obiecane zaręczyny i nic...

napisał/a: agatek2 2009-09-10 12:43
za to u nas sie nic nie zmieni, nie faceci...

my kobitki tez powinnysmy miec zakaz im gotowania, prania itp poki nas nie poprasza o reke... bo wyglada to tak, ze my zaczynamy spelnoac role zony w momencie zamieszkania z nimi, a oni to chyba troche inaczej traktuja wszystko
napisał/a: Joanna_21 2009-09-10 12:45
Taka mała rzecz, a tak wiele zmienia :)
napisał/a: agatek2 2009-10-07 13:36
cześć. przyszłam do was bo.............. kiedyś wyrzucałam tu swoje problemy.... i przyszlam sie pochwalic............ wiecie co........... mamy wszystko zarezerwowane i bierzemy ślub 15.05.2010

myslalam ze ten fakt nie bedzie jakas wielka "pompą" dla mnie a jednak.................. nie robilabym teraz nic innego jak przegladanie sal innych, fryzur, sukien...........


nawet nie wiedzialam ze bedzie mi sie tak geba cieszyc jak o tym mysle

no coz, ale sie doczekalam i odliczam do czas do swojego dnia.
buzka wszystkim nadal oczekujacym.......... wiem jakie to ciezkie
napisał/a: Misia7 2009-10-07 13:39
agatek, Fajnie, że napisałaś. Gratuluję ci i bardzo się cieszę.
Jednak twój facet stanął na wysokości zadania.
U mnie bez zmian. W temacie ślubu nic się nie dzieje...Założyłam ten temat jakiś rok temu. niedługo będzie obchodził rocznicę a tu dalej nic
napisał/a: margaret3 2009-10-07 14:49
agatek, super gratulacje jesteś przykładem na to ze warto czekać
Zapraszamy do sekty 2010 i do dzielenia się postępami z przygotowań
napisał/a: ~gość 2009-10-07 14:55
to i ja sie dolaczam do oczekiwanych... baaardzo bym chciala zalozyc juz rodzine mimo mojego wieku... jestem w zwiazku 1.5 roku i narazie cisza.. moj chlopak ma 21 lat wiec wychodze z zalozenia ze nie jest jeszcze gotowy...jakies tam rozmowy na temat slubu byly ale on twierdzi ze w wieku 27 lat cos sie zacznie myslec.... nie zamierzam go zmuszać wiec zostaje mi cierpliwe czekanie..
napisał/a: agatek2 2009-10-07 15:19
ok pewnie pewnie ze dolacze bo nie wiele czasu mi zostalo, tylko 6 miesiecy :)
napisał/a: alicja221 2009-10-12 18:50
iiwcia89, 21 lat to jeszcze mlodzieniaszek Ale oczywiscie zdarzaja sie tez tacy, ktorzy juz w takim wieku sa gotowi na malzenstwo ( pomijajac "wpadki"). Ja rowniez zaczynam sie niecierpliwic odnosnie decyzji mojego chlopaka, ktory ma juz 26, a niebawem 27 lat. Co prawda jeszcze sie uczy i, jak twierdzi, po uzyskaniu mgr bedzie mu latwiej znalezc lepsza prace i bedzie mogl nas utrzymac, zeby nie musiec od rodzicow brac pieniedzy. Podejscie wydaje sie bardzo odpowiedzialne, ale dziwi mnie, ze moj chlopak nic nie robi, zeby znalezc nowa prace, tylko spokojnie konczy studia, a pozniej "zobaczymy". Mam takie wrazenie, ze on tak naprawde nie czuje sie gotowy na slub i przeciaga sytuacje. Wielokrotnie zastanawialismy sie, jak urzadzimy nasze wspolne mieszkanie, ile bedziemy mieli dzieci, gdzie wezmiemy slub, itp. Ale ja powoli zaczynam potrzebowac "konkretow". Nie chodzi mi tutaj o pierscionek, ale powazne planowanie wesela. Z drugiej strony nie chce na niego naciskac, bo to by zepsulo caly urok chwili zareczyn. Problem w tym, ze nie mam zadnej gwarancji, ze za rok bedzie gotowy. Moze byc rownie dobrze za 4,5 lat. A moze i wogle nie byc No takie przykre to troche, ale widac taka juz dola kobiet
napisał/a: embe.87 2009-10-12 19:13
ja mam 22 lata a mój facet w styczniu skończy 30tke...jestesmy razem prawie 2 lata..a on ani słowa o ślubie czy zareczynach :/ on mial kiedyś dziewczynę z którą był ponad 5 lat i boje sie ze przed upływem kilku lat nie bedzie nawet myslal o slubie.gadalam z nim o tym czy zamierza załozyc rodzine.pow, ze tak , ale nic bardziej precyzyjnego. boje sie ze bedzie długo odwlekał a ja za jakies 2 lata to juz chce miec powazne plany tzn meza i dziecko.nie chce czekac do 30stki.boje sie ze trace z nim czas...on ma dosyc inne poglady na te sprawy niz ja, tzn wierzy w Boga ale nie uznaje kościoła i księzy..co mam robić?
napisał/a: agatek2 2009-10-13 10:07
kosciola to polowa ludzi nie uznaje wiec sie tym nie przejmuj......
napisał/a: eeVee 2009-10-22 15:32
Witam wszystkie dziewczyny :)
Czytałam wypowiedzi w tym wątku - wszystkie od początku. I doskonale Was rozumiem. Jestem z moim chłopakiem od niespełna roku (10 miesięcy). Wiem że to krótko. Ale to nic - temat o ślubie i zaręczynach pojawił się już daaawno temu! jakieś 3 miesiące od momentu poznania! I to absolutnie nie ja go zaczęłam! Ja mam 23 lata i bardzo długi związek za sobą (4 lata). Poznając Michała nie myślałam od razu o ślubie i takich tam... To on któregoś popołudnia zadał mi pytanie, czy gdyby mi się oświadczył, to bym się zgodziła? Byłam totalnie zaskoczona! Dodał - "bo wiesz, ja mam 26 lat, ja nie będę się cackał i chodził 5 lat". Bardzo często z resztą takie rzeczy mi powtarzał. Pojawiły się rozmowy o tym, jaki ślub byśmy chcieli, zaczęliśmy oglądać projekty domów, on zaczął dowiadywać się w sprawie działki... (bo ma obiecaną od rodziców). Zaczęłam obstawiać terminy - no bo skoro tak mu spieszno ;) Najpierw myślałam, że może święta, potem że maj, bo ma powiedzonko "oby do maja", następnie że może czerwiec - bo pół roku mijało. Potem obstawiłam Święto Policji - bo on mundurowy - zawsze powtarza, że ślub chce w mundurze brać, więc takie święto wydawało mi się dobrym momentem na oświadczyny. Tym bardziej, że sam mi raz powiedział, że zrobi to w lipcu. Lipiec minął... Zamieszkaliśmy razem. I w zasadzie temat zamarł!
Teraz sobie myślę, że popełniłam kilka błędów... Gdy zapytał pierwszy raz, powinnam powiedzieć, żeby się przekonał i poprosił, zamiast mówić, że tak... I wydaje mi się, że jednak nie powinniśmy razem zamieszkać - przynajmniej przed zaręczynami... bo teraz już nie czeka na spotkanie ze mną... nie tęskni tak... W zasadzie żyjemy przecież jak małżeństwo, tylko nazwiska inne...
Ja tak jak mówiłam wcześniej - nie wywierałam na nim żadnej presji, nie gadałam o tym... To on zawsze temat poruszał, że on chce już ślub w 2010 roku, że od razu dziecko, budowa domu... Ale nic nie robi w tym kierunku... I dlatego czuje się taka trochę oszukana... Tyle. Uważam, że nie robi się niepotrzebnych nadziei, nie rzuca słów na wiatr, a jak powiedziało się A, to trzeba powiedzieć też B. Ale, cholera, kocham go nad życie! I wszystkie inne jego zalety, to jaki jest i tak są ponad wszystko, ponad to jedno małe, niedopowiedziane "czy wyjdziesz za mnie?".

ufff... wiecie co? dobrze coś takiego napisać :) jakoś lżej się robi hehe

Pzdr.e.
napisał/a: alicja221 2009-10-22 17:29
eeVee, ja bym mimo wszystko na Twoim miejscu sie wstrzymala ze slubem, glownie ze wzgledu na krotki staz Waszego zwiazku. Teraz jestes jeszcze w stanie zauroczenia. Pewnie zaprzeczysz, ale tak wlasnie jest... i dobrze! bo to bardzo mily okres w zwiazku
Decyzja o zamieszkaniu razem tez dosc szybka, bo, jak sama zauwazylas, on moze juz tak nie tesknic, nie zabiegac o Ciebie. Ale wcale nie musi tak byc. Niewatpliwie poznacie sie lepiej i radzilabym Ci przynajmniej rok odczekac, nim wezmiecie slub. Oczywiscie nie ma co zwlekac zbyt dlugo ( a niestety mieszkanie ze soba przed zareczynami temu sprzyja). Ale na obecna chwile ciesz sie ta miloscia i daj Wam czas na lepsze poznanie.