Lęk jest naszym przyjacielem

napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-07-11 20:31
brydzka5 napisal(a):droga jadwigo mam pytanie czy zbyd duzo emocji typu dobrych terz moga nna nas zle oddzałowywac bo zemna chyba tak jest czułam sie dobrze chodze na terapie i jakos daje rade z nerwica ale od kilku dni juz niemogłam sie doczekac na powrut meza tak sie cieszyłam a kiedy wrucił umnie spadek formy cierzko mi jak by mi ktos na klatke usiadł zaczełam miec znowu mdłosci i lekie leki mysle ze to zaduzo emocji ale jak sobie znimi radzic pozdrawiam



Witaj Brydzka.Myślę, ze znasz siebie najlepiej i już odpowiedziałaś sobie na to pytanie. To prawda, że gdy czymś bardzo się " emocjonujemy" np.powrotem bliskiej osoby, jest tak , jak byśmy w sobie skumulowali zbyt wiele na raz energii.Słyszałaś może takie historie, że ktoś (jakaś aktorka) z nadmiaru wzruszenia zasłabła na scenie. Jak pisze Szekspir " my też jesteśmy aktorami na scenie Wszechświata" .Czytałam, że chodzisz do psychologa, poproś , żeby podpowiedział Ci techniki stabilizujące emocje , tak abyś w takich właśnie chwilach miała swój sposób, żeby się zrównoważyć. Może nauczy Cię prawidłowego oddechu, bo przy nerwicach oddech jest płytki i nie porusza przepony., a to powoduje nie takie dotlenienie jak trzeba. Oddech i emocje są ze sobą ściśle powiązane.Pisałam na moich wcześniejszych postach, że ja stosowałam cos takiego , gdy np.szłam ulica, czy byłam na działce , powtarzałam sobie :
WDYCHAM SPOKÓJ , WYDYCHAM NIEPOKÓJ.
lub WDYCHAM ZDROWIE, WYDYCHAM CHOROBY.( może być np. nerwicę)
bardzo też lubiłam powtarzać sobie i wracam nawet teraz do tej afirmacji wietnamskiego mnicha "
Wdech i uspokajam ciało,
wydech i się uśmiecham,
przebywam w chwili obecnej
i wiem, że to jest cudowna chwila.
Bardzo lubię tę afirmację, gdyż jest taka prosta i lekka.Zawsze, gdy ja przywołuję od razu czuję się jak dziecko.bawiące się życiem i światem. Trzeba byłoby trochę popracować z tymi afirmacjami, żeby odczuć jakieś efekty, ale umysł i podświadomość po jakimś czasie wdrożą się do nich.Więcej o sposobach radzenia sobie z emocjami napisałam w moich postach, ale musiałabyś je przejrzeć wybiórczo pod katem Twoich objawów, może coś Ci się przyda z tego , co podpowiedziałam. Pozdrawiam Cie i życzę powodzenia.
i wiem, że to
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-07-12 09:25
Witam Wszystkich.
Na początek z książki "Akupresura" chcę opisać sposób , z którego sama korzystałam PRZY BEZSENNOŚCI, który też jest sposobem przeciw-lękowym.
Na początek,żeby odszukać właściwe miejsce, najlepiej jest usiąść na krzesełku, czy na czymś innym.Położyć dłonie na rzepce kolanowej i pod opuszką czwartego ( tzw.serdecznego ) palca wyczuć zagłębienie w kolanie.W0g medycyny chińskiej jest to "Punkt niebiańskiego spokoju" .Lekko ten punkt uciskać przez parę minut.Nie będę pisać jakiego rodzaju powstają wtedy odczucia, żeby nie sugerować nikogo.Oczywiście są pozytywne.W nocy, gdy nie mogłam zasnąć , leżałam na boku lub na wznak, tak żeby mieć dostęp do kolan i na leżąco to wykonywałam i często nie wiadomo kiedy, zasypiałam.
-----------
Przypominam też osobom, które mają nerwicowe dolegliwości fizyczne, by jeśli im to odpowiada, stosowały jako afirmację te zdania, które ja też stosowałam.Tylko trzeba to robic przez jakis czas, konsekwentnie, żeby wrosły w podświadomość.
Kocham swoje ciało.Moje ciało jest zdrowe i w dobrej formie.
Wszystkie komórki mego ciała przenika BOSKA ENERGIA.Promieniuję zdrowiem i pogoda Ducha.
----------
Wielu ludzi wierzy, że przy nerwicy trzeba stosować jakieś wymyślne sposoby, nie wierzą, że najlepsze są najprostsze sposoby. Jak juz nieraz pisałam , MOŻNA WYBRAĆ JEDEN LUB DWA SPOSOBY np.psychoterapię i medytację, lub .regresję hipnotyczną i techniki oddechowe, itp.ALE WAŻNE BY ROBIĆ TO ZE SWIADOMOŚCIĄ , PO CO TO ROBIMY , systematycznie, a nie skakac z kwiatka na kwiatek i narzekać, że nie widać efektów od razu.Jak mówiłam, bycie w nerwicy jest jak bycie w nałogu, jest to zboczenie z właściwego dla nas kursu i "zagubienie sie" w chaosie mentalno-emocjonalnym.żeby sie odnależć , trzeba sie wyciszyć, uspokoić i pomyśleć przez chwile racjonalnie.To coś podobnego jak zgubienie sie w lesie. Nie krąży sie wtedy w kółko i bardziej się jeszcze zapętla, tylko wraca sie po śladach (najświeższych), zapamietanych, wycofuje sie lub wchodzi na najwyższe drzewo, żeby zobaczyc , gdzie sie jest i w którym kierunku są jakieś domy , lub znajome miejsce.
Z książkiPrzebudzenie Duszy" P.Fostera przytoczę parę zdań na temat :
Kiedy poczuje się piękny( w znaczeniu duchowym, wartościowy)
Kiedy pokochasz DEPRESJĘ , NEGATYWIZM , jako coś budujacego, naczynie, kelch wody, w którym zobaczysz siebe.
Dlaczego życe jest takie ciężkie ?
Ponieważ nie doroślsmy do częstotlwośc drewna.Ne mamy jego twardości.
Jeżel staniemy sie twardym drzewem, co się stanie ?
Przestaniemy byc twardzi ( bo zycie jest nieustanną zmianą, ruchem w górę, w dół, falowaniem)
Dlaczego siebie ne doceniamy ?
Docenianie jest DAREM.Przychodzi poprzez spojrzenie za siebie , na pracę p jakiej dokonałeś.Nikt tak naprawdę nie może docenić siebie,.ponieważ DOCENIANIE POCHODZI Z INNEGO MIEJSCA, gdzie już istniejesz JAKO KTOŚ WIELCE KOCHANY ( w tzw.ZAŚWIATACH , u Boga).
Na razie muszę kończyć , gdyż znów klawiatura nie chce mi wybijać " i oraz k".Ma tak co jakiś czas..Pozdrawiam.
".
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-07-12 15:23
Witam ponownie. Wygląda na to,że klawiatura się ustabilizowała, więc to i owo napiszę. Z książki Very Alder "otwarcie trzeciego oka", której wiele zawdzięczam, przytoczę trochę fajnej wiedzy .
Jakie są warunki utrzymania sprawności ciała?
Ogromne znaczenie ma tu zrozumienie, że ciało zostało zbudowane przez umysł lub EGO.JESTEŚMY TYM, O CZYM MYŚLIMY.Ego porusza całą maszynerie, ono kieruje nawykami mózgu i ono wybiera z pozywienia i z powietrza te skladniki, których potrzebuje.Dlatego jeden człowiek jest zdrów i szczęśliwy , mając nieco pozywienia, a inny ginie " z niedozywienia", majac obfite pozywienie.Nie pomoze duża ilość pozywienia, powietrza czy gimnastyki, JEŚLI CZŁOWIEK NIE MA WOLI BYC ZDROWYM CZY SZCZĘŚLIWYM, a jesli ma on tę wolę , to będzie stosunkowo niezależny od swego pozywienia, powietrza i ćwiczeń fizycznych.JESTEŚMY W TAKIM STOPNIU ZDROWI I SZCZĘŚLIWI, W JAKIM TEGO SAMI CHCEMY. Jesli wiemy, jak nalezy zyc,, jak nieustannie wielbic i przyjmować WOLĘ BOŻĄ,, niezależnie od tego, pod jaką maską Ona się pojawia i jesli nie działamy nigdy przeciw fali przyrody, to będzie z nas tryskac zdrowie i radość , niezależnie od wytworzonych przez ludzi okolicznosci.
Większośc ludzi nie ma w sobie ŻYWEJ WIARY.Nawet naprawdę zywy chrzescijanin, pozostaje w ciągłym stanie udręki , to z powodu samego siebie, to z powodu innych i całego swiata w ogole.
CZYNIĆ POSTĘPY MOŻEMY TYLKO POPRZEZ bolesne doświadczenia i dlatego powinnismy je chętnie przyjmowac.(lub przynajmniej akceptowac -moj przypisek).
Jesli wierzymy, że śmierć jest bramą do lepszego zycia, to nigdy nie powinnismy sęe jej obawiac.
My jednak wierzymy tylko polowicznie.Dlatego nasz umysł sam przeciw sobie występuje , a to powoduje wewnętrzny konflikt, który z natury rzeczy zatruwa i podkopuje nasze zdrowie.
Zasadniczym wiec warunkiem ZDROWIA jest wiara- wiara w siebie, w naszą władze nad sobą i nad swym losem.
Druga prawda, którą powinnismy uznawac , jest taka, że z przeznaczenia swego CZŁOWIEK MA BYĆ SZCZĘŚLIWY.Nie na to dane nam jest bogactwo piękna i cudów przyrpody, abysmy go nie widzieli. Nie na to obdarzeni jesteśmy ciałem, abysmy się przed nimi wzbraniali.W ciągu stuleci udaremniano mocno i zabijano zawistnie radość życia , opacznie tłumacząc religię i ludzką naturę, lżąc i poniewierając nawet DZIEŁO STWÓRCY , w naturalnych funkcjach ludzkiego ciała. Gdyby nauczano TYLKO MIŁOŚCI w najpełniejszym jej znaczeniu , to serca ludzkie byłyby jej pełne i zbyt szerokie, aby miały potrzebę uciekac sie do pobłażania sobie w niski, fizyczny sposób.Ciałem nie powinno się gardzic , ani nie rozumiec go i pchac je do śmierci.Jest ono naszym CUDOWNYM SŁUGĄ, naszym skomplikowanym narzędziem i świętym chramem naszych natchnień.Dlatego powinnismy je pielęgnować i odżywiać, pamiętając, ŻE RADOŚĆ JEST NAJLEPSZYM ZE WSZYSTKICH RODZAJÓW POŻYWIENIA.
Musimy sie nauczyc umiejetnbości radowania sie , jak i tego , ze zdolność TA JJEST W NAS, A NIE POZA NAMI.Człowiek ślepy, zamkniety w ciemnicy, zachowuje jednak w sobie zdolność do nieskończonej radości.A my, CO JESTEŚMY WOLNI, mozemy PIĆ RADOŚĆ CHOĆBY z małego skrawka błękitu nieba , migocacej gwiazdy , otwierajacego sie pączka liscia itp.
Należy sie cieszyc z wielu wysmienitych potraw, z których sklada sie nasze pozywienie.Z jedzenia powinnismy uczynic sakrament, a nie trywiualna czynność , czy nudna konieczność.( moze brak takiego podejścia w nas, brak tej radości sprawia nam problemy trawienne ).Gdy jemy, dojkonujem,y cudu , ale ten cud jest tylko o tyle zupełny, o ile jest nim nasz entucjazm, z ktorym to czynimy.
Jeżeli jestesmy rezultatem tego, co jemy i jak jemy, powinnismy traktować swój pobyt przy stole , jako ważne samo przez się, zdarzenie. Ludzie, którzy w pospiechu połykają nadmiernie duży lub skąpy posiłek, wrzeszcząc ze śmiechem lub pogrążając sie w zmartwieniu, popełniają śwęetokradztwo i samobójstwo w subtelnej postaci.
Głębokie , powolne oddychanie wytwarza zapas tlenu do spalenia pożywienia.Nie powinno się nigdy jeść, gdy się nie może złapać tchu, ani w pospiechu, czy w stanie zmartwienia czy niepokoju. NAJPIERW NALEŻY SIE USPOKOIĆ , pamietając, że pożywienie spozyte w takim stanie zamienia się w truciznę.- faktycznie lepiej jest opuscic posiłek i czekać, aż organizm przyjdzie do siebie.
Poza tym bardzo ważne jest, żeby pamiętac o powolnym i starannym żuciu pokarmu.Gdy pozywienie połyka się , wówczas kwasy żołądkowe neutralizują żywe siły witalne pokarmu i część wartości pożywienia zostaje stracona.
Nie powinno sie też pić podczas posiłków. , gdyż to utrudnbia sokom żłądkowym zetkniecie sie z pozywieniem.Pic należy przed jedzeniem lub pomiedzy posiłkami.Pamietajmy, ze lepiej zjeść za mało, niz za dużo.(poza tym popijanie pokarmów sprawia, ze uklad pokarmowy "leniwieje" -mój przypisek)
Wazne jest też, żeby nie mieszac składnikow pokarmowych, które się ze soba nie zgadzają.Np. spożywanie skrobii z pokarmami wytwarzającymi kwasy, takimi jak mięso, wywołuje fermentację..Dla umysłu i nerwów korzystne jest spożywanie fosforu, witamin, zielonych warzyw , owoców i salaty.Wszystko, co potrafimy zjeść w surowym stanie , daje nam dwa razy więcej siły anizeli pokarm gotowany.
Wiele osób na tym forum ma problemy żołądkowe jelitowe.Moze część przyczyn kryje się w sposobie, w jaki spożywamy pozywienie.Może warto nauczyc sie siadać do jedzenia ze spokojnym umysłem i traktować posiłki jako DAR, a nie konieczność. Pozdrawiam.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-07-13 06:12
Witam Wszystkich.
Dziś chciałabym się podzielić moimi własnymi przemyśleniami.
Wyobraźmy sobie taką linie
-100% 0 100^
---------------------------------------------------------------------------
strach zero emocjonalne odwaga

Żeby dotrzeć z punktu - 100% czyli od strachu do punktu 100% , czyli odwagi zobaczmy jaką odległość emocjonalnie musimy pokonać. Stan zera emocjonalnego wymyśliłam dla siebie jako punkt odniesienia .Dla mnie jest to tzw.neutralność emocjonalna.(oczywiście w ten sposób można przyjrzeć się każdemu uczuciu np. smutek - radość , to są dwie strony tego samego medalu)W ten sposób każdy z nas może określic sam dla siebie, w jakim miejscu aktualnie na tej podziałce sie znajduje. W jednym z postów pisałam , jak sobie radzić z emocją złości , gdy np.dziecko wróci ze szkoły i przyniesie dwóje, lub z naganą , bo narozrabiało.Rada psychologa była taka : wyobraź sobie, że to nie jest twoje dziecko lecz np.sąsiadki, po to, żeby opadły emocje, które fałszują relacje. Tak od razu doskonale to nie wyjdzie, ale warto ten sposób stosować gdy wpadniemy w złość.Kiedy już naprawdę dopuścimy mentalnie i emocjonalnie obraz , że to dziecko sąsiadki, zachowamy sie inaczej niż wcześniej.Ja nazywam ten stan " neutralnością emocjonalną lub stanem zera emocjonalnego". TAK SAMO MOŻNA SPRÓBOWAĆ POSTĄPIĆ WOBEC LĘKU CZY DOLEGLIWOŚCI FIZYCZNYCH.Wyobraź sobie, że przychodzi do ciebie ktos, kto ma lęki czy inne objawy nerwicowe.Żeby skutecznie pomóc , musisz się zdystansować emocjonalnie do tej sytuacji,(być jakby jej obserwatorem), a wtedy znajdziesz o wiele lepszy sposób na postępowanie wobec objawów, niz wtedy gdy tkwisz w zawirowaniu umysłowo-emocjonalnym.
Teraz przyjrzyjmy sie innej sytuacji, która też może przydać sie w nerwicy: aktualnie gdzieś pracuję i nie jest to praca moich marzeń .Ale WIEM JUŻ JEDNO: MISTRZEM ŻYCIA JEST CZŁOWIEK, który nie ma ulubionych : stanów i sytuacji", lecz ten , który " z nieulubionego stanu, sytuacji zrobi stan ulubiony".Czyli chodzi o to, że jeżeli w pełni zaakceptuję aktualnie wykonywana prace, jak gdyby była dla mnie najwłaściwsza na ten czas, jeśli sie do niej przekonam i nawet ją polubię, WTEDY BĘDĘ MOGŁA OD ŻYCIA OTRZYMAĆ PRACĘ MOICH MARZEŃ.Tak było w przypadku mojego syna,Wykonywał w latach 90-tych niezbyt ciekawą dla siebie prace, ale że rynek pracy był wtedy jaki był, podpowiedziałam mu, żeby te prace zaakceptował i błogosławił.I na szczęście tak czynił.Nie nabawił sie dzięki temu w niej stresów, a po dwóch latach dostał pracę, o wykonywaniu której marzył.Nieważne w jakich warunkach sie znajdujemy, jeśli uznamy, że jest JAKIŚ DUCHOWY POWÓD NASZEJ W NICH OBECNOŚCI i pogodzimy sie z tą sytuacją( po podjęciu najpierw prób jej zmiany), wtedy sytuacja zmienia sie sama, bo to NASZ OPÓR PRZED BYCIEM W JAKICHŚ SYTUACJACH POWODUJE CIERPIENIE ( tarcie, pomiędzy tym CO JEST, a co naszym zdaniem POWINNO BYĆ)..JESTEM PEWNA, ŻE TEN WZÓR NADAJE SIE TEŻ DO SYTUACJI Z NERWICĄ ( z chorobami i problemami w ogóle). Akceptacja stanu, który nam nie odpowiada nie oznacza, że nie chcemy jej zmienic, ale oznacza PRZYJĘCIE NA SIEBIE NASZEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA JEJ POWSTANIE.A tylko to, co sami wywołalismy, MOŻEMY ZMIENIĆ.DOPÓKI UWAŻAMY, ŻE KTOS NAM NERWICĘ ZAFUNDOWAŁ( rodzice, świat, partner itp) STAWIAMY SIEBIE W ROLI BEZRADNEJ OFIARY TEJ LEKCJI I NIC NIE MOŻEMY ZROBIĆ.
W jednej z książek Walscha, jest takie zdanie : Mistrzowi ( życia ) podoba sie każda dziejąca sytuacja, gdyz wie , że jeśli nawet nie pamięta kiedy, to na pewno sam ją powołał do zycia( mentalnie, emocjonalnie w przeszłosci).Dlatego nie protestuje przeciw :złemu", które się dzieje, lecz przyjmuje je " z Miłością", gdyz dzięki temu to "zło" uzdrowi.
Dlatego razem z moja przyjaciółka pracujemy nad tym, żeby czas spędzony w tej "niezbyt chcianej pracy" był jak najowocniej wykorzystany, gdyż wiem, że mojej Duszy chodzi o cos innego niż mnie, jako ja, osoba. Jestem tam z pewnego ,konkretnego powodu i jest to dla mnie jasne, a że przy okazji mam szanse popracować nad moim EGO w relacjach z osobami niepełnosprawnymi, traktuję to jako DAR.Oczywiście piszę tez żartobliwe wierszyki na temat pracy, naszych relacji , z których się potem razem śmiejemy,( a pracują tam osoby z I II grupą niepełnosprawności, którym często nie jest do śmiechu), układam życzenia ślubne lub okazjonalne,( wierszowane) i wiem, że moje bycie tam ma sens.
To na tyle moich dzisiejszych przemyśleń.
napisał/a: zuzanna28 2009-07-13 22:08
Pozdrawiam Pania serdecznie i cieplo ,czytam Pani wpisy po kilka razy ,dla mnie to jak psychoterapia. Nerwice lękowa i serca mam od 10lat .
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-07-15 22:59
Witam Wszystkich.Musze jeszcze raz wrócić do tej linii narysowanej w ostatnim poście, bo nie spodziewałam, że komputer ściągnie mi tekst tak do kupy i mój wykres straci swój sens.

strach------------------------------0- zero emocjonalne------------------------------odwaga
Każdy, kto jest na etapie strachu na pewne tematy życiowe (zwłaszcza te, które go najbardziej bolą) niech sam dla siebie zobaczy, w którym miejscu tej linii się znajduje i czy na jakieś tematy ma tzw. dystans , czyli stan zera emocjonalnego.GDY SIĘ WIE, GDZIE SIE JEST (gdy sie to widzi), latwiej jest dokądś dojść.Wtedy droga jest jakby bardziej realna, osiągalna.Jestem tu, mogę być tam.
Taka linie można zrobić odnośnie każdej pary emocji np.smutku i radości, nienawiści- Miłości, niecierpliwości i cierpliwości itp.
------------
Teraz Kempes chciałabym Tobie odpowiedziec na pytanie o tamę emocjonalna skierowane do Krysi.Krysia ma swoje doświadczenia z lękiem i inaczej je opisuje, w)g tego jak u niej sie to działo., Ja mam taki obrazowy sposób opisywania pewnych sytuacji, gdyż sie przekonałam, że łatwiej jest cos komus w ten sposób wytłumaczyć.
Wracajac do "przerwania tzw. tamy emocjonalnej" i pojawienia sie pierwszego doświadczenia lęku.
Wyobraź sobie taki falochron nad morzem, o który wciąż bije woda. Jeżeli jest wykonany porządnie, z konkretnych materiałów, to na pewno długo wytrzyma napór morza.
Podobnie jest z naszymi emocjami.Każdy z nas ma w sobie taka barierę (falochron) chroniący nas przed naporem emocji , wywoływanych przez różne zewnętrzne okoliczności.Jeżeli (tak jak w moim przypadku bardzo częstych nietrzeźwych powrotów( agresywnego) męża do domu, w którym było dwoje dzieci, którym na swój ówczesny sposób chciałam zapewnić "spokojny sen) ten napór niekorzystnych emocji, wywołanych moim strachem przed agresją męża dział sie często , mój "falochron" emocjonalny zawiódł, został rozwalony i "EMOCJE tak, jak woda przy powodzi, poszły na żywioł.DOSŁOWNIE FIZYCZNIE TO POCZUŁAM i pamiętam ten dzień do dziś.NIC JUŻ NIE BYŁO TAK SAMO.Straciłam zaufanie do siebie , byłam jak taka łupinka porwana przez fale powodziową. CO MOŻNA ZROBIĆ, GDY FALA PRZERWIE TAMĘ" Można ja próbować naprawiać ( dla mnie odpowiednikiem tego w nerwicy lękowej jest branie lekarstw.Można wziąć się NA POWAŻNIE ZA ZBUDOWANIE TAMY OD NOWA, ale z lepszych materiałów, pewniejszych , bardziej przemyślanej konstrukcyjne. To ten moment (w)g mnie) kiedy czyta się książki, by zrozumiec przyczynę nerwicy, gdy chodzi się na terapię,
Jest jeszcze inny sposób, CZYLI ZAUFANE BOGU, MEDYTACJA i poddanie się tej fali, zawierzenie Bogu, Duszy, fali, że popłyniemy, gdzie trzeba. TO MOJA POETYCKA INTERPRETACJA doświadczenia "przerwania tamy emocjonalności we mnie jej potencjalnych następstw.
-----------------
Jest taki zwrot " ENERGIA ODPOWIADA NA NASZE OCZEKIWANIA".Jak to się ma do NERWICY? Kto wciąż się obawia wystąpienia lęku lub objawów fizycznych , ten je sam sieje i to właśnie sie pojawi w jego doświadczeniu.Dlatego pisałam już nieraz o czymś TAKIM JAK ODWRACANIE UWAGI OD OBJAWÓW NERWICOWYCH i skupianie jej NA SIŁĘ ( na początku) na CAŁEJ RESZCIE ŻYCIA , od której uciekliśmy w nerwicę, MOŻNA SIĘ ODUCZYĆ ZACHOWAŃ ) REAKCJI NERWICOWYCH. ale naprawde trzeba nad tym przez jakis czas popracowac
Chcialam jeszcze popisac , ale klawiatura mi padla wiec koncze.Pozdrawiam.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-07-16 17:40
Witam Wszystkich. Jestem po pracy, na dworze upał, na działkę pójdę, gdy się powietrze ostudzi( bo chwasty mam dorodne, udały się), więc mam czas na popisanie.

1) jak już pisałam nieraz, nerwica jest choroba niedorosłości, niedojrzałości emocjonalnej.Choć wiekiem jesteśmy dorośli, w wielu sferach życia reagujemy jak dzieci , emocjonalnie, ze szkodą dla siebie, lub mamy nierealistyczne oczekiwania wobec życia, świata i innych ludzi. Odkąd sama " urosłam" widzę to wyraźnie. W chwili obecnej nie oczekuje od nikogo, żeby ze względu na mnie zachowywał się tak, czy tak, żeby mnie musiał np.uszczęśliwiać. Sama dbam o własne szczęście .Jeśi ktoś nie zachowuje się wobec mnie odpowiednio , to mówię mu o tym, bo czuje się wolna i wiem, że mogę sobie odejść i pójść własna drogą.DO NIKOGO NIE CZUJĘ SIĘ PRZYKLEJONA i nie mam żadnych tratew ratunkowych. Kiedy nerwica przykuła mnie do męża, gdyż mając leki i natręctwa myślowe, nie byłam w stanie opiekować się samodzielnie małymi dziećmi, mogę powiedzieć, że byłam w sytuacji BEZ WYBORU. Teraz jest inaczej. Wiem, że bycie dorosłym zobowiązuje do STANIA NA WŁASNYCH NOGACH EMOCJONALNYCH.Życie w każdej chwili może spowodować śmierć naszej "podpórki" życiowej i co wtedy? Na siłę, w warunkach o wiele trudniejszych niż teraz, kiedy jeszcze tę podpórkę mamy, z nerwicą za pazuchą, będziemy w przyśpieszonym tempie uczyć się swoich lekcji i stawać się dorosłymi.
Na moje szczęście nauczyłam się na swój sposób ufać Bogu i Życiu i nie potrzebuję teraz do szczęścia i poczucia bezpieczeństwa żadnych podpórek.WIEM, ŻE ŚMIERĆ JEST DRUGĄ STRONĄ ŻYCIA, wiem ( na swój sposób), że istnieje życie po śmierci, więc mój lęk przed śmiercią , który jeszcze jest, bo za mało wiem jak TAM JEST, jest obecny, ale nie w takim stopniu jak kiedyś.Z oglądu życia wiem, ŻE LUDZIE UMIERAJĄ, GINĄ NAGLE W WYPADKACH ( nawet dzieci i młodzież), wiec nie mogę tej wiedzy ignorować. Mam świadomość, że tak mnie, jak członkom mojej rodziny coś " złego" może się w każdej chwili wydarzyć, ale WIEM ŻE TAKIE RZECZY SIĘ ZDARZAJĄ i wewnętrznie NAWET NA TAKĄ OPCJĘ SIĘ ZGADZAM.Dlatego mogę żyć na bieżąco spokojniej, nie trzęsąc się z góry, na myśl o tym, CO SIĘ MOŻE ( MOŻE ) ZDARZYĆ.
Napisałam wierszyk, który już cytowałam:
wiedząc, ze WSZYSTKO ZDARZYĆ SIĘ MOŻE,
Z CÓRY NA WSZYSTKO SIĘ ZGADZAM , BOŻE !
co oczywiście DLA MNIE oznacza naprawdę WSZYSTKO, czyli każdą , nawet " najgorszą opcje ".
Powoływałam się parę razy na cytat z Castanedy, jak pokonać lek ?
zgadzając się na kres i przemijanie,zgadzając się na świat takim jaki jest, ZE WSZYSTKIM CO JEST ( z wojnami, przemocą,itp).Kto potrafi zgodzić się na śmierć , KTO UMIE ZGODZIĆ SIĘ NA CHOROBĘ , kto umie zgodzić się na swój los i los innych , TEN POKONA LĘK I ZYSKA JASNOŚĆ.
Ja na swój sposób WYRAZIŁAM ZGODĘ WOBEC ŻYCIA NA WSZYSTKO .Nie wiem, oczywiście, co i jak będzie, gdy któraś z tych możliwości zjawi sie w mym życiu, ale wiem, że TO CO WIEM Z KSIĄZEK, A CO STOSUJĘ W ŻYCIU SPRAWIA, że czuje się bardziej wolna, bezpieczna i oczywiście szczęśliwa POZA TYM JA WIEM i naprawdę CZUJĘ, że jestem kimś więcej niz tylko tym ciałem, osobowością.Wiem, że KAŻDY Z NAS MA BOSKIEGO DUCHA W SOBIE, CHOĆ NIE KAŻDY JEST TEGO ŚWIADOMY. DLATEGO JUŻ NIE OSĄDZAM NAWET NAJGORZEJ POSTĘPUJĄCYCH ludzi, gdyz wiem, ze oni po prostu nie pamiętają o Boskości w sobie ( że są naprawdę Świątyniami Ducha).Ale ja o tym wiem i to wystarczy, żeby ich traktować według tego KIM MOGLIBY BYĆ, GDYBY CHCIELI, a nie w)g tego KIM WYDAJĄ SIĘ BYĆ.
NIE MAM WĄTPLIWOŚCI, że KAŻDY NEUROTYK, NAŁOGOWIEC, TERRORYSTA, też nie jest świadomy obecności Boskości w sobie, gdyż wtedy by się nie bał niczego, nie musiałby się znieczulać wobec życia tabletkami czy alkoholem, narkotykami i nie stosowałby wobec nikogo przemocy.
Przytoczę tutaj trochę moich wierszowanych przemysleń :
NERWICA MUSI POTRZĄSNĄĆ NAMI,
kiedy żyjemy nierealnymi oczekiwaniami ! ( że ludzie mają być jacyś, a jacyś nie mogą, że świat ma być inny niż jest, a nie przychodzi nam do głowy, że to może MY MAMY SIĘ ZMIENIĆ i przestać mieć oczekiwania wobec kogokolwiek i świata.
----------------
Życie jest TEATREM , a my AKTORAMI,
tu, na scenie ZIEMI ludzkie role - gramy.
--------------------------
Bóg nas nie stworzył NA OFIARY, życia i świata, innych osób,
chciał byśmy żyli tu, na Ziemi , W NAJCUDOWNIEJSZY DLA NAS - SPOSÓB !

My, uwierzywszy w swoją grzeszność i zapomniawszy o Boskości,
ŻYĆ ZACZĘLIŚMY ZACHOWAWCZO, PONIŻEJ SWOICH MOŻLIWOŚCI !
---------------------------
Jak diabeł od wody święconej,
my, uciekamy od dorosłości,
nie chcemy stawać się samodzielni,,
nie chcemy się uczyć odpowiedzialności.

ŻĄDAMY, by Życie było jakieś,
a jakieś by NIE BYŁO,
ignorujemy własną Boskość
i WSZECHOBECNĄ MIŁOŚĆ !
------------------
To dziecko w nas się boi śmierci,
dorosły wie, że śmierć przyjść musi,
lecz choć zabierze jego ciało,
ON WCIĄŻ ŻYĆ BĘDZIE W SWOJEJ DUSZY.

To na tyle na razie moich przemyśleń. Nikt nie musi się ze mną zgadzać, ale przeprowadziłam swoje " prywatne śledztwo" na temat lęków, śmierci, szczęścia i takie wyciągnęłam wnioski.Pozdrawiam.





.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-07-17 06:38
Witam Wszystkich Wzięłam sobie dzień wolny, żeby pozałatwiać sprawy urzędowe i zrobić porządek na działce, ale chyba mi czasu braknie.Wczoraj przez dwie godziny, pod wieczór podwiązałam tylko pomidory, poobrywałam zbędne pędy winogronowe , zerwałam bób i fasolkę i nawet nie użyłam motyczki.
Chcę przytoczyć dzisiaj fajną historyjkę, którą przeczytałam w "Szamanie"., w artykule "radość od poranku do zmierzchu"
" Pięciu alpinistów zginęło w górach a święty Piotr, który wcześniej obserwował ich wspinaczkę postanowił zadać każdemu z nich identyczne pytanie : O czym myślałeś, gdy leciałeś w powietrzu z wierzchołka w dolinę , gdzie spotkałeś swoja śmierć ? Prawidłowa odpowiedź stanowiła przepustkę do NIEBA
PIERWSZY z nich wyznał szczerze że w ostatnich minutach życia miotała nim wściekłość , że dał się namówić na wyprawę , która nie mogła skończyć się dobrze.Niestety, nie otworzył sobie ta szczerością NIEBA.
DRUGI alpinista powiedział, że do końca nie stracił nadziei.Desperacko próbował uchwycić się każdego występu skalnego, by uratować siebie i swoich towarzyszy.Niestety, mimo bohaterskiej postawy i dla niego NIEBO pozostało zamknięte.
TRZECI z alpinistów swoje ostatnie ziemskie myśli poświęcił rodzinie , zonie i dzieciom, martwiąc się o ich los.Święty Piotr pokręcił głową i powiedział cicho : To piękne mój synu, ale nie możesz wejść.
Nie przekroczył bram NIEBA również czwarty alpinista , który swoje myśli skierował do Boga.Powierzył Jemu swoja Duszę, błagając o wybaczenie grzechów.Niebieski klucznik wahał się i wreszcie powiedział : dobrze zrobiłeś, mój synu, ale było trochę za późno.Nie możesz teraz wejść.
Ostatniego alpinistę w drodze ku śmierci, przepełnił zachwyt i uczucie szczęścia.Gdy lina zawiodła, rozejrzał się wokół i ujrzał NAJCUDOWNIEJSZY WIDOK , JAKI CZŁOWIEK MOŻE SOBIE WYOBRAZIĆ
Oddał się więc rozkoszy oglądania krajobrazu i poczuł się jak lecący ptak. Święty Piotr położył mu ręke na ramieniu i powiedział : wejdź synu, TO KRÓLESTWO JEST DLA CIEBIE".
Potem, zamykając bramy NIEBA wyszeptał w zamyśleniu :
JAK MOGĘ ZEZWOLIĆ NA WEJŚCIE DO NIEBA KOMUŚ,
KTO NIE BYŁ W STANIE CIESZYĆ SIĘ NIM NA ZIEMI !
KIEDYŻ CI LUDZIE, TAM, NA ZIEMI, WRESZCIE TO ZROZUMIEJĄ.
Ni9e będę komentować tej historyjki.Pozdrawiam.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-07-17 21:27
Witam Wszystkich.
Pisałam na jednym z ostatnich postów o metodzie z akupresury na bezsenność i na lęki ( chodzi o położenie rąk na kolanach, podczas siedzenia , po to, żeby pod czwartym palcem wyczuć wglębienie.Jest to tzw."Punkt niebiańskiego spokoju".Ja stosuję to kiedy z jakiegoś powodu NIE MOGĘ ZASNĄĆ.Ze dwa dni temu nie mogłam zasnąć, gdyz późno ( jak na mnie pisałam post) i to mnie rozbudziło.wtedy zastosowałam ten sposób.Trwało może 15 min, moze trochę dłużej, jak urwał mi się film. Polecam ten sposób nie tylko PRZY BEZSENNOŚCI, ale i do stosowania go częściej ANTY-LĘKOWO, po to, by się nauczyć bycia zrelaksowanym, wyciszonym.Na początek radze robić to w domu, gdyż stymulowanie tego punktu wywołuje senność i ziewanie, więc w pracy nie doradzam.
---------------
Jeśli chodzi o PROBLEMY SERCOWE, KOŁATANIE, cytowałam już na jednym z postów historie pacjentki z "Pojedynku z nerwicą" , sposób jaki zastosowała i który jej pomógł/Przypomnę go, gdyz wiele osób z forum skarży sie na problemy z sercem.
" Zdzislawa skarżyła sie na kłucie serca i dusznosci.Podczas tych atakow występują poty i cała sie.
trzęsie..Przeżywa też nieprzyjemne leki w zamkniętych pomieszczeniach i w autobusie.
Podczas terapii odkryła wspólnie z terapeutką, że powody jej nerwicy zaczęły się juz w dzieciństwie.Póżniej widziała śmierć brata, który zginął pod kolami ciężarówki.Jak opowiadała, to co przezywała " dusiła w sobie"Na zewnątrz wyglądala na spokojna .Później poważnie zachorowała jej córeczka.Podejrzewano białaczkę.Dwa miesiące po wyzdrowieniu córeczki Zdzisława dostała pierwszego kłucia serca.
Wrazenia Zdzislawy po rozmowie z terapeutką : bardzo przeżyłam ostatnią rozmowę z pania.Wróciły wszystkie wspomnienia, o których chciałam zapomnieć.Ale po WYRZUCENIU Z SIEBIE TEGO WSZYSTKIEGO, tych zapiekłych żalów , zrobiło misie nagle lekko..Rozumiem, że TO MYŚLI I UCZUCIA GDZIEŚ MNIE W ŚRODKU GNIOTŁY.Gdy pani o tym opowiedziałam, EMOCJE ZWIĄZANE Z TYMI WYDARZENIAMI OSŁABŁY.
Trening autogenny , który Zdzisława regularnie stosuje, pozwala jej odpreżyć wszystkie układy mięśniowe, wchodzi w stan " zmienionej świadomości".Zaczęła stosować pozytywne autosugestie, które ( jak czuje), zaczęły wywierać wpływ na jej życie.Zaczęła optymistyczniej widzieć przyszłość i nie dopuszcza do siebie negatywnych myśli. Gdy się pojawiają , mówi : TO MINĘŁO, TO NIE WRÓCI".Zakodowała na dobre w swojej podświadomości " JESTEM ZDROWA.JESTEM SILNA".
Jesli chodzi O SERCE, KIEDY ZACZYNA PRZYŚPIESZAĆ, WPROWADZA SIE W STAN ODPRĘŻENIA I NAKAZUJE SERCU SPOKÓJ. Skutkuje ( właściwie TO NIC DZIWNEGO, bo jeśli SZCZURY POTRAFIĄ STEROWAĆ PRACĄ SWEGO SERCA, TO JA TEŻ POTRAFIĘ".Terapia do takiego samopoczucia zajęła Zdzisławie OSIEM MIESIĘCY.
----------
Przytoczyłam te historie ze względu na to, by osoby z trudnymi doświadczeniami ( przeżyciami) z przeszłości, które gdzieś poukrywały, pochomikowały, NAPRAWDĘ ZROZUMIAŁY, ze te niewyrażone emocje są wciąż w nich i robią (jak w przypadku Zdzisławy) SWOJĄ KRECIĄ ROBOTĘ.My nieraz nie uświadamiamy sobie, że WIELE OBJAWÓW NERWICOWYCH , które odczuwamy, to ąa uaktywnione przeżycia z kiedyś.Trzeba siebie posprzątać z tego co nadal boli, a wtedy NERWICA MOŻE ZMNIEJSZYĆ SWOJĄ DOKUCZLIWOŚĆ LUB W OGÓLE ODEJŚĆ
----------------
Teraz przytoczę coś na temat wpływu naszych ciągle powtarzanych myśli ( zwłaszcza negatywnych) na mózg , a tym samym na nasze życie.
" Od całych stuleci jako Ludzkość wdrażani byliśmy do pewnych sposobów myślenia, do pewnych tradycji i nawyków, TAK IŻ W MÓZGU NASZYM WYŻŁOBIONE ZOSTAŁY WĄSKIE KOLEINY , po których się poruszamy i wskutek tego nie potrafimy spojrzeć na rzeczywistość z nowego punktu widzenia ( tzw.utarte szlaki myślowe).Gdy coś sprawi, ze rozejrzymy się dookoła i i zobaczymy, JAKIE SĄ SKUTKI MYŚLENIA TRZYMAJĄCEGO SIĘ TYCH KOLEIN, oraz zrozumiemy do jakiego chaosu , zagmatwania i niedoli nas to doprowadziło, wówczas może pod wpływem SAMEJ BEZNADZIEJNOŚCI SYTUACJI ( np.NERWICY ) , ZDOŁAMY DOKONAĆ NIEZBĘDNEGO WYSIŁKU, ABY WYRWAĆ NASZ UMYSŁ Z UTARTYCH DRÓG MYŚLENIA .PRAWDĘ można zrozumieć TYLKO W STANIE SKUPIENIA I UWAGI.Dlatego PRAWDA jest niedostępna dla ludzi o leniwym umyśle , nie potrafią oni jej ogarnąć.PRAWDĘ można znaleźć TYLKO NA " DNIE ŹRÓDŁA".Człowiek musi o nią walczyć, szukać jej i dochodzić do niej w rzetelnym wysiłku, DO KTÓREGO POBUDZA GO CIERPIENIE lub UPARTE DĄŻENIE, dzięki któremu umysł przygotowuje się. do jej poznania."
------------
Odkad przekonałam siebie, że RÓWNI SOBIE JESTEŚMY
My ,WSZYSCY LUDZIE ŚWIATA, ci " święci" i ci " grzeszni"
skończyły się moje problemy z brakiem pewności siebie,
KAŻDY JEST W DUSZY MI RÓWNY, więc czuję się jak - w NIEBIE !
Jak już kiedyś pisałam, wiem ,ŻE LUDZIE SA SOBIE RÓWNI ( DUCHOWO), choć różnią się wyglądem fizycznym , płcią, intelektem, emocjonalnością, z uwagi na swoje PRZEZNACZENIE, dlatego nie patrzę na ludzi pod kątem tego, KIM SIĘ WYDAJĄ BYĆ, LUB W CO NA SWÓJ TEMAT WIERZĄ, lecz KIM MOGĄ SIĘ STAĆ, gdy odkryją swoją DUCHOWĄ STRONĘ.
Pozdrawiam Wszystkich, którzy nie uświadomili sobie jeszcze, ze są Boskimi Duszami.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-07-18 11:46
Witam Wszystkich. Dzisiaj porozmawiamy o poważnych sprawach.
Większość postów, które przeglądam zawiera w sobie zdania " boję się umrzeć.Lekarka, przebywająca a osobami umierającymi, która napisała na ten temat książkę mówi, że MY ( większość ludzi) W OGÓLE " NIE ŻYJEMY". Jak to trzeba rozumieć. Życie w lęku to jak bycie pod kreską życia, pod lodem ..To jest tylko próba zachowania ciała, a nie doświadczanie życia.Dopiero gdy zdamy sobie sprawę, ŻE ŚMIERĆ JEST NIEODŁĄCZNĄ CZĘŚCIĄ ŻYCIA ( jego druga stroną) , będziemy mogli stać się spokojniejsi i będziemy mogli podejmować wyzwania i ryzyko, bez którego Życie nie ma smaku. Nawet gdy się będziemy wciąż bać i żyć zachowawczo, Śmierć NAS I TAK ZNAJDZIE.Wypadki samochodowe zdarzają sieę nawet ludziom znajdującym się na chodniku, przechodzącym prawidłowo przez jezdnię.
Przytoczę trochę moich wierszowanych przemyśleń na te tematy :
Naprawdę żyjemy, gdy bierzemy,
w swe ręce ster, kierownicę,
gdy sami o tym decydujemy,
JAK MA WYGLĄDAĆ NASZE ŻYCIE
----------------
Wierze, ze Z WSZYSTKIM SOBIE PORADZĘ,
POLEGAM NA WŁASNEJ ŻYCIOWEJ ODWADZE !
-----------------
Wyżyny DUCHA zdobywa ten, kto sie nie boi wyzwań, trudnosci,
kto stawia czoła wszystkim lękom, KTO WCIĄŻ PRZEKRACZA SWE SŁABOŚCI !!
----------------
Jestem gotowa urosnąć, NAJWYŻEJ JAK SIĘ DA,
jestem gotowa pokonać słabości oraz strach !
----------------
Przypominam wierszyk , który nadaje się na afirmację, osobiście go do tej pory stosuję, choć zmieniam co jakiś czas stany Ducha, które chcę utrwalić (np. odważna, szczęśliwa, zdrowsza itp)
Jestem szczęśliwsza niż jeszcze wczoraj
bardziej odważna oraz mniej chora.
Oczywiście trzeba włożyć trochę serca w tę afirmacje, żeby efekt był większy. i szybszy.i trochę ja postosować, żeby zapadła w podświadomość, a wtedy będzie działać w nas sama.
-----------------
UWIELBIAM TEN DYSKOMFORT, który w swym wnętrzu czuję,
KOCHAM GO, BŁOGOSŁAWIĘ, ZA TO, ŻE JEST - DZIĘKUJĘ !

To dzięki DYSKOMFORTOM MOC w sobie odkrywamy,
w luksusie i w wygodach , DUCHA - nie rozwijamy !
-------------------
Wierze w Moc swojego Ducha,
nie chcę już słabości słuchać !

Jak to, co napisałam przekłada sęe na moje obecne życie ? Kiedyś, gdy miałam rano wstać , myślałam i mówiłam sobie tak : o jak mi się nie chce wstawać. Znowu trzeba zaczynać wszystko od poczaąku,..O jak mam dość tego życia i tego wszystkiego.Ale bym sobie jeszcze poleżała.
Ja, dzisiejsza wstaję po to, żeby mi nic z życia nie uciekło. Wiem, że Zycie to Dar, który może się nie wiadomo kiedy skończyć, WIĘC CHCĘ SIĘ NIM NACIESZYĆ.Pogoda dzisiaj dla mnie nie stanowi żadnej przeszkody, gdyż nawet gdy mnie chce złapać chandra, mówię sobie : dosyć się nażyłam w słabości ciała i Ducha, poniżej moich możliwości..Wystarczy tej wątpliwej przyjemności. Sama decyduję o tym , co chce dziś robić i jak się chcę czuć. Dziś np. wstałam bez oporów i z samego rana umyłam podłogi, gdyż chce upiec ciasto, a muszę najpierw wydrylować pół wiaderka wiśni ..Oczywisśie zrobić zakupy, obiad , zaliczyć wolontariat i jak mi się uda, pójść na działkę.Oczywiście nic nie robię na siłę, wbrew sobie.Ale gdy chodzę po mieście, cały czas sobie powtarzam afirmacje w rodzaju " jestem taka wdzięczna i szczęśliwa Panie, Miłość w swoim sercu czuje nieustannie.Właściwie nie muszę jej nawet powtarzać, gdyż radość jest we mnie praktycznie cały czas, a gdy pojawia się jakaś trudna lekcja, to podchodzę do niej tak, jak napisałam w wierszyku o dyskomforcie.To tyle, na razie.Pozdrawiam.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-07-19 07:42
Witam Wszystkich.
Na dobry początek dnia chcę przytoczyć dwie bardzo pouczające i na temat opowiastki z książki :Słoce dla Duszy" autorstwa Morberta Leichleitnera.
Pierwsza pt. :Bogactwo "
Pewien człowiek utyskiwał, jaki to on jest biedny.WSZYSTKO GO BOLI I NIE MA PIENIĘDZY.Tak lamentował i zrzędził bez konca
. Ktoś siedzący w jego poblizu nie chciał już dłużej wysłuchiwać tej litanii użalania sie nad sobą.Spytał więc owego malkontenta i hipochondryka.
Czy chciałbys być ślepy, ale za to posiadać 10 tyisęcy marek ?
W żadnym wypadku - powiedział lamentowicz.
Moze zamiast tego wolałbyś raczej być niemym i mieć dziesięć tysiecy marek ?
Nie, absolutnie nie !
Czy chciałbyś stracić ręce i nogi , ale za to posiadac dwadziescia tysiecy marek ?.
PRZENIGDY !
Jednak moze preferowałbys postradać zmysły, ale mieć na koncie 10 tysiecy marek?
Uchowaj Boze !
NIE WSTYD CI WIĘC, W OBLICZU FAKTU, ZE POSIADASZ DOBRA O WARTOŚCI PIĘĆDZIESIĘCIU TYSIĘCY MAREK, A WYSIADUJESZ TU I JĘCZYSZ, JAK TO CI SIĘ ŹLE POWODZI. !
--------------
" Bez lęku "
Nie będę przytaczać całej historyjki, lecz jej fragmenty.
Na początek krótkie streszczenie. Do miasteczka przybył światowej sławy cyrk.Atrakcją wieczoru miały być występy znanego tresera dzikich zwierząt i groźne tygrysy bengalskie.Zapowiedziano, ze za kilka sekund pogromca wsadzi glowę do paszczy największego tygrysa.Widzowie wstrzymali oddech.Pogromca zblizył się do tygrysa na odległość kilku centymetrów i oto - ZGASŁO ŚWIATŁO !
W ust widzów wyrwał się tłumiony krzyk przerażenia.W całym namiocie odczuwalny był strach przed grożącą katastrofą.Dwadziescia pięć sekund strachu rozciągnęło się w małą wieczność.. Gdy światło zabłysło znowu, widzowie zobaczyli zwierzęta i pogromcę na swoim miejscu.
A oto opowieść pogromcy, o tym, co się działo, gdy zgasło światło :
OCZYWIŚCIE NIE BYŁEM POZBAWIONY STRACHU.ALE ZE STRACHEM jest jak z tygrysami.CZAI SIĘ W CIEMNOŚCIACH.Tygrysy obserwowały mnie, ja zaś ich nie widziałem.ALE ONE NIE WIEDZIAŁY, ŻE JA ICH NIE WIDZĘ !!! i to działało na moją korzyść.Czekały tylko na to, ABYM ZROBIŁ JAKIŚ BŁĄD!Jednak STRACH CHRONIŁ MNIE PRZED BŁĘDAMI ! A więc dalej poruszałem pejczem i przemawiałem do nich uspokajająco.Robilem to do chwili, aż ponownie zapaliło się światło.Cały ten czas tygrysy, które czaiły się na mnie w ciemnosciach, NIE WIEDZIAŁY, ŻE JA ICH NIE WIDZĘ i w ten sposób sobie z nimi poradziłem !
Ja, osobiście się zastanawiam, jak tę historyjkę przenieść na nasze doświadczenie LĘKU NERWICOWEGO ( i lęków życiowych), bo można wskazówki tresera tygrysów odnieść do naszych lęków.
------------
Na zakończenie z książki " Radykalne wybaczenie " Colina Tippinga przytoczę kilka zdań, które mnie otrzeźwiły, gdy ciągle męczyłam moje otoczenie , skarżąc się na postępowanie męża-alkoholika.) nawet moja siostra i przyjaciółka w którymś momencie powiedziały mi, ze mają dość słuchania moich opowieści na te tematy i to razem , dało mi do myślenia).
" Indianie Nawaho rozumieją ludzka potrzebę mówienia o wlasnych ranach i ukazywania ich innym, ale wiedzą również, ŻE OPOWIADANIE O NICH , zwłaszcza ZBYT CZĘSTO , DODAJE IM MOCY.Jeslś wiec ktos chce się podzielić swoim żalem z resztą plemienia , WSZYSCY SIĘ SPOTYKAJĄ , by mógł to uczynić.WOLNO MU OPOWIEDZIEĆ SWOJĄ HISTORIĘ TRZY RAZY i wszyscy słuchają ze współczuciem. Za czwartym jednak razem , członkowie plemienia odwracają się do niego tyłem, jakby chcieli powiedzieć :
DOSYĆ ! Wysłuchaliśmy twoich słów TRZY RAZY.Zrozumieliśmy twój żal. PUŚĆ GO W NIEPAMIĘĆ! Nie będziemy tego więcej słuchać !Zwyczaj ten stanowi bardzo silne wsparcie dla procesu uwalniania się od zadawnionego żalu.
To na tyle historyjek.Pozdrawiam.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-07-19 10:26
Witam ponownie. Ponieważ mam aktualnie wolny czas, popiszę jeszcze trochę.
Mam taki artykuł "Deklaracje niemocy< który osobiście bardzo lubię, ze względu na niekonwencjonalne (moim zdaniem i żartobliwe podejście) do sprawy MOCY i NIE-MOCY.
Zaczynam : " na początku lat pięćdziesiątych pojawia się grupa znakomitych biegaczy średniodystansowych, którzy OSIĄGAJĄ GRANICE LUDZKICH MOZLIWOŚCI. tzn.zblizają się do czasu 4 min. na dystansie 1 mili.Prasa amerykańska, brytyjska itp.pisze, ŻE POKONANIE JEDNEJ MILI W CZASIE KRÓTSZYM OD $ MINUT jest jednak NIEMOŻLIWE. Bo jest to własnie ta granica NIEMOŻNOSCI.I biegacze ... NIE BIEGAJĄ, bo WIEDZA, ŻE NIE MOGĄ !!!
ALE niestety, JEDEN NIE WIE ŻE NIE MOŻNA !!! W 1954 roku , prawie nikomu nieznany Roger Banister , biegnie i to dużo szybciej I wtedy dzieje się coś dziwnego.REKORD ŚWIATA JEST POPRAWIANY w ciagu paru tygodni kilkanaście razy ! Dlaczego tak się stało ? PO PROSTU ZAWODNICY UWIERZYLI, ŻE MOZNA ( biegać szybciej).
A teraz ciąg dalszy tegoż artykułu, który jest bardzo interesujący ( moim zdaniem( ,gdyż można go UŻYĆ DO ROZWIĄZYWANIA NIEROZWIĄZYWALNYCH (! ) PROBLEMÓW.
Kiedy ktoś z nas ZNAJDZIE SIĘ W SYTUACJI, ZE , ktoś powie mu, , ŻE COŚ JEST NIEMOŻLIWE, niech spokojnie , przygotowany na taka postawę , wykaże ZROZUMIENIE DLA TEJ " obiektywnej idei" . nawet może ją potwierdzić i w pełni się z nią zgodzić, uspokajając w ten sposób swojego rozmówcę : rzeczywiście ma pan( pani) rację.Gdy patrze na to,po uwzględnieniu tych okoliczności , faktycznie JEST TO NIEMOŻLIWE DO WYKONANIA. Jest to rzeczywiście nie do załatwienia.
Zadaj jednak jemu i sobie , TAK TROCHĘ OD NIECHCENIA NIEWINNE PYTANIE :
CO MUSIAŁOBY SIĘ ZDARZYĆ, ABY TO, O CZYM MYŚLĘ MOGŁO ZOSTAĆ ZREALIZOWANE ( np., a naszym przypadku całkowity powrót do zdrowia, harmonii , radości życia - pytanie skierować do lekarza lub psychologa, oczywiscie otwartego na taką zabawę słowną i myślową)). Oczywiście, WIEM, ze to NIEMOŻLIWE, ALE POFANTAZJUJMY RAZEM i zastanówmy się , JAKIE WARUNKI POWINNY BYĆ SPEŁNIONE , ABY MÓJ PROBLEM ZOSTAŁ ROZWIĄZANY !
Kontynuuj konsekwentnie powtarzanie tego pytania , ZA KAŻDYM RAZEM, gdy usłyszysz, że to i to, ale to jest na razie NIEMOŻLIWE.
Zgoda, powinny być takie i takie warunki i takie okoliczności , ALE CO POWINNO ZOSTAĆ SPEŁNIONE , aby te warunki i te okoliczności mogły zaistnieć ? Aby to było możliwe ! Każdą odpowiedź swojego rozmówcy, który nie wie, KIEDY ZOSTANIE WCIĄGNIĘTY W ROZWIĄZYWANIE TWOJEGO PROBLEMU, kwituj konsekwentnym, kolejnym pytaniem:
Zgoda, powinny być takie i takie warunki i takie okoliczności , ale co powinno zostać spełnione, aby TE NOWE WARUNKI I TE NIECO INNE OKOLICZNOŚCI MOGŁY ZAISTNIEĆ ? Aby to było jednak możliwe !
KONSEKWENTNIE, aż uzyskasz to DO CZEGO ZMIERZASZ .BĘDZIESZ ZASKOCZONY, JAK SZYBKO OKAŻE SIĘ, ŻE JEDNAK MOŻNA ROZWIĄZAĆ TWÓJ PROBLEM . Musisz byc tylko przekonany o tym, ŻE MOŻESZ .
Jestem przekonany i głęboko wierzę, że KAŻDY CZŁOWIEK STWORZONY JEST DO SUKCESÓW i nosi w sobie PIERWIASTEK WIELKOŚCI I GENIALNOŚCI.W takim przekonaniu byłem wychowywany i taki pogląd na życie zaszczepili mi moi nauczyciele.. DZISIAJ,. w dorosłym życiu, WIEM, ŻE MIAŁEM SZCZĘŚCIE!
Przekonanie, ze JEST SIĘ CZŁOWIEKIEM WARTOŚCIOWYM, ZDOLNYM DO WIELKICH DOKONAŃ, niezależnie od chwilowych porażek i niepowodzeń , pozwala realizować CELE I PRAGNIENIA.PRZEKONANIE, ŻE NIE MA RZECZY NIEMOŻLIWYCH do osiągnięcia - jeżeli tylko będziesz robił to DLA LUDZI I Z LUDŹMI ; ZE WSZYSTKIEGO NA TYM ŚWIECIE WYSTARCZY DLA WSZYSTKICH - szczęścia, zdrowia, Miłości, pieniędzy ; że WSZYSTKO, CO JEDEN CZŁOWIEK ZROBIŁ , drugi MOŻE POWTÓRZYĆ, daje TĘ SPECYFICZNĄ MOC i błysk w oku prowadzący do szczęścia i spełnienia.
Powodzenia - M O Ż E S Z ! "
-----------------
Tyle artykuł. Jestem przekonana, że gdyby każda z osób cierpiących , czująca się w życiu niespełniona na poważnie zastosowała ten sposób ROZWIĄZYWANIA PROBLEMÓW ( ponoć nierozwiązywalnych) , osiągnęłaby w życiu to, co autor tego artykułu. Jeśli chodzi o samą technikę przeprowadzania takiej analizy możliwych) i niemożliwych rozwiązań, PODOWIADAŁABYM ZAPISYWANIE NA KARTCE SWOICH PYTAŃ I WĄTPLIWOŚCI( gdyż myśl jest ulotna), a można taki test przeprowadzić w domu samemu. W końcu , jak twierdzą psycholodzy, tak naprawdę rozmawiamy ze swoją podświadomością i Wyższym Ja, które czekają tylko na zaproszenie,żeby nam pomóc.
Pozdrawiam i życzę powodzenia.