RAK MÓZGU -GLEJAK

napisał/a: darekkkK 2010-03-22 21:46
maverick napisal(a):WItam, w związku z tym, iż to forum jest odwiedzane przez lekarzy, niektórzy z Was mogą wyzwać mnie od ignoratów i szarlatanów.A co mi tam...

Moja mama (teraz ma 52 lata) zachorowała 6 lat temu na raka płuc (choć sama nie paliła, pracowała z wieloma palącymi) przed operacją dwa przerzuty do mózgu.Lekarz powiedział "no cóż, na każdego przyjdzie czas" dał mamie 3 miesiące.Mama sie poddała, ale ja walczyłem, szukając czegoś naturalne co przyniesie efekt.I udało się!Dieta warzywno-owocowa z picie kilku l soków z marchwii, jabłek czy pomarańczy dało upragniony cud.Mama przeżyła 3 miesiące, lekarz stwierdził, że ma silny organizm.Potem następne trzy, pan doktor powiedział: "to nie możliwe. wszyscy w takiej sytuacji umierają w ciągu 3 miesięcy".W 2004 r. nie było najmniejszego śladu guza.I tak jest 6 lat.Teraz cała rodzinka je świeże owoce i warzywa + od czasu do czasu kurczaczek czy wołowinka (wiem, BSE szansa 1/10000000000000).Gdy ktoś wam powie "została już terapia paliatywna" to walczcie!Szukajcie takich zdrowych metod.Chemioterapia przedłuża życie bo wykańcza organizm, również raka, który jest częścią organizmu.Ale pamiętajcie, że rak ma mocniejsze komórku niż reszta organizmu i w większości przypadku prędzej czy później zabije.Każdy umrze ale nie każdy musi wiedzieć, że umrze za kilka miesięcy,

Odezwij się proszę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
napisał/a: Vieri 2010-03-22 21:48
Witam,

"Ja 10 lat temu zachorowałem na czerniaka złośliwego z przerzutami do płuc, węzłów chłonnych i mózgu, ale zacząłem jeść zieleniutką trawkę podpiekaną na naturalnych szyszkach. W miesiąc po takiej diecie wszystko zniknęło! POLECAM!"

Chcesz usłyszeć takie rzeczy, to słuchaj, oczekiwałeś jednak porad, więc Ci ich udzielam. Jak każda opinia pojedynczego osobnika jest to opinia subiektywna, ale tak jak powtarzam wielokrotnie, samoczynne remisje/wyleczenia zdarzają się, bardzo rzadko, ale zdarzają, nie przyczynia się jednak do nich jakaś kosmiczna dieta. Możesz znaleźć zarówno osoby, które odżywiały się super i nowotwór się cofnął, jak i takie, które nie stosowały żadnych nadzwyczajnych diet i także doznały takiego "autowyleczenia".

Poza tym polecam przeczytać jeszcze raz to co napisałem, bo mam wrażenie, że zmierzasz w klasyczny sposób do konfliktu. I spójrz na sytuację realnie. Jakkolwiek nie jest ona ani łatwa, ani przyjemna, to jednak zachowanie zimnej krwi i trzeźwości umysłu może tylko pomóc w walce o życie pacjenta.

Pozdrawiam
napisał/a: darekkkK 2010-03-23 01:44
1.30 w nocy.Przeczytałem wszystkie posty w tym temacie. Wszystkim tym, którzy przegrali serdecznie współczuję utraty najbliższej osoby.
Wasz udział na forum jest bezcenny dla takich jak ja, szukających ratunku dla bliskich. W żadnej książce nie dowiemy się tyle, co tutaj o przebiegu leczenia tej choroby i odczuciach jakie towarzyszą najbliższym i chorym na poszczególnych etapach terapii.
napisał/a: 0sa 2010-03-23 09:44
Witam ponownie,
osobiscie kiedy moj tatus zachorowal rowniez szukalam cudow by go uratowac, po diagnozie lekarza na podstawie RM( na moje oko jest to wielopostaciowy i rok zycia )
takie bylo moje pierwsze i ost. spotkanie z neurochirurgiem,
na pytanie od czego to sie stalo - jak ktos znajdzie przyczyne dostanie nobla...
dziekuje dowidzenia..
sukalam duzo w internecie, wypowiada sie profesor ktory sam mial raka...
powiedzial, by zrobic rane na ciele w miejscu dostepnym dla wlasnej reki, np. na udzie, przykleic obraczke wlozyc czosnek , zakleic, po czym kiedy zrobi sie ranka..
do tej ranki wkladac ziarno ciecierzycy i przykrywac lisciem kapusty by nie wyschla rana i tak za kazdym razem wynieciac kiedy ziarno jest nasaczone... ono ma wyciagac do siebie te zle komorki, bo one ybieraja sie w organizmie i tworza guza, poniezway nie maja jak sie z organizmu wydalic...
sproboj Darek ten sposob, dla nas bylo za pozno:( chcielismy po szpitalu to zrobic, gdyby mozna bylo cofnac czas... nie dalabym operowac taty,
niestety na tamten okres, nie mialam zbyt wiele informacji na temat tej choroby, a ordynator szpitala powiedzial, ze tatko jeszcze podziekuje za operacje i postawi kawe...
dbaj o Kasie,
musi byc posob.
Pewnie kiedys znajda lekarstwo i bedzie to cos bardzo prostego, latwego, zdrowego.
Niesty dla naszych bliskich ktorzy juz odeszli... za pozno:(
napisał/a: 0sa 2010-03-23 10:04
SORRKI ZA LITEROWKI, nie moge poprwic swojego posta, dlaczego?
chyba za bardzo sie denerwuje jak mysle o tej chorobie... wszystko wraca i ta tesknota za tata:(
napisał/a: darekkkK 2010-03-23 11:07
Czytałem o tej metodzie i oglądałem wypowiedz dr. George Ashkara. Warto o niej poczytać. Będę na seminarium na którym dr. Ashkara będzie miał wykład. Wszystko wam opiszę.
napisał/a: 0sa 2010-03-23 11:48
wiem, ze kazdego z nas moze sptkac choroba.
ale, jak mamy wierzyc lekarzom, skoro byl reportarz w tvn, odnosnie wlasnie chemioterapii, sama lekarka przed ukryta kamera powiedziala, ze chemii by nie przyjela.
Wolalaby wlasnie tego typu metode.
Z drugiej strony, jak widze przypadki chocby z tego roku.. jak gwiazda filmu umiera na raka, a moze pozwolic sobie na leczenie za miliony dolarow...
to az scicka w gradle.
w moim rodzinnym miescie umarla lekarka dziecinna na raka 60 lat, jej rowniez nie mozna bylo pomoc...
a czasem doszly mnie sluchy ze jest lekarstwo na wszelkiego rodzaju raka, i inne choroby, ale niby to strasznie tajne, bo...
bo niby twierdza ze ludzie nie moga zyc wiecznie.
Nie wiem, nie wierze w to, ale tak slyszalam.
komu tu wierzyc
bo przeciez pierwsza droga prowadzi do lekarza, i to jemu musimy ufac.
Raczej powinnismy ufac, a on nam pomoc.
djfafa
napisał/a: djfafa 2010-03-23 12:33
Taka moja prośba. Temat jest bardzo delikanty i nie potrzebne są w nim spięcia, więc darekkkk proszę trochę spokojniej. Akurat Vieri jest ostatnią osobą na tym forum na której powinieneś się wyładowywać.
I od tej pory jak zobacze jakiś cytat bez podania źródła to posypią się ostrzeżenia a posty pójdą do kosza.
napisał/a: 0sa 2010-03-23 13:43
Hallo Djfala
nie odnioslam wrazenia aby Darekkk chcial sie wyladowac na kims, on po prostu szuka pomocy dla 14 letniej dziewczynki.
Vieri probuje pomoc, ale daje czysto lekarska opinie, a ta wiemy ze nie pomaga chorym na glejaka wielopostaciowego..
niestety.
Czlowiek, ktorego spotka taka sytuacja w rodzinie czy wsrod znajomych szuka cudu, metod nie zwiazanych w ogole z medycyna.
Po postach mozna wywnioskowac, ze jednym pomoglo innym nie.
Byc moze, kazda metoda dziala inaczej na czlowieka, byc moze sa zle.
Byc moze poza operacja nie ma innego wyjscia.
Ale, kto chce ryzykowac niech ryzykuje...
wiemy, jakie prognozy sa po OP. po chemii, nasi bliscy zyja rok, dwa, pol roku, moj tatus zyl 8 dni po operacji, gdzie mial byc wypisany ze szpitala, tak ladnie szlo w dobrym kierunku...
Darek zapytal o diete..
ona jest wazna w leczeniu glejaka wp.
chyba ze, zaczniemy myslec- choremu nie idzie pomoc, niech zyje jak najlepiej ost miesiace... nich je co lubi.
ale aby tyle wiedziec, nie trzeba wchodzic tu na forum:(
Ja wiem, ze Vieri chce pomoc i szauje jego wypowiedzi.
Jednak czytajac wpisy Darka, rozumiem i wiem ze on wie jak ta choroba sie konczy, i szuka cudownych sposobow ktore komus pomogly a takie bywaja...
Pozdrawiam.

ps. prosze mojego posta nie wywalac do kosza:)

a i godzina na serwerze jest chyba zla...
napisał/a: darekkkK 2010-03-23 17:39
Kasia trafiła do CZD w W-ie. Lekarz prowadzący obejrzał zdjęcia guza i kazał przygotować się na najgorsze. Zaczęliśmy rozpaczliwie szukać pomocy u najlepszych sław w Polsce. Neurochirurdzy Harat i Ząbek wykluczyli operacje ale dali nadzieję że może guz jest łagodny. Po biopsji okazało się że jest to
glejak IV stopnia z naciekami. Z wynikami pobiegliśmy do Profesorów. Diagnoza porażająca. 8 miesięcy życia a z chemią i radioterapią 12. Rodzice poinstruowani, że inne leczenie nie wchodzi w grę. Żadnych ziół i suplementów bo mogą obniżyć działanie chemii, żadnych zmian nawyków żywieniowych. Rodzice zawierzyli lekarzom ale dzięki bogu nie przestali szukać pomocy. Pomagamy im z całego serca z żona choć są to dla nas obcy ludzie. Kasie znamy ponieważ jest najlepszą przyjaciółką naszego 15 letniego syna.
Rodzice Kasi powoli, proporcjonalnie do opinii ludzi, którzy przechodzą przez taką samą tragedię, zaczęli wątpić w standardowe metody leczenia proponowane przez CZD ale w uszach im ciągle brzmi głos lekarzy ostrzegających przed robieniem czegokolwiek. Boją się, że zrobią coś co rozwścieczy lekarzy, którzy ....wiadomo.... . Podejrzewam, że wielu z was nieraz biło się z myślami co robić. Zastosować dodatkowa formę leczenia, zastąpić czymś innym czy bezgranicznie ufać lekarzowi prowadzącemu i poddać się lub swoich bliskich chemii i radioterapii. Przytłaczająca większość zaufała lekarzom. Szanuje to, ale co dostali w zamian, ból i cierpienie? Ilu z was prosiło Boga żeby pozwolił bliskiej osobie zejść z tego świata, umrzeć godnie. Oczywiście zdarzają się wyjątki. Część osób przeżyło nawet kilkanaście miesięcy i to w miarę godnych warunkach ale statystyki są porażające.
Pokazując wyniki Kasi, paru lekarzy stwierdziło, że oni będąc w jej sytuacji nie poddaliby się chemio i radioterapii - min. znany onkolog. Mój teść jest lekarzem, walczy z rakiem i powiedział że woli najgorsze ale nie chemię. Dzięki bogu guzy nadawały się do operacji. Fakt jest taki, że są zwolennicy i przeciwnicy takiego leczenia. Nie krytykuję żadnych z nich. Szanuję wybór każdego z Was bo każdy z was staje do walki całym sobą z czasem, bólem i śmiercią. Ale jestem wściekły na system, który jest bezduszny i ślepy. Lekarze robią często to w co sami nie wierzą. Nieliczni potrafią się wyłamać i podsunąć adres alternatywnej kliniki w kraju lub zagranicą , nieliczni pomagają zażywać środki co do których medycyna jest sceptyczna a w praktyce działają z dobrym skutkiem. Wszyscy Ci lekarze pomagają nieoficjalnie bo działają na pograniczu prawa, niezgodnie z tym co zaleca system. Nowoczesna medycyna zrobiła krok w tył. Wraca do naturalnych środków leczniczych, stosuje diety wspomagające i lecznicze, wprowadza metody które nie dawno nazywała szarlataństwem. Ale nie onkologia. Najdroższa i najbogatsza dziedzina medycyny gardzi nimi.
Dział medycyny " choroby zakaźne" i " mikrobiologia" zajmuje się pasożytami powodującymi raka a czy ktoś zna przypadek żeby onkolog zrobił komuś badania na obecność pasożytów?
Dietetyka i inne działy nauki, które poszukują związku żywienia na powiększanie się nowotworów a czy wasz onkolog powiedział czego nie powinniśmy jeść by ograniczyć rozrost raka, albo co powinniśmy jeść, żeby nowotwór się zmniejszył?
W szpitalu na Banacha robią specjalistyczne badania na wykrywanie raka. W wielkim uproszczeniu wygląda to tak że rak lubi cukier więc karmią go, żeby sobie pojadł a później im świeci na monitorze.
( dla zainteresowanych link
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,86775,5869150,Rak_lubi_cukier_i_to_go_demaskuje.html ) Miedzy Banacha a aleją Dzieci Polskich gdzie mieści się CZD jest taka odległość że informacje o cukrze nie docierają. Dlaczego pani onkolog nie poinformowała, że co jak co, ale słodycze Kasia musi ograniczyć. BO RAK PO CUKRZE ROŚNIE JAK NA DROŻDŻACH !!!!!!!!!!
http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/zasady-zywienia/rak-zywi-sie-cukrem_37169.html
Pani onkolog i wiele innych lekarzy powinni przeprowadzić rozmowy z pacjentami i informować ich o zasadach żywienia w walce z rakiem. Zanim Kasia zachorowała ja laik wiedziałem że cukier sprzyja rozrostowi komórek rakowych, że kurkuma ma właściwości antyrakowe. I to nie są wierzenia ciemnego
ludu tylko potwierdzone badania naukowe.
przepraszam za chaotyczne pismo i ew. błędy ale to tak zwykle bywa, że człowiek ciągle gdzieś się śpieszy.
Piszcie proszę o wszystkich metodach walki z glejakiem jakich doświadczyliście na sobie lub stosowaliście u bliskich. Tych które się sprawdziły i te które zawiodły.
napisał/a: kolakao 2010-03-23 20:28
Właasnie dzisiaj dowiedzielismy sie ze mama ma glejaka wielopostaciowego - czytam czytam i wiem jaki jest koniec ale nie wierze - mam nadzieje ze jej sie uda!!!!!
napisał/a: 0sa 2010-03-24 16:28
brak mi slow, jak to wszystko czytam.;(