Lęk jest naszym przyjacielem

napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-06-28 11:23
Witam Wszystkich. Dziś przy pomocy wierszyków, popiszę pół żartem , pół serio o nerwicy i o nas w ogóle.
Najpierw jednak chcę przywołać cytat Castanedy, który już parę razy przytaczałam na wątku.
Mając np.NATRĘTNE MYŚLI można powiedzieć : np. chodźcie tu wszystkie, nie kryjcie się , zapraszam was, niech stanie się was więcej, jakie myśli mogą jeszcze powstać !(chodzi o tzw.zasadę paradoksu , gdy boimy się o czymś myśleć, gdy na siłę tego chcemy uniknąć np.(myślenia o lękach) , to pchają się do nas bez przerwy , ale gdy je zaprosimy , to robi się w nas cisza( wiem coś o tym) To podobnie jak dręczoną ciągle kobietą, gdy raz się porządnie wkurzy, złapie za jakieś narzędzie i ruszy na prześladowcę, to on zmyka.
A teraz moja wierszowana psychologia ( pamiętajcie przy czytaniu, że to opowieść też o mnie)
Czekam na was lęczki, wychodźcie z ukrycia,
czy chcecie zmarnować mi tę resztę życia?

Która mi została i ciągle was kusi,
choć wiem, że działacie NA ZLECENIE DUSZY !

Która chce mnie zmusić do lekcji ODWAGI,
przed którą się bronię, no bo CO MI PO NIEJ !

Teraz mam rozrywkę, wciąż jestem zajęta,
lęki mnie ścigają, nudzić się nie dają !

Gdy będę odważna, skończy się toi wszystko,
będę żyć spokojnie, ciągle Boga - blisko!

Gdy przestanę grzeszyć myślą , czynem , słowem,
skończy się me życie Z LĘKIEM - ROZRYWKOWE!

-----------------------


DUSZA pędzi nas do lekcji, a my się bronimy,
uciekamy w nałóg , w lęki, wzrastać się - boimy !

A DOROSŁOŚĆ NAS NIE KUSI,bo stać trzeba na swych nogach,
my wolimy się opierać o tabletki , nie o BOGA !

A choroba nas opuści, kiedy dorośniemy,
kiedy Życia KIEROWNICĘ , W SWE RĘCE WEŹMIEMY !

Bez tabletek i bez wsparcia rodziny , lekarzy,
KAŻDY Z NAS ŻYĆ SAMODZIELNIE, MUSI SIĘ ODWAŻYĆ !

Tylko ci, co mają defekt , psychiczny, fizyczny,
mogą wspierać się o innych, lecz ci są - mniej liczni !

Przypomnę ponownie inny cytat Castanedy , który jako PIERWSZEGO WROGA WIEDZY WYMIENIA LĘK. DOPIERO, GDY POKONA SIĘ LĘK, MOŻNA WIDZIEĆ JASNO, CO JEST
A JAK GO POKONAĆ ?
ZGADZAJĄC SIĘ NA ŚWIAT TAKI, JAKI JEST, Z WSZYSTKIM CO JEST.To wielki krok.KTO POTRAFI ZGODZIĆ SIĘ NA ŚMIERĆ ( wewnętrznie, psychologicznie, symbolicznie-mój przypisek), KTO UMIE ZGODZIĆ SIĘ NA CHOROBĘ , KTO UMIE ZGODZIĆ SIĘ NA SWÓJ LOS I LOS INNYCH , KTO ZGADZA SIĘ NA KRES I PRZEMIJANIE ( które i tak przychodzą- mój przypisek).,TEN POKONA LĘK I ZYSKA JASNOŚĆ. I stanie się jak Bert Hellinger (bohater artykułu , z którego zapożyczyłam cytat), człowiekiem przyjaznym światu i ludziom.

To pod wpływem tych słów napisałam swój wierszyk :

Z góry zgadzam się na wszystko,
co się zdarzyć może,
w życiu moim i rodziny,
TU I TERAZ , BOŻE !
Pozdrawiam Wszystkich i życzę powodzenia.




?
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-06-28 13:14
Pozdrawiam Wszystkich i życzę powodzenia.

, nerwica się nie utrzyma, WIEM COŚ O TYM. Ponieważ mam jeszcze trochę wolnego czasu, napiszę coś , ale już bardziej serio.
Przytoczę tu parę zdań z książki N.Walscha " O obfitości i godziwym zarobkowaniu".Podróżował kiedyś z Elisabeth Kubler -Ross(lekarką i specjalistką od spraw dot. życia po śmierci) i powiedział jej, że chciałby robić w życiu coś ważnego, ale, ale to wymagałoby rozstania się z jego obecną pracą,na co nie może się zdobyć z wielu powodów, m.innymi dlatego, że wiele osób (w)g niego) było zdanych na niego i jego pracę.
Elisabeth, po jego wypowiedzi tylko spojrzała na niego i spytała :rozumiem, ale co twoim zdaniem zrobiliby ci ludzie, gdybyś jutro umarł ?." To nie jest uczciwe postawienie sprawy - odpowiedział Walsch., ponieważ ja na pewno jutro nie umrę ". Wtedy rozmówczyni spojrzała na niego : NIE, TY JUŻ UMIERASZ !".( to dotyczy i nas , ludzi żyjących w lękach, nerwicach, bojących się życia )
I w tym momencie N.WALSCH POSTANOWIŁ ŻYĆ, żyć swoim życiem. I była to najdonioślejsza decyzja , jaka kiedykolwiek podjął. I każdemu, KTO CZUJE SIĘ UWIĘZIONY w swojej pracy w firmie, czy w każdym innym miejscu ( sytuacji), zadawał od tej pory pytanie :jakiej części swojego życia jesteś gotów się wyrzec? O jaką część swego życia jesteś gotów się upomnieć? A gdy upomnisz się już o swoje życie, ile twoim zdaniem będziesz musiał oddać innym? Nie chodzi tu tylko o rzeczy materialne, ALE O RADOŚĆ I SZCZĘŚCIE, jakie nosisz w Duszy!
Dlatego człowiek, który czuje się MISTRZEM SWEGO ŻYCIA v( jego twórcą, projektantem), , nigdy nie broni się przed negatywna strona życia, ale upatruje w niej błogosławieństwo i szansę wzrostu, rozwoju dla siebie..
Jesteśmy KIMŚ WIĘCEJ NIŻ ROŚLINAMI, ŻEBY WEGETOWAĆ Z DNIA NA DZIEŃ , od lęku do lęku, od bólu do bólu. Musimy wykroczyć poza te objawy, nawet gdy się boimy, bo pozostaniemy w nich przez resztę życia. Dopóki tylko się bałam, nic się nie zmieniało, :LECZ GDY NAPRAWDĘ POSTANOWIŁAM COŚ ZMIENIĆ ,ZNALAZŁY SIĘ SPOSOBY , LUDZIE, KSIĄŻKI i poszłam do przodu. Bałam się ale medytowałam, ćwiczyłam, stosowałam techniki oddechowe (pomimo obecności leku), na okrągło skupiałam się na MIŁOŚCI, bo to lepsze od skupiania się na lękach, bólu itp
Wyobraźcie sobie, że my, ludzie jesteśmy wobec Kosmosu czymś podobnym jak komórki , atomy w naszym organizmie. Jeśli by komórki w naszym ciele , organizmie postępowały" KAŻDY SOBIE, nie słuchając dyspozycji mózgu, umysłu)", co by się stało z naszym ciałem? A my wobec Wszechświata tak właśnie postępujemy. KAŻDY Z NAS, GENERALNIE SKUPIONY JEST NA PRZETRWANIU SWOIM, RODZINY i BLISKICH, nie oglądając się na potrzeby na interes ZIEMI, KOSMOSU.A przecież Wszechświata, naszego żywiciela, którego cząstkę STANOWI KAŻDY Z NAS, NIE PRZETRWAMY, ani nasi następcy też. Dlatego zamiast tak skupiać się na sobie ( co jest cechą charakterystyczną dla neurotyków), na swojej chorobie , na swoim przetrwaniu, pomyślmy, CO MOŻEMY ZROBIĆ DLA ORGANIZMU ZWANEGO WSZECHŚWIATEM, KTÓREGO JESTEŚMY KOMÓRKAMI. Gdy zaczniemy troszczyć się o świat, o innych nie tylko wąsko pojmowana rodzinę
ŻYCIE MUSI MIEĆ SENS, bo wtedy nie łapią się nas choroby i nałogi (tak bez sensu)
Ułożyłam na te okoliczność wierszyk :
BŁOGOSŁAWIE CAŁE ŻYCIE,
BŁOGOSŁAWIĘ WSZYSTKO, WSZYSTKICH,
BŁOGOSŁAWIĘ WSZYSTKIE ŚWIATY, (minerałów, roślin, zwierząt itp.)
SIEBIE SAMĄ, MOICH BLISKICH,

Powtarzam sobie ten wierszyk niemal na okrągło, żeby nasiać jak najwięcej pozytywnej energii w miejsce tej byle jakiej , którą siałam latami na temat życia, świata, innych.Jestem COŚ ŻYCIU I ŚWIATU WINNA I MAM DZIŚ TEGO PEŁNĄ ŚWIADOMOŚĆ.I nie stawiam już na pierwszym miejscu ani siebie ani swojej rodziny.Pozdrawiam.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-06-29 16:44
Witam Wszystkich..Mam ja zwykle chwilę czasu więc chcę napisać coś z książki Louise Hay "Możesz uzdrowić swoje życie". Autora zamieściła w niej wykaz wszystkich chorób, ich psychologiczne , duchowe przyczyny i afirmacje mogące pomóc w ich pozbyciu sie .Ja przytoczę te które najczęściej pojawiają się w NERWICACH.
1)apatia - opór przed odczuwaniem , przytępienie swojego JA, strach : afirmacja : bezpiecznie jest odczuwać , otwieram się ku życiu.Teraz jestem chętna przeżywać życie.
2)bezsenność -strach, nie ufanie biegowi życia, poczucie winy, napięci. Afirmacja : Z Miłością uwalniam dzień i wślizguję się w spokojny sen, wiedząc, że jutro zatroszczy się samo o siebie.
3)biegunka .- strach, poczucie odrzucenia, uciekanie od życia .Afirmacja : moje pobieranie. przyswajanie i wydalanie są w doskonałym porządku.Jestem w pokoju z życiem.
4)bolesne kurcze -tęsknota za Miłością, za przytuleniem .Afirmacja :Kocham i aprobuję siebie.Jestem kochający i wart kochania .Wzbudzam Miłość.
5)skurcze w brzuchu - strach, zatrzymywanie biegu rzeczy, odmowa , by płynąć wraz z przeżyciami.Afirmacja : Ufam biegowi życia,.Jestem bezpieczny
6)chroniczne choroby - odmowa zmiany, strach przed przyszłością, nie czucie się bezpiecznym.Afirmacja : Chętnie zgadzam się zmieniać i rozwijać.Teraz tworzę bezpieczną, nową przyszłość..
7)dreszcze - skurcz psychiczny, wyciągane się i ściąganie, pragnienie odwrotu " zostawcie mnie w spokoju". Afirmacja : Jestem bezpieczny i zabezpieczony w każdej chwil.Miłość otacza i ochrania mnie.Wszystko dobrze.
8)gardło -(problemy) - niezdolność do mówienia za siebie , połknięty gniew, zduszona , twórcza indywidualność, odmowa zmiany swojej postawy. Afirmacja : Nic nie szkodzi hałasować.Wyrażam siebie swobodnie i radośnie.Mówię za siebie z łatwością.Wyrażam swoją twórczą osobowość.Jestem chętny zmianom.
9)ściśnięte gardło "klucha" w gardle -strach, nie ufanie procesowi życia .Afirmacja ; Jestem bezpieczny.Ufam, że życie tutaj jest dla mnie.Wyrażam siebie swobodnie i radośnie.
10)bóle głowy - ujmowanie ważności swojemu Ja (pomniejszanie siebie), krytykowanie siebie , strach.Afirmacja : Kocham i aprobuję siebie.Widzę siebie i to, co robię oczami Miłości.Jestem bezpieczny.
11)zawroty głowy - niestałe , rozproszone myślenie, odmowa przyjrzenia się czemuś dokładnie. Afirmacja : Jestem głęboko spokojny oraz skupiony na życiu.Bezpiecznie jest dla mnie być żywym i radosnym.
12)bóle migrenowe - niechęć do bycia kierowanym , opieranie się przepływowi życia , seksualne obawy.Afirmacja : Odprężam się i wchodzę rozluźniony w przepływ życia i pozwalam życiu zapewnić mi wszystko, czego potrzebuję, łatwo i wygodnie.
Na tym na razie muszę skończyć.Później dokończę.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-06-29 21:21
Witam ponownie.Burza złapała mnie na działce, a miałam otwarte okno w mieszkaniu i nierozłączony komputer, ale jakoś sie rozeszło po kościach.
Wracam do Louise Hay :
13)niskie cisnienie -brak Miłości w dzieciństwie, udaremnienie, niepowodzenie : szkoda fatygi, bo i tak nic to nie da".Afirmacja : Wybieram teraz żyć w zawsze radosnym TERAZ.Moje życie jest radościa.
14) wysokie ciśnienie -długotrwały emocjonalny problem pozostawiony bez rozwiazania, wulkan, z igły widły . Afirmacja : Radosnie uwalniam przeszłość.Jestem ( trwam) w pokoju.
15) kręgosłup- skrzywienie- niezdolność do zharmonizowania sie z życiowym wsparciem, strach i próba trzymania sie starych pomysłów, nie ufanie życiu, brak integralności , brak odwagi wobec własnych przekonań .Afirmacja : Uwalniam wszystkie obawy.Teraz ufam Procesowi Życia.Wiem, że Zycie jest dla mnie.Sytoje dumny i wyprostowany dzięki Miłości.
16) bolesne kurcze sertca-poczucie winy, wina zawsze szuka kary, wiara w przymus .Afirmacja :Z Miłościa uwalniam przeszłość.Inni sa wolni i ja jestem wolny.Teraz wszystko jest dobrze w moim sercu.
17)ropień okołomigdałkowy -silne przekonanie, że nie potrafisz mówic sam za siebie i prosic o zaspokojenie swoich potrzeb.Afirmacja : Mam naturalne prawo do tego, aby zaspokojone zostały wszystkie moje potrzeby.Teraz proszę o to, co chce z Miłościa i z łatwoscia.
18)nadwaga (otyłość)-strach, zapotrzebowanie na ochrone, uciekanie od uczuc , niezabezpieczenie, samoodrzucenie, poszukiwanie spełnienia.Afirmacja : Jestem w stanie spokoju z moimi własnymi uczuciami.Jestem bezopieczny tam. gdzie jestem.Ja sam stwarzam moje własne zabezpieczenia.Locham i aprobuję siebie.
19) nałogi -uciekanie od siebie, strach, brak rozeznania, jak kochać siebie. Afirmacja : Teraz odkrywam jak cudowny jestem.Wybieram kochac siebie i cieszyc sie sobą.
20) nerwowe załamanie -TENDENCJA DO SKUPIANIA SIĘ WYŁĄCZNIE NA SOBIE, zagłuszanie kanałów komunikacyjnych. Afirmacja : Otwieram moje serce i tworze kochający system porozumiewania się.Jestem bezpieczny i mam się dobrze.
21)nóg - problemy :
górne partie -kurczowe trzymanie się traum ( urazów dziecięcych). Afirmacja :Oni( rodzice, opiekunowie) robili wszystko co w ich mocy, ze zrozumieniem, poczuciem odpowiedzialności i z całą posiadaną wiedzą.Uwalniam przeszłość z Miłością. Kroczę do przodu z pewnością i radością, wiedząc, że wszystko jest w porządku w mojej przyszłości.
dolne partie nóg -obawa przed przyszłością, niechęć do pójścia( ruszenia ) do przodu.Afirmacja ta, co powyżej.
kolana - reprezentują DUMĘ i EGO . Afirmacja : jestem giętki i ruchomy.

22) NUDNOŚCI -strach, odrzucanie idei lub przeżycia doświadczenia.Jestem bezpieczny.Ufam biegowi Życia, który przynosi mi jedynie dobro.
23) PROBLEMY Z ODDYCHANIEM - strach p[red - lub odmowa- pobierania Życia w pełni, zaprzeczanie swojemu prawu do wchłaniania przestrzeni, czy nawet zaistnienia w pewnych sytuacjach.. Afirmacja : moim prawem naturalnym, jest żyć w pełni i swobodnie.Jestem wart kochania.Teraz wybieram żyć pełna piersią.
HIPERWENTYLACJA- strach, opieranie się zmianie, nieufanie dziejącemu się (zachodzącemu) procesowi Życia. Afirmacja : Jestem bezpieczny wszędzie we Wszechświecie.Kocham siebie i ufam Procesowi Życia.
Musze skończyć na dziś , z braku czasu. W następnym, poście coś na ten temat jeszcze napiszę
Można zgadzać się z tymi interpretacjami objawów chorobowych lub można poszukać własnych..
napisał/a: lucyna21 2009-06-30 10:04
Witam pani Jadwigo. Bardzo się cieszę, że stara się pani pomagać innym. Ja chodzę na psychoterapię, zażywam leki ale również szukam sama dodatkowo jakiejś drogi, żebym mogła w miarę normalnie żyć. Bardzo bym prosiła, gdyby pani mogła podać mi książki i autorów, które pani pomogły wyjść z tego.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-06-30 20:58
Witam Wszystkich, witam Cię Lucyno. Jeśli chodzi o Twoje pytanie o książki , z których korzystałam, polecałabym :
1) "Rozmowy z Bogiem" "Przyjaźń z Bogiem " N.Walscha na początek.Są one napisane w formie rozmowy autora z Bogiem i jeśli chodzi o mnie dostarczyły mi odpowiedzi na niemal wszystkie moje pytania.
2) podpowiadałabym książki Bożeny Figarskiej i Ewy FoleY , w zależnścii od tego,styl której z tych autorek bardziej by Ci odpowiadał
3) Pisałam już .o książce GClaxtona " Buddyzm codzienny" gdyż autor bardzo fajnie opisuje emocje które sprawiają nam najwięcej kłopotu i sposób radzenia sobie z nimi.Jest to książka napisana w stylu zachodnim i moim zdaniem , dość łatwa w czytaniu.
4)Książki Louise Hay, które można dostać w bibliotekach i które są często wznawiane.
5)książki dot.asertywności., z tym że trzeba trafić na autora, który będzie pisał językiem nam odpowiadający.Ja zawsze przelecę książkę , poczytam trochę z niej i wiem, czy jest dla mnie.
To na początek mi przyszło do głowy.
Z NERWICĄ ( z lekami itp) w)g mnie to jest tak. Od dzieciństwa albo lubimy wyzwania życiowe , albo się ich boimy.W zależności od tego, czy jesteśmy w rodzinie akceptującej nas i kochającej, czy też nie , otrzymujemy lub nie od rodziny wsparcie emocjonalne.Jeśli rodzina nas wspiera (rozsądnie) ,, nie wyręcza, zachęca do mierzenia się z naszy7mi strachami i rozsądnie je nam tłumaczy (zamiast straszyć, jak to w niektórych rodzinach bywa), wtedy taki człowiek w dorosłym życiu , na bieżąco rozwiązuje problemy ,nie gromadzi ich, aż go zasypią przytłoczą.
Dzieci o predyspozycjach ofiary, mniej odważne i zaradne (tak jak ja), jeśli trafią do rodziny, w której nie będą się czuły kochane i akceptowane, w której będzie przemoc, będą miały problem z poczuciem własnej wartości, nie będą uważały świata za miejsce bezpieczne , będą potencjalnymi ofiarami przyszłych dręczycieli z kompleksami Oczywiście problemy będą miały też dzieci, które miały nadopiekuńczych ( i zawłaszczających je) rodziców. Jak to wszystko ( moim zdaniem ma się do lęków, nerwic itp).
Takie dzieci starają się unikać tego, czego się boją, nie stawiają czoła trudnym sytuacjom, nie wierzą w siebie. Coraz więcej takich niezałatwionych spraw gromadzą w takim " podręcznym worze", lub " za kotarą". z tym bagażem zgromadzonych uników życiowych wchodzą w dorosłe życie ( plus wyuczona postawa unikania trudnych spraw, brak wiary w siebie , brak szacunku dla siebie itp).
TAKA WŁAŚNIE BYŁAM JA , gdy wyszłam za mąż przyszło mi zmierzyć się z dorosłym , realnym życiem.
Ponieważ nadciąga burza a klawiatura mi " fiksuje" zakończę ten post w tym miejscu.W następnym, w wielklm skrócie postaram się opowiedzieć , jak nauczyłam się odwagi, bezwarunkowej radości oraz innych cech które pomogły mi się stać szczęśliwą osobą.( pomimo dzieciństwa jakie miałam).Pozdrawiam Wszystkich.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-07-01 06:15
Witam Wszystkich .Nadal klawiatura nie chce mi wybijać liter " k oraz i "Zobaczę, cop uda mi się w tych warunkach ( muszę robić to "siłowo ") napisać.
Na początek powiem coś takiego :biorąc pod uwagę miejsce, w którym jestem TERAZ to ,JAK się TERAZ CZUJĘ, WSZYSTKO CO BYŁO ( nawet te "złe" rzeczy przemoc, choroba , niesprawiedliwość świata i życia) były dla mnie DOBRE (tzn.dla mojej Duszy, dla mego rozwoju, choć osoba we mnie, moje ludzkie Ja, na pewno myśli coś innego.
Nerwicy (moim zdaniem się uczymy i nerwicy MOŻNA SIĘ ODUCZYĆ, bo proces wchodzenia w zachowania nerwicowe jest podobny jak proces wchodzenia w nałóg (byłam uzależniona od papierosów i od kawy, więc mam skale porównawczą)W nerwicy podobnie jak w nałogu stosujemy mechanizmy obronne, racjonalizacje (to jest kanał, ale to jest moje zdane).
"Kto z km przestaje, takim się staje". Jak oduczyć się nerwicy ? Trzeba przestać z na przestawać, czyli skupiać się wciąż na chorobę, na objawach, rozmyślać o niej wciąż, BO WTEDY SIEJEMY JĄ NADAL.Jest wtedy tak jakbyśmy obraz swego życia malowali ciągle jednym kolorem, a życie ma wiele barw. Trzeba (na początku) NA SIŁĘ oduczać umysł od starego myślenia, od chodzenia starymi, utartymi koleinami myślenia i uczyć go też NA SIŁĘ nowego myślenia.Jest takie powiedzenie " zawracanie Wisły kijem".Dokładnie to samo trzeba zrobić w przypadku nerwicy.TYLKO DZIĘKI ZMIANIE NA ZDROWE NASZEGO MYŚLENIA, można myśleć o wyjściu na stałe z zaklętego kręgu nerwicy( podobnie jak alkoholik MUSI TYLKO TRZEŹWO ZACZĄĆ MYŚLEĆ., a jakie to łatwe domyślcie se sam, gdy wokół morze alkoholu).
Z kaążk "Autobiografa jogna" Paramahansy Joganandy, którą na początku mojej nerwicy małam do dyspozycj tóraej zawdzęczam wiarę, tórą mam teraz , przeczytałam tae zdana :
Wyobraźna jest bramą przez którą wchodz zdrowe lub choroba.
Nie wierz w realność swojej choroby , nawet jeżeli jesteś chory, IGNOROWANY GOŚĆ ODEJDZIE.
Oczywiście nie znaczy to kompletnego ignorowania rzeczywistości, ale na pewno jest to informacja, ŻEBY NIE SKUPIAĆ SWOJEJ UWAGI NOTORYCZNIE NA OBJAWACH CHOROBOWYCH, bo wtedy chorobę siejemy (dodajemy paliwa do ogniska)..
Można sobie wtedy powiedzieć np. no dobrze , mam nerwicę(lub raka) , ale co z tym teraz zrobię w ogromnym stopniu zależy ode mnie , od mojej postawy. Znacie na pewno osoby, które zostały kalekami.Wiele z nich zamknęło się w pretensjach do losu, Boga ,świata " Dlaczego ja "i tak przeżyły w sfrustrowaniu całe swoje życie( a raczej je zmarnowały). Jest natomiast wiele osób, które w takiej samej sytuacji osiągnęły sukcesy sportowe , naukowe ( Stewen HAWKING , sławny fizyk i mój idol).Była to już oczywiście inna kategoria, ale dla WIELKIEGO DUCHA, niepełnosprawne ciało nie jest żadna przeszkoda do przeżywana pełnego szczęśliwego życia.Można natomiast mieć wszystkie atrybuty ciała i umysłu9 wzrok, słuch, zdrowe ręce i nogi, nawet jakąś tam inteligencję) i mieć słabego , nierozwiniętego Ducha i te wszystkie szanse zmarnować.Wiem coś o tym, bo przez wiele lat sama te tzw.talenty miałam zakopane i z nich nie korzystałam, BO ŻYŁAM W CIĄGŁYCH PRETENSJACH, dlaczego mam takie życie, czemu Bóg i świat mi to robią.Nie miałam kompletnie świadomości, że tylko zbieram to , co zasiałam w głowie i w sercu wcześniej.
Na tym muszę zakończyć ten post, bo obowiązki mnie wzywają.Pozdrawiam
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-07-01 19:17
Witam Wszystkich. Chyba sobie specjalnie nie popiszę bo moja klawiatura nadal strajkuje.
Na początku tego postu przytoczę pewna historie, która przeczytałam w książce Carolyn Myss " Anatomia duszy". Jest to jedna z bardzo ważnych książek, ale nie na początek poszukiwań duchowych.
Ta historia dotyczy Indianina, który brał udział w wojnie w Wietnamie i później nie mógł się odnaleźć. Pił, nie pracował, miał różne emocjonalne problemy, jeździł na wózku inwalidzkim.W takim stanie wrócił do plemienia . Zebrała się starszyzna , która wydała taki werdykt co do niego : powiedziano mu, ŻE UTRACIŁ SWEGO DUCHA I MUSI GO ODZYSKAĆ.DOPIERO WTEDY OTRZYMA POMOC OD PLEMIENIA. Razem z wózkiem ( o ile dobrze pamiętam tę historię) wrzucono go do głębokiej rzeki, w której musiał walczyć o życie, którego wcześniej nie szanował i musiał w tej walce odwołać się do mocy swego Ducha.Gdyby okazał się za słaby, po prostu by utonął.Wszystko zależało od niego.Po raz pierwszy stanął przed taka próbą , więc walczył o życie z całych sił i udało mu się.Potem został terapeutą i pomagał innym, w takiej sytuacji, w jakiej sam był wcześniej.
Osoby z nerwicami (nałogowcy itp) są jak ten Indianin. Mają życie za nic,są słabi, nie odwołują się do swojej siły, nawet jej nie szukają, dopóki nie zostaną wystawieni na trudną próbę . Wiem o tym dobrze, bo kiedy do nerwicy lękowej i męża alkoholika, dołączyła choroba nowotworowa, byłam w takiej sytuacji jak ten Indianin.. Nieraz miałam dość swojego życia , męża, nerwicy , lecz gdy śmieć naprawdę zajrzała mi w oczy, okazało się , że nie czułam się na nią gotowa.
Proponowałabym każdej z osób wyobrazić sobie jakąś najgorszą dla siebie sytuację (opcję nie do przyjęcia)i w wyobraźni ją przeżyć , tak często i tak realnie , jak to jest tylko możliwe.Jak już wcześniej pisałam, DLA PODŚWIADOMOŚCI NIE MA ZNACZENIA, CZY MY NAPRAWDĘ JEMY CYTRYNĘ, CZY TYLKO O TYM MYŚLIMY i się krzywimy.Podobnie taką TRUDNĄ DLA NAS SYTUACJĘ (np. że idziemy do kościoła i jesteśmy na całej Mszy), jeśli przeżyjemy WEWNĘTRZNIE NAPRAWDĘ, Z CAŁĄ EMOCJONALNOŚCIĄ. to ta lekcja zostanie nam zaliczona, jakby była naprawdę w realu wykonana.Ale wiem, że trzeba byłoby ją sobie wyobrażać dotąd , aż naprawdę w pełni ją poczujemy.Oczywiście trzeba być do takiej próby gotowym.Jedna moja znajoma z agorafobią, nie była w stanie nawet wyobrażać sobie, że przechodzi przez ulicę, bo od razu łapał ją lęk.
Nerwica podobne jak nałóg ubezwłasnowalnia nas.Żeby mieć ( obudzić w sobie ) SIŁĘ, MOC, trzeba ją siać w umyśle, myśleć o nie, podobnie zresztą jak radość.Powtarzałam sobie na okrągło : jestem szczęśliwa, choć do radości było mi daleko, ale w którymś momencie moja podświadomość zaczęła przyjmować tę afirmację za prawdziwą, zwłaszcza, że robiłam to z uczuciem a nie byle jak.

Radość jest w zasięgu ręki, lecz by ja otrzymać,
trzeba sprzątnąć kupę śmieci, która z dala nas wciąż trzyma!
---------------------
N9ic nie jest dziś problemem dla mnie,
wszystko traktuje jako zadane,
które rozwiążę lepiej lub gorzej,
sama lub z Twoją pomocą - Boże.!
---------------------
Lęk nas rzuca na kolana, by nauczyć nas pokory,
kto tej cechy w sobie nie ma, ten na pewno będzie chory!
----------------------
To jest NASZ WYBÓR , nie sprawka czyjaś,
w jakim nastroju nam życie mija !
Może trudno w to Wam będzie uwierzyć, ale JA JESTEM PEWNA, ŻE TAK JEST.Dzisiaj, niezależne od tego, co się w ciągu dnia może zdarzyć, JA SOBIE Z GÓRY POSTANAWIAM, że w każdych okolicznościach jakie się zdarzą zachowam spokój, że będę się cieszyć swoim życiem, cokolwiek się wydarzy,( bo ja już wiem, że nic w życiu nie jest TYLKO ZŁE, nawet "ZŁO" ma swoje dobre strony. To, co kiedyś uważałam za "przekleństwo mojego życia : alkoholizm męża, nerwicę lękową, chorobę nowotworową różne "pomniejsze problemy" sprawiły, że zmądrzałam, nauczyłam się pokory, ODWAGI, wdzięczności, radości życia, współczucia, wybaczania itp.Kiedy w Rozmowach y Bogiem przeczytalam, ze mozna sie stac tak zyjacym czlowiekiem, nie bylam w stanie w to uwierzyc.. A teraz sama tak zyje. Cuda sie zdarzaja, ale moja klawiatura calkiem sie zbiesila, dlatego koncze ten post.Pozdrawiam.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-07-02 07:08
Witam Wszystkich.Zapomniałam wczoraj coś napisać, mam jeszcze moment, więc chcę powiedzieć, że na programie "Planete" o 16.45 leci pierwszy odcinek fajnego dokumentalnego filmu "Świat zmysłów".W niedzielę oglądałam końcówkę 3 i 4 odcinka i było to bardzo interesujące, jeśli chodzi o związek myśli i emocji.Gdyby ktoś chciał podać te wiadomość dalej , byłabym wdzięczna, gdyż mnie bardzo wiele nauczyły takie programy..Pozdrawiam.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-07-03 20:01
Witam Wszystkich.Na początek z książki "Ludzie jak Bogowie" D.Asha i P.Hewitta przytoczę coś takiego : Bóg stworzył Wszechświat , aby móc doznawać przez każda najdrobniejsza jego cząstkę, Bóg doświadcza jak to jest być źdźbłem trawy i drzewem, orłem , delfinem, tobą czy mną".Bóg jest Duchem czystym.Całe stworzenie zaś to formy energii, przez które Bóg się przejawia.Świadomość w nas zaś odpowiada temu, co nazywamy mianem Ducha
Dlatego KAŻDY Z NAS POWINIEN ŻYĆ WŁASNYM ŻYCIEM, nie naśladować kogoś innego, żyć według cudzej woli, jak ktoś (np.partner, rodzice) sobie życzą, gdyż wtedy jest ich kopią, a nie sobą i wtedy Bóg przez niego nie może się wyrazić
Pisałam już kiedyś na podstawie tej właśnie książki, że rodzimy się na Ziemi ( choć jesteśmy najpierw Boskimi Duszami) po to, żeby doświadczyć bezwarunkowej Miłości.Lecz zanim jej doświadczymy, musimy najpierw poznać smak WSZYSTKICH INNYCH UCZUĆ pozytywnych i negatywnych, żebyśmy mogli z własnego wyboru stać się Miłością bezwarunkową w działaniu.
Spróbuję przedstawić to w taki sposób :
Na szczycie wszystkich uczuć znajduje się :
M I Ł O Ś Ć
radość
współczucie
wybaczenie
pokora
życzliwość
odwaga
nieosądzanie
---------------------------
smutek
egoizm
niewybaczenie
pycha
nieżyczliwość
strach
osąd

Nad kreska umieściłam tylko część uczuć pozytywnych, do jakich jest zdolny człowiek i które musi w sobie rozwinąć, zanim wkroczy do KRAINY MIŁOŚCI
Poniżej kreski jest tylko część wszystkich uczuć negatywnych , jakie ma w wyposażeniu człowiek i które musi przekroczyć, przeobrazić w uczucia pozytywne..
Można pracować nad uczuciami negatywnymi przy pomocy terapeuty i wszelkich dostępnych technik, poznać ich naturę i po zrozumieniu ich , przekroczyć je i przestać z nich " korzystać". Można też zacząć się skupiać na ich przeciwieństwach czyli np. w przypadku naszej skłonności do osądzania innych , rozmyślać o nieosądzaniu i zatrzymywać każdą myśl osądzająca coś albo kogoś.Można tak się wyćwiczyć w skupianiu na pozytywnych cechach osobowości, że negatywne , zapomniane, coraz rzadziej będą się pojawiać.
Podobna zasadę można zastosować wobec cech strachu (lęków) i odwagi.Stałe skupianie się na odwadze, rozmyślanie o niej, czytanie różnych zdań dot, odwagi, pewności siebie, wiary w siebie, sprawi,że "WYĆWICZYMY JĄ MENTALNIE" , a wtedy pojawi się i w rzeczywistości. Lęk i strach będą przenosić się na peryferie naszego umysłu W tej chwili SĄ NA PIERWSZYM MIEJSCU, W CENTRUM NASZE$J UWAGI, BO WCIĄŻ O NICH MYŚLIMY, bo się ich boimy .Byle co uaktywnia je do życia..Jeśli jednak będziemy skupiać się na odwadze i pewności siebie, wierze i zaufaniu, nie będą miały tyle miejsca dla siebie w naszym umyśle
Wiem o czym mówię, gdyż w którymś momencie zastanowiło mnie, że przestałam stosować stare metody postępowania wobec męża i jego nałogu.Przestałam wystawać w oknie i patrzeć, czy idzie trzeźwy czy pijany.Przestałam oczekiwać na jego "nietrzeźwe" powroty do domu, przestałam siać taka opcję( to tak jakbyście wy musieli przestać myśleć wciąż o lękach, by ich nie wywoływać, a gdy przyjdą, ignorować je , nie poświęcać im uwagi, nie skupiać się na bólach, strzykaniach, nudnościach itp.) WIEM NA PEWNO, ŻE GDY KTÓREGOŚ DNIA ZASTANOWIŁAM SIĘ NAD ZMIANĄ MOJEGO ZACHOWANIA (czyli braku oczekiwań, na powrót męża nietrzeźwego) wtedy zauważyłam , że mąż zaczął wracać trzeźwy.).NIE MOGŁAM NIE ZAUWAŻYĆ BEZPOŚREDNIEGO ZWIĄZKU pomiędzy moim myśleniem (oczekiwaniem, sianiem w głowie obaw) , a nietrzeźwymi powrotami męża. To samo robicie wy z lękami i objawami nerwicowymi.Oczekujecie ich, boicie się ich, wyglądacie (tak jak ja kiedyś przez okno) i dzieje się SAMOSPEŁNIAJĄCA SIĘ PRZEPOWIEDNIA. CO SIEJEMY,. TO PRZYCHODZI.
Przestańcie korzystać z negatywności myślowej i emocjonalnej, oduczajcie się po nią sięgać w codziennym życiu ( ja w ogromnym stopniu się jej oduczyłam,a to bardzo pomaga przy pracy nad lękami), skupiajcie się świadomie, z wyboru8 na uczuciach pozytywnych : życzliwości, współczuciu, zrozumieniu, sympatii, radości, a to się naprawdę opłaci.Nasz umysł się wtedy przeobraża , a przy TAKIEJ POSTAWIE POZYTYWNOŚCI DLA LĘKÓW PO PROSTU NIE MA MIEJSCA.
Krótko określiłabym to tak : NIE MA SIANIA, NIE MA BANIA! ( może to nie jest zbyt doskonałe literacko, ale życiowe.Pozdrawiam.
.
napisał/a: ~Anonymous 2009-07-04 10:13
Kochana Pani Jadwigo
Wiele bym dał aby móc panią spotkać osobiście i podziękować za wszystkie rady. Ja jestem chyba w pobliżu takiego momentu mojej nerwicy, kiedy musi wreszcie pęknąć MOJA TAMA EMOCJONALNA, kiedy będę mógł w pełni wiary zacząć pracować nad sobą, lękami = bólami. Ostatnio moja psycholog pytała mnie, kiedy ostatni raz płakałem. Powiem szczerze, że nie pamiętam, ale czuję, że ten moment się zbliża. Czytając pani posty zbliżam się coraz bardziej. Muszę podobno pęknąć, wtedy uwolnię swoje duszone latami emocje, zarówno pozytywne jak i negatywne. Nie byłem sobą, przez tyle lat. Wczoraj doszedłem do wniosku, że przecież teoretycznie powinienem żyć jeszcze ok. 30 może nawet 40 lat. Przecież to szmat czasu, jak wiele można dokonać i cieszyć się samym sobą. Tak, wreszcie zacząć być egoistą, myśleć o sobie i swoim doskonaleniu. Nareszcie stać się wolnym, wyjść z tego zamkniętego kręgu, wyrwać się ze szponów nałogu jakim jest nerwica. Tutaj w pełni się z panią zgadzam, bo czymże innym jest nasze natręctwo myślowe i nakręcanie spirali lęku a zatem idzie i bólu. Tak naprawdę to swoisty rodzaj masochizmu.
Pozdrawiam serdecznie w oczekiwaniu na dalszą pomoc ..
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-07-04 18:06
Witam Wszystkich, witaj Kempes.
Zastanawiałam się , co się u Ciebie dzieje, biorąc pod uwagę Twoje ostatnie niezbyt optymistyczne posty.Zakładałam nawet, że mając dość siebie, poddałeś się leczeniu szpitalnemu.Ciesze się, że korzystasz z pomocy psychologa, TO BARDZO SKRACA TRWANIE W NERWICY.,
Teraz chciałam się odnieść do jednego ze zdań w Twoim ostatnim poście, do momentu, kiedy piszesz, "że musisz pęknąć i uwolnić stłumione uczucia .To prawda, że trzeba zrobić porządek w swojej emocjonalnej sferze. Przytoczę tu parę zdań z jednego artykułu, które mówią o tzw.PODDANIU SIĘ ( choć ludzie nie lubią być w takiej fazie życia).Cytuję : doświadczenia , których doznaje upokarzają go , zmuszając do przewartościowania dotychczasowej postawy ( wypisz , wymaluj jak o nas, neurotykach -mój dopisek). DUMA PODPOWIADA MU WALKĘ, MĄDROŚĆ SUGERUJE PODDANIE SIĘ , BY ZWYCIĘŻYĆ.TA POSTAWA OZNACZA POKORĘ.Czy wystarczy mu sił? Czuje się opuszczony i samotny (jak my, w nerwicy ).Przekonany, że poświęca wszystko, w Otchłani( odpowiedniku naszej nerwicy, ciemnej nocy Duszy, na dnie życia)) uczy się zadziwiającej prawdy. W Świetle błyskawicy ( wglądu) pojmuje, ŻE KIEDY ZREZYGNUJE ZE WSZYSTKIEGO, ZE ZŁUDNEJ WALKI O UTRZYMANIE STANU ZŁUDNEGO POSIADANIA i totalnej kontroli , WÓWCZAS WSZYSTKO ZACZNIE FUNKCJONOWAĆ TAK, JAK POWINNO.
STAJE SIĘ OTWARTY., w jakiś bliżej nieokreślony sposób BEZBRONNY. Wtedy dociera do niego SIŁA WEWNĘTRZNEJ JAŹNI. odkrywa jej fascynujące wsparcie. ROZUMIE SZEPT MĄDROŚCI O PODDANIU SIĘ. Doświadcza wrażeń wynikających Z PODDANIA SIĘ ( sytuacji-mój przypisek) A NIE Z WALKI.ODCZUWA ZADZIWIAJĄCĄ I NIESPODZIEWANA RADOŚĆ , ZACZYNA PŁYNĄĆ Z PRĄDEM ŻYCIA. Jest zawieszony w tym określonym, a zarazem ponadczasowym momencie , WOLNY OD POŚPIECHU I JAKICHKOLWIEK NACISKÓW.Jego świat został wywrócony do góry nogami. Jest zmęczony trudami dotychczasowej podróży ( przez życie), ale jest jednocześnie pogodnym , przepełnionym spokojem człowiekiem , wolnym i niezależnym od wszelkiej zmysłowej czy intelektualnej podniety( czyli panuje nad zmysłami i myślami, nie tak jak wcześniej one nad nim)."KONIEC CYTATU.
Chce przy pomocy tego artykułu powiedzieć, że każdy, kto chce przemienić swoje życie, osiągnąć spokój Ducha MUSI NAUCZYĆ SIĘ POKORY i takiego rodzaju PODDANIA SIĘ, zawierzenia siebie BOGU, ŻYCIU DOSKONAŁOŚCI, jak w tym artykule.Ja uczyłam się pokory naprawdę długo i jeszcze do końca tej lekcji nie przerobiłam, a mimo to jestem szczęśliwa.Zycie wie, że człowiek jest zdeterminowany iść droga Miłości i że to musi potrwać.Na okrągło powtarzałam sobie zdanie : JEZU , CICHY I POKORNEGO SERCA, uczyń serce moje według SERCA TWEGO, gdyż nie miałam lepszej afirmacji
Mój wierszyk o treści :
Wiedząc, ZE WSZYSTKO ZDARZYĆ SIĘ MOŻE,
Z GÓRY NA WSZYSTKO SIĘ ZGADZAM -, BOŻE !.
jest wyrazem takiego PODDANIA SIĘ SILE WYŻSZEJ , jak w tym artykule. To właśnie dzięki nie walczeniu z lękiem, lecz ZAAKCEPTOWANIU NERWICY, LĘKÓW, wyrażeniu zgody wewnętrznej, by było JAK MUSI BYĆ, stałam się osobą szczęśliwą.
W jednym z moich wierszy, chyba jeszcze na tym wątku nie prezentowanym są takie zwrotki :
ŚWIATEM cudownie rządzi sam, nikt tego lepiej nie potrafi,
dlatego jest tu taki ład i wszystko dzieje się o czasie.

Nietrudno być szczęśliwym gdy, w pełni tę prawdę się zrozumie,
NA BOSKIEJ DŁONI POŁÓŻ SIĘ I CIESZ SIĘ ŻYCIEM, TAK JAK UMIESZ.
Ja właśnie mam takie uczucie, że leżę na Boskiej Dłoni, ufam Bogu ( na moja miarę) \i dzięki takiemu zawierzeniu mogę się czuć bezpieczniejsza i odważniejsza. Nie oznacza to oczywiście, ze jestem bezwolna, po prostu słucham mojego wnętrza , mojej intuicji, by postępować tak, jak czuję.Wiem, że każdy człowiek może się takiego stanu Bycia nauczyć , bo WSZYSCY MAMY BOSKIEGO DUCHA, chociaż nie każdy z nas Go słucha.Ja wiem, że jestem Dzieckiem Bożym ( i mój wiek fizyczny tu nie ma nic do rzeczy, jak w moim wierszu "Moja Dusza śpiewa Bogu".Dlatego życzę WSZYSTKIM NA FORUM uświadomienia sobie swojej BOSKOŚCI, obecności Ducha Boskiego w sobie (bo przecież jesteśmy ŚWIĄTYNIAMI DUCHA ŚW. jak mówi Św.Paweł).a wtedy leki , nerwice i depresje nie będą miały żadnych szans, gdyż Duch w nas nie podlega żadnym chorobom ( choruje ciało, gdy umysł w bycie chorym uwierzy). Pisałam kiedyś, że " można wejść w chorobę ( dla celów doświadczalnych Ducha) i można się w nią zapaść i utkwić na długie miesiące i lata.Pozdrawiam Wszystkich i życzę WSZYSTKIM WOLNOŚCI OD ZŁUDZEŃ NA TEMAT, KIM NAPRAWDĘ JESTEŚCIE.