Kiedy zaręczyny..
napisał/a:
kania3
2009-09-02 22:46
Gvalch'ca, przesadzasz, wpadasz w skrajności i nadinterpretujesz. Nic takiego nie powiedziałam.
napisał/a:
Joanna_21
2009-09-02 22:46
Jak dla mnie takie uogólnianie jest mało fajnie, wręcz można powiedzieć, że mierzycie kogoś swoją miarą
Ja tam wolę mieszkać z narzeczonym, niż z chłopakiem i nie widzę w tym nic dla szpanu
napisał/a:
Gvalch'ca
2009-09-02 22:48
kania to nie było do Ciebie. Przeczytaj wcześniej zanim włączyłaś się do dyskusji. Zresztą Joanna_21 zacytowała stosowny fragment. I właśnie to stwierdzenie spowodowało że się do dyskusji włączyłam.
napisał/a:
kania3
2009-09-02 22:50
Aaa, to przepraszam. Myślałam, ze to było odnośnie mojego podejścia zaręczyny=rozpoczęcie przygotowań, bo to zaraz pod tym postem było.
Ja przy okazji tych długaśnych zaręczyn spotykam się z powodem, że właśnie to ten staż, ten wiek i chociaż nie planujemy ślubu, to jesteśmy na takim etapie, że lepiej być narzeczoną, a nie dziewczyną. I to właśnie rozumiem pod tym "szpanem", że mam pierścionek i mogę powiedzieć o sobie "narzeczona". Dlatego nie popieram;)
napisał/a:
Joanna_21
2009-09-02 22:51
Dokładnie, co innego napisać, że to dla danej pary osobiście oznacza start przygotowań, a co innego oceniać w taki sposób innych, nie rozumiem czegos takiego
napisał/a:
Zazi
2009-09-03 00:22
No i rozpetala sie mega-dyskusja..Jakos nadal nie przemawia do mnie ten "szpan" niby bycia narzeczona/ym, niestety tego nie kumam.Do tej pory choc minal juz kawalek czasu ciezko mi jest nazwac mojego chlopa narzeczonym, jakos ciezko mi to przez gardlo przechodzi.
Jak mozna tez sie zareczac bo tak pasuje, taki staz, wiek, dziwne...nie lepiej jak to jest naprawde niespodziewane..ja przynajmniej nie chcialabym wiedziec ze to ma sie wydarzyc np w tym miesiacu czy w niedalekiej przyszlosci..cudownie jest niedomyslac sie i to przezyc.....
Jak mozna tez sie zareczac bo tak pasuje, taki staz, wiek, dziwne...nie lepiej jak to jest naprawde niespodziewane..ja przynajmniej nie chcialabym wiedziec ze to ma sie wydarzyc np w tym miesiacu czy w niedalekiej przyszlosci..cudownie jest niedomyslac sie i to przezyc.....
napisał/a:
alicja221
2009-09-03 00:27
Ja nic takiego nie napisalam. Chcesz zaprzeczyc, ze powiedzmy za 3-4 lata bedziesz dojrzalsza, niz teraz, bo np. bedziesz miala wiecej doswiadczen? Przeciez to oczywiste. Nic mi do tego kto i kiedy, i ile czasu przed slubem bedzie sie zareczal. Ja pisze za siebie nikogo przy tym nie wytykajac. Macie swoje racje, ja swoje, nie musimy sie zgadzac.
[ Dodano: 2009-09-03, 00:31 ]
Ja tak samo Jezeli mezczyzna zacznie prace, sie usamodzielni to wcale nie jest powiedziane, ze od razu bedzie biegl z pierscionkiem.
napisał/a:
~gość
2009-09-03 00:57
Właśnie tutaj leży różnica między dwoma "obozami" w tej dyskusji- ja, ashley86 i kania uważamy, że zaręczyny powinny oznaczać przygotowanie do ślubu, bo takie zawsze było założenie stanu narzeczeństwa.
Nikt nikogo nie posądza o nieczyste intencje, pisze, że jest WIELE takich par, które się zaręczają dla "szpanu", a nie że KAŻDA para nie biorąca ślubu w ciągu 2 lat ma "złe intencje".
Ja właśnie pod pojęciem "szpanu" rozumiem zaręczanie się, bo lepiej brzmi że mieszkam z "narzeczonym" niż z "chłopakiem". Musisz się przed kimś tłumaczyć? A co do mierzenia moją miarą- nie rób personalnych wycieczek, bo nic o mnie nie wiesz.
Czy ktoś Cię tu ocenia? przeczytałaś gdzieś, że Joanna21 jest zła/niedobra/nieporządna czy jeszcze jakąś inną negatywną ocenę? Ja na samym początku napisałam "moim zdaniem", "dla mnie". Nie mówię, że wszyscy muszą mieć taką samą opinię.
napisał/a:
maleństwo_
2009-09-03 05:32
No właśnie - pytanie do tych, którzy są przeciwni - co w sytuacji, gdy brak kasy, a NARZECZENI pracują, zbierają na wspólne konto fundusze na mieszkanie, wesele itd... Wtedy lepiej powiedzieć tak - "och, wiesz, bardzo się kochamy, chcemy być razem, więc może zacznijmy zbierać pieniądze na ślub, a tak 2lata przed planowanym ślubem Ci się oświadczę, bo wcześniej nie ma sensu...?" heloooł...?
napisał/a:
Lorelay
2009-09-03 09:03
Wiecie co to chyba zależy od charakteru, wieku i Bóg wie jeszcze czego.
Kilka moich koleżanek traktuje zaręczyny jak powód do szpanu. To chyba kwestia wychowania, kiedy są zaręczone czują się lepsze i ważniejsze. Jedna zadzierała nosa już po wizycie u jubilera i tylko rozważaniu takiej sytuacji jak zaręczyny. Chodziła z zadartym nosem i ponieważ pracujemy razem chciała żeby wszyscy jej ustępowali w różnych kwestiach (jak mp. praca zmianowa czy dyżury). Potem amant się wycofał no i nosek opadł.
Wiem, że to jest bardzo przykra sytuacja, kiedy po takich rozmowach i planach, para się rozstaje. Ale nie uważam że zaręczyny to powód do wywyższania sie ponad innych z tego powodu.
Kilka moich koleżanek traktuje zaręczyny jak powód do szpanu. To chyba kwestia wychowania, kiedy są zaręczone czują się lepsze i ważniejsze. Jedna zadzierała nosa już po wizycie u jubilera i tylko rozważaniu takiej sytuacji jak zaręczyny. Chodziła z zadartym nosem i ponieważ pracujemy razem chciała żeby wszyscy jej ustępowali w różnych kwestiach (jak mp. praca zmianowa czy dyżury). Potem amant się wycofał no i nosek opadł.
Wiem, że to jest bardzo przykra sytuacja, kiedy po takich rozmowach i planach, para się rozstaje. Ale nie uważam że zaręczyny to powód do wywyższania sie ponad innych z tego powodu.
napisał/a:
kania3
2009-09-03 10:47
Na prawdę nie widzisz różnicy między tą sytuacją, a parą, która np. rozpoczyna studia dziennie, w dwóch różnych miastach i widoków na rozpoczęcie zbierania funduszy i organizowania czegokolwiek nie ma w ogóle, albo parą, która w ogóle w najbliższym czasie o ślubie nie myśli czy sobie jaja robisz? ;)
Mam wrażenie, że czytacie te "przeciwne" posty wybiórczo.
napisał/a:
~gość
2009-09-03 11:23
maleństwo, helooooł, ludzie "przeciwni" nie piszą, że nikt nie może się zaręczać jeśli nie ma perspektyw na ślub. Ja bym się nie zaręczyła nie mogąc wyznaczyć daty ślubu, bo dla mnie zaręczyny OZNACZAJĄ początek przygotowań do ślubu. Ale to nie znaczy, że inni nie mogą.
I wracając do czyjegośtam pytania, co bym zrobiła gdyby mój mężczyzna nagle mi się oświadczył, a nie mielibyśmy szans na ślub- otóż mój mężczyzna zna moje stanowisko, i nie oświadczył mi się, dopóki nie było na ślub szans. Jeśli jest się razem, to rozmawia się na takie tematy i zna się stanowisko drugiej strony. U nas akurat mamy oboje stanowisko, że zaręczyny=ślub. Gdyby na ślub nie było nas stać, to bylibyśmy razem jako "zwykła" para; przecież to nie jest ujma. Ja nie potrzebuję oświadczyn jako zapewnienia, że kiedyś weźmiemy ślub. Jeśli faktycznie chcemy być zawsze razem, to będziemy; a jeśli coś ma się zepsuć, to zaręczanie się bez widoków na ślub "bo się kochamy", niczego nie zmieni.
I w sumie jak się zastawiam dziewczyny nad tym, co piszecie- para kocha się i chce być razem, ale nia ma kasy na ślub to się nie może zaręczyć? Ja nie mówię że nie może, ale PO CO MA TO ROBIĆ? Żeby komuś/sobie coś udowodnić?
I wracając do czyjegośtam pytania, co bym zrobiła gdyby mój mężczyzna nagle mi się oświadczył, a nie mielibyśmy szans na ślub- otóż mój mężczyzna zna moje stanowisko, i nie oświadczył mi się, dopóki nie było na ślub szans. Jeśli jest się razem, to rozmawia się na takie tematy i zna się stanowisko drugiej strony. U nas akurat mamy oboje stanowisko, że zaręczyny=ślub. Gdyby na ślub nie było nas stać, to bylibyśmy razem jako "zwykła" para; przecież to nie jest ujma. Ja nie potrzebuję oświadczyn jako zapewnienia, że kiedyś weźmiemy ślub. Jeśli faktycznie chcemy być zawsze razem, to będziemy; a jeśli coś ma się zepsuć, to zaręczanie się bez widoków na ślub "bo się kochamy", niczego nie zmieni.
I w sumie jak się zastawiam dziewczyny nad tym, co piszecie- para kocha się i chce być razem, ale nia ma kasy na ślub to się nie może zaręczyć? Ja nie mówię że nie może, ale PO CO MA TO ROBIĆ? Żeby komuś/sobie coś udowodnić?