Opóźniona mutacja głosu

napisał/a: JaWojtek 2014-03-30 23:46
Pacjencie, pracuję w szkole, ale nie, jako nauczyciel - wtedy cały problem już dawno by mnie przerósł. Zajmuję się utrzymaniem ruchu sieciowego i urządzeń elektronicznych - taki pomagier. W związku z tym muszę się porozumiewać z wieloma osobami i tu bywał problem.
napisał/a: kazik1804 2014-04-01 20:17
pacjent 2111- widzę, że ta sytuacja cię naprawdę przeraża.

Ja to miałem samo przez krótki okres czasu (wrzesień 2013) , gdy poszedłem do 1kl. technikum i mówiłem niskim w szkole , a w domu wysokim.
Uwierz mi, jeśli już sam sobie nie poradzisz, sam nie zmienisz głosu, to idź naprawdę do jakiegoś lekarza, nawet w tajemnicy przed rodzicami, gdzieś zupełnie w innym mieście, żeby nie wiedzieli.
U mnie rodzice, nie wiedzieli jakie miałem problemy w gimnazjum, że miałem dziwne myśli, że myślałem że już nie wytrzymam, cotydzień wymyśłałem jakąś chorobę, żeby nie iść do szkoły.
Uwierz mi, życie w strachu jest beznadziejne i wiem co przeżywasz. Najlepsze jest to, że "koledzy", którzy śmiali się w gimnazjum, już nic na mój temat nie mówią, nie obgadują mnie, a większość z nich mam po prostu w d*pie i się do nich nie odzywam ..

Widzę czasami np. na przystanku jak się oni gapią na mnie, myślą że będę im się kłaniał, niech wywalają, to nie są moi koledzy i tutaj znalazłem nowych przyjaciół i jest OK.
napisał/a: G123 2014-04-05 15:13
No wiecie ja przez 3 lata w gimnazjum nawet nie byłem świadomy jak mówię, myślałem, że mutacja za mną a jednak się myliłem, dopiero pod koniec wakacji dzięki temu forum dowiedziałem się co mi dolega, i że to ja sam jestem sobie winien.

Pacjent o ile pamiętam Ty "ukrywasz" się 4 lata, na Twoim miejscu bym już ześwirował, ja po pół roku oszukiwania rodziców nie mogę wytrzymać, i staram się już mówić przy nich tym moim lepszym głosem, po prostu przyzwyczajam ich do niego, żeby sobie mama nie pomyślała że chory jestem albo coś heh, może zacznij ich przyzwyczajać i tyle, nie przejmuj się, gdy spotykam starych kumpli z gimnazjum nie zwracają uwagi na mój głos (zmieniony już) im samym tez glosy sie pozmieniały nawet.
W szkole u mnie jest teraz super, nie dosc ze dobrze sie uczę, i moja szkoła technikum jest naprawde super jak moja klasa.
napisał/a: ~Anonymous 2014-04-18 23:38
Tak sobie pomyślałem, że opowiem Wam, to co się wydarzyło mi ostatnio.

W poniedziałek byłem w Empiku, w galerii handlowej w mieście, gdzie studiuję.
Stoję w kolejce do kasy z koleżanką, przed nami 2 osoby, obsługuję je koleś 23-27 lat, obok niego jest dziewczyna też pracująca w empiku, ale nie obsługiwała - tylko stała i z nim gadała. No i proszę, ten facet odezwał się. Od razu rozpoznałem ten głos... to był ten nasz "wysoki głos". Od tego czasu, przysłuchiwałem się uważnie. Nie sprawiał wrażenia, że wstydzi się głosu, ale ten głos do niego w ogóle nie pasował... dobrze zbudowany facet z lekkim zarostem, jabłko Adama dość widoczne, a tu proszę taki głos. Ciekawe, czy on w ogóle jest świadomy niskiego głosu. Nie wiem czemu, ale było mi bardzo go szkoda. Potem, gdy mnie obsługiwał to wiadomo, musiałem z nim wymienić parę zdań. Oczywiście, ja mówiłem niskim, ale nie czułem się dobrze, gdy z nim rozmawiałem. Nie było to przyjemne, że on ma ten głos, a ja udaję niskim. Nie wiem jak to opisać, na pewno jeszcze zaglądnę do tego Empiku, aczkolwiek pewnie ciężko będzie z nim porozmawiać na temat jego głosu, a szkoda. Ale to co mnie nurtuje ciągle, to czy on zna swój niski głos, a jak tak, to czy go używa...
napisał/a: G123 2014-04-23 16:13
No jak napisałem wyżej też nie byłem świadomy mojego głosu, a jak sobie przypomnę to od 1 gimnazjum miałem jakis inny glo (ten niski) tylko uzywałem tamtego...
napisał/a: Simpson 2014-05-02 02:38
Witam wszystkich. Znalazłem to forum już jakiś czas temu, ale jakoś nie miałem chęci napisać. Doznałem szoku, mogąc tak bardzo się zidentydifikować z naszym problemem i wypadłem, aż do dziś, gdy znowu tu trafiam i postanawiam napisać. I uważam, że to bardzo dobrze, że wątek dalej żyje. Podejrzewam, że chłopacy tacy jak my będą trafiać tutaj jeszcze dziesiątkami. Osobiście czuję się zdecydowanie raźniej, kiedy widzę, że ktoś się tu jeszcze udziela. Chciałbym wam opowiedzieć moją historię, moje plany i wątpliwości co do głosu. Może zanurzając się w lekturę tej pokaźnej liczby stron je rozwieję, ale pierw się nimi podzielę. Wszystko zaczęło się podczas wakacji na przełomie 5 i 6 klasy szkoły podstawowej. Wtedy wszyscy zaczęli mi zwracać uwagę na to, że zmienia mi się głos. Sam tego nie zauważałem, ale niewątpliwie tak było, bo nie dało się tego nie zauważyć po pół roku od tych feralnych wakacji. Zawsze lubiłem zgłaszać się na lekcjach z odpowiedzią na pytanie albo do czytania na głos z podręcznika. I nagle bach. Wszystko się zmieniło w ciągu pół roku. Mój głos stał się wyższy, nienaturalny. Czasem potrafiło mi w ogóle odebrać głos i nie mogłem wydobyć z siebie głupiego "Jestem!" przy sprawdzaniu obecności, które zaczęło mnie niezmiernie stresować. Tym wyższym głosem także nie potrafię mówić cicho. Mniej więcej na przełomie pierwszego i drugiego semestru 6 klasy odkryłem ten niższy głos. Podczas drugiego semestru bardzo stresowałem się przejściem na ten niższy głos. Chciałem to zrobić w gimnazjum, uznałem, że to idealna okazja. Nowa klasa, mimo jakichś tam starych znajomości, nowi nauczyciele, nowe otoczenie. Jakoś dotrwałem do końca podstawówki (choć była to katorga, gdy musiałem coś przeczytać na głos) i przez całe wakacje nie wiedziałem co robić. Rozpocząłem w ten sposób kolejny rok istnego koszmaru. Każdy mój poranek to była katorga, wstawałem, domownicy spali, próbowałem rozgrzewać ten głos, bo ciężko było mi się w ogóle odezwać tak po wstaniu. Po zakończonych lekcjach ulga, mogłem wrócić do bezpiecznego domu. Praktycznie nigdzie nie wychodziłem towarzysko. Wstydziłem się odezwać w sklepie, autobusie, gdziekolwiek gdzie byli ludzie, którzy nie znali mojego głosu. Okropnie zaprzepaściłem cały ten rok szkolny 2012/2013. Chyba nie brzmi to tak tragicznie, jak naprawdę było, ale sami znacie sprawę naszych głosów. Ponownie podjąłem próbę na rok szkolny 2013/2014. Udało się. Częściowo. Zrobiłem chyba jedną z najgorszych rzeczy. W szkole zacząłem używać niskiego głosu, natomiast wśród rodziny dalej brnąłem tym wysokim. Nie wstydzę się już odezwać do innych, ale nawet ten niski nie jest w porządku. Czytanie na głos to tragedia. Chociaż już ewidentnie mniejsza. Wyższym potrafię zaśpiewać coś wyżej, melodyjniej, niskim praktycznie nie potrafię śpiewać. Mam problem z akcentowaniem pytań, bo wtedy wskakuje nieładnie ten wysoki na końcu pytania. Na pewno jest lepiej, czuję się całkiem swobodnie mówiąc nim, nie zmuszam się do niczego, ale czuję się tak, jakbym nie panował nad tym czy mówię... hmm, jakbym nie potrafił utrzymać jednego tonu. Nie mówi mi się nim w pełni swobodnie. Żeby móc pójść dalej, muszę wprowadzić go też w rodzinę. Ze szkołą było prościej, dwa miesiące rozłąki, mogło się coś zmienić. Odkąd mówię niskim w szkole i ogólnie wszędzie poza domem i rodziną, to nie mam takiego problemu, że głos mi się zacina (ten wysoki) i nie mogę nic powiedzieć. Może to przez brak stresu w związku z tym? Planuję po zakończeniu roku szkolnego (mam teraz prawie 15 lat i kończę 2 klasę gimmazum) porozmawiać o tym szczerze z mamą. W końcu to jest moje życie, nie da się żyć w ten sposób. Potwornie boję się wpadki, gdyby styknęły się moje dwa światy, a wiele razy było naprawdę blisko. Chciałbym udać się do jakiegoś lekarza od głosu, z którym bym mógł porozmawiać o wszystkim co mnie w nim trapi. Czy te dwa głosy nie mogłyby po prostu złączyć się w jeden?

To jest właśnie moja historia. Stoję teraz w punkcie kulminacyjnym, muszę to zmienić. Oczywiście zamierzam zabrać się później do czytania waszych historii, być może znajdę taką najbardziej odpowiadającą mojej. W każdym razie bardzo się cieszę, że jednak nie jestem sam - pewnie każdy z Was tak pomyślał, gdy tu trafił. Najbardziej chyba interesuje mnie do jakiego lekarza powinienem się udać? Jak nazywają się tacy specjaliści? Foniatra, logopeda, czy to może też mieć już jakieś podłoże psychiczne? Czym się ci lekarze charakteryzują?

Z góry też przepraszam, jeżeli coś napisałem niezrozumiale albo nieskładnie, ale tej treści stworzyłem dosyć sporo. :(
napisał/a: G123 2014-05-03 20:14
@simpson, przeczytałem :D

No ja jak narazie jeszcze nie zmieniłem głosu w rodzinie, ale pracuję nad tym by mówić tym lepszym głosem w rodzinie, czsami coś powiem jak muszę głośno mówić, bo mój problem leży w tym że tym gorszym głosem nie umiem mowic glosno....


Czemu akurat mi się to musiało przydażyć... (lecz wiem że to moja wina, bo mogłem od gimnazjum normalnie przejść tą mutację...)
napisał/a: hetero 2014-05-06 13:11
Simpson, czytałem twoją historię dokładnie jakbym czytał o sobie. Jeżeli chodzi o twoje problemy z nowym głosem to może być to przyczyną właśnie tego, że co chwilę między nimi przeskakujesz. Głos nie ma jak się ustabilizować, nie możesz się przyzwyczaić i popracować nad nowym, bo zaraz go zmieniasz. Na przykładzie siebie, na początku, gdy głosu jeszcze nie zmieniłem to miałem duże problemy z mówieniem nim wyżej - od razu przeskakiwałem na wysoki. Teraz po pół roku codziennego korzystania z niego nie mam z tym problemów, bardzo wysokich dźwięków rzecz jasna nie wyciągnę, ale to raczej ze względu na to, że jest to taki głos i tym się charakteryzuje. Co do lekarzy to nie wiele mogę napisać, bo ja nie miałem z nimi żadnego doświadczenia, ale myślę, że foniatra byłby najodpowiedniejszy do naszych problemów. Oraz sądzę, że rozmowa z mamą jest bardzo dobrym pomysłem. Ja nie mogłem praktycznie na nikogo w rodzinie polegać, ale jeżeli ty masz taką możliwość to jak najbardziej to zrób.


G123, raczej nie sądzę, żebyś miał jakikolwiek wpływ na to jak przechodzisz mutację. Nie ma co się zadręczać, bo w niczym to nie pomoże, pomyśl jak możesz zmienić głos w rodzinie, poszukaj dobrego momentu i to po prostu zrób. Moja mama po zmianie głosu nie zareagowała negatywnie więc jak najbardziej myślę, że u Ciebie będzie tak samo ;)


Jeżeli chodzi o mnie to, cały czas mam problemy z mówieniem w pomieszczeniach w, których jest głośno i też nie wiem z czego to wynika. Otoczenie zwyczajnie mnie zagłusza i muszę się wytężyć, żeby było mnie słyszeć. Nad tym pracuję, a z niczym innym trudności nie mam. Mimo to nowy głos to same plusy, teraz czuję, że żyję, więc nie zastanawiajcie się i zmieniajcie głos jak najszybciej :)
napisał/a: Simpson 2014-05-11 20:54
hetero, naprawdę bardzo dziękuję za odpowiedź. Zdecydowanie coś w tym jest. Mam z mamą specyficzną relację, chyba też jako jedyna nigdy nie wypowiedziała się o moim głosie w jakikolwiek sposób, dlatego jest mi z tym trochę ciężko. Ale uważam, że to jest idealny moment na zmianę. Czytałem także Twoje posty tutaj i chciałbym zapytać, czy możesz mówić dzisiaj tym wyższym głosem? Czy on jakoś zanikł?
napisał/a: hetero 2014-05-15 17:24
Simpson napisal(a):hetero, naprawdę bardzo dziękuję za odpowiedź. Zdecydowanie coś w tym jest. Mam z mamą specyficzną relację, chyba też jako jedyna nigdy nie wypowiedziała się o moim głosie w jakikolwiek sposób, dlatego jest mi z tym trochę ciężko. Ale uważam, że to jest idealny moment na zmianę. Czytałem także Twoje posty tutaj i chciałbym zapytać, czy możesz mówić dzisiaj tym wyższym głosem? Czy on jakoś zanikł?


Moja ostatnia próba mówienia wyższym głosem była kilka miesięcy temu i tak mogłem nim mówić, ale tuż po przeczytaniu twojego posta postanowiłem znowu spróbować - może zacznę od tego, że jakąś minutę musiałem kombinować w jaki sposób mam się nim odezwać, bo nie potrafiłem. No, ale w końcu mi się udało więc myślę, że tak mogę nim mówić o ile coś podobnego do stękania połączonego z piszczeniem traktujesz jako mowę. Wydawanie jakiegokolwiek dźwięku tym głosem wymaga dużej koncentracji, a efektem jest naprawdę dziwny dźwięk, który ciężko mi nawet opisać. Wierz mi tylko, że nie jest zbyt przyjemny. Słowem ten głos bardzo mocno osłabł względem tego co było w gimnazjum. Wtedy mogłem jeszcze jakoś nim mówić, a dzisiaj samo wydawanie dźwięków to katorga. Głos zmieniłem niecały rok temu więc wnioskuję, że za jakiś czas wysoki może całkiem zniknąć. Poza tym, dodam jeszcze, że do tej pory mam nieprzyjemne uczucie w krtani po użyciu go, a minęło już kilkanaście minut.
napisał/a: dfd 2014-05-18 22:14
Moim zdaniem robicie nieprawdopodobną głupotę mówiąc dwoma głosami, wchodzicie w świat schizofrenii, co może się dla Was skończyć kiedyś bardzo, bardzo źle. Jeżeli nie potraficie się przełamać przed rodziną, to może się czegoś boicie? Odpowiedzcie sobie na pytanie: czego się boicie? Ich reakcji? A jaka ona może być? Prawdopodobieństwo fifty-fifty, albo dobra, albo zła. Jeśli dobra - to spoko. A jeśli zła to co? Co oni mogą Wam zrobić? Śmiać się z własnych dzieci? No ludzie! Przekonywać do mówienia starym głosem? A może Wam jest dobrze być dziećmi dla rodziców? Może nie chcecie dorosnąć i, w końcu kiedyś, opuścić domu? Może cały czas chcecie być pod ich pantoflem, pod spódnicą mamy?

Im dłużej tutaj radzę ludziom, tym bardziej widzę w czym jest problem, bo widzę go również u siebie, tzn. widzę teraz z perspektywy dwóch lat. Gdybym miał podjąć tą decyzję jeszcze raz, na pewno bym ją podjął i jest bardzo rad, że zrobiłem to w momencie we wszystkich sferach mojego życia, wszędzie, nagle. Podam Wam przykład. Dostajecie dwóję na koniec roku szkolnego z jakiegoś tam przedmiotu. Jest Wam smutno, płaczecie trochę do poduchy - normalka. Świadectwo oglądają rodzice, może jeszcze ktoś z rodziny. Zaczyna się gadanie. A dlaczego, a może dało się lepiej to napisać, a czemu nie próbowałeś, aaaa... to Twoja wina! Po dwóch tygodniach wszyscy zapominają o dwói, mają nowe problemy, świadectwo idzie do szuflady, nikt już nie pamięta sprawy, przychodzi nowy rok albo zaczyna się coś nowego. Czyż nie jest tak? Dokładnie tak samo jest z głosem. Ileż ludzie mogą gadać o jednym? Tydzień, dwa? I tyle. A wyście podjęli ważną decyzję w swoim życiu.

Ktoś tutaj pisał, że był w szpitalu i ukrywał przed lekarzami swoją przypadłość i możliwość mówienia nowym głosem. Nosz kuźwa! Czy Wy jesteście nienormalni? Zamiast sobie pomóc, to Wy stawiacie płotki lekarzom?

Nie mam pojęcia jaka jest skala naszego zjawiska. W internecie myślę, że nie ma ani jednego drugiego takiego miejsca jak to, gdzie są szczegółowo opisane przypadki takich ludzi jak my, wraz z ich portretami psychologicznymi. To jest bardzo ciekawy temat, ale może dla jakichś naukowców. Dla Was decyzja jest prosta - zmiana, teraz, już, no i oczywiście globalnie. Nie przejmować się tym, że może się głos nie podobać - gorszego niż mieliście już mieć nie możecie. Przez całe życie chce cie skrzeczeć, gadać jak upośledzeni jacyś ludzie, jak kastraci? Wolne żarty.

Ale jak chcecie sobie utrudniać życie, to utrudniajcie sobie. Tylko żeby komuś czasem nie przyszedł do głowy za jakiś czas "genialny" pomysł odebrania sobie życia z takiej pierdoły, bo trudno by było Wam z tym wytrzymać.

Pacjentowi2111 życzę jak najwięcej takich koszmarów nocnych. Codziennie, a nawet jeszcze zwidów na jawie, że rodzice są w pokoju! Ty chłopie jesteś nienormalny? Tak siebie dręczyć? Jak możesz grzeszyć przeciwko sobie, przeciwko swojej psychice? Ty wiesz, że sobie niszczysz życie? Zmień to jak najszybciej, zaraz po tym jak to przeczytasz, zmień się! Stań się nowym człowiekiem, facetem! Idź, zadzwoń do rodziców, spotkaj się z nimi. Powiedz: "mamo, tato, od dziś będę mówił do Was takim głosem, bo jestem facetem, prawdziwym mężczyzną, a nie ciotą skończoną, cieszcie się z tego, że podjąłem tak ważną dla siebie decyzję! Nie mam nic do ukrycia przed Wami, bo nadal jestem Waszym dzieckiem i pozostanę nim na zawsze!".

Ile można tłumaczyć takie rzeczy? Dlatego, że to forum mi pomogło ułożyć sobie życie na nowo i stać się nowym człowiekiem, z nowym głosem, czuję się zobligowany do okresowego odwiedzania go i pisania takich personalnych odezw do Was. Tak jak kiedyś inni pisali do mnie.

Możesz zmienić JAKOŚĆ swojego życia już teraz.
napisał/a: ~Anonymous 2014-05-19 23:48
No przeczytałem DFD to co napisałeś.
Wiesz co, masz rację. Mimo prawie 20 lat jest mi dobrze być dzieckiem dla rodziców. Ciężko mi dorosnąć i opuszczać dom od poniedziałku do piątku, kiedy muszę jechać na studia (w każdy weekend wracam do domu). I chyba wolę pozostać pod pantoflem mamy...

Na studiach czuję się bardziej dorośle, w sensie, że przemieniam się z dziecka w dorosłego, na studiach takie życie jest ok, czuję się bardziej wyluzowany, nie boję się odezwać itp itd, ale nie jestem wtedy sobą, uważam, że oszukuję wszystkich moich znajomych ze studiów - sobą jestem tylko wtedy jak jestem w domu, z wysokim głosem, z dziecięcym nastawieniem... czy dla mnie jest ratunek? Ja uważam, że nie ;) Nigdy się nie przestawię i albo będę żyć na dwa głosy, albo raczej tym co znają mnie z niskiego, objawię prawdę i będę mówić wysokim...