Kiedy zaręczyny..

napisał/a: Zazi 2009-09-01 00:28
Gvalch'ca napisal(a):przypisywanie niskich pobudek wszystkim parom które zaręczają się dłużej niż 2 lata przed ślubem jest krzywdzącym uogólnieniem


podpisuje sie dwoma lapkami

Poczekajcie, a coKaczusia,białadama, powiedzialybyscie jak na przyklad nie spodziewacie sie ani troche ze Wasz chlopak sie Wam oswiadczy i bach masz babo placek, oswiadcza sie i co kochasz go, chcesz z nim byc ale powiesz nie, bo nie ma sensu sie zareczac bo nie mozemy sie pobrac w ciagu 2 lat...to troszke dziwne, jesli na to patrzec. Ja caly czas bede sie trzymac opcji, ze to bardzo indywidualna kwestia, jak szybko slub po zareczynach, bo wlasnie zalezne od tylu rzeczy. Robmy tak, jak nam najwygodniej i badzmy szczesliwe/i
napisał/a: soundtrack 2009-09-01 22:44
nie ma znaczenia ile przed ślubem. Mój narzeczony[ależ lansss :P] oswiadczyl mi sie 2,5 roku przed planowanym slubem.
Mówi, że mógłby i teraz leciec ze mną do kosciołą i wszystko mi przysiac, ale jest mnóstwo powodów na to, żeby jednak zaczekac. m. in te wymienione przez Gvalch'ca,

gdybym spotkała go o 4 lata szybciej niż to nastąpiło i tak nie byłabym po ślubie, a od zareczyn do niego pewnie minelo by z 5 lat.

moim zdaniem sam akt zareczyn jest etapem posrednim, niby nic a jednak.

bo planując ślub-pewnie byly jakies zareczyny, bez pierscionka i klękania, ale samo hasło "wezmy slub(bez pierscionka)" jest dla mnie równożnaczne z "wyjdziesz za mnie[jesli wszytko sie ulozy,gdzies, kiedys..]"
napisał/a: kania3 2009-09-02 11:53
Ja się zgadzam z Kaczusią i białadamą.

Skoro już jesteśmy tak bardzo za tradycją (a nie ulega wątpliwości, że zaręczyny, proszenie o rękę, pierścionek itd to tradycja), to trzymajmy się jej pierwotnego zamysłu. Kiedyś jeżeli ślub się nie odbył rok(?) po zaręczynach, to były one nieważne. Wiadomo, że teraz sprawa organizacji i terminów w tych czasach wygląda inaczej, ale zamysł ten sam- zaręczyny od zawsze wiązały się z przygotowywaniem ślubu, konkretami, a nie "czy wyjdziesz za mnie kiedyś tam w przyszłości?". I to nie był sam "pewien etap", tylko etap z konkretami i przygotowaniami.
Dla mnie jest oczywiste, że skoro nie mamy warunków na ślub, to ślubu nie planujemy. Jeżeli nie planujemy, to się nie zaręczamy.
Co innego jeżeli najpierw są widoki, a potem sprawy się skomplikują i ślub trzeba odłożyć. Ale zaręczyny dla samych zaręczyn są dla mnie osobiście bez sensu.
Zazi napisal(a):
Poczekajcie, a coKaczusia,białadama, powiedzialybyscie jak na przyklad nie spodziewacie sie ani troche ze Wasz chlopak sie Wam oswiadczy i bach masz babo placek, oswiadcza sie i co kochasz go, chcesz z nim byc ale powiesz nie, bo nie ma sensu sie zareczac bo nie mozemy sie pobrac w ciagu 2 lat...

Gdyby mój mi się teraz oświadczył, to by oznaczało, że tak wykombinował, żeby się udało za te 2 lata/1,5 roku. O to bym się absolutnie nie obraziła, nawet gdybym się nie spodziewała

Ja widzę potężną różnicę pomiędzy "a może byśmy wzięli ślub kiedyś w przyszłości", a "weźmy ślub" wypowiedzianym w odpowiednim kontekście, sytuacji i z całą otoczką.... I nie jest to tylko zboczenie językoznawcy;)
napisał/a: alicja221 2009-09-02 12:40
Ja tez jestem zdania, ze nie ma sensu sie oswiadczac, kiedy nie ma sie mozliwosci, zeby praktycznie od razu zaczac przygotowania do slubu. Zareczyny zmieniaja wiele, bo swiadcza, ze dwie osoby dojrzaly do tego, aby "przypieczetowac" malzenstwem swoj zwiazek. Gdy czas od zareczyn do slubu zaczyna sie przedluzac, kobieta staje w dosc niezrecznej sytuacji, bo z jednej strony dostala znak od swojego partnera- "chce byc z toba juz zawsze", a z drugiej nie wie, czy powinna naciskac, czy to juz "ten moment".
napisał/a: Gvalch'ca 2009-09-02 14:46
Bo padnę za chwilę... na udar mózgu. Drogie panie i panowie - kobieta na temat terminu ślubu ma tyle samo do powiedzenia co facet. Przepraszam że będzie trochę nie na temat, ale ostatnio bardzo często wpadają mi w ręce topiki, artykuły itd. o "ślubno-zaręczynowych podchodach", czyli jak dać mu do zrozumienia że chce się zaręczyn/ślubu a nie powiedzieć wprost (czyli akcje w stylu prowadzanie i wzdychanie przed witryną jubilera i wystawami sukien ślubnych, opowiadanie o ślubach koleżanek mocno okraszone wzdychaniem itd.) - myślę że jest to wynikiem trwającego właśnie sezonu ślubnego. No ręce opadają, dziewczyny nie żyjemy w średniowieczu. Chcesz/nie chcesz, droga Kobieto, zaręczyn/ślubu/dziecka/wspólnego konta w banku czy czegoś tam - po prostu powiedz, albo zapytaj co on na ten temat myśli a przy okazji powiedz co myślisz Ty. Swemu Lubemu też powiedz "Wiesiek mi możesz mówić o wszystkim". Bo może po drugiej stronie tej podchodowej barykady siedzi facet i myśli czy to już ten moment i czy zacząć naciskać i czeka na krok z Twojej strony.
Nie mówię, że takie rozwiązanie jest proste, ale na dłuższą metę sprawdza się świetnie.
napisał/a: mała_czarna 2009-09-02 15:26
Gvalch'ca napisal(a):Nie mówię, że takie rozwiązanie jest proste, ale na dłuższą metę sprawdza się świetnie.


a nie są proste ? są bardzo proste - w końcu z założenia jest się z kimś kogo się kocha więc co trudnego w tym, żeby prosto z mostu spytać o coś co dotyczy wspólnego związku ?
napisał/a: alicja221 2009-09-02 18:50
Gvalch'ca napisal(a):Bo padnę za chwilę... na udar mózgu


Nie strasz nas tutaj, bo to bardzo powazne!!

A wracajac do tematu- jesli facet oswiadcza sie z zalozeniem, ze slub bedzie kiedys w przyszlosci- za 5, moze 6 lat, to znaczy, ze nie jest na to gotowy. I wtedy zadne wzdychania kobiety przed salonami sukien slubnych nie pomoga, a jak zacznie pytac wprost, to moze to zostac odebrane jako zmuszanie. Poza tym nie bez powodu powstal tu na forum watek- "Dluzacy sie czas od zareczyn do slubu". Generalnie wymaga duzo cierpliwosci.
napisał/a: Gvalch'ca 2009-09-02 20:10
ashley86 - przyszła pani doktor? To już nie długo no nie?

Co do meritum. Nie czytałam tego wątku, ale może warto. Nie wiedziałam że możliwe są zaręczyny z jednoczesnym założeniem, że ślub dopiero za 5 lat. No jakoś sobie nie wyobrażam. On mówi "Czy zostaniesz moją żoną za 5 lat?"? Zawsze wydawało mi się, że albo para ustala to przed zaręczynami (jakieś tam plany na przyszłość się przecież snuje), albo siada po zaręczynach i ustala wspólnie (+ rodzice ewentualnie) kiedy będzie najlepszy moment na ślub. I zarówno chłopak jak i dziewczyna może swoje oczekiwania przedstawić, a druga strona wysłuchać. Do głowy by mi nie przyszło, że może być inaczej . A już scenariusz Kani że miś wszystko zaplanował, że za 2 lata ślub, nie pytając mnie w ogóle o zdanie, to zdecydowanie nie dla mnie, ale ok innym kobietom może odpowiadać takie rozwiązanie, nic mi do tego.

A, że jak kobieta walnie prosto z mostu że chce ślubu to się facet obrazi, albo poczuje zmuszany. Z miejsca by mi się ślubu z takim panem odechciało. Potem będzie się obrażał bo poczynię ogromny zamach na jego wolność i mu każę gacie z podłogi pozbierać akurat w czasie gdy oddaje się pasjonującej czynności dłubania w nosie . A tak poważnie to myślę że wartościowy mężczyzna się nie obrazi, jeśli oczywiście nie powie się o chęci ślubu/zaręczyn w nieodpowiedni sposób (pretensje i te sprawy).
napisał/a: ~gość 2009-09-02 20:18
ashley86, dziwne ma podejście. Mi G. oświadczył się 10 miesięcy temu i jeszcze nie ustaliliśmy daty ślubu
I dopóki nasza sytuacja finansowa nie będzie miarkowana na tyle, na ile będziemy chcieli to nie wyznaczymy daty ślubu.
napisał/a: alicja221 2009-09-02 20:42
Gvalch'ca, Natalina1989, moje podejscie jest takie, ze nie ma sensu sie zareczac, jesli nie ma sie w najblizszym okresie mozliwosci, by moc sie usamodzielnic. Jezeli owa perspektywa klaruje sie powiedzmy za 5 lat ( bo np. jest sie na poczatku studiow) to oswiadczyny, owszem sa wazna deklaracja, ale mogaca byc zrealizowana w dalekiej przyszlosci. Nie oznacza to oczywiscie, ze na drugi dzien po zareczynach nalezy ustalic date slubu, nie popadajmy w skrajnosci.
Oczywiscie kazda para wybiera wlasciwy moment dla siebie i grunt, by obu stronom to odpowiadalo.
napisał/a: kania3 2009-09-02 20:50
Gvalch'ca napisal(a): Zawsze wydawało mi się, że albo para ustala to przed zaręczynami (jakieś tam plany na przyszłość się przecież snuje), albo siada po zaręczynach i ustala wspólnie (+ rodzice ewentualnie) kiedy będzie najlepszy moment na ślub. I zarówno chłopak jak i dziewczyna może swoje oczekiwania przedstawić, a druga strona wysłuchać. Do głowy by mi nie przyszło, że może być inaczej . A już scenariusz Kani że miś wszystko zaplanował, że za 2 lata ślub, nie pytając mnie w ogóle o zdanie, to zdecydowanie nie dla mnie, ale ok innym kobietom może odpowiadać takie rozwiązanie, nic mi do tego.

A gdzie ja napisałam, że on mnie nie pytał o zdanie?? Oczywiście, że snujemy plany na przyszłość, mamy kilka opcji mniej lub bardziej realnych (i nie musiałam prosić swojego pana i władcy o pozwolenie na wypowiedzenie swojego zdania w tym temacie) ale zaręczyny chyba mają być niespodzianką...? Tzn, JA chcę, żeby były niespodzianką. Bo ustalenie konkretnej daty ślubu i dopiero potem czekanie aż mi się oświadczy to trochę nie moja kolejność...
napisał/a: mała_czarna 2009-09-02 20:54
ashley86 napisal(a):A wracajac do tematu- jesli facet oswiadcza sie z zalozeniem, ze slub bedzie kiedys w przyszlosci- za 5, moze 6 lat, to znaczy, ze nie jest na to gotowy.


gadanie;
jeżeli facet się oświadcza- to znaczy, że jest gotowy na ślub - a to, że czeka się z zawarciem związku x lat - to już inna sprawa - nie da się wyżyć miłością niestety, więc trzeba wziąć masę rzeczy pod uwagę ustalając datę
i myślę, że nie ma co czekać z zaręczynami aż będziemy mogli powiedzieć ' za rok ślub' skoro ktoś już wcześniej jest pewien, że akurat z tą osobą chce żyć.

ashley86 napisal(a):Jezeli owa perspektywa klaruje sie powiedzmy za 5 lat ( bo np. jest sie na poczatku studiow) to oswiadczyny, owszem sa wazna deklaracja, ale mogaca byc zrealizowana w dalekiej przyszlosci.


ale, przepraszam bardzo - czemu ma służyć czekanie z oświadczaniem się aż będzie można ślub zrealizować w rok czy dwa ?