gronkowiec złocisty

napisał/a: Peter 2008-12-10 14:50
Jeśli potwierdziłby się gronkowiec, to moja sugestia jest Luivac, o ile dziecko skończyło 3 latka.
napisał/a: AgamamaGosi 2008-12-10 15:22
Tak, córka skończyła trzy lata.
Teraz ma 3 lata i 7 miesięcy.
Mam jeszcze prośbę o zinterpretowanie wyników badań:
ASO poniżej 200j
Fe - 80 (zawsze miała poniżej normy)
OB po 1 h - 29mm
WBC 11.6
RBC 4.85
HGB 12.8
HCT 37.8 %
MCV - 77.9
MCH - 26.4
MCHC 33.9
PLT 335 x 10 (do trzeciej)
napisał/a: Peter 2008-12-11 07:57
Zaznacza się lekki stan zapalny. Ale jakiego tła, trudno powiezieć. Brak badań typu CRP, pełnej morfologii. Wtedy bardziej coś można podejrzewać.
napisał/a: finezyjnie 2008-12-15 08:51
Witam ponownie Panie Doktorze:)
Po wizycie u innego ginekologa, dostałam antybiotyk Cipronex (1 opakowanie) i maść Pimafucort. Do tej pory nie pojawił się żaden czyrak. Jutro planuję kolejną wizytę, żeby się upewnić co dalej robić. Proszę mi powiedzieć, czy Pana zdaniem pozbyłam się grnokowca złocistego?
Druga sprawa dotyczy mojego taty. Wyniki z Wrocławia wykazały obceność HCV RNA w osoczu. We wtorek jedzie do szpitala na oddział zakaźny do Zielonej Góry w celu wykonania kolejnych badań. Mam do Pana prośbę - czy mógłby mi Pan wytłumaczyć, cóż to takiego ten HCV RNA? Bo internet nie posiada zbyt wiele informacji, a jeśli nawet to jest to język raczej naukowy, dość trudny do zrozumienia dla człowieka bez medycznego wykształcenia.
Z góry bardzo dziekuję i pozdrawiam:)
napisał/a: Peter 2008-12-15 10:03
Gwarancji nie ma, ale jest szansa, że udało się go pozbyć. Ja bym jednak zlecił szczepionkę uodparniającą np. Luivac lub Polyvaccinum.

Wirus HCV to wirus wirusowego zapalenia wątroby WZW C popularnie określnej jako żółtaczka typu C. Trudno w prostych słowach go określić. To wirus zawierający jednoniciowy RNA (kwas rybonukleinowy), otoczkowy.
Jeśli jest w osoczu, to trzeba interweniować.
napisał/a: finezyjnie 2008-12-15 10:25
Oczywiście, nazwy tych szczepionek mam zanotowane:)

A proszę mi jeszcze powiedzieć czy obecność HCV RNA w osoczu to coś poważnego? Można to leczyć? Do czego to prowadzi?
Staram się wytłumaczyć mamie, która niesamowicie panikuje, płacze, że to nic groźnego, ale sama nie jestem przekonana co do wiarygodności moich słów.
napisał/a: Peter 2008-12-16 07:45
Oczywiście, że to się leczy. Sprawa jest poważna, ale trzeba myśleć pozytywnie. Z tą chorobą można długo żyć.
No coż, nie będę ukrywał, że choroba może doprowadzić do marskości wątroby, czy nawet jej nowotworu. Ale to nie dzieję się nagle, a właściwa opieka lekarska pozwala na długotrwałe normalne funkcjonowanie.
napisał/a: finezyjnie 2008-12-16 21:53
Dziękuję bardzo za odpowiedzi Doktorze.

Byłam dziś u ginekologa, powiedział, że wszystko wskazuje na to, że pozbyłam się gronkowca. Dostałam teraz jakieś witaminy, które odbudują florę bakteryjną pochwy, a w styczniu mam się pojawić i jeśli wszystko będzie w porządku, to wówczas dostanę tabletki uodparniające. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze...
Jeśli chodzi o mojego tatę - jest już w szpitalu w Zielonej Górze, jutro będzie miał robione USG i biopsję wątroby. Spadło to na nas jak grom z jasnego nieba, jestem trochę przerażona i wiem też, że razem z mamą musimy uważać, żeby również się nie zarazić (robiłyśmy badania na obecność HCV - wyszły ujemne). Widocznie prawdziwe życie dało o sobie znać.
Korzystając z okazji chciałam Panu bardzo podziękować za pomoc, dobre serce i cierpliwość:) Lekarz - Anioł:) Życzę sobie spotykania na swojej drodze właśnie takich lekarzy jak Pan:), a Panu życzę Wesołych Świąt i wszystkiego dobrego. W razie wątpliwości i pytań będę się do Pana zwracać. Pozdrawiam:)
napisał/a: Peter 2008-12-17 07:22
Dziękuję i z wzajemnością.
Na pewno lekarze odpowiednio się tatą zajmą i opanują problem. Trzeba być dobrej myśli.
Pozdrawiam :)
napisał/a: finezyjnie 2009-01-06 19:14
Witam ponownie Panie Doktorze:)
Mój problem, co prawda nie dotyczy już gronkowca, ale napisałam tutaj, ponieważ zależy mi na Pańskiej opinii.
Od bardzo długiego czasu, nie wiem jak w dzieciństwie, ale jakieś 3 lata temu zauwazyłam, że mam bardzo wrażliwy pęcherz i chodzę do toalety cześciej niż moje koleżanki. Wygląda to w sumie tak:
przed wyjściem do szkoły - 3 razy
w szkole - 1 lub 2 razy
po kawie - bardzo często, zwłaszcza jeśli mam gdzieś wyjść, to już w ogóle...
później to zależy od popołudnia, ale na pewno ponad 5 razy, szczególnie przed snem.
Te liczby nie są stałe, ale z reguły tak jest.
W nocy się nie budzę, chyba że wypiję jakieś 0,5 litra płynów.
Co więcej, nie piję dużo. Czytałam, że powinnam pić od 1,5 - 2,5 litra, ale jeśli bym wypijała takie ilości to chyba bym nie wyszła z toalety.
Najtrudniejsze są dla mnie momenty w podróży i zawsze martwię się o postój i czy mój pęcherz wytrzyma. Pamiętam, że na wycieczce w 2 klasie szkoły średniej, pierwszy raz w życiu dopadło mnie tak silne parcie na pęcherz, że kierowca specjalnie dla mnie musiał się zatrzymać, bo nie byłam w stanie tego utrzymać.
Zauważyłam również, że częściej chodze do toalety kiedy marzną mi stopy i dłonie. Za 2 tygodnie mam ferie i zaplanowany wyjazd, ale zamiast cieszyć się wyjazdem, martwię się postojami i brakiem toalety.
Nie wiem czy faktycznie chodzę do tolaety tak często, bo mam mały pęcherz albo jakieś problemy zdrowotne czy po prostu mam jakąś fobię i to wszystko wina stresu?
Dodam jeszcze, że w trakcie odwiedzin toalety ilość moczu jest niewielka, niecale pół szklanki (tak na oko).
Bardzo proszę Panie Doktorze o opinię.
napisał/a: Peter 2009-01-07 07:20
Jeśli ogólne badanie moczu nic nie wykazało (zwłaszcza jeśli chodzi o ciężar właściwy), to są to po prostu sprawy emocjonalne. Nie ma innego sposobu jak starać sie nie zwracać na to uwagi. Jest to bardzo trudne, ale myślenie o tym będzie potęgowało takie reakcje. Być może dobry urolog coś podpowie.
To wygląda na nadreaktywność pęcherza moczowego. U niektórych osób stan emocjonalny (np. przed podróżą lub innym stresem) powoduje biegunkę. To działa na tej samej zasadzie, tylko dotyczy innego organu.
napisał/a: finezyjnie 2009-01-07 16:20
Właśnie sprawdziałam wyniki z lutego 2008 roku i ciężar właściwy moczu wynosi 1.036. Pamiętam jednak, że byłam z tymi wynikami u lekarza rodzinnego, który nie zwrócił na to uwagi, a chyba są odrobinę ponad normę, prawda?
Z biegunką z powodu stresu już sobie poradziłam, więc wygląda na to, że chyba taka moja natura, tak?
Dzisiaj nawet pytałam koleżanek z klasy ok. godziny 13.00 ile razy, od rana były w toalecie. Odpowiedź brzmiała z reguły - raz, gdy tymczasem ja byłam już 3 razy.
Prawdę mówiąc, trochę im zazdroszczę. Chociaż zauważyłam u siebie też pewną zasadę - jeśli wiem, że w danym miejscu jest toaleta, jestem spokojniejsza i nie myślę zbyt często o swoim pęcherzu. Natomiast w miejscu, gdzie owej toalety nie ma, zaczynam odczuwać zdenerwowanie i ze stesu pocą mi się dłonie. Ehh... zaczyna mnie powoli męczyć moja nadmierna troska o własne zdrowie.
Ze słońca nie korzystam, bo mam bardzo dużo tzw. pieprzyków i demratolog powiedził mi, że powinnam unikać słońca, mimo że uwielbiam się opalać to nie robię tego, a w lecie stosuję filtr 50+, w obawie przed nowotworem skóry. Ostatnio boli mnie głowa w okolicach skorni, więc naczytałam się w internecie różnych rzeczy i obawiam się, że to początki migreny. A to w sumie początek gory lodowej moich rzekomych chorób... Rodzice twierdzą, że wymyślam, bo jestem młoda (mam 18 lat), a zachowuję się jak starsza, schorowana osoba. Czasami nawet nie czuję, że jestem tak młoda.
Z obawy przed chorobami zaczęłam prowadzić zdrowy tryb życia, codziennie 1h gimnastyki i 1h spaceru, zdrowe odzywianie (a bynajmniej zdrowsze niż do tej pory), zero używek, zielona i czerwona herbata itd.
Powinnam mieć chyba codziennie kontakt z lekarzem, ktory powtarzałby mi, że jestem zdrowa... W przyszłości chyba wybiorę się do psychologa jeśli będzie się to pogłębiało.
Przepraszam, ale musiałam się wygadać. Mam nadzieję, że to nie jest dla Pana zbyt uciążliwe, jakkolwiek mi to bardzo pomaga. Dziękuję po raz któryś z kolei:)