Lęk jest naszym przyjacielem

napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-07-06 06:34
Witam Wszystkich.Wpadłam na krótko z komunikatem.Na programie "Planeta" dziś o 16.55 i w czwartek o 12.45 leci program "Świat zmysłów".Oglądałam dwa odcinki i moim zdaniem jest bardzo interesujący, jeśli chodzi o poznanie świata myśli i emocji. Od wtorku o godz.14.30 zaczynają się odcinki "Tajniki medycyny niekonwencjonalnej", też je polecam, bo mogą być interesujące.Pozdrawiam.
napisał/a: ~Anonymous 2009-07-06 18:50
Witam Panią serdecznie
Na chwilę obecną obyło się bez szpitala, jestem w trakcie zmiany leków. Niestety nie obywa się bez komplikacji. Odstawiam Seroxat a zwiększam dawkę Mirzatenu. Od wczoraj nasilają się u mnie zawroty głowy, chyba wrócę do stanu przejściowego z lekami, ponieważ czułem się naprawdę dobrze.
Mam przy okazji jedno pytanie: Czy Pani osobiście poznała technikę medytacji transcendentalnej ? Zależy mi na obiektywnej opinii.
Z góry serdecznie dziękuję
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-07-06 20:58
Witam Wszystkich, witaj Kempes.
Jeśli chodzi o medytację transcendentalna, odpowiem tak :praktykowania medytacji nauczył mnie psycholog na oddziale nerwic.Wskazał mi mantrę ( słowo), na której miałam się skupiać , nauczył technik oddechowych i ćwiczeń hatha jogi. Praktykowałam to razem jako jeden cykl.To, co wiem o praktykowaniu TM w niczym nie odbiega od charakteru mojej medytacji.Dzisiaj nie mam już czasu, żeby coś bardziej sensownego napisać na ten temat, ale mam pozaznaczane zdania w książce : Psychoterapia i zen" , w których Jacek Santorski próbował porównać psychoterapię i i medytację , jakie są pomiędzy nimi podobieństwa i różnice.Jutro spróbuje coś na ten temat napisać.Jedno wiem, że JA BEZ MEDYTACJI I JEJ WYCISZAJĄCEGO MNIE ODDZIAŁYWANIA NIE PRZETRWAŁABYM TAMTEGO OKRESU. Gdy praktykowałam medytację, było tak, jakbym wkraczała do krainy spokoju, radości i wolności. Oczywiście na początku trzeba wdrożyć ciało i umysł, gdyż nie są chętne do współpracy, ale praktyka czyni mistrza.Jacek Santorski radzi najpierw psychoterapię, po to żeby poznać siebie , mieć zdrowe , silne EGO, a potem medytację.Ja , bez psychoterapii praktykowałam medytację(gdyż wtedy nie było dostępu do psychoterapii, tak jak teraz).Pozdrawiam.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-07-08 18:29
Witam Wszystkich.Miałam się odezwać wcześniej, ale brakowało mi czasu, a poza tym burze zmuszały mnie do odłączania co jakiś czas komputera od sieci.Prócz pracy mam działkę , która jest niedopracowana totalnie. Wczoraj doszłam w pobliże działki (zapomniałam wciąć parasol i odłączyć komputer), a tu zaczęło grzmieć. Mimo to poszłam na działkę, powierzając sprawę burzy Ojcu Niebieskiemu , bo musiałam sprawdzić jak wyglądają pomidory i ogórki po ich niedzielnym opryskaniu środkiem przeciw grzybicznym. No , jakoś udało mi się wrócić do domu przed burzą.
Jestem ostrożna, gdyż mam koleżankę, która" dzięki " burzy straciła telewizor i inne urządzenia sieciowe
Wracając do spraw nerwicowych. Z książki Jacka Santorskiego "Psychoterapia i zen" chcę przytoczyć parę zdań, w których autor wskazuje na różnice pomiędzy objawami nerwicowymi a zachowaniami osób doświadczających schorzeń psychicznych. Zacytuję to jak jest napisane : "( Musze zaznaczyć że ten tekst na początku jest dość trudny, gdyż trzeba się zapoznać z terminem JAŹŃ i nie-JAŹŃ, by go dobrze uchwycić(np. na googlach lub w słowniku), ale ponieważ jest ważny, wiec go przytoczyłam).Dalej jest trochę łatwiej).
Z buddyjskiego punktu widzenia , występujące w myśli analitycznej NEUROTYCZNE ZABURZENIA CHARAKTERU , histeryczne, obsesyjno -kompulsywne itd.odzwierciedlają przywiązanie do Jaźni, ten ul pożądliwości , a z drugiej strony awersje do tego, co Jaźnią nie jest. Proces schizofreniczny ujawnia postawę odwrotną : awersję do Jaźni i przywiązanie do nie-Jaźni.Charakterystyczne, że działanie przywiązane do Jaźni koncentruje się na : "własnym bezpieczeństwie, "własnym obrazie", własnym zainteresowaniu sobą , nawet osoba impulsywna , troszcząca się o " swoją wolność" , chociaż udaje brak przywiązań , jest usztywniona przez nerwową, ograniczającą Jaźń."Mojość" ogranicza działanie.( a w)g A.Polender neurotyków przede wszystkim charakteryzuje egocentryzm , czyli skupianie się przede wszystkim na sobie, swoim ciele, swoim umyśle itp).Co to jest grzech ? spytano kiedyś znanego z mądrości Nisargadattę Maharadża. Odpowiedział krótko : WSZYSTKO, CO NAS WIĄŻE. Grzechem w tym znaczeniu jest działanie wypływające ze wspierania Jaźni, nagłe, niespokojne, obronne, kupuje krótkotrwałą gratyfikacje za cenę długotrwałej niewygody i ograniczenia , wysyła nas w pełną leku pogoń , za czymś , czego nie ma tutaj ZAMYKA NASZĄ UWAGĘ NA OBFITOŚĆ ŚWIATA WOKÓŁ NAS..
W)g autora ODPOWIEDZIALNOŚĆ oznacza gotowość do nieidentyfikowania się z uczuciami (moje uczucia, emocje , myśli itp), wyzbycie się PRZYMUSU DZIAŁANIA , zostawienie impulsom przestrzeni, by mogły przyjść do nas i odejść. . "Jaźń " która tu istnieje to tylko ZMIENNE WIĘZY EMOCJONALNE, OSTATECZNIE ROLA ( ŻYCIOWA). Odpowiedzialność gestaltowska to DOKŁADNIE ODPOWIEDŹ NA ZMIANY .W ten sposób bez premedytacji czy brawury , pozostaje elastyczna, żywa i świeża.
A teraz trochę o Ja , jego naturze i roli medytacji w naszym życiu.
Medytacja prowadzi prosto do korzeni naszego pomieszania.Pozwala zobaczyć, ŻE RZĄDZI NAMI LĘK , biorący się z niepewności , CO DO TEGO KIM NAPRAWDĘ JESTEŚMY wśród przepływu nieustannie zmieniającego się życia.Namacalnie doświadczamy ( podczas medytacji), jak broniąc się przed wszechobecną w życiu niepewnością , wciąż od nowa próbujemy wyprodukować i utrzymać , stałą tożsamość (poczucie stałego JA). Budujemy te pozornie stałą tożsamość z przeróżnych historii, które sobie opowiadamy o tym, kim jesteśmy , co nam się podoba, czego nie lubimy .Składają się też na nią nieuświadamiane, nieustannie odgrywane scenariusze , które zdają się sugerować, że jesteśmy kimś "przewidywalnym" .Z buddyjskiego punktu widzenia, próba utrzymania stałej tożsamości jest źródłem powszechnie występujących skłonności , które w rezultacie tworzą cierpienie. Takich skłonności jest pięć: nienawiść, zazdrość, pożądanie, duma i niewiedza (ignorancja). Psychoterapia pracuje nad ich konkretnymi przejawami, nie gwarantuje jednak żadnych metod dojścia , do ich źródła, KTÓRYM JEST GŁĘBOKO ZAKORZENIONY NAWYK CIĄGŁEGO I UTRZYMYWANIA "JA". Terapia może pomóc w uwolnieniu się od obiektów nienawiści , zazdrości, pożądania itd. , MEDYTACJA , zaś może nauczyć, JAK UWOLNIĆ SIĘ OD KURCZOWEGO UTRZYMYWANIA "JA".A jest to niezbędne, aby moc zacząć zajmować się takimi zasadniczymi problemami ludzkiego życia , jak : zmienność i nietrwałość wszystkiego, starzenie się, nieszczęścia , miłość i śmierć
Trochę napisze o medytacji uważności, gdyż to wyjaśnia pewne sprawy dot.panowania nad myślami i emocjami :
Aby ja wykonywać, należy usiąść z wyprostowanymi9 plecami i skierować uwaga na oddech. POZWALAMY, ŻEBY MYŚLI SWOBODNIE PRZYCHODZIŁY I ODCHODZIŁY, NIE KONTROLUJEMY ICH ANI NIE STARAMY SIĘ MYŚLEĆ O PRZYJEMNYCH RZECZACH.Kiedy tylko ZREZYGNUJEMY Z KONTROLI I POZWOLIMY NA TO, ABY CHWILE POBYĆ Z ODDECHEM , możemy wyraźnie ZOBACZYĆ SWOJE POMIESZANIE ORAZ KŁĘBIĄCE SIĘ MYŚLI I UCZUCIA. OBSERWUJĄC JE, ZACZYNAMY WYRAŹNIE DOSTRZEGAĆ , co naprawdę kieruje NASZYM DZIAŁANIEM. Nawiązujemy też bliski kontakt z tym, co nas w życiu PRZERAŻA, do czego jesteśmy sztywno przywiązani i czego boimy się zmieniać.MEDYTACJA POZWALA NA TO< ŻEBY PSYCHICZNY ZAMĘT SIĘ POJAWIŁ I ŻEBYŚMY Z NIM PO PROSTU BYLI, podczas gdy terapeuta próbowałby się go pozbyć lub uporządkować. Łagodne powracanie uwaga do oddechu pomaga uniknąć ZAGUBIENIA SIĘ W CHAOSIE MYŚLI I UCZUĆ.Nie identyfikujemy się z doświadczanym pomieszaniem (zamętem) i dzięki temu MOŻEMY DOTRZEĆ DO JEGO KORZENI.UCZYMY SIĘ, JAK MOCNO SIEDZIEĆ W SIODLE. JAK UTRZYMAĆ SIĘ NA DZIKIM KONIU UMYSŁU i nie dać mu się zrzucić, ani ponieść.WTEDY UMYSŁ ZWALNIA JAK ZMĘCZONY KOŃ , a nam udaje się czasem żyć w zupełnie nowy sposób.MYŚLI PRZESTAJĄ NAMI RZĄDZIĆ i nie odwodzą wciąż od tego, co robimy.Kieruje nami WIĘKSZA, ŻYCIODAJNA ŚWIADOMOŚĆ.
Na tym zakończę ten post.Pozdrawiam Wszystkich, następnym razem napiszę coś bardziej " z życia wziętego".
napisał/a: ko55ak 2009-07-08 19:10
pani Jadwigo czy mozna do pani dostac jakis kontakt typu gg albo cos w podobie?
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-07-08 20:32
Witam Wszystkich.Witaj Ko55ak.
Pisałam w moich postach , że jestem na naszej klasie i tam w moich danych jest moje gg. Generalnie wolałabym pisać o sprawach nerwicowych na tym forum, gdyż nie mam zbyt wiele czasu , zwłaszcza o tej porze roku( praca + działka itp(..Ale w jakiejś ważnej sprawie , można napisać na nk lub gg.

A ponieważ mam chwilę czasu teraz , napisze jeszcze coś krótkiego "zwykłego" dot.moich przemyśleń na temat nerwicy.
Jedynie AKCEPTACJA NA BIEŻĄCO, TEGO CO NAM SIĘ PRZYDARZA,
zapewnia nam kontakt z RZECZYWISTOŚCIĄ, ŻYCIE NAS TAK - NIE PRZERAŻA!
--------------
Błogosławie każdą myśl, która w głowie mej powstaje,
błogosławie KAŻDY LĘK, który mi popalić daje !
------------
Nikt nie jest lepszy czy gorszy od nas,
trzeba tylko o tym SIEBIE PRZEKONAĆ,
by przestać się czuc źle wśród ludzi,
by DUCHA PEWNOŚCI W SOBIE - ZBUDZIĆ! ( to wierszyk dla tych, którzy czuja się gorsi od innych i mają fobię społeczną )
------------------
Jesteśmy BOSKIMI DUSZAMI, odzianymi w ludzkie ciała,
żebyśmy tu, na Ziemi, bez przeszkód mogli działać!
-------------
Jesteśmy Boskimi Duszami, lecz nie pamiętając o tym
i czując się TYLKO OSOBAMI, wpadamy wciąż w kłopoty!
--------------
Nasz Dom tak naprawdę się mieści w ZAŚWIATACH,
to stamtąd na Ziemię przysyła nas - TATA!
--------------
Wiedząc, że ciało jest tylko narzędziem,
pojazdem dla mojej Duszy,
sama dziś o tym decyduję,
dokąd pojadę i kiedy chcę - ruszyć !
------------
Życie TO ZMIANA i tak być musi, nie kwestionuję decyzji Duszy,
gdy mi coś daje lub coś odbiera,gdy ktoś się rodzi, a ktoś - umiera!
------------
Bezwarunkowo cieszy mnie świat,
dziś KAŻDY CZŁOWIEK TO JEST MÓJ BRAT,
nikogo zatem bać się nie muszę,
BO WIEM, ŻE KAŻDY MA BOSKĄ DUSZĘ!
!
Nie każdy z nas o tym pamięta,
że DUSZA w nim jest BOSKA, ŚWIĘTA,
a gdy wierzymy w grzeszność swoją,
wtedy się"jedni" ," innych" - boją !
--------------
Wszechświat jest TEATREM, a my AKTORAMI,
na użytek Duszy , ludzkie role - gramy !
---------------
UWIELBIAM MOJE ŻYCIE,
te wszystkie ŁĘKI, NERWICE,
w kolejkach wystawanie
i inne ATRAKCJE- PANIE!
-----------------
Dziś jestem osobą, która się nie boi,
mówić OTWARCIE o tym, co czuje,
nawet gdy komuś to się nie podoba !
Która ZA WSZYSTKO W ŻYCIU - dziękuje !

Która nie martwi się"pierdołami,
że ktoś krzywo spojrzał, nie tak coś powiedział,
bo wie, ze LUDZIE NIE SĄ ANIOŁAMI,
że czymś nas zranią, po prostu - nie wiedzą !

To na tyle moich przemyśleń na dziś.Pozdrawiam.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-07-09 16:36
ko55ak napisal(a):pani Jadwigo czy mozna do pani dostac jakis kontakt typu gg albo cos w podobie?


Witaj. Jeśli chodzi o Twoje dolegliwości jelitowe, to zgadzam się z radą udzieloną Ci przes Passiflore co do Xenny. Poza tym z książki "Co choroba mówi o tobie" Kurta Tipperetweina i z książki Louise Hay "Możesz uzdrowić swoje życie " napiszę , na jakie przyczyny duchowe i psychologiczne wskazują Twoje objawy jelitowe.
Najpierw Louise Hay : problemy z jelitami : jelita reprezentują uwolnienie jałowych odpadków. Problemy z jelitami wskazują na strach przed wypuszczeniem ( z rąk) starego i już dłużej niepotrzebnego. Afirmacja : SWOBODNIE I ŁATWO UWALNIAM STARE I RADOŚNIE WITAM NOWE.
Zapalenie jelita grubego : nadmiernie wymagający rodzice, poczucie ciemiężenia i udaremnienia , wielka potrzeba Miłości, przywiązanie do kogoś . AFIRMACJA : Kocham i aprobuje siebie.Tworzę moja własna radość.Wybieram być w życiu zwycięzca.
Zapalenie jelita krętego : strach lub zamartwianie, że nie jest się dość dobrym : AFIRMACJA: Kocham i aprobuje siebie.Robię (postepuję) najlepiej , jak umiem.Jestem cudowny , jestem spokojny.
Możesz uważać, że powtarzanie afirmacji to bzdety bez sensu, ale ja sobie na okrągło powtarzałam niektóre afirmacje z Louise Hay , a także zdania w rodzaju : Jestem szczęśliwa, choć daleko mi było do szczęścia.Tylko te afirmacje i autosugestie trzeba sobie trochę powmawiać.Całe życie wmawiamy sobie różne głupoty, trzeba trochę powmawiac sobie dobre rzeczy.

Teraz interpretacja problemów jelitowych w)k K.Tippertweina :
jelito cienkie : analizuje i przetwarza wpływy materialne( i pożywienie). Osoba cierpiąca na dolegliwości jelita cienkiego za dużo analizuje, swoja uwagę nadmiernie przywiązuje do detali , krytykuje, jest małostkowa. Występują tez leki egzystencjalne. Przy BIEGUNCE musisz pozbyć się postawy pełnej krytyki , lub zbyt wysokich wymagań.

JELITO GRUBE : miejsce odsączania z płynów, niestrawionych resztek pożywienia.Jelito grube wykazuje związek z podświadomością.Jest odpowiedzialne za strach przed uzewnętrznianiem podświadomych uczuć i emocji.PRZY ZATWARDZENIU , spiętrzenie bodźców duchowych i niezdolność do zyskania dystansu , nie możesz się od czegoś (z przeszłości ) uwolnić , uzewnętrznić swoich uczuć.
Sam przyjrzyj się swoim objawom i interpretacjom przyczyn duchowych i psychologicznych i zdecyduj , co możesz zmienić w swojej postawie życiowej , żebyś nie musiał być do tego zmuszany siłą przy pomocy dolegliwości cielesnych. Wyobraź sobie, że np. osoby sztywne jakby kij połknęły, określane są przez L.Hay jako sztywne w swoich poglądach i przekonaniach i to się przekłada na ich ciała ( na kręgosłup), które te postawy odzwierciedla.To nie są wymysły teoretyczne.( znam takie osoby - osobiście ).Pozdrawiam.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-07-09 17:23
Witam Wszystkich :
dziś chciałabym zacytować coś z bardzo dobrego\( moim zdaniem ) wywiadu z "Nieznanego Świata" przeprowadzonego z psychoterapeutą i nauczycielem buddyjskim Jamesem Low.

" Czym jest ten ciężar , który włóczę z miejsca na miejsce- to podstawowe pytanie w terapii i w buddyzmie. CZY COŚ JEST WE MNIE ZEPSUTE, WYMAGA NAPRAWY ? CZYM JEST TO "JA", KTÓRE MOŻNA ROZWIJAĆ I ULEPSZAĆ ?
Na Zachodzie rozumiemy " ja" jako historie , które na swój temat opowiadamy .Jak gdyby to były coraz nowsze ubrania , które sobie sprawiamy i poprzez które postrzegamy innych.ALE ROZWÓJ NIE POLEGA NA TYM, żeby sobie sprawiać coraz lepsze ubrania.Chodzi raczej o to, żeby doznawać nagości własnego istnienia , stale odczuwać jej obecność , niezależnie od tego, jak się ubraliśmy.Tak naprawdę nie mamy władzy nad własna garderobą.ZYCIE UBIERA NAS RÓŻNIE : rano możemy czuć się szczęśliwi, a po południu dowiedzieć się o czyjejś śmierci i SZATA PSYCHICZNA OD RAZU SIĘ ZMIENI.Jeśli wiem, ŻE ŻADEN ZE STANÓW, KTÓREGO OŚWIADCZAM , nie określa mnie w pełni , MOGĘ BYĆ SMUTNY, KIEDY SIĘ SMUCĘ, zazdrosny, kiedy jestem zazdrosny i dumny, kiedy jestem dumny.ZAMIAST NIEUSTANNIE PRZYWOŁYWAĆ SIĘ DO PORZĄDKU, lepiej uznać, ŻE JESTEM WIELOMA RÓŻNYMI OSOBAMI (fragment wykładu James}a Low z 2--5 roku, wygłoszonego w Warszawie na warsztatach).
A teraz wracam do artykułu : Na pytanie : czy buddyzm wzbogaca twoja prace terapeutyczna J. Low odpowiedział : jedna z podstawowych zasad buddyjskich jest poszukiwanie spokoju.Pracuje w dużym szpitalu, gdzie mam do czynienia z wieloma zaburzonymi pacjentami.Z powodu trudnych przeżyć z przeszłości , a także tego, w jaki sposób te przeżycia rozumieją , maja oni w sobie bardzo dużo niepokoju. PONIEWAŻ OD DAWNA MEDYTUJĘ, jest mi dużo łatwiej ZACHOWAĆ SPOKÓJ i nie dać się wciągać w ich wzburzenie.Zarazem mój spokój , oraz to, że życzliwie tych ludzi przyjmuje , pomaga im uporać się z cierpieniem.
W przeszłości często ich krzywdzono, wielu spodziewa się krytyki i odtrącenia. Kiedy spotykają kogoś, kto jest przyjazny i otwarty, łatwiej jest im wybaczyć światu.
Czy w swojej pracy stosujesz psychologie buddyjską ?
Tak.Jedną z podstaw buddyzmu jest, że wszystko jest nietrwałe, że wszystko się zmienia. WIĘKSZOŚĆ NERWIC POLEGA NA zafiksowaniu się na czymś , co już było , albo jeszcze nie nadeszło/.Jeśli uprzytomni się pacjentowi , ze przeszłość minęła, a przyszłość jeszcze nie nadeszła, MOŻE MU TO UŁATWIĆ BEZPOŚREDNI KONTAKT Z JEGO WŁASNYM ŻYCIEM, które dzieje się TERAZ I JEST ZAWSZE ŚWIEŻE.. Trzeba przy tym zachować delikatna równowagę, żeby z jednej strony przyjmować pacjenta , jego cierpienie, a z drugiej NIE TRAKTOWA C JEGO HISTORII ZBYT POWAŻNIE.KAŻDY Z NICH ODSTAWIA PEWIEN NUMER, ma swoje grypsy, KTÓRE WCIĄŻ POWTARZA.Staram się uprzytomnić im, co robią, pomagam zobaczyć, ŻE ICH WŁASNA NATURA I POTENCJAŁ SĄ CZYMŚ ŚWIEŻYM I OTWARTYM , ale zaciemnionym przez historie wyniesione z przeszłości.
Czy mógłbyś powiedzieć coś więcej na temat różnic pomiędzy zachodnia terapia a buddyzmem,jeśli chodzi o metody radzenia sobie z cierpieniem ?
W psychologii zachodniej uważa się , ŻE ABY UWOLNIĆ SIĘ OD PRZESZŁOŚCI , trzeba ponownie stanąć z nią twarzą w twarz.
Buddyjskie podejście jest zupełnie inne.Często bywa tak, że gdy rozmawia się z lama o tym, co nas dręczy , on odpowiada " ZDARZA SIĘ. Bo z jego punktu widzenia , powracając wciąż do przeszłości , ZASILAMY JĄ. JEŚLI CHCESZ SIĘ OD CZEGOŚ UWOLNIĆ ( np.od LĘKÓW - mój przypisek) MUSISZ PRZESTAĆ SIĘ TYM FASCYNOWAĆ ( rozmyślać o tym wciąż), BY NIE TRWAĆ W PRZEKONANIU, ŻE NAJCIEKAWSZA W TOBIE JEST CHOROBA.
W ujęciu buddyjskim ,wszelkie doświadczenie jest nietrwałe , każda chwila nieuchronnie odchodzi w przeszłość.ŹRÓDŁO CIERPIENIA to nasza chęć czepiania się doświadczeń (tego, co było) , które przeminęły i które budują wyobrażenie tego, KIM JESTEŚMY. Jedyne na czy,m możemy polegać, TO NASZA OBECNOŚĆ W TYM, CO DZIEJE SIĘ TERAZ.
Na razie prześle ten fragment artykułu, gdyż muszę coś załatwić, gdy będę miała czas , może później resztę dopiszę. Pozdrawiam.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-07-10 17:50
Witam Wszystkich.
Będę kontynuować prezentację artykułu z poprzedniego postu, gdyż w)g mnie zawiera bardzo interesujące dla neurotyków. informacje.
" Mógłbym opowiedzieć o swoim dzieciństwie, ale te doświadczenia są jak teatr.Nie mogę wrócić na piękną , słoneczną plażę, po której biegałem, gdy miałem 5 lat
ODCZUWAMY WSPOMNIENIE JAKO COŚ RZECZYWISTEGO, ale ono jest złudzeniem.Ponieważ wciąż myślimy o przeszłości i przyszłości, mamy BARDZO MAŁO MIEJSCA W UMYŚLE , BY BYĆ TU I TERAZ.Patrzymy na świat przez warstwę izolacyjna własnych wyobrażeń, projekcji , tego co nas zaprząta. Buddyzm bardzo wnikliwie przyglada sie CHWILOWEJ NATURZE LUDZKIEGO "JA".Dzieki intensywnej obecnosci tu i teraz, WYOBRA ZENIA ZACZYNAJĄ SIE ROZPUSZCZAĆ i mozna sie zbudzić ze snu o trwałym, ustalonym "Ja".
Freud .uważał, że celem terapii jest pomóc ludziom pracować i kochać , NEUROTYCZNE CIERPIENIE PRZEKSZTAŁCA SIĘ W ZWYKŁE NIESZCZĘŚCIE.W buddyjskiej praktyce uważności chodzi o to, żeby zakwestionować podstawy naszych założeń na temat własnego istnienia .NIE MAMY DOKĄD PÓJŚĆ.NIE MOŻNA WYJĄĆ SOBIE ŚWIATA Z GŁOWY.
Na czym według Ciebie polega rozwój wewnętrzny, praca nad sobą ?
Myślę, ŻE W KAŻDYM CZŁOWIEKU DRZEMIE WIELE MOŻLIWOŚCI.Wystarczy popatrzeć na dzieci, które są spontaniczne, nieskrępowane , mogą robić różne rzeczy śpiewać, tańczyć...w zasadzie mogą robić wszystko. ALE KIEDY DORASTAJĄ, staja się coraz bardziej skrępowane , MARTWIĄ SIĘ TYM, CO INNI NA ICH TEMAT MYŚLĄ.To skrępowanie i niespokojne zastanawianie się nad sobą BLOKUJE LUDZI, nie pozwala im się rozluźnić.Moim zdaniem u dorosłych rozwój wewnętrzny polega głównie na tym , ŻEBY ZDJĄĆ KAFTAN BEZPIECZEŃSTWA, to, co przesłania tamta , wczesna spontaniczność.
Właściwie nie trzeba robić nic nadzwyczajnego. WYSTARCZY OTWORZYĆ SIĘ, ZAUFAĆ.GDY CZŁOWIEK POZBĘDZIE SIĘ NAROŚLI, które go krępują , OKAZUJE SIĘ, ŻE W ZASADZIE , WSZYSTKO CO NAM SIĘ PRZYDARZA, SPRZYJA ROZWOJOWI. Idziesz ulica, szerzej otwierasz oczy i widzisz drzewa, dzieci idące do szkoły, to wszystko cie wzrusza.MASZ ZE SOBĄ LEPSZY KONTAKT.
KIEDY POZBĘDZIEMY SIĘ TEGO, CO NAS BLOKUJE, , wyzwoli się nasz WEWNĘTRZNY POTENCJAŁ i nasze bycie w świecie zmieni się.
Człowiek nie jest swoim własnym wrogiem.Nie musimy SIEBIE KONTROLOWAĆ I DYSCYPLINOWAĆ.Jeśli WSPÓŁPRACUJEMY ZE SOBĄ, UFAMY SOBIE - odkrywamy, że NASZA NATURA jest dobra, sprzyja nam.
Pojecie PRACY NAD SOBĄ NALEŻY TRAKTOWAĆ DOŚĆ NIEUFNIE, ponieważ zakłada ono, że MUSZĘ COŚ POPRAWIĆ< ŻE COŚ JEST ZE MNĄ NIE W PORZĄDKU.Może to stać się KOLEJNYM ŻĄDANIEM WOBEC SIEBIE : muszę być szczuplejsza, piękniejsza itd. JUŻ NIE MOGĘ SOBIE POZWOLIĆ PO PROSTU BYĆ.
Podstawa p[racy nad sobą nie jest to, ŻEBY DOKŁADNIE SIĘ WYSZLIFOWAĆ , ale być ze sobą , towarzyszyć sobie, przyglądać się sobie.
Raczej chodzi o to, ŻEBY POZNAĆ SIEBIE , WITAĆ JAK MIŁEGO GOŚCIA , a nie nieustannie przekształcać , poprawiać .BO JEŚLI ZADOMOWISZ SIĘ DOBRZE WE WŁASNEJ SKÓRZE, tym samym zadomowisz się w świecie . I WTEDY SAMA SWOBODA BYCIA uruchamia NASZ UKRYTY POTENCJAŁ i jesteśmy bardziej otwarci na różne okoliczności życiowe.
Wielu ludzi odczuwa dzisiaj pustkę, niedosyt.Wydaje się nam że jeśli coś zrobimy, czegoś nowego doświadczymy to przykre uczucie minie, staniemy się lepsi, szczęśliwsi.?
Pragnienie doświadczeń jest JAK PICIE SŁONEJ WODY.Woda przyniesie ulgę, ale od soli będzie się chciało jeszcze bardziej pić.
Często szukamy czegoś, co mamy pod ręką i sam trud , który sobie zadajemy UNIEMOŻLIWIA NAM ZNALEZIENIE TEGO.
Chodzi głównie o to, żeby się rozluźnić i mieć życzliwy stosunek do siebie samego.Zamiast szukać na zewnątrz czegoś,, co zaspokoi ten niedosyt , LEPIEJ ZAJRZEĆ W SIEBIE (medytacja), BYĆ MOŻE TAM TO ZNAJDZIEMY.Żeby to zobaczyć , trzeba patrzeć i słuchać BEZ OSĄDZANIA.Myślę, że LUDZIE DLATEGO CZĘSTO CZUJĄ SIE PUŚCI, gdyż mają BARDZO NEGATYWNY STOSUNEK DO SIEBIE.Patrzymy na zewnątrz na świat przedmiotów, gdzie są domy, auta ....Przywyklismy do manipulowania tym światem. i za to jestesmy wynagradzani.O SOBIE TEŻ MOŻEMY MYŚLEĆ JAKO O PRZEDMIOCIE: jestem za wysoki, za niski, za gruby, za chudy.I mozna próbować zmieniac swoje właściwości.TO TAK JAKBYŚMY BYLI DOMEM i próbowali go odnowić, wyremontować. Oczywiście do pewnego stopnia jest to słuszne.Trzeba w pewien sposób nas sobą popracować , zeby zystać pewne własciwości, przymioty.Ale czy jesteśmy tylko zbiorem właściwosci, konstrukcją zbudowaną z poszczególnych części?M oim zdaniem to bardzo szkodliwe, materialistyczne widzenie.Nie jestesmy rzeczami, JESTEŚMY PROMIENNYMI ISTNOŚCIAMI.
Wystarczy popatrzeć na małe dzieci. Oczy dziecka sa pełne blasku .TO JEST WŁAŚNIE SERCE NASZEGO ISTNIENIA.Ludzie zatracają te prostą radość bycia.Myli im sie istnienie z działaniem.Wyznaczamy sobie coraz to nowe cele w działaniu i zapominamy, ŻE WYSTARCZY PO PROSTU ROZLUŹNIĆ SIE I ZAUFAĆ, ŻE JESTEŚMY W PORZĄDKU.
Myślę, że sednem okazuje sie wiara, ŻE CODZIENNY TRUD EGZYSTENCJI, TEN CHLEB NASZEGO ŻYCIA JEST CZYMŚ DOBRYM.Na chleb mozna położyć szynkę, ser, różne rzeczy , ALE CHLEB SAM W SOBIE JEST DOBRY. Jeśli jednak zyjemy w przekonaniu, że SAM CHLEB NASZEGO ZYCIA (bez dodatków-mój przypisek) jest niedobry, , wówczas bez wzgledu na to, ile szynki na niego położymy , nie bedziemy usatysfakcjonowani, zawsze cos będzie nie tak.
A jesli " tu i teraz " staje sie nieznosne, czujemy dużo niepokoju, smutku, co wtedy ? Jak sobie radzic z takimi uczuciami ?
ZAMIAST ODRUCHOWO SIĘGAĆ NA ZEWNĄTRZ PO COS , CO POPRAWI nASZ NASTRÓJ , waro przyjrzeć sie NATURZE NIEPOKOJU.By to uczynic, MUSIMY UMIEĆ Z NIM POOBCOWAĆ.Obserwujacy ASPEKT NASZEJ NATURY (część nas -mój przypisek) musi być dostatecznie spokojny , BY MÓGŁ PRZYGLĄDAĆ SIE OBECNEMU W NAS NIEPOKOJOWI.Nie chodzi o to, by być odrętwiałym.Chodzi o WYROBIENIE W SOBIE spokojnego, jasnego spojrzenia , KTÓRE POZWALA OBSERWOWAĆ, WSZYSTKO CO SIE DZIEJE , bez osadzania ( jako złego-mój przypisek) i krytyki.
Czasem budzimy sie rano i czujemy smutek.MOŻNA POBYĆ Z TYM SMUTKIEM , poleżeć dłużej w łózku, nie pogrążać sie, ale posmakować : TO JEST WŁAŚNIE SMUTEK. TO TEŻ CZĘŚĆ ŻYCIA.Kiedy sie przeziębisz, czujesz sie nieswojo.Po angielsku brzmi to dosłownie : I am not myself( nie jestem sobą). GDY CHCESZ SIĘ WYRWAĆ Z JAKIEGOS STANU, oznacza to, ŻE NIE CHCESZ BYC TYM, KIM WÓWCZAS JESTEŚ.Jeśli potrafisz się rozluźnic I BYĆ Z TYM STANEM , PRZEKONASZ SIĘ , ŻE ON CHWILE POTRWA I PRZEMINIE. I TO, CO WYDAWAŁO SIĘ NIE DO PRZEJŚCIA , staje się KLUCZEM, KTÓRY COŚ PRZED NAMI OTWIERA.Okazuje sie, że JESTEM WIELOMA RÓZNYMI OSOBAMI ( stanami bycia - mój przypisek).Rozwój WEWNĘTRZNY NIE POLEGA NA BUDOWANIU LEPSZEGO " JA", ALE NA DOSTRZEŻENIU, ZE TE "JA" SĄ BARDZO RÓŻNE.
Na tym kończę cytowanie tego artykułu. Życzę owocnej lektury, a ja musęe iść na działkę, popracować.Pozdrawiam.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-07-11 10:13
Witam Wszystkich na forum.
Dzisiaj popiszę trochę o moich ostatnich przemyśleniach, które mogą przydać się osobom poszukującym "szczęścia i spokoju".
Dzieje się według naszej wiary, "dobrej" lub "złej" , wiem to, Panie,
kto jej obudzi w sobie więcej, ten więcej "dobra" w życiu - dostanie!
-----------
Bóg nam pozwala tkwić ze strachu, w niezdrowych związkach, czy w złej" pracy,
współczuje nam ,lecz nas nie zmusza, byśmy zaczęli żyć inaczej.

Po to dał wolną wolę nam , żebyśmy SAMI DECYDOWALI,
jak chcemy żyć i co tu robić, byśmy się innych nie pytali.

Każdy z nas w sobie przecież ma , Boskiego Ducha i wie o tym,
lecz kiedy żyje jak chcą inni, naraża się na kłopoty!

Dorosły człowiek musi sam, odnaleźć swoja własną drogę,
a jeśli chce szczęśliwy być, musi się w sercu spotkać z Bogiem !

By do spotkania mogło dojść, musi od wewnątrz szukać Boga.
musi zupełnie się wyciszyć, by móc usłyszeć głos intuicji.
----------------
Od cierpienia do radości droga jest daleka,
ty uparcie grasz na zwłokę , a czas nie zaczeka,
aż zmądrzejesz, by zaufać własnej intuicji,
która mieszka w twoim sercu i ci dobrze życzy.
-----------------
Żywe życie chcemy złapać, zamknąć w swoich dłoniach,
to tak jakby chcieć okiełznać swobodnego konia !
------------------
Nerwica rzuca na kolana wszystkich, złych oraz dobrych, wysokich - niskich,
słabych do lekcji odwagi zmusza, z silnych zaś nadmiar dumy - wykrusza!
------------------
Konik osadzania już czekał gotowy, na szczęście po rozum sięgnęłam do głowy,
że kiedy osądzam coś w życiu lub kogoś, OSĄD DO MNIE WRÓCI I ZAPŁACĘ DROGO !

Ten wierszyk napisałam, gdy " oduczałam się" osadzania Wszystkich i Wszystkiego w Życiu.Oczywiście jestem cały czas w trakcie pracy nad tą cechą, która podobnie jak lęk zapuszcza mocno korzenie .Ale generalnie udaje mi się już nie osądzać ,( nawet w myślach. które jak wiadomo najtrudniej pewnych zachowań oduczyć).Jako ciekawostkę dodam, że w jednym z artykułów przeczytałam zdanie, "że podziwianie czegoś jest tez ukrytą forma osądu", gdyż coś stawia się wyżej od czegoś innego, a skoro WSZYSTKO CO JEST STWORZYŁ BÓG, to NIC NIE JEST LEPSZE - GORSZE OD CZEGOŚ INNEGO ( tak jak nikt w świecie BOGA nie jest lepszy - gorszy od kogoś drugiego).JA TO JUŻ WIEM, choć moje emocje nie do końca jeszcze wyleczone, czasami mi "podskakują", ale umiem już je przywoływać do porządku.
Kiedyś z moją przyjaciółką, która też była w życiu ofiarą jak ja , zastanawiałyśmy się, czy lepiej jest być w życiu ofiarą, czy jej przeciwieństwem, czyli kimś dominującym.Przyszło nam wtedy do głowy, że ofiary maja większą szansę na nauczenie się zdrowej lekcji pokory, niz osoby dominujące, gdyż większość swego życia już spędziły " na kolanach" , a osoby dominujące, noszące głowę wyżej, czasem przy pomocy jakiegos wstrząsu, cierpienia, Życie musi "złamać", by je skłonić do lekcji pokory. Miałyśmy przyjaciółkę, która była osoba dominującą , z którą pracowałyśmy razem nad rozwojem osobistym , więc miałyśmy skalę porównawczą To jest tylko moje spostrzeżenie, nikt nie musi sie z nim zgadzać, tak więc "ofiary losu" nie załamujcie sie aż tak bardzo, bo macie wiekszą szansę na swój rozwój osobisty.
Żeby nie być gołosłowną przytoczę tu kilka zdań z artykułu z "Nieznanego świata" dot.czakr intuicyjnych.Zakładam, że większość uczestników forum z grubsza wie, czym są czakry , czyli osrodki energetyczne w tzw.aurze lub biopolu.
" U podstawy czaszki znajduje sie jedna z czakr , zwiazana z otwieraniem sie na Boski punkt widzenia, doswiadczaniem siebie jako "zanurzonego w Bogu"( w Nim poruszamy sie, zyjemy" jak mowiśw,Paweł), a takze z rozpoznawaniem obecnosci i woli Boga w różnych doswiadczeniach życia codziennego.
Odmowa uznania mistycznej władzy Boga nad KAŻDĄ SYTUACJĄ NA KAŻDEJ PŁASZCZYŹNIE naszego życia, WYWOŁUJE BLOKADĘ TEJ CZAKRY I SZTYWNOŚĆ KARKU.( podobnie jak brak zgody na coś , co się dokonało np.wypadek, kalectwo, śmierć kogoś bliskiego i obwinianie za to Boga) Podczas 40-letniej wędrówki Żydów przez pustynie, kilkakrotnie Bóg unosił się na nich gniewem , nazywając ich ludem "twardego karku".Gdyby nie wstawiennictwo Mojżesza zostaliby unicestwieni. Zablokowanie czakry( ośrodka) podstawy czaszki powoduje skupienie wyłącznie na doczesnym wymiarze życia i odrzucenie wymiaru duchowego. Z kolei nadmierne jej otwarcie , związane jest z przesadnym skupieniem na myśleniu o wieczności i nie dostrzeganiem palaąych problemów w sferze życia doczesnego.Po prostu trzeba się nauczyć zdrowej równowagi pomiędzy życiem doczesnym, materialnym i zbieraniem wiedzy dot.życia duchowego.( oddajcie Bogu co Boskie, a cesarzowi, co cesarskie).
Ci, którzy nie maja żadnej wiedzy na temat aury, biopola , czakr, mogą przejrzeć w czytelniach wydane dotąd numery "Nieznanego świata", w niektórych z nich są nawet zdjęcia wykonane przy pomocy tzw.techniki kirlianowskiej (aparatem Kirliana), które prezentują aurę (biopole) niektórych osób.
Na tym zakończę ten post.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-07-11 17:12
Witam ponownie.Mam trochę czasu, wiec moze coś "pół żartem, pół serio posieję

Gdyby mnie dzisiaj ...
Gdyby mnie dzisiaj zapytał ktoś, co moze zrobic, żeby sie nie bać,
dałabym mu kilka wskazówek, co mozna zrobić, albo też - trzeba!

Po pierwsze : nie siać strachu w swej głowie
po drugie : urosnąć w odwagę w sobie,
po trzecie : kurs zrobić karate lub czegoś,
po czwarte : poszukać "bodygarda" dobrego !

Po piąte : nauczyć się wiary, ufności,
po szóste : oduczyć się każdej słabości,
po siódme : zabronić lękowi się włączać,
po ósme : położyć się i czekać końca !
----------------------
Nie poddawaj si e !

Nie poddawaj się, choć jesteś, chory, nieszczęśliwy,
wszystko może się odmienić , póki jesteśsżywy!

Cuda czasem się zdarzają, choć nie wiemy , czemu,
warto wiec zaufać Życiu oraz Ojcu Niebieskiemu !

Według wiary nam się dzieje, nauczmy się wierzyć,
że się może zdarzyć wszystko, BYŚMY MOGLI PRZEŻYĆ !

Słabość i brak silnej woli, nie jest nam wrodzona,
w każdym z nas przebywa MOC, choć często - uśpiona !

Jeśli chcesz przenosić góry, spełniać swe marzenia,
musisz się nauczyć tylko ZDROWSZEGO MYŚLENIA !

Musisz poznać swoją wartość, bardziej siebie cenić,
tylko wtedy znajdziesz siłę, by swe życie - zmienić !

Nie myśl,ze te moje słowa , to tylko fantazja,
żyję mimo lęku , raka, WIARA CUDA SPRAWIA !
------------------
Zasługa w oczach Boga, jest kochać swego " wroga",
nie zacnych, miłych ludzi, przy nich się " nie natrudzisz "!
------------------I
Pomóż mi dostrzec DOSKONAŁOŚĆ , nawet w najbardziej "upadłej " Istocie,
pomóż mi skupiać się na Miłości, nie gonić za życiem w " szczęściu i w złocie " !
-------------------
Wolimy mieć swoją " ludzką rację",
że inni są " źli " i szukać dowodów na to,
zamiast ich kochać bezwarunkowo,
bo tylko tego chcesz od nas - TATO !
Musze kończyć ten post, bo wzywają mnie obowiązki.Pozdrawiam.".
napisał/a: brydzka5 2009-07-11 19:32
droga jadwigo mam pytanie czy zbyd duzo emocji typu dobrych terz moga nna nas zle oddzałowywac bo zemna chyba tak jest czułam sie dobrze chodze na terapie i jakos daje rade z nerwica ale od kilku dni juz niemogłam sie doczekac na powrut meza tak sie cieszyłam a kiedy wrucił umnie spadek formy cierzko mi jak by mi ktos na klatke usiadł zaczełam miec znowu mdłosci i lekie leki mysle ze to zaduzo emocji ale jak sobie znimi radzic pozdrawiam