wszyskich :)Jak mysla inni czy zareczyny kilka lat przed slubem sa zlym pomyslem?Czy tak jak wiekszosc facetow uwazacie ze conajmniej rok przed slubem?opinie, recenzje wasze spojrzenia:)....

Wiadomo,że kobiety myślą inaczej niż mężczyźni.Ja tak ogólnie nie popieram długich zaręczyn przed ślubem,bo niby po co ten pierścionek dla szpanu wśród koleżanek???
Jak dla mnie zaręczyny,a potem po roku ewentualnie 2 ślub. :)
napisał/a: Miya 2009-08-30 20:50
nicola24..85, ja myśle, że dwa lata przed ślubem to maks. Uważam, że od razu z zaręczynami powinny ruszyć przygotowania do ślubu a teraz są dwuletnie terminy więc tak idealnie. Ale są ludzie którzy długo chodzili w narzeczeństwie i sobie chwalą.
napisał/a: Gvalch'ca 2009-08-30 21:08
Zaręczać się, moim zdaniem, trzeba wtedy gdy obydwoje zainteresowani dojdą do wniosku, że kiedyś tam, w mniej lub bardziej sprecyzowanej przyszłości, chcą wziąć ślub. Ani wcześniej, ani później, a czy to będzie rok, dwa czy pięć to co za różnica? Wszystko przecież zależy od sytuacji, chociażby finansowej, w której się para znajduje, a zaręczyny nie pociągaja za sobą żadnych skutków prawnych i prawie nic nie zmieniają, są gestem dla przyszłych narzeczonych i ewentualnie ich rodzin, więc po co zwlekać, odkładać, przekładać, przyśpieszać ten moment?
napisał/a: Zazi 2009-08-30 22:28
Zgadzam sie z Gvalch'ca, nigdy nie jest ani
Gvalch'ca napisal(a):Ani wcześniej, ani później, a czy to będzie rok, dwa czy pięć to co za różnica?
to zalezy od tylu rzeczy, mnie osobiscie sie nie spieszy do slubu, choc powoli,powoli zaczynamy sie przymierzac i myslec o tym...
napisał/a: ~gość 2009-08-30 23:31
Ja myślę, że 2 lata to optymalnie Moim zdaniem, jeśli ktoś się zaręcza, to mówi:"jestem gotowy na ślub". A skoro jest się na ślub gotowym, to po co czekać 5 lat? Wydaje mi się, że nie można powiedzieć "jestem gotowy na ślub za 5 lat", bo skoro teraz nie jest się gotowym, to skąd można wiedzieć, czy za 5 lat się rzeczywiście będzie?
Ech, trochę namieszałam ;) W każdym razie uważam, że jeśli ktoś nie jest gotowy na ślub to nie musi się zaręczać, bo po co? Nie ma takiego przymusu. Jak dla mnie, skoro się zaręczasz to niech za tym coś idzie, a nie tylko noszenie pierścionka. No ale każdy ma swoje poglądy i robi, jak uważa
napisał/a: białadama 2009-08-30 23:51
Kaczusia napisal(a):Ja myślę, że 2 lata to optymalnie Moim zdaniem, jeśli ktoś się zaręcza, to mówi:"jestem gotowy na ślub". A skoro jest się na ślub gotowym, to po co czekać 5 lat? Wydaje mi się, że nie można powiedzieć "jestem gotowy na ślub za 5 lat", bo skoro teraz nie jest się gotowym, to skąd można wiedzieć, czy za 5 lat się rzeczywiście będzie?
Ech, trochę namieszałam W każdym razie uważam, że jeśli ktoś nie jest gotowy na ślub to nie musi się zaręczać, bo po co? Nie ma takiego przymusu. Jak dla mnie, skoro się zaręczasz to niech za tym coś idzie, a nie tylko noszenie pierścionka. No ale każdy ma swoje poglądy i robi, jak uważa

A ja się z Tobą zgadzam.Nie wiem po jakiego grzyba się zaręczać a slub za 3/4 czy 5 lat,jak dla mnie to głupota.Pewnie tylko dla szpanu,że jest się narzeczonymi,ma się narzeczonego a nie chłopaka.A narzeczony to tak dumnie brzmi.
Sorry,jesli kogoś uraziłam ale takie jest moje zdanie i nikt nie musi się ze mną zgadzać. :)
napisał/a: ~gość 2009-08-31 00:15
białadama napisal(a):Pewnie tylko dla szpanu,że jest się narzeczonymi



Też tak uważam
Gvalch'ca napisal(a):kiedyś tam, w mniej lub bardziej sprecyzowanej przyszłości, chcą wziąć ślub

Dla mnie to jest naciągane, bo jeśli nie chcę brać ślubu teraz, to jak mogę obiecać, że w tej niesprecyzowanej przyszłości będę chciała? Poza tym, życie to precyzja. NIe mamy nieskończonej ilości czasu do przeżycia.
napisał/a: Gvalch'ca 2009-08-31 10:18
Kaczusia no dobra, chce teraz ale:
- nie mamy kasy a chcemy wesele na 100 osób,
- nie mamy mieszkania, nie stać nas na wynajem, rodzice mają mieszkania po 40 m2,
- chcemy najpierw skończyć studia, bo tak, bo studiujemy w innych miastach itd., studiując nie moglibyśmy się samodzielnie utrzymać
- brat/siostra zaklepali termin za 2 lata, a rodzice woleliby mieć chociaż 2 lata przerwy pomiędzy imprezami,
- jedna osoba z pary jest na zagranicznym kontrakcie x-letnim, a druga ma dobrą pracę w Polsce i bez sensu byłoby z niej rezygnować,
- para pracuje za granicą na np. wspólny dom, a po ślubie chcą zamieszkać w Polsce,
- jakiś dawca plemnika ma jeszcze obowiązek alimentacyjny, a dla kogoś (np. studenta) to może być duża część miesięcznego dochodu, bez której by sobie na studia nie mógł pozwolić.
itd, itd
Mamy więc jakiś powód dla którego slub za 2 lata jest niemożliwy, dlaczego więc odkładać zaręczyny o parę lat, skoro decyzję już podjeliśmy? Żeby było 2 lata przed ślubem?
Co do w niesprecyzowanej przyszłości, to większość znanych mi par to gdyby nie przygotowania, organizowanie wesela, ślubu i tym podobne to wzięłaby ślub 2 dni po zaręczynach. Przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie zaręcza się z myślą, teraz nie chcę Cię za żonę/męża ale może za 2/5/7 lat mi się zachce. Jakby tak myślał to by się nie oświadczał/nie przyjęłaby oświadczyn i proste jak kawałek sznurka w kieszeni.
Szpan pierścionkiem? A czym tu szpanować? I na czym w ogóle ten szpan miałby polegać, bo jakoś sobie nie wyobrażam?
napisal(a):NIe mamy nieskończonej ilości czasu do przeżycia.

Rozumię, że pozostawanie poza związkiem małżeńskim radykalnie ten czas skraca
napisał/a: ~gość 2009-08-31 10:28
Ja nie napiszę w tym temacie nic nowego tylko się podpiszę pod słowami Gvalch'ca
napisał/a: ~gość 2009-08-31 10:46
Gvalch'ca napisal(a):Przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie zaręcza się z myślą, teraz nie chcę Cię za żonę/męża ale może za 2/5/7 lat mi się zachce.


No dla mnie to jest dokładnie coś takiego, kiedy narzeczeni na pytanie "kiedy ślub?" odpowiadają: "jeszcze o ślubie nie myśleliśmy.

Gvalch'ca napisal(a):Rozumię, że pozostawanie poza związkiem małżeńskim radykalnie ten czas skraca


A gdzież coś takiego napisałam?

Rozumiem te wszystkie powody, które wypisałaś. Czasami okoliczności rzeczywiście nie pozwalają na wzięcie ślubu. Ale bądźmy ze sobą szczerzy- większość par, które się zaręczyły, a nie planują ślubu, nie wstrzymują się z takich powodów. (no chyba że to ja mam takich dziwnych znajomych). Zazwyczaj jest to kolejny etap bycia razem ,który w praktyce, poza mówieniem "mój narzeczony/a" nic nie zmienia.

Poza tym, jeszcze jeden drobiazg: terminy są teraz tak odległe, że
- nie mamy kasy a chcemy wesele na 100 osób,
- chcemy najpierw skończyć studia, bo tak, bo studiujemy w innych miastach itd.,
- jedna osoba z pary jest na zagranicznym kontrakcie x-letnim, a druga ma dobrą pracę w Polsce i bez sensu byłoby z niej rezygnować,
rozwiązują się "w międzyczasie".
napisał/a: Gvalch'ca 2009-08-31 12:12
Kaczusia napisal(a):A gdzież coś takiego napisałam?

Ale napisałaś, że nie mamy nieskończonej ilości czasu do przeżycia takim tonem (tzn. takie to u mnie skojarzenia wywołało) jak moja babcia oznajmia, że czegoś tam niedożyje.
Kaczusia napisal(a):No dla mnie to jest dokładnie coś takiego, kiedy narzeczeni na pytanie "kiedy ślub?" odpowiadają: "jeszcze o ślubie nie myśleliśmy.

Ja teraz czekam na pytanie kiedy dziecko (myślę że max 9 miesięcy i się zacznie, szczególnie babcia) - jeszcze o dziecku nie myśleliśmy będzie dobrą odpowiedzią .
A tak serio to uważam, że przypisywanie niskich pobudek wszystkim parom które zaręczają się dłużej niż 2 lata przed ślubem jest krzywdzącym uogólnieniem. To tak jakby znać motywację każdej pary świata. Oczywiście każdy obraca się w jakimś tam środowisku i na podstawie jego obserwacji wysnuwa wnioski. Ja akurat nie znam żadnej takiej pary osobiście, która zaręczałaby się nie planując ślubu za x-lat mniej więcej (trudno mówić o konkretnym terminie jeśli to ma być za 5 lat, a może 4.5), a już pary zaręczającej się i odrzucającej wogóle ślub, to nie wiem jakieś chyba marginalne przypadki. Co oczywiście nie znaczy że takich par nie ma. Ale akurat w moim otoczeniu (studenckim albo krótko poststudenckim) to podstawowy problem ze ślubem to jest jak skończymy studia, będziemy mieć gdzie mieszkać i za co się utrzymać. Oczywiście, że niektóre problemy rozwiązują się w międzyczasie, ale to w międzyczasie ileś tam trwa, czasami (studia zakładając zaręczyny na 1 roku - 5 - 6 lat jeśli skończone w terminie) dłużej niż dwa lata.
A i nadal nie wiem na czym ten szpan bycia narzeczonymi polega.