Czy jestem oszukiwana?!!!

napisał/a: Mari 2007-11-04 18:00
ania33@ witaj,
Twój wpis do innej dziewczyny..cytat...
"Moniko, ja tez zostałam zdradzona, ale mój mąż wolał ją niż mnie i małe dziecko. Gdyby jednak chciał wrócić,przyjęłabym go jak Ty.Co teraz? Musisz z nim poważnie porozmawiać, ustalić jakieś zasady. Zbyt szybkie wybaczenie może (choć nie zawsze) grozić tym, że on tego nie doceni."
Proszę Cię ..piszesz o nadziei, która w Tobie dawno umarła .., pytasz co dalej? . jak ratować siebie...
Te słowa zaczernione przeze mnie są sprzeczne? z sobą , powiedz proszę o co tak naprawdę walczysz ?

pozdrawiam :)
napisał/a: Heike1 2007-11-04 21:15
mario napisal(a):
Obiecałam przede wszystkim sobie, że koniec ze szpiegostwem i powracaniem do tego co było(Mari wiem że się uśmiejesz ze mnie bo już dawno mi to mówilaś żebym to zrobiła), ale widocznie potrzebowałam czasu.....

Podziwiam Was kobiety za siłę jaką macie w sobie,
proszę opowiedzcie jak walczycie ze swoimi złymi emocjami? jakie macie sposoby np.na to aby opanować się i nie rozpętać kolejnej kłótni? i jak nad sobą zapanować!!!!!!!!!!Bo ja nie panuję nad sobą..jestem bezwzględna i zawsze wracam do przeszłości, choć doskonale wiem że nie powinnam....


Och wcale Mario to nie jest łatwe. Sama nie wiem dokładnie dlaczego tak już nie szaleję( z wyjątkiem małego epizodu niedawno-wiem , że czytałaś).A teraz jestem dużo spokojniejsza. Gromadzony żal,smutek wyleciał ze mnie. To było takie moje katharsis. Mam nadzieję , że nie będzie następnego takiego dnia za parę miesięcy. Na pewno pomogła mi lektura postów na forum i pisanie o tym. Jak piszę a potem czytam co napisałam to czasami więcej rzeczy widzę, mam szerszą perspektywę. Bardzo mało widzę mojego męża.Jak wpada to na moment i jest okupowany przez dzieci,więc nawet nie mam mozliwości.Może robi to celowo? Nie wiem czy na dzisiaj dobrze poprowadziłabym z nim rozmowę.Czy w emocjach nie zacznę gadaćtego, czego nie powinnam.
Myślę Mario, że trzeba nam , mnie i Tobie , jeszcze trochę czasu.
Pozdrowienia. H
napisał/a: Mari 2007-11-04 22:24
mario ,
zadajesz pytanie na które jest prosta odpowiedź jak drut ...jestem dziwna pomyślisz ...
Tak , potwierdzam ,że jestem więcej nawet ?! normalna inaczej ;) ,ale odpowiedź szukałam w swoim związku bardzo krótko ...pierwsze dwa lata ...ta sławetna docierka .
Ona mi nie była potrzebna , jednak partner musiał nauczyć się mojej jednej z głównych zasad ..nigdy , a to przenigdy kłótnie , czy poniżanie partnera!.
Kochana czy lubisz gdy ktoś Ci macha "łapkami" i wykrzykuje bzdety, których gdy ochłonie najczęściej żałuje i przeprasza?

buziole :D
napisał/a: mario10 2007-11-05 08:38
Mari,
My się wcześniej nie kłóciliśmy tak ostro. Więcej, nawet kiedy zaczęłam podejrzewać go o romans wtedy,4 lata temu to nie było tak ostro...raz tylko kiedy znalazłam w tel. te słówka....wtedy mnie poniosło konkretnie, ale za chwilę opadłam z sił i tylo mówiłam cichym głosem, że to już koniec....ale nie kłóciłam się.. za to teraz...
nie wiem co się dzieje ze mną wybucham niespodziewanie, ponosi mnie i tracę kontrolę nad soba.
Tak, później niektórych rzeczy żałuję,płaczę i myślę że jestem do niczego.....że szkoda że chodzę po tym świecie....że inni się ze mną męczą.....i że to wszystko co się dzieje w moim małżeństwie to moja wina....i znów nie śpie i myślę i rano trzeba wstać i zacząć nowy dzień,dzieci, obiad....i kiedy on wraca z pracy spoglądam na niego i myślę sobie "to niemożliwe żeby on mnie okłamywał, nie..."
napisał/a: mario10 2007-11-05 08:43
Ania333,
Napisz czy wy nadal jesteście małżeństwem? Odpowiedz czy chciałabyś zeby on po takim czasie wrócił do ciebie i czy byś go przyjęła.
napisał/a: ania333 2007-11-05 19:47
Mario, nadal jesteśmy. On niby składa pozew i złożyć nie może. Ja nic w tym kierunku nie robię, bo to nie moja sprawa....
Nie wiem, czy potrafiłabym jeszcze z nim żyć. Może tak - ja bym pewnie potrafiła, ale on chyba nie - on nie widzi potrzeby zmiany swego zachowania, a chyba z nim nie jest wszystko w porządku. Na pewno nie.
napisał/a: Bunia71 2007-11-06 08:57
Witam wszystkich jestem nowa na forum, nie wiem jak toczy sie zycie mario ale mam nadzieje ze wszystko uklada sie dobrze.Ja tez wierzylam swojemu mezowi a on to wykorzystywal,tajemnicze eski,wypady na imprezy bo kolezanki z pracy go zaprosily,bo kolega prosil.A ja idiotka wierzylam przez 16 lat.Nie raz dostalam po twarzy bo rozmawialam z kolega ktorego on nie znal bo o czym moze rozmawiac taki tuman jak ja z kims takim?Nie wazne ze on go nie znal.Siedzialam w domu z dziecmi to bylam len
gdy poszlam do pracy to''puszczalam'' sie,nie mogl zrozumiec ze ktos chce ze mna rozmawiac.On byl pan i wladca ja nie mialam nic do gadania.W tamtym roku w grudniu wyprowadzil sie.ZOSTALAM SAMA z 2 DZIECI!HURA! I wiecie co?Nie rozpaczalam,dzieci zaczely sie smiac nie tesknily.Ja po 2 miesiacach kupilam auto jak sie dowiedzial to malo go nie trafilo hihi,a ja?JA jestem szczesliwa!!!!!!!!!!!! Mam oplacone wszystkie rachunki,mam przyjaciol,ktorzy mi zawsze pomoga i moga liczyc na mnie.Moja przyjaciolka kiedys nazwala mnie;matka polka;nie czuje sie tak.Ale dla dzieci moge zrobic doslownie wszystko.Dzieciaki sa juz duze syn ma 17a corka 13lat.Zarezerwowalam sobie soboty i wychodze z przyjaciolmi pogadac czasem idziemy na dyskoteke.Poznalam kogos i jestem szczesliwa!Wiem ze juz nigdy nie pozwole aby ktos mnie skrzywdzil.W sierpniu skonczyla mi sie umowa o prace ale nie poddaje sie szukam pracy caly czas i wiem ze ja znajde.CO MNIE NIE ZABIJE TO MNIE WZMOCNI.Droga Mario jesli udalo Ci sie uratowac swoje malzenstwo to super,ale jesli on dalej Cie oszukuje kopnij go w 4 litery i niech spada,nie warto sie tak poswiecac on nie jest Ciebie wart ja poswiecilam temu oslowi 16 najlepszych lat.A dzieci on zawsze bedzie ich ojcem.Uwiez w siebie pozdrawiam B
napisał/a: mario10 2007-11-06 09:26
Bunia71,
Cieszę się że jesteś szczęśliwa.Naprawdę, widać po tym co piszesz że jesteś silna, zdecydowana i nie poddajesz sie.Wiesz czego chcesz. To godne podziwu.
Ja na razie jestem zagubiona w tym wszystkim, nie wiem juz jak mam rozmawiac z mężem..Czasami w ogóle mi sie nie chce.....Robi mi mętlik w głowie.....mówi że nie kłamie i nie ukrywa nic a i tak wszystko kasuje, chowa się z tel. i wczoraj pozakładał wszędzie hasła w komput. zebym nie podglądała go. Nie wiem dlaczego to robi.....ale wiem ze znowu rodzi sie we mnie bunt..i nie wiem czy sobie poradzę...nie mam już łez zeby płakać.....
napisał/a: mario10 2007-11-06 09:58
Ania333,
a nie miałas nigdy ochoty wziąć sprawy w swoje ręce(szczerze) i pokazać draniowi, że Jesteś silna i nie pozwolisz sobie na takie traktowanie?
Wydaje mi się że sie mylisz mówiąc ze to nie twoja sprawa, (jesli chodzi o rozwód). Właśnie to TY powinnaś zrobić pierwszy krok. Pokazac mu że to nie przelewki.
Przeczytaj co napisała Bunia o sobie, widzisz, można sie podnieść tylko trzeba chcieć. jej mąż też poszedł w diabły...ale ona choć bylo ciężko nie poddala sie...a teraz jest szczęśliwa,... choć życie nie jest proste....

Ty tez możesz tego dokonać, nie powinnas sie zatanawiać ani minuty dłużej tylko zacząć od zaraz.. od tej chwili...
To pewne ze nigdy nie zapomnisz o nim na amen...macie przecież córeczkę, i siłą rzeczy bedziecie sie spotykć, ale zrozum-on już chyba dokonał wyboru,
Niech będzie szczęśliwy....
ale to TY zasługujesz na najlepsze. Musisz sobie to powtarzać 10000razy dziennie aż do ciebie to dotrze, ze jesteś wspanialą kobietą i Matką.
Napisz czy masz przyjaciól i czy masz czasem z kim pogadać?Czy choć raz wyrzucilas to z siebie ale tak szczerze?napisz czy pracujesz i czy mieszkasz sama...coś więcej o sobie...jeśli tylo chcesz.
I proszę Uśmiechnij sie :) Czekam na ciebie.
napisał/a: Bunia71 2007-11-06 10:53
:) dzieki Mario nie poddawaj sie prosze Cie bardzo niech zaklada te cholerne hasla dla Ciebie to oznacza tylko tyle ze nadal Cie oszukuje i oklamuje ja tez probowalam rozmowy i to nie jeden raz i wyszlo jedno wielkie g.....,skrzywdzil mnie w najgorszy z mozliwych sposobow i nie chodzi tu o zdrade :mad: spierniczyl mi urodz ale to bylo w tamtym roku,ja tez wylalam moze lez wiem jak sie czujesz poradzisz sobie ja to wiem masz dzieci musisz byc silna,ja prawo jazdy zrobilam w wieku 34 lat on mi mowil ze taki tuman nigdy nie bedzie jezdzil a jednak ten tuman jezdzi :D ze zdechne bez niego nie poradze sobie,ale to on nie ma odwagi spojrzec mi w oczy,ostatnio corka zlamala reke a on nie mial odwagi przyjsc do szpitala bo ja tam bylam,nie mamy jeszcze rozwodu ale on jest mi calkowicie obcy,tyle ze nosze jego nazwisko.Sorki ze odpowiedz tak dlugo trwa ale dopiero ucze sie klawiatury komputerowej:p Dziewczyny nie poddawajcie sie Mario trzymam kciuki pozdrawiam pa ;)
napisał/a: Bunia71 2007-11-06 11:06
Ania333 jestes silna tylko jeszcze o tym nie wiesz nie pozwol aby on cie niszczyl ja przeszlam przez znecanie fizyczne i psychiczne :( i juz nikt mnie nie skrzywdzi w ten czy inny sposob.Aniu nie poswiecaj swojego i coreczki zycia dla niego to nic nie da niech spada.Pozdrawiam :D B
napisał/a: orka 2007-11-06 19:54
zacznij go wiecej opserwowac i zobaczysz co kombinuje,a potem wystaw mu walzki za drzwi!pozdarwiam