Śluby 2016
napisał/a:
megul
2015-08-10 17:02
No więc parę słów o weselu. Nie chcę się tu rozpisywać, więc wypiszę jedynie te najważniejsze kwestie :)
O 9 wybrałam się do fryzjera i kosmetyczki. Najpierw umyto mi głowę, potem zostałam pomalowana, a na końcu uczesana. Całość zajęła 1,5 godziny. Muszę przyznać, że byłam bardzo zadowolona. Wojtek powiedział, że wyglądam ślicznie, a na samej sali usłyszałam wiele komplementów. Pytano mnie nawet czy to moja fryzura ślubna Szczerze to chyba się nad tym zastanowię. Co do trwałości powiem Wam, ze pomimo 40 stopniowych upałów fryzura trzyma się do dziś (!), a makijaż ani nie drgnął pomimo wzruszenia i (nie ukrywajmy) potu. Cieszy mnie to ogromnie, ponieważ wybór fryzjera i kosmetyczki na ślub mam już za sobą ;) Warto dodać, że fryzura trzyma się bez problemu, a wcale jej mocno nie psikała. W dotyku w ogóle nie czuć lakieru. Za makijaż zapłaciłam 50 zł. Za fryzurę również 50 + 5 zł za wypełniacz do koczka (tak zwany kokorób :P). Uważam, że cena super, choć pewnie jak padnie magiczne słowo „ślubna” to policzą sobie więcej.
Po makijażu przyjechał po mnie Wojtek i pojechałam do niego. Tam straszne zamieszanie. Pomagałam ubierać Pannę Młodą. Okazało się to być nie lada wyzwaniem. Upał zrobił swoje i PM było dość słabo. Wszystko się jednak udało. Potem było Błogosławieństwo i do Kościoła. Nasz samochód nie ma klimatyzacji, także ledwo przeżyłam jazdę samochodem. W Kościele wszystko pięknie. Pan Młody mniej kontrolował głos od swej przyszłej małżonki. Ta z kolei wtrąciła „sobie” do słów przysięgi ;) (biorę SOBIE ciebie), którego jak wiemy, nie ma w tekście. Na szczęście ksiądz jej nie poprawiał.
Jeśli chodzi o Kościół to największym minusem była tzw. masówka, czyli 5 ślubów jednego dnia. Rachu ciachu i następni. W sumie nie można się było nawet porządnie pomodlić, a Młodzi wchodzili do Kościoła bocznym wejściem, bo na głównych schodach poprzednia para robiła sobie grupowe zdjęcie. Nie było to fajne…
Na Sali moim zdaniem było mało miejsca. Gdyby wszyscy chcieli na raz potańczyć, to byłby z tym problem. Ponadto był niepotrzebny próg, o który można się było potknąć (na szczęście wszyscy uważali). Minusem przeogromnym moim zdaniem był fakt, że kelnerzy w drodze do stołów przechodzili przez parkiet. Warto na to zwrócić uwagę, bo ich lawirowanie między tańczącymi zapewne nie należało do łatwych, a i dla nas tańczących nie było komfortowe (bałam się np., że wyleją mi na suknię dzban z sokiem…).
40 stopniowe upały dały się we znaki. Klimatyzacja rzekomo ustawiona na „-naście” stopni kompletnie nie dawała chłodu. Dwa tańce i z człowieka ciekło. Niestety ciężko tu cokolwiek poradzić. Może kwestia tego, że mała sala, a ludzi kupa. Może gdyby sala była większa, możliwości oddychania byłyby większe. Polecam też sprawdzić Wam przed ślubem komfort Waszych pokoi małżeńskich. W sali, w której byliśmy w sobotę góra nie była klimatyzowana, a że było to poddasze, to same możecie sobie wyobrazić jaką tragedią było tam wchodzić… Wojtek był tam raz zanieść prezenty i koszula była mokrusieńka.
Jedzenia było nie do przejedzenia. I dobre. Choć z powodu upałów nie rozpędzałam się z jedzeniem. Również alkoholu poszło mało (co zaowocowało tym, że mamy już z Wojtkiem wódkę na swoje wesele – odkupiliśmy od nich). Nie licząc pogody powodem tego stanu rzeczy był fakt, że na weselu głównie piły kobiety, a mężczyźni robili za kierowców (ponoć się umówili, że na naszym weselu będzie zamiana :P).
Zespół grał świetnie. Wytańczyłam się za wszystkie czasy. Pomimo gorąca na parkiecie zawsze było sporo osób. Problemy były dwa. Grali same „żywe’ kawałki. My, jako młodzi ludzie, byliśmy zachwyceni, ale brakowało trochę wolniejszych kawałków dla „starszyzny”. Druga sprawa – przy pierwszym tańcu oraz przy podziękowaniach dla rodziców zespół nie zaprosił gości na środek. W konsekwencji ludzie siedzieli przy stołach i niektórzy niestety zajęli się rozmową. Nie wiem czy spowodowane to było tym, że zespół dopiero drugi raz w karierze grał na weselu, czy też tym, że faktycznie było mało miejsca.
Również nietrafionym pomysłem był dobór piosenek na tzw. Taniec odbijany. Puścili same kawałki do walca, a wiadomo większość ludzi kompletnie tego nie udźwignęła.
Bardzo podobał mi się brak zabaw i brak oczepin. Za to zostaliśmy szalenie zaskoczeni, gdy w którymś momencie podeszli do nas PM i Panna Młoda wręczyła mi welon i powiedziała, że celowo nie było łapania, bo chcieli go przekazać nam, jako symbol, że jesteśmy następni. Także jeśli będę chciała, to mogę na ślub pożyczyć trzymetrowy welon
Myślę że i tak się rozpisałam, więc już kończę. Ja oceniam wesele na plus Bawiliśmy się super. Jedyne z czym Młodzi przesadzili, to z modlitwami o pogodę…
P.S. Na facebook’u dodam parę zdjęć ;)
O 9 wybrałam się do fryzjera i kosmetyczki. Najpierw umyto mi głowę, potem zostałam pomalowana, a na końcu uczesana. Całość zajęła 1,5 godziny. Muszę przyznać, że byłam bardzo zadowolona. Wojtek powiedział, że wyglądam ślicznie, a na samej sali usłyszałam wiele komplementów. Pytano mnie nawet czy to moja fryzura ślubna Szczerze to chyba się nad tym zastanowię. Co do trwałości powiem Wam, ze pomimo 40 stopniowych upałów fryzura trzyma się do dziś (!), a makijaż ani nie drgnął pomimo wzruszenia i (nie ukrywajmy) potu. Cieszy mnie to ogromnie, ponieważ wybór fryzjera i kosmetyczki na ślub mam już za sobą ;) Warto dodać, że fryzura trzyma się bez problemu, a wcale jej mocno nie psikała. W dotyku w ogóle nie czuć lakieru. Za makijaż zapłaciłam 50 zł. Za fryzurę również 50 + 5 zł za wypełniacz do koczka (tak zwany kokorób :P). Uważam, że cena super, choć pewnie jak padnie magiczne słowo „ślubna” to policzą sobie więcej.
Po makijażu przyjechał po mnie Wojtek i pojechałam do niego. Tam straszne zamieszanie. Pomagałam ubierać Pannę Młodą. Okazało się to być nie lada wyzwaniem. Upał zrobił swoje i PM było dość słabo. Wszystko się jednak udało. Potem było Błogosławieństwo i do Kościoła. Nasz samochód nie ma klimatyzacji, także ledwo przeżyłam jazdę samochodem. W Kościele wszystko pięknie. Pan Młody mniej kontrolował głos od swej przyszłej małżonki. Ta z kolei wtrąciła „sobie” do słów przysięgi ;) (biorę SOBIE ciebie), którego jak wiemy, nie ma w tekście. Na szczęście ksiądz jej nie poprawiał.
Jeśli chodzi o Kościół to największym minusem była tzw. masówka, czyli 5 ślubów jednego dnia. Rachu ciachu i następni. W sumie nie można się było nawet porządnie pomodlić, a Młodzi wchodzili do Kościoła bocznym wejściem, bo na głównych schodach poprzednia para robiła sobie grupowe zdjęcie. Nie było to fajne…
Na Sali moim zdaniem było mało miejsca. Gdyby wszyscy chcieli na raz potańczyć, to byłby z tym problem. Ponadto był niepotrzebny próg, o który można się było potknąć (na szczęście wszyscy uważali). Minusem przeogromnym moim zdaniem był fakt, że kelnerzy w drodze do stołów przechodzili przez parkiet. Warto na to zwrócić uwagę, bo ich lawirowanie między tańczącymi zapewne nie należało do łatwych, a i dla nas tańczących nie było komfortowe (bałam się np., że wyleją mi na suknię dzban z sokiem…).
40 stopniowe upały dały się we znaki. Klimatyzacja rzekomo ustawiona na „-naście” stopni kompletnie nie dawała chłodu. Dwa tańce i z człowieka ciekło. Niestety ciężko tu cokolwiek poradzić. Może kwestia tego, że mała sala, a ludzi kupa. Może gdyby sala była większa, możliwości oddychania byłyby większe. Polecam też sprawdzić Wam przed ślubem komfort Waszych pokoi małżeńskich. W sali, w której byliśmy w sobotę góra nie była klimatyzowana, a że było to poddasze, to same możecie sobie wyobrazić jaką tragedią było tam wchodzić… Wojtek był tam raz zanieść prezenty i koszula była mokrusieńka.
Jedzenia było nie do przejedzenia. I dobre. Choć z powodu upałów nie rozpędzałam się z jedzeniem. Również alkoholu poszło mało (co zaowocowało tym, że mamy już z Wojtkiem wódkę na swoje wesele – odkupiliśmy od nich). Nie licząc pogody powodem tego stanu rzeczy był fakt, że na weselu głównie piły kobiety, a mężczyźni robili za kierowców (ponoć się umówili, że na naszym weselu będzie zamiana :P).
Zespół grał świetnie. Wytańczyłam się za wszystkie czasy. Pomimo gorąca na parkiecie zawsze było sporo osób. Problemy były dwa. Grali same „żywe’ kawałki. My, jako młodzi ludzie, byliśmy zachwyceni, ale brakowało trochę wolniejszych kawałków dla „starszyzny”. Druga sprawa – przy pierwszym tańcu oraz przy podziękowaniach dla rodziców zespół nie zaprosił gości na środek. W konsekwencji ludzie siedzieli przy stołach i niektórzy niestety zajęli się rozmową. Nie wiem czy spowodowane to było tym, że zespół dopiero drugi raz w karierze grał na weselu, czy też tym, że faktycznie było mało miejsca.
Również nietrafionym pomysłem był dobór piosenek na tzw. Taniec odbijany. Puścili same kawałki do walca, a wiadomo większość ludzi kompletnie tego nie udźwignęła.
Bardzo podobał mi się brak zabaw i brak oczepin. Za to zostaliśmy szalenie zaskoczeni, gdy w którymś momencie podeszli do nas PM i Panna Młoda wręczyła mi welon i powiedziała, że celowo nie było łapania, bo chcieli go przekazać nam, jako symbol, że jesteśmy następni. Także jeśli będę chciała, to mogę na ślub pożyczyć trzymetrowy welon
Myślę że i tak się rozpisałam, więc już kończę. Ja oceniam wesele na plus Bawiliśmy się super. Jedyne z czym Młodzi przesadzili, to z modlitwami o pogodę…
P.S. Na facebook’u dodam parę zdjęć ;)
napisał/a:
nuuutella
2015-08-10 17:14
dobra dobra :D
bardzo fajna cena :)
czyli wiadomo, zeby szukac czegos z... a daleko bylo do kosciola?
mogli sobie zdjecie zrobic na sali... chamskie to troche :/
bardzo mile z ich strony :D
tyle dobrze :D
no wlasnie przydalaby sie jakas okazja. W ogole widze ze wiekszosc robi probne fryzur tuz przed slubem... ale jesli mi sie nie spodoba to raczej ciezko znalezc juz nowe....
malowal nie, ale do czesania mam wybor zawezony juz do dwoch salonow :)
napisał/a:
aduuus03
2015-08-10 19:02
no to juz sie boje soboty :O
ja tez polecam. :D
bo do niego nie mogli sie dodzownic, a ja jestem druga osobą która ma klucze i dostępy ;)
tylko, ze ona jest dwulatką, więc nie wiem, czy dla niej to bedzie dobry prezent :D
super!!
a to juz prawie wrzesien, nanananan
termin u dentysty - 31 sierpnia :O więc nie wiem jak ja sie wybiorę! udam, ze mnie boli - bo juz nie boli.
nic wielkiego, tylko alarm sie załączył, a przez telefon juz wielkie rzeczy mi mówili,że włamanie itp...
Mieszkanie rozumiem, wyjazdów nie. Zawsze traktowałam takie wypady jak ze znajomymi. :) A fajnie tak! Ale dobrze, ze macie siebie na codzien
tez bym nie chciala miec gospodarki.. na szczescie mi to nie grozi, bo moj tata sie zrzekł ziemi na rzecz swojej siostry i nic takiego mi nie zostaje - moze to sie wiaze z gorszymi arobkami, bo tamci niezle zarabiają pewnie, ale co z tego, to nie dla mnie :P
ja to mega chętnie bym wyprobowala przed tym.. ale to 15 - wszystko pozamykane! nawet czesac bede musiala sie sama. :/
Ja jeszcze niew iem, chcialabym, zeby ktos mi do domu przyjechal. :)
megul,
super opis :D bardzo podoba mi sie Twoja fryzura, i makijaz tez, choc jego za duzo na zdjeciach nie widac. Ale widze, ze soczewki byly grane Nie podobają mi sie natomiast te winietki i prezenciki - nie moj typ totalnie! Z masówką w kosciele masakra i z tymi innymi parami młodymi :/ Nie umiem sobie wyobrazic wesela bez oczepin, ale super, ze sie podobało :D Ogolnie widze bardzo na plus. Teraz wiecie czego nie robic, jakich bledow nie popelniac :)
Ja juz w domku :) Rozmawialam z dziewczyna z jednego z bankow do ktorego zlozylismy wniosek, ona sie nim zajmuje no i musimy zdecydowac co robimy z pakietem dodatkowym, czy ubezpieczenie czy inwestycje.. Czemu to takie wszystko ciezkie, idzie oszalec.
napisał/a:
poziomka_
2015-08-10 20:18
a wyszło jak wyszło ;) :D :D
fryzura super, przed chwilą widziałam na fb właśnie, bardzo ładna :)
i cena fajna, choć rzeczywiście na dźwięk słowa "ślub" pewnie wzrośnie, ale oby nie dużo :)
co do "masówki", to niestety nikt nie ma wpływu na to ile ślubów będzie tego samego dnia - no chyba że się weźmie inny dzień niż sobotę...
ale zachowanie tamtej pary to powinni uszanować to że kolejna para ma zaraz po nich ślub i zrobić jej miejsce a nie wydziwiać ze zdjęciem....
zmartwiłam się, bo wierzyłam w niezawodną klimę, w razie upału...
a najlepiej to żeby się nie trafiły żadnej z nas takie upały jak teraz...
słabo... :/ my w naszych pokojach byliśmy (mamy 2 do wyboru), jest ok :)
takie coś naprawdę się zdarza?
miły gest z ich strony :) ale ja sobie nie umiem wyobrazić braku oczepin na weselu :P
megul, dziękujemy za wyczerpująca relację
weź mnie tak nie stresuj, jeszcze połowy sierpnia nie ma nawet :P chcesz żebym zawału dostała?:p
:/ z bólem powinni przyjąć wcześniej...
napisał/a:
megul
2015-08-10 22:18
Cicho :P
Też tak myślę ;)
30 km z domu do Kościoła i potem jeszcze 40 minut jazdy z Kościoła na salę.
No masakra :/
wszystko pięknie widziałam :D Dziękuję jeszcze raz za wsparcie
A dziękować :D Starałam się :P
Dziękuję :) No na fotę makijażu mi czasu zabrakło :( Ale Wojtkowi się podobało więc byłam przeszczęśliwa!
Ja tez bym zrobiła inne :) No ja się dobrze bawiłam bardzo :)
Ej, ej proszę mi tu nie narzekać :P
napisał/a:
poziomka_
2015-08-11 10:16
to dość odległy kościół sobie wybrali...
że ja narzekam? ;p ta uwaga sama się ciśnie na usta, jak czyta się pierwsze zdania i patrzy na objętość tekstu :D :D wybacz :)
poza tym bardzo ładnie to napisałaś, zresztą pochwaliłam i podziękowałam za wyczerpującą relację przecież :D a potem sie czyta że wychodzi że narzekam
Ktoś tu dzisiaj chyba świętuje 10 miesięcy
napisał/a:
megul
2015-08-11 10:53
Bo mi to tak jakoś długo wyszło... Ale chciałam Wam wszystko przekazać :P
I nie powiemy kto kulary
napisał/a:
poziomka_
2015-08-11 12:52
:D
Ale mam radochę jak weszłam i zobaczyłam temat Sluby 2017
tego się dzisiaj nie spodziewałam :P
napisał/a:
nuuutella
2015-08-11 12:56
taka chyba nie istnieje :D
ja chyba tez. Podobaja mi sie takie tradycje. Dla mnie to cos jak przenoszenie przez prog, toasty dla mlodej pary czy inne takie typowo weselne zwyczaje :)
aa no to sie nie dziwie ze sie zgrzaliscie. U mnie jest do kosciola max 5 min ( w prostej linii to chyba 2 by trwalo :)), a na sale jakies 5-7... takze mam nadzieje, ze nie zdazymy sie "zmeczyc"
powieeedzcie
aduuus powiedz kochana, sprawdzaliscie gdzies przed wzieciem kredytu swoja zdolnosc kredytowa? i jak sie to zalatwia?
[ Dodano: 2015-08-11, 13:02 ]
taaa... poki co to jedna 17stka sie tam wypowiedziala, a reszta to my
napisał/a:
poziomka_
2015-08-11 13:07
dokładnie :)
można co nie co zmodyfikować, ale żeby tak całkiem zrezygnować to na pewno nie :)
to małe odległości macie
my do kościoła też w miare blisko - tylko na salę prawie 20 km (17? dokladnie nie wiem)
może się same zainteresowane pokażą
też prawda
ale temat w końcu założony! :D
napisał/a:
megul
2015-08-11 13:09
Ha! Ja też nie :D Taka niespodzianka :D
Tradycje są fajne. I poza oczepinami wszystko było. Powiem Wam, że sama mam do nich mieszany stosunek. Bo jako gość nigdy nie chciałam brać w nich udziału... Zawsze najważniejsze było, żeby nie złapać welonu. A najczęściej to wychodziliśmy w tym momencie na spacer. I jak myślę, że mam robić oczepiny, w których ludzie będą brali udział na siłę... to trochę głupio.
Cicho... Może nikt nie zauważy ^^
napisał/a:
nuuutella
2015-08-11 13:20
pociesza mnie to :D
ktos nam bedzie pisal przynajmniej "ale fajnie ze wy juz" a my: "nie martwice sie wam tez szybko zleci"
moze wystarczy poprosic zespol, zeby nie ciagneli nikogo na sile, albo wybrac zabawy na mniejsza liczbe osob :) sa tez zabawy, w ktorych goscie sa tylko widzami, np. test zgodnosci itp.