Archiwum zdrad: 2009

napisał/a: agatek2 2008-09-22 14:42
pewnie flirtowal z nia i tyle....co fakt to fakt .jsli by z nia spal to by nie wysylal smsow....sprawdz jak mozesz jeszcze czyte smsy byly codzinnie...
napisał/a: Myszka1 2008-09-22 21:54
napisal(a): gdyby był z nią w łóżku nie wysyłał by do niej smsów


ale wysyłał te smsy później.

Mnie się wydaje, że może on nie chce żebyś znała prawdę Może w ten sposób chce Cie chronić ... u mnie było tak samo... a potem okazało się najgorsze... czasami lepiej nie drążyć tematu no chyab że te smsy nadal się będą powtarzały.
napisał/a: jaca38gda 2008-09-22 23:43
Nie wiem co robił Twój mąż, być może mówi prawdę. Też kiedyś poznałem kobietę, na długim wyjeździe. Moja żona była wtedy w ciąży i byłem w niej (żonie) tak zakochany, że romanse były mi nie w głowie. Żona była o nią potwornie zazdrosna...
Do dziś się przyjaźnimy i o ironio losu to ta moja przyjaciółka pomogła mi najbardziej, gdy żona mnie zdradzała. Żeby nie było wątpliwości mówię o przyjaźni męsko damskiej, a nie o flircie czy romansie.
Patrz na męża takim jaki jest teraz! Uznaj, że mówi prawdę! Bo inaczej zwariujesz, momenty w których rodziły się moje dzieci to czas, w którym myślałem tylko o rodzinie. U mnie tak było...
napisał/a: mateusz3 2008-10-02 10:57
ciekawe rady, sprawdzanie telefonu, a co w momencie gdy kazda wiadomosc jest usowana na biezaco, brak sladu wysylanych ,odebranych,
zostaje biling ktory mnie dobija, smsy w kazdej wolnej chwili, w nocy gdy juz spie, nad ranem gdy jeszcze spie, w pracy , po pracy zanim wroce, tak bylo do czasu 1 niby powaznej rozmow..........,,przestan byc zazdrosny to tylko kolega , piszemy o glupotach i codziennosci", teraz juz pisze ,,legalnie" , ale az mnie w plecach lamie , bo wiem ze cos sie dzieje.
napisał/a: sorrow 2008-10-02 12:45
Legalnie mówisz... skoro to o głupotach i codzienności, to może razem poczytacie... czemu ty masz być poszkodowany? Coś się dzieje, a ona brnie w to dalej byc może wcale sobie nie zdając sprawy czym to się skończy. "Nie robimy nic złego" to częste wytłumaczenie, a potem niestety jest "nie wiem jak to się stało".
napisał/a: kaska1082 2008-10-06 00:43
no właśnie, powiedzcie mi jak coś takieego wybaczyć i czy się da? Mowię tu o "przyjaźni" mojego męża z pewną kobietą
napisał/a: zołza 2008-10-10 18:31
Witam.
Być może to wyda się dziwne, ale komuś musze się zwierzyć, to forum najlepiej się do tego nadaje, Dużo rozmawiałam z moja przyjaciółka ale nawet jej nie powiedziałam wszystkiego…potrafi w niewyszukany sposób wyrazić swoje zdanie na mój temat…
Jestem 44 letnią, byłą mężatką która w pogoni za złudną iluzją „szczęścia” została sama.
Miałam wspaniałego męża, dwójkę cudownych dzieci, miałam prawie wszystko, a chciałem więcej. Zawsze miałam duże powodzenie.….wiem że jestem bardzo atrakcyjna kobietą….lubiłam jak faceci o mnie zabiegają, komplementują….mój mąż był inny, nie było między nami jakiegoś wielkiego uczucia, chemii, lubiłam jego towarzystwo, czułam się przy nim bezpiecznie. Był bardzo przystojny, inteligentny, wykształcony, dobrze wychowany …….cholera ideał …… tak bardzo mi go teraz brakuje. Gdy byłam mężatką nie potrafiłam tego docenić, teraz wiem że traktowałam go jak swoja własność, kochałam Go tak jak kocha się samochód, sukienkę a nie człowieka…… wiedziałam że On zawsze przy mnie będzie, cokolwiek się stanie On będzie……to On zawsze starał rozwiązywać wspólne problemy, wychodził z inicjatywą rozmowy….wspierał mnie jak było mi źle….. kokietował…. a ja?... po co mam o niego zabiegać skoro jest tylko mój….
Wszystko zaczęło się 3 lata temu, rozpoczęłam zaoczne studnia….. może aby dorównać mężowi? Kolega ze studiów namówił mnie do założenia sobie konta na GG w celu jak twierdził ułatwienia kontaktów …dlaczego nie? ….Mój mąż o wszystkim wiedział, znał hasło….pomagał mi w nauce ……niejednokrotnie pisał z moimi kolegami, doradzał im …..z czasem stał się naszym wspólnym mentorem. Po dwóch miesiącach pojawił się G. z początku nie byłam zainteresowana prowadzeniem rozmowy, lecz z czasem coraz bardziej mnie fascynował, wymieniliśmy się zdjęciami…..tak bardzo różnił się od mojego męża…..był kimś nowym. Zaproponował spotkanie, nie chciałam, ale bardzo nalegał wręcz błagał….no i uległam …..w pewną sobotę zamiast na wykłady poszłam na spotkanie……potem były następne……choć do niczego nie doszło czułam że robie cos złego, lecz….. uwielbiałam słuchać jak prawił mi komplementy, imponował mi tym że potrafił przejechać 200km w jedna stronę aby dać mi bukiet kwiatów, wypić kawę tylko w moim towarzystwie….. i stało się…. w którąś niedziele….kochaliśmy się , nie było to coś szczególnego, godnego uwagi gdyby nie to podniecenie, adrenalina….. chciałam to zrobić, spróbować seksu z innym facetem, mój mąż był pierwszym i dotychczas jedynym kochankiem…..i w tym też był doskonały…..
Po tygodniu wydało się….zapomniałam wyłączyć archiwum….a mój kochanek dość dokładnie opisał cały przebieg feralnej niedzieli z pikantnymi szczegółami…….
Mój mąż wybaczył mi a ja nawet nie musiałam o to prosić…. był tak cholernie wyrozumiały, wspaniałomyślny .…z G. zakończyłam znajomość, choć brakowało mi tych chwil spędzonych razem….
Po roku znowu zdradziłam tym razem z M. był dużo młodszy ….i bardzo pociągał mnie fizycznie…..nie potrafiłam mu się oprzeć…. i znowu mój mąż się dowiedział tym razem od żony M. Rozmowa z moim mężem była bardzo burzliwa…..jak On musiał mnie kochać skoro znowu mi wybaczył? . Lecz tym razem zmienił się, stał się nieufny, czasami przykry a ja zamiast starać się naprawić zło które wyrządziłam….bo to co zrobiłam było złe, zraniłam osobę która mnie kochała, naprawdę kochała, zachowywałam się tak jakby to On mnie skrzywdził….tak naprawdę nie wiedziałam co mam zrobić…..zaczęliśmy się od siebie oddalać …. nie rozmawialiśmy już jak dawniej, sypialiśmy razem ale jakby osobno, nie całował mnie już, nie przytulał nie okazywał czułości… a ja nie miałam odwagi tego zrobić….. choć czułam że On tego oczekuje….bo nadal mnie kocha.
I wtedy zdradziłam po raz trzeci, nawet nie wiem dlaczego to zrobiłam…..K. nie wyróżniał się niczym szczególnym.
Mój mąż miał już wszystkiego dość, wystąpił z pozwem rozwodowym ….rozstaliśmy się jak przyjaciele……nikt nie wie co było prawdziwym powodem rozwodu, nawet nasze dzieci. Gdy powiedziałam K. że się rozwodzę, zerwał ze mną wszelkie kontakty…. niby w obronie swojej rodziny.
Zamieszkałam sama…po rozwodzie poczułam wielką ulgę tak jakby ktoś zdjął ze mnie jarzmo odpowiedzialności za wszystko co zrobiłam, poczułam się wolna, rozgrzeszona, lecz z czasem zaczęło mi czegoś brakować…. zrozumiałam jaka byłam niedojrzała…mówi się że czas leczy rany w moim przypadku było inaczej….zaczęło mi brakować męża….tych chwil w których byłam szczęśliwa, wspomnienia stały się moim przekleństwem….nocami płakałam do poduszki….tak bardzo mi go brakowało….
Gdyby nie odwiedziny dzieci i moja najlepsza przyjaciółka nie wiem czy poradziłabym sobie.
Trzy miesiące temu robiąc zakupy w centrum handlowym zobaczyłam mojego już byłego męża…nie był sam….wtedy pierwszy raz poczułam ból, rozpacz, rozgoryczenie i straszne uczucie zazdrości…..jakim prawem ona go obejmuje….. wpatrzona w niego jak w Boga ……szli jak para zakochanych nastolatków… zrozumiałam co musiał czuć mój mąż gdy dowiadywał się o moich zdradach… bo ja czułam wtedy tylko rozkosz zdrady..... nie mogłam zrozumieć, że ktoś nie może mi wybaczyć mojej chwili przyjemności.... wiedziałam że to była "zła" przyjemność i, że nie powinnam tego robić, ale przecież nic się nie stało.... wracałam do swojego męża i oczekiwałam na zrozumienia..... powinien się cieszyć że w ogóle wracałam ….irytowało mnie dlaczego On tak często wraca do tego tematu ... nawet hipotetyczne postawienie się po drugiej stronie nic nie dało.... bo ciągle nie czułam bólu....poczułam go jak ich zobaczyłem….. to był najgorszy dzień mojego życia…..przecież to ja powinnam być przy nim, te wszystkie czułości i delikatne pieszczoty powinny być tylko dla mnie……jak On śmie całować te kobietę…
Wpadłam w jakaś chorą obsesje, wiem o niej prawie wszystko, ma 35 lat, jest rozwódką bo z kolei ona była zdradzana, nie ma dzieci …no i jest urzekająco piękna…… ale z nich dobrana para…
Postanowiłam pierwszy raz w życiu zawalczyć o męża…..pragnęłam aby do mnie wrócił… chciałam znowu poczuć jego dotyk, jego pocałunki, delektować się jego zapachem.
Całe przedpołudnie spędziłam u fryzjera, kosmetyczki….chciałam Go olśnić…. to smutne ale zdałam sobie sprawę że pierwszy raz chce być piękna dla męża…… dla moimi byłych kochanków to była rutyna… i niby przez przypadek bo doskonale wiedziałam że w piątek robią zakupy…..spotkałam ich…..ona była tak uprzejma że pozwoliła nam w spokoju wypić kawę, porozmawiać…..starałam się być uwodzicielska jak tylko potrafiłam ….. rozmowa przebiegła w ciepłej przyjacielskiej atmosferze… gdy dotknął mojej dłoni poczułam ten cudowny dreszcz…jak bardzo Go pragnęłam….z jego strony wyczułam pewien dystans …..potem przyszła ona…..i koniec. Byłam na siebie wściekła, bardziej chyba na nią…. nie wiem dlaczego, może z chęci odwetu, zemsty, poszłam do klubu ….. nad ranem obok mnie w brudnej pościeli leżał śmierdzący piwem i papierosami, spocony, tłusty facet…. całkowite przeciwieństwo mojego męża. Sięgnęłam dna….od tego czasu jestem już niedostępną dla nikogo….jedynym będzie mój mąż jeżeli tylko kiedyś jeszcze zechce….
Miałam w domu skarb którym nie potrafiłam się cieszyć.
Doskonale wiem że jestem egoistyczną, niedojrzałą emocjonalnie, głupią cipą….wiem że byłam zła….
Zadaje sobie tylko pytanie czy jest choć nikła nadzieja że On do mnie wróci. Co powinnam zrobić aby naprawić to co dosłownie spieprzyłam? Jak powinnam się zachować?
napisał/a: Magdalena32 2008-10-10 19:22
zołza napisal(a):Co powinnam zrobić aby naprawić to co dosłownie spieprzyłam?


jest jedno co powinnaś zrobić, dać mu święty spokój, już wystarczająco w jego życiu zniszczyłaś, tym bardziej że teraz widać że jest szczęśliwy i po raz kolejny chcesz to szczęście mu odebrać?
Ty przez ten cały czas się bawiłaś, on się męczył to teraz Ty się pomęcz wiedząc że to co miałaś sama zniszczyłaś...
napisał/a: ~gość 2008-10-10 19:38
Powalcz o niego........ a najpierw zastanów się co jest dla Ciebie ważne być może Twój były mąż nie jest tak Ci bliski jak się Tobie wydaje..... zastanów się
napisał/a: sorrow 2008-10-10 19:46
zołza... jak to się mówi "lepiej późno niż wcale". Zdałaś sobie sprawę z wielu rzeczy. Czy to nie smutne, że człowiek nabiera tej wiedzy dopiero po fakcie? Pewnie jak teraz myślisz o sobie, to wydaje ci się, że miałaś jakieś klapki na oczach, czy jakąś zasłonę i nie widziałaś całego szczęścia, którego byłaś częścią. No cóż, życie bez wyjątku weryfikuje nasze poglądy i styl życia.

Czy istnieje szansa, że on do ciebie wróci? Szansa istnieje zawsze... przynajmniej "minimalna" jak ją nazwałaś. Nie ma ludzi idealnych i zarówno obecna partnerka twojego byłego męża jak i on sam tacy nie są (mimo, że tobie on się teraz idealny wydaje). Któreś z nich może popełnić bład i się rozstaną. Tylko powiedz... czy to jest dobre wyjście? Kiedyś postępowałaś źle, ale teraz czekając aż ich dotknie nieszczęście liczysz na powrót. Nie wydaje mi się, żeby to było właściwe. Ważne jest, żeby twoja zmiana nie była uzależniona od niego. Jeśli masz się zmienić, to po to żeby być dobrym człowiekiem, a nie po to, żeby być znowu z nim.

Podobał mi się twój list... ładnie wszystko opisałaś. Dostrzegam między wierszami jednak kilka rzeczy, które nie pozwalają mi cię zwyczajowo pocieszyć. Po pierwsze wydaje mi się, że tobie dalej zależy bardziej na swoim szczęściu niż na szczęściu jego i waszych dzieci. Pragniesz powrotu nie, żeby wszystko wynagrodzić, ale żeby być dalej szczęśliwą. Cel fajny, ale pobudki już nie. Pytasz co zrobić, żeby naprawić? Można zrobić wiele rzeczy, ale powiedz... czy podjęłabyś się tego gdybyś wiedziała z całą pewnością, że już nigdy z nim nie będziesz? Na czym ci na prawdę zależy... na naprawie wyrządzonego zła i wynagrodzenie krzywd, czy na powrocie do niego? Co możesz zrobić? Kilka rzeczy przychodzi mi do głowy od razu. Powinnaś umówić się z nim na szczerą rozmowę w cztery oczy, ale nie na uwodzenie go, tylko na powiedzenie mu o tym wszystkim, co tu napisałaś. Powinnaś mu powiedzieć, że już wiesz i że rozumiesz również to co on czuł, ale nie proś go od razu o powrót. Powinnaś utrzymywać bliski kontakt z dziećmi. Powinnaś też przestać (jeśli ci takie myśli po głowie chodzą) "przeszkadzać" jego obecnemu związkowi. Zrób dobre rzeczy, napraw co możesz... a nuż kiedyś życie ci to wynagrodzi. A... i jeszcze mam pytanie. To chyba dość rzadkie, że po rozwodzie dzieci zostają z ojcem... czemu nie są z tobą?
napisał/a: Magdalena32 2008-10-10 20:59
sorrow napisal(a):Powinnaś mu powiedzieć, że już wiesz i że rozumiesz również to co on czuł,


no dobra ale po co to? skoro sama nawet wspomniała że po tej rozmowie z byłym ze złości poszła na imprezę i się obudziła obok jakiegoś kolesia, to w związku o ile wróci ona się nie zmieni i znowu znajdzie się obok kogoś innego, nawet gdyby miało mu się z tą nową nie udać ale mimo to ona nie powinna już nawet próbować wracać, bo już miała kilka szans danych przez męża ani razu z ich nie skorzystała a teraz kiedy jest sama nagle zrozumiała błąd? nie, jest sama wraca do pustego mieszkania gdzie nikt na nią nie czeka i czuje się samotna, on by wrócił i sytuacja się powtórzy. kieruje się czysto egoistycznym podejściem do wszystkiego, wtedy wolno jej było być szczęśliwą (zdradzając) a teraz kiedy jej mąż zaczyna być szczęśliwy ona ma mu to za złe.

jej mąż nie jest zabawką którą można się pobawić kiedy jest potrzebna a jak się znudzi wyrzucić w kąt i wrócić jak inne zabawki spowszednieją.
napisał/a: sorrow 2008-10-10 21:08
dominik25 napisal(a):no dobra ale po co to?

Po to, żeby mu sprawić przyjemność. On na pewno czekał kiedys na te słowa... bardzo czekał, ale ich nie otrzymał. Teraz, nawet jeśli nie będą juz nigdy razem, to będzie dla niego miły gest. Są w przyjacielskich stosunkach, więc nie ma powodu, żeby zatrzymywała tą miłą dla niego wiadomość dla siebie.