Lęk jest naszym przyjacielem

napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-06-21 12:56
Ciąg dalszy poprzedniego artykułu, KTÓRY POLECAM WSZYSTKIM OSOBOM Z LĘKAMI,. NATRĘCTWAMI no i "zwykłym" nerwicowcom.
"A teraz kładziesz się i czekasz.Wojciech górecki wykonuje kilka ruchów , odwołując sie do ARCHETYPÓW funkcjonujących w twojej podświadomości.Wprowadza cie w lekki trans, podczas którego ZACHOWUJESZ CAŁKOWITĄ JASNOŚĆ UMYSŁU , PEŁNĄ ŚWIADOMOŚĆ .W każdej chwili możesz przerwać seans , ale przecież nie chcesz, BO PRZYSZEDŁEŚ PO TO, ŻEBY WYZWOLIĆ SIĘ Z NIEPOKOJU od NERWICY, NATRĘCTW, wreszcie OD POMOCNIKA , KTÓREGO SAM WEZWAŁEŚ NA POMOC , a który cie zawiódł- WÓDKI!
Wiec leżysz cierpliwie, odpowiadasz na pytania, koncentrujesz się i słuchasz.Słuchasz opowieści o łące, drzewie, rzece i odpływających smutkach.O tym, jak NIEZNOŚNIE ŚMIERDZĄ PAPIEROSY i jak na samo WSPOMNIENIE ALKOHOLU , wywraca ci żołądek na lewą stronę.Podświadomość otwarta na rozmowę , prowadzona w jej języku , chłonie te uwagi ( jest jest bardzo wnikliwa i inteligentna), zatrzymuje dla siebie. W trakcie kolejnego i następnych seansów przyjmuje te uwagi, koduje i akceptuje JAKO WŁASNY SPOSÓB ZACHOWANIA Przyznaje racje: wódka jest nie do przyjęcia, SPLUWANIE PRZEZ RAMIĘ IDIOTYCZNE , a papierosy duszą.
PO 10 godzinnych seansach 90 PROCENT ALKOHOLIKÓW PRZESTAJE MIEĆ PROBLEMY Z PICIEM!
Nie kryje, że mam doskonałe wyniki w leczeniu alkoholizmu.Także LŻEJSZE NERWICE RÓWNIE ŁATWO PODDAJĄ SIĘ TERAPII.Jeśli chodzi o papierosy, jest znacznie gorzej.Nie potrafię jednoznacznie powiedzieć, dlaczego tak się dzieje.Być może bodziec POWODUJĄCY CHĘĆ WYZWOLENIA SIĘ Z NAŁOGU ALKOHOLOWEGO JEST SILNIEJSZY ( niż z nałogu tytoniowego, który wydaje się mniej groźny).Papierosy atakują jedynie zdrowie, wódka dodatkowo osobowość.
Wojciech Górecki, biohipnolog , wychowanek (i były pacjent) profesor Marii Szulc , postaci w świecie medycznym niezwykłej.PREKURSORKI PRACY Z PODŚWIADOMOŚCIĄ , w stanach rozchwiania osobowości.
Pacjent MUSI PRZYJŚĆ ŚWIADOM CELÓW , jakie go do mnie przywiodły , mieć motywacje do współpracy.Sam przeciw niemu, bez zgody- nie osiągnę żadnych efektów . ON MÓWI OD CZEGO CHCE SIĘ WYZWOLIĆ .Ja, za pomocą mojej wiedzy i praktyki SZUKAM W JEGO PODŚWIADOMOŚCI " tablicy rozdzielczej" osobowości , "PRZEŁĄCZNIKÓW", KTÓRE MUSZĘ " wyłączyć", żeby zgasić światełka" dotychczasowych zachowań , a włączyć "źródła" zachowań pożądanych, jakie obaj chcemy uzyskać.
Czasem niektóry pacjent potrafi się tak zablokować, że aby przedrzeć się przez blokadę stworzona przez niechętna do współpracy podświadomość, Górecki ucieka się do pomocy kogoś, KTO POTRAFI OBEJŚĆ BLOKADĘ i dostrzec jej przyczyny , tkwiące czasem w bardzo odległej przeszłości.
Zaprasza wtedy zaprzyjaźnionego JASNOWIDZA JERZEGO WOROPIŃSKIEGO. Ten, używając środków odbiegających nieco od psychoterapeutycznych, stara się dostrzec w przeszłości klienta zdarzenia powodujące blokadę , przez którą Górecki nie może się przedrzeć.Po jej likwidacji i odpowiedniej ilości seansów terapeutycznych , LUDZIE WRACAJĄ DO SWOICH PIERWOTNYCH , NATURALNYCH ZACHOWAŃ , są uodpornieni NA NATRĘCTWA, NERWICE, ALKOHOL.Do tego stopnia, że jeśli ktoś chciałby zrobić klientowi głupi żart, dolewając do np.soku kilka kropel alkoholu, mogłoby się to skończyć ciężka choroba.PODŚWIADOMOŚĆ NAUCZONO JUŻ, że alkohol jest szkodliwy , zareagowałaby na niego jak na truciznę, przekazując taka informacje do mózgu, do świadomości.Ta z kolei uruchomi reakcje identyczne z objawami zatrucia.
TO GROŹNA BROŃ= PODŚWIADOMOŚĆ!, ale także NIESAMOWITY SPRZYMIERZENIEC, jeśli tylko POTRAFIMY SIĘ Z NIĄ POROZUMIEĆ.
Metoda PSYCHOSTYMULACJI często przy7nowi efekty w chorobach , które opierają się medycynie konwencjonalnej.To nie tylko POZBYWANIE SIĘ NAŁOGÓW( także NADWAGI, symptomów ANOREKSJI(wiec chyba i bulimii-mój przypisek), ale i ogólne USPOKOJENIE ORGANIZMU, a nawet zmiana wyrazu twarzy, która staje się wygładzona, radośniejsza.
Ilu ludzi - TYLE PODŚWIADOMOŚCI!Do każdej potrzebny inny klucz.Kiedy jednak się już go znajdzie, wszystko przebiega podobnie.Bardzo często pierwszy seans wyzwala w ludziach płacz, czuja sie skrepowani.Uspokaja sie ich wtedy, mówi, że to normalne.Potrzeba nam WYPŁAKANIA SIE, żeby uciec od karzącego ojca czy matki, do RODZICA WYROZUMIAŁEGO , PRZYTULAJĄCEGO, WYBACZAJĄCEGO.SZUKAMY W PODŚWIADOMOŚCI klienta (w jego dzieciństwie) tego momentu, gdy był szczęśliwy.Traktujemy to JAKO WZORZEC, DO KTÓREGO PRAGNIEMY PORÓWNAĆ NASZE AKTUALNE ŻYCIE. Pierwsza konfrontacja jest fatalna. PO KOLEJNYCH SESJACH DOSTRZEGAMY W SOBIE CORAZ WIĘCEJ DOBREGO.BO PRZECIEŻ KAŻDY Z NAS RODZI SIE DOBRY.ZŁY STAJE SIE DOPIERO POTEM, kiedy w zderzeniu z ŻYCIEM TRZEBA NAKŁADAĆ NA SIEBIE KOLEJNE PANCERZE OCHRONNE, w których coraz ciężej, niewygodniej
UPARCI PRÓBUJĄ WALCZYĆ SAMI.OTWARCI szukają pomocy u fachowców.Wszyscy chcą żyć lepej, a tu do ERY WODNIKA daleko.Może wiec po drodze warto wpaść do Góreckiego!.

Wojciech Górecki przyjmuje w Warszawie , przy ul.Mierosławskiego 15 m 2- tel.0606 36 69 94 , 0 22 839-21-61. www.biostymulacja.pl (mam nadzieje, ze te dane z 2003r są nadal aktualne)
Dla mnie ,osobiście, to co jest w artykule ma sens, ale każdy sam musi zdecydować, czy Górecki jest specjalistą dla niego.,Pozdrawiam.
napisał/a: kika71 2009-06-22 14:25
Witam Pani Jadziu,

Dzięki Bogu trafiłam na to forum w poszukiwaniu dla mnie ratunku.
Mam 53 lata, od 28. roku życia borykam się z nerwicą, która bardzo szybko przekształciła się u mnie w nerwicę lękową. Moje życie stało się koszmarem !
Głównym moim lękiem jest to, że stracę kontakt z rzeczywistością i popadnę w chorobę psychiczną.
Odkąd zachorowałam na nerwicę - była ona tak silna, że nie potrafiłam sobie radzić sama z sobą. Jak miałam 44 lata - popadłam w ciężką depesję, dzięki lekom wyszłam z niej po roku. Ten czas jest dla mnie dziurą w pamięci - byłam ale jakby mnie nie było - obecna tylko ciałem, nie duchem.
Był czas, że bałam się sama siebie, bo wydawało mi się, ze jeśli ulegnę moim koszmarnym myślom - będzie tragedia.
Ciągle jestem na lekach. Od 12 lat biorę leki przeciwdepresyjne (teraz Cital) oraz doraźnie lek przeciwlękowy Tranxene 10.
Teraz znowu moje leki nasiliły się. Jak jestem w domu - wszystko jest OK. Jak tylko wyjdę z klatki - ogarnia mnie paniczny lęk. najchętniej zapadłabym się pod ziemię lub nałożyła na siebie jakiś kaptur, by nikt mnie nie widział, by nie ośmieszyć się przed innymi. Moje życie znowu staje się koszmarem !

Wiem, i ciągle wraca do mnie myślami, że moje dzieciństwo odcisnęło piętno na mojej psychice. Za dużo było w nim lęków, wstydu, braku oparcia w rodzicach, braku miłości...
Chciałabym wyrzucić z siebie to wszystko, a może wtedy zapanowałby we mnie ład, spokój ducha i ... szczęście.
Doszłam do takiego momentu i wiem, że muszę udać się do jakiegoś terapeuty, bo sama sobie z tym nie poradzę. Żałuję, że trafiłam na to forum dopiero teraz, ale dobrze, że w ogóle trafiłam.
Jestem osobą bardzo wrażliwą, bardzo liczę się ze zdaniem, opinią innych ludzi. Jestem słaba wewnętrznie. Byle krytyka pod moim adresem zwala mnie z nóg.
Od 1990 roku jestem na rencie ze względu na gościec postępujący, na który choruję tyle lat, ile na nerwicę (nerwica "przyszła" do mnie nieco wcześniej).

Mam ochotę na psychoterapię i na hipnozę u p. Góreckiego z Warszawy. Nie mam pojęcia ile to będzie kosztować i czy mnie będzie na to stać, ale spróbuję. Nie wiem ile kosztuje 1 seans czy 1 godzina psychoterapii. Wiem też, że trudno znaleźć dobrego psychoterapeutę.

Jadziu, proszę powiedz mi co myślisz ? Jak powinnam sobie pomóc ?
Serdecznie pozdrawiam,
Kika
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-06-23 06:20
Witaj Kika.Teraz napiszę cśs w miarę krótkiego, a po powrocie z pracy - więcej.Moja nerwica też zaczęła się w wieku 28 lat( jak później przeczytałam w jednej z książek, nie był to zwykły zbieg okoliczności).
\Jeśli chodzi o Twój gościec Louise Hay w swoich książkach tak tłumaczy przyczynę gośćca i podaje afirmacje , wspomagające leczenie
a)gościec (reumatyzm( -przyczyny) -czucie się represjonowanym, brak MIŁOŚCI, trwała zgorzkniałość, uraza ,żal:
AFIRMACJA :ja tworzę moje własne przeżycia.Kochając i aprobując siebie i innych sprawiam, że maja sie oni (oraz ja) coraz lepiej.
b)gościec pierwotnie przewlekły (przyczyna)- głęboki krytycyzm wobec autorytetu,czucie się bardzo rozdrażnionym.
AFIRMACJA :Ja (imię) jestem moim własnym autorytetem.Kocham i aprobuje siebie.Życie jest dobre.
Jeśli chodzi o leki przez nas odczuwane, ja, osobiście, po ich przeanalizowaniu, zgadzam się z twierdzeniami specjalistów, że lęki odczuwane przez nas w ciele i w umyśle SĄ NASTĘPSTWEM Naszych UNIKÓW ŻYCIOWYCH,przed sytuacjami za trudnymi (naszym zdaniem), do których w)g naszej Duszy i Życia jesteśmy już gotowi. Strach przed czymś, czego się boimy ( od naszego dzieciństwa już) gromadzi się w nas i kumuluje, a my wyrabiamy sobie wzorzec unikania "trudnych lekcji" , aż w którymś momencie zaleje nas jak powódź CAŁA SUMA ODŁOŻONYCH, SCHOWANYCH do KOSZA( jak w komputerze).Lepiej i mądrzej jest po kolei rozpracowywać pojawiające się problemy, niż pozwolić im się zgromadzić, aż nas zasypią.To podobnie jak z praniem i pracowaniem, gdy się nie robi go na bieżąco.Analogia jest oczywista.Jeśli chodzi o Twój pomysł udania się do Góreckiego, dowiedz się najpierw , czy to jest aktualne, GDYŻ TEN ARTYKUŁ JEST Z 2003 r.Ja wiem jedno: przepracowanie naszych urazów s pomocą jakiegoś specjalisty, odpuszczenie sobie krzywd i żalu zgromadzonego przez lata, samo z siebie nas uzdrawia.A potem skupianie się na pozytywnych aspektach wszystkiego ( nawet choroby i tego jak może nas zmienić na lepsze) sprawia, że urastamy w poczucie własnej wartości , "mądrzejemy" życiowo.Wiem coś o tym..NIE MA RADOŚCI BEZ MĄDROŚCI.Na tym kończę ten post, później napisze więcej.
napisał/a: megi111 2009-06-23 08:23
dziekuje pani jadwigo za niedzielnego posta:) poniekad zastosowalam sie do pani rady i ...zadzialalo:) poprosilam Boga o poblogoslawienie nas i naszego zwiazku i po poludniu pogodzilismy sie-nie wiem czy to byl zbieg okolicznosci czy faktycznie zadzialalo ale najwazniejsze ze juz jest lepiej:) och zeby tak na wszystkie sprawy i problemy dalo sie cos poradzic!!niestety sa rzeczy ktorych nie da sie pogodzic.ale bede sie starac z calego serca:) pozdrawiam serdecznie i tez uciekam do pracy-chociaz przyznam szczerze ze najchetniej to zostalabym w domku i pisala sobie tu z wszystkimi!dziekuje jeszcze raz paaaa
napisał/a: kika71 2009-06-23 11:41
Witam Jadziu,

Dziękuję za troszkę, proszę o więcej :)
Po ostatnim okresie panicznego lęku i wycofaniu się z wychodzenia z domu, gdy stanęłam na nogi - wydawało mi się, że posiadłam receptę na reakcje lękowe. Niestety, wyciszenie i normalne życie nie trwało długo.
Jestem pełna podziwu dla Twojej wiedzy na temat radzenia sobie z lękami.

Jadziu, wydaje mi się, że w moim życiu - od małego dziecka - było za dużo sytuacji, które były dla mnie traumatyczne:
1) wujek alkoholik, który dostawał białej gorączki / moja mama wysyłała mnie wtedy w nocy po knajpę, by zobaczyć czy wujek jest bardzo pijany a potem 2 km, przez puste pastwisko - do swojej siostry (żony alkoholika), by powiedzieć jej że wujek jest pijany i żeby pochowali noże i siekierę (on po pijaku chciał zabijać) - miałam wtedy 11-14 lat - tak długi okres to trwało;
2) ponieważ knajpa w której pił wujek była w miejscowości, gdzie mieszkałam - wujek czasami zachodził do nas pożyczyć pieniądze na wódkę (gdy już był trochę pijany) - jak moi rodzice nie chcieli mu pożyczyć, to brał za nóż i chciał ich zabić - jak wiedziałam, że wujek pije, to nie mogłam spać - przekręcałam klucz w drzwiach, by wujek nie wszedł do naszego domu - tato wtedy pytał mnie, dlaczego zamykam drzwi i otwierał je;
3) mój tato, by popił - robił awantury, często mówił, że idzie się powiesić na strych - ja wtedy drżałam ze strachu, by tego nie zrobił - miałam wtedy 10-14 lat;
4) Gdy moja mama nie mogła znaleźć spokoju w swoim życiu, była zła na tatę - często mówiła przy mnie - "niech go szlag trafi", "by zdechł" - to słyszałam bardzo często, przez jakieś 10 lat mojego życia.

Długo mogłabym jeszcze tak wymieniać !
Jadziu, ja mogłabym napisać książkę o lękach z dzieciństwa, o tym, jak traktował mnie ojciec. Jeden Bóg wie, ile przeszłam.
Kiedyś byłam u psychologa, który po wysłuchaniu mnie powiedział, że to co przeżyłam w dzieciństwie byłoby za dużo, gdyby rozłożyć te przeżycia na kilka osób, a ja przeżyłam to sama! Byłam sama z tymi problemami, nie miałam komu o tym powiedzieć, co przeżywałam. Niekochana, wrażliwa, kiedyś bardzo wstydliwa...
To tyle wspominania, bo te wspominki nie wpływają dobrze na mnie.

Jadziu, sprawdzałam na stronie www, p. Górecki przyjmuje nadal.

Czekam na słowa od Ciebie. Pozdrawiam serdecznie, Kika
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-06-23 19:36
Witaj Megi. Cieszę się, że się pogodziliście. Może Tobie wydaje się to przypadkowym zbiegiem okoliczności, ale ja miałam osobi9scie przyjemność widzieć efekty błogosławienia pokłóconych ze sobą osób 3 -krotnie i to takich, które wcześniej tego "sposobu" nie stosowały.Błogosławić można wszystko i wszystkich.Wiem osobiście, że gdy oddajemy Bogu sposób zajęcia się naszą sprawą, gdy coś błogosławimy "bezwarunkowo" , czyli nie w stylu np. niech będzie tak, czy nie będzie tak.Wystarczy powiedzieć: Boże pobłogosław tę osobę, czy tę sytuację, lub tę chorobę itp. i niech się stanie w)g Twojej woli.
Ja błogosławiłam i powierzałam Bogu różne sprawy.Wszystko zależy od stopnia naszego zaufania, zawierzenia. Po to właśnie napisałam wiersz "Jak sobie radzić z problemami", gdyż tam właśnie opisałam jak technicznie to wykonywać.( ten wiersz też zamieściłam na moim wątku).Mam nadzieję, że ten sposób radzenia sobie z problemami okaże się Tobie przydatny. Pozdrawiam.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-06-23 21:59
Witaj Kika.Cieszę się, że p.Górecki nadal przyjmuje, bo może coś dobrego z tego dla Ciebie i kogoś wyjdzie.Jeśli chodzi o Twoje przeżycia z dzieciństwa, to ja aż tak strasznych nie miałam, a jednak z domu wyniosłam bycie ofiarą. Na uzależnieniach piszę o tych sprawach na wątku "Żeby nie pic , trzeba mieć".Jeśli chodzi o takie trudne wspomnienia , o ich przepracowanie, to podpowiadałabym oprócz psychoterapii, która musi trochę potrwać, tzw. regresję hipnotyczną no i tę psychostymulację, którą stosuje p.Górecki. Z innych technik polecałabym praktykowanie medytacji, która spełnia jedna z najważniejszych ról : POZWALA NAM POZNAĆ SIEBIE, SWOJE WNĘTRZE.Zresztą więcej o medytacji będę chciała napisać wkrótce, gdyż bardzo mi pomogła W NERWICY I W OGÓLE , W POSPRZĄTANIU SIEBIE.
Poza tym, jak już pisałam na mojej liście najskuteczniejszych sposobów uzdrawiania( jak i rozwiązywania problemów) stawiam BŁOGOSŁAWIENIE TEGO, CO NAS BOLI.
Błogosławcie, to, co boli, czego się boicie,
to najlepszy sposób na to, BY UZDROWIĆ SWOJE ŻYCIE.
W dniu dzisiejszym do Megi pisałam , jak błogosławić coś, by było to jak najszybciej skuteczne, ale błogosławienie czegoś tak normalnie , czyli warunkowo np. pobłogosław Boże mojego (męża lub syna , który pije, żeby przestał pić )) też ma swoją moc.
Na naszej klasie zamieściłam jeden z moich wierszy , który "napisał mi się sam " po moim pobycie w Częstochowie.Nie przytaczałam go tutaj, gdyż ma 31 zwrotek.Jest to jakby opis ludzkiego życia widziany oczami Duszy, kompleksowy przekrój życia.Jest to też (w)g mnie rodzaj najkrótszego streszczenia "Przyjaźni z Bogiem" Walscha. To w tym właśnie wierszu były zwrotki o błogosławieniu, pod wpływem których zaczęłam błogosławić męża-alkoholika, który na okres 10 m-cy przestał natychmiast pić ( czego nigdy wcześniej sam z siebie nie uczynił).Przytoczę tu kilka pierwszych i ostatnich zwrotek z tego wiersza, bo jest to wiersz szczególny:
Moja Dusza śpiewa Bogu, najpiękniejszą pieśń Miłości,
podziękować Jemu pragnie za cudowny DAR RADOŚCI.

Moje życie tu i teraz , jest zagadką nawet dla mnie
nie planuję już niczego, Ojcze, Ty decyduj za mnie!

Ufam Tobie całkowicie, tak jak dziecko ufać może,
bo mam pewność ABSOLUTNĄ, ŻE MNIE NIE ZAWIEDZIESZ, BOŻE !

Lecz nie zawsze tak bywało, w życiu jakie dotąd miałam,
a najgorzej mi się działo, GDY O TOBIE - ZAPOMNIAŁAM !
----------------------
Nie mam żalu do nikogo, błogosławię WSZYSTKICH LUDZI,
a najbardziej " dręczycieli", gdyż pomogli mi się - zbudzić !

Błogosławię WSZYSTKIE DARY, które w życiu otrzymałam,
choć je brałam jak należne i być wdzięczną - nie umiałam !

Błogosławię moje życie, które mi przypadło w DARZE,
dzisiaj WIEM, ŻE MOGĘ WSZYSTKO, ŻE NA WSZYSTKO SIĘ - ODWAŻĘ !

Na tym chcę zakończyć ten dzisiejszy post .Pozdrawiam Wszystkich.
.
napisał/a: kika71 2009-06-24 00:35
Witam Jadziu,

Dzięki za odpowiedź.
Nie wiem teraz od której terapii zacząć ?
Możesz mi w tym pomóc ?
Z góry dziękuję.
Kika
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-06-24 06:01
Witam Wszystkich, witaj Kika.
W byciu dorosłym człowiekiem jest jedna wspaniała rzecz, której nadal się uczę : ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA SIEBIE SAMEGO.Dlatego nie będę Ci jej odbierać, ale na Twoje pytanie odpowiem tak :

1) pobłogosławiłabym swoje życie CAŁKOWICIE włącznie z chorobą i powierzyłabym je Bogu( jakkolwiek Ty Go rozumiesz)
2)dowiedziałabym się tego, co bym chciała wiedzieć na temat terapii u p.Góreckiego ( koszty itp, , pamiętaj , ze czasem może wystarczyć jeden "zabieg", a czasem więcej),
3) nie wiem , czy wiesz coś o praktykowaniu medytacji, która w moim przypadku odegrała ogromna rolę w ustabilizowaniu, wyciszeniu się, uspokojeniu.Najprostsza , na początek, jaką bym polecała polega na przyjęciu wygodnej pozycji siedzącej( przy leżącej można szybko zasnąć, ta jest dobra wieczorem , przed snem, dla tych, którzy maja problem z lekami i bezsennością)Można zatkać sobie uszy stoperami lub założyć słuchawki( ja je stosowałam), bo na początku nerwicowiec jest bardzo wrażliwy na hałasy z zewnątrz i wszystko go rozprasza.Medytacja to spotkanie z samym sobą, z naszą Duszą, której się nie trzeba bać.Wiem coś o tym.Potem zamknąć oczy i skupić się na jednym wybranym słowie np.Miłość, radość, spokój itp.jak komu pasuje i starać się , by to słowo nie uciekało nam ze świadomości.To tak jakby trzymać koniec nitki od kłębka w głowie, o co u neurotyków nie jest łatwo.Ale praktyka czyni Mistrza.Ja na początku z biedą wytrzymywałam ok.5 min, później 1,5 - 2 godz. bo czułam się taka lekka , wolna, szczęśliwa, sama z sobą
Gdy będą się pojawiały myśli albo lęki powiedzieć sobie : TO TYLKO UCZESTNIK POCHODU! podobał mi się ten zwrot i korzystałam z niego nawet poza medytacją, gdy jakaś myśl czy lęk zaczynały na mnie napierać.
4) powtarać sobie wierszyk wietnamskiego mnicha , o którym już pisałam:
wdech i uspokajam ciało,
wydech i sie uśmiecham,
przebywam w chwilki obecnej
i wiem, że to jest cudowna chwili.
Ten wierszyk sprowadza nas do chwili obecnej i pozwala nam się cieszyć nią, a radość nie pozwala na obecność lęku.
5)mój wierszyk, który będzie sianiem tego, co chcielibyśmy odczuwać :
Jestem traka wdzięczna i szczęśliwa, Panie,
spokój w swoim sercu czuję nieustannie..
( zamiast wdzięczna można wstawić sobie słowo np;odważna, a zamiast spokoju np.radość.
W e wszystkich sposobach pracy nad sobą i nerwica najważniejsza jest konsekwencja, stosowanie ich przez miesiąc, dwa , z otwartym sercem, żeby zdążyły zapaść w podświadomość, gdzie mieszkają lęki.
Skoro tyle lat "poświęciliśmy" na rozstrojenie siebie, to może warto się zmobilizować, żeby się posklejać do kupy.
Znam jeden NATYCHMIASTOWY sposób wyjścia z nerwicy i każdej choroby , każdy go zna : STANIE SIĘ W)G TWOJEJ WIARY. Ale ja nad swoją wiarą musiałam popracować.To tyle na razie. Życzę powodzenia.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-06-25 17:33
Witam Wszystkich. Dzisiaj chciałabym przybliżyć temat Medytacji Transcendentalnej ( medytacji i jej dobrodziejstw w ogóle), opierając się na artykule z "Nieznanego Świata " nr 6)2001.
Badania przeprowadzone w kierunku sprawdzenia wpływu regularnego praktykowania medytacji ( tj. co najmniej 2 razy dziennie po 20 minut, dobrze robić to rano i wieczorem).Otóż dzięki praktykowaniu medytacji zmniejsza się ryzyko miażdżycy, zawału serca, udaru mózgu , bez względu na dietę i ćwiczenia fizyczne.Medytacja Transcendentalna pobudza biologiczne mechanizmy samoregulacyjne organizmu , wpływając na neurohormony i system nerwowy, spowalniając rozwój choroby niedokrwiennej serca, łagodzi nadciśnienie tętnicze krwi, spowalnia utlenianie odkładających się w tętnicach lipidów i obniża stężenie hormonu stresu.
TM to proste ćwiczenie umysłowe, praktykowane codziennie, 20 minut , rano i wieczorem.Okazuje się łatwe do nauczenia , a uprawianie TM nie wymaga żadnych zmian wierzeń , lub stylu życia.Nauczanie TM trwa ok.10 godzin w ciągu 6 dni , po czym dalszy kontakt z nauczycielem nie jest konieczny ( od siebie dodam, że medytacji uczą się studenci KUL-u , o czym już wcześniej na którymś z postów pisałam).
ZMIANY FIZJOLOGICZNE PODCZAS UPRAWIANIA TM : gwalłowny spadek zużycia tlenu, minimalne utlenianie krwi , osłabienie tętna , zanikanie kwasu8 mlekowego i kortyzonu we krwi.Ponadto u osób w stanie medytacji stwierdzono wzrost oporności skóry, lepsze ukrwienie kory mózgowej i obecność fal alfa. Ustalono9, że zaobserwowane zmiany czasem przypominają inne procesy relaksacyjne , a kiedy indziej różnią się od nich.
Ważnym zagadnieniem jest ustaleni9e, czy ludzie, którzy UPRAWIAJĄ MEDYTACJE , KORZYSTAJĄ NA TYM W ŻYCIU CODZIENNYM. Wyniki badań efektów TM są następujące : zmiany fizjologiczne towarzyszące TM obejmują ZWIĘKSZONĄ RÓWNOWAGĘ AUTONOMICZNĄ ( ważne przy nerwicach -mój dopisek), SPADEK REAKCJI STRESOWYCH ( medytacja wycisza , uspokaja - mój dopisek), szybsze reagowanie i lepsze wyniki osiągane w rozmaitych ćwiczeniach fizycznych. Poprawa stanu zdrowia w różnych stresopochodnych stanach chorobowych: nadciśnieniu, astmie ,BEZSENNOŚCI i otyłości..TM wpływa na lepsza koncentrację, kreatywność , inteligencję ( ważne dla dzieci i osób uczących się). Praktykowanie TM POMAGA : ZMNIEJSZYĆ NIEPOKÓJ , NERWOWOŚĆ, DEPRESYJNOŚĆ , sprzyja wzrostowi samooceny. Inne znaczące odkrycia w tej dziedzinie wskazują na wzrost samokontroli , niezależności, satysfakcji w życiu oraz większą ZGODNOŚĆ POMIĘDZY REALNYM i IDEALNYM JA.Szczególnie POZYTYWNE WYNIKI UZYSKANO W PRZYPADKU : doradców w szkołach średnich, PACJENTÓW ZAKŁADÓW PSYCHIATRYCZNYCH oraz uczestników grup korekcyjnych.Poza tym program TM może być przydatny w zapobieganiu narkomanii i alkoholizmowi.
Istnieją sugestie, że skoro techniki TM POWODUJĄ NIEZWYKLE GŁĘBOKIE ODPRĘŻENIE, to nie tylko mogą złagodzić EFEKT CAŁODZIENNEGO NAPIĘCIA , LECZ NAWET USUNĄĆ CZĘŚĆ EFEKTÓW NAGROMADZONYCH W CIĄGU ŻYCIA PEŁNEGO STRESUJĄCYCH DOŚWIADCZEŃ. Ustalenie, że w czasie uprawiania TM zmniejsza się koncentracja kortyzonu (hormonu stresu) , a wytwarzanie tego hormonu jest najprostsza miara stresu..A to prowadzi do wniosku, że uczestnicy TM wydaja się mniej podatni na zakłócenia fizjologiczne spowodowane działaniem stresotwórczych bodźców w warunkach laboratoryjnych . SĄ BARDZIEJ ODPORNI NA CHOROBY STRESOGENNE i USTABILIZOWANI EMOCJONALNIE.
Na tym zakończę ten post, gdyż niedaleko jest burza, a to , co najważniejsze napisałam . Dodam tylko, że to w ogromnym stopniu dzięki praktykowaniu medytacji uspokoiłam się , wyciszyłam ustabilizowałam. W poprzednim poście napisałam jak ktoś na własną rękę mógłby rozpocząć jako samouk medytację , skupiając się ( koncentrując) na słowie np. Miłość itp. lub może poszukać w internecie kursów nauki TM i tam się jej nauczyć.Dla mnie praktykowanie medytacji to była prawdziwa radość, przyjemność. Pozdrawiam i życzę powodzenia.
.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-06-26 20:10
Witam Wszystkich.Witam Cie Kempes.Czytałam Twój post na nerwicy przez Anka, ale podpowiem Ci coś na teraz na moim wątku.
1) Uwierz mi, że CZUŁAM SIĘ TAK JAK TY teraz.Mnie na to pomogło praktykowanie medytacji.Podpowiadam Ci poszukanie w Łodzi (może przez internet) jakiejś grupy ( nauczyciela0 uczącego medytacji ( może być transcendentalna TM, bo jest bardzo prosta.Nic mnie tak nie wyciszało jak praktykowanie medytacji, a naprawdę nie ma w niej żadnej filozofii i jest odpowiednia dla mężczyzn i kobiet.Medytacja to spotkanie ze sobą samym w obecności Duszy.(tak ja to czułam) Można się wchodzenia w stan ciszy nauczyć stosunkowo szybko i potem jak najczęściej w niej przebywać, własnie dla uspokojenia siebie
2) Podpowiadam Ci spotkanie z bioenergoterapeutą Bogusławem Mikołajczakiem , który przyjmuje w Warszawie, Wrocławiu, w Katowicach i9 w Lesznie. Sporo o nim słyszałam i czytałam.W jednym z artykułów na jego temat przeczytałam wypowiedzi osób, którym pomógł przy : migrenie, cukrzycy, przejść przez chemioterapie bez skutków ubocznych, nawet pewna lekarka internistka, przyznała, że korzysta z energii B.Mikołajczaka ,żeby się wzmocnić energetycznie. Podam telefon kontaktowy do niego : 032-757-27-76. Może popytasz się innych osób , może mają jakieś swoje doświadczenia z bioenergoterapeutami, które były dla nich korzystne.
3)Podałam już na moim wątku Kice namiary na p.Góreckiego, leczącego m.in.nerwice przy pomocy tzw.psychostymulacji.Ja na Twoim miejscu, gdy tak się czujesz i potrzebujesz jakiejś pomocy i polepszenia NATYCHMIAST, spróbowałabym się dostać do niego, zwłaszcza, że moja rozmówczyni Kika sprawdziła, że nadal przyjmuje.
4) Przypominam Ci też, że pisałam na tym wątku o terapeutce Lucynie Tomaszewskiej, na którą namiary można dostać w czasopiśmie "Szaman" lub w redakcji "Szamana" , a telefon jest w każdym numerze pisma.Mam zaufanie do tego co pisze w swoich artykułach, gdyż u innych autorów też zetknęłam się z tym, co pani Lucyna proponuje pacjentom. Jestem przekonana, że takie wejrzenie w siebie przy jej pomocy mogłoby Ci bardzo pomóc .
5) W książce Jacka Santorskiego "Psychoterapia i zen" przeczytałam opis zachowania sęe mężczyzny, który był poddany presji jakiegoś uczucia .Tak opisał to, co się wtedy działo : leżałem sam w łóżku i czułem to w całym ciele , WSZYSTKIE RODZAJE NAPIĘCIA.ALE TYM RAZEM POSTANOWIŁEM : NIC NIE ROBIĆ , po prostu POZWOLIĆ TEMU SIĘ DZIAĆ. POZWOLIŁEM CIAŁU BY ROBIŁO SWOJE .I wówczas, po krótkiej chwili NAPIĘCIE OSŁABŁO.Najpierw całe moje ciało zrobiło się gorące jak toster. W tym przypadku odpowiedzialność oznacza NIEIDENTYFIKOWANIE SIĘ Z UCZUCIAMI , WYZBYCIE SIĘ PRZYMUSU DZIAŁANIA , ZOSTAWIENIE IMPULSOWI PRZESTRZENI, by mógł PRZYJŚĆ I ODEJŚĆ ( to samo bym Ci podpowiadała Kempes, żebyś spróbował zastosować, gdy będziesz odczuwał niepokój i będziesz chciał coś z nim zrobić.Właśnie, gdy nie pozwalasz niepokojowi (kub napięciu przejść przez Ciebie i wyjść), wtedy czujesz się przyparty do muru i ciśnienie w głowie nie daje Ci żyć..Oczywiście, taka próbę mógłbyś zrobić wtedy, gdy będzie przy Tobie ktoś, komu będziesz ufał i gdy będziesz do tego psychicznie gotowy.
Kiedyś czytałam opis pewnej sytuacji, która przydarzyła się pewnemu mężczyźnie,Miał wtedy uczucie, JAKBY MIAŁ ZARAZ UMRZEĆ, a ponieważ praktykował zen (bodajże), powiedział sobie : NO TO UMRZYJMY, bo miał już dość bycia bierną ofiara ciągłych lęków. I wtedy nastała w nim cisza, ciało, emocje uspokoiły się, bo nie walczy l z nimi, nie bronił się, poddał się temu , CO SIĘ DZIAŁO, wyraził zgodę nawet na najgorsze .Gdy mni9e coś straszyło, a ja już miałam na swój użytek wiedzę, że Bóg jest, że istnieje życie po śmierci,. wtedy sobie mówiłam : TO NAJWYŻEJ ( umrę, zwariuję itp) i wtedy puszczało mnie. Strach nas straszy dotąd, aż mu stawimy czoła w jakikolwiek sposób, nawet słowny, ale zdecydowanie, żeby dał się oszukać.To oczywiście jest mój sposób.To na tyle na dziś i życzę Wszystkim więcej nadziei , a Tobie Kempes konkretnego działania , przy pomocy tego sposobu, który Tobie najbardziej odpowiada.ALE RÓB COŚ, bo tylko wtedy udowodnisz Życiu i swojej Duszy, że jesteś gotów "dorosnąć" emocjonalnie i stawić czoła lękowi.( wtedy nie będą Cie tak przypierać do ściany)
Spróbuj powiedzieć sobie : nawet gdyby miało mnie to kosztować nie wiem ile, stawię czoła temu, co czuję.( lękowi, niepokojowi, bólowi itp) , bo lepsze to , niż być zapędzonym do narożnika, bez możliwości wykonania ruchu.Stań się niczym wojownik , a Życie sprzyja odważnym.Powodzenia.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-06-27 21:44
Witam Wszystkich.Nie mam za dużo czasu, więc nie będę się rozpisywać, ale napiszę coś, co może pomóc tym , którzy mają dolegliwości cielesne, fizyczne (tak jak np.Ty, Kempes)
1( z książki "Natychmiastowe uzdrawianie Serge Kahili King : Technika jest dziecinnie prosta: dotykasz palcami lub dłonią miejsca, które wymaga pomocy i mówisz do siebie : Z czymkolwiek to nie jest związane , WYBACZAM TEMU CAŁKOWICIE.Powtarzasz tę czynność tak długo, aż uzyskasz pozytywny rezultat, albo tak długo, jak możesz sobie na to pozwolić.Wykonując te czynność możesz doświadczyć różnych uczuć : np. dreszczy, relaksacji lub złagodzenia bólu.IM BARDZIEJ GNIEW I POCZUCIE WINY są przyczyną POWSTANIA DANEJ PRZYPADŁOŚCI, tym szybciej zni8knie ona bez śladu.Stosując te technikę NIE MUSISZ WIEDZIEĆ Z KIM LUB Z CZYM SĄ ZWIĄZANE EMOCJE( które odpowiadają za ból w danej części ciała), po prostu DOTYKAJ MIEJSCA, które sprawia problemy ( boli) i utrzymuj w swoim umyśle decyzje o wybaczeniu.WYBACZENIE POMOŻE TWOJEJ PODŚWIADOMOŚCI POZBYĆ SIĘ WIELKIEJ ILOŚCI STRESU, a dotyk dostarczy energii, którą można spożytkować DO UZDROWIENIA.Oczywiście, JEŚLI WIESZ , KTO WYWOŁAŁ W TOBIE gniew lub poczucie winy, to wybaczenie takiej osobie , może znacznie wzmocnić siłę działania tej techniki.
Jednym z najciekawszych przypadków, kiedy użyłem tej techniki, był dzień, w którym obudziłem się z cystami na dziąsłach I Z OGROMNYM NAPIĘCIEM W SZCZĘCE.Oczywiście takie dolegliwości wymagały wizyty u dentysty, ale postanowiłem najpierw spróbować , czegoś innego.ŻEBY OD CZEGOŚ ZACZĄĆ, ZAŁOŻYŁEM, ŻE TE SYTUACJĘ WYWOŁAŁ GNIEW.Zastanowiłem się, co mogło być przyczyną mojego gniewu i natychmiast w moim umyśle pojawiła się twarz kobiety, która poprzedniego dnia zdezorganizowała mi ważne spotkanie.Wydawało mi się, że rozwiązałem tę sytuację w sposób pokojowy, ale moje ciało pokazało mi wyraźnie, ŻE NIE DOPROWADZIŁEM DO HARMONII, A JEDYNIE STŁUMIŁEM SWÓJ GNIEW.Bardzo delikatnie położyłem palec na miejscu, w którym moja szczęka była najsilniej spuchnięta i powiedziałem coś w stylu: Cokolwiek taka i taka osoba mi nie zrobiła, WYBACZAM JEJ KOMPLETNIE.Reakcja była tak szybka, że aż trudna do uwierzenia.Ból zniknął, a opuchlizna i ropnie zmniejszały się w oczach.Jeśli DANE SCHORZENIE znajduje się po prawej stronie ciała, to ma ono związek z relacjami osoby cierpiącej dotyczącymi mężczyzn,, a dolegliwości po lewej stronie ciała świadczą, ŻE CHODZI O EMOCJONALNE STANY ZWIĄZANE Z KOBIETAMI( choć bywają wyjątki, gdy sprawcą konfliktu jest zniewieściały mężczyzna l;ub dominująca kobieta)..PRAKTYCZNIE KAŻDE NIEDOMAGANIE LUB CHOROBA , na poziomie emocjonalnym, łączą się z GNIEWEM LUB Z POCZUCIEM WINY , co powoduje, że WARTO JEST UWOLNIĆ TE EMOCJE ( kiedykolwiek powstały).
2) przytoczę parę zdań z książki , o której już wspominałam na moim wątku pt.'Samoleczenie potęgą podświadomości:" B Fongerbilda.Chodziło tam o kobietę , chorującą na zapalenie gardła .Gdy uzdrowiciel przeanalizował z nią powód emocjonalny, dla którego mogła zachorować, okazało się, że ma problemy z przygłupią szefową w pracy, której biurową pomocą nie chce już dalej być.Po wyrzuceniu z siebie złości poczuła ulgę i uspokojenie.(teraz już wiem, co mam robić i jak postępować). Pomoc w uświadomieniu pacjentce podświadomej przyczyny choroby gardła ,pozwoliła na wyeliminowanie go automatycznie.Uświadomienie i poznanie przyczyny (emocjonalnej, psychologicznej) naszych dolegliwości MA NATYCHMIASTOWY EFEKT LECZNICZY. ŚWIADOMOŚĆ I WGLĄD LECZY..
To tyle, co dziś chciałam przytoczyć.Pozdrawiam.