Wieczór panieński/kawalerski
napisał/a:
Marusia
2006-09-24 12:51
To właśnie mogą być konsekwencje sprowadzania "ludzi z agencji". Szczerze mówiąc, to sama się boję, że któryś z kumpli mojego Ukochanego zadzwoni "po panienki" bez jego zgody. Ufam narzeczonemu, ale nie mam pojęcia, jak by się wtedy mogło to skończyć. Tym bardziej, że picie "na umór" na jego kawalerskim będzie dość prawdopodobne... :/
napisał/a:
jente8
2006-09-24 13:06
Moim zdaniem jego reakcja i tak byłaby taka sama. Tym bardziej, że podobnie jak Ty stwierdziłby zapewne, że:
Moim zdaniem jest w momencie, kiedy komuś "urywa się film". Mnie się to osobiście nigdy nie zdarzyło, bo nigdy przenigdy pijąc alkohol nie doprowadziłam i nie doprowadzę się do stanu, w którym nie wiem, co robię. Ale to się zdarza - są chwile, kiedy człowiek po alkoholu nie wie, co robi, a później też tego nie pamięta. Chociaż w tym przypadku ta dziewczyna pamiętała. Ale możliwe, że myślenie już jej się "wyłączyło".
Ponadto, napisałaś, że:
Przepraszam, ale mi to zabrzmiało, jakbyś uważała, że ta dziewczyna po alkoholu miała skłonność do uprawiania seksu z kim popadnie... A to byłoby bardzo nie fair. Ale może chodziło Ci tylko o to, że po alkoholu traci nad sobą panowanie.
Ale w 100% zgadzam się z tym, że:
I tego właśnie nie potrafię zrozumieć. Co innego striptiz "na poziomie", dobra zabawa dla wszystkich i przede wszystkim "na dystans", a co innego facet, który ma "przelecieć" przyszłą pannę młodą przy ogólnym aplauzie wszystkich zgromadzonych... A druga sprawa: nie wyobrażam sobie, żeby jakakolwiek prawdziwa przyjaciółka podeszła do zaistniałeś sytuacji tak, że tylko by się śmiała i robiła zdjęcia... Dla mnie to po prostu okropne. W tak bezmyślny sposób zrujnować życie drugiemu człowiekowi. Nie wierzę, że żadna osoba tam nie była na tyle trzeźwa, żeby przez chwilę POMYŚLEĆ.
napisał/a:
Anetka1
2006-09-24 13:09
Tak jak większość wie, byłam niedawno na wieczorku gdzie też był zaproszony mężczyzna...Jednak miał tylko zatańczyc i tak też zrobił ! Wcześniej jednak pytał moja siostrę, która była organizatorem całej imprezy czy panna młoda chce żeby ją rozebrać czy nie i na ile sobie może pozwolić...On na siłę nic nie będzie robić...Tak jak wiecie było bardzo erotycznie i nie wulgarnie. Wszyscy bawili się super :)
Strasznie mi szkoda tej dziewczyny, ale alkohol dla mnie nie jest wytłumaczeniem...
Strasznie mi szkoda tej dziewczyny, ale alkohol dla mnie nie jest wytłumaczeniem...
napisał/a:
samsam
2006-09-24 13:12
Faktycznie, należałoby się również zastanowić nad tymi "przyjaciółkami".
dlaczego nic nie zrobiły, wiedząc co się święci? Robiły tylko głupie zdjęcia, ale żadna z nich nie odciągnęła jej od tego gościa. I to jeszcze one nie chciały jej wiecej znać, po tym co zrobiła. Miały tupet.
dlaczego nic nie zrobiły, wiedząc co się święci? Robiły tylko głupie zdjęcia, ale żadna z nich nie odciągnęła jej od tego gościa. I to jeszcze one nie chciały jej wiecej znać, po tym co zrobiła. Miały tupet.
napisał/a:
jente8
2006-09-24 13:16
Naprawdę bardzo mi żal tej dziewczyny. Straciła ukochanego i przekonała się, jakie ma "przyjaciółki".
Anetko - właśnie, co innego taki striptiz, a co innego to, co się działo u tej dziewczyny...
Anetko - właśnie, co innego taki striptiz, a co innego to, co się działo u tej dziewczyny...
napisał/a:
Anetka1
2006-09-24 13:26
No ale z drugiej strony oczywiste było że panowie z agencji nie przyjadą żeby potańczyć...tylko w innym celu... nie usprawiedliwiam takiego zachowania...Ja pewnie bym wyszła z takiej imprezy ! I nie interesowały by mnie to nawet ze to mój wieczorek...
napisał/a:
jente8
2006-09-24 13:41
Ja się cały czas zastanawiam, co sobie myślały te "przyjaciółki" zapraszając panów z agencji... Bo przecież - jak pisze Anetka - wiadomo było, że nie przyjadą żeby potańczyć. Uważały, że to będzie zabawne? Że pannie młodej "należy się" taki ostatni skok w bok przed ślubem? Co za głupota... Niepojęte po prostu.
Ja chyba najpierw w zdecydowany sposób pozbyłabym się panów z agencji... gdyby to nie wystarczyło, to wtedy albo bym wyprosiła "przyjaciółki" (jeśli byłoby to u mnie w domu) albo ostatecznie rzeczywiście sama bym wyszła (również w przypadku, gdyby pozbycie się stamtąd panów z agencji nie było możliwe).
Kwestia tego, co usprawiedliwia alkohol, a co nie... dla mnie osobiście alkohol nie jest wytłumaczeniem, bo znam siebie i wiem, że nie zrobiłabym czegoś takiego, niezależnie od ilości promili, od atmosfery, od czegokolwiek. Ale ludzie są różni. Może to kwestia opanowania, może sposobu postrzegania niektórych spraw, może tzw. "słabej głowy" - a może dla niektórych to, że byli pijani, jest wygodnym usprawiedliwieniem. Nie nam - osobom trzecim - to oceniać.
Ja chyba najpierw w zdecydowany sposób pozbyłabym się panów z agencji... gdyby to nie wystarczyło, to wtedy albo bym wyprosiła "przyjaciółki" (jeśli byłoby to u mnie w domu) albo ostatecznie rzeczywiście sama bym wyszła (również w przypadku, gdyby pozbycie się stamtąd panów z agencji nie było możliwe).
Kwestia tego, co usprawiedliwia alkohol, a co nie... dla mnie osobiście alkohol nie jest wytłumaczeniem, bo znam siebie i wiem, że nie zrobiłabym czegoś takiego, niezależnie od ilości promili, od atmosfery, od czegokolwiek. Ale ludzie są różni. Może to kwestia opanowania, może sposobu postrzegania niektórych spraw, może tzw. "słabej głowy" - a może dla niektórych to, że byli pijani, jest wygodnym usprawiedliwieniem. Nie nam - osobom trzecim - to oceniać.
napisał/a:
Tośka
2006-09-24 13:43
→może bede okrutna ale świadczy to o ogólnym poziomie grupy...←
Chcę powiedzieć że nie osądzam tej dziewczyny i w żadnym wypadku jej nie atakuję. Natomiast wyrażam swoja opinię na temat sytuacji, która została opisana. Jest mi żal dziewczyny , zwłaszcza że miała takie "wspaniałe koleżanki", które troszkę pomogły jej stracić chłopaka, którego kocha.
Ale w dalszym ciągu bede twierdzić , że powinna była uważać na siebie, nie przesadzać z alkoholem i przede wszystkim powinna była sama od razu przyznać się do tego co zaszło na imprezie. Zrobiła błąd i nie ważne czy wiedziała czy nie wiedziała co robiła, czy była świadowma czy urwal jej sie film powinna była się przyznać i ponieść konsekwencje.
Związek z kimś to spora odpowiedzialnośc dla obu stron. Nie można tak po prostu poszaleć i potem powiedzieć że sie nie kontrolowalo tego co się robi bo było się pijanym. Trzeba być odpowiedzialnym za siebie, i zdawać sobie sprawę z tego że nasze zachowanie może zranić drugą osobę.
Wymagamy od drugiej połowy aby była w porządku względem nas, więc sami musimy waymagać od siebie tego samego względem drugiej osoby.
Związek opiera się na milości i ZAUFANIU, jeżeli złamie się czyjeś zaufanie to naprawdę nie da się już potem razem żyć. Zwlaszcza jeśli zlamie się to zaufanie w ten sposób.
(hmm wpisałam swoje opinie w cytaty ale moż sie połapać po "→←" )
napisał/a:
jente8
2006-09-24 13:46
W pełni się z Tobą zgadzam.
napisał/a:
Tośka
2006-09-24 13:49
Kwestia tego, co usprawiedliwia alkohol, a co nie... dla mnie osobiście alkohol nie jest wytłumaczeniem, bo znam siebie i wiem, że nie zrobiłabym czegoś takiego, niezależnie od ilości promili, od atmosfery, od czegokolwiek. Ale ludzie są różni.
Ula to sie nazywa odpowiedzialnośc.
Ja siebie też znam i wiem że też bym tak nie postąpila. Ale jak napisałaś ludzie są różni.
napisał/a:
jente8
2006-09-24 13:56
Dziękuję za podpowiedź Właśnie tego słowa mi brakowało. W tej historii osobą nieodpowiedzialną okazała się zarówno panna młoda jak i jej "przyjaciółki"... Zastanawiam się, czyja wina jest większa. Da się to ocenić?
napisał/a:
Tośka
2006-09-24 14:12
Nie da sie ocenić, i w sumie wydaje mi sie że nie bardzo mamy prawo ją oceniać...