POTĘGA PODŚWIADOMOŚCI - Czy wierzycie, że pozytywne myślenie pomaga?

napisał/a: gretchen1 2008-02-23 19:36
Jakże często sama siebie raniłaś gniewem, strachem, zazdrością, żądzą zemsty? Te groźne trucizny zarażają Twoją podświadomość. Ogromnie wpływają na samopoczucie.
Co myślisz teraz o sobie, jak odbierasz siebie w tej chwili? Za kogo się uważasz? Każda część Twojej istoty i bytu odzwierciedla wiernie Twoje wyobrażenie o sobie. Tak jak się czujesz tak też odbierają Cię inni.

Możliwości naszego umysłu są przeogromne. Czy wierzycie w to? W końcu jest to przedmiotem badań naukowców, a nie jakiś mój głupi wymysł.
Jeśli zaczniesz wykorzystywać moc swojej podświadomości będziesz w stanie dokonać cudu, który może odmienić Twoje życie.

Kto jest zainteresowany przykładami i praktycznym zastosowaniem - zapraszam do rozmowy.
napisał/a: Catherine10 2008-02-23 23:15
to jest chore, polecam książki Wojdyłło i nie bawmy się tutaj w metodologię NLP, bo to jest chore!!
napisał/a: gretchen1 2008-02-23 23:37
Droga Catherine, w 100% zgadzam się z Tobą, że metodologia NLP "jest chora". NLP budzi wiele kontrowersji i sprzeciwu, w tym krytykę w poważnych środowiskach naukowych. Z tymże ja tutaj mówię o czymś zupełnie innym, popartym naukowymi doniesieniami. NLP nie jest zaliczane do żadnej z dziedzin nauki. Natomiast potęgą naszego umysłu zajmują się znani doktorzy i profesorowie wielu nauk. NLP podaje, że możemy wpływać także na innych ludzi, jest techniką, modelowaniem, mozolnym treningiem. Natomiast "potęga podświadomości" to obszary i możliwości naszego umysłu, które wystarczy poznać i uruchomić, w żaden nadzwyczajny sposób. Wstańmy rano z myślą, że pogoda jest beznadziejna, szefowa wstrętna, my same okropnie brzydkie w dodatku z opuchniętymi oczami i nie mamy się w co ubrać. I jak będzie wyglądał nasz dzień? Tak samo jak nasze złe myśli. Natomiast kiedy wstanę z uśmiechem, zerkając na faceta czy ukochane małe dziecko, wyjrzę przez okno, pomyślę, że świat jest wspaniały i że nie dam się szefowi, założę ciuchy w których czuję się świetnie, zrobię makijaż jaki lubię, wyjdę do pracy i... czas minie szybko, przyjemnie, nie poddam się przeciwnościom losu, będę czekała z rozradowaniem na powrót do domu do ludzi których kocham:) spędzimy miło wieczór...:) Oj tak wiele zależy od naszego nastawienia, czyli naszych świadomych i podświadomych myśli. Uogólniłam ten przykład, wiem, ale jeśli macie ochotę możemy się nad tym skupić bardziej, wejść głębiej...
napisał/a: Catherine10 2008-02-23 23:48
Czytałam książkę pt "Potęga podświadomości", jeśt tak beznadziejna, że aż śmieszy. Znam się trochę na psychologii (studentka andragogikii) i jesli mam być szczera- nie każdemu można zmienić nastawienie do świata. Żeby mieć dobre zbiory, trzeba mieć i dobry grunt, a nie każdy go posiada...
napisał/a: gretchen1 2008-02-24 00:00
A ja muszę powiedzieć, że tylko głębokie myślenie o zmianie nastawienia do świata pozwoliło wyjść mi z dołka (po rozstaniu z ukochanym - na szczęście już jest ok). Tylko układanie sobie złych myśli w głowie, desperacko rozbieganych, walka z nimi, pomogły mi się podnieść, pozwoliły mi znów się uśmiechać i cieszyć światem. Nie wątpię, że znasz się nieco na psychologii, ale sądzę też, że z niejedną koleżanką z grupy, która uczy się tego samego co Ty, macie różne zdania na wiele takich samych tematów. Zgadzam się z Tobą również w kwestii tego, że książka ta może śmieszyć, podam choćby jedno zdanie "Pamiętaj, Twoja podświadomość nie zna się an żartach - ona łapie Cię za słowa!". I wiele innych przykładów faktycznie, mogłoby brzmieć dziwnie. Ale cóż z tego. Jeśli to naprawdę działa? Gdybym przyszła do Ciebie na terapię po jakiejś (uchowaj Boże ) tragedii, czując się dobrze w tej "grze mojego umysłu", zapewniając Cię że lepiej się czuję, że dostałam skrzydeł... ucięłabyś mi je... tłumacząc by to zostawić, bo jest to "śmieszne i bez sensu"? Co wówczas byś mi poleciła w zamian. Chętnie posłucham i wykorzystam, jeśli jest jeszcze coś innego co pozwala mieć więcej uśmiechu:)
napisał/a: Catherine10 2008-02-24 00:16
widzisz, byłam kiedyś innym człowiekiem, niż jestem teraz. Mnie zmieniło nastawienie na cel. Nie siedziałam i nie płakałam "Boże, jak mi źle, niech mi ktoś pomoże, chcę być inna, żyć inaczej i tre te te". Stawiam cel, mysle od rodze do niego prowadzącej a potem...realizuję. Mój cel jest autentyczny, ja go widzę i czuję. To nie abstrakcja. Chęci zawsze można mieć, ale do ich realizacji potrzeba pracy. Każda droga wymaga pewnego poświęcenia. Jedni siadają na jej początku i marzą o jej przebyciu, inni nią podążają. Od samego myślenia nic się w świecie nie zmienia.
Druga rzecz-nie lamentuję!!! Nie znoszę tego. I nie znoszę ludzi tego robiących.
Udało Ci się nie dlatego, że przeczytałaś książkę, ale dlatego, że byłaś ŚWIADOMA SWOJEJ SYTUACJI I ZDECYDOWANA NA ZMIANY. To jest najważniejsze-myślisz i robisz. dzięki tym cechom możesz wieeele w życiu zdziałać i osiągnąć. Postawiłaś sobie cel, osiągnęłaś go-ty jesteś panią własnego życia, nie on Twojego. To budujące.
napisał/a: gretchen1 2008-02-24 00:23
To piekne i mądre co mówisz ale zwróćmy uwagę...

Catherine napisal(a):widzisz, byłam kiedyś innym człowiekiem, niż jestem teraz.


Więc zaszła jakaś zmiana. Nie możemy przecież podważać istnienia ludzkiej podświadomości. To nasza podświadomość urzeczywistnia nasze świadome myślenie w każdym najdrobniejszym szczególe. Świadome myślenie,czyli jak to ujęłaś "nasze cele".
Widać, że jesteś silną kobietą, nie każdy ma w sobie tyle sił i pozytywnego myślenia, ale może to w sobie zmienić i o to w tym wszystkim właśnie chodzi. Zmieniać... z każdym dniem, by każdy następny mógł być lepszy...
napisał/a: Catherine10 2008-02-24 00:50
Nie każdy może to zmienić. Jeśli ktoś nie zauważy, ze to mu w zyciu przeszkadza, nie zmieni tego. Ludzie są leniwi, wolą użalanie się niż determinację i pracę nad sobą. Chciałaś coś zmienić-zmieniłaś. Ale najwyraźniej wiedziałaś, co chcesz osiągnąć. Większośc ludzi nie ma potrzeby zmiany, przeraża ich praca nad sobą i przyznanie się, że coś do tej pory nie było dobre. Łatwiej o łzy żalu i rozpaczy, niż łzy szczęścia(z osiągnietego celu).
napisał/a: gretchen1 2008-02-24 01:02
Racja, racja, ale po to założyłam ten temat, by uświadomić zmartwionym, cierpiącym, wijącym się w bólu, że może być lepiej przy odrobinie wysiłku. Mam wrażenie Catherine, że mimo różnic zdań mówimy o tym samym lecz innymi słowami:)
napisał/a: Catherine10 2008-02-24 01:07
Najpierw trzeba nauczyć ich mysleć. Bo to jest główny problem.
napisał/a: gretchen1 2008-02-24 01:34
No tak, często zranionej/ranionej osobie trudno jest przetłumaczyć co jest dla niej lepsze. Ale mam nadzieję, że choć jednej osobie tutaj się uda po przeczytaniu naszych tekstów;)
Jeszcze raz chcę przekonać Was drogie forumowiczki, że nasze świadome myśli i wyobrażenia wywołują analogiczną reakcje podświadomości. Z psychologii (także z psychiatrii) wiemy, że wszystkie myśli przekazane podświadomości pozostawiają wrażenia w komórkach mózgu i aby osiągnąć zamierzony cel nasza podświadomość wchodzi w przymierze ze wszystkimi siłami i prawami natury (tylko nie śmiej się Catherine - to naprawdę działa!:))
napisał/a: Catherine10 2008-02-24 02:00
nie będę się śmiała, bo wiem, że pozytywne nastawienie do świata jest zbawienne. Ważne jednak, by pamiętać o tym przez całe życie, a nie przypominać sobie czytając te wypowiedzi, a po powrocie do "rzeczywistości" poddać się życiowemu zniechęceniu.