czy można kochać dwóch facetów jednocześnie?

napisał/a: ~gość 2011-07-10 12:13
Zamieszkajcie we trójke.
napisał/a: errr 2011-07-10 12:15
popieram. Mąż napewno zrozumie. Przyjaciel też.
I kupcie sobie trzyosobowe łoże.
napisał/a: mężatka 2011-07-11 09:47
MYSZKA125 napisal(a):... kiedyś bym wyśmiała taka osobę co by powiedziała ze kocha 2 na raz ...

Doprawdy dziwne,że można kochać jedną osobę,a wyśmiewanie się z osoby,która kocha dwie osoby na raz,to dopiero hardcor.
Ja np. kocham wiele osób;moją najbliższą rodzinę,dalszą rodzinę i wśród tych osób są mężczyźni,wielu mężczyzn.
Oczywiście,że można kochać dwóch mężczyzn naraz,tylko problem w tym jak tę miłość definiujemy.
Dla jednych jest to również seks i oni twierdzą,że dwóch mężczyzn naraz nie da się kochać,bo to oznaczałoby seks z dwoma mężczyznami,a tu już pojawia się zdrada.Otóż miłość nie musi nieść ze sobą współżycia seksualnego.Kochać,to znaczy chcieć dobrze dla drugiej osoby,kochać to znaczy chęć niesienia pomocy i dawanie tej pomocy drugiej osobie itp.
Inna jeszcze sprawa to taka,że np. nie chcielibyśmy by nasz partner kochał drugą kobietę i z pewnością nasz partner nie chciałby byśmy kochali innego mężczyznę,nawet jeśli nie chodziłoby o seks.To wynika z egoizmu ludzkiego?Z zazdrości? Z poczucia,że możemy coś stracić? Pytania retoryczne rzecz jasna.
napisał/a: niceone 2011-07-12 08:47
MYSZKA125 napisal(a):wiem ze nikt nie da odpowiedzi sensownej bo po prostu takiej nie ma


Bo tych sensownych odpowiedzi nie zaakceptujesz przez swój egoizm. Kochasz przyjaciela bo daje ci to czego brakuje ze strony meza? Fajnie. Zaproponuj zeby maz tez snalazł sobie taka przyjaciolke zamiast zyc z jedna kobieta i jej wadami, brakami itp... Ty masz 100% zaspokojenia wszystkich potrzeb - pozwol mu tez, bo Ty na napewno nie spelniasz jego wszystkich potrzeb w 100%.

A, i prosba jak sie sytuacja wymknie z pod kontroli i nagle zostaniesz sama to nie zakladaj tu tematów zaczynajacych się od stwierdzen typu: "...ale byla glupia, teraz juz wiem - ale jest juz za pozno..."
napisał/a: lordmm 2011-07-12 10:18
oraz tematów w stylu : oszukał mnie przyjaciel, nienawidzę mężczyzn :)
napisał/a: Afazja 2011-07-12 13:30
niceone napisal(a):
MYSZKA125 napisal(a):wiem ze nikt nie da odpowiedzi sensownej bo po prostu takiej nie ma


Bo tych sensownych odpowiedzi nie zaakceptujesz przez swój egoizm. Kochasz przyjaciela bo daje ci to czego brakuje ze strony meza? Fajnie. Zaproponuj zeby maz tez snalazł sobie taka przyjaciolke zamiast zyc z jedna kobieta i jej wadami, brakami itp... Ty masz 100% zaspokojenia wszystkich potrzeb - pozwol mu tez, bo Ty na napewno nie spelniasz jego wszystkich potrzeb w 100%.


Myszka - i myślę, że to jest bardzo sensowna rada i całkiem realna do wdrożenia w życie.
Wówczas odpowiedź na Twoje pytanie brzmi Tak-można kochać dwóch (trzech, czterech chyba też) facetów w sensie biblijnym (tak to nazwijmy aby ominąć dyrdymały w stylu syn, ojciec, przyjaciel). Ale jednocześnie daj prawo swojemu mężowi do tego samego. Niech i on zdecyduje, czy chce mieć zaspokojone wszystkie potrzeby.

Powodzenia
napisał/a: lordmm 2011-07-12 13:40
Niestety większość kobiet ma albo sentymenty albo silne uczucia w stosunku do byłych lub niedoszłych, albo takich, którzy je zostawili po tym jak wyszły na jaw pogaduchy z "kolegami", na podstawie czego usprawiedliwiają same siebie, że to przecież miłość, której nie da się kontrolować.

Tak więc według mnie kobieta może kochać kilku facetów jednocześnie, zdarza się to bardzo często. W moim życiu jeszcze nie było takiej, która by kochała jednego, żaden z moich znajomych też nie widział takiej. W przypadku mężczyzn jest to niemożliwe, niestety niestety :)

Zresztą miłość nie istnieje, nie da się kochać obcego człowieka (a każdy partner jest przecież obcą osobą, przekonujemy się o tym kiedy partner/ka odchodzi)...

Trzeba mieć rozum, honor i trochę empatii. Wtedy wszystko będzie wyglądało tak, jak romansidła opisują "miłość" czy inne czary...
napisał/a: MYSZKA125 2011-07-13 17:36
Witam
Widzę , że nie każda osoba mnie rozumnie jak to się mówi każdy ma swoje zdanie ale tu się myli 2 rożne sytuacje , bo ja nie mam kochanka tylko przyjaciele nie idę z nim do łóżka bo nie o to chodzi nie chcemy być razem, mieszkać on ma swoja rodzinę ja swoja i dlatego moje pytanie czy można kochać nie partnera kochanka czy męża ale przyjaciela na którego można liczyć itp . Przeważnie jest tak ze kobieta ma przyjaciółka , mężczyzna ma przyjaciela i dlatego się zastanawiam nad tym co jest miedzy nami czy to jest uczucie czy co niby ? Tak teraz sobie pomyślałam że może traktuje go jak brata takiego z serca bo jak to się mówi brat bratu nie równy a dlaczego nie znają się nasze rodziny bo kto w to uwierzy że nigdy nic nie będzie miedzy nami . Ale to tylko takie moje przemyślenie a to co pisałam ze kiedyś nigdy bym w to nie uwierzyła to prawda ale nie to że bym potępiła są rożne sytuacje które mnie otaczają ale ja nie wtrącam się a co najważniejsze nie oceniam ze to czy tamto mi się nie podoba to trzymam dla siebie a nie nawracam jak to si potocznie mówi. Tylko jak już powiedziałam wcześniej "wiem ze nikt nie da odpowiedzi sensownej bo po prostu takiej nie ma " pozdrawiam
napisał/a: sorrow 2011-07-15 09:40
MYSZKA125, to, że czegoś nie rozumiesz nie oznacza, że jest bez sensu.

Technicznie rzecz biorąc można kochać dwóch facetów. Można też jednego kochać, a w drugim być zakochaną. Można też wciskać sobie, że się jednego kocha, a z drugim jedynie "przyjaźni". Zobacz tylko do czego to prowadzi. Wychodząc za mąż stałaś się z wybrankiem jednym ciałem i jedną duszą... zgadza się :)? Nie ma więc już po prostu ciebie, a jesteście wy. Ty swoją przyjaźń rozpatrujesz jedynie w kontekście samej ciebie (bo ci dobrze, bo lubisz, bo czujesz wspólnotę dusz, itd.) i nie bierzesz męża pod uwagę w całym tym układzie. Powiedz mi więc (skoro jesteś już nierozerwalnie związana z mężem - jedno cialo i dusza)... jak by się twój mąż czuł, gdyby uczestniczył we wszystkich rozmowach, które się do tej pory odbyły? Byłby zadowolony, że żona jest radośniejsza, że ma z kim pogadać, że jest obok niej wspaniały człowiek? Czy raczej oczy by mu wyszły ze zdumienia o jakich intymnych (niekoniecznie o seksie, ale o waszych wewnętrznych sprawach) sprawach rozmawiasz z "obcym" człowiekiem? Czy poczułby się gorszy i niepotrzebny, bo z nim nigdy nie rozmawiasz o sprawach, które poruszasz z przyjacielem? Co by pomyślał gdyby zauwazył ile razy w ciągu dnia myślisz o przyjacielu, a ile o nim? A co by pomyślał, gdyby znał intensywność uczuć, którymi w myślach obdarzasz przyjaciela w porównaniu do niego? Dodaj do tego jeszcze żonę przyjaciela i zadaj sobie te same pytania. Myślę, że gdy się porządnie zastanowisz, to udzielisz sama sobie odpowiedzi, które będą miały sens. Nie rozpatruj tej przyjaźni egoistycznie w swoim tylko kontekście. Żyjesz wśród ludzi, z niektórymi coś cię łączy... spójrz na to szerzej.
napisał/a: marigold 2011-07-17 20:59
Ale tu wkraczamy chyba na temat lojalności w ogóle - ile można powiedzieć przyjacielowi, jeśli jest się w związku? A przyjaciółce? Czy mężczyźnie łatwiej jest zaakceptować fakt, że żona zwierza się innej kobiecie, obcej w końcu, ze spraw nieraz baaardzo intymnych? Czy wchodzi tu w grę podręcznikowa i przysłowiowa męska duma czy raczej poczucie, że jest się w jakiś sposób zdradzanym?
W moim związku postawiłam na lojalność absolutną - żadna z moich przyjaciółek (z mężczyznami się nie przyjaźnię) nie usłyszała ode mnie krytyki męża. Nigdy nie skarżę się w rozmowach z nimi, że czegoś mi w związku brakuje - no, może oprócz czasu dla siebie nawzajem, bo oboje dużo pracujemy. Ale z drugiej strony efekt jest taki, że z wieloma problemami zostaję kompletnie sama, albo tak się czuję, bo mąż wyniósł z domu zasadę, że jak się o czymś nie mówi, to tego problemu nie ma. Nie chodzi nawet o jakieś intymne sprawy, ale we wspólnym życiu pojawia się mnóstwo kłopotów, o których mówienie przynosi nie tylko ulgę (a miło jest obudzić się bez bólu brzucha wywołanego stresem), ale po prostu rozwiązanie.
napisał/a: MYSZKA125 2011-07-18 21:51
marigold napisal(a):Ale tu wkraczamy chyba na temat lojalności w ogóle - ile można powiedzieć przyjacielowi, jeśli jest się w związku? A przyjaciółce? Czy mężczyźnie łatwiej jest zaakceptować fakt, że żona zwierza się innej kobiecie, obcej w końcu, ze spraw nieraz baaardzo intymnych? Czy wchodzi tu w grę podręcznikowa i przysłowiowa męska duma czy raczej poczucie, że jest się w jakiś sposób zdradzanym?
W moim związku postawiłam na lojalność absolutną - żadna z moich przyjaciółek (z mężczyznami się nie przyjaźnię) nie usłyszała ode mnie krytyki męża. Nigdy nie skarżę się w rozmowach z nimi, że czegoś mi w związku brakuje - no, może oprócz czasu dla siebie nawzajem, bo oboje dużo pracujemy. Ale z drugiej strony efekt jest taki, że z wieloma problemami zostaję kompletnie sama, albo tak się czuję, bo mąż wyniósł z domu zasadę, że jak się o czymś nie mówi, to tego problemu nie ma. Nie chodzi nawet o jakieś intymne sprawy, ale we wspólnym życiu pojawia się mnóstwo kłopotów, o których mówienie przynosi nie tylko ulgę (a miło jest obudzić się bez bólu brzucha wywołanego stresem), ale po prostu rozwiązanie.


Witam myślę ze mnie w jakiejś mierze rozumiesz bo jak zauważyłaś jak sie nie przebywa cały czas razem bo przeważnie praca a jak powiedzieć przyjaciółce ze nie mogę dogadać się z mężem czy nawet nie mam kiedy a ona zaraz tekst przecież wszystko masz i ciesz się ze maż ma prace . Tak że nie mówię ze mu jest super całymi dniami pracować mówi się coś koszem czegoś i ja właśnie to mam pozdrawiam :)
napisał/a: errr 2011-07-18 22:27
a przyjacielowi łatwiej powiedzieć?
MYSZKA125, dlaczego niezauważasz tekstu sorrowa?